Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Nauczyciel 8 godzin w szkole
strony: [ 1 ][ 2 ]
RomanG31-08-2004 09:37:00   [#01]

Od nowego roku szkolnego w małym miasteczku ma być w szkołach tak:

Nauczyciele przychodzą do pracy codziennie na 7.30, listę obecności mają podpisać od 7.15 do 7.45, siedzą w szkole 8 godzin.
Dostają do wypełnienia karty, gdzie w rubrykach mają starannie zapisywać, co w czasie tych 8 godzin robili.

W przypadku wycieczek godziny mają być ponoć do odbioru, takie pojęcie jak przygotowywanie się do lekcji w domu ma nie funkcjonować i nie będzie to wliczane do 40-godzinnego czasu pracy.

Czy ktoś z was już to przerabiał i jak się to skończyło?

beera31-08-2004 10:26:15   [#02]

to ryzyko takie zabawy;-)

Chyba, że prawnik w tym mocno siedzi...

Co w wypadku zebrań z rodzicami?
Dyskotek wieczornych?

Generalnie uważam, że n-l powinien przebywać 8 godzin w pracy- ale wolalabym by było to "po coś".
nie znam szczegółów pomyslu- z tego, co wyżej, by pomyslodawca wiedział, po co te 8 godzin, skoro od nauczycieli ma zależeć co będą w tym czasie robili..

RomanG31-08-2004 10:41:20   [#03]

Ryzyko dla pomysłodawcy, ale jak mądrze sprawić, żeby mu się to ryzyko nie opłaciło? ;-)

No i żeby dzieci nie ucierpiały na skutek proceduralnych przepychanek i siłowanek kto kogo.

jan31-08-2004 10:52:07   [#04]

Zwiedzałem kiedyś szkołę w Norwegii, gdzie praca nauczyciela od 8 do 16 była czymś jak najbardziej normalnym. Ale tam każdy nauczyciel miał swój malutki pokoik (coś w rodzaju zamkniętego boksu w czytelni) do pracy własnej.

Grażyna31-08-2004 10:57:49   [#05]
słyszałam o gminie, która się już wycofuje z pomysłu, bo kosztuje to ich sporo pieniędzy- nauczyciele rozliczyli wycieczki, dyskoteki, wywiadówki, dokumentację szkolną i wyszło na to, że gmina musi im płacić nadgodziny (nie wszystkim, ale niektórym)
RomanG31-08-2004 10:59:32   [#06]
Grażynko, możesz więcej na priva? :-)
Alda31-08-2004 11:02:49   [#07]

Przerabialiśmy to w naszym mieście. Skończyło się awanturą. Generalnie nie ma podstaw prawnych do prowadzenia ewidencji czasu pracy nauczyciela  poza godz. dydaktycznymi .Są nauczyciele , którzy kończą lekcje , wychodza do domu i ..... Są też na szczęście tacy , którym nie trzeba przypominać , że mają szereg  innych  obowiązków. .

RomanG31-08-2004 11:24:01   [#08]
Podstawą prawną jest tam regulamin wprowadzany zarządzeniem dyrektora szkoły.
ReniaB01-09-2004 00:22:52   [#09]
w niektórych domach dziecka po zmianie ministerstwa wychowawcy prowadzą zeszyty, w których skrupulatnie rozliczją się z wykorzystania czasu poza zajęciami z dziećmi. Rozliczenie jest tygodniowe i wpisuje się tu spotkania z nauczycielami, rodzicami itak dalej
zgredek01-09-2004 00:26:58   [#10]
jeśli już to można tak:


Nauczyciele przychodzą do pracy codziennie na 7.30, listę obecności mają podpisać od 7.15 do 7.45, siedzą w szkole 8 godzin.
Dostają do wypełnienia karty, gdzie w rubrykach mają mają zapisane, co w czasie tych 8 godzin mają zrobić
Marek Pleśniar01-09-2004 00:34:05   [#11]
a dyrektor siedzi i wypełnia te sreb... karty
zgredek01-09-2004 00:35:03   [#12]
:-)))))))))))))
Marynia01-09-2004 04:46:41   [#13]

