Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Ocena pracy nauczyciela
strony: [ 1 ]
Jolanta Szuchta17-09-2004 07:09:40   [#01]

zaplanowałam w tym roku kilku nauczycieli do oceny.

Chcialabym znac Wasze opinie na temat:za jaki okres oceniacie?czy za cały od poprzedniej oceny?czy za np tylko poprzedni rok szkolny?

Czy wykorzystujecie do tego regulaminy oceniania czy tylko KN i rozporzacenie o oceniae pracy nauczyciela?

Czy nie korci Was czasami zeby wybrac sie do nauczyciela na hospitacje bez zapowiedzi na taka zupełnie normalna lekcje a nie taką kiedy sie zapowiadamy.

Ja ocene robie tak:

-informuje nauczyciela na pismie ze będzie oceniany i kiedy przedlozę mu projekt oceny

-prosze zeby przypomnial sobie KN,rozporzadzenie i nasz wewnętrzny regulamin,kryteria oceny

-daje do wypełnienia specjalnie przygotowany arkusz samooceny

-chodze na hospitacje

no i to co w nadzorze i mierzeniu jakości.

A jak to u Was....?

Gaba17-09-2004 07:20:14   [#02]
wpisz do szukaja ocena pracy nauczyciela, to się zdziwisz
Jolanta Szuchta17-09-2004 07:34:00   [#03]

Wpisałam

przejrzałam i okazuje sie ze nawet sama się na ten temat wypowiadałam...

Ale....

Czy nie korci Was czasami zeby wybrac sie do nauczyciela na hospitacje bez zapowiedzi na taka zupełnie normalna lekcje a nie taką kiedy sie zapowiadamy.

Może ten temat ktos podejmie?

BożenaB17-09-2004 07:45:58   [#04]

Ja mogę ;-)

Nie mam nic przeciwko temu, żeby dyrektor przyszedł bez zapowiedzi... Czasem przychodzi ... ma jakąś sprawę do uczniów .... jak bystrzak, to po kilku takich wejściach cokolwiek wie :-)

A ja bym też chciała bez zapowiedzi do dyrektora na lekcję :-))

Marek Pleśniar17-09-2004 07:46:50   [#05]

trochęśmy napodejmowali już:

http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=3670&fs=0&st=0

http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=5519&st=8

http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=1297&st=97

http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=3431&st=1

http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=2474&st=10

 

Szczególnie zabawne "Jak hospitujecie?" :-)

Jolanta Szuchta17-09-2004 08:30:52   [#06]

Bożeno

zapraszam bez zapowiedzi zawsze mozna pojsc "na zywiol" i improwizować.;-)))
BożenaB17-09-2004 09:54:10   [#07]

:-)

Ja nie złośliwie :-))

Zawsze można się czegoś nauczyć; nawet sztuki improwizacji :-) To bardzo przydatna umiejętność ... Jak uczniowie nagle wyskoczą z czymś... z problemem jakimś ... mus improwizować :-) ... czyli modyfikować na bieżąco :-)

Jolanta Szuchta17-09-2004 10:14:33   [#08]

