Mam problem (dla mnie duży - zważywszy moją sytuacje godzinową). Dyrektor zaproponował nam prowadzenie kółek zainteresowań. Sam zadeklarował prowadzenie koła matematycznego. Było by miło gdybym prowadziła 2 kółka: techniczne i informatyczne. Na nowy rok szkolny mam 6 godzin + ew. 2 godziny społecznie. Czwarty rok zleci na stażyście... :(

Słyszałam, że można dostać pieniądze na kółka od urzędu, jeżeli się umotywuje, że są one potrzebne.

Czy to prawda?

AnJa

i co zrobić...?

pracować społecznie...

ech, chyba czas sie powiesić...

cholernie mnie to wqrza...

no nic dzięki...

mika

ale mnie chodzi o rozpoczęcie stażu. Braknie mi 3 godziny więc czy można ewentualnie te 3 godziny z urzędu by mieć 9. Po prostu szkoda mi kolejnego roku

nawet w maleńkiej

jednociągowej, znaleźć można, jeśli cię chce!

To te chęci ważne są...

czasem - z tego co pisują i mówią dyrektorzy widać - takie przymiarki utrudnia OP. Nie masz wtedy zbyt wielkiego manewru.

Ale chęci zawsze ważne - rzecz jasna:-)

Może tak być jednak, że nie ma tych nadgodzin u innych nauczycieli naprawdę, a godziny musi nauczyciel dostać na ten inny przedmiot jako uzupełnienie zgodnie z kwalifikacjami (ile tu jest skarg, że brzydki dyrektor odebrał nam ukochany przedmiot a dał jakieś godziny na podstawie drugich niechcianych uprawnień).

 Gusia miała dostac jeszcze świetlicę, ale osoba, która "miała iść na emeryturę" nie poszła. Dla wielu starych koni dyrektorskich - informacja, że osoba idzie na emeryturę jest dokładnie tej wartości, że znoszą KN. Nauczyłam się, że dopóki nie ma pisma - np. informuję, że od dnia.... na podstawie np. art. 88 rozwiązuję stosunek... to deklaracje emeryckie są dla mnie nigdy nie brane pod uwagę. Nigdy. Nie przekazuję też ich dalej. Ta wiedza i to doświadczenie Gusi jest bolesne, bo jej obiecano godziny - jak sobie jakaś pani pójdzie. A jak nie pójdzie?

Zwlekanie, mamienie, zatrzymywanie w pół młodej osoby (życie osobiste)- no, bo co zrobi taki dyrektor teraz z końcówką godzin, jak Gusi nie będzie? A tak to Gusia jest potrzebna, ale wicie /rozumicie koleżanko innych godzin nie ma! Ja bym nie czekała na litościwego p. dyrektora, sama bym szukała i to ci Gusiu już mówiłam - zawsze uważam, że to czlowiek ma swój los w swoich rękach. Sam za siebie bądź odpowiedzialny.

Nie szukałabym szczęścia w tej szkole - gdy któryś rok jest Gusia traktowana niepoważnie, raczej poszłabym do organu i tam poprosiłabym o przeszukanie arkuszy organizacyjnych. Parę godzin Gusiu, które masz w obecnej szkole może być uzupełnieniem, nie ma co szukać w szkole bez wyobraźni i bez wrażliwości. Poszłabym do inspektora i krótko opowiedziałabym o twojej sytuacji - niestety trzeba, a że to działa to mogę powiedzieć, że właśnie na podstawie informacji z arkusza mojej szkoły otrzymaliśmy prośbę o zatrudnienie bardzo ciekawej dziewczyny pedagożki - bez żandnych nacisków, umówiono mnie z dziewczyną i mnie się też spodobała. 

Pół etatu ukryć w szkole z kilkunastoma oddziałami nie jest żadnym problemem, potem swoim dać, albo podmienić, albo...

Mówiłam Ci też, że masz ciekawą specjalizację i w naszym mieście znalazłabyś pracę, bo tu się właśnie KO upiera, by nie dawać ludziom bez kwalifikacji jako zapchajdziurę etatową godzin Twojego przedmiotu. Nie żal starych koni nauczycielskich, którzy od roku 1999 nie wiedzieli (a jacy są świeżutcy, gdy parasol KN się kończy), że trzeba robić/uzupełniać kwalifikacje, oczywiście inna jest sytuacja tych, którzy mieli zbliżoność, ale coś się tam popitwasiło.

Doprowadziłam w tym roku 3 osoby do uprawnień emeryckich - powiedziałam, że przez trzy lata pomogę i tyle to trwało, a teraz Polska, teraz szkoła, teraz młodzi!

można znaleźć

tylko wszyscy się muszą " posunąć"

No i zawsze jednak warto pamiętać, że szkoła ma realizować potrzeby dziecka, a nie nauczycieli w zakresie realizowania stażu.

Wiem, ze przykre może być to, co napisałam, ale taka jest chyba prawda...

Znam tę formę - oczywiście musi być uchwała, że gmina chce korkowe tak wydać. W jednej buduje się sale gimnastyczne, w innych daje się na świetlice. Ale nikt nie zwrócił uwagi w gminie Gusi na takie coś.

Gusia uwierzyła szefowi, bo mi opowiadała, że się znajdzie coś dla niej. A się nie znajduje. Dziewczyna trzeci rok nie rozpoicznie stażu - zobacz nie chodzi o pieniądze, choć to normalne, że to wszytsko, co anuczyciel robi jako robotnik najemny musi zabezpieczyć jego byt. Tego się też nie wstydźmy - pracujemy dla pieniędzy.

