Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Karta Nuczyciela- nowości
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]
Małgoś14-07-2004 21:22:06   [#51]

w mojej szkole pracuje około 20 n-li "niepublicznych" a więc bez przywilejów KN (z wyjątkiem awansu, medali i paru innych drobiazgów)

i co ja mam powiedziec, żeby nikogo nie obrazić? ;-)

nasi najlepsi, bo twórczy, zaangazowani i zwyczajnie ...mądrzy n-le, wciąż rozwijajacy się,  wciąż tkwią na poziomie ...kontraktowych (bo nie mają czasu na awansowanie, bo pieniądze są u nas za pracę, a nie za tytuły, bo pochłania ich zycie, nauczanie i działanie na żywych organizamch, a nie tworzenie papierowych fikcji )

nie bijcie mnie, ale roszczeniowość tych wypieszczonych przez lata Kartą N. w placówkach publicznych, niejednokrotnie była u nas przyczyną przykrych ...rozstań

i zazwyczaj gdy opuszczali szkołę, to w przeświadczeniu wielkiej krzywdy i niedocenienia "dziestu lat pracy, wielkiego doświadczenia itp." - jakby to miało świadczyć o ich umiejętnościach zawodowych

ostatnio gryzłam się w język, żeby na argument "20 lat pracy w zawodzie i  tytułu mianowanego" nie palnąć, że ...własnie dlatego, bo mnie przeraża, że po tylu latach mozna tak ...knocic robotę!

wybaczyłabym młokosowi ze stażem 2 lat, ale mianowanemu po 20 latach? nie wybaczę...

I gdy pomyslę, że mając kajdany KN musiałabym nadal świecić oczami za błędy tak dośw. fachowca, że oprócz tysięcy spraw, na stałe przybyłby mi obowiązek systematycznej kontroli wykonywania nalezycie swojej pracy (a gdzie marzenia o własnej inicjatywie "fachowca"!?), to zwiałabym ze szkoły gdziekolwiek ...może sprzedawałbym kwiaty na placu targowym :-)

i dlatego całym sercem popieram tych, którzy w  celu unormalnienia zasad zatrudniania w polskiej szkole ...zwalczają KN ;-)

Chowański Krzysztof14-07-2004 22:23:44   [#52]

Pewien znajomy przekonywał mnie,że nauczycielom jest bardzo dobrze bo mają KN, dużo wolnego i dużą kasę otrzymumją za 18 godzin pracy w tygodniu., ferie, wakacje itd. Fakt, te 18 godzin to sami nauczyciele częściowo wmówili społeczeństwu.

Moja o dpowiedź.: nie chcę pracować krótko i mało zarabiać. Owszem mogę pracować jak wszwscy "normalni" pracownicy 40 godz. tygodniowo i za tyle czasu pracy mieć płacone.

Skoro płacą nam za 18 godzin, tak więc te wolne jest nam potrzebne by móc zarobić w innych miejscach. Jeżeli zdaży się że zlikwidują KN i pracować będziemy 40 godzin, to może rząd przestanie udawać że nam płaci. Dodatkowy plus - mniejsze bezrobocie.

Ale jeżeli likwidować KN, to także przywileje dla innych grup zawodowych, uprawnienia dla VIP-ów, np. bezpłatne leczenie, o czym teraz dużo się mówi. samochody służbowe. Diety radnym i posłom. Dieta to przecież 22zł. za pracę ponad 12 godzin, a nie 140zł. za 2 godzinną sesję Rady Gminy, powitu czy innego organu.

Konstytucja RP Art. 32. 1. Wszyscy są wobec prawa równi. Wszyscy maja prawo do równego traktowania przez wladze publiczne.

zaś Kodeks Pracy w Art. 78. § 1.  - Wynagrodzenie za pracę powinno być tak ustalone, aby odpowiadało w szczególności rodzajowi wykonywanej pracy i kwalifikacjom wymaganym przy jej wykonywaniu, a także uwzględniało ilość i jakość świadczonej pracy.

tak więc nie bójmy się likwidacji KN. Obawiajmy sie raczej, że Ci, którzy tworzą i stosują  prawo,  będą to robić nieudolnie.

Oczywiście ten głos niczego nie zmnieni. Ale byłoby bardzo miło żyć w państwie prawa.

Chowański Krzysztof14-07-2004 22:42:39   [#53]

Pamiętacie obietnice?

Kiedy zmieniano KN obiecano na dużo.  tera kiedy ją chcą zmienić już nic nie obiecują. Skoro jesteśmy już w UE to niech też będzie tak jak w Unii.

Nasza minimalna płaca na poziomie 200 euro lub zasadnicza dyplomowanego na poziomie minimalnej w Grecji czy Hiszpanii  nie jest rewelacją.

Wszystkie reformy są wynikiem chęci zaoszczędzenia finansów . Tak więc nie należy oczekiwać że zmiana KN lub jej likwidacja zmieni coś na lepsze.

 

Tabela 1. Poziom płacy minimalnej w wybranych krajach.

Kraj

Wysokość płacy minimalnej w EURO

styczeń 1999

styczeń 2001

luty 2002

Belgia

1074

1118

1163

Francja

1036

1083

1126

Grecja

458

466

473

Hiszpania

486

506

516

Holandia

1064

1154

1207

Irlandia

-

945

1009

Luksemburg

1162

1259

1290

Portugalia

357

390

406

Wielka Brytania

920

985

1124

Stany Zjednoczone

809

951

1011

Źródło: Statistics in focus, t.3/5/2002, Eurostat

 

W a Polsce?

Tabela 1. MINIMALNE WYNAGRODZENIE NA TLE PRZECIĘTNEGO WYNAGRODZENIA W GOSPODARCE NARODOWEJ W LATACH 1992 - 2002

Rok

Wynagrodzenie brutto

 

Minimalne (w zł)

Przeciętne w gospodarce narodowej (w zł)

Przeciętne w gospodarce narodowej = 100

1992

108,75

289,73

37,5

1993

160,00

390,43

41,0

1994

215,00

525,02

41,0

1995

285,00

690,92

41,2

1996

353,75

874,30

40,5

1997

426,75

1065,76

40,0

1998

495,83

1232,69

40,2

Po włączeniu składki na ubezpieczenie społeczne

1999

653,33

1697,12

38,5

2000

695,00

1923,81

36,1

2001

760,00

2061,85

36,9

2002

760,00

2154,00

35,3

UWAGA- przeciętne miesięczne wynagrodzenie minimalne w roku obliczone zostało na podstawie publikowanych aktów prawnych ogłaszających zaktualizowane kwoty minimalnego wynagrodzenia za pracę.

 

 

żródło:http://www.mpips.gov.pl/_praca.php?dzial=511&poddzial=666&dokument=763

agabu15-07-2004 10:45:31   [#54]

Krzysztofie

Generalnie masz rację, ale w szczegółach nie mogę się z Tobą zgodzić.

Napisałeś:

"Pewien znajomy przekonywał mnie,że nauczycielom jest bardzo dobrze bo mają KN, dużo wolnego i dużą kasę otrzymumją za 18 godzin pracy w tygodniu."

I jeszcze:

"Skoro płacą nam za 18 godzin, tak więc te wolne jest nam potrzebne by móc zarobić w innych miejscach. Jeżeli zdaży się że zlikwidują KN i pracować będziemy 40 godzin, to może rząd przestanie udawać że nam płaci."

To nieprawda, że płacą nam za 18 godzin, a pozostałe z 40 są wolne. Nawet KN określa to inaczej. Oto, czego nie przyjmują do wiadomości nauczyciele:

Art. 42. 1. Czas pracy nauczyciela zatrudnionego w pełnym wymiarze zajęć nie może przekraczać 40 godzin na tydzień.

2. W ramach czasu pracy, o którym mowa w ust. 1, oraz ustalonego wynagrodzenia nauczyciel obowiązany jest realizować:

1) zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze, prowadzone bezpośrednio z uczniami lub wychowankami albo na ich rzecz, w wymiarze określonym w ust. 3 lub ustalonym na podstawie ust. 4a albo ust. 7;
2) inne czynności i zajęcia wynikające z zadań statutowych szkoły, ze szczególnym uwzględnieniem zajęć edukacyjnych, opiekuńczych i wychowawczych uwzględniających potrzeby i zainteresowania uczniów;
3) zajęcia i czynności związane z przygotowaniem się do zajęć, samokształceniem i doskonaleniem zawodowym.

 

.................................................................................................

Generalnie rzecz biorąc, znajomość nawet tego kulawego prawa, jakim jest KN, wśród nauczycieli jest niewielka (to eufemizm). Nazwałabym ją wybiórczą. Dokładnie znają tylko fragmenty - te będące "kagańcem na dyrektora". 

