robiłam dyplomowanmego...
OPIS I ANALIZA PROBLEMU EDUKACYJNEGO
DYSLEKSJA NASZA POWSZECHNA
ZAMIAST WSTĘPU
Poniżej prezentuję stanowisko przygotowywane na planowane przez Stowarzyszenie Nauczycieli Polonistów na jesienne forum dyskusyjne 2001 pod roboczym tytułem Dysleksja nasza powszechna:
Głos w dyskusji
Od wielu lat śledzę doniesienia dziennikarskie o szkolnej krzywdzie dzieci dyslektycznych - sądzę, że sporo w nich prawdy, ale nie zgadzam się z generalizowaniem tego zjawiska i wskazywaniem wyłącznie na potworne polonistki i niedouczone panie z nauczania początkowego jako źródło wszelkich nieszczęść! Myślę, że to podskórne zjawisko dotyczy całej polskiej szkoły i jest doskonałym sposobem funkcjonowania określonych grup interesu. Znajdują się wśród nich nie tylko nauczyciele, ale także psychologowie, rodzice i uczniowie, władze oświatowe w jakimś stopniu. A więc my wszyscy. Zjawisko to wymaga wnikliwej, głębokiej i przede wszystkim wszechstronnej analizy i wypowiedzenia się autorytetów najwyższej klasy, także nowoczesnych i zdecydowanych rozwiązań prawnych i zmian w dydaktyce szkolnej, gdyż na razie jest to nabieranie wody w usta. Być może debata nad dysleksją naszą powszednią, pomoże zrozumieć wielu zainteresowanym stronom, jakie są społeczne skutki tego zjawiska. Najnowsze przepisy dotyczące funkcjonowania PPP nie załatwiają w żadnej mierze problemu, któremu staram się nadać kontekst socjologiczny. A zmiany te muszą dziać się już teraz i nie tylko dotyczyć nas, polonistów. Ta analiza jest wskazaniem i zaznaczeniem obszarów niedookreślonych, a więc dwuznacznych.
Zacznę jednak od fundamentalnego stwierdzenia – istnieje takie zjawisko jak dysleksja, trzeba pomóc dyslektykom i nie jestem przeciwko nim.
Rodzice
Pierwsza grupa czerpiących korzyści z problemów (prawdziwych i potencjalnych) swojego dziecka to wygodni a wielce zapobiegliwi rodzice, którzy za wszelką cenę dążą do zdobycia zaświadczenia o dysleksji, dysortografii, dysgrafii... o czymkolwiek byleby było dys-. By się nauczycielka odczepiła. Są świetnie przygotowani: jak nie to dys-, to może inne, np. dyskalkulia. Znajoma psycholog opowiadała o matce wpierającej jej, że dziecko ma przecież tę dyskopatię. Powiedziano również, że ukrywa się przed rodzicami pewne terminy, gdyż natychmiast zapanuje epidemia! Kto traci na nadgorliwości jednych rodziców? Ci, co cierpią naprawdę, ci, którzy powinni regularnie pracować z reedukatorem, dla których brakuje czasu w poradni, bo nie można się opędzić od rzekomo dotkniętych.
W trakcie egzaminu zewnętrznego do szkół średnich w komisji egzaminacyjnej obserwowaliśmy pierwszy raz całe klasy „zbadane” przez tego samego psychologa, stwierdzał dysleksję u wszystkich, jak leci. Dysponował jednym formularzem matrycą, zmieniały się tylko dane dziecka. Przecież zorganizowali to rodzice i za to zapłacili, wymusili na komisji dodawanie punktów za nic. W naszym województwie tych zaświadczeń dla piętnastolatków wydano kilka tysięcy! A to już jest problem tysięcy dzieci w naszym kraju. Pozostają też uczciwi, oni milczą, cóż, sprytny rodzic wszystko może. Komisje Egzaminacyjne znowu nie zauważają tego procederu, no bo kto to ma niby sprawdzać.
