Forum OSKKO - wątek

TEMAT: druga praca nauczyciela
strony: [ 1 ]
Golka2424-09-2004 08:26:40   [#01]
Czy dyrektor szkoły musi wyrazić zgodę na dodatkową pracę nauczyciela w innej szkole ( nauczycielka jako główne miejsce pracy wskazała naszą szkołę)?Jakie przepisy to regulują?Jak można skontrolować, czy nauczyciel, który przedłożył nam zwolnienie lekarskie, jest na zwolnieniu, natomiast w tej drugiej placówce nie przedstawił zwolnienia i tam prowadzi lekcje?
Gaba24-09-2004 08:36:08   [#02]

nie ma pojęcia pierwszej pracy i drugiej pracy, jeżeli chce -

to pracuje. Ja się nie wtrącam, gdzie kto pracuje, proszę, by mi o tym nie opowiadać, ale nasza szkoła dla mnie jest najważniejsza i myślę o interesie w mojej placówce, na pewno na żadne ulgi z tego tytułu u mnie liczyć nie może - nie zwalniam, nie puszczam na matury, na wyjazdy zagraniczne, na opieki na... - ma u mnie pracować... to pracuje - za to płacę, a co mnie to obchodzi, gdzie kto dorabia. U mnie rady pedagogicznej są dla mnie najwazniejsze, a co mnie...

Inna sytuacja jest wtedy, kiedy nauczycielowi brakuje do pensum i pensum uzupełnia, wtedy się dogaduję z drugim dyrektorem. robię to jednak bardzo rzadko i mam tylko jednego takiego nauczyciela.

 

Jakiś człowiek telefonicznie mi nakazywał zmieniać plan (majstersztyk wszelkich kompromisów, fetysz... niemalże i totem), bo kolega miał mieć jakieś godziny gdzieś tam... - przeprosiłam grzecznie odpowiadając, że to problem tej szkoły i tamtego kolegi - u mnie ma 18/18 i ja nic już nie muszę, nawet wiedzieć, ze ktoś gdzieś coś. To naprawdę wolny kraj i tak trzeba postępować  jakby się umiało ponieść odpowiedzialność za swoje czyny.

MorskaKrystyna25-09-2004 19:15:21   [#03]

mój OP nie pozwala mieć więcej niż 4 nadgodziny, ale nie interesuje go czy nauczyciel 18/18 w mojej szkole nie ma np.14/18 w drugiej!

Jak tu mówić o 40 godzinnym tygodniu pracy?

Magosia25-09-2004 23:52:23   [#04]

I słusznie, że go nie interesuje

-OP nie ma nic do tego, gdzie i kto pracuje DODATKOWO. Myślę i robię tak jak Gaba.
Jeśli ktoś umie i potrafi  -proszę bardzo, nie mój interes. Ja jestem odpowiedzialna za jakość pracy i efekty w swojej szkole i to jest podstawa.
Przyznam,że cenię sobie nawet
pewną przedsiębiorczość w tej kwestii, zawsze można się czegoś nauczyć w innej placówca.
Gaba26-09-2004 04:39:18   [#05]
Ja nieco inaczej niz Magosia - nie cenię przedsiębiorczości w tym wzgledzie, bo dal mnie 18 godzin dydaktycznych było obciążeniem nie lada, a kiedy jako polonistce dawano np. 4 klasę, to było to dla mnie czymś niesłychanie stresującym, nie mogłam się nawet przygotowac do lekcji, nie mogłam zdarzyc z poprawą. Pracowałam tak 2 dwa lata i to mnie okorpnie dołowało. Swoją drogą nie słyszałam jakoś o polonistach pracujących w dwóch szkołach... ale może się mylę. Znam doradców metodycznych i konsultanów, którzy maja znizkę, uczą w szkołach prywatnych na solidne kawałki etatu oraz prowadzą zajęcia na uczelni, podejrzewam, że na umowę zlecenie.
Magosia26-09-2004 08:15:09   [#06]

To zależy -fakt

-od przedmiotu, osoby, motywacji i ilości godzin.
Powiedzialam "pewną' , czyli w domyśle taką, ktora przynosi korzyść zainteresowanemu ... i mojej szkole. Rzadko- ale może. Na przyklad świetna plastyczka, dla której nie mam nadgodziny (bo i skąd) ma kilka godzin w innej szkole i realizuje wspólne projekty, wystawy. Ta sama - ma -kiedy indziej -zajęcia w domu kultury i to pozwala na lepszy kontakt naszych uczniów z placówką.
I tak dalej.
Mam i negatywne doświadczenia - oczywiście. Polonista zazwyczaj ma  etat, a jak dobry, to jak tylko można to wychodzi ponad(bo trudno podzielić pięć godzin na dwie), więc to też może przyczyna, że rzadko. Raz moja polonistka uczyła przez dwa lata gdzie indziej - na szkole naszej się to na nie odbiło- na niej tak. Sama podziękowała.
Gaba, co my robimy?? 4.39, 8.16 - a my o szkole?? Pozdrawiam cieplutko, piękne sloneczko za oknem:-)
Gaba26-09-2004 09:37:01   [#07]

a ja kończę...

