Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Rozmowa z kandydatem na dyplomowanego
strony: [ 1 ]
Magosia28-11-2004 21:49:48   [#01]

miałam przyjemność w sobotę (jako ekspert) uczestniczyć w komisjach kwalifikacyjnych dla nauczycieli dyplomowanych. Oczywiście - po nowemu, czyli z nauczycielem.

Cieszę się - odkąd wprowadzono awans, byłam za obecnością nauczyciela na tej rozmowie.

Potwierdziły się moje przypuszczenia - jeśli człowiek pracuje , to nie ma mocnych, żeby komisja się na nim nie poznała. A dzięki odtajnieniu człowieka poznałam naprawdę wspanialych pedagogów.

Dla tych, którzy czekają na komisję: opowiem -procedura taka: najpierw komisja przegląda dokumentację- około 30 min. Każdy z ekspertów proponuje pytanie, które wynika z jego części dokumentacji, wspólne uzgadnianie ostatecznej wersji pytań, żeby dały możliwość pokazania się kandydatowi, dopowiedzenia niejasności - jeśli są, potem wchodzi  nauczyciel, odpowiada. znów wychodzi- komisja punktuje - każdy z czlonków komisji proponuje swoją punktacje, zaprasza się nauczyciela - gratulacje i koniec. W sumie 1,5 godz na każdego przy bardzo sprawnej pracy, bez rozmówek i przerw.

O czterech nauczycieli dyplomowanych więcej, choć gdyby to zależało od mojej punktacji byłoby ich trzech, ale tego nie będę rozwijać.

Małgosia28-11-2004 23:20:27   [#02]

ja jutro...

Mam jutro 4 komisje. Ciekawe, czy wrażenia będą podobne. Ale nie strasz, że 1,5 godziny na jednego klienta! Zaczynam o 14.00, więc całe popołudnie z głowy??? No, ale to musi trwać dłużej niż dawniej, wiadomo.
Magosia29-11-2004 08:06:08   [#03]

To niewiele

te - 1,5 godz. Musieliśmy dziękować nauczycielom w trakcie wypowiedzi- zwłaszcza tam , gdzie widać było ,że ogromna wiedza i doświadczenie i że można by długo jeszcze- choć w niektorych przypadkach było naprawdę żal przerywać, tak się przyjemnie słuchało.

To prosty rachunek -30 min na wstępne czynności - zapoznanie z teczką (do 45 min), 30 na rozmowę (lub nieco krócej ) i 30 na wpisanie punktacji, uzasadnienia do protokołu, podpisy, zaświadczenie, wręczenie, gratulacje, 3 min na oddech i następny , który już od co najmniej 30 minut denerwuje się na korytarzu.

Mnie osobiście taki pośpiech przeszkadza, dla stażystów przeznaczam na rozmowę kwalifikacyjną po 2 godz. - ale wtedy to ja rządzę i ustalam reguły, jako ekspert dostosowuję się do ustalonych limitow czasu.

OlaM29-11-2004 10:24:24   [#04]

też jestem

ekspertem i też bardzo się cieszę, że jest rozmowa z nauczycielem na dyplomowanego, ale Magosia pokazauje, że ponownie nauczyciele, którym się ten stopień awansu nie "należy", będą go otrzymywać - czyż nie tak?
Magosia29-11-2004 18:44:32   [#05]

To nie egzamin

więc trudno weryfikować wiedzę - pyta się na przykład o to, co dla eksperta było szczególnie interesujące (w przypadku świetnych dokumentów: czyt. przekonujących o faktach) lub o niejasności,  rozbieżności miedzy opisem i analizą a gołymi faktami  - to w przypadku słabej dokumentacji.

Cóż, punktacji dokonuje 5 osób, w tym dyrektor, na 50 możliwych wystarczą 34 : 5 = 6,4. Ja mogę dać tylko  5(trudno dać mniej, jeśli teczka przeszła pozytywnie analizę formalną), wtedy wystarczy,że dla zrównoważenia ktoś, na przykład dyrektor da 8... i wystarczy :-(((

W mojej eksperckiej karierze trzykrotnie dałam wyraźnie mniej, ale to było za mało wyraźne...żeby zdecydowało.  