Ja tez

nie złosliwie ,po prostu zycie,zdaje sobie z tego sprawę ze i ja czasami do lekcji nie do konca jestem przygotowana ,dyrektor tez człowiek :-))
S Wlazło17-09-2004 15:33:16   [#09]
Nie bardzo dostrzegam, jaki byłby cel braku zapowiedzi przedhospitacyjnej? Czy po to, żeby zobaczyć, że nauczyciel nie jest dziś dobrze przygotowany? Każdemu się to zdarza  - patrz wyżej. I co dalej: stwierdzam, że Pani-Pan jest dziś nieprzygotowana-y do lekcji? I co dalej?Podane jakieś przyczyny. Przyjmuję do wiadomości przyczyny nieprzygotowania, ale proszę w przyszłości być zawsze przygotowanym! Tak jest - Dowódco! Czy nie szkoda na to czasu i bez potrzeby wzbudzonych wzajemnych negatywnych emocji? Najwyżej zyskam  - zwiększoną niechęć do współdziałania nauczyciela ze mną w przyszłości.A bez chętnego współdziałania ze strony nauczycieli - w szkole nie osiągniemy niczego.Kiedyś omawiano nam osiągnięcia radzieckiej pedagogiki w zarządzaniu szkoła, a polegało to na na tym, że w każdej klasie była kamera telewizyjna i mikrofon. A dyrektorka w gabinecie mogła w dowolnej chwili podglądać i podsłuchiwać nauczycieli, co też oni na lekcji wyprawiają. Podoba Wam się? Codziennie nauczyciela kontrolują uczniowie. W normalnym klimacie szkoły uczniowie mają prawo wypowiadania się o tym, co działo się na  lekcji z nauczycielem prowadzącym tę lekcję.Z nim właśnie, a nie w jakiejś anonimowej ankiecie. Nad tym warto popracować, nad dialogiem nauczyciela z uczniami na temat ich wspólnej pracy w klasie. Niektóre lekcje w ogóle nie nadają się do hospitowania.Ale najcenniejsze, co możemy uzyskać hospitując - to obserwowanie rozwoju uczniów, ich osiągnięć. I to jest dowód pracy nauczyciela. Jeżeli nauczyciel by przez większość czasu nic nie robił, nie przygotowywał się, tracił czas lekcyjny - to uczniowie nie potrafią niczego zademonstrować, bo nie da się złożonych umiejętności nauczyć w kilku lekcjach. Więc pokaz umiejętności uczniów udowadnia, jak nauczyciel pracuje na co dzień, a nie niespodziewane naloty. Co powiemy o wizytatorze, który o 7.30 siedzi w naszym gabinecie lub chodzi po szkole, nie zapowiedział się, że przyjdzie, a my się zjawiamy np. o 10,00. Świetna atmosfera, poczucie radości, że władza się pojawiła, choć niespodzianie. A dość tych drwin.
BożenaB17-09-2004 16:58:46   [#10]

:-)

:-)))

Wreszcie zostałyśmy przywołane do porządku, Jolu :-)))

Święta racja, uczniowska hospitacja i samohospitacja to OK. Jeszcze mi żadna hospitacja dyrektorska w niczym nie pomogła :-)

Dorsto17-09-2004 20:01:22   [#11]
Ja osobiście wolę, jak mam hospitacje niezapowiedziane. Na zapowiedzianych "spalam się". Zawsze na pytanie "kiedy mogę przyjść" odpowiadam "teraz".
S Wlazło17-09-2004 20:33:55   [#12]
 Dorsto -i bardzo jestem ciekaw, co hospitujący Cię dyrektor może Ci powiedzieć o Twojej pracy, jeśli nie jest specjalistą Twojego przedmiotu? Może: sprawdzać częściej zeszyty, więcej stopni w dzienniku, - ach jestem dziś na nie, bo okrutnie mnie zdenerwowało zastanawianie się na innym wątku, czy by nie stawiać dzieciom w klasach I-III stopni w skali 1-6.W pracy kierowniczej szkoły musi być namysł nad działaniem. Dyrektor ma wiedzieć, po co i kiedy chce pójść do nauczyciela na hospitację. Kiedyś wręcz ustalano tematykę hospitacyjną na dany rok szkolny, np, jak uczniowie czytają ze zrozumieniem nowe teksty i różne inne. Jak można z doskoku, nie zapowiadając się, nie umawiając się z nauczycielem hospitowanym, kiedy będzie to można zaobserwować- takie informacje pozyskać? A to, że trochę się denerwujemy przed zapowiedzianą hospitacją - to oczywiste, ale mogę wtedy też pomyśleć, co pokazać ekstra, na co mnie stać, co potrafię.I to też dla dyrektora istotne, bo znacznie ważniejsze jest zobaczyć, na co stać nauczyciela, niż przyłapać go na tym, że dziś nie przygotował się do lekcji.
Dorsto17-09-2004 22:49:34   [#13]

