Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Zasady/procedury zadawania prac domowych ?
strony: [ 1 ][ 2 ]
Magosia13-01-2020 14:30:18   [#01]

Drodzy Forumowicze.

przygotowuję artykuł  (DS) na temat akcji odnośnie prac domowych (projekt #zadaNIEdomowe https://obywateledlaedukacji.org/zadaniedomowe/ .

Jest to zachęta do tworzenia w szkołach wewnętrznych procedur dotyczących zadawania prac domowych.

Zbieram opinie, dobre praktyki na ten temat - czy takie procedury są potrzebne, kto/jak powinien je tworzyć.

Będę wdzięczna za chęć pomocy, współpracy i ewentualnie podzielenie się refleksjami  :-)

Bardzo serdecznie proszę o kontakt chętnych do podzielenia się swoimi opiniami/doświadczeniami tu na forum lub mailowo

magosianowak@poczta.onet.pl

Z góry dziękuję:-)

Roman Langhammer13-01-2020 14:54:56   [#02]

Czekam aż ktoś stworzy procedurę używania pisuaru...

Magosia13-01-2020 15:10:39   [#03]

Romanie, też nie przepadam za słowem procedury , też nie jestem miłośnikiem ich panowania - wręcz przeciwnie.  

Tym razem jednak - po prostu zbieram opinie na temat ewentualnego ustalania, uzgadniania pewnych zasad - a zasady zadawania prac domowych ( chyba?) są potrzebne- a może nie?

Właśnie z powodu wątpliwości i rozbieżności - szukam różnych głosów. Takich jak Twoja intencjonalna opinia - też:-)

Potrzebne są zasady zadawania prac domowych? 

Kto miałby je ustalać?

Jaką drogą? 

Pozdrawiam serdecznie:--)

AnJa13-01-2020 15:20:24   [#04]

Zasady zadawania prac domowych powinien zawierać program nauczania.

Ten jest dopuszczany w określonej procedurze.

Może wiec chodzi o ujęcie w tej procedurze także przyjrzenia się pracy domowej w tych programach?

Co zaś do praktyki w tym zakresie- to bardzo wątpię by jakakolwiek procedura cokolwiek załatwiła- mamy ogromne doświadczenie w niestosowaniu się do procedur oraz niewielkie w ich sensownym pisaniu.

Trzeba wiec czegoś innego- umowy społecznej (albo węziej: kontraktu). Pozostaje kwestia jej stron- dla mnie to niestety tylko nauczyciele, którzy oszacują gdzie jest masa krytyczna i będą starali się jej nie przekraczać.

kulka13-01-2020 15:24:15   [#05]

Co to znaczy "zasady zadawania prac domowych "? Nie rozumiem. Naprawdę.

Że na przykład z matematyki dwa razy w tygodniu, nie więcej niż 6 razy w miesiącu?? I zadawać zadanie z matematyki może nauczyciel matematyki?? 

Magosia13-01-2020 16:37:35   [#06]

Kulka - autorzy inicjatywy, czyli Rzecznik Praw Obywatelskich i kilka organizacji pozarzadowych proponują, miedzy innymi , szkolną debatę ( efekt= zasady zadawania prac domowych)

Efektem szkolnej debaty powinno być na przykład ustalenie:

  • ile prac domowych jest teraz zadawanych, a ile powinno ich być?
  • jakiego typu są to zadania i o jakie formy warto je wzbogacić?
  • jak nauczyciele mogą reagować, gdy uczeń nie odrobi zadania?
  • kto i jak koordynuje zadawanie prac, by uniknąć ich kumulacji i wykorzystać “synergię międzyprzedmiotową”?
  • kto i jak może sprawdzać, jak wspólne ustalenia są przestrzegane?

Temat i problem nienowy - odkryłam świetny wątek sprzed kilkunastu lat (2002), niewiele stracił na aktualności...a niektóre głosy- miodzio ;-)

http://oskko.edu.pl/forum/watek.php?w=426&s=1

Zaznaczam, że nie jest moim celem dyskusja na temat zasadności /bądx nie zadawania prac. 

Szukam opinii/doświadczeń na temat celowości, sposobów, efektywności wspólnego (nauczyciele, uczniowie, rodzice) dochodzenia do porozumienia w kwestii budzącej wiele kontrowersji. 

Magosia13-01-2020 16:38:36   [#07]

AnJa - dziękuję :-)

 


post został zmieniony: 13-01-2020 16:38:51
Marek Pleśniar13-01-2020 21:37:45   [#08]

moja opinia jest taka: procedury zapisywania tematu lekcji, sprawdzania obecności, zadawania do domu - byłby to wyjątkowo szkodliwy ***ochron :-)

czyli kolejny dokument mający nas ochronić przed pretensjami ludu, mediów, pana rzecznika, urzędnika

(z samej zasady niepotrzebny)

natomiast samo zadawanie lekcji to jak u asiaja w #07 w wątku co go znalazła Magosia http://oskko.edu.pl/forum/watek.php?w=426&ux=10&pst=124#pst124

======

musisz się Magosiu zdecydować, czy jesteś z nimi (urzędnikami) czy nami (nieurzędnikami;-)

i kiedy piszesz:

Zaznaczam, że nie jest moim celem dyskusja na temat zasadności /bądx nie zadawania prac. 

to czy piszesz? -

Szukam opinii/doświadczeń na temat celowości, sposobów, efektywności wsp


post został zmieniony: 13-01-2020 21:41:19
Magosia13-01-2020 22:37:10   [#09]

Marku - mam problem z odczytaniem/zrozumieniem  Twojego postu, bo...