Mam wrażenie,że dla ostatecznego efektu obecność bądź nie nauczyciela nie ma istotnego znaczenia- ale jest przyjemność poznania pięknych osobowości - i dlatego jestem za obecnością nauczyciela.

kasik29-11-2004 19:18:46   [#06]

rozmowa z kandydatem na dyplomowanego

Miałam dzisiaj przyjemność być obecna na takiej rozmowie i bardzo się z tego cieszę. Miałam okazję obronić  moje panie  (2) w związku z weryfikacją ich teczek. Pytania były przystępne jak na stres jaki przeżywały obie czekając na decyzję komisji. Uważam, że ważne jest, aby nauczyciel miał prawo do wypowiedzenia się na temat realizacji swojego stażu i wyjaśnienia występujących nieścisłości. Było to ważne doświadczenie w moim życiu, bowiem pierwsze (jestem dyr. od 1.09) i bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy się przyczynili do zmiany tego zapisu. Oby więcej takich trafnych decyzji.
tri329-11-2004 19:23:56   [#07]

Jak liczyliście głosy

przecież rozporządzenie jeszcze nie podpisane, komuś nie śpieszno, a komuś chyba za spieszno
zgredek29-11-2004 19:39:18   [#08]
napiszę coś, co wiele osób oburzy, ale tak sobie myślę:

jakoś nie żal mi stresujących się nauczycieli

może niektórzy chociaż trochę zastanowią się nad stresem swoich uczniów
kasik29-11-2004 20:24:05   [#09]

rozmowa z kandydatem na dyplomowanego

liczyliśmy po staremu czyli suma wszystkich punktów bez odrzucania skrajnych.
Małgosia29-11-2004 20:44:21   [#10]

ja też po...

Byłam na 4 komisjach. Przewodniczący zaplanowali godzinę na 1 postępowanie kwalifikacyjne. Tempo zabójcze (jak się okazało). Trudno się z tym wszystkim wyrobić.

Nauczyciel i dyrektor wchodzą (ewentualnie z obstawą związkową) - powitanie, prezentacja składu komisji. Nauczyciel wychodzi, a my przeglądamy teczkę, ustalamy pytania do rozmowy. Potem nauczyciel wraca - rozmawiamy. Następnie biedak znów wychodzi, punktujemy, sumujemy, podpisujemy protokół (pisany na bieżąco). Przewodniczący zaprasza nauczyciela - gratulacje, uściski, okrzyki radości itp. Wręcza też zaświadczenie o pozytywnie zakończonym postępowaniu kwalifikacyjnym.

Godzina to mało na te wszystkie ceregiele.

Magosia29-11-2004 21:33:10   [#11]

Do #8

Zgredku - mam podobne odczucia, ale inną motywację.

Mnie trochę śmieszą ubolewania nad stresującymi się komisją nauczycielami- przypomnę KANDYDATAMI NA MISTRZÓW -taki wymiar miał mieć tytuł nauczyciela dyplomowanego.

Wiem, że różna jest odporność na publiczne wystąpienia i dyskusje- ale w końcu mówimy o zawodzie publicznym, w którego istotę jest wpisana umiejętność kontaktu, prezentacji i przedstawiania swoich poglądów.

Jeśli ktoś uważa, że robi się mu krzywdę zapraszając do prezentacji własnego dorobku zawodowego - to czy ktoś taki ma prawo oczekiwać od swoich uczniow prezentacji na każdej lekcji nabytych- bądź nie - umiejętności??? A uczeń mistrzem nie jest , staje się nim...

A stres? Poczucie sprawdzania? cóż - dyplomowanym nie musi się być.

Tu pewnie rozpętam burzę, ale czasem myślę, że weryfikacja wiedzy, praktyczny egzamin z umiejętności reagowania na poziomie właściwym  pedagogowi, orientacja we współczesnych naukach psychologicznych i w ogóle - może nie byłaby taka zła- czasem żal serce ściska, jak świat dla niektórych zatrzymał się w miejscu na latach siedemdziesiątych...

Jakiś nastrój listopadowy mnie ogarnął, może nie powinnam marudzić??

Małgosia30-11-2004 09:35:12   [#12]

jeszcze jedna refleksja

Nie sądzę, żeby ta nowa procedura uwolniła nas od rozterek i pozwoliła rzeczywiście poznać nauczyciela. Jest na tę rozmowę zbyt mało czasu. Ileż tych pytań można zadać? Raczej zadziała tu tylko efekt pierwszego wrażenia, a to może być mylące.

Ale z drugiej strony - da się, nawet w tak krótkim czasie, odróżnić nauczyciela, który mówi co wie, od tego, który wie, co mówi.

Tak czy inaczej, awansowe wątpliwości pozostają.

