Forum OSKKO - wątek

TEMAT: mydełko i ręczniczek
strony: [ 1 ][ 2 ]
AnJa31-10-2004 21:47:44   [#51]
"grono ma takiego dyrektora, na jakiego zasłużyło"

Kto to pare lat temu mówił o społeczeństwie co to nie dojrzało?

Moim zdaniem, zadne z moich byłych i obecnych gron nie zasłużyło na karę w postaci takiego dyrektora jakiego miały lub mają w mojej osobie.

W każdej swojej pracy na poczatek robiłem cos ze swoją norą - zwykle: malowanie, przestawianie mebli. nowy (duzy) blat na biurko.

Okna zmienię u siebie na końcu - jak już w całej szkole będą.
Magosia31-10-2004 21:52:56   [#52]

Ale myjesz

-te okna przynajmniej? A ta nora to tak specjalnie norowata, coby nie stresować? ;-)) Wygodami?
AnJa31-10-2004 22:22:14   [#53]
Nie wiem - wertykale są, to nie widać.

Wszelkie pomieszczenia, w których przebywam słuzbowo a mnie przypisane (poza klasami) nazywam norami.

Nie wiem - moze to i freudyzm jakiś: zaszczuty, zaszyć się.
Botka31-10-2004 22:51:55   [#54]

"grono ma takiego dyrektora, na jakiego zasłużyło"

może nie do końca, czasem chciałobt się coś zmienić, ale brakuje funduszy na meble, sprzęt, a sponsorzy nie bardzo spieszą z pomocą. i wtedy mydełko i ręczniczek, a zwłaszcza ciepła woda w toalecie to prawdziwy komfort. Herbatka, kawa - do wyboru, bo każdy pije inną i za swoje. Czasem ktoś upiecze dobre ciaseczko i wtedy mamy ucztę.
amrek31-10-2004 23:11:32   [#55]

wtedy mydełko i ręczniczek, a zwłaszcza ciepła woda w toalecie to prawdziwy komfort.

Jeśli to jest komfort jakiejkolwiek szkoły dziś...to rzeczywiście wypada mi nabrać zimnej wody w usta. Sorry.

Gaba01-11-2004 10:22:36   [#56]

Amrek, przecież różnie różnym ludziom potrzeba. Dla jednych woda i ręcznik - to już komfort, bo w innych pracach nic nie mieli, albo nie działało.

- krzesło, biurko, szafka, lustro, czajnik... - to podstawowe rzeczy, które muszą mieć nauczyciele.

Bardzo wiele widziałam pokoi nauczycielskich - myślę, że jako pomieszczenia mówią o stylu tej szkoły.

Z tego jak się szkoła rozwija widać podejście dyrektora - sama mam koncepcję od grudnia 2001 (wpisaną w strategię rozwoju) - tego się trzymam, ludzie wiedzą dokąd zmierzamy i dlaczego nie dam na herbatę (symboliczną). Wiedzą, że jestem kutwą, ale kupuję rzeczy droższe, lepsze i trwalsze, ze nie znoszę plastiku...

Założyłam pewną kolejność i priorytety i tego się trzymam - dzieci/nauczyciele/klasy, bufet/dzieci/nauczyciele, szatnia/dzieci - bardzo oszczędzam, by kupić sobie dobre meble do pokoju dyrektora - ale mi jeszcze nie udało się dozbierać, bo zawsze cos się dzieje, mogę te meble kupić na raty od stycznia - i je kupię.

Ważne jest uzmysławianie trudu kolegom nauczycielom, który się ponosi, by wszystkim nam się dobrze pracowało. Ja robię fit backi i piszę często opracowania i rozliczenia dotacji do publicznej wiadomości (dostaja je rodzice i nauczyciele) - co na co poszło.

Kazałam zrobić zeszyt zapotrzebowania i plany rozwoju każdej pracowni.

Jestem zwolennikiem robienia pewnych spraw małą łyżeczką przy stosowaniu czasem dużych rozwiązań (wymieniliśmy lampy, ale nie starczyło na wszystko, więc będziemy się bawić w sztukowanie).

1. najpierw odsprzątałam szkołę i wywiozłam gruz, łajno ptasie, stare meble, tony makulatury...), brakowało krzeseł dla dzieci, biurka się nauczycielom waliły na nogi, firanki nie było... krzesła z epoki wczesnego Gierka nie chciały stać - zakupiłam spawarkę, żelazko, pralkę, lodówkę, narzędzia dla konserwatora... i sekretarka szyła, konserwator naprawiał lampy, krzesła...