Buntować powinni się w pierwszym rzędzie rodzice dzieci, którym nic nie dolega, bo te są karane za to, że są bez specjalnych potrzeb edukacyjnych inaczej. Mam dziecko niedyslektyczne - niczego mu nie załatwię, ale żądam swoją nieprzejednaną postawą etyczną uporządkowania zamieszania wokół zaświadczeń z poradni, dlaczego moje dziecko ma nie dostać się do najlepszego liceum w mieście, bo je wyprzedzi ktoś o kilka punktów, nieznający podstawowych reguł ortograficznych, gdyż nie oceniano mu ortografii czy pisma? Bardzo dobre dzieci idą więc do szkół słabszych, słabsze zostają w lepszych – i to jest to wyrównanie!
Czemu tak ostro? A co z prawdziwymi dyslektykami i ich rodzicami? Któżby o tych pamiętał, kto ma czas, by z tymi dzieciakami popracować, gdy trzeba się opędzać od starających się o zaświadczenie! Dzieci rozpoznane i wylane z kąpielą. Szanowni rodzice prawdziwych dyslektyków, nie ma zbytnio czasu ani dla was ani dla waszych dzieci - wszyscy jesteście w jednym worze. Zdobyć zaświadczenie o dys - to sprawa paru złotych. Taki specjalista od dysleksji radzi nam, polonistom: „indywidualizować wymagania i obniżyć wymagania do minimum”, czyli do czego, do jakiego poziomu zawsze się pytam? Nigdy mi nie odpowiedziano na to pytanie. I to jest pomoc dla dyslektyków? Obniżyć? Dla mnie to jest wytrych słowny i pustosłowie.
Drodzy Rodzice, ”dysleksja” dopada często wtedy, kiedy z dzieckiem nie czytam, nie sprawdzam, co zrobiło, i jak zrobiło, „ona” rośnie i pączkuje pomalutku, pomalutku, pomalutku, ale zawsze pęknie - pęknie najczęściej w klasach progowych, np. w klasie IV. Niech nie interesuje mnie dalej, w jaki sposób mój Krzyś czy Zosia nadrobili tygodniową lub miesięczną nieobecność w szkole po wielogodzinnym obleganiu telewizora! Potem jedyną radą na trudności szkolne jest zaświadczenie o specyficznych trudnościach szkolnych uzyskane u pełnej empatii pani psycholog po serii utyskiwań na głupie nauczycielki, ze szczególnym uwzględnieniem polonistki w roli głównej. Obserwowałam dzieci regularnie zaniedbywane przez rodziców - prosiłam, tłumaczyłam... apelowałam, ostrzegałam, a przynosili zaświadczenie o dysleksji - nie o to przecież chodziło.
W jednym z krajów zachodnich rodzice podpisują zobowiązanie, że będą czytać tyle i tyle z dzieckiem codziennie! Jeżeli dziecko nie zrobi postępów w czytaniu, rodzice mają spore problemy z administracją szkolną! Nasze dzieci nie umieją dobrze czytać, bo rodzicom się nie chce z nimi trenować! 50% moich gimnazjalistów ma poważne problemy z czytaniem najprostszych tekstów, niektórzy osiągają poziom klasy II-III szkoły podstawowej! Wtórne zaburzenia czytania. Uczę te dzieci pisać i czytać! To jest naprawdę to wyrównywanie szans. A co z ogromną pracą nauczycieli z klas młodszych? Kiedy rodzice przejmą odpowiedzialność...
Nauczyciele
Druga grupa, czerpiących swoiste korzyści, to nauczyciele: ma dzieciak papier, nic więc od niego nie chcę. Ja mam spokój - on ma spokój. Baba z wozu, koniom lżej. Kto się tam będzie dopominać o zalecane (niezalecane) przez poradnie zeszyty pracy? Zresztą taka polonistka, która prosi o te zeszyty to potworna hetera, jak ona stresuje i nerwicuje! Po co sobie psuć reputację.
Jakie zeszyty? Pytają najczęściej uczniowie, rodzice, nauczyciele! Mam odwagę prosić o zeszyt pracy: najpierw zeszyt, potem uwzględnimy zaświadczenie. Rodzice donoszą na mnie do wychowawców, dyrekcji szkoły, pedagoga szkolnego, poradni. A przecież zaświadczenie o dysleksji nie jest drukiem L4 o niezdolności do pracy - tłumaczę zszokowanym rodzicom i dzieciom, a zaświadczeniem o pracy pod szczególnym kątem. Tylko kto niby ma prawdziwie pracować pod tym szczególnym kątem, ilu jest reedukatorów w szkole, a reedukatorów dla dzieci starszych? Kto z nas nauczycieli jest przygotowany do tej pracy? Czy polonista w szkole średniej jest od nauki pisania i czytania?
