Na początek chciałbym dodać 2 artykuły z lokalnego (łódzkiego) wydania Gazety Wyborczej:
GWŁódź nr 263, wydanie lol (Łódź) z dnia 09/11/2004 JEDYNKA, str. 1
[Wykręty zamiast skłonów
Coraz więcej młodych łodzian miga się od lekcji wychowania fizycznego. W niektórych klasach nie ćwiczy co trzeci uczeń!
Przybywa leni i osób, dla których gimnastyka to strata czasu. - To już plaga - twierdzi Aleksandra Bonisławska, dyrektor zespołu szkół przy ul. Czajkowskiego. Ma klasę, w której nie ćwiczy 10 osób.
- Ten wysiłek, te testy wytrzymałościowe... To męczące - krzywi się licealistka Paulina. - Lubię się ruszać, ale nie lubię, gdy ktoś to ocenia - tłumaczy Justyna. - Poza tym człowiek się poci i potem siedzi na lekcjach nieświeży.
- WF-u nie zdaje się na maturze. Lepiej poświęcić czas innym przedmiotom - dodaje Marta. Wszystkie dziewczyny mają zwolnienie lekarskie z przynajmniej do końca semestru. W całej szkole przyniosło je 12 proc. uczniów! Do tego dochodzi masa doraźnych zwolnień od rodziców. Systematycznie opuszcza tam lekcje wychowania fizycznego co piąty uczeń.
- Głównie dziewczyny - mówi Stanisława Jabłońska, nauczycielka. - Bo fryzura się zniszczy albo makijaż rozmaże... Nie dociera do nich, że ruch to zgrabna sylwetka i zdrowie.
W szkole gastronomicznej przy ul. Sienkiewicza - zdominowanej przez chłopców - nie jest lepiej. - Żaden nie potrafił kozłować piłki - wspomina ostatnią hospitację lekcji dyrektor Halina Jędrzejczak. - Młodzież ucieka od wysiłku fizycznego. Rośnie nam słabe pokolenie.
W szkole na Widzewie 40 proc. zwolnień wypisali pediatrzy i ortopedzi, 15 proc. - okuliści, po 13 proc. - lekarze rodzinni i chorób wewnętrznych, a 8 proc. - medycy bez specjalizacji. - Jeśli uczeń przynosi zwolnienie od dermatologa czy nefrologa, nie mamy prawa mieć wątpliwości. Ale mamy je, gdy przynosi zwolnienie uczeń na oko zdrowy jak ryba - mówi "Gazecie" wicedyrektor Aleksandra Opłatowska. - Żadnego zwolnienia nie możemy jednak kwestionować - dodaje.
Jak przyznaje Justyna z pierwszej klasy, załatwić taki dokument to żaden problem. Lekarze wypisują je nawet zdrowym uczniom, często na kartkach z zeszytu albo na odwrocie papierowych reklam leków. "Zwolniony z powodu choroby, do odwołania" - to najczęstsza formułka.
Szkoła wypowiedziała walkę tzw. lewym zwolnieniom. Od września uczniowie nie- ćwiczący nie mogą iść do domu, gdy klasa ma WF. Nauczyciele wierzą, że zdrowi, ale leniwi wybiorą ostatecznie grę w piłkę, a nie nudę.
Łódzki magistrat i kuratorium wiedzą o nowej pladze. - Piłka jest po stronie nauczycieli. Powinni zachęcić do uprawiania sportu - uważa Jacek Człapiński, wicedyrektor wydziału edukacji w magistracie. Kuratorium apelowało do szkół, by zbadały, dlaczego uczniowie są niechętni zajęciom, ale było to... dwa lata temu.
Rozmawiać, nie zwalniać
Adam Czerwiński: W niektórych szkolnych klasach w Łodzi aż jedna trzecia uczniów nie ćwiczy na WF-ie.
Prof. Marek Synder, lekarz ortopeda: I robi sobie krzywdę. Brak ćwiczeń osłabia mięśnie, to prowadzi do skrzywień kręgosłupa. Tacy delikwenci trafiają później do pracy w biurze, ciągle siedzą i kręgosłup w końcu nie wytrzymuje. Około trzydziestki zaczynają się bóle, pojawiają zwyrodnienia. Następnie powikłania i wtedy naprawdę potrzebują zwolnień lekarskich.
Problem byłby mniejszy, gdyby lekarze nie wypisywali zwolnień zdrowym uczniom.