OlaM30-11-2004 09:51:52   [#13]

zgadzam się # 11

ze wswojej praktyki dyrka wiem, że niewielu nauczycieli śledzi nowinki pedagogiczne, siega do książek psychologicznych itp. W pokoju nauczycielskim zdarza mi sie zauważyć lekturę "Tiny", "Na chwilę" itp.
Część nauczycieli wyznaje zasadę skończyłam studia i "chwatit".
Bożenak30-11-2004 12:47:16   [#14]

Małgosiu, Olu

 

  Jakie pytania zadaję się nauczycielom kandydatom na dyplomowanych. Domyślam się , że niektóre wypływają  ze zrealizowanych zadań .Czy jest to tego typu; dlaczego akurat takie przedsięwzięcie, jak realizacja zadnia wpłynęła na... czy też ...inne zupełnie?    Jeżeli to nie tajemnica egzaminacyjna to  czy można prosić  przykładowy zestaw pytań? Nie dla mnie wprawdzie (powiem przekornie -na szczęście), ale warto czasem wiedzieć.

Małgosia30-11-2004 12:59:10   [#15]

Bożeno...

Trudno tu mówić o gotowych zestawach, bo pytania odnoszą się do dorobku zawodowego konkretnego nauczyciela. Przychodzą nam do głowy po obejrzeniu zawartości teczki. Najbardziej jednak dotyczą one efektów podjętych przez nauczyciela działań (tak przynajmniej było na tych paru rozmowach - dopiero w tylu uczestniczyłam). Po niedzieli będę mieć więcej doświadczeń.
OlaM30-11-2004 13:04:19   [#16]

rzeczywiście

trudno mówić o konkretnych pytaniach. Patrząc na zawartość teczki dopiero przychodzą pytania do głowy. Większość pytań tak jak napisała Małgosia odnosi sie do efektów działań podjętych przez nauczyciela, czy też jaki wpływ działania mają na podnoszenie jakości pracy nauczyciela czy szkoły itp.
Bożenak30-11-2004 13:28:16   [#17]

 

  Dziękuje , za szybką odpowiedź. Ja jako dyrekter będę pewnie w wakcje obserwować zmagania nauczycielki, a ponieważ jest to osoba, która naprawdę dużo robi chciałabym ją wspierać (tych co robią nieco mniej też staram sie wspierać- teraz to lepiej wygląda). Jak już wspomniałam nie mam pojęcia o co może być pytana. Dlatego zwróciałam się do Was? Będe wdzięczna jeżeli po kolejnych romowach , napiszecie jeszcze cos na temat tych przepytywanek.

Boszka30-11-2004 14:03:30   [#18]

co do teczki..

a mnie jest bardzo przykro, ponieważ nie dostałam awansu...i właściwie nie wiem dlaczego. Teczka przeszła pierwszą weryfikację i było ok. żadnego uzupełnienia, braku nic ....koleżanki uzupełniały dowoziły a ja nic...poszła teczka na komisję...no i na komisji decyzja, że jest do bani...bo jeśli ktoś daje 3 punkty, to musi mieć poważne zastrzeżenia, więc jak to się ma do tego, że jest wszystko i nie trzeba uzupełniać... A jeśli sama będę na komisji to może chociaż ktoś mi zechce wyjaśnić dlaczego jest tak bardzo źle , choć było tak dobrze. Poza tym, gdy czytałam protokół ...natknęłam się na zdanie : "że nie spełnia i nie umiem dzielić się wiedzą"...brakowało uzasadnienia. Efekt jest taki, że nie wiem co myśleć, ani nawet jak się przygotować do następnego podejścia...zastanawiam się czy w ogóle warto uzasadniać, udowadniać swoją teczkę.
Magosia30-11-2004 21:37:21   [#19]

Kolejna porcja doświadczeń

... Boszko- zakładam ,że to przejęzyczenie z Twojej strony: " czy w ogóle warto uzasadniać, udowadniać swoją teczkę" - ale proszę , nie myśl w kategoriach udowadniania teczki tylko pokazania -konkretnie, jasno, ze wskazaniem efektów - wyników Twojej pracy - zgodnie z wymogami rozporządzenia.

Nie dziw się,że dokumentacja przeszła analizę formalną i nic nie musiałaś uzupelniać - tak się zdarza, bo pracownik KO analizujący teczkę robi to właśnie w sposób fomalny - stwierdza, czy coś jest - bez oceny jakości.

Jeśli pracujesz dużo, poza wymaganymi podstawowymi obowiązkami, masz poczucie , że spełniasz wymagania - to zawsze można zacząć drugi raz , wykorzystująć konstruktywnie swoją "porażkę" , nie warto obrażać się na ekspertów, awans i resztę, nawet jak mamy poczucie krzywdy...

Bożenko- pytania zdecydowanie odnoszą się do teczki- dokumentacji- albo są to wątpliwości, albo ciekawość dowiedzenia się szczegółów. To nie jest sprawdzanie wiedzy - ale wiedza się przydaje.

Na przykład takie pytania:

-W jaki sposob wykorzystuje Pani wyniki  sprawdzianu zewnętrznego do podnoszenia jakości pracy?

