Forum OSKKO - wątek

TEMAT: rozporządzenie o OCENIANIU wątek trzeci
strony: [ 1 ][ 2 ]
asiha13-09-2004 13:02:11   [#51]

kryteria ocen z zachowania

czy gdzieś jest mowa o kryteriach na oceny z achowania, czy sami je ustalamy w WSO?
beera13-09-2004 13:02:22   [#52]

warto jeszcze

zaglądnąć do ramowego statutu, ktory naklada na szkoły obowiązek budowania WSO

ocenianie wewnątrzkolne polega także - w konsekwencji- na klasyfikowaniu koncoworocznym.

Tak jest z ocenami z przedmiotów i tak jest z ocena zachowania( choć tu mam wątpliwości i wolałabym ocenę/informację opisową)

Proces oceniania powinien być spójny wewnętrznie- więc uwzględniać każdy jego etap, ale powinien być także spójny z inymi obszarami "około", tzn z budowaniem wymagań, informowaniem o nich, budowaniem planów.

Zaś co do łapania rodziców za mankiet- trudno mi polemizować z tezą, którą sam postawiłeś -  sam dostrzegasz jej absurdalność

beera13-09-2004 13:03:17   [#53]

asiha

budujemy kryteria sami uwzględniając wymogi rozporządzenia.

ktoś zdaje się umieścił przyklad w plikach

:-)

RomanG13-09-2004 13:30:29   [#54]
RomanG 13.09.2004 11:16 [#48]

Ja w rozporządzeniu nie widzę podstaw prawnych, aby poinformowanie uczniów na początku roku szkolnego można było traktować jako element klasyfikacji rocznej.

 

asia 13.09.2004 12:06 [#49]
no widzisz... a ja widzę

RomanG 13.09.2004 12:38 [#50]

informowanie na początku roku nie jest składową ustalania rocznej oceny klasyfikacyjnej. Mówiąc inaczej, godzimy się na wniosek, że nie ocenianie wewnątrzszkolne, ale klasyfikację końcoworoczną rozpoczynamy z początkiem roku szkolnego. Dla mnie taki wniosek pachnie absurdem.

Teza jakby nie moja była jednak...

beera13-09-2004 16:14:50   [#55]

manipulacja?

Roman- absurdalna jest twoja teza o lapaniu ludzi z mankiet i tak dokladnie napisalam:

Zaś co do łapania rodziców za mankiet- trudno mi polemizować z tezą, którą sam postawiłeś -  sam dostrzegasz jej absurdalność

informowanie, to nie łapanie ludzi za mankiet.

Wystarczy przeczytać posty tych, ktorzy wykładają WSO w bibliotece.

JarTul13-09-2004 17:49:53   [#56]

Interesujące byłyby wyniki badań sprawdzających ilu rodziców czyta opracowane w polskich szkołach kierowane do nich różne dokumenty (nie twierdzę nawet, że ze zrozumieniem - po prostu czyta), o zapamiętywaniu tych informacji nie wspomnę, bo jak ktoś ma dwoje czy troje dzieci... to ma mnóstwo czasu na studiowanie i zapamiętywanie tych wszystkich niezbędnych w systemie oświaty i współczesnym życiu społecznym informacji.

beera13-09-2004 17:57:20   [#57]

to jest tak

W szkole ponadgimnazjalej wystarczy mi by znał wymagania nauczyciela- mój syn.

Nie każdy n-l uznaje za stosowne o nich poinformować. Zdarzają się tacy, którzy sami nie wiedzą. I zdarzają się giganty- którzy jasno okreslają czego i po co chcą. Nauka z nimi oceniana jest przez uczniów jako coś niezłego.

Lubiłam niektore dokumenty stworzone przez nauczycieli- niektorych nie rozumialam.
Mam jako rodzic dziwne przeczucie wspólnoty w tym względzie z belframi. Rozumiem te teksty, ktore oni- przekazując mi też rozumieją.

