Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
DIAGNOZA czy OCENA |
|
Małgoś | 27-08-2004 21:09:53 [#01] |
---|
nie pamiętam juz skąd, ale wiem, że tam gdzie diagnozujemy, to raczej nie powinniśmy oceniać - z róznych przyczyn ale brakuje mi argumentów dlaczego? W szkole jest zwyczaj, że 3 razy w roku uczniowie sa diagnozowani z jęz. pol., języków obcych i wybranych przedmiotów celem jest rozpoznanie słabych i mocnych stron oraz ewentualne zareagowanie szybkimi programami naprawczymi, żeby wzmocnic to co, szwankuje - pomysł swietny, uczniowie przychodza na galowo, maja przedsmak egzaminów, potem sporzadza się analizy, i redukuje zgrzyty i niewydolnosci metod uczenia ale :-( cześc n-li upiera się , że MUSI temu towarzyszyć ocena (o randze powaznego sprawdzianu), bo tak powazniej, bo uczniowie tego chca, a rodzice żądają a ja się upieram, że nie powinno być ocen, tylko analiza wynków i sporządzenie informacji dla ucznia i rodziców o tym co na +, co przeciętne i co trzeba nadrobic, poćwiczyć no i odkryłam, że dla paru n-li ocena to to samo, co diagnoza (nie odrózniają) Dorzućcie prosze argumentów :-) |
hania | 27-08-2004 23:04:58 [#02] |
---|
ja powiem - jakie argumenty mają nauczyciele u nas na ocenę towarzyszącą temu... brak oceny - uczniowie" olewają sprawę" nie podchodząc powaznie, próbując ściagać ( z czym nie bardzo wiadomo czasem co zrobić, bo np wszyscy piszą, nauczycieli ograniczona ilość, wykorzystane zasoby naucz. biblioteki i świetlicy do pilnowania, coby bylo "prawie jak na egzaminie", nie ma kto popilnowac tych, co ew, przerywa im sie "egzmin" ( chyba że dyr??) a w ogóle podjście uczniów jest mało "przyszłościowe, ot - każą coś tam pisac czort wie po co, do egzaminu wszak jeszcze daleko.... za - ja widze mnóstwo trudności z tzw "przeliczeniem" punktow np z egzaminu próbnego ( niech nawet to będzie w pierwszej gimn. na oceny. Np. 4 zadania z fizyko matematyki i...) |
Gaba | 28-08-2004 04:00:00 [#03] |
---|
rozumiem szlachetną, głęboko humanistyczną ideę takiej diagnozy - mnie ona wychodzi do tej pory w dwóch obszarach i momentach szkolnych - w klasie I we wrześniu, kiedy badamy umiejętności polonistyczne i matematyczne: nie my uczyliśmy, więc nie mamy prawa oceniać. (a korelacja z wynikami egzaminu bywa mocno pouczająca, jednak to nie ten moment, by o tym mówić). - druga rzecz, to regularnie od 1999 prowadzone badania czytania w kl. I, nie ma możliwości przełożenia na ocenę... - czysta diagnoza, ta sprawa wynika z konstrukcji narzędzia - potrzebna do ew. opinii, robimy te badania kompleksowo na całej populacji uczniów kl. I. - czasem się udaje w kl. III z próbnym egzaminem, rzadko! Sama jestem jednak za łączeniem funkcji diagnozy z ocenianiem - dla nie warto rozdrabniać się, nie wychowałam swoich uczniów. To, co społeczne silniejsze... 1. bo, jak. A poważniej - szkoda czasu nauczycieli, ocena ma też w sobie jedną z funkcji - diagnozę. 