 1) W wątku, który znalazłam # 7 to głos Janusza P.- bardzo mi się podoba - nie mam tam nic z asiaja(?) - nie wiem o co chodzi?

2) I nie bardzo wiem, dlaczego prosząc o opinie na temat inicjatywy RPO  ( którego cenię) i kilku organizacji pozarządowych ( te, które znam, też cenię) - muszę być "z nimi (urzędnikami) czy nami (nieurzędnikami;-)"

Artykuły na temat prac domowych - oparte o realnie przeprowadzone rozmowy/wywiady/ankiety pisałam, dzieliłam się różnymi ( sprawdzonymi) narzędziami . Nie chcę tu robić autopromocji, wiec nie podaję tytułów- ale jakby co - służę namiarami. 

Jestem na tym Forum od ...2004 i po raz pierwszy usłyszałam, że muszę się zdecydować, po czyjej stronie jestem...

Marku - bez wątpliwości:

- zawsze po stronie dobrej, mądrej edukacji,

- zawsze ( jako dyrektorka, była dyrektorka, publicystka, szkoleniowiec) - zawsze w interesie uczniów, nauczycieli, dyrektorów ( w tej kolejności).

I  moje wypowiedzi i artykuły powstają w poszukiwaniu dobrych rozwiązań i w celu pokazywania/promowania rozsądnego podejścia do różnych edukacyjnych problemów. 

 Tak, że tego...

Powtórzę: 

... - po prostu zbieram opinie na temat ewentualnego ustalania, uzgadniania zasad zadawania prac domowych .

Właśnie z powodu wątpliwości i rozbieżności - szukam różnych głosów.

Pozdrawiam :-)

 

 

 

izael14-01-2020 09:43:20   [#10]

nie mamy takiej procedury (czy jak to zwał) i mieć nie będziemy w najbliższym czasie

często rozmawiamy o pracach domowych na radach, w zespołach i indywidualnie z nauczycielami i rodzicami

bardzo bliskie jest mi spojrzenie AnJi, że to raczej powinna być pewna umowa społeczna, ale rozumiana jako uwspólnienie zasad w tym zakresie,

przy czym u nas zmiany dotyczące tego jak zadawać, czy zadawać, kiedy i komu, zachodzą ewolucyjnie

choć w nieco rewolucyjnych czasem rozmowach:)))

i towarzyszą nam często duże emocje i chęć obrony "bo zawsze było tak"

ale jeśli już ktoś mentalnie dojrzeje do zmiany nawyków pracowodomowych, to jest to mądra i fajna zmiana - taka po coś

:)
Magosiu, nie zrażaj się naszymi emocjami:)

Jesteś mądra i znasz szkołę, więc pisz:)

 

Marek Pleśniar14-01-2020 09:43:30   [#11]

Magosiu:-)
Przecież wiesz że cie lubie.
Ale najeżyłem się na sam pomysł że mogłyby istnieć na to zadawanie jakieś procedury i zareagowałem nerwowo.

Te prace domowe stały się fetyszem ostatnio - każdy kto zadaje do domu stał się złym człowiekiem, wrogiem dziecka i ludzkości;-)

 

Magosia14-01-2020 14:32:53   [#12]

Wiecie, te emocje dowodzą, że traktujemy serio swoją robotę - i to jest - moim zdaniem- dobre:-)

Marku, też się lekko zjeżyłam, na owo "musisz się zdecydować";-) 

Bo bardzo sobie cenię, swoje "już nie muszę" :-)

Co do fetyszyzowania prac domowych, to ten temat jest w polu moich zainteresowań od jakichś ...15 la(?) , a wróciło do mnie dwa lata temu, kiedy obserwowałam troje mądrych uczniów z tzw podwójnego rocznika. 

Ale to wcale nie tak, że  "Każdy kto zadaje do domu stał się złym człowiekiem, wrogiem dziecka i ludzkości;-)"

Są bardzo różne doświadczenia, opinie- i ja staram się je zbierać, porównywać, komentować- szukać rozwiązań.  

Ale - tak jak zaznaczyłam - ten wątek o ewentualnej wewnątrzszkolnej pracy nad problemem (?) sensownego zadawania prac domowych.

Też Cię lubię:-)

 

Izo, dzięki za odpowiedź :-) Znowu jakoś podobnie widzimy problem:-)

Podoba mi się to "uwspólnienie zasad " - próbowaliśmy to kiedyś w mojej szkole zrobić, bo w przeprowadzonej diagnozie w ramach tzw. "mierzenia jakości pracy" okazało się, że taka oczywistość, jak niezadawanie kilku zadań z poniedziałku na wtorek przy zmianowości (klasa IV kończyła w pon. o 17.15 a zaczynała we wt o 8.00) wcale oczywistością dla wszystkich nauczycieli nie była - stąd potrzebne były pewne zasady. 

Gdyby wszyscy mieli w sobie wystarczający poziom rozsądku i empatii, to zasady nie byłyby potrzebne...

 Z drugiej strony, zdaję sobie sprawę, że ustalenie regulaminu(?) też nie jest lekiem na całe potencjalne zło. 

