Forum OSKKO - wątek

TEMAT: mydełko i ręczniczek
strony: [ 1 ][ 2 ]
gosienka25-10-2004 20:51:52   [#01]
Muszę czy mogę zapewnić pracownikom mydełko i ręczniczek w łazience? A może by tak jakaś podstawa prawna?  :-))))))
Arwena25-10-2004 21:03:31   [#02]

Można by też oszczędzić na papierku toaletowym. I herbatę niech przynoszą w termosach.

Rycho25-10-2004 21:27:17   [#03]
Kodeks Pracy
 

Art. 233. Pracodawca jest obowiązany zapewnić pracownikom odpowiednie urządzenia higienicznosanitarne oraz dostarczyć niezbędne środki higieny osobistej, a także zapewnić środki do udzielania pierwszej pomocy w razie wypadku.

gosienka25-10-2004 21:41:02   [#04]
Arweno , pytanie czystro teoretyczne, twoja odpowiedź konkretna / ma u ciebie zastosowanie , gdyż nie wpadłabym na taki pomysł jak twój?
Gaba25-10-2004 21:49:24   [#05]
herbatka się nie należy, nawet w termosiku. Nie ma takiego przepisiku - jeżeli chcesz i masz pieniążki, możęsz kupować - dośc ryzykowne, wiele OP sie gniewa, że się marnotrawi pieniążki na hrebatki, a nie ma krzesło.
Chowański Krzysztof25-10-2004 22:14:10   [#06]
ja daję mydełko, herbatkę i ręczniczek. Wynika to z obowiązującego w szkole regulaminu pracy. Normy herbarki, reczników itp są załacznikiem. Skoro jest w regulaminie to jest podstawa.
AnJa25-10-2004 22:26:15   [#07]
Od roku mam pojemniczki na mydełko w płynie oraz ręczniczki jednorazowe.

Herbatka szkodzi, piwka podawać nie można ze względu na Ustawkę o wychowaniu w trzeźwości (tfu, uczciwszy uszka)- to i nie ma.
violka26-10-2004 00:21:30   [#08]

a u mnie

jest herbatka, w łazience mydło w płynie i ręczniczek

jedynie obsługa dostaje mydło w kostkach i prawdziwny ręczniczek (papierowym trudno się tu i ówdzie wytrzeć - mam na myśli oczywiście ręce do łokci i spocone czoło ;-)))

BożenaB27-10-2004 09:34:04   [#09]

Pierwszy raz

wkurzyliście mnie, dyrektorzy...

A co do herbatki, do której nie ma przepisiku... zauważcie, że do planu lekcji dla uczniów też nie ma przepisiku.

Ale są ustalone normy higieniczne, prawda? Cytowano je na forum niedawno... nie są jednak przepisikiem.

Może więc zapytalibyście się foniatrów, jakie oni widzieliby normy higieniczne dla n-li zw z głosem?

I moze wtedy ta herbatka nie byłaby jedynie jakąś oznaką łaskawości władzy?

AnJa27-10-2004 09:44:10   [#10]
I ja nie mam nic przeciwko temu coby one piły.

Ale dlaczego mam z budżeciku podawanie jednej trucizny (herbatka) a nie innej (kawusi) finansować, a nie mogę zdrowiusieńkiego, wzmacniającego i kojąco działającego piwka ?

Więc, nie mogąc dać tego, co wskazane, nie daję nic.

A kranówę mamy chyba najlepszą w Polsce:-) Poważnie.
BożenaB27-10-2004 10:35:38   [#11]

Dobra kranówa :-)

jest jeszcze w Złotym Potoku. Bez uzdatniania, mineralna :-)

Nie mam dziś humoru... Siedzę w domu z ropną anginą :-(

A do picia nie musisz AnJa dawać herbatki :-). Wystarczy czajnik, woda... ja np herbatki ziołowe w szkole ... jak mam czas.

Natommiast nie spodobał mi się w tym wątku protekcjonalno - lekceważacy ton ...

Chyba, że to moje chorobowe przewrażliwienie :-)

Kości już trochę rozprostowałam; idę do łóżka.