-Jaka jest korelacja między realizowanymi programami? (dwa programy w jednym czasie dla jednej klasy??)

-W jaki sposob zbierała Pani/Pan informacje o efektywności przeprowadzonych działań( z analizy dokumentow wynikało,że osoba nie zna podstawowych zasd ewaluacji-konkretne błędy).

Mam znów bardzo mieszane odczucia - i zdecydowanie podkreślam wartość zobaczenia i usłyszenia nauczyciela. Nie ocenia się płynności wypowiedzi, uwzględnia się stres, ale jeśli w rozmowie wyraźnie wychodzi nieznajomość prezentowanych jako własne materiałów(scenariusze, referaty, programy) następuje "pomroczność jasna" co do czasu , efektów realizacji...to przynajmniej śpię spokojnie , bez wyrzutów sumienia, że czegoś nie doczytałam , nie zrozumiałam, nie dopatrzylam jako ekspert.

Dzisiaj 4 godziny spędziliśmy nad jedną teczką - wynik negatywny.

Przykre, ale bardziej przykry brak refleksji uczestniczącego w komisji dyrektora... :-(((

Bożenak03-12-2004 13:08:56   [#20]

Jezeli można (?)

 

  ..a myślę , że tak -to  bedę mogła coś szepnąć nauczycielom, niech się nie obawiają egzaminu, tylko prezentują swoją dokonania. Nawiazując do tego co napisałaś Małgosiu pozwolę sobie na refleksję; nie wiem dlaczego  moja sympatia jest po stonie tych co potrafią przyjmować słowa krytki (a może raczej życzliwe wskazówki) niż tych, którzy uważają, że tak powinno być jak zrobili... i najczęściej się obrażaja. Może dlatego, że pierwsze jest trudniejsze.

Konto zapomniane14-12-2004 16:30:32   [#21]

rozmowa z kandydatem na dyplomowanego

Witajcie, to mój debiut na forum, mam zamiar być tu częstym gościem!!!!

Jestem po 8 komisjach "po nowemu" i cieszę się, że wreszcie nauczyciel jest na nich obecny!!! Nie taki diabeł straszny ;-)

bogna14-12-2004 18:14:00   [#22]

Witaj al_usiu :-)

Fajnie, że masz zamiar być częstym gościem na forum - 

pewnie jak my wszyscy - wpadniesz w uzależnienie ;-)

-------------------

http://www.gazetaprawna.pl/dzialy/2.html?numer=1352&dok=1352.2.3.2.26.3.0.1.htm

...członkowie komisji mogą zadać kandydatowi na nauczyciela dyplomowanego pytania dotyczące wpływu działań realizowanych podczas stażu na podniesienie jakości pracy szkoły, w której odbywał staż. Dzięki temu nauczyciel będzie mógł osobiście zaprezentować własny dorobek zawodowy – podkreśla Dorota Igielska.

florek14-12-2004 21:34:31   [#23]
Ja też jestem po raz pierwszy na tym forum. Jestem wickiem i nauczycielem. Staż kończę w maju. Liczę na to, że rozmowa z członkami komisji pozytywnie wpłynie na awans, nie tylko mój. Mam nowego dyrektora, dopiero się poznajemy. Obowiązki wice, są rownież dla mnie nowe. Problemów mam więc sporo. Myślę, że cenne byłyby wypowiedzi dotyczące negatywnej oceny dorobku, odrzucenia wniosku o awans, zaniechania nadania stopnia dyplomowanego, a przede wszystkim przyczyn takiej sytuacji. Może wtedy łatwiej byłoby uniknąć takich przypadków.
zgredek14-12-2004 21:43:03   [#24]
witaj:-)

ale...

może podaj swą płeć - bo inaczej możesz się skończyć jako

niedookreślenie płciowe;-))))))))
aga230714-12-2004 23:54:48   [#25]

Jako ekspert uczestniczyłam w wielu komisjach kwalifikacyjnych i egzaminacyjnych. Uważam, że zabójcze tempo rozpatrywania dorobku zawodowego nauczycieli czasem uniemożliwia dokonania poprawnej oceny. Teraz nauczyciel ma się obronić sam. Ale nie w każdym przypadku potrafi to uczynić. Zdarzało się, że stres zwyciężył i zamiast lepiej - wypadł gorzej. Kuratorium za mało płaci ekspertom i stąd ten pośpiech. Na weryfikację teczki potrzeba kilka godzin i to w obecności nauczyciela, który od razu wyjaśnia i koryguje swoje działania. Mało tego ekspert powinien już wcześniej zapoznać się ze sprawozdaniem z planu rozwoju oraz opisem i analizą działań. W końcu jesteśmy małymi sędziami decydującymi na tak lub nie.

bogna15-12-2004 00:44:24   [#26]

pieniądze - czas

nie rozumiem jaki związek ma wynagrodzenie ekspertów z czasem jaki jest przeznaczony na jedno postepowanie?
Jersz15-12-2004 07:35:32   [#27]

:-(

a no trochę ma - około 25 zł to nie jest wiele. W gminach od 50 zł do 120 zł (to znane mi stawki). Jeśli komisje będą wielogodzinne .... ? Trudno będzie znaleźć chętnych.
florek15-12-2004 18:20:00   [#28]

Dzięki zgredek za miłe powitania. O ile dobrze pamiętam, jestem kobietą.