 

Wracając do meritum wątku: 

Inicjatywa RPO + kilka NGO to propozycja cyklu działań:

zespół roboczy-

mini diagnoza -

rozmowy (nauczyciele+ rodzice+ uczniowie, forma różna: debata, okrągły stolik...) -

propozycja rozwiązań - ich weryfikacja w praktyce-

przyjęcie pewnych zasad/regulaminu-

stosowanie w praktyce- przyglądanie się , jak to działa/

korzystanie z dobrych praktyk...

 

Zbieram opinie/doświadczenia na temat tej propozycji - zakładam, że

są szkoły/dyrektorzy, którzy w to wejdą lub już to zrobili,

są takie/tacy, którzy nie są zainteresowani,

są tacy , którzy zdecydowanie odrzucą,

są jeszcze inni...

Moim celem jest pokazanie różnych postaw i działań, aby poszukujący/początkujący dyrektorzy mogli podjąć własną decyzję :-)

Pozdrawiam ciepło:-)

 

 

 


post został zmieniony: 14-01-2020 14:34:38
podyr15-01-2020 09:03:59   [#13]

Szanowni Państwo dyrektorzy i nauczyciele nie dajmy się wkręcić w wprowadzanie  kolejnych zasad/procedur związanych z pracami domowymi. Zostawmy to nauczycielom uczącym. Mało mamy pracy?

Pozdrawiam ciepło

AnJa15-01-2020 09:35:33   [#14]

Podejrzewam, że mniej niż uczniowie:-)

Magosia15-01-2020 13:22:36   [#15]

Podyr - dzięki za głos w dyskusji:-)

...a może to nie wkręcanie, tylko próba zastanowienia się/refleksji, dlaczego prace domowe budzą takie kontrowersje? 

...refleksji - wspólnej, żeby  zamiast robić więcej ( nauczyciele i uczniowie) robić sensowniej? Trafniej?

...żeby sobie uświadomić,że do jednej bramki gramy: dyrektor, nauczyciele, rodzice i uczniowie? 

A może nie? 

Też pozdrawiam serdecznie:-)

 

 

Marek Pleśniar16-01-2020 19:01:40   [#16]

no cóż, mnie to osobiście prawie przeraża, ta część regulująca:

"propozycja rozwiązań - ich weryfikacja w praktyce-

przyjęcie pewnych zasad/regulaminu-

stosowanie w praktyce- przyglądanie się , jak to działa/"

 

Bo jeśli się szanuje własne działania urzędnicze, to niezbędny jest potem nadzór nad wykonaniem i sankcje za niewykonanie. Mam nadzieję, że to będzie tylko słomiany zapał, bo jeśli to kupią kuratoria, to paru nauczycieli i dyrektorów nie raz oberwie w przyszłości za niewykon

Magosia16-01-2020 20:10:23   [#17]

Marku, inicjatywa jest raczej ze źródeł odległych od kuratoriów....

Ale - gdyby  jej celem  miałby być bat na nauczycieli/dyrektorów w postaci regulaminu - to  i we mnie "zgody" na to by nie było...:-(

Dla mnie cennym aspektem jest tu sam proces pracy/refleksji głębszej  nad pracami domowymi - wspólnej - wszystkich zainteresowanych...

Utopia? Naiwność? 

?

elkap16-01-2020 21:29:32   [#18]

Problem nurtuje mnie od wielu lat. Dzisiaj jestem emerytem, więc bezpośrednio mnie nie dotyczy, ale docierają do mnie echa gorących dyskusji dotyczących sensu, czy konieczności zadawania prac domowych. Kiedyś jako nauczyciel zadawałam prace domowe.

Dość długo nie zastanawiałam się nad tym, czy zadania domowe w ogóle powinny być. Po prostu były od zawsze i nie myślałam o tym, czy to jest dobre, czy złe, albo czy jest niezbędne, by uczniowie posiedli odpowiednią porcję wiadomości i umiejętności. Ten bezrefleksyjny czas dla mnie skończył się kilkanaście lat temu, kiedy jako dyrektor, po rozmowach z wychowawcą jednej z klas zaprosiłam na rozmowę ojca ucznia, mającego pewne trudności w uczeniu się, a który to według informacji wychowawcy, nagminnie nie wykonywał zadań domowych. Ojciec wysłuchał mojej wypowiedzi, w tym koronnego argumentu, że przy istniejących trudnościach edukacyjnych chłopca, utrwalanie wiedzy w domu jest niezbędne. Po czym przypomniał mi, że wraz z żoną prowadzą firmę, która wymaga od nich dużego zaangażowania, a co za tym idzie – dużo czasu. Potem padło zdanie, które w pierwszej chwili wywołało tzw. „święte oburzenie”, ale szybko skłoniło do refleksji. To zdanie brzmiało: „Płacę podatki, niemałe podatki i mam wobec tego prawo wymagać, żebyście mi syna nauczyli w szkole, a nie oczekiwali ode mnie, że ja się zajmę jego edukacją w domu”.