- Sam nigdy nie daję ich każdemu, kto poprosi. A prosi wielu. Najczęściej dorastające dziewczyny. Wystarczy kilkuminutowa rozmowa, by przekonać do gimnastyki. Ale rzeczywiście - wielu lekarzy wypisuje zwolnienia dla świętego spokoju.
Raport NIK o wf
• mm 22-11-2004, ostatnia aktualizacja 22-11-2004 20:08
Lekcje wychowania fizycznego to często fikcja - twierdzi Najwyższa Izba Kontroli, która skontrolowała je w podstawówkach i gimnazjach na terenie całego województwa
Izba zapukała do 18. placówek (podstawówek i gimnazjów). Wnioski są smutne. Prawie wszystkie kontrolowane szkoły wyposażone są w przestarzały sprzęt sportowy, a w dwóch nie ma nawet sal gimnastycznych. W sześciu szkołach nauczyciele - mimo formalnych kwalifikacji - źle prowadzili dokumentację i nie potrafili odpowiednio poprowadzić lekcji. Niektórzy prowadzili często kilka lekcji wychowania fizycznego jednocześnie, np. w sali i na boisku. Inspektorzy zauważyli również, że dyrektorzy szkół słabo kontrolują lekcje WF-u - rzadko na nich bywają nie sprawdzają, czy rozpoczynają się zgodnie z planem (a nie np. kwadrans po dzwonku, bo klasa długo się rozbiera). - Nadzór jest fatalny - ubolewał Janusz Maj, dyrektor delegatury NIK w Łodzi. Maj mówił też o tym, że szkoły często z byle powodu odwołują lekcje wychowania fizycznego: - Najczęściej przy okazji różnych uroczyści, które odbywają się w salach gimnastycznych. Przygotowanie akademii zajmuje kilka dni. Wtedy sale są dekorowane, a zajęć zazwyczaj nie ma lub przenoszone są na szkolne korytarze.
O wynikach kontroli NIK poinformował już łódzkie kuratorium i ministra edukacji. Minister obiecał, że postara się wyeliminować uchybienia w szkołach objętych raportem. Izba poprosiła go również, by poprawił współpracę z ministrem zdrowia i sprawił, by szkoły kierowały dzieci z wadami postawy do poradni lekarskich (dziś to obowiązek rodziców, którzy często go bagatelizują).
Od siebie chciałbym jeszcze dodać, że wprowadzenie 4 godzin wf-u, przynajmniej w części szkół, oznaczało jednocześnie koniec funkjonowania SKS-ów. Za to przezabawna była dyskusja o sporcie w Sejmie:
Sport w sejmie - posłowie grają i biegają
- Radosław Leniarski 25-10-2004, ostatnia aktualizacja 24-10-2004 19:17
- Mecz koszykówki z reprezentacją ambasady chińskiej wygraliśmy 11 punktami. Pierwsze wielkie zwycięstwo nad Chinami stało się faktem. Pan ambasador zaproponował rewanż w formie meczu ping-ponga. Postawiłem twarde warunki i stwierdziłem, że rewanż może się odbyć tylko w tej samej formie, natomiast niezależnie od tego możemy zagrać w ping-ponga - opowiadał posłom przewodniczący Mirosław Drzewiecki
Klęska polskich sportowców w Atenach nie zaczęła się od ceremonii otwarcia igrzysk, ale znacznie wcześniej. Zawalili nie tylko sportowcy, trenerzy i działacze sportowi.
Przyjrzeliśmy się, jak działała sejmowa komisja kultury fizycznej i sportu w ostatniej kadencji Sejmu.
A mój poseł piłkę kopie
- Komisja ta jest mała pod względem liczby członków, natomiast z pewnością będzie się zaliczała do komisji wielkich duchem - zagaił wzniosie wicemarszałek Sejmu Janusz Wojciechowski (PSL) na pierwszym posiedzeniu (stenogram z 24.10.2001). Kogo wybrać na przewodniczącego? - Chciałbym zgłosić kandydaturę pana posła Mirosława Drzewieckiego. Od wielu lat jest związany ze sportem. Mam jego zapewnienie, że będzie on członkiem piłkarskiej reprezentacji parlamentu. W poprzedniej kadencji Sejmu nie odnosiła ona sukcesów, ale teraz, gdy zostanie wzmocniona osobą pana senatora Grzegorza Lato, z pewnością będzie najlepszą drużyną pośród reprezentacji piłkarskich europejskich parlamentów - agitował poseł Edward Maniura (PO).