AnJa27-10-2004 10:38:57   [#12]
Chyba przewrażliwienie:-)
RomanG27-10-2004 11:09:50   [#13]
A nie możesz tej ropnej anginie na jakie kino dać, albo na spacer wygonić? Ślicznie mży, listki na głowę lecą - świat jest taki piękny ;-)
BożenaB27-10-2004 13:15:29   [#14]

:-)

:-))

Piękny świat i u nas nie mży :-)

Ale nic nie poradzę; leżę już od soboty :-(( Dziś mnnie trochę "odstąpiło", ale jeszcze na 3-4 dni się zanosi... tyle, że już nie całkiem kamieniem w łóżku :-) Dziś moje pierwsze relaksowe, chwilowe "wstanięcia" :-)

Gaba27-10-2004 17:17:52   [#15]

Ależ oczywiście, że to wkurzające, by sobie za własne pieniążki kupic herbatkę, wiem, że to wkurza - ale - mam wybó krzesło lub herbatka, wybiream krzesła, nie muszę - nie daję. Co do kawusi i herbatki na struneczki głosowe - bardzo niezdrowe, bo są tam garbniki, nazjdrowsza jest letnia woda, więc - mozna sobie podgrzać - prądzik jest włączony w media (jeszcze).

 

;-)

Spayk28-10-2004 12:13:05   [#16]

No i czemu psuć uświęconą tradycję. Herbatka zawsze była. Dobre firmy dbają o pracownika żeby im nie uciekł. No ale 'nauczycielskiego towaru" na rynku w nadmiarze wiec można ciąć po wszystkim. Sie nie podoba nauczyciekowi w szkole? To marcheweczkę sprzedawać.

Chylę czoło przed wiedzą, pracowitością i zapobiegliwością dyrektorów, ale gdy czytam wypowiedzi na forum dopada mnie strach. Przebija z wypowiedzi   ciągła chęć "dokopania" tym nierobom nauczycielom. A to jak zabrać trampki fw-iście, a to jak zabrać herbatkę (uzbiera się na nogę od stołu), co by tu dopisać do obowiązku nauczyciel w ramach 40 godz etatu (niech tyra obibok za friko). Wygląda na to że sporo czasu pracy zabiera to dyrektorom. Mam wrażenie że czasami zapominacie że nie jesteście tylko zarządcami budżetu ale zarządcami szkoły, w której są również nauczyciele (i dwa głosy na konkursie). Trzeba tez dbać troszeczkę o "elektorat"

Spayk28-10-2004 12:14:51   [#17]
A pojemniczki na mydło to bardzo dobry patent. Jednorazowy wydatek, a potem mogą być puste (zwykle są). Czysty zysk.
AnJa28-10-2004 12:49:06   [#18]
Zbiorniczki mam pełne. Urządzonka na ręczniczki jednorazowe też.

Dokopywanie nauczycielom poprzez nie zakupienie herbatki - no, nie wiedziałem, żem aż taka świnia.

A w konkursie nie wystartuję - zakulisowo przedłużenie powierzenia załatwię. Nie będzie mnie tu zaden elektorat  łaski robił;-)

Albo, jak sie nie uda zakulisowo, to na rok przed konkursem tę herbatkę zakupię i rozdam. Będzie herbatka wyborcza zamiast kiełbasy i pół basa - zawsze taniej.
AnJa28-10-2004 12:51:43   [#19]

Patent -polecam;-)

Zapomniałem dodać- pozmieniałem zameczki w drzwiczkach do toaletek pracowniczych. I kluczyków nowych nie rozdałem - czyli zbiorniczki długo będą pełne.
Rycho28-10-2004 12:56:32   [#20]

spayk

jedno tylko pytanie od dyrektora
 
a gdziesz to masz napisane, że Twoja pensja jest za 18 godzin pracy?
 
Jest napisane, że w czasie swojej pracy masz przeprowadzić 18 godzin (lub więcej, w zależności od stanowiska) zajęć dydaktycznych. I jeśli ktoś Ci każe (albo da) przeprowadzić ich (zajęć dydaktycznych) więcej, to wtedy owszem, ma za to dodatkowo zapłacić.
 
Wszelkie inne czynności (opisane w art. 42 KN) wykonywane w ramach obowiązkowego czasu pracy nie są za friko, tylko za otrzymywaną pensję.
 
A może te wypowiedzi dyrektorów podyktowane są nie chęcią "dokopania" nauczycielom, tylko próbą sprostania roszczeniom tychże nauczycieli w sytuacji, gdy brakuje im środków na inne (często ważniejsze) potrzeby?
 