Od tego czasu, po wielu przemyśleniach, doszłam do wniosku, że nie powinniśmy obarczać rodziców odpowiedzialnością za opanowywanie przez ich dzieci wymagań podstawy programowej. Bo przecież wielu uczniów, szczególnie w szkołach podstawowych, bez pomocy dorosłych nie wykona pracy domowej. Czasem będzie to tylko kwestia przypomnienia przez dorosłych o tej pracy, a nierzadko jest to także konieczność wsparcia dziecka w wykonaniu zadań domowych. A to przecież szkoła winna wziąć odpowiedzialność za realizację podstawy programowej. Wiem, wiem, utrwalanie wiedzy i umiejętności poprzez indywidualną pracę ucznia jest konieczne. Ale czy to się musi odbywać w domu? Czy nie możemy zmienić systemu tak, jak to jest w niektórych krajach w Europie i na świecie, by po zajęciach wspólnych w klasie następował czas pracy indywidualnej ucznia, ale w szkole.

Rozmawiałam w ostatnich dniach kilka razy ze znajomymi, którzy mają dzieci w klasie VII i VIII szkoły podstawowej. Te dzieciaki z religią/etyką mają 33 lub 34 godziny tygodniowo obowiązkowych zajęć, Do tego dochodzą dodatkowe zajęcia, zajęcia z zakresu pomocy psychologiczno – pedagogicznej i mamy nierzadko 36 – 37 godzin. Dzieci tych znajomych dojeżdżają do szkoły autobusami szkolnymi, więc jeszcze trzeba doliczyć trochę zajęć w świetlicy i czas dojazdu, co już tygodniowo daje blisko 40 godzin, a czasem nieznacznie przekracza. I teraz taki dzieciak po powrocie do domu ma jeszcze posiedzieć nad zadaniami domowymi, rodzice twierdzą, że nierzadko 2 – 3 godziny.

A gdzie czas na odpoczynek, na pielęgnowanie relacji rodzinnych, koleżeńskich, na rozwój własnych zainteresowań?

Wiem, jaka jest obecna podstawa programowa. Żeby ją zrealizować, trzeba nie lada wysiłku ze strony nauczycieli. Ale czy to uzasadnia nadmierne obciążanie uczniów?

Marek Pleśniar16-01-2020 22:50:22   [#19]

to na pewno - mamy czas refleksji pedagogicznych tego typu

wcześniej się nie myślało - homework must be done i koniec

tu przyznaję rację i Autorce wątku i Tobie

---

ze mną problem taki, że ja w życiu nie zadałem nikomu pracy domowej i..

co ja gadam?

no jak - zaraz, jak to nie zadałem? Przecież kazałem przemyśleć wybór projektu - co dzieci wybiorą? To nie jest praca domowa?
A prześpiewanie piosenki? Zebranie materiałów. Zapytanie rodziców o genealogię rodziny? Przećwiczenie wiersza? Pójście na wycieczkę po liście do zielnika? Spytanie rodziców o ceny zakupów? Dowiedzenie się o domowe gotowanie? Pojeżdżenie na rowerze (do karty rowerowej)?

To nie są prace domowe? To nie są dzieci do wylania z kąpielą?

 


post został zmieniony: 16-01-2020 22:54:42
Magosia17-01-2020 09:10:26   [#20]

O - i tu mogły być początek dyskusji: co to jest praca domowa?

W ślad za tym  kolejne pytania. 

...bo może jedno ze źródeł problemu tkwi w różnym rozumieniu tychże prac i i ich celu.

I jeszcze to pytanie : Po co zadaję - jeśli zostawiam uczniów ( rodziców?) bez przekonującego wyjaśnienia, to może rodzić się bunt...

I jeszcze pytanie: dla kogo ta praca ;-) 

hi, hi, mam w zbiorach bliskiej rodziny piękne drzewo genealogiczne jako zadanie ucznia klasy IV - oj, napracowała się moja siostrzenica, mama czwartoklasisty ( dostał 6).

Elu, dzięki za głos z dystansem emerytki ;-) - taka mi się zrodziła refleksja, że dojrzałość nauczycielska/dyrektorska, otwartość  i  reagowanie na wyniki badań weryfikuje bardzo zakorzenione poglądy. 

Jeszcze 20 lat temu ( początek gimnazjum ) nie wyobrażałam sobie swojej lekcji polskiego bez pracy domowej. 

Tak jak pisze Marek: musiała być...

 ...jeszcze ważne słowa w wypowiedzi Eli: 

Rozmawiałam w ostatnich dniach kilka razy ze znajomymi...

No właśnie, rozmawiajmy....

 

 

kulka17-01-2020 09:16:24   [#21]

Nie wyobrażam sobie, aby uczeń opanował np. język obcy (w wysokim stopniu) bez powrotu do języka w domu. Wyobraźcie sobie SIEBIE, uczycie się języka, nauczyciel wprowadza czas przeszły, tłumaczy, ćwiczycie, i ustnie i z ćwiczeniami interaktywnym i wszystko, co trzeba na lekcji. Naprawdę nie jest konieczny powrót do form nieregularnych, naprawdę nie trzeba napisać samemu, w domu na spokojnie z trzech-czterech zdań w tym czasie, by utrwalić , powtórzyć, UMIEĆ? Ja aktualnie uczę się drugiego języka. Ostatnio lektor wprowadził słownictwo dot.wszystkich części ciała. Po tych 45 min naprawdę potrzebne mi było przećwiczenie tego w domu. I nie sądzę , że z racji wieku tak mało chłonny mam umysł;)  Z matematyki przećwiczenie dodawania pisemnego na kilku przykładach w domu też  może być  potrzebne niektórym dzieciom. I tu słowo klucz NIEKTÓRYM. Kolejny ważny aspekt RÓŻNICOWANIE zadań także pod względem trudności. I jeszcze - zadanie wtedy, gdy jest potrzebne, nie wg zasady "najlepiej  po każdej lekcji".