U mnie nauczycielki mają druki: "Tygodniowy wymiar czasu pracy" i planują robotę w oparciu o plan pracy na miesiąc. Są tam wyszczególnione rodzaje czynności nauczyciela np: doskonalenie zawodowe, przygotowanie się do zajęć, zebrania, kontakty indywidualne , wycieczki i inne nie pmiętam dokładnie. Razem ma im wyjść 40 godz nie więcej i raczej nie mniej.

 

To mój na razie doraźny sposób w jaki zareagowałam na wymóg wypracowywania 40 h/tydz. przez nczyciela.

Marynia01-09-2004 05:21:53   [#14]
no i dydaktyczne oczywiście
Alda01-09-2004 10:24:10   [#15]
 Zarzucono nam właśnie nieprawidłowość ad. rozliczania godzinowego nauczycieli z 40 - godz. tygodnia pracy. Dyrektorzy zostali obsobaczeni za to , że każą nauczycielom zostawać w pracy po godz. dydaktycznych od 2 - 3 godz. w tygodniu. Nauczyciele odwoływali się w związkach zawodowych , interpretacja organu sprawującego nadzór również była taka, że rozliczać należy na wszystkie inne sposoby , poza rozliczaniem godzinowym w postaci "kart pracy" , dzienniczków itp. z konkretnym , godzinowym wskazaniem  ile czasu n-l poświęcił np. na doskonalenie zawodowe. Skończyło się tak , że nauczyciele (niestety w większości) kończą zajęcia dydaktyczne i idą do domu.  Egzekwowanie 40- godz. tygodniowego wymiaru czasu pracy w dalszym ciągu  jest czasami "wyższą szkołą jazdy". Chętnie się dowiem , jakie metody stosuje się w innych miastach , czy się sprawdzają i przede wszystkim , czy są zgodne z przepisami prawa .
panda01-09-2004 15:16:56   [#16]
Czy coś przespałam? NIe widzę wystarczającej podstawy prawnej do egzekwowania 8-godzinnego pobytu w szkole. Mam wrażenie, że przy takim stanowisku nie da się zaplanować wszystkiego. Co na to ZZ? Co sami nauczyciele? Co dyrektor? Jak OP widzi rozliczanie tego czasu?
Majka01-09-2004 15:29:58   [#17]

Mrożek? :)))

Marynia pisze: U mnie nauczycielki mają druki: "Tygodniowy wymiar czasu pracy" i planują robotę w oparciu o plan pracy na miesiąc. Są tam wyszczególnione rodzaje czynności nauczyciela np: doskonalenie zawodowe, przygotowanie się do zajęć, zebrania, kontakty indywidualne , wycieczki i inne nie pmiętam dokładnie. Razem ma im wyjść 40 godz nie więcej i raczej nie mniej.

We wrześniu mam diagnozę klas I (język polski, 5 klas, trzeba to tez ułożyć), pierwsze klasówki kl. III (60 uczniów), wywiadówkę, fakultety dla maturzystów (poza pensum) i wycieczkę (4 dni = ok. 75 godzin pracy). Diagnoza to także analiza + wnioski (jestem szefem zespołu).

Jak to przeliczyć na twoje druki, Maryniu? Ile dajesz minut swoim nauczycielom na sprawdzenie jednej klasówki, żeby im wyszło 40 godzin ?

