nie znam niestety programów do LO, mogę powiedzieć o gimnazjalnych, większość ma błędy, nawet takie jak świadome założone ignorowanie podstawy, to jest jednak drobiazg. Są takie, które pominęły ważne lektury, wpisane do PP, a recenzenci... nie zauważyli. Najbardziej mnie jednak irytują recenzenci, to jest nieporozumienie. Znane mi programy w większości nie powinny być dopuszczone. Są czasopisma będące tubami programów i podręczników, trzeba na pochwalne recenzje uważać, wcale nierzadko piszą je doktoranci autorów. Bardzo poważne błędy merytoryczne (Sienkiewicz napisał Siłaczkę), a nawet ortograficzne (Rejmont), byki pojawiają się nawet w założeniach programowych (dopisywanie fr. programu po otrzymaniu dopuszczenia np. w roku 2001), albo odcinanie się od oczywistych z zbadanych oraz uznanych modeli kulturowych na rzecz np. republikanizmu francuskiego, jeden z programów przekreśla kulturotwórczą rolę kościoła katolickiego itp. itd., etc. Całe morze i doktorat gadania... |