Powiedziałabym rodzicom, że jeśli nie ustalą wspólnego stanowiska, dziecko zostanie "wydane" wyłącznie ojcu lub matce, bo nikt ze szkoły nie weźmie na siebie odpowiedzialności oddania opieki nad dzieckiem osobie, która nie jest akceptowana przez drugiego rodzica.
Kilka razy miałam takie sytuacje. Za pierwszym razem bardzo przeżywałam, dzwoniłam nawet do sądu rodzinnego. Powiedziano mi wtedy, że to trudna sytuacja, że coś tam, coś tam, ale pani udzieliła mi wtedy rady, że skoro wyrokiem sądu dziecko zostało przy matce, to ona uznałaby wolę matki. Pamiętam tę sytuacje, jakby była wczoraj. Pomyślałam wtedy, że tyle się mówi o instytucjach, które mają wspierać szkołę. Guzik prawda. Dopiero, jak się coś wydarzy, wtedy wszyscy wiedzą, jak należało postąpić i mają na to pp. To sąd powinien od razu ustalić kto ma głos decydujący w sprawie dziecka.
Coraz częściej rodzice się boksują wciągając w swoje wojenki szkołę, jakby nie rozumieli, że nie jest rolą szkoły rozstrzyganie pewnych spraw.
|