Forum OSKKO - wątek

TEMAT: czy ciąża może być wymówką?
strony: [ 1 ]
Ewa Karwat06-12-2004 15:23:42   [#01]
Kto ponosi odpowiedzialność za dzieci, kiedy ciężarna nauczycielka w czasie lekcji wychodzi "do toalety"? Cudzysłów nie jest przypadkowy, bo często to tylko wymówka. Jak mam się wobec niej zachować?
RomanG06-12-2004 20:58:11   [#02]

To znaczy wymówka w jakim sensie?

No i ile dzieci mają lat , jak długo trwają te nieobecności, jak wtedy dzieci się zachowują?

zaqa06-12-2004 22:21:45   [#03]
Wg mnie Roman ma rację. Zależy ile dzieci lat mają jak powyżej 7 to ponoszą same za siebie odpowiedzialność. Ten temat był już poruszany na forum, kotoś podał fajną podstawę prawną (coś o opiece pośredniej i bezpośredniej).
joszka06-12-2004 22:26:13   [#04]

Mam w tym roku już 3 ciąze

wszystkie rozwiążą się w okresie naszych ukochanych matur. NIC to- ważny jest przyrost naturalny. Ewa bądź dla niej miła, może po jednym dziecięciu w dobrym nastroju pojawi się ...następne ( jaka radość już  za 6 lat w zerówce!!!!)
Ewa Karwat07-12-2004 11:07:36   [#05]

zaga

Nic nie słyszałam o takim podziale opieki i podstawie prawnej. Czy możesz mi przybliżyć te informacje.
RomanG07-12-2004 12:49:08   [#06]
Odpowiedz na pytania, bo być może masz rację z zarzutami.
Ewa Karwat07-12-2004 16:16:52   [#07]

RomanG

Zamiast do toalety wychodzi do pokoju, na rozmowy do koleżanki w innej klasie lub kseruje materiały na klasówki. Dzieci są w wieku gimnazjalnym lub licealnym. Czasem to 10 minut i więcej. Dzieciaki zazwyczaj siedzą cicho, bo tak są nauczone. Nie chcę jej denerwować, ale docierają do mnie głosy niezadowolonych rodziców, a poza tym obawiam się, że w końcu coś się stanie. Moje sugestie i drobne uwagi trafiają w próżnię.
RomanG07-12-2004 16:26:54   [#08]
Lekcja jest po to, żeby ją prowadzić, a nie plotkować z koleżankami. Może upomnienie - na przykład za nagminnie niski współczynnnik tzw. czasu wykorzystanego podczas lekcji?
Ewa Karwat07-12-2004 16:40:29   [#09]
Myślisz, że to takie proste. Jestem początkująca, nigdy nikomu nie dałam upomnienia. A jak się zdenerwuje i coś się jej stanie? Może powinnam przeczekać. Ona nie darzy mnie sympatią, więc tym bardziej mam obiekcje.
Ajcila07-12-2004 16:47:50   [#10]
Ewa kiedyś musi być ten pierwszy raz. Zresztą możesz jej zwrócić uwagę a po za tym jeśli dotarły do Ciebie głosy rodziców to Twoim obowiązkiem jest z nią porozmawiać.
RomanG07-12-2004 17:11:08   [#11]

A czy nauczyciel musi darzyć dyrektora sympatią?  ;-)
Za wszelką cenę chyba nie...

Co jej się może stać, jak się zdenerwuje? Niech dobrze pracuje, to się nie będzie miała okazji denerwować.