Tak, może się umówić na tak modną hos diagnozującą - chcę zobaczyć, czy dzieci potrafią. Ale znam wiele przypadków, że lekcje takie są "ustawiane" - dzieci robią jeden temat dwa razy, bo lepiej lekcja wypadnie. W pogoni za wynikami zapomniano chyba trochę o atmosferze, gdzieś się gubi naturalność lekcji. Są plany pracy nauczycieli - z nich dyrek może się dowiedzieć, kiedy dany materiał , umiejętności powininny zostać opanowane. A są tacy, co to się "autoprezentować" świetnie potrafią, jak i tacy, co przed - mają parę nocy nieprzespanych :-). 

Aha, uczę wf, najczęściej przy drzwiach otwartych. W sumie popatrz - jak jestem na stadionie, razem z 4 innymi n-lami, to wystarczy siąść na trybunach :-) i wszystko masz jak na dłoni.

Z mojego podworka  - mówisz , że pokaz umiejętności świadczy o pracy n-la. Nie do końca się z tym zgodzę. Raczej warto tu patrzyć na przyrost umiejętności. Prosty przykład: hosp na basenie, zapowiedziana. Mam dwie klasy: jedna uczy się pływać nowym stylem na głębokiej wodzie, druga z deskami na płytkiej wodzie, bo tylko dwie osoby mogą iść na głęboką.  Dlaczego? Źle pracowałam? Nie, w tej pierwszej klasie prawie wszyscy chodzili wcześniej na lekcje pływania :-). Jak myślisz, którą wybrałam do pokazania dyrkowi?

Marek Pleśniar17-09-2004 23:06:15   [#14]

technicy robią to inaczej

tego mnie nauczyli koledzy od techniki na początku pracy w szkole;-)

robią na hospitację lekcję podczas której dzieci głośno pukają młotkami, widać po uczniach zaangazowanie ogromne w to walenie

technika aż huczy, dyrektor zadowolony - i najczęściej szybko idzie bo go łeb boli:-)

S Wlazło18-09-2004 10:00:16   [#15]

