Taka mnie refleksja naszła. Nie nowa, a stara, ale jakoś mocniej niż zwykle mnie dotyka. Po długim stażu nauczycielskim i dyrektorskim, gdzie praca ta była dla mnie radością, mam dość.
Nieprzerwane pasmo niejasności, a czy pensum łączone, a czy nie, jak liczyć w tę czy w tamtą stronę, a czy gddd dać w 8 klasie czy nie? Mnóstwo pytań, dociekań, wątpliwości, tabelek...przecież to prawo jest! Jak je stosować? Jak przestrzegać? Jak wziąć odpowiedzialność? Siedzę i kolejny raz sprawdzam informacje na potrzeby aneksu. Jest ta godzina, a ja przedzieram się przez gąszcz informacji, ramówek i jak widzę nie jestem jedyna. Po co to komu?
Wczoraj przeczytałam informacje o strajku włoskim. Związkowcy w tym artykule swoimi wypowiedziami szczują nauczycieli przeciw dyrektorom. Czy rzeczywiście dyrektorzy to wyzyskiwacze??? Ja byłam ze strajkującymi, zostali paskudnie potraktowani i kiedy czytam taki artykuł z wypowiedziami związkowców, to odechciewa mi się być w oświacie.
To mówiłam ja, niegdyś członek ZNP
https://forsal.pl/artykuly/1431249,strajk-w-oswiacie-nauczyciele-popracuja-po-wlosku.html |