A gotowe zeszyty drukowane przez Odpowiednie Towarzystwo? Dowiesz się m.in., że zakończenie –ónek tak się już pisze, albo istnieje wyraz „rożno”. I w dodatku są obrzydliwie nudne. Kiedy czytałam zeszyt prowadzony przez tzw. „reedukatora” szpitalnego, to zauważyłam, że dysgrafik pisał długopisem (sic!), pozostawione były błędy, a na końcu niegramatyczna notatka z pochwałą. Dzieciak nie znał podstawowych reguł, ale podkładkę ma, więc siedzisz cicho...
Czym dzieci w szkole piszą na matematyce, muzyce, geografii? Kto zwraca im uwagę, że powinny przestać bazgrolić długopisami? Dysgrafia nie narodziła się od tak, na języku polskim. Za pisanie odpowiada każdy przedmiotowiec! Dlaczego likwiduje się zajęcia plastyczne i techniczne - one m.in. muszą usprawniać ręce, tego nie zastąpi żaden komputer?
Dlaczego w I klasie, mimo reformy oświaty, w zawrotnym tempie jedna litera na dzień mały człowiek „uczy’ się jakoby pisać? Dwójka moich dzieci miała opanowane podobno litery bez ligatur już w grudniu. Ja, pierwszak, pisałam z moją panią Wandą cały rok! Ja piszę znakomicie i moje dziecko też, choć płakało, gdy uczyłam je pisać od nowa w domu - tak jak uczyła kochana pani Wanda.
Znam tę śpiewkę od lat, już wiem, co przyniesie każda kolejna IV klasa... Bardzo wiele problemów z pisaniem i czytaniem, to problemy wypracowane przez szkołę na własne życzenie. Przecież nie każdy ma taką mamę jak moje dziecko, mamę od polskiego, co nauczy, wyćwiczy, pogada i jeszcze wytłumaczy, dlaczego tak trzeba.
Wreszcie, co my nauczyciele wiemy od dysleksji naprawdę. Primum non nocere. Widziałam nasze opinie, prośby do Poradni o zbadanie, polszczyzna to była marna, licha.
Specjaliści
Trzecia grupa, zainteresowanych - to psycholodzy. Takie zaświadczenie to żyła złota - 150 zł za mało, pojawia się już nawet 500zł. Kogo nie stać prywatnie, to zmykać do rocznej kolejki w poradni. A dzieci z małych ośrodków i wsi? Tam nie ma tam dysleksji? Czy ministerstwo lub kuratoria zajęły się zbadaniem problemu - kto jest taki wydajny, ile może wyprodukować takich zaświadczeń przeciętny psycholog, czy każdy z nich ma uprawnienia! Dlaczego nie zdobywa się specjalnych uprawnień ministerialnych. Z prac p. profesor Bogdanowicz z Gdańska wynika, iż ok. 3% dzieci jest zagrożonych dysleksją, dlaczego w moich klasach 75% uczniów ma stwierdzone coś, co oburza już na pierwszy rzut oka: „błędy o charakterze dyslektycznym”. I nie wiem - ma czy nie ma dysleksji?. Potem to okropne wypisywanie druku z pustym miejscem na nazwisko i imię. A druki te zawierają nawet błędy ortograficzne. Te same dzieci dyktanda sprawdzające piszą doskonale, wygrywają szkolne konkursy ortograficzne.
Niedawno przyszła do mnie specjalistka, mówiąc, że mam robić, co ona mi każe, że jeżeli kazała obniżyć wymagania, to mam nic nie wymagać. A autonomia nauczyciela? A zapis rozporządzenia?
