Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Wymiana z Niemcami
strony: [ 1 ]
error20025-09-2004 19:35:48   [#01]
Właśnie dostałem mejla od syna, który jest na tzw. wymianie (liceum). Przebywa u jakiejś rodziny, prawdopodobnie nauczycielskiej. Od wczoraj  dostał dwa posiłki (godz. 11.00 w dzień wczoraj i dziś o 18.00)! Noc mam już nie spaną - żona panikuje, ja jestem wściekły. Nie pojadę po niego (koszty!). Jak mam powitać młodego Niemca w swoim domu za parę miesięcy? Liczę na konstruktywne propozycje... Szkoda tylko wydanych pieniędzy na prezenty dla tych ludzi. Niech cholera weźmie taką wymianę!! Jedak kryteria oceniania zachowania zostawię na później...
zgredek25-09-2004 19:39:38   [#02]
jeśli mogę cos poradzić, to:

ochłońcie

nie polegajcie na krótkiej informacji od syna

zanim się zdenerwujecie - nawiążcie kontakt przynajmniej telefoniczny z synem i jego polskimi opiekunami
error20025-09-2004 19:45:06   [#03]

przetrzymamy :-)

Uwierz - jest to chłopak, któremu wszędzie się podoba. Może spać na podłodze, a je wszystko. Musi być naprawdę nieciekawie, jeżeli to napisał. Stwierdził, że jego koledzy sa traktowani IDENTYCZNIE. Opiekunowie radzą przetrzymać. Rozumiem ich - jestem też nauczycielem.
panda25-09-2004 19:57:32   [#04]
Znam to z przekazu córki koleżanki, która tez była na takiej wymianie w liceum, lat temu z 5. Podobne odczucia. Głodzić, to jej nie głodzili, ale też nikt się nią specjalnie nie przejmował i nie stwarzał atmosfery wielkiego gościa, jak my to robimy. Koleżanka zwrotnie nie odgrywała się lecz zaprezentowała typowo polską gościnność.
Małgoś25-09-2004 20:06:14   [#05]

uwierz i ...pociesz żonę i syna

wytrzyma ;-)

nie lubię wymian :-(

kiedys goscilismy grupe w naszej szkole - matki naszych uczniów układały jadłospisy pod upodobania gości (wegeterianie,weganie), Niemcy wyjeżdżali z Wrocławia ze łzami w oczach (nie przesadzam), woziliśmy ich po okolicach (Krzyżowa, pikniki, ogniska, statki po Odrze, ZOO, no i ...wieczorne zycie miasta, bo to w końcu licealiści)

a za parę miesięcy rewanż - nasi pojechali do Niemiec, i to był koniec współpracy z ta szkołą - głodno, bez programu, beznadziejnie; dziewczyna trafiła na przedmieście, cały czas siedziała w domu z książką, a jej niemiecka koleżanka fruwała z chłopakiem po dyskotekach; trójkę Polaków przygarnął chłopak polskiego pochodzenia i nakarmił ciepłym jedzeniem po kilku dniach żywienia się mrożoną pizzą (1 porcja na trzech)

żadnych pozytywów nie dostrzegam w tej imprezie :-(

moja córa była w Hiszpanii (ale jej zadrościłam) ...przepłakała połowę pobytu w Walencji - trafiła do domu, gdzie nikt nie znał słowa po ang., a do jedzenia zaproponowano jej cos co się ...ruszało (pewnie to były luksusy morskie, ale dla 12-latki zadna atrakcja, nie tknęła nic przez kilka dni opócz kanapek z serem i suchych ciasteczek), na dodatek nie umiała uruchomic prysznica w łazience, pani domu miała czerwone włosy, a pan ...kolczyki w nosie "mamo, czułam się jakby mnie ktos zaadoptował z obcego kraju" - ludzie byli b. mili, ale zupełnie bezradni wobec braku mozliwości porozumienia się ("Rozmówki nie pomogły")

ale przezyła :-) - dzis juz wspomina to co było przyjemne, choc do Hiszpanii miłością nie pała

Tera25-09-2004 20:39:55   [#06]

Różnie to bywa:-)))

Nie wymiana, to co prawda, ale spotkania  młodzieży ( Teze).