ROZSĄDEK nauczyciela w kwestii prac domowych jest niezbędny. No ale gdzie nie jest??

Uważam, że wrzucanie wszystkiego do jednego worka podpisanego ZADANIA DOMOWE Z GRUNTU SĄ ZŁE jest nieodpowiedzialne.

Dopisuję, bo przemyślałam sprawę. Może w kontekście tego, co napisalam to te procedury są jednak potrzebne...? Punkt 1. Nauczyciel kieruje się zdrowym rozsądkiem. A serio, można opisać cele zadań domowych w procedurach, może faktycznie nie wszyscy zdają sobie sprawę, że cel być musi? Może niektórzy zadają, bo zadawali zawsze? I przyznaję, obciążenie starszych uczniów SP jest bardzo duże. Nie tylko pracami domowymi. 


post został zmieniony: 17-01-2020 09:28:05
AnJa17-01-2020 10:40:57   [#22]

Uczyłem (sporadycznie, bo zasadniczo biurkowośc uprawiałem) - 2 przedmiotów: historii i wos.

I ponad 30 lat temu, gdy zaczynałem z tym kagańcem - nic nie zadawałem- no bo co niby z tych przedmiotów zadawać?

Ale przyszedł nam był kapitalizm a z nim zeszyty cwiczeń. Zobaczyłem do wos - i się zachwyciłem: jakie sensowne pytanka i zadanka.

Więc zostały zakupione dla dzieciakow. Potem także do historii- może troszkę bardziej schematyczne, ale tez niezłe.

I już po paru miesiącach okazało się, ze odpowiedź na pytanie: Po co praca domowa? brzmi: Żeby nie było zbyt wielu luk w zeszycie cwiczeń bo rodzice będą mieli (uzasadnione) pretensje, ze zakupili i nie są wykorzytywane.

No to odpuściłem zeszyty ćwiczeń i było dobrze:
1. Dzieci nie lubiły moich przedmiotów troszkę mniej niż tych z pracami domowymi (a jakże- w zeszytach ćwiczeń często).

2. Miałem (dla siebie- bo sam te zeszyty kupowałem) bazę ćwiczeń i zadań na klasówki i podpadziochom, którym chciałem dowalić.

Taką oto mam osobistą refleksję nt. prac domowych.

kulka17-01-2020 11:03:01   [#23]

Zgadzam się z przedmówcą jeśli chodzi o zeszyty cwiczen. Ostatnio sama rozmawiałam ze znajomą, która ma syna w klasie 5. Strasznie ja denerwuje, że dziecko ma zapisane w zeszycie : Zadanie domowe - zeszyt ćwiczeń str. 17-20.

Z tej perspektywy faktycznie, gdyby spisane zostały zasady wg jakich nauczyciel podejmuje decyzję o zadaniu pracy domowej, gdyby musiał przedstawić cel, może inaczej wyglądałby ten problem w polskiej szkole.

W ten oto sposób moje poglądy się zmieniły od postu #5 do #22... :) 

 

Natka17-01-2020 11:10:07   [#24]

Od kilku lat nie mam zeszytów ćwiczeń, także w edukacji wczesnoszkolnej. Bunt był na początku ... teraz już nie ma.

DYREK17-01-2020 17:11:08   [#25]

może się przyda:-)

http://oskko.edu.pl/forum/watek.php?w=62371 

https://tylkodlamam.pl/zadanie-domowe/ 

http://www.oskko.edu.pl/konferencjaoskko2018/materialy/Praca-domowa_konferencja_oskko_2_4_03_2018.pdf 

http://oskko.edu.pl/forum/watek.php?w=59566 

http://www.edziecko.pl/rodzice/7,79318,24105486,zaden-zapis-nie-definiuje-pojecia-obowiazkowej-pracy-domowej.html 

http://oskko.net/forum/watek.php?w=7731 

http://oskko.org.pl/forum/watek.php?w=1161 

Magosia17-01-2020 17:18:53   [#26]

O Matko , O Dyrku wielkiś Ty - aleś mi lektury dodał. Uff, jakoś się przekopię:-)

Ja cały czas skupiam się na "moim" pytaniu głównym : 

Co sadzimy o inicjatywie/pomyśle RPO i kilku NGO. 

Za moment odniosę się do kilku powyższych wypowiedzi, bardzo dziękuję wszystkim :-)

Magosia17-01-2020 17:37:27   [#27]

Kulka, cudna Twoja refleksja o zmianie poglądów pod wpływem rozmowy- też tak często mam i dlatego ..

 ...cytując klasyka z nie mojej bajki: WARTO ROZMAWIAĆ ;-)

I jeszcze ten fragment o rozsądku nauczycieli :-) , cóż -- komu z nas czasem go nie brakuje? 

 

Andrzeju- ja  miałam okres fascynacji zeszytami ćwiczeń z GWO - zadawałam ich uzupełnianie z przyjemnością, ale czy już z praca uczniów różne bywało... ;-) Rodziców o wrażenia/ refleksje nie pytałam. 

