w Opolu robią czystki po ciągnących się ostatnich aferach w związku z tym nauczyciele mają mnóstwo kłopotów. Oto zagadka dla dyrektorów szkół podstawowych: Jest nauczyciel, który zrobił licencjat na wydz. filologicznym UO w zakresie języka biznesu-w zaświadczeniu z uniwersytetu-pobranym zaraz po obronie są wyszczególnione dwa języki, których licencjat dotyczył: ang. i ros. Wcześniej ukończył ( 1991r.) studium nauczycielskie. Zaraz po licencjacie poszedł na magisterskie uzupełniające na tym samym kierunku i jednocześnie do pracy w szkole jako naucz. j. ang. na zasadzie kierunku zbliżonego. Dodam, że był to rok 2002 a więc o zbliżeniu decydował dyrektor. Nauczyciel popracował do ostatnich afer: wizytator zakwestionował kwalifikacje. Sytuacja nauczyciela wygląda tak: jest nauczycielem kontraktowym i ma za sobą rok stażu na mianowanego. Akt nadania stopnia kontrantowego dostał zgodniez kwalifikacjami, których nikt z oświaty przez dwa lata się nie czepiał i aprobował przez dwa lata przy zatwierdzaniu arkusza organizacyjnego szkoły. Obecnie zagrożono unieważnieniem awansu jako niezgodnego z prawem, nie przedłużeniem umowy (obecna kończy się 31.08 choć otworzono staż na 2 lata i 9 m-cy!!!) i ...nauczyciel bardzo bobry i lubiany pójdzie na bruk. Nie zrobi też podyplomówki dla czynnych nauczycieli z niepełnymi kwalifikacjami i nie dostanie pracy w innej szkole bo "nie ma kwalifikacji" podobno metodycznych. Jak to jest, że można uczyć po certyfikatach typu EAC i kursie pedagogicznym gdzie też nie ma się przygotowania metodycznego a nie można uczyć po takim uniwersyteckim kierunku (+p.p.), który, jak wskazuje nazwa wydziału , nie daje kwalifikacji medycznych czy wojskowych? Proszę mądrzejszych ode mnie o odpowiedź Dodam jeszcze, że nauczyciel wkrótce obroni tytuł mgr |