Mój dyrektor nie każe nam nic rozliczać - jego żona też jest polonistką :))

Alda01-09-2004 15:38:23   [#18]
Naturalnie , że nie chodzi o egzekwowanie 8 godz. pobytu nauczyciela w szkole - byłby to absurd. Chodzi o to , że nauczyciela obowiązuje (do)40 godz. tydzień czasu pracy i "jakoś" powinien się  z tego rozliczyć. Wiadomo , że nie można rządać od n-la wyliczenia godzinowego z tego , co robi. Jednak nic takiego się nie stanie , jeżeli dyr. w razie uzasadnionej potrzeby  poprosi nauczyciela żeby został po godzinach dydakt. w celu wykonania konkretnego zadania ( nie chodzi o WDN lub tzw.przydzielone czynności dodatkowe). W takim razie , po co zapis o 40-godz. tygodniu pracy ?
Marek Pleśniar01-09-2004 15:50:05   [#19]

zapis to jedno a specyfika zawodu - drugie

po zastanowieniu (no, nie tak znów krótkim;-) odnoszę wrażenie, że całych 40 godzin w polskich warunkach się tak precyzyjnie unormować nie da

no, może około 30.

ale to w zupełności wystarczy

Marynia01-09-2004 16:53:23   [#20]

Wyjdzie, wyjdzie i nikt nikogo nie rozlicza co do minuty , bo to faktycznie byłby absurd.

Chodzi o '"uśredniony" dokument , krótki i prosty w wypełnianiu - ( wymóg obligatoryjny) to go mają , mają takim jakiego go można zrobić.

Są to czynności w PRZEDSZKOLU I POZA NIM ( np: kursy w WOMie, przygotowanie pomocy do zajęć w domu , zaplanowane dyżury itp)

I masz rację Majko- w szkole to nie przejdzie.

A może ktoś ma lepszy pomysł- bardzom ciekawa innych propozycji.

A na marginesie - do czego to wszystko nas zaprowadzi?

BożenaB01-09-2004 17:00:06   [#21]

Specyfika zawodu

Nauczyciel ma być twórczy ... A jak tak, to znaczy, że w planie pracy ma też mieć: myślę, czekam na natchnienie ;-)

No... leżę sobie w domu i: prosze rodziny, prosze ze mną nie rozmawiać, ja teraz pracuję. Mogłabym też leżeć w szkole ... mi tam wszystko jedno, gdzie ... ale ja tak muszę i już .... Przynajmniej godzinę dziennie muszę tak. Czasami więcej, czasami w soboty i niedzielę (jak za to płacić?), żeby nad ranem obudzić się z gotowym ...

Marynia01-09-2004 17:10:07   [#22]
Już zaprowadziło..........
BożenaB01-09-2004 17:13:25   [#23]

Acha, i ja nie potrafię przygotowywać lekcji " z lekcji na lekcję", w tygodniu; nigdy tak nie potrafiłam. Musiałam cały cykl lekcji, z kartkówką sprawdzianem, instrukcje i co tam trzeba ... Najpierw, pod koniec jednego działu chodziłam rozmyślając o nastepnym. Potem siadałam i pisałam co mi było potrzeba: sprawdzian, notatki do cyklu lekcji - wszystko na raz...

Tak urzędniczo od -do po 8 godzin, to mogłabym na gotowcach ... chyba, że o to chodzi?

marg01-09-2004 18:03:19   [#24]

Bożena,

a mnie najlepsze pomysły przychodzą... w wannie. Mam nawet notesik i ołówek (bo się nie rozpływa) w łazience. I z tej też przyczyny nie pozwoliłam zlikwidować tej mojej wanny (chcieli tylko kabinę prysznicową, ale co to za chwile refleksji pod szybkim prysznicem). A w naszej szkole nie ma miejsca na wannę. Chyba :-)

Mój kuzyn jest nauczycielem w Australii. I oni mają obowiązek pracować w szkole w określonych godzinach (od do). Nie ma w tym momencie problemu z okienkami, zastępstwami itd. Ale prócz ogólnego pokoju nauczycielskiego nauczyciele mają dwu- czteroosobowe pokoiki - każdy swoje biurko i szafy, każdy swój komputer (prócz tego służbowy laptop)...