+ pomalowaliśmy szkołę, zamontowaliśmy telefony, ustaliliśmy gdzie będą pracownie, przenosiliśmy bibliotekę. Wydzieliliśmy portiernię (bo nie było), itp., otworzyliśmy zamknięta od 10 lat kuchnię, nawet zamontowałam dzwonek szkolny, bo... nie było. Kiedy patrzę na te pierwsze działania jestem szczęśliwa, ale i zażenowana, bo robiłam rzeczy tak oczywiste, tak normalne, ale moja szkoła jako gimnazjum została bez mebli dla uczniów starszych, nikt nie dał na wyprawkę dla nowych gimnazjów...

2. potem  robiłam monitoring - bo jak się spalimy, albo to nie będzie gdzie pracować, potem bufet (bo tam stały koślawe ławki szkolne), bo przyszły na mnie i krzyczały, że ich obrażam - wtedy odezwałam się pierwszy raz bardzo trudnymi wyrazami: a Panie to gdzie były, gdy przez 10 lat w szkole działo jak się działo... ja niczego ze szkoły nie wzięłam.

- potem przyszedł czas na pokój nauczycielski, szatnię...

3. Wszystkie dzieci maja krzesła, mamy biurka, księgozbiór porządny, co miesiąc dokupujemy książek za dość pokaźną sumę... - temu na piłki, temu części komputerowe... temu na chemikalia.

4. Kończy się dobudowa klatki - może wygospodaruję pieniądze na...

Na herbatę nie dam, z prostej przyczyny - w kwietniu dostałam budżet na 2004, gdzie na rzeczówkę dano mi 2700, które wydałam już w marcu.

Środki czystości - meble, krzesła opłacam sama. Nie dam na herbatkę załatwianych po znajomych darowizn.

Co do dyrektora i grona - to oczywista prowokacja, czasem jednak się to powiedzenie sprawdza, jeżeli nauczyciele maja być przeciwko dyrektorowi, bo powiedział: nie dam na herbatę, to lepiej, by im było mieć innego. Można wszystko przejeść - można uszanować i zauważyć, co dany człowiek zrobił. Po czynach poznacie ich.

Mnie jest zawsze dziwnie, kiedy kupuję jakieś rzeczy do szkoły, mam mocne przeczucie, że to miało być już dawno... czy ja nie jestem więc roszczeniowym dyrektorem wobec OP?  ;-)

Botka01-11-2004 11:15:57   [#57]

Podziwiam cię Gabo za tak silne dążenie do celu. W naszej placówce fundusze mamy bardzo okrojone i skoromne, tak że z wielkim trudem starcza na bieżące wydatki. Jeśli chcemy coś więcej to sami musimy sobie fundować. Wspólnie z rodzicami remontujemy klasy, kupujemy firany, papier ksero... oczywiście na to wszystko składają się rodzice i kupują tylko to co ich zdaniem jest potrzebne ich dzieciom.

Amrek dziwi cię, że napisałam o tak prostych rzeczach w szkole, ale niestety dla wielu jszkół jest to pobożne życzenie. Jeszcze niedawno pracowałam w szkole, gdzie ciepła woda była tylko na czas kolonii, a poźniej podgrzewacze wody były zdejmowane i niestety zimna woda całą zimę.

Z zadrością patrzę na piękne pokoje nauczycielskie i gabinety dyrektorskie, które są miejscami najbardziej reprezentacyjnymi i mówiącymi o szkole. Niestety jako zastępca i jeszce z krótkim stażem mogę bardzo niewiele.

Majka01-11-2004 11:28:05   [#58]
U nas najbardziej reprezentacyjne są klasy i toalety szkolne .
Potem remontowany był pokój nauczycielski, a na końcu gabinet dyrektora :)
A herbatę kupujemy sobie w klubie szkolnym (i kawę, i pierogi, i soczki, sałatki... tak samo jak uczniowie).
Przydziałowa herbatka kojarzy mi się wyłącznie ze stanem wojennym ;)
amrek01-11-2004 13:12:37   [#59]

listopadowy echatek

Botko, mnie to nie tyle dziwi, co smuci. Tak mnie - widać - zechaciło, ech...., listopadowo, że marudzę pod nosem komuś zamiast sobie, wybacz.