 

Natko- a ten bunt to czyj był?  Rodziców? 

Magosia17-01-2020 18:04:46   [#28]

I się dokopałam - dzięki Dyrkowi:-)

 Hi, hi;-)

Pytanie : czyj to post zachęcający do tworzenia "zasad profesjonalnej pracy w odniesieniu do prac domowych (=standardy, procedury, regulaminy) ( dla ułatwienie ..sprzed 18 lat:-) ( pogrubienie moje) 

"kolejna rzecz - taka jak mawiamy ostatnio
zamiast namawiać na zasadzie "wiecie, fajnie by było..." trzeba tworzyć zasady profesjonalnej pracy "tak robią zawodowcy" :-))))))

albo "w naszej szkole to standard", a może "w tym kraju to standard"
tak jak informujemy o niedostatecznych ocenach w terminie, jak ileś tam klasówek wolno w tygodniu, tak właśnie powinniśmy postępować z pracami domowymi.
to część "twarda" :-)

a ponadto przekonujmy:-)"

PS dawno nie pisałam, że kocham nasze Forum:-)

 

ewa17-01-2020 19:04:00   [#29]

:-)

bogda417-01-2020 19:44:00   [#30]

mój ulubiony nick roman oraz magosia, znana mi ze zjazdów w Miętnem, próbują wyważyć zasadność zadawania prac DOMOWYCH. 

___ 

 suweren nie znosi prac domowych .

Magosia17-01-2020 20:54:13   [#31]

Bogda4 :-) Pozdrawiam ciepło, Miętne też miło wspominam:-)
Prostuję - to nie jest wątek o zasadności prac domowych. 


To jest wątek zbierający opinie na temat propozycji/inicjatywy/zachęty do pracy w szkolnych gremiach nad zasadami zadawania tychże :-)

 A że przy okazji dyskusja meandruje a forumowicze ewaluują w swych poglądach to dowodzi, że problem jest ważki:-)

 A może nie?

Ale przyznam, że ja się na temacie prac domowych lekko zafiksowałam  dwa lata temu, słuchałam obserwowałam, zbierałam opinie - efektem były dwa spore artykuły, ale nie będę tu promocji robić, bo mi Szef wątek zamknie. 

 

 

Karolina18-01-2020 15:42:45   [#32]

Marku, czy jest szansa by wprowadzić tu znany nam kciuk w góre? taki forumowy :) bo jak czytam AnJa to chcę mu lajka dać a nie ma jak. W zupełności się zgadzam - jeśli to by mogła być opinia. Co do zeszytów ćwiczeń to trafi mnie zaraz bo młodszy jest w 4 klasie i owe zeszyty już są!

Magosia18-01-2020 15:50:30   [#33]

Karolinko :-) trochę się obawiam,ze wtedy Forum za bardzo upodobniłoby się do  Fb, a tak, to mamy motywację do rozwinięcia komunikatu. 

Ale zawsze możemy też napisać : lubię Anję ;-)

A swoją drogą : widzisz taką dyskusję nad zasadami zadawania prac domowych w szkole swojego czwartoklasisty?  Możliwe? Potrzebne?

Karolina18-01-2020 16:07:40   [#34]

Oczywiście z lajkiem żartowałam.. ale tak lubię Anja :) i ciebię i Marka i tęsknie. 

co do merirum

Uważam dyskusję za potrzebną. Niestety to co wielu się wydaje oczywiste i wystarczyć powinien kontrakt społeczny to dla części jest niepojęte. Są ćwiczenia.. to wypełnić trzeba i rozwiązać każde zadanie. Im więcej tym lepiej zgodnie z zasadą... niech liczy to w końcu się nauczy. Koleżanki - które miały dzieci wcześniej niż ja uspokajają, że zabawa się dopiero rozpocznie - no cóż.

Tylko dyskusja nad zadaniami domowymi to tak naprawdę dyskusja o edukacji w ogóle. Nauczyciel powie, że to część podstawy programowej i on by zdążyć musi zadawać, wymagać, pytać... bo egzaminy, testy, rankingi. Gdzie znaleźć mądry środek? Ostatni rok wiele razy uczestniczyłam w szkoleniach, konferencjach sieci Wiosny Edukacji, stałam się też tutorem. Wszystko jest pięknie zapisane, kompetencje szkoły mają kształtować. Mimo to na pierwszym miejscu jest wiedza i egzekwowanie jej. Ocena i kropka. Czuję dyskomfort i zastanawiam się czy szkoły są w stanie się zmienić?

kulka18-01-2020 16:26:55   [#35]

Tak, szkoła może się zmienić. Jeśli w zawodzie nauczyciela będą pracować ludzie z pasją, będą pracować w szkole, bo praca ta będzie sprawiała im satysfakcję. Wszystkie zawirowania wokół szkoły, oświaty sprawiają, że takich ludzi jest coraz mniej - taka jest moja obserwacja z bieżącego, szkolnego życia. I wbrew pozorom ta moja uwaga nie jest tak bardzo oderwania od poruszanego w temacie problemu. W dużym, bardzo dużym uproszczeniu - im mniej pasji, radości, satysfakcji, zaangażowania, tym więcej bezrefleksyjnych zadań , prac dla  ucznia.  

