"Trybuna Śląska": Dopilnuj, aby twoje dziecko chodziło do szkoły, bo za jego wagarowanie możesz zapłacić nawet 5 tysięcy złotych grzywny.
Śląscy urzędnicy bez mrugnięcia korzystają z tego represyjnego prawa, choć w Warszawie już dawno nikt go nie stosuje! Doszło do tego, że katowiccy urzędnicy wysłali do trzech rodzin wagarowiczów poborcę skarbowego, który ściągnął po... 30 zł. Katowice - pisze gazeta - karzą rodziny wagarowiczów subtelnymi 30-złotowymi mandatami, natomiast na baczności powinni się mieć rodzice uczniów z Zabrza i Gliwic, gdzie kary wynoszą od 300 do 400 zł. W Zabrzu w zeszłym roku urzędnicy wnioskowali o ukaranie rodziców 79 wagarowiczów, a w Gliwicach ok. 70. W Polsce obowiązkowo trzeba się uczyć do 16. roku życia. Jeśli uczeń przez kilka miesięcy zamiast do szkoły chodzi na wagary, rodziców może spotkać przykra niespodzianka - według ustawy o systemie oświaty nawet grzywna do 5 tysięcy złotych. O kary wnioskują dyrektorzy szkół, a ich realizacją zajmują się wydziały edukacji w urzędach miast i gmin. W samych Katowicach urzędnicy nałożyli w zeszłym roku szkolnym 24 kary w wysokości 30 zł, 17 dotyczyło wagarowiczów z gimnazjów, 7 szkół podstawowych. W pięciu przypadkach rodzice zapłacili dobrowolnie, 14 postępowań nadal trwa. W dwóch przypadkach ze względu na trudną sytuację rodzin umorzyliśmy karę - wyjaśnia Marcin Iwan z Urzędu Miejskiego w Katowicach. W trzech przypadkach rodzice mieli z czego, ale nie chcieli płacić. Urzędnicy bezwzględnie nasłali na nich więc... poborców podatkowych. Byli skuteczni - wyjaśnia Iwan. W Gliwicach urzędnicy nakładają 300-złotowe kary! A na "recydywistów" 400-złotowe. Rocznie dotyczy to około 70 osób - wyjaśnia Monika Gałażewska, naczelnik wydziału edukacji. Szczególnie sumiennie - jak podkreślono w magistracie z wagarowiczami walczy Barbara Gawlik, dyrektor Gimnazjum nr 10 przy ul. Lipowej. Co nie znaczy, że u nas jest ich najwięcej - zastrzega na początku rozmowy pani dyrektor. W szkole opracowano system: gdy uczeń w miesiącu opuści 20 godzin, zaczyna się od upomnień wysyłanych od rodziców. Już wtedy połowa wagarowiczów wraca do szkoły - mówi Gawlik. Ale wielu nie wraca i wtedy dyrektor wysyła wnioski o ukaranie do miasta: W zeszłym roku dotyczyło to około 20 uczniów. 15 spraw jest obecnie na etapie postępowań sądowych - wyjaśnia dyrektor Gawlik. A sądy mogą karać maksymalną kwotą 5 tysięcy złotych. W przypadku Gimnazjum nr 10 wysłanie kary przynosi efekty: Jedna trzecia uczniów znów pojawia się na lekcjach - zapewnia dyrektor. |