Do Dorsto,

Witam bratnią duszę, byłem sportowcem i jestem fanem sportu. Stąd miło mi z Tobą porozmawiać. Bo traktuj moje wypowiedzi wyłącznie jako rozmowę a nie jakiekolwiek pouczanie z mojej strony. Po prostu, prezentuję swoje doświadczenia i przemyślenia i cieszę się, gdy mam okazję je prezentować właśnie.Oczywiście, że najlepszą hospitacją diagnozującą w wychowaniu fizycznym są zawody sportowe i to nie tylko w odniesieniu do grających, ale także różnych ról pozostałych uczniów w tych zawodach. I piszesz, że hospitację diagnozującą można "ustawić" - to ustaw te zawody sportowe!. Nie wierz w to, że dyrektor ma czas, aby na podstawie dokumentów śledzić pracę każdego nauczyciela, czy realizuje program.Jest zbyt zaabsorbowany, aby to czynić i ma za mało kompetencji merytorycznych w poszczególnych przedmiotach, aby po zapisach w dzienniku móc stwierdzić, czy program jest właściwie realizowany. I naprawdę, nie będzie sprawdzał przyrostu umiejętności poszczególnych uczniów, choć to jest niewątpliwie najważniejsze.Dodajmy- że to nauczyciel odpowiada za realizowanie programu nauczania a nie dyrektor, który tylko dopuszcza program nauczania (właściwie szkolny zestaw programów nauczania) do realziacji po spełnieniu formalnych warunków. Dlatego  dyrektor poszukuje informacji syntetycznej, możliwej  do uzyskania w krótkim czasie - takimi w wychowaniu fizycznym są własnie zawody sportowe, międzyklasowe i międzyszkolne, szkolne olimpiady sportowe, wyniki, puchary.Co do wyboru klasy - dyrektor ma informację, że są dwie klasy o bardzo różnym poziomie umiejętności. W klasie A - chce zobaczyć umiejętności - mówiąc umownie - "sportowe", w klasie B - umiejętności uczniów utrzymywania się na wodzie, ratowania tonącego. To są dwa różne tematy hospitacji diagnozujących w zakresie pływania i nieporównywalne. W klasie A - pokaz umiejętności uczniów mógłby być obserwowany w postaci wyścigów między uczniami na czas i porównywaniu wyników  do jakichś średnich w pływaniu szkolnym, np, do poprzednich lat lub innych miar.W klasie B obserwowane umiejętności dotyczyłyby przede wszystkim utrzymywania się na wodzie, pokazu, co zrobić, kiedy łapie skurcz, lub trzeba ratować koleżankę lub kolegę.Zatem nie ma możliwości wyboru w tej lub innej klasie, gdyż w każdej z tych klas obserwuje się co innego. Weź też pod uwagę, że to dyrektor decyduje, do której klasy chce pójść. Natomiast, bardzo mnie zmartwiła Twoja sugestia, że oto nauczyciele powtarzają lekcję, aby lepiej wypadła, a Marek podaje strategię zniechęcania (dość uniwersalną, bo można wymyślić podobną we wszystkich przedmiotach). To przykład braku etyki nauczycielskiej. Ale też mechanizm samoobrony nauczyciela w klimacie prześladowania. Dlaczego? - bo nauczyciel postrzega hospitację jako formę kontroli jego pracy. Tymczasem, w hospitacji diagnozującej nie ocenia się pracy nauczyciela i nie ocenia się uczniów i nie ma jakiejś presji wyników, o których piszesz. Hospitacja diagnozująca ma służyć wspólnej refleksji nauczyciela, dyrektora, wychowawcy, który jeśli może, powinien byc na hospitacjach diagnozujących w swojej klasie, by ustalić, czy jesteśmy zadowoleni z tego, co obecnie prezentują uczniowie, czy którymś uczniom trzeba pomóci td. Dlatego nazywa się to diagnozującą hospitacją a nie oceniającą.To, co idziemy pobiegać. Serdecznie Cię pozdrawiam. Stefan.

Grażyna18-09-2004 10:15:31   [#16]

Stefan, masz rację z hospitacjami, ale..MIałam kiedyś nauczycielkę, która popełniała szereg błędów merytorycznych na lekcji. Kiedy wiedziała, że przyjdę na lekcję, była w stanie tak ją opracować, żeby nie było wpadki (ale i tak się zdarzały, np. bład ortograficzny w notatce na tablicy, prezentowanie uczniom "jednego palca kasztanowca" z informacją, że to jest liśc kasztanowca, błedy w kolejności wkonywania działań itp. Musiałam jednak być pewną, że jej nie skrzywdzę nie podpisując umowy na czas nieokreślony. Zapowiedziałam więc w pokoju nauczycielskim, żeby nie robić nagonki na jedną osobę, że w tym miesiącu chodzę na hospitacje niezapowiedziane, czy mają coś przeciwko temu. Mam niewielkie grono, bardzo wyrozumiałe dla dyrekcji, bo powiedziały, że nie mają nic przeciwko temu i przeszły do porządku dziennego nie rozdzierając szat.Poszły pracować tak, jak robią to codziennie. Kilka dni później weszłam na niezapowiedzianą hospitację do w/w nauczycielki i włos zjeżył mi się na głowie. Przez to, że nie wiedziała kiedy mogę przyjść i czy w ogóle przyjdę nie była w stanie dopracować każdej lekcji. Wyłożyła się totalnie. Czy mam satysfakcję? Żadnej, ale cieszę się, że zareagowałam. Błędy prze nią popełniane mogły zaważyć a dalszej karierze uczniów, trudno byłoby je wyplenić w latach późniejszych. Metodycznie była w porządku, była pracowita, przygotowywała masę pomocy dydaktycznych, ale miała braki w edukacji własnej nazwijmy to "sprzed lat". Najgorsze, że nie wiedziała kiedy popełnia błędy, albo kiedy czegoś nie wiem, bo w takim wypadku mogłabym jeszcze ją ukierunkować, podpowiedzieć co powinna przczytać, wysłać na kurs. Ale tu była wielka niewiadoma. Nigdy nie miałabym pewności kiedy i na czym się wyłoży.