Jacek18-01-2020 16:34:53   [#36]

przemyśliwamy nad tym, by w statucie zapisać o możliwości zadawania pracy domowych wyłącznie dla chętnych uczniów.

Pozostaje też kwestia, w jaki sposób nauczyciel jest w stanie ocenić, czy ta praca domowa została wykonana przez ucznia, czy też z pomocą kogoś tam, a więc jak sprostać zapisom art. 44b UoSO. Sposoby na to są, tylko nad mentalnością nauczycieli trzeba popracować.

Karolina18-01-2020 17:17:09   [#37]

Jacek, pomysł dobry i warty dyskusji. 

i a propo wcześniejszego postu... tu też zrobiłabym lajk. :)

ja tam WF i w ogóle zadań domowych nie powinnam robić ale proszę o samoocenę sprawności i umiejętności - to dla mnie podstawa do oceny w ogóle - wiję się jak mogę by unikać '"sprawdzania" umiejętności a sprawności to już w ogóle. Ostatnio otwieram jeden dzienniczek a tam 4 strony o ważności aktywności ruchowej w ogóle i planach na nią uczennicy. Coś mnie pismo zastanowiło... uczennica -klasa4 - pochwaliła się, że to pisała mama bo jej się nie chciało  :p 

 


post został zmieniony: 18-01-2020 17:20:41
Magosia18-01-2020 18:34:42   [#38]

Konkluzja pewna mi się nasuwa , z gatunku: żadne odkrycie, ale sformułuję: 

Człowiek/mentalność/rozsadek - podstawą. 

Tam , gdzie dyrektor jest liderem, wie, o co chodzi w edukacji, potrafi razem z nauczycielami/rodzicami/uczniami rozmawiać i nie boi się trudnych dyskusji - problem prac domowych jest do ogarnięcia. 

 Czy regulamin (?)- skłaniałabym się raczej do pewnych ( ale chyba dosyć sztywnych) zasad...(?) - coś jak propozycja Jacka na przykład. 

Tam, gdzie rozsądku, ale i świadomości i wiedzy  ( badania, weryfikacja prawd dawno nieaktualnych) brakuje - tam i o rozmowę , i o  szukanie rozwiązań trudniej. 

Trochę inaczej ujęłam myśl Kulki: 

W dużym, bardzo dużym uproszczeniu - im mniej pasji, radości, satysfakcji, zaangażowania, tym więcej bezrefleksyjnych zadań , prac dla  ucznia.  

 I oczywiście racja , jak napisała Karolina: 

Tylko dyskusja nad zadaniami domowymi to tak naprawdę dyskusja o edukacji w ogóle.

I tak sobie jeszcze myślę o problemie, który zasygnalizowała Karolina, ale pojawił się i wcześniej: 

Jak "zadekretować" postawy rodziców, żeby w tzw. trosce i chęci pomocy nie robili za dziecko zadań, nie wyręczali, pozwolili na niepowiedzenie, na zapomnienie, na poniesienie konsekwencji... na samodzielność...

Ech, temat mi się rozrasta ...

 

AnJa19-01-2020 12:35:13   [#39]

Kolejna refleksja ad rodziców....

Bardzo niestarannie prowadziłem zeszyty. I to bardzo przeszkadzało mojej mamie. I w atakach nadpobudliwości wychowawczej rwała mi te zeszyty kazac je przepisywać. Ale po akcie zniszczenia zaczynała żałować dziecięcia. Więc pomagała mi przepisywać. A w zasadzie sama przepisywała podrabiając mój charakter pisma. W efekcie już ok. 3 klasy pisaliśmy identycznie, co w nieco późniejszym wieku bardzo mi się np. przy usprawiedliwieniach przydawalo.

Jeśli dodamy do tego fakt że ojciec był złota rączka, któremu zrobienie czegokolwiek z drewna przy pomocy tylko siekierki nie było żadnym problemem a zpt czy plastyka opierały się na dokończeniu pracy w domu- nie dziwią moje świadectwa szkolne z paskiem.

eny19-01-2020 13:53:36   [#40]

AnJa,  że tak powiem ;))))

To dobra puenta dotycząca dyskusji nt. zadań domowych;)


post został zmieniony: 19-01-2020 13:54:17
Magosia19-01-2020 14:18:16   [#41]

;-)

 

Magosia19-01-2020 14:22:42   [#42]

..nie ukrywam, że kontynuacja tematu z myślą o następnym artykule mnie nęci ;-)

Bardzo pouczającym doświadczeniem/okazją do refleksji jest perspektywa nauczyciela/dyrektora - rodzica (jedna osoba w trzech rolach...). 

AnJa19-01-2020 14:43:26   [#43]

Rodzic-nauczyciel-dyrektor...

Też mam refleksję. Dziecię uczyło się w szkole, której dyrektorowałem. 

Dyrektor wyrzucił go. Ojciec nie zrobił z tego tytułu awantury, choć w sumie mógłby, bo procedur nie dochowano.