Gabo

Mnie jest zawsze dziwnie, kiedy kupuję jakieś rzeczy do szkoły, mam mocne przeczucie, że to miało być już dawno... czy ja nie jestem więc roszczeniowym dyrektorem wobec OP?  ;-)

Hah, no właśnie, to pewnie to, co burzy krew, że z braku standardów, Ty jako Dyrektor Twardoręki ;-) możesz się często wydawać paskudnym, czepliwym roszczeniowcem Organowi, kij w oko mu wsadzasz i w mrowisko, ot co...

Hm, no cóż, a pospolite (po)ruszenia;-)...elektoratu wydziedziczonego z herbaty...Chyba trzeba czasu, żeby herbaciany odszedł w niebyt razem ze swym parcianym herbem.

Pozdrawiam, świetlistego dnia...wszystkim

Arwena01-11-2004 14:53:34   [#60]

Kochani, toż chyba żaden zdrowy na umyśle nauczyciel nie będzie domagał się herbatki z funduszy szoły. Po pierwsze wiadomo, że jest milion ważniejszych rzeczy, po drugie i tak każdy pija co innego ( ja na przykład wyłącznie czerwoną Earl Grey).

Gabo , wykonałaś pracę godną Herkulesa - gratuluję i podziwiam.Jeżeli któryś z Twoich nauczycieli domaga się herbatki, przyślij go do mnie.

Dżoana01-11-2004 18:59:07   [#61]
A u nas nie ma ciepłej wody :((( A papier toaletowy i mydło w łazienkach są dopiero od roku! Nie mówię już o stanie łazienek... rozpacz.
Robią właśnie remont instalacji elektrycznych i w związku z tym w szkole jest koszmarnie brudno! A żeby było weselej, w pokoju nauczycielskim polikwidowali gniazdka w miejscach dostępnych, a takich było tylko dwa, i porobili je za szafami!!! Ciekawe kto tam wlezie?! Wszystko stoi na głowie!!!
AnJa01-11-2004 19:19:51   [#62]
Mylę się, czy :"Wiadoma rzecz -  stolica. I wszystkie słowa zbędne"

Z tymi gniazdami to mądre - przynajmnie instrukcji wkładania wtyczki nie trzeba bedzie wieszać.

Przy okazji czajniczka w pokoju : HACAP tego przypadkiem nie łapie?
Gaba01-11-2004 19:42:19   [#63]

Myślę, że nie tylko HACAP, ale i bardzo stare słowo (często zapominane) - przyzwoitość, o której piszemy...

 - a i przede wszytskim PIP - nauczyciele, wg mnie, niektórych szkół mogliby swobodnie pójść i się poskarżyć. A idź, a spróbuj i nie daj p. robotnikowi rękawicy czy jakiegoś okularu... a tu posiadują jak te bydlęta w nędznych klitkach. Jeżeli remont - to się skończy, można chyba przeboleć, bo jest jakas szansa na normalność - czystośc, skromna estetykę.

Od lat ubolewam nad wyglądem pokoi, nad bydlęcym milczacym akceptowaniem tego, że nauczyciel może nic nie mieć, bo... no, bo tak naprawdę co? Aż tak biednie, by nie uszanowac pracy człowieka?

Niektóre tzw. gabinety to jakieś apartamentowce dyrektorskie - woźny Józiu na rozlatujacym sie krzesełku, a państwo dyrektorstwo w skórach. Nie mówię, że tak jest wszędzie, nie mówię, że często, ale bywa.

 Prawdziwą wizytówką szkoły jest pókój nauczycielski i portiernia - na portierni jest informacja o szkole, w pokoju pracują nauczyciele także z rodzicami. Pierwszą rzeczą, którą wydzieliłam po nowemu jest - portiernia, tam sa klucze, tam telefon, tam infomacja, tam sie mówi także dzień dobry, tam się obserwuje - tam siedzi najlepszy monitoring na dwóch nogach.

AnJa01-11-2004 19:48:14   [#64]

Wstydziłabys się:-)

Niby portiernie super zrobiła, a tu sama przyznaje:

"siedzi (..) na dwóch nogach"

Czyli nawet nie rozlatującym się, a juz rozleciałym krzesełku?;-)))
Gaba01-11-2004 21:03:34   [#65]

groźna woźna ;-)

monitoring na dwóch nogach to jest moja woźna - nie do przejścia, widzi wszytsko, dotrze wszędzie, a nie tylko tam, gdzie okulra sięgnie - otrzymała tytuł superwoźnej i w przyszłym roku do orderu, bo jest babka genialna. Niech się wszytskie kabelki i kamerki schowają za jedna taką...

kiedy jest juz po 17.00 - i przyjdzie sobie ktoś nasza gwiazdeczka mawia do publiki - teraz ja, bo ja tu teraz rządzę i moja pnai dyrektor tak mówi, do 17.00 ona, a po 17.00 ja.