2. Polacy nie szanują diagnozy - Hania, opisała powody absolutnej niedojrzałości społecznej, przykłady by mnożyć! - w tym dziwnym kraju z dziwnym narodem ludzie w rygorach (= za mordę trzymani) jakoś tacy są bardziej skuteczni, czy co... - ta diagnoza jest i tak zafałszowana wrodzonym naszym olewactwem, przecież my bojkot i bunt mamy we krwi, więc i tak te wyniki nie są takie, jak gdybyś przyszła do Duńczyków... Oczekiwałaś wsparcia, argumentów dla szlachetnej idei, a tu takie dwa klopsy Hanine i moje. Przepraszam - to tak jak z tym ściąganiem po polsku. Jesteśmy nieodpowiedzialni jako naród, nie dojrzali jako społeczność (nie zawsze jest to wina społeczności). Opór - wynika to nie z niedojrzałości nauczycielskiej - ale społecznej uczniów i ich rodzin. Może tu popracować nad tłumaczeniem roli diagnozy, jeżeli Ci na czystej diagnozie zależy. |
DaS | 28-08-2004 08:47:04 [#04] |
---|
Jako uważna czytelniczka forum pozwolę sobie zabrać glos - będzie to moj debiut. Uważam, że nie powinno się ocenianiać sprawdzianów diagnozujących, przeprowadzanych na początku jakiegoś etapu edukacji. Na przykład w szkole podstawowej sprawdzian diagnozujący z przyrody, matematyki czy języka polskiego powinien dostarczyć nam tylko informacji o poziomie wiedzy czy umiejętności uczniów. Podobnie należy potraktować spawdziany badające trwałość wiedzy. |
Małgoś | 28-08-2004 09:16:40 [#05] |
---|
GABA, HANIA: nie chodzi o to, czy zalezy, chodzi o to by to było na najwyższym poziomie ... jesli już jest a na dodatek budzi sie we mnie wojownik, gdy słysze argumenty, że uczeń jest taki siaki i trzeba sie dostosowac do jego preferencji np. w kwestii oceniania bo kto, jak nie szkoła i nauczyciele moga to zmienić? Nauczyć krytycznego myslenia o własnych umiejętnościach? Bo cel ogólny jest taki, żeby człek w zyciu oczekiwał od instytucji, innych ludzi informacji na temat swoich działań (plusów, minusów, wniosków, konsekwencji, mozliwości dalszych działań itd.) - żeby sie rozwijał w oparciu o rzetelna diagnozę swoch umiejętności , a nie cyferki, która mało co znaczy bo trójka z diagnozy umiejętności co oznaczać może: - że uczeń opanował podstawowe wymagania, ale czyje? nauczyciela, przedmiotu, szkoły, ministra, a może, że na tle klasy wypada przeciętnie? Taka trójka jest tyle razy interpretowana: - raz n-l subiektywnie przelicza wypociny ucznia na stopień, kierując się często tylko sobie wiadomymi kryteriami, często niezbyt świadomymi - dwa: dzieciak sobie tłumaczy po swojemu ("aż 20 jedynek, 2 dwójki i tylko 3 trójki - pełen sukces!") - trzy; łagodna matka i groźny ojciec ... wiadomo jak Moim zdaniem ocena wprowadza zamęt, tam gdzie najważniejsza jest refleksja, analiza i prawidłowe wnioskowanie Dlatego jesli juz porywac się na taka imprezę, to wykorzystać ja maksymalnie do ZBIERANIA INFORMACJI o umiejętnościach ucznia, o usterkach metodyki, o nieadekwatności programów DaS - dzięki Ci za taki debiut :-) Dyrektorowi szkoły tez diagnoza jest potrzebna bardziej niz kolejna ocena za sprawdzian w dzienniku. Bo chce sie wiedzieć, czy uczniowie osiągaja to co osągac powinni, a jesli nie, to wolałabym sie o tym dowiedzieć na tyle wczęsniej, żeby zadziałać naprawczo, a nie płakac nad wynikami egzaminu gimn. spr. czy matury i tłumaczyc sie swojemu nadzorowi z takch "osiągnięć" |