dzieło wiekopomne - ocenianie zachowania, wklepię je - choc nie jest to dzieło samodzielne, gdyby nie pomoc kumpla sfiksowałabym zupełnie tak mnie mierzi to rozporządzenie o klasyfikowaniu...

teraz jeszcze muszę przygotować łatki prawne na statut, tego chyba nienawidzę szczególnie... a może masz?

Marek Pleśniar26-09-2004 09:40:20   [#08]

to prawda że nic prawie dyrektorowi do pracy w innej firmie

ale w takim razie mam pytanie - czy dyrektor dysponuje 40-toma godzinami swego pracownika czy nie? Nie chodzi o 40h siedzenia w szkole ale o 40h - samo w sobie.

Bo jak dysponuje (a zakładam że tak) to ma prawo mieć pretensje do tego czasu

Magosia26-09-2004 10:35:24   [#09]

Niby tak

-ale ja z tych, co mnie bardziej interesuje jakość a nie ilość godzin pracy. Mam takie podejście do wszystkich- może to nie do końca praworządne...
Wiem jedno, jak ktoś czuje przychylność szefa, to ze skóry wyjdzie i wszystko w porządku zrobi.
A można 40 godzin "pracować" -metodą strajku włoskiego.
Na marginesie - zz u nas niedaleko wymyśliły taki odzew na wymagania Op siedzenia 40 godz w szkole.
jak by nie patrzeć, rzecz w człowieku, podejściu do pracy, obowiązków, zdolnościach, sytacji - słowem kontekst ważny...
pozdrawiam :-)
joszka26-09-2004 12:19:06   [#10]

Majstersztyk

w wykonaniu mojego OP:

wara od godzin ponadwymiarowych w swojej szkole - nielzia i już!

ale nic nikomu do tego kto ?gdzxie ? i za ile ? po swoich 18 godzinach -rekordzista ma 2,5 etatu ( szkoła,bursa i dom młodzieży) i nic !! Acha - jest jeszcze radnym to sie połapał i nie składa oświadczenia majątkoweg oradnego -czyli strata w postaci diety w wysokości 80 zł miesięcznie

MorskaKrystyna27-09-2004 20:45:53   [#11]

jakość pracy

moim zdaniem jakość wykonywanej pracy jest odwrotnie proporcjonalna do ilości zadań.

Gabo, właśnie moja polonistka pracuje w dwóch szkołach, nie wiem ile godzin ma w tej drugiej, ale efekt jest taki, że w ubiegłym roku nie zrobiła ani jednej pracy klasowej!

Magosia27-09-2004 22:00:50   [#12]

To zbytnie uproszczenie

jakość jako odwrotność ilości.
Zostańmy przy polonistkach - wyłącznie dla  przykladu, może to być każdy inny przedmiot: mam dwie(załóżmy- bo w istocie, więcej) I ta jedna robi za zespół wychowawczy, pracownika kulturalno-oświatowego i pomoc społeczną + przede wszystkim wysokie wyniki i dzieciaki, które za nią przepadają. I druga- bardzo dobrze uczy, I co?- i niewiele więcej.
Ilość pracy (to znaczy klas ) taka sama, jakość, efekty -jak wyżej.
Każde uproszczenie, jest uproszczeniem i gubi człowieka.
Krystyno, a co z nadzorem pedagogicznym nad polonistką, która ani jednej pracy nie zrobiła?;-)
Gaba28-09-2004 00:20:15   [#13]

mówisz nadzór... panienka wczoraj asertywnie mnie spławiła: gości z Litwy nie podejmie i... by nie musiała mówić czegos, czego ona i dyrekcja będzie żałować, to było na pytanie, w jaki posób sie włączy w podjęcie gości z Litwy. Cóż, nie pierwszy raz lekcewazy się dyrektorów, nie pierwszy raz polski nauczyciel ma w nosie dyrektora (polskiego).

Przyjdzie koza do woza - wyjazdy sokratejskie sie panience własnie skończyły (tym samym) z programu, w którym szkoła nie uczestniczy, ale pani jakos jest tam włączona, co roku obiecując jakie to szkolenia zrobi, jeżeli ja tylko puścimy. Niepuścimy, a szkolenia może sobie robić, jak chce.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]