Chcecie jeszcze? Są na trzecim miejscu najlepiej opłacanych grup zawodowych (po prawnikach i lekarzach) - co rok, dwa lata zz ogłaszają strajk (!) nauczyciele strajkują (!), nikt się nie oburza (!), no tak - budżet mają odpowiedni, ale i polityka... Sorki, chyba nie o tym chciałam...

Ale i tak narzekają, że praca w szkolnictwie bardzo ciężka i ...niewdzięczna, a młodzież coraz trudniejsza :-)

Wracając do głównego tematu - w naszej szkole (a przecież nie tylko w naszej) 8-godzinny pobyt jest niemożliwy - 50 osób, mały pokój nauczycielski (na nauczyciela krzesło i kawałeczek miejsca na stole), lekcje od 7.10 do 17.00 lub nawet dłużej. Brak jakichkolwiek pomieszczeń do pracy . A zdecydowanie wolałabym zrobić większość roboty w szkole - to ciagłe noszenie książek, zeszytów uczniowskich, prac wszelakich...zresztą sami wiecie. Dopóki jednak nie ma odpowiednich (czyt. żadnych) warunków do takiej pracy, szaleństwem byłoby odgórnie nakazane przebywanie tu przez 8 godzin dziennie.

BożenaB01-09-2004 18:10:31   [#25]

Marg, a my mamy .... ;-)

bo u nas w pokoju nauczycielskim na jedno krzesło przypada dwóch nauczycieli, ha ...  i kto ma ciekawiej ? hi, hi ;-)

Ciekawe, czy stanie w kolejce do krzesła tez zaliczone by było do godzin pracy :-)))

marg01-09-2004 18:32:22   [#26]

Bożena

A nie macie nauczycieli, którzy w planie rozwoju ujęli rozwiązanie tego problemu wykazując się umiejętnością rozpoznawania i rozwiązywania... z uwzględnieniem specyfiki itd- piękny materiał. I tyle mozliwości:

- może jest trochę miejsca na jakimś parapecie, szafce,  a już na pewno na podłodze :-)

- mozna przynieśc swoje krzesełko z domu, albo zakupić komplet składanych, takich jak mają wędkarze...

- można dobrac się dwójkami (tylko chudzi) i na jedno krzesełko

A może to śmieszne?! U nas działa. No, tych wędkarzy jeszcze nie próbowaliśmy.

A poza tym idzie niż, więc będzie lepiej (?)

BożenaB01-09-2004 18:53:36   [#27]

Jacie ...;-)

Składane mamy, ładne, drewniane, ale to dla uczniów - jak piętrowo w komputerowych ...

My stoimy :-) Na dyżurach ... czasem w pokoju też ...

Siadać na podłodze - rany boskie, zadepczą; nie ma miejsca na podłodze, to odpada ... chyba, że pod zlewem ... no, może tam ... ewentualnie 1 miejsce ....

Na parapetach się nie da; za parę dni rózności tam będą - to są półki podręczne. Szafki standardowe, czyli małoco się tam zmiesci ... Hej, do Australii by się chciało ....:-)

BożenaB01-09-2004 18:58:14   [#28]
Aaa ... jest jeszcze jedno miejsce .... pod biurkiem komputera; wcisnęliśmy jeszcze i to. Tam by można; na przerwach, jak ktoś potrzebuje coś z kompa (nasze centrum info), to na stojąco, krzesła już zajęte ... i pod biurkiem można by ...;-)
Iza Leśniewska01-09-2004 19:06:26   [#29]

Może los uchroni

...przed taką innowacyjnością władz. Mnie natychmiast pojawiaja się przed oczami następne stosy papierów, które przynajmniej muszę przejrzeć ... no właśnie - a gdzie wszystkich posadzić, a może wprowadzić dwie zmiany ? Od 7.00 do 15 i od 13.00 do 21.00?
BożenaB01-09-2004 19:17:01   [#30]
Iza, ja tam od lat chcę 8 godzin w szkole .... Ale teraz idę do wanny... na wszelki wypadek z notesem i ołówkiem, moze co wymyślę :-))
RomanG15-09-2004 22:43:10   [#31]

