Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Trzecioklasiści z III LO domagają się egzaminu
strony: [ 1 ]
Gaba24-11-2004 02:30:09   [#01]


var rTeraz = new Date(1101259811596); function klodka (ddo) { if (rTeraz.getTime()>=ddo.getTime()) document.write(''); }
ZOBACZ TAKŻE

• Próbna matura z angielskiego (23-11-04, 19:07) if(window.rTeraz)klodka(new Date(2004,12-1,7,19,7));
• 
Sonda uczniowska (23-11-04, 19:07) if(window.rTeraz)klodka(new Date(2004,12-1,7,19,7));


Agata Lewkowska 24-11-2004, ostatnia aktualizacja 23-11-2004 19:29

Dyrekcja nie dała nam się sprawdzić! To granda! Chcemy pisać próbną maturę! - domagają się trzecioklasiści z białostockiego III LO. Ich szkoła, jako jedna z trzech na Podlasiu, w maturalnej próbie nie uczestniczy

1-->Wczoraj w naszej redakcji stawiła się spora grupa tegorocznych maturzystów z "trójki". Wszyscy są oburzeni.

- Nie mamy szansy sprawdzenia się przed prawdziwym egzaminem dojrzałości - mówią. - Niemal wszystkie szkoły z województwa piszą próbną maturę. My tej szansy nie mamy. Nie wiemy, dlaczego. Na początku roku pani dyrektor zapytała nas na jakiejś uroczystości, czy chcemy pisać. Chórem odpowiedzieliśmy, że chcemy.

Przecież już pisaliśmy

O tym, że III LO nie zdecydowało się na próbną maturę, napisaliśmy w ubiegłym tygodniu.

- Egzamin robiliśmy w czerwcu - wyjaśniała wicedyrektor Ewa Zaniewska. - Wszyscy zdali.

- Owszem, pisaliśmy w czerwcu - zgadzają się maturzyści. - Ale tylko poziom podstawowy. Z rozszerzonym nie zmierzyliśmy się jeszcze ani razu. A on jest przecież najważniejszy! Do tego w czerwcu wybieraliśmy przedmioty na chybił trafił. Uczelnie określiły, jakich będą od nas wymagać, dopiero koło września.

Rodzice mówią wprost: - Po to posłaliśmy dzieci do renomowanej szkoły, żeby miały wszelkie możliwe szanse uzyskania jak najlepszych wyników. A co mają? Jedną szansę mniej niż reszta rówieśników z województwa.

To przez remont

Dyrekcja szkoły wczoraj tłumaczyła brak próby zupełnie inaczej:

- W tym momencie mamy remont na obu salach gimnastycznych, w łączniku i klasach na parterze - wyjaśnia dyrektor Małgorzata Górniak. - Nie jesteśmy w stanie lokalowo sprostać takiemu wyzwaniu. Mam posadzić 35 osób w każdej klasie? Przecież taka prowizorka nie ma sensu.

Remont miał być zrobiony w wakacje. Zaczął się dopiero 5 października. Kiedy się skończy? Nie wiadomo.

- Wszyscy chętni napiszą próbną maturę na poziomie rozszerzonym - obiecuje dyrektor Górniak. - Kiedy? Po remoncie. Testy przygotuje nam Okręgowa Komisja Egzaminacyjna. Uczniowie napiszą je w grupach - każdy na "swoim" fakultecie.

W większości ogólniaków młodzi ludzie nie musieli zachęcać dyrektorów do organizowania egzaminów.

- U mnie nie ma, że pisze, kto chce - mówi Mariusz Łupiński, dyrektor II LO. - Próba jest obowiązkowa. To dla dobra uczniów.

- Zrobiłbym jeszcze jedną próbną maturę. Zrobiłbym też dwie, a nawet trzy, gdybym mógł. To się maturzystom przyda - uważa z kolei Marek Onoszko, dyrektor VI LO.
Małgoś24-11-2004 07:03:14   [#02]

Kacykowo ;-(

to oni tam w tej szkole wcale nie mają wf-u - przez te remonty jesienne?

AnJa24-11-2004 08:19:20   [#03]
Pewnie nie mają - praktycznie.

Szkoła stara, straszliwuie zaniedbana, chyba w Białymstoku najlepsza.

Dostali kasę - to starają się wykorzystać.