Poza wszystkim jednak - nikt NIE MUSI pracowac w szkole, jeśli nie odpowiadają mu np. warunki płacowe. Może pracować, gdzie indziej za lepszą płacę, a nie "dorabiać" do pensji nauczycielskiej w czasie godzin pracy, za które pobiera wynagrodzenie, uważane za zbyt niskie.

Spayk15-07-2004 11:57:02   [#55]

Też uważam że praca w szkole byłaby fajna gdyby nie było dzieci, a gdybym był dyrektorem uważałbym że byłoby fajnie gdyby nie było jeszcze nauczycieli ;)

Violka wypuszcza mnie na dywagacje typu "siedziały na płocie dwa wróbelki, a jeden miał nóżkę bardziej." Nie wdaje się w dyskusje jacy dyrektorzy są bardziej zdeprawowani (nigdy nie twierdziłem że są). Uważam tylko że nieograniczona władza jest zagrożeniem i dla rządzących i rządzonych. Pozostawienie pełnej oceny przydatności  nauczyciela do zawodu nieomylności dyrektora to to lekka przesada (przy całym szacunku dla wiedzy i obiektywności dyrektorów) W najlepszym razie skieruje aktywność nauczyciela na przypodobanie się szefowi, a to nie zawsze jest zbieżne z wykonywaniem dobrze swojej pracy. Będę za utrzymaniem KN (daleki jestem od twierdzenia że jest dobra) tak długo, aż dowiem się co zamiast i nie KP.

Trzeba by się zastanowić komu KN utrudnia życie nauczycielom czy dyrektorom. Jeśli głównie dyrektorom to czy to jest powód do jej likwidacji TO NIE JEST KARTA DYREKTORA i nawoływanie przez dyrektorów do jej likwidacji jest co najmnie nie na miejscu. Przerabialiśmy już takie sytuacje że jeżeli "społeczeństwo jest złe to trzeba wymienić społeczeństwo"

agabu15-07-2004 12:36:22   [#56]

Spayk

Zasadnicza różnica w naszych poglądach jest taka, że ja, w przeciwienstwie do Ciebie, nie uważam, "że praca w szkole byłaby fajna gdyby nie było dzieci". Ja uważam, że szkoła jest dla dzieci - nie dla nauczycieli, ani dyrektorów. Uważam też, że nauczyciele w szkole są po to, żeby pracować. Dyrektor zaś po to, żeby tę pracę organizować dla dobra dzieci, egzekwując od pracowników rzetalne wykonywanie obowiązków. Na tym polega praca dyrektora. Dyrektor, rzecz jasna, również powinien rzetelnie wypełniać swoje obowiązki. I podobnie jak nierzetelnego nauczyciela powinno się takiego zwalniać. Obecnie, co najwyżej może przestać być nierzetelnym dyrektorem i pozostać nierzetelnym nauczycielem.

Nierzetelnego dyrektora można się pozbyć (OP nie mają żadnego "kagańca"), nierzetelnego nauczyciela - trudniej, albo wcale.

Faktem jest, że potrzebna jest ustawa o zawodzie nauczyciela - określająca obowiązki i wymagania jakim winien nauczyciel sprostać - zamiast KN, która obowiązki nauczyciela określa następująco:

Rozdział 2
Obowiązki nauczycieli

Art. 6. Nauczyciel obowiązany jest rzetelnie realizować zadania związane z powierzonym mu stanowiskiem oraz podstawowymi funkcjami szkoły: dydaktyczną, wychowawczą i opiekuńczą; wspierać każdego ucznia w jego rozwoju oraz dążyć do pełni własnego rozwoju osobowego. Nauczyciel obowiązany jest kształcić i wychowywać młodzież w umiłowaniu Ojczyzny, w poszanowaniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, w atmosferze wolności sumienia i szacunku dla każdego człowieka; dbać o kształtowanie u uczniów postaw moralnych i obywatelskich zgodnie z ideą demokracji, pokoju i przyjaźni między ludźmi różnych narodów, ras i światopoglądów.

 

Problem w tym, że zakres tych zadań, ktore ma nauczyciel wykonywać jest przez niektórych (nie generalizuję!) rozumiany jako "przeprowadzenie 18 lekcji i kilku zebrań z rodzicami" tudzież przesiedzenie kilku rad pedagogicznych. Rzetelne prowadzenie dokumentacji wymagane przez dyrektora - to już czepialstwo. Lizusy tylko robią więcej. Podkreślam, że wiem, że takie podejście nie jest powszechne!! Na szczęście są w szkołach prawdziwi nauczyciele. Chciałabym, by mogli być wreszcie w pełni docenieni.

Spayk15-07-2004 12:37:49   [#57]

Agabu

Nie widze powodu dla którego przeciętny nauczyciel powinien znać całą KN, Powinien znać swoje prawa (i obowiązki). Nie ma nic złego w tym że dba by były przestrzegane (choć przykre jest to że są łamane i musia sam dbać o ich przestrzeganie)

Zgadzam sie z tobą "Poza wszystkim jednak - nikt NIE MUSI pracowac w szkole, jeśli nie odpowiadają mu np. warunki płacowe...." nie musi również dyrektor któremu przeszkadzają okowy karty.

A swoją drogą jak nauczyciel może w godzinach swojej pracy dorabiać? Zostawia dzieci i idzie "na fuche" czy poprawia kartkówki z innej szkoły?

agabu15-07-2004 12:45:22   [#58]

Zapytaj Krzysztofa jak. Ja nie wiem. To jego pogląd.

Nauczyciel powinien znać prawo - patrz awans - wymagania.

Pozostałe kwestie - patrz #56

Spayk15-07-2004 12:59:56   [#59]

Agabu

Po raz pierwszy się z Tobą całkowicie zgadzam.

Dalej uważam że praca nauczyciela byłaby dużo przyjemniejsza gdyby nie było dzieci, ale skoro już są szkoła jest dla dzieci.

Zgadzam się również że potrzebna jest ustawa o zawodzie nauczyciela, ale czy masz wizję jak powinna wyglądać? Myślę że  powinien mieć status urzędnika państwowego ze ściśle określonymi obowiązkami i określonymi konsekwencjami gdy ich nie wypełnia, tyle że w szczegółach to bardzo trudne i muszę to najpierw zobaczyć żeby mieć zdanie na ten temat.

Rzetelne prowadzenie dokumentacji jest obowiązkiem, ale trudno wymagać żeby nauczyciele robili to z pasją, bo jest to nudne, smętne i często nikomu do niczego nie potrzebne. A poprawianie przez dyrektorów np. frekwencji do drugiego miejsca po przecinku niczego pożytecznego nie przynosi. Ani nie motywuje nauczyciela do prawidłowego prowadzenia dokumentacji, ani nie ma pozytywnego wpływu na proces dydaktyczny

agabu15-07-2004 13:50:15   [#60]

O rany!

Obśmiałam się jak norka! Hehehe!!!

"Dalej uważam że praca nauczyciela byłaby dużo przyjemniejsza gdyby nie było dzieci"

Ojejku! Odpowiedz sobie, (bo mnie skręciło ze śmiechu i już nie będę pisać) co tak przyjemniej robiłby, gdyby nie było dzieci, nauczyciel w szkole?

"Rzetelne prowadzenie dokumentacji jest obowiązkiem, ale trudno wymagać żeby nauczyciele robili to z pasją, bo jest to nudne, smętne i często nikomu do niczego nie potrzebne."

Wymagać rzetelności w wypełnianiu obowiązków można więc tylko wtedy, gdy obowiązkowa robota jest lekka, łatwa i przyjemna? Hihihi....

Mam nadzieję, że bawisz się równie dobrze jak ja(!), bo to dowcipy, prawda?

emeryt15-07-2004 13:50:46   [#61]

czemu w karcie z uporem maniaka jest to nieszczęsne 40 godzin?

A jak jest w życiu???

Przychodzi nauczyciel z zapytaniem, czy może pracować w dwóch szkołach - w każdej na pełnym etacie.No może niezupełnie. W jednej szkole ma już etatu 1,5 - 27 godzin a wdrugiej dają 18.  Razem 45. Tygodniowo.I może mieć taki fajny układ w przydziale godzin, że obskoczy do południa szkołę jedną a potem drugą (oddziały na drugą zmianę).9 godzin dziennie.

Zgodnie z kartą - 40 godzin tygodniowo ( nie pisze w ilu szkołach) więc myślę że dotyczy to dwóch. A co z innymi czynnościami i zajęciami wynikającymi ze statutu szkoły? z samokształceniem i doskonaleniem?przygotowaniem się do zajęć?