Marek Pleśniar18-09-2004 10:32:52   [#17]

no to nie mam wyjścia;-) i dokończę o tym zniechęcaniu

to było na początku lat 90tych - te młotki. Potem zrobiono na RP ankietę czy nauczyciele uważają hospitacje ówczesne za przydatne

"TAK" nie odpowiedział NIKT

Gaba18-09-2004 10:37:37   [#18]

dość bliski jest mi konstrukcjonizm oparty/wykorzystujący analizę pracy nauczyciela, zwłaszcza autoanalizę jego umiejętności komunikacyjnych.

- jestem za hospitowaniem przede wszytskim nauczyciela - to, co uczen umie jedynie w 30% odpowiada temu, co nauczyciel zalożył/wykonał na lekcji. Część dzieci nigdy nie osiągnie tego, co nauczyciel chciał zrobic, a 30% o wiele więcej, choć nawet tego nauczyciel nie pomysłal. (prawo Schoena)

dla mnie istotne jest badanie nauczyciela i interakcji szkolnych, wlaszcza lekcyjnych, wiedza szkolna, tzw. "szkolna" jedynie w części jest zalezna od nauczyciela, natomiast wyłapanie niesprawnosci w procesie komunikacji wpływa na transfer.

 

Nie mam zaufania do hopistacji dyrektorskich - bo niby w jaki sposób przygotowano tego dyrektora do takich czynności, pomieszanych zresztą z dysusjami o pieniądze i przeglądami kominów.

 

Kiedy już będe Ministrem Edukacji Polaków... pozmieniam to, wszytsko, powołam stanowisko trenera/metodyka szkolnego... (może byc nawet wice) - onba ma byc lustrem dla czlowieka nauczajacego. Nie dyrektor od forsy, kominów, Vatu i tysiąca rzeczy.

 

chętnie przygotuję warsztaty nt. obserwacji lekcji i interakcji na niej. Polecam np. "Incydenty krytyczne" Trippa czy "45 minut pewnej lekcji" Kruszewskiego.

Uśka18-09-2004 12:38:40   [#19]
Gaba- "Kiedy już będe Ministrem Edukacji Polaków" -ja chcę już teraz :)
Jacek W18-09-2004 13:20:27   [#20]

albo...

Ministrem Edukacji Polaków i Sąsiadów - MEPiS :)

Jacek W.

Gaba18-09-2004 13:25:06   [#21]

... a tam sąsiadów, a ja mam misję na Polskę (chyba). "I have a mission from the God."

Jacek W18-09-2004 13:29:21   [#22]

Może raczej "I have a dream"? :)

Gaba18-09-2004 13:45:53   [#23]

niestety, niedobry to sen - bo jeszcze bym coś zrobiła dobrego. Siedzę nad rozp. o nadzorze - siedzę nad ocenianiem... i komu to przeszkadzało.

 

Piszę plan rozowju szkoły - na jasne licho, przecież to nie ma żdanej mocy wiążące. Jak można było postawic dyrektorów w takiej roli - by zrealizowac ww. plna sa potrzebne pieniądze, a oone do dyrektorów nie należą i nie ma szans na ich cień! Fuj!