A na pytanie - a co jest pani taka ważna, Grazynka odpowiada: jestem ważna, bo jestem woźną i prawą ręką dyrekcji, to jest moja placówka. Od godziny 17.00 jest pod moja opieką.

 

(ja ją za to bardzo lubię - tak trzymac Grażynko!)

AnJa01-11-2004 21:06:23   [#66]
Uważaj:-)

Dzisiaj 17, za rok 16, za 3 lata: "bo ja tu teraz rządzę,bo jestem woźną a  moja prawa  ręka to  dyrekcja"
Gaba01-11-2004 21:22:29   [#67]

no, jasne! Niech rządzi!

A bać sie jej nie boję!

AnJa01-11-2004 21:28:04   [#68]
Jeszcze:-)

Stalin przed 1928 tez większego lęku nie budził.

Zresztą - jak bedzie cwana i bedzie to wygodne - to Ciebie akurat terroryzowac nie będzie.

Taka formalna osłonka- marionetka na autorytarny sposób rządów to rzecz znana i sprawdzona (Prezydent RP i Rząd w czasie sanacji, Sejm i Rada Państwa w PRL)
Gaba01-11-2004 21:31:55   [#69]

łojeju i to wszytsko ta jedna woźna, fiu - fiu.

Ja jej to przeczytam, żeby wiedziała, gdyby co - że jest pod obstrzałem i obserwacją i ja się opisze, i w ogóle.

Dżoana01-11-2004 22:20:15   [#70]
AnJa jeśli to do mnie, to nie stolica.
A i portiernii u nas brak:(
AnJa01-11-2004 22:24:10   [#71]
Jakos mi się kojarzyło:-) sprzed roku jeszcze,  nie wiem dlaczego.

Akurat czy portiernia jest tak bardzo p[otrzeban - nie wiem. Chociaż w nia i przebudowe wejścia sporo kasy wsadziłem i z efektu zadowolony jestem.
Spayk01-11-2004 23:50:59   [#72]

"Przyjdzie walec i wyrówna...." Mieliśmy już rewolucjonistów, którzy walczyli z tym co stare i tradycyjne. I co z tego wyszło. A teraz idzie nowe. Z DEN była już rozprawa - wyrok: do kasacji, nie potrzebny, lepiej uczyć, dzieci nie stracą. Teraz herbata wyrok: do likwidacji, stary komunistyczny zwyczaj.

Ostatnio modne w wielu firmach modne jest nie płacenie pracownikom, przyjmijmy nowy obyczaj, będzie nowocześnie. Są komputery,  eleganckie kąciki z czajniczkami (tylko napić się nie ma co bo herbaty nie dają)

Była tak piosenka:

"Siedze se na komisariacie

przy świeżo zaparzonej herbacie...

... dobra jest ta nasza Madras

co nam ją socjalna nalewa z wiadra"

Nie  tęsknię za tamtymi czasami ale dojrzewałem "na przełomie" i widocznie jestem na tyle skażony komunizmem że uważam iż nie wszystko co stare należy likwidować, może wystarczy temu nadać nowy kształt. Wcale by nie zaszkodziło gdyby obok nowego czajniczka stała herbatka i kawka (koniecznie). Ot odrobina cywilizacji. Określanie chęci napicia się herbaty 'postawą roszczeniową" to jednak lekkie przegięcie.

Rycho02-11-2004 08:27:48   [#73]
Określanie chęci napicia się herbaty 'postawą roszczeniową" to jednak lekkie przegięcie.
 
spayk, a czy to czasem Ty nie przeginasz teraz?
 
Rozdziel chęć napicia się herbaty od żądania zapewnienia jej każdemu.
 
Żeby się napić herbaty (czy kawy) wystarczą warunki, do ich przygotowania i wypicia. I tu dyrektor powinien zrobić wszystko żeby takie warunki pracownikom stworzyć.
 
W różnych sytuacjach wskazujemy na przykłady z zachodu. Byłem w wielu szkołach na zachodzie i w żadnej nie widziałem fundowanej herbatki. Stały natomiast w wielu z nich automaty, w których nauczyciel mógł sobie zakupić dowolną ilość herbaty czy kawy. I nikomu tam nie przychodziło do głowy żeby żądać od dyrektora tych produktów za darmochę.
 