 

Art. 42. 1. Czas pracy nauczyciela zatrudnionego w pełnym wymiarze zajęć nie może przekraczać 40 godzin na tydzień

No właśnie - nie może. Nie wynosi 40 godzin - tylko nie może. 41 nie może ale 18,19,.......39 może.

. W ramach czasu pracy, o którym mowa w ust. 1, oraz ustalonego wynagrodzenia nauczyciel obowiązany jest realizować:

1) zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze, prowadzone bezpośrednio z uczniami lub wychowankami albo na ich rzecz, w wymiarze określonym w ust. 3 lub ustalonym na podstawie ust. 4a albo ust. 7;
Tu jest jasność - 18,26,30 itp. - do sprawdzenia, do oceny efektów,do udowodnienia.
2) inne czynności i zajęcia wynikające z zadań statutowych szkoły, ze szczególnym uwzględnieniem zajęć edukacyjnych, opiekuńczych i wychowawczych uwzględniających potrzeby i zainteresowania uczniów;
Rozmyte totalnie - interpretacja dowolna - czas realizacji nie do ustalenia - no może kółka zainteresowań.Ale przecież kółka realizowane są jako ponadwymiarowe - dodatkowo płatne ( a może u kogoś jest inaczej? Może mają pasjonatów??
3) zajęcia i czynności związane z przygotowaniem się do zajęć, samokształceniem i doskonaleniem zawodowym.
Tu jest totalna dowolność. Nie do udowodnienia i sprawdzenia. Jeden się przygotowuje 0 godzin, inny 1 itd.itd.
 
I ostatecznie na każdą wypowiedź o czasie pracy nauczyciela: a on pracuje 18 godzin jest zawsze odpowiedź - no nie- zgodnie z kartą to 40!!!!!!
 
I takich fikołków jest o wiele więcej. Dlatego z Kartą precz!
agabu15-07-2004 13:54:09   [#62]
Precz!
celin15-07-2004 14:38:02   [#63]
Precz, precz, precz. Tak naprawdę mam dość słuchania o korzyściach wynikających z KN, jak jest faktycznie, wszyscy wiemy.
Chowański Krzysztof15-07-2004 15:04:00   [#64]

Nie do końca agabu mnie zrozumiałeś. Karta określa iż 18 godzin mam być w szkole prowadząc zajęcia. Pozostałe 22 nie sa określone - kiedy, ile dziennie i w jaki spsó, a przede wszystkim gdzie. Dlatego tez możliwe jest 18 godzin w jednej szkole oraz kilka lub kilkanaście w innych. Nie udawaj że w znanych ci szkołach nauczyciele pracuja tylko w 1 szkole. Inny przykład: nauczyciel na wsi, który pracuje 40 godzin w szkole oraz prowadzi gospodarstwo rolne. Jest to przecież możliwe i realne.

40 godzinny tydzień pracy rozumiem, że pracownik jest przez 40 godzin w zakładzie pracy a nie tylko w jego dyspozycji. Jeżeli pracodawca ma prowadzić nadzór nad pracą podległych mu ludzi to nie może przecież czynić tego na odległośc.

dalego rozwiązaniem byłoby:

40 godzin w szkole. W ramach czasu pracy zajęcia i wszystkie inne czynności nauczyciel wykonuje w szkole. Także sprawdza klasówki i przygotowuje się do zajęć. Ale - potrzebne są ku temu warunki m.in. lokalowe. W obecnej sytuacji trudno sobie wyobrazić nauczycieli czyniących to w ciasnym pokoju. Potrzebne sa sale, zaplecza oraz dostęp do sprzętu, środków, dostęp na literatury itp.

ZdzisławieF - obecnie nauczyciel nie musi pytać o zgodę dyrektora czy może pracować w innej szkole.  Ponadto nie musi to być koniecznie inna szkoła. To może być całkiem inna działalność.

emeryt15-07-2004 15:12:25   [#65]

nie musi Krzysztofie...

ale spytał.Nikt mu nie zabronił pracować. Ja też.

Raczej wskazywałem na niedoskonałość przepisów Karty a faktycznymi realiami w życiu.

agabu15-07-2004 15:16:24   [#66]

Krzysztofie

Zrozumiałam dobrze, ale chodziło mi o to, zeby Spaykowi napisał to ten, kto zwrocił na sprawę uwagę. Chyba dobrze sie stało, że napisałeś to Ty. Pozdrawiam :-)))
fredi15-07-2004 16:45:48   [#67]
a sejm dzisiaj głosował
agabu15-07-2004 17:24:47   [#68]

Fredi

I co?

Nie jestem na razie na bieżąco.

Chowański Krzysztof15-07-2004 19:34:19   [#69]

Kochani, gdyby człowiek był stworzony do pracy, to praca by go nie męczyła. Pomyślcie co sprawia wam najwiekszą przyjemność. ..... Do tego właśnie zostaliście stworzeni.

A tak na poważnie. Wiel ezapisów w Karcie jest martwych. np. odpis na fundusz zdrowotny - czy wszyscy maja go przekazanym przez OP?, wyposażenie stanowiska pracy nauczyciela - czy właściwie pyposażone? Emerytura po 30 latach pracy w tym 20 pedagogicznej. Obecie ZUS odlicza o pedagogicznej czas zwolnień lekarskich i urlpoów zdrowotnych. Tylko patrzeć jak będzie odliczał ferie, wakacje i przerwy świateczne. Przecież to nie jest praca z "kredą przy tablicy".

 Oraz inne zadania , które winne być realizowane przez Organ Prowadzący.

Tak więc zbyt dużych korzyści z KN nie ma. Natomiast tym, którzy pracują nie koniecznie za pieniadze brak Karty w niczym nie przeszkodzi. Będzie większe poczucie z dobrze wypełnionej misji i powołania.

violka15-07-2004 21:42:43   [#70]

spayk

piszesz "Rzetelne prowadzenie dokumentacji jest obowiązkiem, ale trudno wymagać żeby nauczyciele robili to z pasją, bo jest to nudne, smętne i często nikomu do niczego nie potrzebne."

dla mnie gra wpiłkę jest nudna - nie rozumiem jak można być zawodwym piłkarzem albo komentatorem sportowym

stanie za ladą, księgowanie czy szycie dżinsów też uważam za niebywale nudne; kontrolę biletów za nikomu niepotrzebną, a łowienie ryb za niesamowicie smętne zajęcie

dlatego jestem nauczycielem, a nie piłkarzem, sprzedawcą, księgową, krawcową czy rybakiem

nie ma złych pracowników - są tylko na nieodpowiednich stanowiskach

w normalnym zakładzie pracy szef zawsze może przeszeregować pracownika, tak by wykonywał zadania zgodnie ze swoimi predyspozycjami i umiejętnościami, a jeśli nie nadaje się na żadne stanowisko, to nikt mu nie szuka zajęcia, które by go rajcowało, tylko "ułatwia" zmianę branży 

a w szkole co? - n-lowi brakuje do etatu - dajemy n-tą godzinę przedmiotu - nieważne że uczniom potrzebne są zajęcia z innego przedmiotu, mniej deficytowego;  pani umyśliła sobie do awansu robić kółko taneczne - nie szkodzi, że nie ma chętnych (wolą komputerowe) - mają chodzić i już, a że nie za dużo to nawet lepiej - pani się nie zmęczy

nie będzie klasy pierwszej - też nie szkodzi - pani będzie uczyć i nie da się wygonić z klasy (pustej) - a dyrektor jeśli będzie miał dobrą wolę to da wszystkie dyrektorskie godziny, żeby stworzyć brakujący etat 

w końcu nauczyciel zintegrowanego jest tak wszechstronny, że może prowadzić zajęcia wyrównawcze w starszych klasach

w podstawówce i maturzysta by sobie poradził ;-)

sorrry, spayk, trochę mnie poniosło

ale czy każdy pracujący może powiedzeć, że praca jest jego pasją i czy musi tak być?

artyści w każdym zawodzie są potrzebni (ale w niewielkiej ilości)

czy nie wystarczy po prostu dobrze wykonywać swoją robotę - dobrzy rzemieślnicy są bazą każdego zespołu

jesli dobrze śledzisz dyskusje na forum, to zauważ że większość problemów nie dotyczy metod, programów i koncepcji pedagogicznych nauczycieli (tu KN daje im pewną swobodę wyboru), ale wypełniania podstawowych obowiązków pracowniczych związanych z dyscypliną i porządkiem pracy

dlaczego kierowcy nie przyjdzie do głowy, że mógłby nie wypełnić karty przebiegu (czy jak się ona tam nazywa) albo że wsiada i jedzie bez przygotowania (paliwo, stan techniczny itd.) czy też odmówić jazdy w lewo, bo łatwiej mu skręcać w prawo

nie myślę tu o tym, żeby dyrektor decydował kto jest dobrym a kto złym nauczycielem - nie może dyr znać się na wszystkich przedmiotach

ale niech chociaż ma możliwość skutecznego rozliczania pracownika

bo cóż można zrobić n-lowi notorycznie spóźniającemu się, opuszczającemu rady pedagogiczne i zebrania, plotkującemu na korytarzu w czasie lekcji, nie prowadzącemu obowiązkowej dokumentacji