Zawsze jest ciekawa odpowiedź na pytanie: czy nalezy dbać o to, by normy były niezmienne, czy też - w sytuacjach zasadnych- starać się te normy zmieniać

JarTul13-09-2004 18:12:43   [#58]

Mam każdego dnia do czynienia z uczniami gimnazjum, szkoły ponadgimnazjalnej (do 31 sierpnia br również podstawową), a także ponadpodstawową (dla słuchaczy dorosłych) i równie chętnie obejrzę wyniki badań dotyczące pamiętania i rozumienia przez uczniów (słuchaczy) informacji ich dotyczących przekazywanych im przez nauczycieli, w tym kryteriów o których tak dyskutujemy.

A tak na marginesie - nie tylko moje zdanie, a właściwie uczucie, ale również moich znajomych (naprawdę kapitalnych nauczycieli) - nie znoszę krzyczeć: PRZEPISY, ROZBUDOWANE PLANY, PAPIERY NAS OSACZAJĄ I KRADNĄ CENNY CZAS, CZAS KTÓRY NALEŻY POŚWIĘCIĆ UCZNIOM i BARDZO DOBREMU PRZYGOTOWANIU SIĘ DO ZAJĘĆ Z NIMI...  

Z przyjemnością "uciekam" w zajęcia z młodzieżą, bo przez te chwile jest wolny od tych absurdów naszego świata.

beera13-09-2004 18:24:27   [#59]

sama się zaplątałam :-)

bo jakby nie o tym ja. Wpuścilam się w spór, nie pisząc o meritum, bo ja:

nie o zasadnosci informowania, czy sposobie informowania, tylko o procedurze stworzonej przez rozporządzenie.

Bo chcemy czy nie- jakies procedury nam się pojawiły.
I te procedury - (choćby WSO) w nas biją, bowiem stają się narzędziem w rękach rodzicow, chcących osiągnąć okreslone cele.

Taki jest stan- ten stan pogląbia jeszcze rozporządzenie o ocenianiu każąc nam do dotychczasowej dzialalności stworzyć jeszcze warunki i tryb uzyskiwania oceny wyższej niż przewidywana.

Każda dzialalnośc jaka podejmujemy w szkole zaczyna być opisana w taki sposob, że ciasno jest dzialać.

Czy to ma sens? Pewnie, że nie!

To tak jak z rodziną w tragicznej sytuacji, ktora mam w swoim obwodzie. I sąd i ja i Gops zrobiliśmy wszystko. Mamy tony dokumentów, tony potwierdzen i tony notatek służbowych. Sytuacja rodziny od tego się nie poprawiła w żadnym razie.

Dowodem na działalnośc szkoły nie są efekty jej pracy lecz liczba segregatorów.

Ogromna liczba przepisow prawnych w dodatku pisanych niestarannie wprowadziła nas w niemoc prawną.  Każdy interpretator będący szczebel wyżej niż my ma prawo do wydawania nam poleceń zgodnych z tą interpretacją.

Niewatpliwie czasy autonomii szkól i dyrektorów minęły bezpowrotnie.

Jednak- zupełnie odchodząc od tematu procedur- w dalszym ciągu uważam, ze proces oceniania powinien być procesem celowym i spójnym. Powinien zawierać wymienione przeze mnie elementy
 Czy on taki będzie- wszystko zalezy od nauczycieli.
Ale to dyskusja o ideach- nie o procedurach wynikających z rozporządzenia.

JarTul13-09-2004 18:34:29   [#60]

Ale to idee oraz ideały są najważniejsze w naszej pracy i absolutnie się z Tobą zgadzam, że ocenianie powinno być procesem spójnym i celowym, ale pocedury MENiS i KO, nie tylko w zakresie oceniania, zaczynają prowadzić do czegoś co można krótko określić mianem "przerostu formy nad treścią".