Uderzyło mnie sformulowanie, że nauczyciel musi się bronić.Od razu negatywnie określa nastawienia komisji do delikwenta i jego dorobku. A przecież członkowie to też oświata.

aga230715-12-2004 21:17:39   [#29]

florku

obronić jeśli jest to knieczne.
Magosia15-12-2004 21:29:53   [#30]

Witajcie

florku i alusiu :-)))

Refleksja o awansie, niekoniecznie o rozmowie..

Mam wrażenie i obserwacje jako dyrektor i ekspert, że problem "negatywnych" przypadków, o ktore pyta florek, wynika z nieumiejętności albo raczej niechciejstwa (przepraszam za brzydkie słowo) czytanie przepisów- w tym przypadku KN i rozporządzenie o awansie.

Wiem, wiem, że niespójne, działa wstecz i niezbyt precyzyjne- ale stwierdzam fakt nieznajomości prostych i dosyć oczywistych kwestii i kierowanie sie: "bo na szkoleniu mowili" , "bo koleżanka jest ekspertem i wie" ..

Radzę życzliwie - czytać, myśleć, działać - wierząc w swoje siły i rozsądek.

Konto zapomniane21-12-2004 08:47:54   [#31]

Dziękuję za miłe powitanie

Dziękuję za miłe powitanie :-)

Zgadzam sie z Malgosią, nieumiejętność i niechciejstwo nie mogą wielu rzeczy tłumaczyć. Uczestniczyłam w 15 komisjach "po nowemu" i wierzcie mi nie zawsze było tak różowo. Ja wiem, że stres robi swoje, ale skoro n-l nie potrafi nawet powiedzieć słowa na temat swoich dokumentów, to coś chyba nie tak :-(

Poza tym, tak juz na marginesie, dołączają konspekty pisane "po staremu", brak operacjonalizacji celów...szok... nie mówię już o programach,brak  diagnozy to już jakaś choroba normalnie...no ale dosyć tego marudzenia. Święta tuż, tuż....do pracy trzeba się zabrać..pozdrawiam :-)

Konto zapomniane03-02-2005 00:06:25   [#32]

O rozmowie

Przeczytałam całe forum, dużo tu zarozumiałych osób niestety. Uważam , że dzieci powinniśmy uczyś swoją wiedzą i sercem, a nie papierami. Co z tego, że ktoś zrobił konspekt po dawnemu, że nie wie o operacjonalizacji celów. Liczy się przede wszystkim, czy dzieci chętnie go słuchają, czy się uczą i czy nauczyciel lubi wykonywać swoją pracę. Dla mnie większym szokiem jest gromada fachowców, a coraz gorsza sytuacja w szkołach, czy eksperci to tacy znowu znawcy - bez przesady. Nie bawcie się w sędziów, a pomagajcie i tak styranym nauczycielom, bo zostaną w szkolnictwie same łamagi - bez obrazy
Wioleta D03-02-2005 00:55:20   [#33]
Zgadzam się że nauczyciele powinni czytać coś więcej niż Tinę. Cieszę się , że wreszcie  będą mogli przedstawić swoje osiągnięcia osobiście , ale po tym co tu przeczytałam raczej nie będę robić awansu. Sądziłam bowiem, że rozmowa podczas komisji będzie dotyczyła dorobku nauczyciela ( całokształt), prezentacji osiągnięć a nie odpytywanki. Temat nowych konspektów jest dla mnie niezrozumiały. Co brakowało tamtym ( starym)? Wiele lat temu pisałam je przez 3 lata i prowadząc według nich lekcje radziłam sobie doskonale. Teraz ponieważ studiuję zaczynam pisać konspekty po nowemu i wcale mi się nie podobają ( te nowe) bo tak szczerze mówiąc  mając nawet najlepszy konspekt można położyć lekcję.
Dorsto03-02-2005 19:33:13   [#34]
Ciągnę w górę, bo wątek bardzo interesujący.
Magosia03-02-2005 23:00:36   [#35]

Ani zabawa, ani pomoc - profesjonalizm

Licku- w naszym zawodzie ( nauczycielom i ekspertom ) najbardziej jest potrzebny profesjonalizm.