Nauczyciele nie muszą dokonywać tych wyborów. Oni wiedzą jaki powinien być właściwy - właśnie ta nieszczęsna herbatka, mydełko, itd... Tu od razu powiem, że jestem również za tym, by stwarzać nauczycielom możliwie najlepsze warunki do pracy. Problem z tym, że oświata nie jest "dobrą firmą" w Twoim pojęciu. I dobrze by było, gdyby nauczyciele też z tego sobie zadawali sprawę.
Spayk28-10-2004 12:56:50   [#21]

Moje uwagi nie kierowałem do nikogo osobiście, Takie sobie "wariacje na temat"

Zabieranie herbatki i mydłka może nie jest dokopywaniem, ale śmiesznego w tym nic nie ma, a działaniem na korzyść też trudno nazwać.

Rycho28-10-2004 12:58:31   [#22]

AnJa

:-)))
Rycho28-10-2004 13:01:09   [#23]

spayk

o ile możesz mówić o zabieraniu mydełka, to w przypadku herbatki możesz mówić co najwyżej o "nie dawaniu"
Spayk28-10-2004 13:32:06   [#24]

To że etat nauczyciela to 40 godz. nie trzeba mnie przekonywać. Co się mieści w tych 22 godzinach powyżej etatu też raczej wiadomo. Że oświata nie jest w/w pojęciu dobrą firmą też wiadomo. Nigdy nie była (a herbatka była), nigdy pewnie też nie będzie. Ale argument o wyższości potrzeb mnie nie przekonuje. Nie wierze że "wydawanie" lub nie .. herbatki przewróci lub uratuje budżet. Jej "nie dawanie"  jest tylko przykrym dysonansem i raczej mało istotnym. Mnie raczej martwi  władczo - lekceważący ton w niektórych wypowiedziach (nie koniecznie na tym wątku). Ale może to tylko przejaw 'wisielczego humoru" dyrektorów borykających się z problemami zarządzania.

A herbatka, trampki, ręczniczek... nie są żadnym roszczeniem (na pewno nie nowym)

AnJa28-10-2004 14:09:13   [#25]
U mnie - owszem skutkiem nastroju.

Mydełko i ręczniczek w łazience byc muszą. Dawanie ich pracownikom było obejściem przepisu bhpowskiego - raz w roku sie dało a w toaletach myto ręce w wodzie a wycierano w spodnie.

Herbatka i trampki - nie sa żadnym roszczeniem. One zwyczajnie nie przysługują.

Chyba, że zostały zapisane w zakładowym regulaminie pracy -  a wtedy sie po prostu należą i żadne pół nogi do stołu nie ma tu znaczenia.
Marek Pleśniar28-10-2004 15:07:34   [#26]

spayku - to nie protekcjonalny ton, lecz ton zniecierpliwienia postawami roszczeniowymi - plagą w oświacie.

Po prostu nie lubią dyrektorzy słuchać najpierw o oczekiwaniach, a nie o tym co zrobią pracownicy

To jakby syn wpadł ze szkoły i milczeniem pominął pytanie "jak ci poszło? Były lufy?" i wypalił: "chcę na kino!!"

Wiele się należy, a niewiele się od siebie należy.

Co robi wtedy rodzic?

"A lekcje gówniarzu odrobiłeś?" ;-)

Herbata da się zrobić - ale jak szkołe stać na to i jak nie będzie to metodą: "żądamy herbaty"

Bo ona się prawnie nie nalezy - choć dobrze robi na klimat taka szkoła co ją ma.

Osobiście popieram gdy dyrektor zapewnia warunki, wodę, czajniki a każdy pije co tam sobie chce.

Bo cóż to  socjalizmy znów? A jak ja nie lubię herbaty? Muszę pić?

I jeszcze mi powiedzą inni - "możesz nie pić jak nie lubisz"

Na to odpowiem ja: "no ale to niesprawiedliwe - bo jak ja lubię kawę to nie dostaję"

Oczywiście spór jest durny - i poniżający. Mam w nosie szkolną kawę i herbatę.

Marek Pleśniar28-10-2004 15:09:16   [#27]

aha

błędem jest mieszanie ręczników i mydłą z herbatą;-)

Bo po pierwsze to niedobre do picia;-)

Po drugie mydełko i ręczniczek to obowiązek firmy a herbata to życzenia pobożne chętnych

Czyli to dwie rózne rozmowy

Spayk28-10-2004 15:41:02   [#28]

a ja dalej o herbatce

Marku

Generalnie to ja się z tobą zgadzam. Nikt nie lubi słuchać o oczekiwaniach w stosunku do niego, woli mówić o tym czego oczekuje od innych.