Ciąg dalszy

Na rozpoczęciu roku szkolnego w liceum w tym miasteczku z powodu jakiegoś jubileuszu było ministerstwo, kuratorium, radio, prasa, telewizja... No i mleko się wylało! Ktoś się poskarżył :-)

Były audycje i artykuły w mediach, kuratorium przeciw, ministerstwo przeciw. Co zrobiła gmina, której przedstawiciele zmuszali wcześniej dyrektorów do takiego rozwiązania? Gmina zostawiła dyrektorów na lodzie! To nie my... ależ my byśmy nigdy nie... to są sprawy między dyrektorem a pracownikiem... Słowem - głupków zrobiono z dyrektorów.

Dyrektorzy na ogół (nie wszyscy jeszcze) powycofywali się ze wstydem (o wstydzie oficjalnie powiedziano na co najmniej jednym posiedzeniu RP, to nie moje określenie). W niektórych szkołach jednak brnie się w to dalej.

Chodzą słuchy, że burmistrz rozpowiada po urzędzie, że on i tak nauczycieli zmusi.

Ten sam burmistrz kilka lat temu w oficjalnym wywiadzie dla największego dziennika regionalnego powiedział o swoim partyjnym koledze, że "ma go w dupie". Mieszkańcy miasteczka, znając go, przypuszczają, że nie mógł być wtedy trzeźwy.

Naprawdę ciśnie się na usta: Pan na zagrodzie równy wojewodzie.

PS. Oświatą w gminie kieruje osoba z tytułem doktora.

Dorsto16-09-2004 02:24:28   [#32]

Z chęcią posiedzę w szkole, jeśli zapłacą mi za 40 godzin :-), a nie za 18, jak dotychczas. Wreszcie bym auto zmieniła :-).

wRRRRRRRRRRRRRRRRR - czyżby ktoś doszedł do wniosku, że nauczyciele tak szybko tworzą plany, programy, projekty, analizy itd, że trzeba im jeszcze trochę papierków dodać?

Mam nadzieję, że to, co czytam mi się śni ( godz. 2.22).

Marek Pleśniar16-09-2004 08:42:51   [#33]
ależ płacą za 40
nn16-09-2004 08:49:20   [#34]

chętnie

Chętnie zatem porozmawiamy o tym podczas Konferencji w panelu drugim.Pozdrawiam. Roman.
Małgorzata Piluch16-09-2004 09:07:47   [#35]

No to mamy ładną stawkę za godzinę, panie Marku!

Może by to gdzieś ogłosić i społeczeństwo by się wreszcie odczepiło od nas rozpuszczonych, leniuchujących i zarabiających taaaakie krocie. Wyliczyłam, oczywiście dla nauczyciela dyplomowanego, od podstawy 1999 zł. Wychodzi brutto 10 złotych 20 groszy (zakładając, że miesiąc trwa 4 tygodnie); od tego ok.39 % na "pobranie" - ale heca! Niech Pan tu takich rzeczy nie opowiada, bo się kompletnie zniechęcimy. Chętnie siedziałabym w szkole, żeby nie wozić prac do domu, ale nie mam gdzie! Na szczęście mam rozsądną dyrektorkę, a i w OP nikt jeszcze nie wpadł na ten, jakże genialny pomysł, ale może wszystko przed nami, tak jak było z płaceniem za matury pisemne i ustne. Ktoś w Polsce rzucił hasło, że nie wszędzie płacą, bo to ma wchodzić w tzw.obowiązki 40-godzinne i poszło "po wszystkich", a nam tak grzecznie płacono. A więć cicho sza...

zgredek16-09-2004 09:16:13   [#36]
ależ płacą za 40
beera16-09-2004 09:16:58   [#37]

chcesz, czy nie czy się podoba, czy nie- płacą za pracę nauczycielską

-  A tę n-l ma wykonywać w wymiarze:

Art. 42. 1. Czas pracy nauczyciela zatrudnionego w pełnym wymiarze zajęć nie może przekraczać 40 godzin na tydzień.