Małgoś | 28-08-2004 09:17:35 [#06] |
---|
a przy okazji WITAMY DaS na Forum :-)))) |
Gaba | 28-08-2004 09:24:17 [#07] |
---|
Oczywiście, że nie ocenia się na wejściu, ale etapowo, zmobilizuj polskie dziecko, by podeszło takie sprężone, u nas kwitnie luzactwo i użalanie się nad sobą. Ale próbne egzaminy dla III klasy, jak nie podkręcisz śrubki, to 1/3 potrafi nawet nie przyjść, no jest to szko - takie olewacwto... przedziwne. |
Małgoś | 28-08-2004 09:44:04 [#08] |
---|
jejjjuuu! nie wolno sie poddawać luzactwu! u nas tez sobie fikali zwołalismy spotkanie rodzice + uczniowie i było pranie mózgów, brudów i straszenie, hiobowe nastroje itd. - tzw. "Spektakl Motywujący" zadziałało! około 80% przychodziło co 2 m-ce na próby ...w soboty na 9.00!!! Wszystko die da zrobic z ucznami :-) pod warunkiem, że n-le naprawde w to uwierzą sami sa przekonani do wartości diagnozy bez oceny ale problem wcale nie tkwi w uczniu problem siedzi w nauczycielu, który bez czerwonego długopisu czuje sie bezbronny że zacytuję szokującą wypowedź pewnej n-lki: "bo jak się taką czerwoną szmatę trzaśnie uczniowi w dziennik, to od razu sie go prostuje!" Boże chroń nas i nasze dzieci i dzieci cudze! |
beera | 28-08-2004 09:45:44 [#09] |
---|
dla mnie wszystko zalezy od celu po pierwsze napawa mnie przerażeniem, ze w szkole robi się z oceny główny powod dla ktorego dzieciaki się uczą. Robi to szkoła, rodzice- caly system . Powodem dla ktorego uczeń ma nabywać wiedzę nie jest nabywanie wiedzy, zmiana, lecz ocena( w dodatku ocena wyrazona jednym, nic nie mowiącym stpniem) Moim zdaniem samo to zalozenie niesie za soba niebagatelne konsekwencje w postaci- u ucznia- brak samorefleksji, brak świadomosci konsekwencji dzialania, brak samoodpowiedzialności, itp a u nauczyciela- niechęć do informowania ucznia o stanie wiedzy i umiejetnosci ( informowania- nie oceniania), brak umiejetności kierowania autentycznym rozwojem ucznia, brak świdomości kierunku , w ktorym nalezy zmierzać, itp, itd. Ale to takie luźne tam... Co do meritum: Znam konsekwencje braku oceniania diagnoz w postaci opisanej przez hanię, ale zastanawiam się, czy wprowadzenie ocen nie jest pójściem na latwiznę, polegajacą na eskalowaniu nauczycielskich argumentów ( a tu zawsze n-l wygra) Diagnoza jest stwierdzeniem stanu w pewnym obszarze. Obszarze bardzo rozległym- jesli weźmiemy choćby pod uwagę j. polski. Fragmenciki tego obszaru tworzą całość, ale każdy z tych fragmentow jest dośc indywidualnym wyimkiem wiedzy i umiejetności.