- W naszej komisji reprezentowane są wszystkie kluby poselskie, ale uważam, że podziały polityczne nie powinny rzutować na jakość naszej pracy. W zeszłym roku udało mi się zorganizować mecz piłkarski między reprezentacją parlamentu a reprezentacją polskich aktorów - w meczu tym grali m.in. Olaf Lubaszenko i Cezary Pazura - powiedział przewodniczący (7.11.2001) w czymś w rodzaju expose.
- Przy okazji można realizować wiele pożytecznych inicjatyw charytatywnych. Przypomina mi się mecz z reprezentacją parlamentu słowackiego - występował w nim również pan marszałek Maciej Płażyński - kiedy to po meczu udało się załatwić pewną sprawę, której do wtedy nie udawało się załatwić w trakcie rozmów międzyrządowych - powiedział pełen entuzjazmu poseł Maniura (PO). - Prosiłbym członków komisji o przekazanie swoim klubowym kolegom informacji, że jeżeli są wśród nich osoby, które chciałyby podjąć treningi, a potem ewentualnie grać w reprezentacji parlamentu, to bardzo proszę o skontaktowanie się ze mną. Zresztą dzisiaj wieczorem odbędzie się kolejny trening. O godz. 21 planowany jest wyjazd autokarem.
- Chciałbym zachęcić członków Komisji, by zrobili przegla.d swoich klubów pod kątem występowania w nich osób zainteresowanych sportem. Nie chodzi tylko o piłkę nożną- dodał przewodniczący Drzewiecki.
W mojej osobie, czyli ping-pong przewodniczącego Chęć rywalizacji posłów jest przemożna.
- Mam jeszcze jedną informację - powiedział przewodniczący Drzewiecki (12.03.2002). - Otóż grając w jednej drużynie z przedstawicielami Związku Sportowego Wu-shu, przewodniczący komisji kultury fizycznej i sportu - w mojej osobie - oraz przedstawiciel UKFiS rozegrali mecz koszykówki z reprezentacją ambasady chińskiej. Wygraliśmy 11 punktami. Pierwsze wielkie zwycięstwo nad Chinami stało się faktem. Pan ambasador zaproponował rewanż w formie meczu ping-ponga. Postawiłem twarde warunki i stwierdziłem, że rewanż za mecz koszykówki może się odbyć tylko w tej samej formie, natomiast niezależnie od tego możemy zagrać w ping-ponga. Sprawa ta została już omówiona...
- Przypominam, że oficjalna nazwa tej dyscypliny sportu brzmi "tenis stołowy" - sprostował obecny na posiedzeniu komisji wiceprezes Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu Zbigniew Pacelt.
- W zeszłym tygodniu od środy do piątku w Berlinie były rozgrywane mistrzostwa Europy parlamentarzystów w golfie. Rozgrywano je w trzech kategoriach. Debiut reprezentacji polskiego parlamentu - w mojej osobie - udał się, ponieważ wygrałem we wszystkich trzech kategoriach - powiedział przewodniczący (13.07.2004).
Poseł Kulej uczy matematyki
Czasem odzywa się głos rozsądku. - Odstąpiliśmy chyba od porządku dziennego. Nie zdążymy go zrealizować, ponieważ rozmawiamy o czymś zupełnie innym, tymczasem o godz. 15 na sali plenarnej odbędzie się obowiązkowe głosowanie - przytomnie zauważył poseł Jerzy Kulej (SLD, 7.11.2001), który naprawdę nie ma zbyt wiele czasu. Na pierwszym posiedzeniu komisji po kiesce w Atenach wytrwał minutę, w czasie której odebrał telefon komórkowy, porwał marynarkę i tyle go widzieli.
Na ringu dwukrotny mistrz olimpijski był bardziej aktywny niż w Sejmie. Od wrześniowych wyborów 2001 raz interpelował (do spółki z trojgiem innych posłów) - w sprawie wysokości kosztów utrzymania administracji rządowej, samorządowej oraz instytutów. Zadał jedno tzw. zapytanie - w sprawie relacji między boksem zawodowym i amatorskim, mimo że wszystko mu wcześniej wytłumaczyli. Zadał jedno tzw. pytanie - w sprawie afery domu maklerskiego surSnet i sytuacji aresztowanego niejakiego Jana Z., za którego poręczył. Miał też osiem wypowiedzi, w tym trzy na temat Z.
