Mieliśmy raz pokaz filmów w szkole po południu i teraz mamy problem z instytucją która oferuje wykup licencji. Proszę o doradę jak postąpić.

Prawo tym razem jest po naszej stronie ;)

Art. 27 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych:

„Instytucje naukowe i oświatowe mogą, w celach dydaktycznych lub prowadzenia własnych badań, korzystać z rozpowszechnionych utworów w oryginale i w tłumaczeniu oraz sporządzać w tym celu egzemplarze fragmentów rozpowszechnionego utworu.”

Jeśli nękają Was wyłudzacze (fachowo nazywa się to copyright trolling) i chcą Wam wcisnąć np. "parasol licencyjny" (firma MPLC), to zachęcam do zapoznania się z tym, co poniżej udostępniam. To kilka tekstów tłumaczących, jak sprawa wygląda prawnie, oraz list, którym odpowiedziałem firmie próbującej wyłudzić od mojej szkoły pieniądze. Treść zamieszczonego w katalogu mojego listu możecie modyfikować, wykorzystywać wedle potrzeb - na zdrowie :) Albo można im po prostu nie odpowiadać, chociaż tak łatwo nie odpuszczają i trują ;) 

https://drive.google.com/open?id=0B8xbamen9X_8TVhubDBHYUxhT1U

A tutaj znajdziecie raport dotyczący spraw prowadzonych w Polsce wobec sprawców copyright trollingu (chyba z 2016 r.):

https://prawokultury.pl/media/entry/attach/MMaj-CopyrightTrolling-raport.pdf  

Gdyby ktoś chciał uczniów i nauczycieli uczulić na tego typu zjawiska - polecam na lekcje taki pomysł:

https://edukacjamedialna.edu.pl/lekcje/copyright-trolling/  

Pozdrawiam! :)

J

#jaro ale pamiętaj o małej rzeczy zacytowanej przez Ciebie

... w celach dydaktycznych lub prowadzenia własnych badań ....

A w jakich celach był ten pokaz filmu? Zarobkowych?

W szkole chyba wszystko da się uzasadnić celami dydaktycznymi ;)

podnoszę wątek bo aktualny:-)

Trzeba być bardzo ostrożnym wykorzystując filmy szczególnie w godzinach poza typowymi godzinami lekcji. Istnieją chyba firmy które sprawdzają Internet pod katem nieuprawnionego korzystania z praw autorskich bo byłam kiedyś świadkiem jak świetlica środowiskowa opisała swoje działania na stronie www i wspomniała o pokazie filmów w czasie zajęć. Mieli się z pyszna, właściciel praw zażądał dość pokaźnej kwoty.

to, że żądał nie oznacza, że się jemu należała...

ale to racja - z "nocami filmowymi" bym uważał. Reszta jest niegroźna - zwłaszcza lekcje

Ale noce filmowe to też edukacja. Kulturalna, filmowa, literacka, językowa... Ostatnio brałam udział (jako opiekun i uczestnik) w Nocy Kultury Rosyjskiej w swojej szkole. Były spotkania z Rosjanami, z absolwentami-studentami filologii rosyjskiej, z nauczycielką rosyjskiego sprzed 20 lat, były rosyjskie kulinaria (wszak trzeba było noc przeżyć) - syrniki, kwas chlebowy, ołatki, sałatka szuba, szczi, herbata z samowara itp., były konkursy językowe (kalambury, konkursy wiedzy), były też filmy rosyjskojęzyczne - reportaż z domu poprawczego, Anna Karenina, bajki animowane.

dopisywałam, co mi się przypomniało

halinah ale pamiętaj, że będziesz walczyła z prawnikami, a założę się że połowa prawników jest w stanie przeprowadzić wywód, że edukacja nie jest tożsama z dydaktyką (w ustawie masz określenie "cele dydaktyczne") ;) 

nie będzie walczyła - jak nie przyjmie ugody, to prawdopodobnie odpuszczą, gdyż przestanie im się to opłacać

no i nie demonizujmy prawników - nie udowodnią tego, bo tu dowód nie na gruncie prawnym a merytorycznym - a na tym gruncie to my jesteśmy ekspertami