W tym jest określone pensum dyaktyczne- na jakimś poziomie.

Ale- reasumując czas pracy n-la to  nie więcej niż 40 godzin.

Za ile płacą- własnie za tyle.

Chyba, ze sobie poróżnicujemy- jednemu za 30, drugiemu za 24, trzeciemu za 18 godzin- bo przecież nie pracujemy jednakowo- choć wykonujemy tę samą pracę

Czy ktoś uważa, że to malo, czy dużo- to odrębna zupełnie rzecz...

Ganges16-09-2004 17:31:35   [#38]

Właśnie dotarłam do domu po pracy. Mieni mi się w oczach i odpadają nogi. Pracuję w "szkole życia" i możecie wierzyć lub nie , ale przez pięć godzin praktycznie siedziałam tyle, żeby wpisać tematy do dziennika.  Moja dyrekcja , jak na razie  nie wykazuje tendencji do biurokratyzowania nam życia dokumentowaniem 40 godzinnego tygodnia ,ale kto wie jak długo jeszcze potrwa sielanka? Inna sprawa, że w mojej szkole nie mamy nawet pokoju nauczycielskiego , w którym można by usiąść i spokojnie powypełniać papiery, nie mówiąc już o komputerze, , drukarkach ,skanerze czy innych dobrach cywilizacji, bez których pozbawiony podręczników nauczyciel się obejśc nie może . Co dzień wstaję o 5.30 (bo wtedy mam ciszę w domu) i robię pomoce na lekcje. Korzystam z własnego kompa, drukarki i tuszu kupionego za własne pieniądze tudzież papieru. Piszę plany i programy indywidualne, rozkłady materiału i sprawozdania, dokumentuję osiągnięcia zawodowe do awansu, i wreszcie biorę udział w kursach, konferencjach, studiach podyplomowych, które kosztują krocie,a za które niestety nie dostałam złamanego grosza zwrotu. Chętnie będę to robiła w czasie od 8 do 16, tylko niech mi stworzą do tego warunki i niech mi pozwolą po 16 być panią siebie i poświęcić czas rodzinie.

Dorsto16-09-2004 17:59:02   [#39]

Odespałam pisanie pracy i jestem gotowa do dalszego pięknego różnienia się .  :-)

Czy jak pracuję więcej niż 40 godzin dostanę nadliczbówki???

beera16-09-2004 19:35:17   [#40]

My tu tylko przedstawilismy, co jest napisane w KN.

 

Nie tłuczcie tych, co przynoszą zle wieści- oni je tylko przynoszą.. nakarmcie ich i napojcie, bo dluga droga za nimi ;-))

Janusz Pawłowski16-09-2004 19:54:23   [#41]

KN mówi ile nauczycielowi się należy za jego pracę.
Mówi też co należy do jego obowiązków.
Wśród tych obowiązków jest ileś tam wychowawczo-dydaktyczno-opiekuńczych i reszta pozostałych - w sumie do 40 godzin.

Powiedzcie mi - o co chodzi z tym roztrząsaniem, czy płacą wiecej za dydaktyczne, a mniej za inne, lub wcale?
Do czegoś to zmierza?
Jakieś propozycje - ale inne niż te, żeby Asia i Marek w końcu zaczęli płacić więcej?

Gocha16-09-2004 20:06:49   [#42]
To w końcu, czy ktoś ma pomysł jak te 40 godzin rozliczyć, żeby mnie się nikt nie czepiał (albo wymyślam - nauczyciele, albo nie spełniam swoich obowiązków - władze zwierzchnie)?
Alfred16-09-2004 20:10:17   [#43]

Art. 42. 1. Czas pracy nauczyciela zatrudnionego w pełnym wymiarze zajęć nie może przekraczać 40 godzin na tydzień.