Jesli uznamy, że dziecko nie zna pojęć z nauki o języku, za to świetnie czyta ze zrozumieniem, to bilansując otrzyma z diagnozy jaki stopień? dostateczny? Co oznacza ten dostateczny? ABSOLUTNIE NIC Diagnoza i każde badanie osiągnięć dziecka polegająca na penetracji większego obszaru wiedzy i umiejetności nie może zostać skwitowane jedną informacją w postaci jednej oceny, ponieważ dotyczy wielu treści. Gdy robimy sprawdzian, najczęściej robimy go z jednego " wyimka" i wówczas ocena jest bardziej możliwa do dokonania. - Biorąc pod uwagę wcześniejszy przykład- n-l robi sprawdzian TYLKO z pojęć z nauki o języku i w tym zakresie wiedzę ucznia ocenia dostatecznie. W tym przypadku ocena wyrażona stopniem jest także informacją więc spełnia swoje zadanie Nie oceniam stopniem zadnych kompleksowych badań diagnostycznych, czy badań postępu -analizujemy te badania pod kątem informacji w nich zawartych. informacji tych jest tak wiele, ze podsumowanie ich jednym numerkiem wydaje się mi niemozliwe i w dodatku niecelowe... |
beera | 28-08-2004 09:47:12 [#10] |
---|
o nie odświeżyłam :-) zgadzam się: problem wcale nie tkwi w uczniu |
DaS | 28-08-2004 11:36:01 [#11] |
---|
Koleżanki z mojej szkoły przekonywałam usilnie, aby nie oceniały każdego sprawdzianu, tylko jego wyniki wykorzystywały do gromadzenia danych o pracy swojej i ucznia. Po kilku próbach powiodło się. Tym bardziej, że nawet niezbyt wnikliwa analiza wyników testu dostarczała także uczniom ciekawych informacji i z zapałem przeglądali spawdzone testy. Najtrudniej było się pogodzić z faktem, że tyle nauczycielskiej pracy (sprawdzanie) nie owocuje oceną w dzienniku. Tak jakby liczba ocen dawała przelożenie na pracowitość n-la. |
Majka | 28-08-2004 11:40:44 [#12] |
---|
DaS? U was w szkole dyrektor nie podlicza w dzienniku co miesiąc ilości ocen cząstkowych z każdego przedmiotu? I nie gani srogo tych, co mają mniej? :)) |
DaS | 28-08-2004 11:50:27 [#13] |
---|
Nie, bo chociaż ja jako wice zajmuję się kontrolą dzienników, nie widzę powodu, aby wielość ocen traktować jako miernik pracy n-la. Uważam,że nie za wszystko należy oceniać uczniów, bo ci mogą zacząć pracować tylko dla oceny. |
Małgoś | 28-08-2004 12:35:13 [#14] |
---|
no własnie - to jest zasada błędnego koła: szkoła stawia za byle co oceny, ocenami próbuje załatwiac problemy wychowawcze uczniowie uczą się, że ocena wieńczy kazdy wysiłek n-le żalą się, że bez oceny uczen palcem nie kiwnie, ale dalej stawiają oceny za co sie da - wzmacniając oczekiwania na nie ucznia to koło trzeba przerwać Moim zdaniem szkoła zapomina o podstawach sztuki motywowania - zeby cele nauczyciela (szkoły) stały się równiez celami ucznia, trzeba obudzić w nim tzw. motywację wewnetrzną - stopniowo wygaszac nagrody i kary zewnętrzne (cukierki, usmieszki, buźki, oceny), bo dopóki uczen jest nimi "sterowany" dopóty ma marne szanse na uwewnetrznienie motywacji (żeby było z potrzeby ducha, a nie ze strachu przed 1 lub marzen o 6) Zwróćcie uwagę jak fajnie uczą się ludzie dorośli - na kursach, warsztatch itp. nie ma ocen, kar, nagród, a ile zaangażowania ;-) |
DaS | 28-08-2004 13:07:29 [#15] |
---|
Małgoś, z ust mi to wyjęłaś. |
AnJa | 28-08-2004 14:16:50 [#16] |
---|
"Zwróćcie uwagę jak fajnie uczą się ludzie dorośli - na kursach, warsztatch itp. nie ma ocen, kar, nagród, a ile zaangażowania ;-)"
Na tych kwalifikacyjnych z zarządzania oświatą też? |
Marek Pleśniar | 28-08-2004 14:27:15 [#17] |
---|
i podaje się kawkę, wykładowcy są uprzejmi i idą na rękę z planem zajęć;-) zawsze mnie uderzała ta różnica - jak uczy się nauczycieli, a jak oni uczą dzieci. |
Majka | 28-08-2004 14:40:51 [#18] |
---|
;) Jak przeglądam fora nauczycielskie i uczniowskie nie widzę aż tak wielkiej różnicy ;) Wystarczy policzyć i porównać ilość próśb o "gotowce" wypracowań i "gotowce" planów wynikowych :) |
zgredek | 28-08-2004 14:41:48 [#19] |
---|
:-) |
Małgoś | 28-08-2004 14:48:57 [#20] |
---|
sorryyyy :-( nie miałam na mysli ... szkoleń dla nauczycieli ale np. kurs języka angielskiego, studia podyplomowe z psychologii zarządzania, szkolenie "Jak szkolić pracownków" i takie tam ...spoza branży PS. Na tym kwalif. z zarządzania na kartkówce z prawa oświatowego odchodziło takie ściąganie i takie emocje temu towarzyszyły... a potem wszyscy dostali 5 i 6 i ...kazdy był dumny, nawet jak się ...nie należały ;-) |
AnJa | 28-08-2004 15:08:05 [#21] |
---|
A mysmy mieli kartkówkę z liczenia subwencji.