Proszę Państwa, nawet nie chodzi o te prywatne badania za pieniądze. Wg mnie część zaświadczeń jest pisana dlatego, by pokazać jak bardzo poradnie tak funkcjonujące są potrzebne, ile to dzieci jest przebadanych, jak bardzo jesteśmy wydajni. Dobro dziecka z problemami jest najważniejsze! Tylko dla tych prawdziwie potrzebujących nie ma czasu. Ilu moich uczniów poznało od psychologów terminy „nerwica szkolna” i co ma ją w szkole mówić! Dzieci są często buntowane i mówią potem uczniowie, że 10 razy pytano o ból brzucha, więc powiedziały, że mają.
Uczniowie
Na końcu, kochani rozbestwiani „dyslektycy”. Wszystko wiecie, co i jak ściemniać i jak powzruszać goga (cytat). Wierna kopia swoich rodzicieli. Nie oszustów mi żal, tylko ukrytych Einsteinów, Rodinów, kto w gęstwie 15 - 25 dys Was odkryje? Zaświadczenia o dysleksji są okazją do oszustw i matactw, w których uczestniczymy. Lenistwo jest nagradzane. Nie warto być uczciwym - mówią zwykli uczniowie.
Zakończenie
Stąd tylko krok do desperackiego stwierdzenia, skoro nikt nie potrafi już pisać, to po co uczyć, skoro wszyscy są lub mogą być dys i są zwolnieni z pisania, czytania - to, po co uczyć i wymagać. I jak się Państwu podoba taka propozycja?
Większość moich uczniów samodzielnie wyrzuca zaświadczenia o dysleksji!
Wielu moich studentów ma problemy z pisaniem ortograficznym - są dyslektykami, to zaczyna być normą. Rewelacyjni nauczycieli się z nich szykują. Na zaświadczeniach o zdolności wykonywania zawodu nauczyciela powinna być wykluczona przez psychologa dysgrafia, dysleksja i dysortografia – o czym studenci powinni być poinformowani na początku studiów pedagogicznych. Ślepy nie może być chirurgiem. A rodzice muszą doprowadzić do usunięcia nauczyciela walącego byki ortograficzne, pod warunkiem, że je zauważą. A ja znam takich.
Kto oszalał? No przecież wiem, że ja - bo ośmielam się rzecz nazwać po imieniu.
ROZPOZNANIE ZJAWISKA
§ problem: społeczne uwarunkowania dysleksji w danej społeczności szkolnej (dysleksja nie jako poważna dysfunkcja o nieznanej etiologii, ale zjawisko socjologiczne oparte na sztuce kombinowania – dwa oblicza dysleksji)
§ podstawowe informacje: uczniowie gimnazjum (dawna klasa VII) dużego miasta wojewódzkiego (centrum Krakowa)
§ główne objawy: narastanie problemu z roku na rok (od 3% średnio na klasę w roku 1990/91 do 50% klasy w roku 2000/2001)
§ uzasadnienie wagi problemu: ograniczenie, prowadzące do stopniowego paraliżu pracy polonisty ze względu na fakt, iż większość uczniów i ich rodziców traktuje zaświadczenie z PPP jako L4, istnieje moda na dysleksję i bagatelizowanie ortografii
GENEZA I DYNAMIKA ZJAWISKA - historia zjawiska – nie chodzi o historię rozpoznawania dysleksji, a rozpowszechnienia się dwuznacznych zachowań ww. grup interesu:
HIPOTEZA – w dużych miastach stosunkowa łatwość dostępu do poradni, oraz gabinetów prywatnych, lepsza opieka medyczna, większa świadomość rodziców, dociekliwość, zaradność, operatywność; wyłapywanie dużej liczby dzieci z grup zagrożonych dysleksją, autentycznie będących w potrzebie
ORAZ
większa (śmiem twierdzić) łatwość oszukania albo trafienia na naciągaczy lub nadgorliwych psychologów
obserwacja zachowań w Gimnazjum nr 2 w Krakowie
§ badanie czytania testem Karola Lausza grupy młodzieży (ponad 100 osób) w roku 1999/2000, 2000/2001 w nowym środowisku szkolnym – por. zestawienie
§ obowiązkowe badanie wyników z języka polskiego w klasie I naszej szkoły (wszystkich absolwentów po klasie VI testem przypominającym nowy egzamin) – por. zestawienie
§ Wywiady z uczniami
§ Analiza dokumentów: zeszyty, prace, zaświadczenia
§ Informacja od osób trzecich – rodzice, konsultacja z pedagogiem ze szkół podstawowych (w jednej ze szkół podstawowych rejonu naszego gimnazjum wydawano zaświadczenia jak leci, czy dziecko chciało czy nie chciało)
Wnioski dotyczące powstania problemu: zob. głos w dyskusji
§ Rozwój zjawiska (problemu) w czasie – skala jednej szkoły – dwa roczniki, 4 klasy Początek: jak zwykle wrzesień i składanie ton zaświadczeń Długość trwania – około pół roku Przebieg/zmienność (nasilenie, osłabienie) – stopniowe wyciszanie się do kilku przypadków na klasę:
§ Dzieci: ustalanie kontraktu, wyjaśnienie reguł pracy, przekazanie materiału – Wskazania do pracy z uczniem dyslektycznym (zob)
§ Polonista: lekcje, badania wyników czytania, systematyczne czytanie głośnie itp.
