Forum OSKKO - wątek

TEMAT: wstrzynanie wydania świadectwa
strony: [ 1 ][ 2 ]
Małgoś13-06-2004 22:08:06   [#51]
jeden przynajmniej - dotyczył szk. podst. ;-)
Jolanta Szuchta13-06-2004 22:16:18   [#52]

zgredku napiszę do

Ciebie na priva może mnie zrozumiesz.
Majka13-06-2004 22:31:04   [#53]

nie dziwię się zgredkowi

(...)naprawdę szkoły ponadgimnazjalne jeszcze rządzą się swoimi prawami.

(...)w tych szkołach ponadgimnazjalnych jak widzę za duzo sobie pozwalaja.

(...)Potrafią niektórzy tylko narzekać na gimnazja.

(...)Majko może przesadziłam (...)

Jola pisze w taki sposób, że czuję się oskarżona - jako pracownik jakiejś tam i gdzieś tam szkoły ponadgimnazjalnej :)

Jolu, wierzę, że musisz mieć  bolesne doświadczenia z konkretną szkołą, że może nie chcesz zadrażniać sytuacji, ale twoje powody są prywatne i tajne, a wygłaszane opinie o szkołach - jawne i bardzo ogólnopolskie.

Kiedy postanowiłam zmienić (i zmieniłam ) synowi szkołę, bo jedna z pań bardzo nieprofesjonalnie pełniła swoją funkcję, nie wyciągnęłam z tego wniosku, że wszystkie szkoły podstawowe są złe.

Dorsto13-06-2004 22:33:16   [#54]

A serio:  najbardziej mnie boli to, że zgodnie z przepisami młodzież pokrywa koszt pobytu nauczycieli. Wtedy rzeczywiście może dochodzić to takich patologii, o jakich pisze Grażyna.

Jeśli jedzie się pociągiem do grupy opiekun ma bilet bezpłatny. To samo najczęściej dotyczny noclegów (np.liczą za 30 dzieci, a za 3 opiekunów nie). Wycieczki z biur podróży zazwyczaj opiekunom nie każą płacić. Wielokrotnie organizowałam wycieczki, nigdy nie miałam za nie płacone delegacji itd. Gdybym miała jechać na wycieczkę z klasą płacąc za nią, z pewnością bym nie pojechała. Nie stać mnie na dopłacanie do pracy ;-). I nie mam wyrzutów sumienia nie wliczając opiekunów do rozliczenia autobusu.

Jakoś nie chce mi się wierzyć w #36. Czy to aby nie plotka?

Jeszcze co do pokrywania kosztów - niedawno miałam okazję podsłuchać (fe, brzydko, ale wyjścia nie było) dyskusję dwóch młodych dziewczyn o tym, jak to n-le liceum będą "jeść (inne słowo było użyte) na studniówce i bawić się za nasze pieniądze". Za moich czasów było dla nas zaszczytem to, że mogliśmy zaprosić profesorów na wspólną zabawę.

Cieszę się , że pracuję w podstawówce ;-).

zgredek13-06-2004 22:35:29   [#55]

podaję adres

to nie jest tak

patologie są w każdej ze szkół - dotyczą zarówno dyrektorów jak i nauczycieli

i nie dlatego oburzam się - bo mojej szkoły to nie dotyczy - dotyczy - jak najbardziej dotyczy - i z tym walczyć chcę

-----------------------

po co tutaj z Wami jestem?

po co dzień w dzień czytam wszystko co piszecie?

po to właśnie, żeby się uczyć, żeby korzystać z doświadczenia, żeby rozwiązywać problemy - moje, moich nauczycieli, uczniów i rodziców

ot tak właśnie jest - nigdy nie powiem, że dzień na forum to dzień stracony - a wierzcie mi, że czytam wszystko od deski do deski

i życie moje prostsze stało się
2katarzyna13-06-2004 22:45:53   [#56]

Jestem zdruzgotana. Zaczęłyście od świadectw, a skończyłyście na atakowaniu nauczycieli z ponadgimnazjalnych. I to chórem. Ja też jestem ponadgimnazjalna i czuję sie osobiście dotknięta. Żeby zarobić i zabrać klasę na wycieczkę najpierw tyram z nimi na polu w lokalnej RSP, potem sama wszystko załatwiam (na koniec kilku oszczędnych oświadcza, że nie jadą, bo mają inne plany), a potem nie śpię przez 3 dni, bo upilnowanie 16-18 latków to...