Ajcila07-12-2004 17:25:16   [#12]

Roman

masz 100% rację. A skoro nauczycielka w ciąży źle się czuje powinna iść na L4 a nie zaniedbywać uczniów.
Ewa Karwat07-12-2004 17:27:36   [#13]
Lubię, kiedy ktoś mnie lubi, to takie przyjemne. Ale w tym przypadku  masz rację :-)))))))) !
Ajcila07-12-2004 17:30:01   [#14]
Ewa wszyscy byśmy chcieli być lubiani ale... niestety my jesteśmy od tego żeby pilnować porządku to niestety wpisane w zawód dyrektora więc zapomnij że wszyscy Cię lubić będą. Wystarczy że zwrócisz uwagę a tmp. uczuć opada :-((
RomanG07-12-2004 18:14:04   [#15]
Gdyby do ubikacji to ok, ale jak to tylko wymówka...
Marek Pleśniar07-12-2004 19:20:40   [#16]

dość żenujące to wszystko

konieczność rozmowy - i to publicznej o tym, że jedna pani z drugą chce ... siusiu

Gaba07-12-2004 20:40:56   [#17]
Marek, mnie w szkole juz chyba nic nie zdziwi!
nn07-12-2004 20:45:11   [#18]
Teraz już wiemy komu jest potrzebna Opiekuńcza Karta Nauczyciela. Tym siusiającym... dosłownie i w przenośni. Pozdrawiam. Roman
beera08-12-2004 16:40:10   [#19]

Zależy ile dzieci lat mają jak powyżej 7 to ponoszą same za siebie odpowiedzialność.

takie twierdzenie to wynik analizy jakiego aktu prawnego?

Nie chodzi mi o interpretacje interpretacji jakiegos profesora- chodzi mi o akty prawne

Czy mam rozumieć, że dzieci, ktore są u mnie w szkole ponoszą same za siebie odpowiedzialność?

zaqa08-12-2004 18:47:09   [#20]

Miałem oczywiście na myśli Art. 106 kw.
Kto, mając obowiązek opieki lub nadzoru nad małoletnim do lat 7 albo nad inną osobą niezdolną rozpoznać lub obronić się przed niebezpieczeństwem, dopuszcza do jej przebywania w okolicznościach niebezpiecznych dla zdrowia człowieka, podlega karze grzywny albo karze nagany.

Zauważyłem kiedyś na necie bardzo ciekawy post, w którym była bardzo ciekawa wykładnia poparta aktami prawnymi i orzecznictwem, dowodząca, że dziecko powyżej siedmu lat, które zostanie zapoznane z zasadami BHP może samo dostrzec i ocenić zagrożenia i sytacje niebezpieczne. Jak znajde ten post (trochę szukałem ale nie mogłem znaleźć) to wkleje linka   

Jak sądzisz Asiu, koto poniesie odpowiedzialność jeżeli (odpukać) twój uczeń np. na przerwie celowo np. uderzy pięścią w okno, i przypadkowo się pokaleczy (miałem taki przypadek, na szczęście nic poważnego mu się stało) lub inne zdarzenie: przypadek: piętnastoletni "karateka" uderzy pięścią we włącznik światła (żeby go rozwalić - częsty przypadek) i porazi go prąd, albo też podpali dla draki w ubikacji dozownik na mydło i zatruje się oparami. Nie sądze by szkoła (czytaj nauczyciel, dyrektor) była odpowiedzialna, gdyż uczeń powinien wiedzieć, czym grożą takie zachowania

Ponadto rozporządzenie MEN (31.12.2002)w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach  w § 13. mówi: Niedopuszczalne jest prowadzenie jakichkolwiek zajęć bez nadzoru upoważnionej do tego osoby. Jednakże rozporządzenie odróżnia nadzór od nadzoru stałego  (który stosowany jest zgodnie z § 34.4 w/w rozporządzenia przy kąpieli lub nauce pływania). Tak więc chwilowe wyjście z lekcji nie narusza zapisów cytowanego aktu prawnego (chyba,że ta lekcja to wf na basenie), ponieważ na zajęciach w klasie nie jest wymagany nadzór stały.

Marek Pleśniar08-12-2004 19:23:40   [#21]

to Twoja zaga interpretacja. I tylko tyle. Nie orzeczenie SN czy werdykt sądu. Prawda? Więc dodaj "moim zdaniem", nie jak ktoś kto zna jedynie słuszną prawdę. Wtedy ok:-)

Nie uznaję za nadzór nieobecności w klasie. Na pewno bym ukarał nienadzorującego tak a w każdym razie upomniał by nie karać gdy się stanie coś powaznego.