- nie dać motywacyjnego, nagrody dyrektora, upomnienie z KP - i co działa??

ocena negatywna ?? - pusty śmiech - wszyscy wiemy, że jest to praktycznie niemożliwe - chyba, że n-l wbije dziecku nóż w plecy (a i to żeby nie przeżyło, bo inaczej się wybroni)

dlaczego przedstawiciele innych zawodów nie zastanawiają się jak dycyplinować pracowników? na wątkach "menedżerskich" dyskutuje się raczej nad motywowaniem, systemami wynagradzania, efektywnością szkoleń, sposobami podnoszenia efektywności itd.

kiedy szkoła przestanie być szkołą, a zacznie być zakładem pracy - kiedy nauczyciele przestaną zachowywać się jak uczniowie (wymówki i usprawiedliwienia mają częściej bardziej pomysłowe i komiczne niż uczniowie)

zaznaczam, że od dyrektora też należy wymagać - nie bez przyczyny w OSKKO pracujemy nad kodeksem etycznym dyrektora - jestem jak najbardziej za

podsumowując, mam jednak wrażenie, że mimo wielu pozytywnych zmian w oświacie, centralnym punktem szkoły jest ciągle nauczyciel a nie uczeń

dlatego mimo wszystko KN jednak NIE

agabu16-07-2004 12:26:12   [#71]

KN - nie, to wiemy, ale...

Teraz pora chyba na dyskusję jak prawnie i dobrze określić to, co KN "robi" źle. Czy wystarczy KP? Jeżeli nie, to jak powinna wyglądać prawna metoda określenia tego, o co chodzi?

 Antoni Jeżowski pisał, że powinna pojawić się ustawa dodatkowa, oprócz UoSO o zawodzie nauczyciela, będąca zapisem obowiązków, praw i wymagań stawianych kandydatom do zawodu, a nie zbiorem przywilejów jak KN. (Mam nadzieję, że niczego nie przekręciłam.)

Może teraz pora na pomysły, jak to ma wyglądać z punktu widzenia praktyków?

Może koncepcja projektu aktow prawnych, lub systemu prawa oświatowego?

A może tylko UoSO i KP?

Wiemy, że KN - nie, ale wiemy też, że nie tylko KN jest do bani.

Czego oczekujemy od tworzących prawo?

Jakie rożnice pomiędzy pracownikiem szkoły a pracownikiem firmy produkcyjnej, czy usługowej - są istotne na tyle, żeby prawnie je usankcjonować? Czy rzeczywiście istnieje taka potrzeba?

Co można przyjąć z innych systemów oświatowych, a co jest nieprzystające do naszej, polskiej specyfiki?

Itp., itd. ....

ewa17-07-2004 11:34:47   [#72]

ze strony MENiS

W dniu 16 lipca 2004r. zakończyły się prace w Parlamencie RP nad projektem ustawy o zmianie ustawy Karta Nauczyciela oraz zmianie niektórych innych ustaw. Ustawa zostanie skierowana do podpisu Prezydenta RP.

Tekst zmian tu http://www.men.waw.pl/oswiata/projekty/karta_nauczyciela_projekt.doc

krystyna20-07-2004 21:00:25   [#73]

no i jest...

"Karta Nauczyciela została przyjęta w czwartek przez Sejm. Teraz nowela trafi do prezydenta."

Małe omówienie zmian w dzisiejszej Gazecie Prawnej - i bardzo przykre komentarze...........

http://www.gazetaprawna.pl/dzialy/2.html?numer=1249&dok=1249.2.3.2.8.3.0.1.htm

Leszek20-07-2004 22:03:22   [#74]

zmiany są nieco głębsze niz pisze o nich prasa...

pozdrawiam

Spayk22-07-2004 22:44:08   [#75]

Miałem kilka dni wakacji i trochę mi się oberwało, muszę zareagować.

Agabu

potwierdzam, to o obecności dzieci w szkole to BYŁ DOWCIP może mało śmieszny, ale mnie czasami bawi. Co do dokumentacji którą musi prowadzić nauczyciel to oczywiście jest koniecznością i trzeba to wykonywać rzetelnie (nie myślę tu o wpisywaniu tematów i wypełnianiu arkuszy - to jest naturalne że trzeba, ale jeśli ktoś nie wpisze bo "nie było dziennika" to świat się nie wali) ale nie wierzę że ktoś to lubi. Nie sprowadzajcie pracy nauczyciela do pozycji urzędnika któremu "gra w papierach" Jaki nauczyciel jest bardziej wartościowy Ten który zapomina wpisać temat bo cały czas poświęca dzieciom, robi to doskonale, ma efekty, dzieci go lubią...... , czy ten "rzetelny" który ma zawsze porządnie w dokumentach tylko z nauczaniem jakoś tak mniej mu wychodzi?

Violka

Wypełnianie dokumentacji nie jest istota pracy nauczyciela i nie wierze ze ktoś to lubi.

Leszek22-07-2004 22:52:17   [#76]

a tak może się marzyć, że podejmując się określonej pracy (poprzez umowę lub mianowanie) po prostu rzetelnie wywiązujemy się z naszych zadań...

w końcu sami się na ich przyjęcie zgodziliśmy...

pozdrawiam

Spayk22-07-2004 23:15:44   [#77]

Nie dokończyłem, a muszę

Violka

Co do dokumentacji - nie podlega dyskusji, że MUSI I POWINNA BYĆ WŁAŚCIWIE PROWADZONA.

"w normalnym zakładzie pracy szef zawsze może przeszeregować pracownika, tak by wykonywał zadania zgodnie ze swoimi predyspozycjami i umiejętnościami,"  - Szkoła nie jest i nie będzie "normalnym zakładem pracy" i nie można przeszeregować pracownika (chyba że na woźnego, może by lepiej finansowo na tym wyszedł). Nie będzie "normalnym zakładem pracy" bo praca nauczyciela nie jest wymierna i nie będzie, nikt na świecie nie wymyślił skutecznej metody pomiaru pracy nauczyciela (co nie znaczy że nie można wskazać nauczyciela dobrego i złego)

Skuteczne rozliczanie pracownika? - na czym ma polegać

przeprasyam cos mi wywala na forum klawiaturę programisty

Spayk22-07-2004 23:47:11   [#78]

mogę dokończyć

"mam jednak wrażenie, że mimo wielu pozytywnych zmian w oświacie, centralnym punktem szkoły jest ciągle nauczyciel a nie uczeń" - może nie jest centralnym, ale na pewno nieodzownym

Zastanawiające jest to że do likwidacji karty nawołują głównie dyrektorzy. Nie twierdzę że karta jest dobra, ale naiwnością jest przekonanie że jej likwidacja jest "lekiem na całe zło"

40 godzin w szkole - bardzo mi się podoba, potrzebuję tylko warunków do pracy bo reszta mi odpowiada. Zwłaszcza jak przeliczę obecna stawkę za godzinę razy 40 w tygodniu no noo.... nieźle.

A tak poważnie to myślę że większość nauczycieli te 40 godz. "odstuka" jeśli nie na przygotowywaniu się do zajęć itd. to chociażby jadą na wycieczkę z klasą (pracuje 24 godz. na dobę) lub przygotowując uroczystości szkolne itp. A jeśli nie odpracuje to co? To znaczy że za wiele mu się płaci?