S Wlazło18-09-2004 20:10:37   [#24]
Dwie niejasności:1) do Grażyny, a skąd wiedziałaś o tym, że ta nauczycielka tak pracuje i w związku z tym musisz nie zapowiadać hospitacji?. O pracy nauczyciela dowiadujemy się w różny sposób, nie tylko przez hospitację. Ten przypadek - należałoby połączyć z analizowaniem osiągnięć edukacyjnych uczniów prowadzonych przez tę nauczycielkę. Nawet podczas hospitacji zapowiedzianej - nie widzę przeszkód, aby poprosić nauczycielkę o prezentację jakichś umiejętności programowych uczniów. Oczywiście bardziej złożonych, aby ich uczenie trwało z pół roku. Jeżeli uczniowie nie pokażą tych umiejętności - masz konkretne powody do podjęcia procedury oceny pracy tej nauczycielki. Jeżeli pokażą - to może jej metody pracy są skuteczne mimo naszych zastrzeżeń.Uprzedziłbym też nauczycielkę, że porozmawiam z uczniami o ich pracy na lekcjach, że zasięgnę opinii rodziców. I to wszystko będzie wiązało się z oceną jej pracy. Niekiedy zagrożenie(choć to złe słowo) jest bardzo skuteczne. A tak - stwierdziłaś, że nie była przygotowana i co? Masz pewność, że po tej hospitacji już się przygotowuje? Dodajmy jeszcze, że to przypadek dość jednostkowy. Ale możliwy. Nie sądzę jednak, ze najlepszym sposobem radzenia sobie z takimi nauczycielami jest niezapowiadanie się na hospitację. 2) jestem za hospitowaniem przede wszytskim nauczyciela - to, co uczen umie jedynie w 30% odpowiada temu, co nauczyciel zalożył/wykonał na lekcji. Część dzieci nigdy nie osiągnie tego, co nauczyciel chciał zrobic, a 30% o wiele więcej, choć nawet tego nauczyciel nie pomysłal. (prawo Schoena) Tu nie rozumiem, dlaczego nauczyciel tak założył efekty pracy uczniów, że są te efekty nietrafne do uczniów słabszych i zdolniejszych.Powinien założyć, że wszyscy uczniowie coś osiągną. Gdyby tak nauczyciel postępował - to zdyskwalifikowałbym go jako nauczyciela kierującego procesem uczenia się uczniów, mających przecież różne mozliwości. A jeśli nauczyciel dostrzega różne możliwości uczniów i projektuje efekty na róznych poziomach- to jak się dowiedzieć o tym, czy zostały osiągnięte - nie obserwując uczniów?  Doprawdy nie wyobrażam sobie hospitującego, który nie interesuje się pracą uczniów, tylko patrzy na nauczyciela i notuje szczegółowo jego czynności.W ogóle nie rozumiem tego postulatu koncentracji uwagi tylko na nauczycielu podczas hospitacji. A komunikacja społeczna jest bezwględnie niezmiernie ważna. tylko kolejne pytanie - czemu ma służyć - lepszemu wspóldziałaniu edukacyjnym z uczniami czy też tylko dobrej autoprezentacji nauczyciela? Mam nadzieję, że to pierwsze i wtedy znów wracamy do obserwacji uczniów.Nie masz zaufania do hospitacji dyrektorskich, nie wiem, z jakiego powodu. Ale zgadzam się, że obserwując tylko nauczyciela dyrektor nie jest kompetentnym partnerem do rozmowy z nauczycielem, bo jest z reguły specjalistą jednego przedmiotu. Ale obserwując działania uczniów - może wysnuć wiele ważnych wniosków dla rozwoju uczniów. Gdybyś została Ministrem i prezentowała takie poglądy - uprzedzam, że będę bardzo ostro krytykował. Chyba jako Minister pozwolisz mi na samodzielność poglądów?
Gaba18-09-2004 21:22:10   [#25]

Znowu się nie zgodzę - sprawa merytoryki przedmiotowej (czy np. jakaś przekładnia idzie tak czy inaczej, czy to się dzieli czy dodaje...) może wyłącznie przeszkadzać, może - nie musi. Najlepsze lekcje obserwuje się po odrzuceniu warstwy przedmiotowej, wszak ktoś jakieś studia ukończył, choć porażające jest to, że są nauczyciele w Polsce jak rozumiem, którzy muszą być kontrolowani w zakresie poziomu swojej wiedzy przedmiotowej. Mnie to nie interesuje - to im dała uczelnia, mnie interesuje to, co stwarza ludzi nauczycielami, obserwowałam dziesiątki lekcji, przede wszystkim nie-polonistycznych, polonistyczne mi przeszkadzają.