Na posiedzeniu komisji sportu uaktywnił się, gdy okazało się, że rząd nie tylko nie chce wprowadzić piątej godziny wf., ale także chce zlikwidować czwartą, podczas gdy wszyscy, którzy mają dzieci w publicznych podstawówkach, wiedzą, że i tak nie ma nawet trzech godzin.
- Może udałoby się zaproponować ministrowi finansów, by można było np. oddać jedną godzinę matematyki do wykorzystania na lekcję wf. Ostatecznie tę część edukacji mogą częściowo przejąć rodzice. Posłużę się przykładem takiego przedmiotu jak język polski, którego dzieci się uczą słuchając radia i oglądając telewizję - powiedział Kulej 27 listopada 2001.
- Będziemy próbowali realizować trzecią i czwartą godzinę wychowania fizycznego np. w soboty podczas rozgrywek międzyszkolnych, meczów i zawodów. Ma to dodatkowy aspekt wychowawczy, bo pobudza zdrową konkurencję i chęć walki - zauważyła ówczesna minister edukacji i sportu (25.10.2001).
Posłów cieszyli się, że pani minister zaszczyciła ich obecnością. - To honor. Po raz pierwszy coś takiego się stało - mówili pogłaskani niespodziewaną wizytą. W budżecie na rok 2002 Sejm przeznaczył na sport 115 min zł, dwa razy mniej niż np. na obsługę Senatu.
Posłowie grają na wyjeździe
Po krótkiej, nieudanej, ale jakże bohaterskiej walce o wf. w szkołach komisja zajęła się na poważnie współtworzeniem Polskiej Konfederacji Sportu. Ale najpierw ustalono, że dla polskiego sportu niezwykle ważne będą posiedzenia wyjazdowe komisji.
- Na przykład gdyby w Polsce odbywała się ważna międzynarodowa impreza kolarska, można by omawiać problemy polskiego kolarstwa - powiedział Tadeusz Tomaszewski (SLD), wiceszef komisji (7.11.2001). A gdy zbliżał się sezon skoków narciarskich, ten sam poseł obwieścił: -
Wyjazdowe posiedzenie prezydium komisji z udziałem zainteresowanych postów zaplanowaliśmy na 19 i 20 stycznia 2002 r. Odbędzie się ono w Zakopanem i będzie poświęcone uregulowaniu sporów między Centralnym Ośrodkiem Sportu a Tatrzańskim Parkiem Narodowym oraz omówieniu kwestii związanych z funkcjonowaniem zakopiańskiego oddziału COS.
W tym samym terminie w Zakopanem był Puchar Świat w skokach narciarskich. Niestety, brak jest stenogramu z wyjazdowych sesji komisji do Zakopanego.
Komisja senacka w maju 2004 r. jednego dnia badała, jak funkcjonują szkoły mistrzostwa sportowego na Żywiecczyźnie i w powiecie bielskim, drugiego drążyła problemy oświaty i infrastruktury sportowej w szkołach w Beskidach w rozmowie z dyrektorką szkoły i nauczycielem wf.
Zbudujemy nowy dom w całej rozciągłości
Jednocześnie w komisji dojrzewała idea budowy czegoś wielkiego. Czegoś, co zostanie po komisji - budowy Domu Sportu.
- Rozważamy możliwość stworzenia bazy lokalowej dla tej organizacji [PKSport], Domu Sportu w Warszawie przy Torwarze. Spełniałby rolę siedziby dla Polskiej Konfederacji Sportu oraz związków sportowych - powiedział prezes UKFiS, a po likwidacji urzędu podsekretarz MENiS Adam Giersz (4.12.2001).
Projekt siedziby zyskał ogromny poklask w komisji.
- Jeżeli chcemy uczestniczyć w międzynarodowym ruchu sportowym, to powinniśmy dysponować tego typu obiektem i powinien mieć on standard, który nie będzie nam przynosił wstydu. Nie ulega wątpliwości, że budowa Domu Sportu ma strategiczne znaczenie dla rozwoju polskiego sportu. Powtórzę mój wniosek, by trzy wielkie inwestycje [hale widowiskowo-sportowe w Gdańsku, Toruniu i Łodzi] zostały na razie wykreślone z planu inwestycji strategicznych - powiedział poseł Zygmunt Ratman (SLD).