Zostałam ekspertem właśnie żeby pomóc - ale nie podczas komisji, tylko swoim nauczycielom, którzy dzięki moim wskazówkom i jak myślę doświadczeniu nabytemu podczas komisji z mniejszym stresem podchodzą do procedury.

A jako ekspert: cóż, usłyszałam wiele ciepłych słów- od uczestniczących nauczycieli. Jakoś nic tam o zarozumialstwie nie bylo.

Wiolu- to nie jest odpytywanka, to jest rozmowa. Jeśli jesteś dobra w tym co robisz, to na pewno potrafisz to pokazać. Nie ustawiaj się na "Nie".

Konto zapomniane03-02-2005 23:16:54   [#36]

sprostowanie

Przesadziłam sorry, ale niektóre wypowiedzi, np ak1 nazywa szokiem brak operajonalizacji celów (ale to nieładne słowo) są na prawdę zarozumiałe. I jeszcze jedno mówisz Małgosiu, że kandydaci na dyplomowanego to jak mistrzowie. Uważam, że nie do końca. Porozmawiaj z nauczycielami w szkołach, różnych szkołach. Znam wielu doskonałych nauczycieli, którzy nie podejmą się dyplomowania z braku czasu - poważnie. Znam takich, którzy chwalą się, że teczkę zrobili w 2 tygodnie. I zrobili bo wiele zależy od Dyrekcji szkoły - uwierz mi. Ta procedura awansu nie do końca jest sprawiedliwa, ale to trudno, tak ma widocznie być, dziękuję za wszelkie uwagi, nawet te krytyczne. Pozdrawiam
Magosia03-02-2005 23:25:50   [#37]

Dzięki za to sorry

-zrobiło mi się przedtem trochę przykro.

Bo ja jestem z tych, co naprawdę wierzyli -kiedyś, dawno temu-w ideę awansu- nie mówię tu o papierowo- komisyjnej formie.

Licku, wiem, że masz rację w wielu swoich spostrzeżeniach. Może dlatego zależy mi na tym, by być uczciwym, życzliwym ale kompetentnym ekspertem.

Dorsto03-02-2005 23:45:31   [#38]
Magosia, a teraz wierzysz?
Magosia03-02-2005 23:51:40   [#39]

Hm

może opowiastka:

 

PÓŁ KILO ZA MAŁO...

            Do awansu zawodowego od początku miałam stosunek dwoisty: i pociągał, i irytował. Z jednej strony, jako człowiek o naturalnie rozwiniętych potrzebach rozwoju i uznania, chciałam je zrealizować: z drugiej – forma zaspokojenia tych potrzeb wyższego w końcu rzędu, wydawała mi się mocno przyziemna, by nie rzec „papierowa”. Przez pierwszy rok funkcjonowania systemu ze spokojem obserwowałam wysiłki moich koleżanek, zabiegających nie tyle  o swój rozwój (zaręczam, nieźle są rozwinięte), ile o dokumentację tegoż niekwestionowanego rozwoju.

            Ambicja zaczęła mnie lekko podgryzać w okolicach listopada, kiedy zbliżał się pierwszy termin składania wniosków dla takich jak – dyrektorów z dwuletnim stażem. Porządki w domowym archiwum z okazji przeprowadzki do nowego domu uświadomiły mi, że „dokumentacji” mam wcale niemało, i gdyby tak... to może...Oliwy dolały do ognia komentarze życzliwych (?) mi osób: Jeśli nie ty, to kto?...i tak to się zaczęło.

            Do dzieła zabrałam się metodycznie: zadbałam o folie, koszulki, kolorowe przekładki i gruby segregator. Merytoryczna strona zgromadzonej dokumentacji wydawała mi się bez zarzutu. Zaczęłam od podstawowych dokumentów formalnych: kwalifikacje, zaświadczenie o zatrudnieniu, ocena pracy. Potem sprawozdanie z ostatnich dwóch lat pracy z uwzględnieniem charakterystyki, rozwoju szkoły i dokumentów związanych z pracą powierzonej mi placówki. Następnie przeszłam do udowadniania, że spełniam wymagane od dyplomowanego in spe powinności. Przedstawiłam działania mające na celu doskonalenie warsztatu i metod pracy, nadmieniłam o udziale w III Krajowej Konferencji Dyrektorów Szkół i roli sprawozdawcy na tym forum; pochwaliłam się organizacją spotkań dla nauczycieli polonijnych w naszej szkole oraz swoimi wakacyjnymi zajęciami z metodyki języka polskiego prowadzonymi na Łotwie, Ukrainie i Białorusi; wreszcie załączyłam ponad 30 różnych świadectw, zaświadczeń i dyplomów potwierdzających mój niekoniecznie owczy pęd do doskonalenia. Po tym etapie mój segregator ważył 1,8 kg...