Nadzór stały także inaczej interpretuję. Dotyczy ciągłej uwagi na to co robi dziecko - w sytuacji stwarzającej zagrożenie. Nie wystarczy że opiekun będzie siedział sobie na drugim końcu basenu. Ma stać obok uczniów i uważać. I tak trener robi na basenie - prawda?

Wielokrotnie obserwowane przypadki ukarań nauczycieli bądź ich usprawiedliwień z powodu wypadków wskazują mi na jednoznacznie rozumianą zasadę. Nadzór nad uczniami (podczas dyżuru na korytarzu lub na lekcji) zachodzi tylko wtedy gdy nauczyciel jest obecny na korytarzu lub w klasie.

Gdy go nie ma a zajdzie wypadek - nauczyciel jest winien zaniechania nadzoru

Uważajmy bo czytający nauczyciele - nie rozróżniający równie sprawnie tego co w prawie piszczy jak dyrektorzy - jeszcze uwierzą w niebezpieczne wyjasnienie sprawy. I sobie będą nadzorowali w pokoju nauczycielskim albo w palarni. A to nie zabawa. Nie chodzi o sztuczki słowne - jak się wywinąć. Chyba że komuś nie zalezy na bezpieczeństwie uczniów tylko na swoim chronionym tymi sztuczkami tyłeczku;-) Dość związkowe podejście do dobra:

 (dobre to jak Kali komuś złamać nogę a niedobre jak ktoś Kalemu udowodni że to jego wina - ta noga)

A są protokoły powypadkowe, orzeczenia w sprawie wypadków. Interpretuje się je jednoznacznie i w jeden sposób.

beera08-12-2004 19:46:39   [#22]

popierając marka, dodam

jedno pytanie:

 ponieważ na zajęciach w klasie nie jest wymagany nadzór stały.

z jakiego prawnego aktu ten wniosek?

Rozumiem, że jest gdzies zapis " na zajęciach nie jest wymagany nadzór staly, mozna stosowac nadzór przerywany" ;-)

ja czytam bowiem tak:
§ 13. Niedopuszczalne jest prowadzenie jakichkolwiek zajęć bez nadzoru upoważnionej do tego osoby.

nic nie ma tam o nadzorze stalym i jakimkolwiek innym

Zaś co do pływania- popełnilaś pomyłkę, rozporządzenie mowi o stalym nadzorze ratownika

....

i moje odpowiedzi: jeśli uczen celowo uderzy ręką w okno- on ponosi za to odpowiedzialność- proszę o trudniejszy zestaw pytań ;-)

Marek Pleśniar08-12-2004 20:29:09   [#23]

jeśli uczeń uderzy w szybę - ze swej winy - to jesli nauczyciela nie było - powinien odpowiedzieć za brak nadzoru nad dyscypliną.

Bo wtedy uczeń by nie uderzył w szybę. Przecież pedagog by mu zabronił.

Jeśli nauczyciel był przy tym wypadku - ma spore szanse obronić się.

Najczęściej używany jest wykręt: "nauczyciel był ale patrzył akurat w inną stronę". Widziałem to sto razy w protokołach powypadkowych. Tak pokrętnych jak tylko możliwe.

Ot życie.

RomanG08-12-2004 21:33:07   [#24]

Gdy go nie ma a zajdzie wypadek - nauczyciel jest winien zaniechania nadzoru

Tak prosta zależność tu nie zachodzi. Między sposobem sprawowania opieki przez nauczyciela a wypadkiem najczęściej nie zachodzi tzw. przeciętny, normalny, adekwatny związek przyczynowy.

Więcej na ten temat było tutaj - sami oceńcie, kto ma rację w tym sporze:
http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=5981&fs=0&st=0

jeśli uczeń uderzy w szybę - ze swej winy - to jesli nauczyciela nie było - powinien odpowiedzieć za brak nadzoru nad dyscypliną.
Bo wtedy uczeń by nie uderzył w szybę. Przecież pedagog by mu zabronił.