No, ale w Łodzi, Gdańsku i Toruniu są inwestorzy, którzy już pracują nad projektami. - Powinniśmy wyjść naprzeciw panu prezesowi [Gierszowi], który będzie jeszcze prowadził rozmowy z inwestorami. Moglibyśmy zrezygnować ze sformułowania "wykreślenie" i zastąpić je sformułowaniem "ponowne przeanalizowanie i ostateczne podjęcie decyzji w tej sprawie" - to nie Salomon, to poseł Maniura (PO).
Poziom aprobaty dla Domu Sportu ustępuje tylko owacji na stojąco, zwłaszcza ze strony SLD. Tomaszewski: - Jeżeli chodzi o koncepcję budowy Domu Sportu, to ja również ją popieram.
Stanisław Kopeć: - Dużą część argumentów, które chciałem zawrzeć w swoim wystąpieniu, wypowiedział już pan przewodniczący Tadeusz Tomaszewski.
Kazimierz Pietrzyk: - Zgadzam się w pełni z moimi przedmówcami.
Jan Szwarc: - W całej rozciągłości popieram moich przedmówców, którzy mówili o tym, że trzeba wreszcie opracować jakąś systemową koncepcję rozwoju bazy sportowej.
Prezes Giersz: - Pragnę stwierdzić, że cieszę się z poparcia dla idei budowy Domu Sportu. Program rozwoju bazy sportowej jest elementem ogólnym strategii, jednak ze względu na wagę tego problemu zaproponowaliśmy podczas posiedzenia Komitetu Stałego Rady Ministrów, by wyodrębnić te zagadnienia, tworząc podprogram strategii rozwoju polskiego sportu, czyli program rozwoju bazy sportowej.
Budowa Domu Sportu, siedziby PKS-u, groziła nam do maja 2004 r., kiedy pomysł zarzucono - zresztą kończono wówczas właśnie siedzibę PKOI, też niezły Dom Sportu, można powiedzieć.
Podprogram podstrategii wciąż znajduje się pod ziemią. W Łodzi, Gdańsku ani Toruniu nie zaczęto jeszcze budowy hal (w Toruniu największa jest wciąż sala gimnastyczna zespołu szkól spożywczych).
Jak poseł Pietrzyk załatwił młodzieży trzeźwość
Kiedy posłowie organizują sobie sesję wyjazdową w Zakopanem na Puchar Świata w skokach, wpada wzburzony poseł Pietrzyk, jednocześnie szef klubu siatkarskiego z Kędzierzyna.
- TYP przekazała informację, że ma zamiar wycofać się z umowy [o transmitowaniu meczów ligowych] ze względu na brak środków finansowych - mówi poseł Pietrzyk podniesionym głosem.
To efekt ustawy o wychowaniu w trzeźwości - browary nie wykupują reklam, telewizja więc nie ma zamiaru pokazywać ligi, w tym klubu Pietrzyka Mostostal Kędzierzyn Koźle.
- Sądzę, że możemy dzisiaj podjąć decyzję o powołaniu podkomisji do spraw nowelizacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i zapobieganiu alkoholizmowi, która przygotuje projekt nowelizacji ustawy - mówi poseł Tomaszewski (SLD).
Półtora roku później piwo można reklamować w TYP, jeśli browar jest sponsorem imprezy sportowej.
Jak olimpijczyk z paraolimpijczykiem
Początek 2002 roku to czas igrzysk w Salt Lakę City. Komisja chciała zapoznać się z przygotowaniami, ale pochyliła się również nad problemami sportu paraolimpijskiego (15.01.2002).
Wiceprezes Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu Wiesław Wilczyński donosi: - Reprezentacja na igrzyska paraolimpijskie w Salt Lakę City wystartuje w trzech dyscyplinach sportu, czyli w narciarstwie alpejskim, narciarstwie biegowym oraz biatlonie.
Poseł Tomaszewski (SLD): - Proszę o pytania lub uwagi.
Poseł Kulej (SLD): - A w jakich dyscyplinach sportu wystartują nasi paraolimpijczycy?
Czeski błąd, czeski film
Podsekretarz Giersz opowiada 16 lipca 2002 r., jak udało mu się rozparcelować swój UKFiS na MENiS i PKS. Mówi o tym, że w MENiS będą dwa departamenty sportowe, w PKS wiele biur. Czy PKS będzie tańszy niż UKFiS? - Trudno powiedzieć, ale proces jest zgodny z ideą SLD "Tańsze państwo" - mówi Giersz.