            Po pokonaniu pierwszych progów przystąpiłam do udowadniania, że spełniam wymagania kwalifikacyjne umożliwiające awans na dyplomowanego. Dokonałam wnikliwej analizy i opisu działań podejmowanych przeze mnie w zakresie wykorzystywania i doskonalenia technologii komputerowej: organizację kursów dla nauczycieli w ramach wewnątrzszkolnego doskonalenia, biegłe posługiwanie się komputerem, korzystanie z poczty elektronicznej, pracę z Internetem. Kolejny wnikliwy opis i analizę poświęciłam programowi edukacji teatralnej, mojej pasji realizowanej z powodzeniem od 10 lat. Bez problemu opisałam ( po uprzedniej, a jakże, analizie) umiejętność dzielenia się wiedzą i doświadczeniem, załączając stosowne kserokopie szkoleń, spotkań samokształceniowych i artykułów.

Z zaproponowanych w rozporządzeniu ośmiu zadań (§5.ust.2.pkt.3.) udało mi się udowodnić wypełnienie 6, przy wymaganych 4. Były to kolejno:

  • Program edukacji dziennikarskiej – 8 lat wydawania gazety szkolnej pod moim kierownictwem jako redaktora naczelnego,
  • Około 50 publikacji w 2001 r. w różnych czasopismach oświatowych o ogólnopolskim zasięgu,
  • Prowadzenie otwartych zajęć, w tym dla stażystów i kontraktowych,
  • Aktywna i systematyczna współpraca: członek Zarządu Oddziału Wojewódzkiego Towarzystwa Kultury Teatralnej, członek Rady Programowej Powiatowego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli, współdziałanie z Polonijnym Centrum Nauczycielskim, jeszcze Gminny Ośrodek Kultury, Kuratorski Ośrodek Pracy z Młodzieżą... Na wszystko stosowne poświadczenia, potwierdzenia, podziękowania...
  • Uzyskanie dodatkowych kwalifikacji – studia podyplomowe „Zarządzanie oświatą”,
  • Znaczące osiągnięcia: ministerialne i wojewódzkie nagrody za edukację teatralną, wyróżnienie w ogólnopolskim konkursie za pracę z redakcją szkolnego czasopisma, laureaci konkursów przedmiotowych, recytatorskich, literackich, nagroda kuratora...

Oczywiście, starałam się nie zapomnieć o niczym: dyplomy kserowałam, kserokopie potwierdzałam, zdobyte umiejętności opisywałam, załączyłam fragmenty prac dyplomowych, konspekty i karty ewaluacyjne. Akta zebrane w moim segregatorze ważyły już 4,9 kg..

Z opisem i analizą dwóch przypadków rozpoznawania i rozwiązywania problemów nomen omen problemów nie miałam – wszak na tym polega moja praca (tzn. na rozwiązywaniu, nie opisywaniu). Chcąc wykazać się wszechstronnością, wybrałam jeden problem edukacyjny (nauczyciel), drugi organizacyjny (dyrektor).W sumie wyszło mi 5 stron druku.

Na koniec jeszcze raz wszystko przejrzałam, każdą część opatrzyłam stosownym mottem i dowcipnym rysunkiem.( z clip artu –opanowanie technologii...).Policzyłam strony: 177, zważyłam: 5,3 kg i z poczuciem zrobienia ogromnej papierowej, niekoniecznie pożytecznej roboty zawiozłam wniosek o awans wraz z dokumentacją do kuratorium...

***

Po dokonaniu analizy formalnej Komisja stwierdza, że złożony wniosek wraz z dokumentacją nie spełniają wymogów formalnych ze względu na następujące braki:§5.ust.2.pkt.3.ppktya,b,d – brak pisemnego sprawozdania z realizacji zadań.”

***

Koniec z pisaniem artykułu, muszę dorzucić do mojego segregatora jakieś pół kilo, może wystarczy...

Cdn.

Jeszcze nie dyplomowana, ale nieźle rozwinięta –

 stała autorka tekstów o absurdach oświatowych M.N.

 

 

 

Konto zapomniane04-02-2005 00:27:12   [#40]

to było na dobranoc:)?