Piszecie że w szkołach niepublicznych nie obowiązuje karta, i co? Tam niema złych nauczycieli? Wszystko jest cacy? Można ich rozliczyć z 40 godzin? To na pewno jest takie proste?

violka23-07-2004 03:53:36   [#79]

spayk

pewnie, że wypełnianie dokumentacji nie jest istotą pracy n-la, ale dość już mam różnych takich, którzy ciągle maja problem z tym i wiecznie ktoś za nich myśli, pogania

od niektórych nie można się nie raz doprosić różnych danych, a potem jak człowiek sam zrobi za wychowawcę (bo wie, że się nie doczeka) to słyszy jak to się nic nie da zrobić n-lowi, że dyr nie ma zaufania i sam robi

poza tym jakoś tak się dziwnie składa, że wszyscy dobrzy i wspaniali n-le jakich znam jakoś nie mają problemu z dokumentacją (i tą zwykłą i tą dodatkową - czytaj "wydumaną" przez dyra)

za to ci "artyści", którzy uważają się za gwiazdy nie zniżające się do przyziemnych papierowych spraw, jakoś cholernie wkurzają koleżeństwo, które musi za nich nadrabiać braki

podobnie czyni np. gatunek pt. "jeszcze nie dorosłem do wychowawstwa - pracuję dopiero 5 rok" - (na własne oczy widziałam jak koleżanki wypełniały mu dziennik, zastępowały na zebraniach, żona pomagała pisać protokół itp.)

podsumowując - nikt nie musi lubi, wystarczy że zrobi swoje

szkoła, faktycznie, nie jest normalnym zakładem pracy - wręcz uważam, że nawet rzuca się na głowę co niektórym (a może tylko tym bez predyspozycji moralnych - bo faktycznie ciężko oprzeć się pokusie władzy mając przed sobą maluczkich, czyli uczniów)

przeszeregowanie na woźną nic nie da - tacy n-le mają o sobie wysokie mniemanie, za to o pracy woźnych i sprzątaczek dość krytycznie się wyrażają, dla nich takie przeszeregowanie byłoby degradacją i poniżeniem

że n-l w szkole jest nieodzowny - zgoda

ale nadal uważam że w wielu przypadkach to n-l, a nie uczeń, jest centralnym punktem szkoły - i często traktuje uczniów jak zło konieczne - wokół niego się wszystko kręci, a uczniowie czasem nawet zabraniają wychowawcy reagować, bo dobrze wiedzą, że to nic nie da , a nawet może pogorszyć sprawę

zaznaczam, że tego co napisałam powyżej z pewnością nie można uogólniać - ale przypadki n-li o niewłaściwej postawie etycznej wcale nie są takie rzadkie (tylko nie zaczynajmy dyskusji nt. tego co to znaczy właściwa postawa ;-)

problem nie leży w za czy przeciw likwidacji Karty, ale w jej ułomnych zapisach, gdzie przywileje nie są powiązane z wymaganiami

i to właśnie rodzi patologię

nie raz wstyd mi było, stojąc w jednym szeregu z takimi samymi mianowanymi jak ja (papier), którzy różne draństwa robili i nic im za to było, a jeszcze zbierali pochwały i nagrody - w takim towarzystwie moja nagroda traciła wartość, tą niematerialną, bo na kasę się nie obrażałam (jestem idealistką, a nie poszkodowana na umyśle)

ta tęsknota za likwidacją Karty wyrosła na gruncje tej niby "demokracji" - co  niektórym się w głowach poprzewracało - nie mam na myśli tych, co to mają drobne uchybienia w dokumentacji, ale tych co pewni swej mianowanej bezkarności wyprawiają okrutne draństwa

wielu z forumowiczów mogłoby podać stosowne przykłady

chociaż większość n-li odstuka nawet więcej niż te 40 godzin, to jednak ta mniejszość psuje opinię wszystkim - więc nie dziw się, że jest potrzeba podjęcia zdecydowanych działań wobec takich czarnych owiec - a właśnie KN to blokuje

może jestem nawiedzona, ale uważam że zawód nauczyciela jest trudny i odpowiedzialny i jako taki stawia ogromne wymagania przed kandydatami - tak więc powinna być selekcja (a wiemy, że jak ktoś już trafi do szkoły to najczęściej zostaje, czy się nadaje czy nie) - więc może badania psychotechniczne byłyby nie od rzeczy ?

jeśli ktoś jest niereformowalny - powinien sobie poszukać łatwiejszej pracy, niech inni nauczyciele nie wstydzą się że też są nauczycielami

w przypadku takich n-li często trudno mówić o 40 godzinach, z tych 18 nie bardzo mogliby się uczciwie rozliczyć (coś jak ci lekarze pracujący po 36 godzin na dobę)

rozliczanie nigdy nie jest proste - ale kto mówi o aptekarskim mierzeniu, mówimy o możliwości skutecznego reagowania na patologie

wiem z własnego doświadczenia, że zareagować na taką patologię to często jakby zadrzeć z mafią

z drugiej strony brak KN w przypadku prymitywnego i niekompetentnego dyrektora może być groźny (przeżyłam coś takiego i dobrze że była ta Karta)

ale przecież te same zasady dotyczą dyrektorów, więc nie widzę powodu, żeby nie stworzyć (stosować) mechanizmów zapobiegających patologiom na szczeblach władzy

Kodeks Etyczny Dyrektora, nad którym pracujemy w OSKKO, przecież tworzą dyrektorzy, więc skąd takie podejrzenia że ci sami dyrektorzy są "be" bo nawołują do likwidacji KN

pewnie, że to nie jest takie proste, ale czy to powód by nie podejmować dyskusji nad KN ? nie odbieraj źle tych co nawołują do wyrzucenia KN - z doświadczenia (czasem sama sobie coś uszyję) wiem, że łatwiej jest coś sensownego wykroić od nowości niż przerabiać ze starego - wbrew pozorom czysta kartka otwiera drogę do twórczego i nowego myślenia

prucie KN jak starego swetra i przerabianie na nowo już wielokrotnie było robione - czy jest ona lepsza ? sami oceńcie

tak czy inaczej, jak widać z tego wątku - czas na poważne dyskusje - niedługo Olsztyn :-))))

agabu23-07-2004 11:55:01   [#80]

Czas pracy nauczyciela

Jeżeli KN nadal jest, to starajmy się ją stosować. Moim zdaniem nie stosuje się niektórych przepisów, mimo, że można by było. Spróbuję wyjaśnić, co mam na myśli.

 

Spayk

"40 godzin w szkole - bardzo mi się podoba, potrzebuję tylko warunków do pracy bo reszta mi odpowiada. Zwłaszcza jak przeliczę obecna stawkę za godzinę razy 40 w tygodniu no noo.... nieźle." – pogrubienie moje

ZdzisławF

"Zgodnie z kartą - 40 godzin tygodniowo ( nie pisze w ilu szkołach) więc myślę że dotyczy to dwóch. – pogrubienie moje A co z innymi czynnościami i zajęciami wynikającymi ze statutu szkoły? z samokształceniem i doskonaleniem?przygotowaniem się do zajęć?"

A tu konkretny przepis KN, który wcześniej przytaczałam. Nadal mam wrażenie, że ludzie to czytają i nie rozumieją tekstu. To co niżej odnosi się do pogrubionych fragmentów cytowanych wypowiedzi. Z góry przepraszam, za przydługi wywód.

Art. 42. 1. Czas pracy nauczyciela zatrudnionego w pełnym wymiarze zajęć nie może przekraczać 40 godzin na tydzień.

Zastanówmy się, co to tak naprawdę znaczy.

 Czas pracy - to chyba jasne, że chodzi o całkowity czas do przepracowania przez pracownika w danym tygodniu, aby pracodawca miał podstawy do wypłacenia należnego wynagrodzenia za pracę; nauczyciela - kto to jest nauczyciel, określa art. 3 pkt 9 UoSO i to chyba wszyscy wiedzą; zatrudnionego w pełnym wymiarze zajęć - i tu zaczynają się nieporozumienia - pełny wymiar zajęć to przewidziana dla danej grupy nauczycieli wielkość tzw. pensum dydaktycznego (np.18 lub 20 lub 26 lub 30 lub...), czyli zajęć wykonywanych obowiązkowo bezpośrednio z uczniami lub na ich rzecz   w ramach tygodniowego czasu pracy, za który nauczyciel pobiera wynagrodzenie. Wynagrodzenie za cały czas pracy!!, a nie za pensum!!!!!!!!!!!! Pełny wymiar zajęć z uczniami jednym nauczycielom zajmuje np.18, innym 22, innym 26, innym 30 godzin z całego czasu pracy. Jednym pozostaje po przeprowadzeniu pełnego wymiaru zajęć 22, innym 18, innym 14, innym 10 godzin do maksymalnego całego czasu pracy, za który pobierają wynagrodzenie;

czas pracy nie może przekraczać 40 godzin na tydzień – i zachodzimy w głowę, o co chodzi? To jest właśnie ochrona KN i „kaganiec na dyrektora”. Więcej niż 40 godzin pracy tygodniowo nie wolno wymagać od nauczyciela i kropka. Natomiast może się zdarzyć sytuacja, w której, z różnych przyczyn, (np. rekolekcje, impreza ogólnoszkolna, nie ma posiedzenia RP, ani zebrania z rodzicami itp.) nauczyciel nie przepracuje 40 godzin, bo taka jest specyfika pracy w szkole. Zapis nie może przekraczać to nauczycielski przywilej, znaczy on dokładnie tyle, że mimo iż w jednym tygodniu nauczyciel nie przepracował 40 godzin należy mu się pełne wynagrodzenie za niepełny czas pracy. A jednocześnie w innym tygodniu, gdy liczba zajęć statutowych się spiętrzy, nie można wymagać, by nauczyciel pracował więcej niż 40 godzin. Godziny ponadwymiarowe, zarówno stałe jak i doraźne są dodatkowymi godzinami pracy (ponad 40) dodatkowo płatnymi.  Tak więc nauczyciel zatrudniony w pełnym wymiarze zajęć jeżeli ma 2 godziny ponadwymiarowe stałe, ma do przepracowania u pracodawcy ( w szkole, która go zatrudniła w pełnym wymiarze zajęć) 40 godzin (lub mniej w pewnych przypadkach) za pensję i dodatkowo 2 godziny x ilość tygodni w m-cu, za które pobierze dodatkowe wynagrodzenie o ile zajęcia się odbędą ( o wyjątkach nie będę tu pisać).