Próba jako rzecz niezbędna maturzystom? Bzdura. Szkole - owszem.
stan24-11-2004 08:47:00   [#04]
Próbna matura:
  • od godz 12 uczniowie uczestniczą w egzaminach - nie ralizują zajęć programowych przygotowujących do matury - zysk dla nich czy strata?
  • do godz 12 w części szkół maturzyści mają wolne aby przygotowali się do próbnej matury - zysk czy strata?
  • na części pierwszej 100%, na części drugiej 30%. Tak było na języku polskim i angielskim u mnie. Zysk czy strata?
  • Nauczyciele oddelegowani do pilnowania - część zajęć w młodszych klasach ma zastępstwa. W niektórych szkołach z powodów lokalowych od 12-tej zawieszono zajęcia. Zysk czy strata?
  • Aby nie zawieszać zajęć w młodszych klasach większość nauczycieli pilnujących (ZN) pracowała w wolnym od zajęć dydaktycznych czasie. Kto za to zapłaci?
W różnych wątkach dyskutujemy o standardach, planowaniu, organizacji itd. W czasie wyjazdu studyjnego do Niemiec kilka lat temu, uczono mnie planowania przy pomocy specjanego arkusza. W pewnym momencie wyszło, że w naszej rzeczywistości dyrektor jednocześnie odpowiada za dwie sprawy w tym samym czasie i w różnych miejscach. Niemcy byli zdumieni i powiedzieli, ze trzeba zacząć od początku i poszukać błędu.
Nie mówiliśmy, że w praktyce są jeszcze ciekawsze sytuacje i polski dyrektor z nauczycielami rozwiązuje nie takie problemy. Ale ja mam coraz częściej tego dosyć. Może dlatego, że się starzeję.
Przykład trywialny i po za maturą. Drobny wypadek w klasie. Brak telefonów. Jak nauczyciel ma opiekować się klasą i odprowadzić dziecko do pielęgniarki? Chyba tylko idąc na "wycieczkę" z całą klasą.
Pozdrawiam
stan
janzg24-11-2004 08:47:55   [#05]

Ja myślę, że próbne matury w swoim założeniu jako coś zupełnie nowego, potrzebne są bardzo, ale głównie po to aby:

- zapoznać się z prcedurami, 

- przećwiczyć je,

- wyłapać wszystkie ewentualne mankamenty od strony organizacji, przepływu informacji itd.

Uczniowie dodatkowo - jak to uczniowie, czemu się zbytnio nie dziwię - sprawdzają to, jakie są możliwości "działania pozaprawnego"

W sytuacji takiej jaka  została opisana wyżej, gdzie próbna matura przebiegałaby w warunkach zupełnie odbiegających od tych w jakich będzie odbywała się matura rzeczywiście, też uważam za zwykłą stratę czasu, zarówno z punktu widzenia nauczyciela i ucznia przygotowujących się do matury.

Argumenty typu:

"...Rodzice mówią wprost: - Po to posłaliśmy dzieci do renomowanej szkoły, żeby miały wszelkie możliwe szanse uzyskania jak najlepszych wyników. A co mają? Jedną szansę mniej niż reszta rówieśników z województwa...."

i inne, że szkoła nie daje szansy, nie trzymają się kupy, ale są medialne, bo:

gdybyłbym był uczniem, któremu zależy na solidnym przygotowaniu się do matury, to zaopatrzyłbym się w arkusze egzaminacyjne z interesujących mnie przedmiotów - źródeł jest wiele - stworzył w domu "warunki egzaminacyjne" (stół, krzesło, budzik) i sprawdzał się do woli.

Natomiast wynikami swojej pracy zarzuciłbym swoich nauczycieli w szkole - gdyby się nie dawali, to przy pomocy dyrekcji i rady rodziców - z prośbą o ich ocenę i ewentualne przedyskutowanie wyników prac, ich niedociągnieć na lekcjach lub poza lekcjami.

RomanG24-11-2004 10:31:13   [#06]

stan

Przykład trywialny i poza maturą. Drobny wypadek w klasie. Brak telefonów. Jak nauczyciel ma opiekować się klasą i odprowadzić dziecko do pielęgniarki? Chyba tylko idąc na "wycieczkę" z całą klasą.

Normalna kolizja obowiązków, o której wspomina choćby art. 26 § 5 kk.

Sposób sprawowania opieki trzeba dostosować do okoliczności. Chore dziecko wymaga opieki bezpośredniej, nadzór nad pozostałą częścią klasy trzeba sobie zapewnić, wydając uczniom (wiążące ich prawnie) polecenie, co mają robić. Najlepiej dać jakieś zadanie do wykonania.

Nawet bez wyraźnego polecenia (brak czasu, nagły wypadek) uczniowie są zobowiązani do zachowania się zgodnie ze statutem szkoły, do przestrzegania podstawowych zasad bezpieczeństwa.

Nauczyciel nie będzie ponosił winy za ewentualny wypadek, jaki zdarzy się w klasie, gdy on będzie z chorym uczniem u pielęgniarki.

Dżoana24-11-2004 14:40:28   [#07]

Nauczyciel nie będzie ponosił winy za ewentualny wypadek, jaki zdarzy się w klasie, gdy on będzie z chorym uczniem u pielęgniarki.

Romanie a skąd u Ciebie takie przekonanie?
RomanG24-11-2004 20:37:09   [#08]
Zapytaj raczej, skąd u mnie taka pewność ;-)
Dżoana24-11-2004 20:58:04   [#09]

No to skąd?

:-)
RomanG24-11-2004 21:08:51   [#10]

Wyjaśniłem wszystko w #06.

Poczytaj jeszcze tu:
http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=5981&fs=0&st=0

Maelka24-11-2004 21:09:21   [#11]

Szczerze mówiąc

 Bardziej interesuje mnie, czy w omawianej sytuacji  mogłabym spać spokojnie, mając świadomość, że w ogóle zdarzył się wypadek. Zwłaszcza, gdyby zdarzył sie w czasie moich zajęć.