Rozumowanie właściwe dla tzw. ekwiwalencyjnej teorii związku przyczynowego, której jednakże - jako zbyt szeroko traktującej zagadnienie -się nie stosuje przy orzekaniu o winie.
Szerzej o teorii ekwiwalencyjnej i o teorii przeciętnej przyczynowości pisałem tu:
http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=1515&st=26

beera08-12-2004 21:49:01   [#25]

Bo wtedy uczeń by nie uderzył w szybę. Przecież pedagog by mu zabronił.

marek- nie poszłabym tak daleko w posiadaniu pewności, iż obecnośc n-la coś by tu zmieniła, co oczywiście nie znaczy, że dziecko może spędzac przerwy bez dozoru nauczycielskiego...

...

zaś zaqa- interesuje mnie twoja odpowiedź na post 22

Marek Pleśniar08-12-2004 21:49:31   [#26]

ekwi-co Romanie?????

Adaa08-12-2004 21:55:02   [#27]

ekwiwalencja dyrektorze:-))

 Û

;-)

bogna08-12-2004 21:57:55   [#28]

mic;-)

ale daleko zaszliście w dyskusji - od siusiu do szyby ;-)
RomanG08-12-2004 22:07:49   [#29]

Z opisu Ewy wynika, że najpewniej ta nauczycielka jest winna niewłaściwego wykonywania swoich obowiązków.

Jeżeli jednak by jej dać karę za "pozostawienie bez opieki", to się odwoła do sądu pracy i wygra. A wtedy autorytet dyrektora pada, na skutek czego dyscyplina pracy jak leży, tak będzie leżeć.
Zarzut trzeba postawić taki, aby prawnie był nie do obalenia.

RomanG08-12-2004 22:13:49   [#30]
Tu jeszcze było o opiece niebezpośredniej:
http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=7341&fs=0&st=0
Gaba08-12-2004 22:14:00   [#31]

żeby nie siusiał na szyby... tylko, bo to nie wypada.

dla mnie to jest ekwi-librystyka, a tak naprawdę:

- nauczyciel ma być na lekcji, ma byc na dyzurze i ma pilnowac na przerwach, a kiedy idzie sikac, bo jest w ciązy/chory i ma do tego prawo, to ma sobie to załastwić inaczej - woxna, dyrektor, zmiana sali na lepszą.

BO TEGO WYMAGA ODPOWIEDZIALNOŚĆ I dorosłość i zdorwy rozsądek i...

;-)

- wykaz prac zabronionych dla kobiec w ciązy jest w KP... (ja tam babek w ciązy na dyzur nie daje, ale to jest juz decyzja każdego dyra).

RomanG08-12-2004 22:17:38   [#32]

Gaba, woźną za każdym razem to wołają panie w przedszkolach.

Serio chcesz gimnazjalistom pokazywać, że traktujesz ich jak przedszkolaków? Nie obrażą się?

;-)

Gaba08-12-2004 22:19:47   [#33]

mnie tam obraza się nie ima, nic mnie nie jest w stanie obrazić, gimnazjalista?

Nauczycielki do sikania, woźni do pilnowania/sekretarka ew., a gimanzjaliści do uczenia.

eee, Roman!

RomanG08-12-2004 22:24:07   [#34]

Ale czy oni się nie obrażą? :-)

Do ponoszenia odpowiedzialności karnej są już zdolni, a ja mam woźną wołać, bo muszę ich na chwilę w klasie zostawić???

zaqa08-12-2004 22:32:30   [#35]

Ale mi się dostało

"Moim zdaniem" nadzór to nie dozór (nadzór stały) co słusznie rozgraniczył ustawodawca w cytowanym rozporządzeniu MEN. Nadzór jest pojęciem znacznie szerszym.
Przecież dyrektor sprawujący nadzór nad nauczycielem nie musi wcale być obecny na wszystkich jego lekcjach.

W pełni popieram RomanaG. Nauczyciel ponosi konsekwencje wtedy, kiedy pomiędzy wypadkiem a zdarzeniem zachodzi związek przyczynowo skutkowy.