To wszystko, co powyżej dotyczy jednego pracodawcy!!!! Chyba, że nauczyciel dopełnia etat w innej szkole, wtedy czas pracy dzieli się miedzy szkoły, w których pracuje, proporcjonalnie do wymiaru obowiązkowych zajęć wykonywanych w danej placówce!

Tyle teorii. Jak jest w praktyce – wiecie. Po prostu dyrektorzy nie egzekwują pozostałego czasu pracy od wszystkich. Są tacy, którzy pracują więcej niż 40 godzin – niezgodnie z prawem ( !!!!!!), a inni są zatrudnieni w kilku szkołach i realizują tylko pensum (dobiegacze) nie wykonując zadań statutowych szkoły – czyli biorą  wynagrodzenie za nieprzepracowane np. 22, 18, 14, 10 godzin, w czasie których pracują inni nauczyciele realizujący w ramach czasu pracy, o którym mowa w ust. 1, oraz ustalonego wynagrodzenia zadania określone w ustępie 2 i 3 art. 42 KN.  Dlaczego wszyscy to tolerują? Nie wiem. Jest wiele przykładów łamania prawa usankcjonowanego przez praktykę, wieloletnie przyzwyczajenia i niejasną interpretację niespójnego prawa.

2. W ramach czasu pracy, o którym mowa w ust. 1, oraz ustalonego wynagrodzenia nauczyciel obowiązany (!!!!!!) jest realizować:

1) zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze, prowadzone bezpośrednio z uczniami lub wychowankami albo na ich rzecz, w wymiarze określonym w ust. 3 lub ustalonym na podstawie ust. 4a albo ust. 7;

To jak napisał Zdzisław jest jasne

2) inne czynności i zajęcia wynikające z zadań statutowych szkoły, ze szczególnym uwzględnieniem zajęć edukacyjnych, opiekuńczych i wychowawczych wynikających z potrzeb i zainteresowań uczniów;(tak brzmi po ostatniej zmianie)

To nie jest jasne. Jaki wymiar zajęć i jakie zajęcia w ramach czasu pracy należy przydzielić nauczycielowi? Wychodzi na to, że im niższe pensum, tym więcej, ale w praktyce dyrektorzy nie określają dokładnie tych zadań. Tak więc realizacja zadań statutowych szkoły opiera się na entuzjastach, którzy – niezgodnie z obowiązującym prawem(!!!!!!) -nie liczą swojego czasu pracy. Inni dorabiają gdzie indziej i jak najbardziej liczą, ale tylko wymiar zajęć, a nie czas pracy. Czyżby jednak „solidarność zawodowa” nauczycieli, czy zwyczajna nieznajomość prawa pozwala jednym zarabiać kosztem innych?
 3) zajęcia i czynności związane z przygotowaniem się do zajęć, samokształceniem i doskonaleniem zawodowym.

Tutaj zupełna dowolność polegająca na tym, że większość nauczycieli po zajęciach z dziećmi idzie do domu, albo do innej pracy, bo wolno im w nieokreślonej ilości godzin, poza terenem szkoły, wykonywać zajęcia i czynności związane z przygotowaniem się do zajęć, samokształceniem i doskonaleniem zawodowym. Teoretycznie, ilość takich godzin z czasu pracy powinna być określona w związku z wysokością pensum i nauczanym przedmiotem. Powinien móc o tym decydować pracodawca, ale tak się nie dzieje. Są więc tacy nauczyciele, którzy nawet obrady rady pedagogicznej uważają za dodatkowe zajęcia i niemal robią łaskę, że raczą przybyć. O udziale w PRACY Rady pedagogicznej w ogóle nie ma mowy. No, chyba, że "robią awans" lub są entuzjastami.

 

Gorzko mi...

      

 

Chowański Krzysztof23-07-2004 21:57:53   [#81]

W takim razie dlaczego?

W takim razie dlaczego nauczyciel, któremu brakuje godzin do pełnego etatu w macierzystej szkole uzupełnia w innej szkole tylko pensum, a nie wymiar czasu pracy?

Dlaczego w takim razie płaci się nauczycielowi za godziny ponadwymiarowe? a nie nadliczbowe.

Czy nauczyciela, który ma 9 godzin ponadwymiarowych (oczywiście tylko teoretycznie, bo w praktyce to już chyba rzedkość) obowiązuje 60 godzinny tydzień pracy? Czy to oznacza, że na inne zadania powinien przeznaczyć 11 godzin czy 33?

Przecież nauczyciela, któremu podwyższono pensum, a jednocześnie zasadnicze (proporcjinalnie, taki, któremu nie przydziela się ponadwymiarowych) nadal obowiązuje 40 godzinny tydzień pracy?

 

W zapisach KN o czasie pracy, moim skromnym zdaniem brak czasami konsekwencji i trochę logiki.

Chowański Krzysztof23-07-2004 22:41:47   [#82]

może taki zapis?

 

To oczywiście lekka propozycja.

1.       Czas pracy nauczyciela zatrudnionego w pełnym wymiarze nie może przekraczać 40 godzin na tydzień.

2.       W ramach czasu pracy, o którym mowa w ust. 1 nauczyciel obowiązany jest realizować zajęcia dydaktyczne, wychowawcze i opiekuńcze, wynikające z ramowych planów nauczania w wymiarze np.18 godzin tygodniowo. Inne czynności wynikające z zadań statutowych szkoły oraz zajęcia i czynności związane z przygotowaniem do zajęć realizowane będą w pozostałym np.22 – godzinnym wymiarze w uzgodnieniu z pracodawcą.

Gaba24-07-2004 02:43:35   [#83]

- fajny zapis, przyjdzie se nauczyciel do pracy i se uzgodni ze swoim pracą dawca - ja dziś nie mam czasu.pracuję 4 godziny, bo mam taki plna lekcji. To uzgadnianie ma miejsce własnie dzisiaj, że nie masz kogo do roboty zagonić, bo nauczyciele mają 18 godzin wymiaru dydaktycznego i - niewiele potrafią dac ponadto.

Pracownik nie uzgadania z pracodawcą, on ma umowę o pracę, czyli kontrakt pracowniczy, że ma robić nie więcej niż 40 godzin i ma to robić naprawdę. I to jest tragedia polskiejszkoły.

Chowański Krzysztof24-07-2004 21:40:57   [#84]

Pisząc "w uzgodnieniu" nie chodzi mi o pensum tylko o Inne czynności wynikające z zadań statutowych szkoły oraz zajęcia i czynności związane z przygotowaniem do zajęć. Jako "nadzorca" wiesz co Twój nauczyciel robi w szkole, kiedy nie prowadzi zajęć dydaktycznych.

22 godziny poza pensum ma pracować w szkole. A dyrektor od tego by z nim to uzgodnić. Z nim uzgadnia się co się robi a nie jak długo.

Spayk25-07-2004 01:09:22   [#85]

Agabu

Twój wywód jest  jasny (bez niego też wiem za co mi płacą)

Zastanawia mnie dlaczego dyrektorzy tak "cierpią" że nie mogą rozliczyć nauczyciela z tych pozostałych 22 godz. Ustawodawca tego nie wymaga więc dyrektorzy też z tego powinni czuć się zwolnieni. Widocznie władza "chciała zrobić dobrze nauczycielom" lub "robi im na rękę". Nasze władze nie wymagają aby nauczyciel ściśle rozliczał się z tych godzin i uważam za chore nawoływanie nauczycieli aby to zmieniać.