A nie wiem, czy mogłabym .

Nawet wtedy, gdyby wszyscy inni uznali, że jestem niewinna....

RomanG24-11-2004 21:10:41   [#12]
To nie pójdziesz z chorym uczniem do pielęgniarki? Co jest dla Ciebie priorytetem tu?
Maelka24-11-2004 22:01:29   [#13]

Romanie

Śmiecimy w wątku Gaby (Gaba wybacz!) i wałkujemy sprawy dawno przeżute...

;-)

Uważam,że nauczyciel nie powinien być stawiany wobec takich wyborów.

Oczywiście, ze jeżeli nie bedę miała wyboru, w sytuacji ekstremalnej, zostawię klasę (może zabiorę kogoś, czyjego zachowania nie jestem pewna) i zaprowadzę poszkodowanego do lekarza. Ale w razie wypadku wcale mnie nie uspokoi i nie rozgrzeszy fakt, ze z punktu widzenia przepisów, byc może, jestem niewinna. Poczucie winy tkwi w człowieku, a nie w przepisach.

A co zrobię w sytuacji typowej?

Wezwę pielegniarkę do klasy. Przez panią woźną, przez dyrektora, przez ucznia, do którego mam zaufanie  (tu ryzykuję wypadek, ale to ryzyko mogę podjąć), przez telefon...

Może nie powinnam zabierać gosu w tej dyskusji, gdyż pracuję w małej szkole i zarówno woźna, jak i dyrektor mogą się zjawić w klasie na głośne wezwanie (a głos mam odpowiedniej mocy...). Poza tym pracuje z bardzo odpowiedzialnym zespołem i uczniowie wielokrotnie udowodnili mi, że mogę im zaufać i zostawić bez osobistego nadzoru.

Ale mam też inny zespół, którego nie zostawiłabym nawet na mgnienie oka...

A nasza pani wożna to cud, którego ze świecą szukać! Mogłabym godzinami opowiadać o jej zaletach, odpowiedzialności i rozsądku. Zdarzało się, że w sytuacjach krytycznych pilnowała dzieci w czasie klasówek, dyżurowała na przerwie. Nie dlatego, ze ktoś jej kazał, tylko dlatego, ze widziała, że istnieje potrzeba. O przyszywaniu guzików, opatrywaniu ranek, pojeniu dzieci herbatkami nawet nie wspomnę. Och, nie da się tego opowiedzieć, ale słowo: możecie nam zazdrościć!

Pani woźna nie ma obowiązku pilnować za mnie dzieci, i jeśli zdarzyłby sie wypadek, byc może byłabym winna (w swietle prawa), ale mając wyrzuty sumienia, miałabym świadomość, że zrobiłam wszystko, żeby pozostałym dzieciom zapewnić bezpieczeństwo...

RomanG24-11-2004 22:07:31   [#14]
Jeżeli skorzystałabyś z pomocy woźnej i ona by na to wyraziła zgodę, to od tej chwili ona ma obowiązek "pilnować za Ciebie dzieci" i ona ponosi odpowiedzialność.
Maelka24-11-2004 22:20:11   [#15]

Romanie :-)

Nie dam sie wciągnąć w tę dyskusję, bo poza przeświadczeniem własnym nie mam innych argumentów.

W statucie określono, że to ja, nauczyciel, odpowiadam za bezpieczeństwo dzieci i nie sądzę, aby ten obowiązek dawał się cedować na innych, którzy przyjmowali do wiadomości, prezentowany im przez dyrektora zupełnie inny zakres obowiązków.

Dlatego budzi mój sprzeciw stwierdzenie, że woźna (rodzice, pani ekspedientka, konduktor, listonosz, sekretarka) mogą mnie wyręczyć w obowiązku dopilnowania dzieci.

Dyrektor lub inny pracownik pedagogiczny - tak, pielęgniarka - tak (ale tylko dziecko chore), policjant - tak, pedagog - tak.

Ale nie umiem ci tego udowodnić. Musisz mi uwierzyć na słowo. Albo na ładne oczy.

Zwłaszcza, że  akurat oczy mam (podobno) ładne...

;-)

RomanG24-11-2004 22:26:45   [#16]

W ładne oczy to ja lubię, owszem, spojrzeć, ale żeby od razu od tego głupieć i zrezygnować z domagania się argumentów? Co to, to nie :-)

W sytuacjach wyjątkowych może Cię wyręczyć (czy raczej wspomóc) każda osoba pełnoletnia. Zgadza się "zerknąć na dzieci", a więc wyraża oświadczenie woli i przyjmuje na siebie zobowiązanie. Zakres obowiązków w nagłych przypadkach mało ma tu do rzeczy.

Maelka24-11-2004 22:34:30   [#17]

O, widzisz!

Na "wspomóc" jestem w stanie się zgodzić. Choć też wymagasz ode mnie wiary. I to nie podając, na co mam ci wierzyć...

Ale cieszy mnie krok zbliżający nas do uzgodnienia stanowisk...

;-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]