W tym jest określone pensum dydaktyczne- na jakimś poziomie..
Załóżmy, że na poziomie 18 godz.
Kowalski ma tymczasem 5 godzin ponadwymiarowych. Gwoli sprawiedliwosci Kowalski musi odsiedzieć 45 godz. tygodnio.. Zgadza się?

Ale- reasumując czas pracy n-la to  nie więcej niż 40 godzin.
To, co wiecej, reguluje Kodeks Pracy, a więc może mieć wiecej niż 40.

Za ile płacą- własnie za tyle. Za tyle plus za godziny ponadwymiarowe.

Marek Pleśniar16-09-2004 20:10:48   [#44]
możemy dać podwyżke, a co tam;-)
Janusz Pawłowski16-09-2004 20:21:15   [#45]

Dziwi mnie to rozliczanie godzin.
To te władze zwierzchnie słyszały coś o tym, że komunizm się nie udał był nam?

Rozlicza się pracę.
Wywiązał się z obowiązków wszystkich - więc w porzo.
Nie wywiązał - niech więc nadgoni - i tyle.

Co? Chciałoby się wrócić do czasów: "Czy się stoi, czy się leży ..."?
Pasuje tym władzom zwierzchnim taki stan, w którym pracownik udokumentował, że 40 godzin siedział w pracy i coś tam robił, ale nic nie zrobił?
A nie lepiej nie wnikać w to ile robił, byle zrobił co miał do zrobienia?

--------------

Przychodzi mi tu na myśl moja koleżanka, samotnie mieszkająca i wychowująca dzieci.
Postanowiła wynająć malarza, coby jej pomalował trzy okna.
Długo nie mogłem zrozumieć, jakim cudem ten fachowiec owe trzy okna malował ponad tydzień.
Aż zrozumiełam.
Rozliczała go z godzin - a konkretnie - umówiła się z nim na stawkę godzinową, a nie wykonaną robotę.

Alfred16-09-2004 20:42:53   [#46]

Rozdział 5
Warunki pracy i wynagrodzenie

Art. 29.

  1. Organ prowadzący szkołę obowiązany jest zapewnić szkole podstawowe warunki do realizacji przez nauczyciela zadań dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych.

  2. Nauczycielowi przysługuje wyposażenie jego stanowiska pracy, umożliwiające realizację dydaktyczno-wychowawczego programu nauczania.

  3. Minister właściwy do spraw oświaty i wychowania, a w odniesieniu do szkół artystycznych – minister właściwy do spraw kultury i ochrony dziedzictwa narodowego, określi, w drodze rozporządzenia, podstawowe warunki niezbędne do realizacji przez szkoły i nauczycieli zadań i programów, o których mowa w ust. 1 i 2, uwzględniając konieczność realizacji przez szkoły zadań statutowych oraz realizacji przez nauczycieli zadań dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych.

Rycho16-09-2004 21:10:22   [#47]

siła przyzwyczajenia??

przyzwyczailiśmy się (i przywiązali) przez lata do  do kilku pojęć związanych z wykonywaniem zawodu nauczyciela i nijak nie możemy się od nich odczepić. Do tego stopnia, że stały się one stereoptypami które wszyscy (prawie) nauczyciele uważają wręcz za aksjomaty:
 
nauczyciel (w swojej opinii) pracuje ponad wszelką miarę, no bo i w szkole i w domu, przed południem i po południu, itd, itp. I te 40 godzin zapisanych w przepisach to jest nic z rzeczywistym czasem pracy polskiego nauczyciela. A zapytajcie przeciętnego Polaka (nie związanego z oświatą) o to, ile pracuje nauczyciel? Co odpowie? 3- 4 godziny dziennie, święta, ferie, 2 miesiące wakacji ... I dalej w tym stylu. Znamy to przecież, bo często się własnie na takie opinie oburzamy, głosząc to, co na poczatku...
 