Niepokoi mnie właśnie podejście do nauczycieli "A lekcje gówniarzu odrobiłeś" (nie traktuj tego osobiście) 

Spór o herbatę jest rzeczywiście durny i też mam w nosie herbatę (a kawę kupuję sobie taką jaką lubię). A mnie głównie chodziło o pewne podejście do "szarej masy pracującej".

A co do herbatki to jest to raczej pewna tradycja, górnik ma Barbórkę a nauczyciel herbatkę. Zasłanianie się regulaminem który się stworzyło jest hm.. mało przkonywujące. Jeśli się jej nie zapisało wregulaminie to jej nie ma, ale twierdzenie później że jej nie ma bo nie jest zapisana w regulamnie to chm... taki paragraf 22.

AnJa28-10-2004 15:55:09   [#29]
Jeśli sie nie zapisało w regulaminie, ze herbatka jest  - to herbatki nie ma.

I nie ma tez zadnego tłumaczenia później dlaczego nie ma.

Podobnie jak nie ma tłumaczenia dlaczego nie ma słuzbowej Lancii z kierowca nauczycieli np. dyplomowanych.

Albo abonamentowej wizyty u fryzjera i kosmetyczki, basenu, fitnessu, karnetu do teatru czy na mecze żużla.
Marek Pleśniar28-10-2004 16:02:45   [#30]

ja własnie o tym:

jestem przeciwny zwyczajowym przywilejom, kwiatkom na 8 marca, herbatkom bo tak zawsze było itp

aha

i jestem przeciwny protekcjonalnemu tonowi wobec kogokolwiek

--------------------

Powiedzcie jednak czy nasza grupa zawodowa (bo nie zapominajmy i o przynaleznosci do niej dyrektora) nie zarobiła sobie sama na takie - protekcjonalne traktowanie? Tacy pracownicy specjalnej troski?

Mi bardziej ubliża to że muszę być traktowany jak sierota po PRLu i musi się mną ktoś opiekować, dawać talony, herbatki niż to że jak taki bedę to potraktują protekcjonalnie a jak taki nie będę - to nie śmią tego zrobić

Ciągle słyszę od nieoświatowców: "niezle nieżle - jak na oświatę"

Chciałbym już z tego wyrosnąć. Bo tak nam własnie społeczeństwo mówi: "a lekcje gówniarze odrobiliście"?

I ciągle mamy nieodrobione. Bo siedzimy popijając "darmową" herbatkę.

grażka28-10-2004 16:10:06   [#31]

Herbatka jest mi obojętna - choć dostaję ją, najtańszą, jaka jest, po zmieszaniu z czymś tam innym daje się wypić(świetne są tłuczone goździki, to taki sposób jeszcze ze stanu wojennego). Tudzież fartuchy, buty robocze - bo nie mam czasu biegać i szukać sklepu, który wpisze mi "obuwie tekstylne" na fakturze, cobym zwrot 50 zł. dostała.

Tylko - pewnym standardem jest chyba w roku 2004 - miejsce do zrobienia sobie herbaty - nawet własnej, wyposażone w czajnik. Ba, słyszałam, że w niektórych firmach mają nawet ekspresy do kawy i - MIC - kuchenki mikrofalowe.

Czy zatem w krytyce roszczeniowości i postulatach siermiężnego nauczyciela nie popada się tu w przesadę? :)))

Marek Pleśniar28-10-2004 16:22:36   [#32]

grażko ja piszę i o sobie - więc mogę. A o tym czego oczekujesz piszę wszak tak:

popieram gdy dyrektor zapewnia warunki, wodę, czajniki a każdy pije co tam sobie chce

Z tego co wiem nie łapiesz się na standardowego siermięznego i roszczeniowego. Wiem bo widziałem w Łodzi Twój terminarz zajęć;-)))

Udowadniasz codziennie że można inaczej - po co więc bronisz nie swojej sprawy?

grażka28-10-2004 17:14:15   [#33]
Marek :)))
margocha30-10-2004 20:00:15   [#34]

 