I nikt nie ściągał - takie zaufanie do poziomu wiedzy i umiejętności współkursantów mieliśmy:-) |
zgredek | 28-08-2004 15:12:40 [#22] |
---|
no teraz to już: :-))))))))))))))))))))))))))))))))))))) |
Małgoś | 28-08-2004 15:41:23 [#23] |
---|
AnJA :-(((((((( podcinasz mi skrzydła ;-) |
Arwena | 28-08-2004 15:52:37 [#24] |
---|
W mojej szkole ( LO i gimnazjum ) nauczyciele są oceniani za ilość wystawionych ocen, nic więc dziwnego, że próbują je stawiać za wszystko. Również rodzice są rozczarowani, jeżeli w ciągu miesiąca uczeń nie otrzyma 2-3 ocen. Sprawdziany diagnozujące przeliczam również na oceny, ale wpisuję do dziennika tylko na życzenie ucznia. |
Małgoś | 28-08-2004 18:18:04 [#25] |
---|
mam!!! jeszcze jeden argument - siłowy! Rozp. MENiS o nadzorze pedagogicznym: § 5. 1. Dyrektor szkoły lub placówki, we współpracy z nauczycielami zajmującymi inne stanowiska kierownicze w szkole lub placówce, sprawując nadzór pedagogiczny, wykonuje w szczególności następujące zadania: 1) planuje, organizuje i przeprowadza wewnętrzne mierzenie jakości, w tym badanie osiągnięć edukacyjnych uczniów; 2) decyduje o doborze technik i narzędzi diagnostycznych wykorzystywanych przy dokonywaniu wewnętrznego mierzenia jakości, tworzy je oraz może współdziałać w ich tworzeniu z instytucjami wspomagającymi; Kto ma władzę ten ma moc decydowania! ;-) |
AnJa | 28-08-2004 18:21:36 [#26] |
---|
A to jak niby? (te skrzydła znaczy)
Co do ocen - mamy dosyć dziwny WSO, wymusza stawianiw ocen w regularnych odstępach czasu.
Wymusił nawet na mnie(nie cierpię stawiania ocen). |
Małgoś | 28-08-2004 18:29:30 [#27] |
---|
regularnie??? to niby jak? w każdy parzysty poniedziałek miesiąca??? a skrzydła, to zbyt wielkie słowo - raczej dwa garbki na plecach ;-) |
AnJa | 28-08-2004 18:32:51 [#28] |
---|
Hmm ... podcinanie garbów to chyba dobrze?
Regilarnie - zgodnie z zapisanymi w WSO regułami:-) |
Majka | 28-08-2004 19:43:05 [#29] |
---|
Aha ;) Znam to :) "Rytmiczność oceniania" :))) |
AnJa | 29-08-2004 11:40:22 [#30] |
---|
Na szczęście to nie to:-)
W WSO zapisano pewne minima co do form sprawdzania.
Żeby sie z tym wyrobic a nie naruszyć terminów i ograniczeń (liczba form dziennie, tygodniowo, oddanie prac do wgladu, poprawa i jej sprawdzenie oraz oddanie - trzeba robić to regularnie. | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|