Gmina - poszerzanie oferty to jest jedna para kaloszy, a druga to wiara w kogoś kto jest pasywny, niezainteresowany, sztywniak przepisowy. Nima godzin to nima, nie zadzwonię do koleżanki, by się zapytać, nie zgłoszę sprawy na spotkaniu dyrektorów, sam nie zadzwonię do organu z zapytaniem o godziny uzupełnienia.

 A znam wielu, którzy zaczynają spotkanie od takiej giełdy - znam nawet takich wizytatorów, którzy oddają ten kwadrans na taką wymianę. Gusia wierzy komus, kto się nie zatroszczył o parę godzin - może nie być ich w tej szkole, ale mogły być obok. Swój los we własne ręce trzeba wziąć - nie może dziewczyna trzeci rok stażu nie otworzyć, to byłóby chore.

Złożyłam parę ofert. Ale jak mówiły panie, okaże się w sierpniu.

Asiu wierz mi realizuję bardzo dużo dla dzieciaków, bo sprawia mi ogromną przyjemność. Robi wszystko, by im się lekcje podobały i naprawdę lubią przychodzić na technikę czy informatykę. Nie mam (przynajmniej do tej pory) problemów z uczniami.

Ale jednak staż stażem. Z tym się wiążą pieniądze. Ja dostaję  tyle, że brakuje na opłacenie przedszkola. Szczególnie teraz, wszystko poszło cholernie w górę.

Już zaczęłam szukać szczęścia gdzie indziej, zobaczymy co z tego wyjdzie. Jest mi to obojętne, ile km będę dojeżdżać. Mój cel na wakacje, to kupić samochód. Wiecie mam dość już noszenia dzieci na plecach.

Jest mi źle. Jest mi ciężko. Najgorsze jest to, że doświadczam "czegoś dziwnego" - po co się starać i tak nikt tego nie zauważy.

Kurczę, znowu się rozczulam. Niech to szlag. Obiecałam sobie, że już nie będę.

;(

Gusiu

gusiu- nie poddaję w wątpliwośc

po prostu napisałam o drabinie wazności w szkole

Czasem  dyrektor się nią kieruje i tyle

Nie ma co zaraz oceniać go i gminy i wszystkich wokół ( w sensie- źle)

Wiecie ilu takich nauczycieli wokół?
U nas bardzo dużo. To wynik nizu demograficznego i mizerii finansowej.

Niestety- nie ma dla wszystkich chętnych etatu i choćby sie człek wściekł nie znajdzie. I choćby współczuł i współodczuwał cudów nie sprawi.

to drażliwy temat- wiem,ze fajnie byloby napisać " tak- niech znajdzie dyrektor godziny", ale..no wlaśnie...

Ja na twoim miejscu poszukalabym szkoły gdzie jest szansa na zajęcie czyjegoś miejsca w tym 2006 ( jeśli ten 2006 dojdzie do skutku)

asiu

w tej szkole (przynajmniej narazie) może być szansa na etat na świetlicy. Nie jest to szczyt moich marzeń, ale lepszy wróble w garści niż gołąb na dachu.

Tyle że coraz bardziej się boję tego roku 2006. ma być zbawienny, tylko dla kogo...?

Gusiu

zaglądasz na tą stronę?

http://www.epuls.praca.gov.pl/index.php?setRange=1&apl=gl&woj=0

oferty pracy aktualizowane są co godz. - może wyłapiesz coś dla siebie?

bogna

jasne i kuratorium katowice też

epuls i ko - ulubione

gaba

a może do Karakowa dojeżdżać...

byłam na stronie Krakowa.

Jest etat INFORMATYKA
Młodzieżowy Dom Kultury im K.I. Gałczyńskiego
30-611 Kraków, ul. Beskidzka 30
6550719
1 etat na rok
pełne kwalifikacje : wyższe kierunkowe + p.p.
2004-07-05...

TECHNIKA
Gimnazjum Nr 28
30-611 Kraków, ul. Bujaka 15
654-45-23
1 etat na rok
2004-07-09

Ale nie mam pojęcia gdzie to jest. Jakby było gdzieś od strony Olkusza, to może... jestem tak zdesperowana że jest mi obojętne gdzie i ile będę jeździć.

A może mieszkanie gdzieś znajdę w Krakowie...

Sama nie wierzę w to co mówie...

kurcze...

znalazłam ofertę w Bieruniu (ale to daleko) :(

Gusiu - nie wiem co Cie wiaże z miejscowością w której mieszkasz - ale jeśli tylko rodzice i mieszkanie ( +sentyment i takie rózne) - to moze przestań wybrzydzać?

Oczywiście, jesli takze mąż, dzieci i takie rózne - to wycofuje sie z tego co wyzej:-)

właśnie... gdybym była sama to czemu nie, ale mam 2 dzieciaków (Ania idzie od września do zerówki).

Niestety to nie jest taka łatwa decyzja... przynajmniej dla mnie. ;-(

Czyli (jak małymi literami) wycofuję się - w takiej sytuacji niełatwe.

Chociaż się parę razy juz przeprowadzałem - i czasami warto jednak zryzykować.

mam nadzieję, że się polepszy. Wiesz, z tego co wiem, mam mieć pracę od września 2005 w tej szkole w której uczę. Może warto więc przeczekać...