W tym miejscu należałoby się zastanowić na ile dyrektor jest jeszcze nauczycielem, a na ile "zarządcą nieruchomości i ruchomości w postaci nauczycieli" (proszę o wybaczenie wszystkich dyrektorów którzy poczuli się urażeni".  Faktem jest że cały zapis o 40 godzinnym tygodniu pracy jest, nazwijmy to, niezręczny ale nie da się ukryć że korzystny dla nauczyciela. Specyfika zawodu. Marynarz na promie pływa np. 2 tygodnie a następny tydzień lub dwa ma wolne i nie słyszałem żeby wołał aby w tym czasie kazano mu sprzątać nabrzeże. Rozumiem że jest problem ze "złymi" nauczycielami, ale "gwiazdy" i "nieudacznicy" są wszędzie, są też profesjonaliści. Osobiście uważam, że przynajmniej 1/4 nauczycieli nie kwalifikuje się do tego zawodu.Ale boję się że chcecie wylać dziecko z kąpielą. Młodych możecie odsiewać na stopniach awansu (wiem że to trudne ale trzeba się może odważyć)

beera25-07-2004 09:14:32   [#86]

:-)

Spayk, przyjechalam wczoraj i się nosiłam z napisaniem postu na tym watku, bo jest interesujaca bardzo ta dyskusja.

I ten Twoj dokladnie strzela w stronę moich rozmyslań.

Pytasz- " Na ile jeszcze dyrektor jest nauczycielem..."

Wlaśnie. Może w tym największy problem dyrektorsko- nauczycielskiego swiata. 
Jakoś dyrektorzy, jak przyczółka ostatniego w walce o niezidentyfikowane dobra, walczą o to by móc z mocą powiedzieć " jestem nauczycielem"

Otóż, moim zdaniem, dyrektor jest dyrektorem i to jest jego główna profesja. Jest więc zarządcą- i owszem, jest reprezentantem szkoły, jest także pracodawcą, musi być menadzerem, itp, itp.

 To jakby zastanawiać się, czy była ekspedientka w sklepie, ktora zostaje jego kierowniczką , jest dalej ekspedientką.

Z jakiegos powodu chce się, by do szkoły przymierzać inną z miar, ktorą z powodzeniem stosuje się do calego świata.

Fajnie, gdy kierowniczka rozumiejąc lepiej ekspedienki, kupi im wygodniejsze łapcie, ale ma ona juz jednak także inne zadania- chciałaby by obrót był większy i klienci zadowoleni. ( Wybaczcie trywialny przyklad)

Dyrektorzy lubia o sobie mówić- jestem nauczycielem. Dla mnie to komunistyczne wspomnienie drzemiące w naszych sercach, gdy mowienie " jestem robotnikiem" mialo oznaczac dobre korzenie "wladzy" oraz ciche zapewnienie- jestem robotnikiem i nic Wam, bracia, zlego przy mnie się nie stanie. No i jeszcze- ukręcimy leb inteligenckiej hydrze.

Mówmy o dyrektorach- dyrektorach. Nie zaniedbujacych w sobie " nauczycielskosci" ale świadomych innych zadań.

I stąd konflikt.
Bo jesli dyrektor ma przed soba okreslone ( inne niż nauczycielskie) zadania, to akt prawny pod tytulem KN jest mu kulą u nogi. Wszyscy wiemy, ze KN jest sukcesem zwiazkowym ( a w brzmieniu projektowanym to tym bardziej).
Jest niemozliwe z zalozenia by związki zawodowe szły w tę sama stroną , co pracodawca. MOzna się porozumiec- oczywiwscie, ale KN takim porozumieniem nie jest.

Marzenie by dyrektor był przede wszystkim naucycielem wyrażane przez nauczycieli stoi w sprzeczności w marzeniu na temat dyrektora rodziców, uczniów, społeczeństwa i samego dyrektora wreszcie.

Piszę o tym, choć to jakos niepopularne stwierdzenie- dla mnie jednak kluczowe w dyskusjach na KN.
Albo się chce być nauczycielem- i wtedy dyrektorstwo wyglada inaczej. Albo się chce być dyrektorem szkoły i wówczas się jest DYREKTOREM z tego wszystkimi konsekwencjemi.

Natomiast widzę, oczywiście, pewne zagrożenia, wynikajace z obserwowania rzeczywistosci- czyli z obserwacji zakusów JST.

I tu zgadzam się ze wskazaną przez spayka mozliwością wylania dziecka z kapielą. KN częstokroć broni nauczyciela, szkołę i samego dyrektora przed dzialaniami JST ( nie muszę chyba podawać naprzykładów- prawda?)

Dla mnie to  jasne, że potrzeba nam aktu prawnego regulującego okreslone zagadnienia, jednak nie może to byc KN w obecnym kształcie.

Nie powinna to być także KN poprawiana, bo jak trafnie napisala Violka z tej samej wełny nie da się z dobrym skutkiem wykonać siódmego z kolei swetra. Potrzeba nam nowego aktu prawnego.

Marek Pleśniar25-07-2004 09:26:05   [#87]

jak na KKDS V oznajmił kurator wielkopolski - "jestem nauczycielem i jak przestanę być kuratorem, mogę wrócić do uczenia" ;-)

wróci?

beera25-07-2004 09:33:12   [#88]

yhm

przeczytałam swoj post i lecę z prośbą o wybaczenie zbyt emocjonalnego brzmienia akapitu o komunistycznych konotacjach stwierdzenia " jestem nauczycielem"- żle to napisalam.
Inne uzasadnienie byloby pewnie lepsze, a i różne opcje polityczne daloby sie dopasowac ;-))

w poszukiwaniu popiołu udaję się rankiem :-)

Marek Pleśniar25-07-2004 09:52:19   [#89]

ale z postawy - ku zawodowemu dyrektorstwu nie rezygnuj:-) Popieram i ja ją.

Jest z tym tak: ustawa o systemie oświaty mówi że dyrektorem jest "nauczyciel, któremu powierzono..."

to, moim zdaniem promowanie amatorszczyzny - takie "ja tylko na chwilę zaglądałem ale generalnie dyrektorem jestem tak niesmiało i półgębkiem"

To nieprawda że dyrektorem się bywa. Pozostaje się nim na zawsze (chyba że było się przypadkiem). Bo zyskujesz inny kąt widzenia, bo zapłaciłeś/łaś koszta prywatne i zawodowe bycia dyrektorem. No i studiowałeś. Już nigdy nie wrócisz do stanu wiedzy o szkole sprzed dyrektorstwa.

Więc marnowanie zasobów ludzkich na krótkie fazy zarządzaniowe po to by wracali ludzie do uczenia jest nieekonomiczne najzwyczajniej.

agabu26-07-2004 09:23:25   [#90]

Krzysztofie

Piszesz:

"W takim razie dlaczego nauczyciel, któremu brakuje godzin do pełnego etatu w macierzystej szkole uzupełnia w innej szkole tylko pensum, a nie wymiar czasu pracy?"

Nie wiem dlaczego, teoretycznie powinien dopełniać wymiar zajęć wraz z obowiązującym czasem pracy. Tego się nie egzekwuje w całości. Niemniej przy dopełnianiu nauczyciel jest członkiem 2 rad pedagogicznych i ma obowiązek uczestniczenia w nich w obu szkołach. I tyle jest egzekwowane Praktyka rozmija się z teorią, czyt. przepisami.

"Dlaczego w takim razie płaci się nauczycielowi za godziny ponadwymiarowe? a nie nadliczbowe."

Tu jest następne nieporozumienie. Godziny ponadwymiarowe to dodatkowe godziny wymiaru zajęć i za takie się płaci według zasad wynikających z KN. Czegoś takiego nie ma w KP. W KP są godziny nadliczbowe odnoszące się do czasu pracy. Pracownicy zatrudnieni według KP nie mają w umowie zaznaczonego warunku, że jakieś godziny muszą przepracować obowiązkowo w określony sposób, a inne jakoś inaczej - dowolnie. Wszystkie czynności wykonują w czasie pracy, w sposób i miejscu określonym przez pracodawcę. To następny przywilej nauczycielski, że istnieją godziny ponadwymiarowe, wynagradzane w sposob odmienny niż nadliczbowe. Nadliczbowych nauczyciele nie mają, bo pracodawca (dyrektor) nie ma prawa ich wymagać! (czas pracy do 40 godzin). Innymi słowy nauczyciel za swoją pensję może pracować mniej, ale nie może więcej!

Cały problem zawiera się w zrozumieniu różnic pomiędzy wymiarem zajęć a czasem pracy. Z tego rozróżnienia wynikają też różnice pomiędzy godziną ponadwymiarową nauczycieli, a nadliczbowa pozostałych pracowników. Różnice te są na korzyść nauczycieli, bo godziny ponadwymiarowe rozliczane są co do godziny i za każdą płaci się tak samo. Nadliczbowe rozliczane są inaczej.