     No właśnie Marku! Zarabialiśmy na protekcjonalne traktowanie i zarabiamy niestety ciągle. I to jest właśnie przerażające. Czy my naprawdę musimy występować z pozycji "mnie się należy", bo....zawsze było. Czy Spayk naprawdę sądzi, że herbatka i ręczniczek to miernik podejścia dyrekcji do tzw. "szarej masy pracującej".??? Ludzie czy Wy większych problemów nie macie???????  A w starym systemie to studia były za darmo!!! Delegacje dawali!!! Za Mazowieckiego to co tydzień jakieś wyrównanie albo rekompensata była!!! ;))) Spayk pisze, że nie wierzy, żeby wydawanie herbatki uratowało budżet. Nie, nie uratuje . Ale ile jeszcze rzeczy powinno według niego być wydawane, bo tak było zawsze??? Czy my naprawdę jesteśmy tylko i wyłącznie z tej starej bajki??? Ona podobno już się skończyła.Nie chcę przesadzać, ale kiedyś ktoś powiedział, że jeżeli naprawdę mamy zacząć od nowa, to należałoby wystrzelać całe pokolenie tych, którzy żyli w tzw. starym systemie. I zaczyna mnie (nie wiadomo dlaczego) irytować postawa - mnie się należy. Pytam( może głupio), a dlaczego mnie? Spayk mówi, że tak samo jak górnikowi itp. Pytam (równie głupio ) dalej, a dlaczego ma się należeć górnikowi???

Magosia30-10-2004 20:18:37   [#35]

Margocha :-))

Zacytuję bliską mi osobę: dziadek tak robił, ojciec tak robił, a co ja bede zmieniał...-to nasz domowy komentarz do niereformowalnych.

Popieram Cię w calej rozciągłości:-))

Marek Pleśniar30-10-2004 20:32:16   [#36]

może inaczej (no i spayka tak nie wińmy za wszystkie grzechy stanu naszego nauczycielskiego;-) Jego pytania chociaż dały nam pomyśleć nad tymi sprawami, ujawniły coś.

Otóż mam pytanie w kwestii pytań:

czemu w pokoju nauczycielskim tak rzadko padają pytania o rzutniki LCD, elektroniczne tablice, pisaki i flipcharty dla nauczycieli, a czemu tak często o herbatę, kawę i talony?

Jest (przynajmniej we mnie) taka chęć - stanąłbym na głowie a załatwiłbym taki sprzęt chcącym tego bardzo i współpracującym ze mną nauczycielom.

A jak ludzie tylko o dobrach przyziemnych - to mi się nie chce działać - zwłaszcza gdy to nie jest obowiązek.

Magosia30-10-2004 20:45:40   [#37]

Komfort pracy ważny

-ja to rozumiem tak: w pokoju barek z wodą , czajniki , szklanki.

Był czas,że panie z kuchni przynosiły na dużej przerwie w termosach kawę i herbatę , ktora czekala na nauczycieli- przerwy mamy krótkie. Chwilowo musiałam zaprzestać, bo szukam paragrafu, z ktorego mogłabym dalej kupować tę herbatkę i kawę.

Jestem przeciwko kupowaniu każdemu po paczce na miesiąc, bo mi się to koszmarnie kojarzy z początkiem pracy, jak raz w roku dostawalam 12 paczek popularnej, której nie znosiłam, ale dawali, to piłam:-(((

W łazience to - co powinno cbyć normą, czyli mydło, ręcznik i tak dalej- nie wirtualnie, tylko realnie.

I tyle o tym.

A co do potrzeb innego rzędu: każdy z nauczycieli, ktory potrafi mnie przekonać,że potrzebny mu sprzęt naprawdę wykorzysta w pracy- dostaje, większość tego, co mu potrzebna.

Oczywiście, jesteśmy realiści, na tablicę elektroniczną jeszcze mnie nie stać.

Jeszcze, podkreślam:-)

margocha30-10-2004 20:46:05   [#38]

 

   Coś w tym jest! Ale osobiście zamiast pytać... no dobra, raz spytałam i okazało się, że może, kiedyś.... zajrzałam do tzw. "kantorka", wygrzebałam komputer z dodatkami (stary bo stary), zainstalowałam w pracowni, podłączyłam kabelek do internetu (dziurka w suficie), podłączyłam wideo, telewizor, obok ustawiłam rzutnik (nie multi...) i gdy wtedy poprosiłam o trochę pamięci, okazało się, że mogę sobie zaraz kupić. Teraz mam, działa. Każda lekcja upiększona ( przesadzam, nie o to przecież chodzi) , ale wreszcie nie muszę uczyć "na piechotę"). I co, korona mi z głowy spadła? Nie zauważyłam bynajmniej!!! I chyba o to generalnie chodzi. Przestać żądać, zacząć działać, bo jak powiedział patron mojej szkoły (wiem, że trywialne) "Kto silnie chce, jeśli nie wszystko, to przynajmniej wiele może". Banały?