Dalej cytuję RomanaG - zachęcam do lektury jego postów
" Opisywałem tu kiedyś już śmiertelny wypadek na wycieczce, kiedy to 15-letnia uczennica, przebywając w swoim pokoju podczas trwania dyskoteki, a więc będą pod niebezpośrednią opieką nauczycieli, upiła się i wypadła z drugiego piętra. Po tygodniu prokurator w uzasadnieniu o umorzeniu śledztwa napisał: Do wypadku doprowadziła skrajna lekkomyślność uczennicy i lekceważenie przez nią podstawowych zasad bezpieczeństwa.Zerknij w ten wątek - opisuję tam moje na ten temat konsultacje z sędzią i omawiam teorię przeciętnej przyczynowości:
http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=1515"

"1965.04.08 wyrok SN, I CR 25/65, LEX nr 5771
Obowiązek rozciągnięcia pieczy przez kierownictwo szkoły nad uczniami nie może być pojmowany tak szeroko, by każdej grupie uczniów, przez cały czas ich pobytu w szkole musiał towarzyszyć opiekujący się nią nauczyciel. W szczególności nie można przyjąć istnienia takiego obowiązku wobec uczniów starszych, którzy w czasie kilkuletniego uczęszczania do szkoły powinni przyzwyczaić się do regulaminu szkolnego i nauczyć się zasad dyscypliny obowiązującej ucznia, a to tym bardziej, że jeżeli ze strony kierownictwa szkoły niejednokrotnie zwracano uczniom uwagę na niedopuszczalność zabawy, której inicjatorem był jeden z uczniów"

NIe chce mi się dalej szukać, ale w postach RomanaG na pewno by się znalazły przykłady orzeczeń w których nauczyciel odpowiada za wypadek, który wydarzył by się mimo jego obecności na zajęciach, a przynajmniej łatwo sobie taką sytację wyobraźić.
Tak więc nadzór nauczyciela nad uczniem to nie to samo co jego ciągła przy nim obecność.

Co oczywiscie nie znaczy, że pochwalam wychodzenie nauczyciela z lklasy
BożenaB08-12-2004 22:34:34   [#36]

A tam, rozbawię was :-)

Najgroźniejszy wypadek, jaki przydarzył się uczniowi będacemu pod moją opieką, to złamanie ręki. Na przerwie. Uczeń (14 lat) był pod moją szczególną opieką - trzymałam go za rękę, razem spacerowalismy po korytarzu. Na chwilę przystaneliśmy. Machnął drugą ręką, trzasnął nią o ścianę ... i już - złamana...
A trochę obozów wedrownych prowadziłam po skałkach, wspinaczki, jaskinie - i nic; wszyscy cało wracali do domu.

W ogóle, to ja mam pecha z tą opieką. Moje prywatne dzieci tez miały wypadki wyłacznie trzymane za rękę lub będące na wyciągnięcie ręki. A córka o mało oka nie straciła będąc na rękach mamy (roczniak mały).

Najgłupszy zas "wypadek" miałam kilka lat temu, jak miałam w sobotę coś do zrobienia w szkole i dzieciaki mnie ubłagały na kilka godzin Internetu... Zrobiłam swoje, poszłam do domu.... a dzieciaki zostały zamkniete w szkole ;-( Przypomniało mi się coś tak godzinę po powrocie do domu...

Acha, a na wycieczce, to w ostatnich latach u nas zgubiła się młoda nauczycielka (wysiadła z pociągu za wczesnie)... a uczniów jeszcze nie udało się zgubić, nawet tych "niektórych" ;-(
zaqa08-12-2004 22:37:02   [#37]
Moim zdaniem nauczycielka może sikać.
RomanG08-12-2004 22:38:05   [#38]
Byle nie olewała... ;-)
zgredek08-12-2004 22:38:09   [#39]
:-)))))))))))
Małgoś08-12-2004 22:52:07   [#40]

:-)))

jeziuuu - to ma rozbawić???

toz to horrory !