Poseł Ratman (SLD) czegoś nie rozumie: - Panie ministrze [Giersz], przepraszam, ale tutaj jest wyraźny odnośnik - "o których mowa w § 4 ust. 2". Jeżeli pan minister wykreśli ten odnośnik, wówczas pańskie słowa będą prawdziwe, natomiast tutaj jest wyraźnie napisane "o których mowa w § 4 ust. 2". - To jest "czeski" błąd. Tutaj powinno być napisane "w § 2 pkt. 4" - odpowiada Giersz. Obaj mają przed nosami tekst przegłosowanej już ustawy.
Senacka komisja edukacji, nauki i sportu też ma problem. Czy nazwy rodzajowe wielkich imprez sportowych powinny być pisane wielką literą? -Moim zdaniem tak - kończy własne pytanie własną odpowiedzią Jakub Zabielski, specjalista w biurze legislacji Kancelarii Senatu (27.09.2004).
Czy udział w igrzyskach jest premią, sukcesem i osiągnięciem? Zastępca przewodniczącego komisji edukacji, nauki, kultury i sportu Irena Kurzępa: -Jest to niesamowicie zawiły problem, bo sprawa dotyczy i ortografii, i osiągnięć sportowych.
Pewna poselska tradycja
Najwięcej emocji wśród parlamentarzystów wzbudzają kwestie finansowe. - W woj. kujawsko-pomorskim przeznaczono [na sport w LZS-ach] 32 tyś. zł. To jest moje województwo, tak więc jako zastępca przewodniczącego tej komisji czuję się bardzo sfrustrowany z powodu nikłości tych nakładów -skarży się poseł Kłopotek (PSL, 19.03.2002).
AwWielkopolskiem?
- W woj. wielkopolskim ZLZS ma podpisaną umowę całoroczną opiewającą na kwotę 430 tyś. zł - deklaruje poseł Tomaszewski (SLD).
Dyskusja potoczyłaby się może dalej, ale wraca u posłów przemożna chęć wyartykułowania potrzeby rywalizacji. - Zwracam się również do osób, które kiedyś grały w piłkę nożną w klubach, a chcą wrócić do czynnego uprawiania sportu, by skontaktowały się ze mną. Dodam, że planujemy zorganizowanie jesienią mistrzostw parlamentu w tenisie stołowym. To również jest pewna tradycja, którą chcemy kultywować - mówi poseł Maniura (PO), który od czasu rywalizacji z ambasadą Chin już wie, że nie należy mówić "ping-pong".
Poseł Kłopotek (PSL): - Panie pośle, proszę dodać, że w Sejmie funkcjonuje jeszcze klub biegacza. W każdą środę w tygodniu sejmowym o godz. 7 rano udajemy się biegać.
Czy ktoś ma pytania?
19 września tego roku odbywa się pierwsze posiedzenie komisji sejmowej po klęsce polskich sportowców w Atenach. Przewodniczący Drzewiecki (PO) jest skonfundowany wynikami.
- Chcę zaproponować, żeby nasza komisja spowodowała zwołanie debaty sejmowej na temat polskiego sportu. Oczywiście debata ta byłaby prowadzona w kontekście wyników ostatniej olimpiady, ale dotyczyłaby ona całego systemu zarządzania polskim sportem, jego ewentualnych zmian, a także odpowiedzi na pytanie: czy polski rząd jest zainteresowany sportem, a więc czy będzie finansował tę dziedzinę w tak nikłym zakresie jak do tej pory? Chodzi o uzyskanie jasności w kwestii, czy jest jakiś pomysł na to, żeby gruntownie zreformować polski sport oraz dotyczące go uwarunkowania.
Sobotnia debata sejmowa była godnym uwieńczeniem trzech lat troski posłów o polski sport. Czy jest jakiś pomysł, by było lepiej? Nie ma. Wyborcy-kibice uzyskali jasność w tej w kwestii.
Od jesieni 2001 r. komisja podczas 102 posiedzeń deliberowała nad przesłanymi do niej projektami:
• Ustaw
1. O Polskiej Konfederacji Sportu
• Zmian ustaw
1. O wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (zmiany poselskie, rządowe i komisyjne)
2. O Polskiej Konfederacji Sportu
3. O bezpieczeństwie imprez masowych (komisyjne i rządowe)
4. O żegludze śródlądowej
Pozdrawiam Wszystkich
Paweł |