Moi siostrzeńcy i bratanica trafili w Paryżu do bardzo bogatej rodziny

( bankowiec jakiś). Zostali przyjęci jak należy, posiłki, wino, sery :-))

Gospodarze byli zszokowani, że nie tylko potrafią nożem i widelcem, ale i sery to dla nich przyjemność;-)) Oni mieli "blade" pojęcie o Polsce i Polakach.

Córka gospodarzy obwiozła ich po Paryżu, pokazała to, czego nie zobaczyliby na żadnej wycieczce.

 Ci ludzie naprawdę postarali być się gościnni.

rena25-09-2004 21:22:19   [#07]

Wymiana

Faktycznie, rodziny niemieckie u których była córka i jej koleżanki na wymianie nie grzeszyły gościnnością, ani czystością. Była u "chłopaka" o rok młodszego i fakt nikt się nią specjalnie nie interesował. Obiad jadła tylko raz (była 10 dni)jak byli na wycieczce w górach. U tej rodziny śniadania i co drugi dzień grill. Śniadania do szkoły jej nie dawali, ale jak zobaczyła że jej kolega niemiecki ma - to powiedziała mu, że ona też chce śniadania do szkoły. Najbardziej zdziwiło ją (rodzina robotnicza)że w kuchni to nie widziała garnków, używali naczyń jednorazowych, w kuchni pełno butelek i "kosz" na odpadki taki wielki jak u nas się rozstawia podczas festynów. Co ciekawe oni nie za często się myli, a kolega Niemiec poprosił córkę, żeby się tak czesto nie kąpała bo to drażni jego rodziców. Ale wróciła  bardzo zadowolona. Poznała nowych ludzi, nowe obyczaje. Jak on był u nas (najpierw) to staraliśmy się uatrakcyjnić pobyt - agva park, konie, wrocławski rynek, ognisko. Jak odjeżdżał to podziękował bukietem róż - mnie i córce i się popłakał. Do dziś nie wiem dlaczego. Chyba było mu miło. Do dziś od czasu do czasu dzwoni lub przyśle kartkę. Tak więc Error200 nie martw się. Syn przeżyje i będzie zadowolony. Przynajmniej doceni ciepełko domowe. Pozdrawiam.

error20025-09-2004 21:43:35   [#08]
Znam takie polskie przysłowie: "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie"... Wrrrrr
Marek Pleśniar26-09-2004 09:31:44   [#09]

teraz wiecie po co my Europie;-)

trzymać się swego, gościć jak się umie, niech się w tej Europie uczą;-)
Konto zapomniane26-09-2004 10:24:44   [#10]

wymiana

O tym mogę coś powiedzieć - dośwadczenia takie jak moich poprzedników - głodno, chłodno, atrakcje tylko za swoje pieniądze. Rodziny niemieckie nie zapewniają wiele, praktycznie jedynie dach nad głową. Nasi u "rodzin" są 2 dni (od oka) a potem "na swoim" w schroniskach młodzieżowych. Gościnności nie można nuczyć kogoś, kto nas tam nie chce i wydaje mi się  dziwnym, witania ich w inny niż ich sposób... ale to tylko moje odczucie. Aha, faktycznie jak zauważyła Małgoś - większość przyjeżdżających do nas na wymianę okazuje się wegetarianami albo osobami na szczególnej diecie!! To chyba ich zamierzona taktyka...
Marek Pleśniar26-09-2004 10:46:30   [#11]

hmm

ciekawe jak oni to widzą

Małgoś26-09-2004 11:31:17   [#12]

Mikołajki :-)

no nie! nie uwierzę,że Niemcy przechodzą na wegetarianizm, żeby uprzykrzyć sobą wizyty u polskich gospodarzy...