§ Rodzice: spotkanie i wyjaśnienie, przekazanie materiałów, referat Alert ortograficzny
§ Nauczyciele: Odczytanie /przekazanie referatu
§ Spotkanie w gronie polonistów – odczytanie referatu pt. Alert ortograficzny (zob.)
§ Skierowanie na badania niewyłapanych w szkołach podstawowej dyslektyków, zwłaszcza po powtórnym teście ortograficznym w maju
§ Pisanie opinii do PPP
ZNACZENIE PROBLEMU
1. Odwołując się do własnych doświadczeń, stwierdzam jednoznacznie, iż potrzeby dzieci, potrzeby nauczycieli i praca poradni PPP się rozmijają, brak zupełnie koordynacji, marnowane są umiejętności wielu ludzi, ich czas, biedne są przede wszystkim dzieci.
2. Brak dobrych rozwiązań prawnych – ostatnia nowela na szczęście wprowadza nowość znikł zapis: obniżyć wymagania do minimum (co w praktyce oznaczało – nic nie wymagać), a pojawia się zapis: dostosować do możliwości.
Opis znaczenia zjawiska (problemu) dla funkcjonowania ucznia, grupy, szkoły i edukacji polonistycznej por. głos w dyskusji
PROGNOZA
Na podstawie własnych doświadczeń i literatury przewidywania co do skuteczności moich oddziaływań są pozytywne, jeżeli chodzi o skalę mikro (jednej szkoły). Dzieci pracują znakomicie, pomaga świetny kontakt z rodzicami, choć wymagana jest duża cierpliwość i siła perswazji w odwracaniu złych nawyków i zaniedbań.
spodziewany stan w przypadku zaniechania oddziaływań |
stan, którego się spodziewam się po wdrożeniu oddziaływań
|
prognoza negatywna |
prognoza pozytywna |
prognoza negatywna |
prognoza pozytywna |
Panoszenie się zaświadczeń
|
|
Opór środowiska przyzwyczajonego do stanu obecnego |
Badania wyników
Badania czytania
Badania stanu ortografii
|
Ustanie nauki pisania |
|
Opór rodziców – unikanie odpowiedzialności |
Akcja uświadamiania – dzieci i rodziców – referaty, spotkania |
|
|
Opór psychologów |
Dzieci przestają „szantażować” nauczyciela zaświadczeniami |
|
|
Brak zainteresowania urzędników oświatowych |
Dyktanda
specjalnie przygotowane
gry puzzle, zabawy, konkursy |
|
|
|
Podejmują pracę z ćwiczeniami, mającymi na celu stopniowe uspokojenie problemów
ćwiczenia (szkoła kseruje dla potrzebujących
lub kupione w sklepie |
Ustanie nauki czytania |
|
|
Otrzymują bardzo dobre wyniki za każdą indywidualnie zrobioną rzecz w celu poprawy swojej przypadłości |
|
|
|
Odpowiedzialność za ortografię całej szkoły – Cała szkoła pracuje nad ortografią |
Zarzucenie nauki ortografii – po co skoro wszyscy nie mogą |
|
|
Każdy się poważnie zastanawia, czy starać się o zaświadczenie |
|
|
|
Dyslektycy wygrywają konkursy ortograficzne, albo są w czołówce |
|
|
|
Poprawia się stan czytania | |