Mogę pokazać sprawność komunikacyjną nauczyciela. Dyrektorzy jako tacy są słabo przygotowani do hospitacji, to jest ciężki wielodzienny trening doświadczany na sobie. Większość z nas to naturszczyki, tak na czują, tak wg wzoru w książce uczeni. Wielu z nas jest dość sprawnych, ale...

Nie ja stwierdzam, a stwierdził Schoen (prawo Schoena), że zawsze (!!!) ok. 1/3 uczniów osiągnie to, co nauczyciel założył, ok. 1/3 mniej, a 1/3 więcej, bo to nie jest tak prosto jak zakłada sobie pomiar dydaktyczny.

Mam za sobą takiego treningu 2500 godzin i wiele godzin za sobą w uczeniu ludzi oglądania siebie i innych, pracowałam z Cainem, Potworowskim, Zawadowskim, Charlwood,  Brookmanem, Kruszewskim - ciężka praca. Nie ma absolutnie znaczenia przedmiot nauczania.

Dyrektorów nie ma kto uczyć tego, niektórzy sądzą, że jak mają arkusz to wiedzą i widzą... ;-)

S Wlazło19-09-2004 10:32:05   [#26]
Znów do Gaby. Wiele jest różnorodnych teorii, wiele sobie wzajemnie przeczy, a ja wszystko odnoszę do szkolnego życia.Najtrudniej rozmawia się z wyznawcami jednego i tylko jednego okreslonego poglądu, teorii itd. Widziałem lekcje, w których nikt z uczniów niczego nie zrozumiał i lekcje, w których wszyscy zrozumieli wszystko. Prawo Schoena mówi o skutkach lekcji, w których nauczyciel określił jeden poziom wymagań dla wszystkich uczniów.I to jest wtedy prawda. Ale to prawo jest nieprawdziwe, jeżeli nauczyciel stawia wielopoziomowe zadania swoim uczniom, bo każdy coś osiąga. Nie mówię, że się z Tobą nie zgadzam, uznaję umiejętność komunikowania się z innym człowiekiem za sprawę elementarną. Trudno mi jednak zrozumieć - pewnie to jakiś mój niedorozwój - że niczym nie różni się lekcja matematyki od lekcji języka polskiego, także w zakresie komunikacji werbalnej. Dlatego proszę Cię o przykład lekcji, którą uznałabyś za co najmniej dobrą, jakie standardy wymagań taka lekcja powinna Twoim zdaniem spełniać i jakie mają być efekty takiej lekcji. Dopiero na takim przykładzie mógłbym kontynuować dyskusję. Jeżeli to zbyt rozbudowany materiał - to podaję swój email: swlazlo@poczta.onet.pl  Oczywiście jestem w pełni zgodny z Tobą, że często dyrektor jest ukierunkowany na arkusz hospitacyjny, ale jest to lepsze niż gdyby nie posługiwał się żadnym narzędziem,. Dlatego w hospitacji diagnozującej ten arksuz hospitacyjny przygotowuje nauczyciel przedmiotu, jest znacznie większa pewność merytorycznej poprawności.Pozdrawiam Stefan
Dorsto19-09-2004 10:59:13   [#27]

Moim zdaniem wyłączna obserwacja osiągnięć uczniów nie daje świadectwa o pracy nauczyciela, zwłaszcza w szkołach ponadpodstawowych. To, co potrafią uczniowie , to wypadkowa kontaktu z nauczycielem, pracy w domu, zdolności dzieci i jeszcze chyba z tysiąca spraw. Wg mnie podczas hospitacji dyrek powinien zwracać uwagę tak na pracę nauczyciela, jak i na działania dzieci. Zresztą - będąc m.in. na lekcjach koleżeńskich - próbowałam patrzeć jedynie na to, co robią dzieci (założenia hos-diag), nie dałam rady, zawsze mi gdzieś n-l wlazł w pole widzenia ;-). I powiem Wam, że pomijanie w arkuszach pohospitacyjnych opisu pracy n-la na lekcji diagnozującej jest troszkę niesprawiedliwie. Niech ten belfer ma zapisane, dobrze pracuje (takimi, takimi metodami itd) i dlatego dzieci osiągają założone cele :-).