Natka19-01-2020 21:12:49   [#44]

Małgosiu,

bunt rodziców i nauczycieli

rodziców, bo niewiele mieli zadane do domu, "czy to nie za mało" - czasami pytali - przyzwyczaili się do tych zeszytów, trochę wypełniały one czas im pociechom w domu

nauczycieli, bo zeszyty były "wypełnieniem lekcji", niestety, musieli więcej się przygotowywać

rozmawialiśmy na argumenty

wydawnictwa też mają problem, kiedy zamawiamy tylko podręcznik w edukacji, bez ćwiczeń

 

kulka20-01-2020 05:54:45   [#45]

Akurat w edukacji to jestem "za" ćwiczeniami. Myślę, że dziecku lepiej i wygodniej jest uczyć się pisać w estetycznych, większych formatem ćwiczeniach, niż w małym zeszycie. Nauczyciele  "musieli więcej się przygotowywać", czyli sami szukali materiałów, kserowali...? Po co , jeśli umieliby sensownie dydaktycznie wykorzystać zeszyty ćwiczeń u maluchów i ćwiczenia te nie byłyby tylko mechanicznym zadaniem w domu. I proszę, kolejny argument na spisanie zasad dotyczących zadawania prac domowych:) 

Marek Pleśniar20-01-2020 08:28:30   [#46]

pomału zaczynam myśleć, że warto coś spisać, żeby istniały jakieś zasady obrony istnienia prac domowych;-)

Magosia20-01-2020 09:35:07   [#47]

Mnie przede wszystkim podoba się pomysł  po prostu porozmawiania uczniów- rodziców- nauczycieli- dyrekcji;

wymiany perspektyw i opinii..

 Tylko, że to proste nie jest - wymaga dojrzałości wszystkich stron,

otwartości - zwłaszcza nauczycieli,

wiary- rodziców w dobre intencje i kompetencje pedagogów,

odwagi- uczniów,że nie poniosą konsekwencji za to co mówią...

I potrzebny do tego bardzo sprawny dyrektor, z dużymi umiejętnościami komunikacyjnymi...

Spisanie zasad - to ewentualnie efekt rozmowy.

I zasady z naciskiem na  PO CO i JAK ,  a nie dlaczego NIE. 

Jak tak dalej się potoczy dyskusja, to książkę napisze , a nie artykuł;-)

Natka20-01-2020 10:34:30   [#48]

kulka

nadal twierdzę, że zeszyty w edukacji nie są dobre ... - ale to moje zdanie

wpisywanie tylko wyrazu/wyrazów nie służy rozwijaniu kompetencji uczniów - uczniowie nie budowali całych wypowiedzi, nie czytali całych zdań (większość);

lepiej sobie radzą z pisaniem w liniaturze, mieszczeniem się w niej, budowaniem wypowiedzi, formułowaniem zdań, itd ...

 

 

Ala20-01-2020 11:07:17   [#49]

od prawie zawsze jestem przeciwnikiem zeszytów ćwiczeń, argumentów mogę przytoczyć całe mnóstwo :)

i bardzo się cieszę, że z dotacji wystarcza na niezbyt wiele

niestety nauczyciele nadrabiają to kserówkami :(

izael20-01-2020 12:36:51   [#50]

na usprawiedliwienie (chyba) dla nauczycieli i dla siebie (może) napiszę słów kilka

co rozpoczniemy jakiś fajny dobry proces, np. wspólnie pracujemy nad tym jaka nasza szkoła ma być, włączamy w to wszystkich zainteresowanych, zmieniamy, nadajemy temu sens... to "unieważnia" się koncepcję pracy szkoły usuwając ją z wymagań, ale dokłada się szmerdziesiąt innych zadań i ogłoszeń "tego robić nie należy" (nie rozmawiamy o seksie, nie wpuszczamy organizacji podejrzanych, zwracamy uwagę na  słowo tolerancja i jego fałszywe brzmienie...)

np. nastawiamy się na działania zespołowe (uczniowie, rodzice, nauczyciele...) - gotowanie, majsterkowanie, szycie, warsztaty związane z kalendarzem... to dostajemy dwa dodatkowe roczniki (klasy siódme i ósme) i ich rozdęte plany lekcji i ... bryndza - nie mieścimy się w budynku, wszyscy są przemęczeni ciasnotą, upchaniem każdej godziny...

np. budujemy klimat na rzecz dbania o relacje, chcemy mieć na to czas i miejsce, realizujemy jakieś małe i większe pomysły - by było cieplej i bliżej nam do siebie i...zmienia się cały system szkolny, zabiera się ludziom poczucie bezpieczeństwa i sensu, publicznie mówi się źle o nauczycielach, dyskredytuje się pracę szkół... no i...eeeeh...

np. nie chcemy zadawać prac domowych, przynajmniej takich bezsensownych albo takich, gdzie uczeń musi robić coś za szkołę, ale jak przy tej podstawie programowej (tu przymiotniki, jakie czytający sobie życzy), mieć czas na pracę w normalnym tempie na lekcjach i przygotowanie uczniów do egzaminu... (i oszczędźmy sobie uwag, że nie pracujemy dla egzaminu...)

 

 

więc może, Magosiu, przed naszym rozważaniem o pracy domowej, powinny pójść inne zmiany...

przy tylu rzeczach, do jakich jesteśmy zmuszani w ostatnich latach, przy zabieraniu szkołom resztek autonomii, może po prostu niech ktoś wyda rozporządzenie w sprawie prac domowych...

będzie jasne, co dla wszystkich jest dobre

przepraszam, ale mam odczucie momentami, że wszyscy wiedzą lepiej jak szkoły mają pracować... tylko my, nauczyciele, jak dzieci we mgle przewodnika potrzebujemy...

 

strony: [ 1 ][ 2 ]