faktem jest,że mają przykre nastawienia i krzywdzące nas stereotypy;

nasi goście przywieźli ze sobą nieatrakcujne ciuchy, zostawili w domach sprzęt grający, zegarki, telefony i inne droższe gadżety - bo u nas ponoć żebractwo i kradzieże - tak im w głowinach niemieckie media namieszały, ale miło było patrzeć jak sie rozczarowują, kupują ubrania "tylko zaprowadź mnie do sklepu, gdzie kupiłaś te spodnie, kurtkę i buty - chcę miec takie same!", zachłystują się młodziezowymi klubami, muzyką i poziomem polskiej gościnnosci

...szkoda,że ich to niewiele nauczyło ;-(

Niemiecki opiekun był zniesmaczony moją stanowczą postawą wobec palenia fajek na imprezach - żadnych ulg dla nikogo - nasi uczniowie mieli kategoryczny zakaz, a niemiecccy musieli schodzić wszystkim z oczu razem ze swoim opiekunem (np na ognisku, innych imprezach) w mysl zasady "masz brzydki nałóg, to sie z tym nie afiszuj publicznie"

dlatego nie przepadam za takimi imprezami - wolę wycieczki od A do Z kontrolowane przez naszych nauczycieli;kiedy młodziez spędza czas pod opieką profesjonalistów, je normalne posiłki i poznaje świat według sensownych programów

wymiany zagraniczne kryja w sobie zbyt wiele niewiadomych, sa w/gmnie ...niebezpieczne i całkowicie niezgodne z zasadmi obowiązującymi przy organizowaniu wyjazdów szkolnych ;-)

Zola26-09-2004 11:42:46   [#13]

nasza młodzież wyjeżdża od kilku lat na wymiany do Niemiec, ogólne spostrzeżania są takie, wyjeżdżajacy musi znac dobrze język niemiecki, jest mu wtedy dużo lepiej, Niemcy nie stosuja zasady zastaw sie a postaw się , generalnie nie przejmuja się pobytem młodego Polaka w ich domu, jest to gośc ich córki/syna, a jeśli nasze dziecko nie jest smiałe otwarte i nie zna języka, to bywa kłopot
kiedy grupa Plaków i Niemców wyjeżdża na całodniową wycieczke to mało kto szykuje dla nich wałówkę na drogę, Niemcy mają parę "groszy" i często liczą na to że nasi tez mają pieniądze i sobie cos do jedzenia kupią, generalnie z powodu gościa nie zmieniają przyzwyczajen i codziennego trybu życia
co więcej jesli niemieccy rodzice nie ainteresują się gościem i puszczą na zywioł, to młodzi zajmuja się sobą i niewiele przejmują się swoimi gośćmi, liczą na samodzielność naszych 
ale oczywiście wszystko zależy od ludzi wiec bywa i tak że nasi uczniowie przyjeżdżają zachwyceni gocinnością i dbałością niemeickich gospodarzy
powiem więcej sama byłam w Niemczech podczas takiej wymiany z młodzieżą i dbałością o dorosłych też jest różnie, nie zapomne swojej pierwszej wizyty w szkole z którą wspólpracujemy juz ponad 10 lat, była to wizyta nauczycieli mająca na celu umówienie zasad wspólpracy, pojechała nas czwórka, najlepeij trafił kolega wuefmen, trafił tez do wuefnema, tamten zabierał go na wycieczki, na mecze , pokazał wszystko co mógł pokazać, koleżanką gemanistką juz tak się nie przejmowano, ale ona nie przejeła sie tym , miała w pobliżu miejscowości w której byliśmy koleżanke i dzięki niej dała sobie radę, najgorzej trafiłam ja z koleżanką, opikę nad nami miał roztoczyc dyrektor tej szkoły, przyjechałysmy po dwunastogodzinnej podrózy pod szkołę, przywitano nas wszystkich, podano kawę i wuefmena zabrłą jeden z Niemców, geramnistka zajęłą się koleazka i to ona odwiozął ją na nocleg, nas powitał dyrektor i stwierdził , że teaz mamy czas wolny, bo on ma naradę w urzedzie i przyjedzie po nas pod szkołe około 19.30 - 20.00, był listopad , godzina 16.30, szybko robiło się ciemno, tym szybciej, że padał deszcz, byłysmy po podrózy nieświeże i zmęczone, nie znałysmy miasta, szkołe  zamknięto o 17
nikt nie jest w stanie opisać naszej wściekłości, podaczas tego pobytu u dyrektora było jeszcze parę takich sytuacji, on po prostu nie zmienił swego rozkładu dnia, a żona nie była nami zaintetresowana, byliśmy jego goścmi, ona jako gospodyni dała nam czystą pościel i śniadania oraz kolację, obiady jadłysmy w szkole albo same w miście
to inna mentalnośc i kultura
ale drugim razem byłam zachwycowna opiekuńczocia i otwartością rodziny u której gościłam,
wszędzie są ludzie i ludzie
podczas sytuacji skrajnych , zawszze interweniuja nasi opiekunowie , do zmany rodziny u której spia nasze dzieci włąćznie