Ale będę miała sny po tym opowiadaniu, czy ono jest prawdziwe? Aż wstyd dla tych Komisji, co oni wyprawiali! Osąd ludzki nie jest sprawiedliwy, mam nadzieję, że Pan Bóg nie każe nam nieść ze sobą tej teczki, pozdrawiam
Magosia04-02-2005 00:38:47   [#41]

Cóż

-M.N. to ja. i wszystko jest prawdziwe. Moja procedura awansowa był trochę pod górkę- zaowocował fajnym cyklem artykułów. Bawiłam sie w sumie nieźle. I straszno i śmieszno. To na dobranoc jeszcze jedno:

 

Z  POZYCJI  DYPLOMOWANEGO

 

            Uprzejmie donoszę, iż niżej podpisany autor szeregu napastliwych tekstów podważających zasady i procedury awansu zawodowego, zwłaszcza na nauczyciela dyplomowanego, owym dyplomowanym został, wbrew wszelkim przeciwnościom, procedurom i brakom formalnym. Z faktu tego czerpie nawet satysfakcję niezdrową, acz gwoli prawdzie stwierdzić należy, iż euforii i radości wielkiej nie zauważa się u świeżo utytułowanego. Domniemywać należy, że tytuł ów traktuje jako sobie należny, skromności nie okazując...

Porzucając uszczypliwy i prześmiewczy ton, pragnę dorzucić kilka słów komentarza do cyklu moich tekstów o awansie zawodowym. Od chwili pojawienia się możliwości „awansu”, wiedziałam, że podejmę kolejne wyzwanie zawodowe, jak robiłam pierwszy, potem drugi stopień specjalizacji. Ciągły rozwój, potrzeba sprawdzenia się, uznania, wreszcie ambicja zodiakalnego Lwa jest naturalnym motorem moich działań, podobnie jak dużej grupy aktywnych, poszukujących, często niepokornych nauczycieli. Zdobyłam „dyplomowanego” także dlatego, by udowodnić, że jest to w zasięgu moich możliwości i z tej pozycji tym mocniej domagać się jak najszybszej nowelizacji przepisów. Szczyt nauczycielskiego awansu nie powinien być jednocześnie szczytem biurokratycznych absurdów, będących w niezgodzie z zasadami zdrowego rozsądku i twórczego wykorzystywania potencjału ludzkiego.

Obecna procedura zbyt wielu cennych, wartościowych nauczycieli zniechęca, bowiem szanują Oni swój czas i swoich uczniów i nie chcą go tracić na opisywanie, analizę i zdawanie sprawy z tego, co było. Wolą koncentrować się na rozwoju niż na jego dokumentowaniu. Obawiam się jednocześnie( a zaczyna to potwierdzać życie), że formalizm awansu i papierowa dokumentacja mogą być zachętą dla pedagogów przeciętnych, za to biegłych w sztuce rozwoju na pokaz i poklask.

            Zwracam się z prośbą do nauczycieli dyplomowanych, aby podzielili się swoimi odczuciami i refleksjami z okresu pokonywania „ścieżki”, aby wskazali słabe miejsca w systemie, który z całą pewnością powinien być zachowany. Tylko w jakiej formule?

M.N.

 

Marek Pleśniar04-02-2005 02:27:57   [#42]

a moze raczej powinni wypowiedzieć się dyrektorzy, uczniowie i rodzice dyplomowanych i niedyplomowanych? By stwierdzić czy wzrosła ich satysfakcja z pracy tychże?

To jak dyrektorzy?

O satysfakcji nauczycieli już wiemy.

Czy jednak w wyniku dyplomowania jakość pracy Waszych nauczycieli wzrosła?

Konto zapomniane05-02-2005 00:35:34   [#43]

zapytać można:)

Panie Marku, nie zawsze Dyrekcja wie czy jakość wzrosła czy nie, wiedzą to najlepiej uczniowie. Który dyrektor odpowie negatywnie, skoro sam wystawia opinię nauczycielowi, popierając tym działania nauczyciela. O satysfakcji nauczycieli trudno mówić. Np. ostatnie rozporządzenie, o znajomości języka, ja posługuję się trzema językami na stopniu średniozaawansowanym, potrafię przetłumaczyć tekst, napisać dłuższa prace, porozmawiać z obcokrajowcem, ale jest to znajomość średniozaawansowana, która całkowicie mi wystarcza na potrzeby moje i uczniów. Teraz każą nauczycielom przedstawiać certyfikaty na znajomość zaawansowaną. Ja mogę przedstawić ile wydałam pieniędzy na kurs angielskiego (3 lata), który podjęłam na własne życzenie, jeszcze przed stażem. Uważam, że te wszystkie zmiany nie zawsze prowadzą do rozwoju nauczycieli, ja marzę o tym kiedy będę miała więcej czasu dla własnych dzieci, którzy też są uczniami i też powinni być otoczeni opieką i uwagą rodziców!!! Pozdrawiam

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]