A moje dziecko w PODSTAWOWEJ nie pojedzie na zieloną szkołę, bo klasa jest niegrzeczna i "Pani" nie będzie się wstydzić.

To może skończmy z uogólnieniami

Jolanta Szuchta13-06-2004 22:57:14   [#57]

Majko

ja juz przeprosiłam za swoją wypowiedż w #28.

Tematu jak widzisz nie podejmuje na forum zeby rzeczywiście nie uogolniać.

krystyna13-06-2004 23:32:25   [#58]

miałam nic nie pisać ale nie wytrzymałam...

zgredku

i wszyscy inni piszący, czytajacy lub czasami tylko zaglądający tu nauczyciele szkół ponadgimnazjalnych - WY JESTEŚCIE INNI !!!

To nie o Was pisze Jola - takich tutaj nie ma, ale tacy w świecie szkół ponadgimnazjalnych istnieją i niestety jest ich niemało....

Być może, tak jak pisze Małgosia, to się zmieni...

Po prostu SP i G wlazły w to bagno reformy dużo wcześniej !

A w bagnie jest nie tylko brzydko, dzieje się tam też parę mądrych i pożytecznych zjawisk....

   W SP i G - to otaczanie ucznia opieką, to rozpoznawanie jego domu, zdrowia, środowiska, by przypadkiem COŚ nie umknęło naszej uwadze, a mogło by mieć wpływ na funkcjonowanie ucznia w środowisku szkolnym, to nieustanna diagnoza jego przyrostu wiedzy i niewiedzy, to wręcz tłumaczenie się z każdej końcoworocznej oceny niedostatecznej i to nie w stylu "za co", ale pod kątem "jakie środki pani  zastosowała w celu jej uniknięcia" (to pytanie z KO), to dodatkowe zajęcia (niepłatne) wyrównujące ewentualne braki, to studiowanie wszelakich opinii i orzeczeń i indywidualne opracowywanie wymagań edukacyjnych na poszczególne stopnie szkolne, to systematyczne i stosowane w różnych formach ocenianie, by rozpoznać mocne i słabe strony aktywności uczniowskiej, to itp.........itd.........

I jeszcze coś...

Jest sobie w rozp. o ocenianiu takie zdanie:

"§ 13. Jeżeli w wyniku klasyfikacji śródrocznej (semestralnej) stwierdzono, że poziom osiągnięć edukacyjnych ucznia uniemożliwia lub utrudnia kontynuowanie nauki w klasie programowo wyższej (semestrze programowo wyższym), szkoła powinna w miarę możliwości stworzyć uczniowi szansę uzupełnienia braków."

Pytam z czystej ciekawości, w jaki sposób szkoły ponadgimnazjalne realizują powyższy zapis ? Tak z ręką na sercu...

Bo ja znam tylko teksty w tym stylu "no, twoja kariera w tej szkole chyba się już skończyła" !, albo  "to nie mój interes!"

Wiem, że nie obraziłam wielu cudownych nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych, bo ich to po prostu nie dotyczy !!!

Ja - G

Moja siostra - SP

Siostra mojego męża - LO

bogna13-06-2004 23:43:08   [#59]

a ja krystyno - pracuję w Zespole Szkół Zawodowych

i z "ręką na sercu" Ci odpowiem, że wiekszość naszych uczniów - to tacy którzy w SP i G załapali się na cytowany przez Ciebie &13.

I wygląda na to, że coś tam jednak w tych ponadgimnazjalnych robimy - bo wielu naszych absolwentow kontynuuje naukę na studiach.