A u nas? Na innym wątku poszukiwano sposobu jak zapłacić za wodę, którą mają pić nauczyciele, tu mamy problem z herbatką (choć tytuł wątku zupełnie inny).
 
No to jak? Jeśli kupię czajnik i położę obo niego paczkę popularnej najtańszej herbaty, to rozumiem, ze w tym momencie zaspokoję wszelkie w tej materii roszczenia?
Spayk02-11-2004 11:10:14   [#74]
Herbata jest dla nauczyciela tym czym mleko dla palacz CO. Podczas pracy nauczyciel powinien "przepłukiwać" gardło. Skoro nie może czyś mocniejszym powinien herbatą, i nie ma znaczenia czy ją lubi czy nie. Nauczyciel nie kaktus, pić musi. Na obowiązkowe mleko dla palacza się nie obrażacie, a na herbatkę tak.
Marek Pleśniar02-11-2004 13:43:31   [#75]

ja pijam tylko porządną herbatę. No i mocną.

Dla mnie ma znaczenie czy ją lubię czy nie;-)

Skąd wiedza że herbatą trzeba przepłukiwać? Czemu nie mlekiem? Albo wodą niegazowaną? Są na to jakieś normy?

Grazia02-11-2004 15:09:34   [#76]

hmm... Wydaje mi się, ze jednak duzo zalezy od dyrektora. Mam porownanie, bo w moim budynku są 2 szkoły: moja podstawowka i gimnazjum.

Gimnazjum powstało z zasobów szkoły podstawowej. Trafiły do niego wszystkie nasze meble i poważniejsze pomoce dydaktyczne, w czasie jego tworzenia. Od momentu powstania tej szkoły nic się w niej nie zmienilo. Ściany brudne, meble do kitu, okna oblazły juz z farby, może jedynie maja fajny pokój nauczycielski, bo kupili tam nowe meble. Korzystają ze stołówki i czytelni oraz sali gimnastycznej, ale nie dokladaja (bo nie chcą) do ich remontów i utrzymania.

Moja dyrektorka w tym samym czasie zakupiła nowe ławki dla podstawowki, krzesła i stoliki do jadalni, krzesła do czytelni, ozdobne gabloty na medale i puchary, mnostwo materiałów do dekoracji auli szkolnej, ładne firanki.... i wiele innych rzeczy, o ktorych juz dziasiaj nie pamietam. Sporo pieniedzy szkoła oszczędza, bo wyglądem klas zajmuja sie wychowawcy. To oni starają się aby w salach bylo milo i przyjemnie. Wspólnie z rodzicami malują meble, odswieżają tablice, zbierają potrzebne elementy wystroju sal, a nawet kompletują pomoce. Malowaniem innych wnetrz zajmują sie wozne. Mamy ich narazie duzo, bo szkoła liczy sporo uczniów. Dyrektorka w każdym roku szuka sponsora, aby zdobyć odpowiednią farbę na ściany i podłogi, wyremontować łazienki, bo po każdym roku szkolnym cos jest zepsute. W tym roku została odnowiona sala gimnastyczna na sume 30 tys. złotych, pomalowane okna w naszej części budynku oraz szatnie i cały zespół kuchenny za sume 12 tys. Część pieniedzy uzyskujemy ze zbiorki po 5 zł. od ucznia pod koniec roku szkolnego. Namiastke tylko daje samorząd.

 

Jest u nas herbata, sa ręczniki, poczęstunki np. przed swiętami lub na dzień nauczyciela. Jedynie mniej niż zwykle przeznacza się na zakup pomocy naukowych, bo wszelkie pieniądze pochlania biblioteka i sala informatyczna.

Magosia02-11-2004 17:04:45   [#77]

Grazia

prawie bym się zTobą zgodziła, gdyby nie to:

"Część pieniedzy uzyskujemy ze zbiorki po 5 zł. od ucznia pod koniec roku szkolnego. Namiastkę tylko daje samorząd. "

Zbieranie od uczniów na remonty szkole uważam za zdecydowanie niezgodne z prawem !!!- a zwalnianie samorządu z jego powinności też nie pochwalam (co nie znaczy,że nie rozumiem trudności finansowych)

Z jakich pieniędzy poczęstunki? U nas też były, ale się skończyły - brak podstawy prawnej :-(

Mada4502-11-2004 20:31:08   [#78]
Zapraszam wszystkich na herbatkę.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]