Zresztą, ja lubię, kiedy ktoś zwraca mi uwagę, co jeszcze w swojej pracy mogę poprawić, w końcu cały czas się uczę. Nie chodzi tu o prowadzenie za rączkę, ale każdy widzi jakiś problem z innej perspektywy. Ja mogę czegoś nie zauważyć - i powinien być ktoś, kto może mi doradzić. W ogóle powinno się pomyśleć nad sposobem oficjanych i dyskretnych (patrząc przez pryzmat dzieci) "konsultacji", tak jak czasem na wizytach w klinikach się zdarza - my u nas w pracy nieoficjalnie tak sobie we trójkę pomagamy. Np. nie mogę sobie poradzić z nauczeniem dzieciaka jakiegoś ćwiczenia, jedna, druga, trzecia metoda - zero skutku. Proszę wtedy koleżankę o pomoc - i cud - umie. Czasem może pomóc nawet to, że na lekcji jest nas dwoje belfrów ;-).Oczywiście wszystko nieoficjalnie, bo kwiestie prawne itd, nie chce się nam grzebać, czy tak wolno, wypełniać papierów, więc nie mówcie nikomu, że to my :-).

S Wlazło19-09-2004 16:37:12   [#28]
Dorsto - oczywiście, że nauczyciel nigdy nie zniknie z pola widzenia. Chodzi jednak o to, żeby nauczcyiel nie był głównym czy wręczjedynym  "polem" obserwacji podczas hospitacji, a był tylko tłem przy obserwowaniu pracy uczniów. I znów oczywiście - nie wszystko, co uczniowie potrafią i wiedzą zależy od nauczyciela, tylko że - dyrektor musi obserwowalną wiedzę uczniów i ich umiejętności odnosić do podstawy programowej, bo do tego zobowiązuje go prawo i ma to zrobić z pomocą nauczyciela hospitowanego, który odpowiada za doprowadzanie uczniów do podstawy programowej, a po drugie  - nie widzę żadnych przeszkód, aby nauczyciel wykorzystywał na lekcjach dodatkową wiedzę uczniów, zdobytą poza szkołą, to rzeczywiście plus w jego pracy. No i oczywiście trzeba wpisać osiągnięcia nauczyciela do jego portfolio - w dziale osiągnięcia, może to być przydatne później do oceny jego pracy. Ale - jeżeli są problemy - nie wpisujemy żadnych negatywnych uwag. Chodzi o to, by w hosp. diagn. nauczyciel nie odczuwał stresu związanego z ocenianiem go. Dlatego koncentrujemy się na uczniach.I wspaniale, jeśli w wyniku obserwacji działania uczniów - przecież w końcowej fazie swej wypowiedzi jednak do tego też się odnosisz - do umiejętności ucznia - dyrektor lub koleżanka-kolega pomogą. Nie widzę tu żadnej sprzeczności z prawem, to nie jest zabronione, a wręcz polecane.
Dorsto19-09-2004 20:25:25   [#29]
No, przekonywać to Ty potrafisz :-).
Kucu20-10-2004 22:10:43   [#30]

Ocena pracy nauczyciela

Jak ma się do tego wszystkiego o czym piszecie fakt, iż zostałem poinformowany dzisiaj przez dyrektora szkoły, iż mam mu podać termin "zaproszenia" na hospitację diagnozującą, w związku z faktem, że jestem wystawiony do oceny w tym semestrze. Czy mam go poinformować, że jedno z drugim nie powinno mieć nic wspólnego i zaproponować, że sam przygotuję arkusz hospitacyjny? Proszę o wypowiedź w tej sprawie.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]