"Czy nauczyciela, który ma 9 godzin ponadwymiarowych (oczywiście tylko teoretycznie, bo w praktyce to już chyba rzedkość) obowiązuje 60 godzinny tydzień pracy? Czy to oznacza, że na inne zadania powinien przeznaczyć 11 godzin czy 33?"

Nie i nie. To jest własnie zdobycz nauczycielska. Godziny ponadwymiarowe są dodatkowymi godzinami ponad czasem pracy. Dodatkowo płatnymi i nie mają wpływu na całkowity czas pracy. Nie zwiekszają go. Jest nadal obowiązujący czas pracy (do 40 godzin), w którym nauczyciel realizuje wymiar zajęć (18, 22, 26 itp.) oraz w pozostałych godzinach zadania statutowe szkoły i przygotowanie do zajęć, samokształcenie itp. Godziny ponadwymiarowe rozlicza dodatkowo, a więc i wykonuje dodatkowo za dodatkowa zapłatę poza wynagrodzeniem podstawowym. Jak jest w praktyce - wiecie.

"Przecież nauczyciela, któremu podwyższono pensum, a jednocześnie zasadnicze (proporcjinalnie, taki, któremu nie przydziela się ponadwymiarowych) nadal obowiązuje 40 godzinny tydzień pracy?"

To następny przywilej. Zwiększa się zasadniczą płacę i dzięki temu płaci się zawsze tak samo niezależnie od tego czy godziny rzeczywiście się odbędą. Nauczyciel ma zwiększone pensum i podwyższone wynagrodzenie za niezmieniony czas pracy i dlatego nie ma już prawa do godzin ponadwymiarowych. Za ponadwymiarowe płaci się, gdy "są odbyte" i co miesiąc może to być inna kwota, niezależna od wynagrodzenia - płatna nawet inaczej - "z dołu", a nie "z góry" jak wynagrodzenie. (Stąd też średnia wakacyjna za ponadwymiarowe)

 

"W zapisach KN o czasie pracy, moim skromnym zdaniem brak czasami konsekwencji i trochę logiki."

Pokrętna logika jest.Konsekwencja działań na korzyść związkowych działaczy też. Im bardziej jest coś zakręcone, tym łatwiej o usankcjonowaną zwyczajem, lub nieznajomością prawa praktykę nagminnego naruszania prawa.

Chowański Krzysztof27-07-2004 01:04:58   [#91]

Moje pytania nie były skierowane przeciwko przywilejom nauczycielskim. Nie mam najmniejscej chęci odbierania im tego. miały one na celu zwrócenie uwagi na fakt, że prawo zawarte w KN jest niekonsekwentne. Moją intencję, która zawarta była w początkowej  wypowiedzi chce wyrazić raz jeszcze w sposób bardziej obrazowy:

Nie chcę pracować 18 godzin tygodniowo. Chcę praocować 40 godzin i za 40 mieć zapłacone, a nie za 18. Nie chcę mieć duzo wolnego. Chcę pracować za godziwą zapłatę.

 

Nie rozlicza się nauczycieli z pozostałych 22 godzin i niepłaci się za te godziny. To nie sa przywileje. W normalnym zakładzie nawet za czas, w którym pracownik jest w dyspozycji zakładu, nawet gdy jest pod telefonem w domu płaci mu się 50% stwaki.

Główne mankamenty naszego prawa to:

1. interpretacja

2. niemożność czytania ze zrozumieniem.

Przypomina ono rozmowę 2 kłocących się żydów z rabinem

Rabin wysłuchawszy pierwszego mówi: Wiesz ty masz rację.

Wysłuchawszy drugiego odpowiedział: Wiesz ty też masz rację.

na to odzywa się uczeń rabina: Mistrzu przecież oni obaj nie mogą mieć racji. Na to mistrz: Wiesz i ty też masz rację.

Prawo winno być jasne i czytelne dla tych którzy maja go przetrzegać. Jeśli jest pokrętne to nie jest prawem.

Marek Pleśniar27-07-2004 06:29:16   [#92]

bez przesady z tą nieczytelnością i pokrętnością;-)

Karta Nauczyciela jest, jak nazwa wskazuje, dla związkowca. No i jeszcze dla nauczyciela.

Zaś przywileje nauczycielskie porządna krytyka KN musi podważyć. Mówienie inaczej to tylko mydlenie nauczycielom oczu.

Warto chyba nie udawać że nie

agabu27-07-2004 09:46:11   [#93]

Krzysztofie!

"Nie chcę pracować 18 godzin tygodniowo. Chcę praocować 40 godzin i za 40 mieć zapłacone, a nie za 18."

Masz płacone za 40 godzin!!!! Że za mało? To inna sprawa. Pensja jest za "do 40 godzin", co wcale nie znaczy, że tylko za 18!!!! Problem jest w tym, że poza pensum nie jest egzekwowany czas pracy nauczyciela. W czasie pracy masz realizować między innymi pensum, czyli wymiar zajęć (np. 18 godzin) i tylko to pensum jest proste do rozliczania. Pozostałe godziny czasu pracy (w tym przypadku 22) masz przepracować łącznie z pensum za "ustalone wynagrodzenie", realizując oprócz pensum statutowe zadania szkoły i przygotowanie do zajęć oraz samokształcenie, bo za to płaci Ci się "z góry" pensję = ustalone wynagrodzenie. Nie mówię o tym, że pensja jest właściwej wysokości! Staram sie unaocznić zasadę prawną!

"KN Art. 42. ust.2 W ramach czasu pracy, o którym mowa w ust. 1, oraz ustalonego wynagrodzenia nauczyciel obowiązany jest realizować: itd."

Czasami mam wrażenie, że posługuję się innym językiem, niż polski...

Nadal twierdzę, że KN jest zła i zgadzam się z Markiem, że służy przede wszystkim związkowcom, ale na razie jest obowiązującym prawem, którego należy przestrzegać!

beera27-07-2004 10:54:22   [#94]

hm...

Mowisz że malo zarabiają nauczyciele?

rzucę tu obrazoburczą myśl:
Moi nauczyciele- mianowani tylko ( nie mowię nawet o dyplomowanych) przy 2-3 nadgodzinach ( a nawet bez nich)

zarabiają zupełnie przyzwoicie, a na pewno więcej niż bedące po studiach ( także) panie w banku, urzędach, itp

Powiem jeszcze wam, że na rynku pracy jaki mamy obecnie w Polsce  i tu w moich okolicach -zarabiają czesto więcej niż ich mężowie.

Popatrzcie na to, co się dzieje wokół.
szkoły nie funkcjonują w Kosmosie lecz w pewnej, określonej rzeczywistości.

A że zarabiamy " za malo". Pewnie- zawsze bedę zarabiała " za malo"

Gaba27-07-2004 11:24:06   [#95]

Asiu, parę dni temu siedziałam sobie w moch ukochanych Gorcach (jak zwykle z komputerem) i - przysłuchiwałam się rozmową. Nauczyciele to (w odniesieniu do ekonomistów np. ), elita. Opadła mi szczęka. Nagle się dowiedziałam - że dostać u prywiaciarza w firmie 1tys. na rękę to jest dobrze, że po studiach sie tyle nie dostaje, że...

Oczywiście, że mi mało - że to niegodziwe, że nauczyciel... a tak mało. Tu się podpisuję pod Twoimi-moimi słowami, ale ma miejsce chyba inne zjawisko - społeczeństwo bardzo zbiedniało, zwłaszcza w stosunku do początku lat 90, a nauczyciele mają te pensje gwarantowane. Choć nie chciałabym byc teraz stażystą (pensja i... niestabilność zatrudnienia).

AnJa27-07-2004 11:26:33   [#96]
Z ogromną przykrocią zmuszony jestem potwierdzić w całej rozciągłosci opinię wyrazona powyżej i podziekować za publiczne wyartkułowanie także moich w tej materii przemyslen na bazie obserwacji poczynionych.

W przypadku ewentualnego stosu prosze o umiejscowienie jego na uboczu, gdyz jako osobnik dosyć otłuszczony moge przy przysmażaniu być dla otoczenia uciązliwy.
AnJa27-07-2004 11:28:09   [#97]
O, to jest nas 3. Bo ja oczywiście chciałem solidarniść z Panią Prezes zademonstrować.

łubu dubu ...
beera27-07-2004 11:42:13   [#98]

;-)))

ufff- nawet więc jeśli ukamieniują, to w towarzystwie niezłym :-)
AnJa27-07-2004 11:49:07   [#99]
O to gorzej!

Bo we mnie relatywnie łtwiej trafić:-(
beera27-07-2004 11:51:56   [#100]
:-))))))))))))))))))))))
strony: [ 1 ][ 2 ][ 3 ]