RomanG13-09-2004 18:39:05   [#61]

asiu

Z #59 wnioskuję, że my jednak zupełnie o tym samym, zupełnie o tym samym...    ;-)

Zawsze jest ciekawa odpowiedź na pytanie: czy należy dbać o to, by normy były niezmienne, czy też - w sytuacjach zasadnych - starać się te normy zmieniać.

Ano właśnie, ano właśnie...

krystyna13-09-2004 19:12:05   [#62]

wrześniowe informowanie o wymaganiach...

przypominam sobie, gdy równo rok temu moja córka rozpoczynała naukę w LO i na pierwszym zebraniu z rodzicami p. wychowawczyni próbowała rodziców poiformować o zmianach w statucie, o kryteriach oceny zachowania i o wymaganiach edukacyjnych z.....

No i właśnie - mimo, że kobieta była super przygotowana, o wszystkim mówiła bardzo esencjonalnie (i ładnie - świetna polonistka), to gdzieś tak w połowie kryteriów ocen zachowania rodzice zaczęli mruczeć i buczeć, że i tak tego nie zapamiętają, zmiany w statucie też ich nie bardzo interesują, a o wymaganiach edukacyjnych (do których jeszcze nie doszła !), to w ogóle nie chcą słyszeć !

Podpiszą wszystko co trzeba, ale bardzo się spieszą i chcą już do domu !!!

I tak 40 rodziców wężykiem zasuwało do biurka, by podpisać wklejone do dziennika listy (chyba dwie) - jako dowód, że ze wszystkim się pięknie zaznajomili...

A ja w tym czasie wzięłam sobie od Pani statut, przeglądnęłam go z zawodowej ciekawości, zrobiłam parę notatek tam, gdzie chodziło o ważne terminy itp... , a że siedziałam w pierwszej ławce, wszyscy podpisujący patrzyli na mnie jak na dziwoląga....

Wracam więc do sprawy, a więc sposobów informowania:

  • na zebraniu z rodzicami o kilku super ważnych sprawach + wskazanie gdzie można znaleźć szczegóły:
  • na stronie internetowej szkoły - wszystko
  • w bibliotece, sekretariacie, centrum informacyjnym - wszystko
  • u przedmiotowców - szczegóły przedmiotowe
  • u wychowawców - szczegóły wychowawcze
  • u pedagoga - szczegóły wychowawcze
  • u dyrektora - WSZYŚCIUSIEŃKO !!!!
Marek Pleśniar13-09-2004 19:48:29   [#63]

Szkołę, która mnie informuje, ma procedury postępowania wobec mnie nazwę dobrą, skuteczną, zorganizowaną - w tym zakresie.

Szkołę gdzie mnie nie poinformują i powiedzą "w prawie nie widzę żebyśmy musieli no to nie poinformujemy" nazwę szkołą o niskiej kulturze organizacyjnej i informacyjnej - w tym zakresie.

Wykręcać się nie można od jakości. Tzn można - ale to świadczy o jakości.

Dyrektorzy to widzą bo to ich praca, zawód.

Cieszę się że widzą.

Współczesna organizacja zaniedbująca przepływu informacji, nieskuteczna w informowaniu jest nieefektywna i powinan zginąć.

Krystyno - pochwal nam co to za szkoła świetna:-)

RomanG13-09-2004 20:03:25   [#64]

Marku, mam nadzieję, że wystarczająco wyraźnie wyjaśniłem, że nie nawołuję do nieinformowania.

Lecz przed rodzicami, co - jak mówił klasyk myśli sejmowej - rżną głupa, broniłbym szkoły i nauczyciela, który rzekomo nie dość się postarał w celu poinformowania.

Skoro są rodzice, co zaczynają szukać kruczków prawnych, aby za wszelką cenę puścić nieuka do następnej klasy, to szkoła musi się bronić. Broni de facto wysokich wymagań i wysokiego poziomu nauczania. Reszta rodziców powinna poprzeć taką postawę.

Marek Pleśniar13-09-2004 20:11:44   [#65]

no to mamy zgodność - informujemy:-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]