Majka26-09-2004 11:53:43   [#14]

U nas tak samo :)

Wymiana od lat -coraz mniej chętnie ze strony naszej młodzieży. Wyjazd do Niemiec to już nie taka atrakcja, tym bardziej że koszt spory.

Niemieckie rodziny dają dach nad głową, zazwyczaj nie przejmują się gośćmi. Organizatorzy prócz podstawowych punktów programu dają "pełną samodzielność" ;) Z naszej strony "zagłaskiwanie kota" :)))

AniaN26-09-2004 22:13:12   [#15]
 To nic nowego. Oni w większości przypadków tak się do siebie odnoszą. Mam przyjaciół w Niemczech . pamiętam, że podczas jednej z naszych wizyt, odwiedzili ich sąsiedzi. To była pora obiadowa. Siedzieli około trzech godzin. Na stole kawa. Dzieci poszły zjeść na miasto, a my zjedliśmy po ich wyjściu , już odgrzewany obiad. Mnie to zaszokwało, bo u mnie z pewnością podzieliłabym obiad tak, by wszystkim starczyło. Tam nie jest to rzeczą normalną.Nikt się nie przejmuje. To nie był przypadek, gdyż podobnie postąpiono, gdy nieoczekiwanie zajrzała rodzinka.
Koralik28-09-2004 00:38:04   [#16]

moze być inaczej

To my jednak mamy szczęście do ludzi , szkoła która z nami wymienia sie jest inna niz Wasze. Mamy same dobre doświadczenia. N-le (zawsze 2albo3), uczniowie (20) i ich rodzice z Niemiec sa bardzo mili i gościnni. Program dla uczniów rokrocznie bardzo interesujący i wyczerpujący. Uczniowie nie narzekali ani na jedzenie ani na warunki ani na gospodarzy. Faktem jest,że najpierw my gościmy we wrześniu a potem jestesmy goszczeni-maj/czerwic i moze to sprawia,że nasi niemieccy koledzy maja czas dobrze  przygotwać 7 dniowy pobyt polskich uczniów i  znają juz naszą gościnność. Własnie wczoraj wróciła grupa "moich' nauczycieli  zachwyconych  przyjęciem w szkole, gościnnościa i atrakcjami jakie przygotowali dla nich nasi koledzy w Niemczech.Współpracujemy juz 5 lat i do tej pory nie sprawilismy im zawodu ani oni nam. Na początku określiliśmy jasno nasze oczekiwania, w pierwszych wymianach brali udział dyrektorzy szkół, umowa między nami i między nauczycielami dotyczyła otwartości oczekiwań- mówimy sobie to co nam sie nie podoba albo co nalezy zmienić w następnym roku . Uczniowie maja odwage powiedziec z czym maja kłopoty w swoich niemieckich czy polskich rodzinach, a nauczyciele (polscy i niemieccy) szybko reagują i pomagają im. Od dwóch lat współpracujemy również w Socratesie. Mamy przyjaciól w Niemczech. Za kilka dni spotykamy sie Krakowie w 14 osobowej grupie ,oprócz "naszych" Niemców  będą Holendrzy -też świetni ludzie. Wiem,że żal będzie żegnać sie. Spotkamy sie ponownie z uczniami i nauczycielami w maju na zamknięciu projektu w Niemczech. Pozdrawiam.

 Mysle,że opiekunowie syna Errora200 mają prawo zareagować i poprosic o pomoc n-li z Niemiec.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]