każdą godzinę ponad tzw pensum należy dodatkowo wynagrodzić. Z tego bierze się niemożliwość (albo przynajmniej duże utrudnienie) wydania polecenia nauczycielowi wykonania pracy bez dodatkowego wynagrodzenia, która mieści się w określeniach zawartych w Art. 42 KN. To jak się to ma do tego powyżej? Każde takie polecenie dyrektora to przecież zamach na nauczyciela. A jeśli już pojawi się nauczyciel, który robi cos dla uczniów po swoich lekcjach, np pomaga jakiemuś Jasiowi w odrabianiu lekcji, to mówi wtedy albo chwali się wszem, ze pracuje dodatkowo za darmo. Tu na tym forum nie raz przecież takie wypowiedzi sie też zdarzały. A czyż takiej pomocy Jasiowi nie dało by się zakwalifikować do  "inne czynności i zajęcia wynikające z zadań statutowych szkoły, ze szczególnym uwzględnieniem zajęć opiekuńczych i wychowawczych wynikających z potrzeb i zainteresowań uczniów" ? A to przecież mamy wpisane w czas naszej pracy, czyli również w wynagrodzenie, które otrzymujemy. Bo dodatkowe wynagrodzenie należy nam się tylko za prowadzenie zajęć dydaktycznych ponad przynależne pensum lub tzw doraźne zastępstwa. Cała reszta zadań opisanych w Art. 42 już niestety za wynagrodzenie zasadnicze.
 
nauczycielskie zarobki są bardzo niskie. Nie twierdzę, że są wysokie, ani, że są wystarczające, ale zwróćcie uwagę ilu rodziców uczniów w waszych szkołach ma je niższe i to często zdecydowanie. Pomijam tu (choć jest to bardzo ważne) kwestię względnej stabilności zatrudnienia, a przez to otrzymywania wynagrodzenia. No więc jak to jest z tym naszym statusem materialnym w obecnym czasie?
 
w szkole nie ma warunków do wykonywania pracy, którą się robi w domu. Np poprawianie zeszytów, przygotowywanie się do lekcji, itp.
Byłem w wielu szkołach europejskich. I widziałem takie, jak tu ktoś wyżej opisał. Z super warunkami. Ale widziałem też i to większość szkół, które jeśli chodzi o ten aspekt zupełnie nie odbiegały od tego, co się przeciętnie widzi w naszych szkołach. Ba bywało, że nawet te warunki mieli gorsze. A pracują często (a w zasadzie zawsze) w szkole więcej godzin, niż wynosi ich pensum dydaktyczne. Nawiasem mówiąc często też wyższe niż u nas. Gdyby sie tak zastanowić, to, czy aby na pewno nie da sie w naszej szkole zorganizować tak pracy, zeby zosatć po lekcjach i poprawić klasówki, zeszyty, przygotować się do lekcji na drugi dzień, itp.? Moim zdaniem dałoby sie, gdyby nie powyższe.
 
Na razie tyle wystarczy. Zdaję sobie dokładnie sprawę z tego co napisałem i jakie reakcje to wywoła. Wiem również (znam) wielu nauczycieli, którzy wykonują swój zawód patrząc z innej niż opisana perspektywy. Nie pytają o pieniądze i nie liczą czasu spędzanego w szkole. Ale jedna (kilka?) jaskółka ...
Janusz Pawłowski16-09-2004 21:18:29   [#48]

To mówisz, Rycho, że wiesz jakie reakcje wywoła Twój tekst?

To pewnie wiesz, że w tej chwili nie tylko rękami, ale i nogami się pod Twoim listem podpisuję, wystukując naprzemian niniejsze litery, raz palcami rąk, raz nóg.

Marek Pleśniar16-09-2004 21:25:00   [#49]
a enter brodą;-)
Rycho16-09-2004 21:27:20   [#50]
:-))
strony: [ 1 ][ 2 ]