Magosia30-10-2004 20:50:29   [#39]

Przestać żądać, zacząć działać

jakie to proste. I co najważniejsze - działa :-)))

Szkoda,że kolokiler tu nie zagląda, to by się zdziwił...I może by żonie podpowiedział sposób na dyrektora?

(Dla tych, co nie wiedzą o czym ja tu- zajrzyjcie do wątków kolokilera...)

margocha30-10-2004 21:00:17   [#40]

magosiu!!!no, no!!!

 

       Czy Ty przypadkiem złośliwa jakaś nie jesteś;)))

      Pierwszy raz widzisz oświatę oczyma nie-oświatowca? Przecież... a zresztą, co ja Ci będę tłumaczyć! :)))

Przerażające (naprawdę) jest też jeszcze jedno. Im młodszy nauczyciel, tym może faktycznie, na szczęście, mniej roszczeniowy! Tzw. kontekst historyczny się kłania, ale...jakby to określić?...mniej zaangażowany czy cóś??? Może to moje, subiektywne wnoski, ale...

Akuch30-10-2004 21:43:21   [#41]

fantastycznie

Kiedy herbatka zniknęła? Przyznaję ze skruchą, że nawet tego nie zauważyłam.

Spayk jest chyba bardzo młody i nie słyszał pretensji o jakość oraz rodzaj herbaty! I to od zawsze, a nie tylko dziś.

A jak się ma jeszcze pewną panią, która żądała, by na rachunkach było, że dokonano zakupu w 10 gramowych paczkach!!!!!! Inaczej rachunek był odrzucany. Jaka ulga!!!!! I nie trzeba nikogo namawiać, by pisał ręcznie lub przestawiał maszynę dla nas.

Bo widzisz drogi Spayku, to też BARDZO WAŻNY, dla pewnych osób najważniejszy, aspekt pracy dyrektora (mówię o żebraniu o zapis na rachunku). A herbatka potem zalega półki, bo i tak każdemu nie dogodzisz.

Poradźcie przy okazji, co robicie w takiej sytuacji: W szkole jest pralka automatyczna, proszek do prania i cała reszta, ale nauczyciele i obsługa nie chcą jej używać do prania ubrań ochronnych. Wypłacam im ekwiwalent, bo nie widzę potrzeby kruszenia kopii i nie wiem, czy ktoś nie będzie mnie ścigał z tego powodu.

Acha! Nie chcą prać, bo się

1. będzie mieszać z ręcznikami używanymi za ścierki

2. firankami

3. bielizną innych osób (wf),

4. itp.

Magosia30-10-2004 23:33:28   [#42]

Jest pralka, proszek

o ekwiwalent nikt się nie upomniał, mnie by do głowy nie przyszlo.

Piorą normalnie- w domu, mowię o nauczycielach, bo panie z kuchni w szkole fartuchy.

amrek31-10-2004 14:19:35   [#43]

mydełko na podstawie prawnej

co tu zaglądam i widzę post pierwszy i te uśmiechy, co jak fala uderzeniowa z niego idą..to mi radośnie:-)

że niby to mydełko i ręczniczek w szkolnej toaletce takie śmiszne są...A przecież wystarczyłby łopianik na sznureczku i w majestacie prawka instrukcyjkę obsługi zawiesić koniecznie (w końcu obowiązkowa!), żeby każdy użytkowniczek wiedział, czy listeczkiem najpierw tyłeczek wytrzeć, a potem rączki, czy na odwrót.

gosienka31-10-2004 14:33:04   [#44]
"instrukcyjkę obsługi zawiesić koniecznie"  - Amrek toż instrukcję obsługi musisz mieć i tak prawie  wszędzie - tyle niebezpieczeństw czeka w placówce oświatowej na pracownika, a więc jakaż to różnica jedna więcej w toalecie?
amrek31-10-2004 14:59:02   [#45]
żadna
Arwena31-10-2004 17:11:49   [#46]
No, nareszcie dyskusyjka, po chwilowym spoważnieniu, wróciła na właściwe tory. Amrek, a zapomniałaś o wiaderku do noszenia wody ze studni oczywiście też z instrukcyjką.
amrek31-10-2004 17:38:29   [#47]
nie wiem, jak mogłam zapomnieć:-(. No i jeszcze żurawika od studni trzeba by poinstruować:-((, jak ma dziobek z wiaderkiem w wodzie zanurzać:-(
Gaba31-10-2004 19:13:35   [#48]

kiełabasa i herbata wyborcza...