Jolanta Szuchta14-06-2004 00:40:38   [#60]

A miałam się juz nie odzywać

Krysiu i tu jest sedno sprawy,bardzo mi się podoba to co napisałas o naszej opiece nad uczniem,bo tak naprawde jest.

W szkołach ponadgimnazjalnych nauczyciele(może nie wszyscy)wychodza z zalozenia że maja do czynienia z dorosłymi juz ludzmi.A to przeciez jeszcze mlodzież,toz oni maja dopiero po 17 lat.

Pewnie ze nie nalezy prowadzic ich za rekę,ale poznawac,stopniowo wprowadzac w system nauki w nowej szkole.

Moje starsze dziecko,przez 5 lat chodzilo do szkoły w duzym miescie,nie mieszkalo w domu rodzinnym,czy myslicie ze wychowawca się nim interesował bardziej ,a chyba powinien.

Przestałam jezdzić na wywiadówki bo oprócz ocen,ktore i tak znałam nie dostawałam o dziecku żadnych informacji.Całe szczęscie ze bylo mocne psychicznie i odporne na wpływy.

Bogno nikt nie mowi ze nic nie robicie bo to nieprawda,ale wszędzie są nauczyciele i nauczyciele.Dlaczego jedni potrafia być systematyczni,obiektywni i sprawiedliwi?a innym to nie wychodzi?

To dotyczy także i podstawówek i gimnazjow tylko widzisz ja akurat co do tych pierwszych jesli chodzi o moje doświadczenia uwag nie miałam.

Co się dzieje ze do dobrych liceów dostają się dzieci ktore z egzaminow zewnetrznych gimnazjalnych maja od 88 pkt wzwyz a nagle wielu z nich osiąga srednie 3,5?.Przeciez to nie jest chyba tak ze  większośc przestaje się uczyć?

zgredek14-06-2004 00:46:35   [#61]
jak realizujemy - myślę, że dokładnie tak jak inni - stwarzamy uczniowi szansę uzupełnienia braków - w miarę możliwości - i to nie naszych, a ucznia - bo niestety pełnoletni często nie chcą z takiej szansy skorzystać.

Uczniowie często czekają na tę przełomową datę dla nich - ukończenie 18 roku życia.

Nie rozumieją teraz tego co tracą.

Rodzice zabierają dokumenty - bo córka w ciąży, bo syn się będzie żenił.

Ile mam dziewczyn w ciąży?

Ile matek?

Ilu ojców?
Grażyna14-06-2004 18:44:51   [#62]

zgredku, to dla przewciwagi przykład ze szkoły podstawowej, w ktorej kiedyś uczyłam, a opisana nauczycielka to moja koleżanka, za którą się wstydziłam:

"koniec roku szkolnego, pożegnanie wychowawczyni, klasa wręcza prezent - porcelanową lalkę. Nauczycielka oburzona, że mogli się jej zapytać co chciała dostać. Wraca do pokoju nauczycielskiego i pyta, czy nie wiemy, ile taka lalka kosztuje i gdzie moglaby ja odsprzedać..."

Ta sama Pani:

"urodzinowe ciasto w pokoju nauczycielskim. Rozdanie talerzyków przypadkowe i bez żadnych  złośliwości, a ciasto nie odmierzane od linijki czy wagi aptekarskiej. Nauczycielka zerka na sąsiednie talerzyki i ze złością komentuje, że solenizantka specjanie dała jej najmniejszy kawałek"

i takich wyskoków owej koleżanki mogłabym przytoczyć więcej...

To zgredku nie kwestia szkoły, a człowieka.

zgredek14-06-2004 18:49:26   [#63]
tak właśnie pisałam
Małgoś14-06-2004 18:51:02   [#64]
"żadne uniwersytety nie zastąpią podstawowego wykształcenia" :-))
Jolanta Szuchta14-06-2004 20:03:19   [#65]

Człowieka

i zespołu ludzi ktorzy z nim pracują

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]