największy to ten z nauczycielką w roli głównej, co wysiadła nie tam gdzie trzeba

mój uczeń, stojący obok o mało co nie wlazł pod tramwaj - w ostatniej chwili wyszarpałam dzieciak spod kół - brrr :-(

miał na uszach słuchawki i głośna muzyka otumaniła mu mózg, oczy i uszy

raz na wycieczce wpadłam do babskiego pokoju w porę i wstrzymałam akcję ..dziurawienia uszu ...cążkami do paznokci

gimnazjalistka (blond-aniołek w białej sukience, średnia ocen ponad 5) pod osłoną nocy wyrwała się z budynku na randkę z grupką miejscowych macho (średnia wieku 20-25 lat, tatuaże, grube karki itp) - tylko jakas opatrzność sprawiła, że nie uwierzyłam, ze się kąpie pod prysznicem - bibka sie dopiero rozpoczynała, panowie wnosili skrzynke piwka do intymnie usytuowanej altany na terenie ośrodka, a panienka dopiero sie rozgaszczała

13-latek oddalił się z osrodka razem z 2 plastikowymi wiadrami i daleko pod lasem trenował ..grę na perkusji nowozakupionymi pałkami. Twierdził, że go pracownicy przegonili z podwórka, bo hałasował - więc sobie poszukał ustronnego miejsca. Po wsi rozeszła się pogłoska, że jakis czubek urwał się z wycieczki i straszy pod lasem (juz się zmierzchało i kropił deszcz, a on bębnił jak ten ...głupiec na wzgórzu)

13-latka pokłóciwszy się z koleżankami na wycieczce w Świeradowie spakowała manatki i około godz 22.30 wyruszyła w drogę do Wrocławia - na szczęście zyczliwi doniesli w samą porę, ze sie wyprowadza

Gaba08-12-2004 23:04:07   [#41]

a mnie sie tylko zgubiła Jula (Jula dziś juz jest po Sorbonie!!!) - taka odmiana podchodów z szukaniem ... znalazłam wszytskich, po 3o minutach, Jestesmy w Jaworkach w Pieninkach. Szukam Julki, wołam Julkę, Julka my sie już nie bawimy... koniec Julke coś zeżarło.

Poszilismy do schorniska - widoczne bylo z hali, na ktorej sie bawilismy przed wieczorem wraca z ziebnięta, zmarznięta i nas obcynadala, ze jej nie znaleźlizmy, ona nas widziała, ona nas słyszała - ale przecież sie umawialismy, że to my ja mamy znaleźć, nie? siedziała w jalowcu ok. 2 godziny. Myśmy stali obok.

RomanG08-12-2004 23:05:43   [#42]

Bożena, gdybyś trzymała go za obie ręce, to do wypadku by nie doszło - proste :-)

To jest właśnie ekwiwalencyjna teoria związku przyczynowego ;-)

RomanG08-12-2004 23:09:40   [#43]

Z tym szukaniem Julki... Od razu skojarzyła mi się scena z tego filmu "Być i mieć" - też szukali dzieciaka w zbożu.

Swoja drogą ciekawe, jak ten filmowy Nauczyciel radził sobie z wychodzeniem do ubikacji... Pozostawiał uczniów "bez opieki"??

BożenaB08-12-2004 23:14:57   [#44]

horrory...

No tak, horrory; masz rację.
To miały byc trochę przewrotne przykłady (te pierwsze), ze pełny nadzór też nie jest taki pewny...
A ostatnie... to się rozpedzilam we wspomnieniach... i tyle; były raczej smieszne niż niebezpieczne :-)

Z tym dzieckiem prawie pod tramwajem- jak ty miałaś - osiwiałabym chyba całkiem. I zadnych takich przygód na szczęscie nie miałam.

Znaczy.... chyba mam raczej szczęscie niż pecha... albo - pilnuję dostatecznie dobrze :-) No, za wyjątkiem tych zapomnianych w szkole - z moim osobistym i dyrektorskim włącznie ;-)
florek16-12-2004 18:44:24   [#45]
A swoja drogą, to bezczelna bestia. Kilkakrotnie przyłapana przez dyrka na plotkach i kontynuuje. Kobitka po prostu opuszcza swoje miejsce pracy.  Dostaje motywacyjny? A czy owym gimnazjalistom wolno podczas lekcji siusiać?

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]