1. Szafki mam dla nauczycieli - już mam, mam bardzo porządne... dla każdego, ładne, nowe, eleganckie, przestronne - radość moja i duma od kwietnia.

2. Porządny, dobry czajnik... + kubki, kącik socjalny, ciepła woda (to są nowe rzeczy, bo się to każdemu pracownikowi po prostu należy), ile było pieriepałów, by tę wodę zamontować... - to działania czerwcowe i wrześniowe.

3. Wreszcie mamy całe krzesła, z których ani nauczyciel ani rodzic nie spada, mamy nową szafę na płaszcze, listownik... - doskonały wynalazek... - kiedy wchodzę do pokoju nauczycielskiego duma mnie rozpiera i radość. Urządzanie pokoju zakończyliśmy w październiku. Bardzo dużo pieniędzy musiałam znaleźć poza budżetem. 

- na herbatę nie mam. No, nie mam - nie z powodu lenistwa, ale z ogólnego braku wszystkiego w oświacie.

Mydło mamy w pojemnikach i suszarki - bo to jest mój zakichany obowiązek prawny i... moralny wobec pracownika, by nie dziadować, jak... no, nie wiem, co!

- instrukcji używania mydła nie mam, ale może se nauczyciele poradzą.

Na herbatę zwyczajnie nie dam - bo nie muszę, bo mi okropnie wstyd, bo musiałabym załatwiać dotację lub darowiznę, bo nic nie ma w budżecie mojej biednej szkoły. W tym roku prawie 10 tys. złotych poszło na pokój nauczycielski - a to się ludziom należy, bo godziwe miejsce do pracy jest obowiązkiem pracodawcy. Absolutnie popieram - łaski nikomu się nie robi. Jako szef to absolutnie rozumiem. Sama nie mam ani biurka, ani fotela, ani nic - mają przede wszystkim moje dzieci, potem moi ludzie - nauczyciele i obsługa. Nawet wcześniej urządzałam bufet z jedzeniem, bo babka podstakiwała z SANEPIDu - tak, jak to często bywa.

 Jeżeli mnie nie wybiorą z powodu herbaty na następną kadencję (pomijam, czy się będę starać - tego nie wiem), to uważam, że zrobią słusznie - grono ma takiego dyrektora, na jakiego zasłużyło. A ja...

Ja herbacianego elektoratu nie potrzebuję. Nie pierwszy raz przegram (no, tak piszę teoretycznie) z pierdołami.

W Polsce zbyt często przegrywają ludzie przez brak świecidełek, mówiący rzeczy trudne. I tu masz absolutnie rację. Można nie zauważać szacunku, jakim obdarzam moich pracowników, montując to i owo, zakupując rzeczy oczywiste - można też strasznie się obrazić na szefa, że nie dał herbatki.

Spayk, Ty byś chciał miec herbaciany elektorat? Chcielibyście mieć herbaciany elektorat?

amrek31-10-2004 20:53:20   [#49]

Mówiłam wyłącznie o poście nr 1. Kawę kupowałam sobie sama i do głowy mi nie przyszło,żeby jej oczekiwać od szkoły. Wszyscy zresztą kupowali ją sami i nikt nie narzekał.

Tak mi się jakoś smętnie zrobiło, że można w oszczędnościach aż tak zdziwnieć...u podstaw.

Magosia31-10-2004 21:36:37   [#50]

Fajnie myślisz i piszesz Gaba

-a przede wszystkim robisz.

Spodobało mi się to "herbaciany elektorat' - chodzi mi o stylistykę wypowiedzi.

Z jedną rzeczą się nie zgadzam- jako szef powinnaś myśleć o sobie też, ludzie doceniają, kiedy nie muszą wstydzić się gabinetu dyrekcji. W końcu troska o twoje/swoje samopoczucie jest w interesie wielu;-)))

strony: [ 1 ][ 2 ]