Forum OSKKO - wątek

TEMAT: zastanówmy się co zrobić gdy...
strony: [ 1 ]
hanabi22-05-2004 08:50:09   [#01]
okazuje sie po otrzymaniu wyników egzaminów zewnętrznych, że są one delikatnie mówiąc niezadawalające, co robicie?
panda22-05-2004 09:09:00   [#02]

analizuję

Bez względu na to czy mnie cieszy czy nie, analizuję wyniki. Ponieważ robię to od pierwszego próbnego sprawdzianu mam całkiem niezły materiał porównawczy. Nie wiem jakie raporty dają wasze OKE. Nasza zbyt skraca. Więcej informacji mam z wewnętrznych próbnych sprawdzianów, bo analizuję też błędy. Mamy opracowany standard w zakresie sprawdzianów i postępujemy zgodnie z procedurą jaką przyjęliśmy,np. po analizie z radą ustalamy plan działań dla a ja wprowadzam to co najsłabiej wyszło do problematyki hospitacji.
Mawo22-05-2004 12:59:40   [#03]
Podobnie jak Panda. Najpierw dokładna analiza, porównanie ze średnią miasta, gminy i województwa (chodzi o stopień trudności), potem program naprawczy. Niestety, w tym roku w mojej szkole sprawdzian też nie wypadł najlepiej - średnia o 3 punkty niższa od ubiegłorocznej. Opracowanie krakowskiej OKE już teraz pozwala nam wskazać te umiejętności, które wymagają doskonalenia. Ważne są też próbne sprawdziany, które - jeżeli dobrze przeprowadzone - dają te same informacje z wyprzedzeniem.
zofijka22-05-2004 20:40:19   [#04]

ja też w tym temacie

U mnie też nieciekawie. Pięciu uczniów na 30 opinia z PPP - dostosowanie wymagań, 1-dysleksja, kilku bez badań, rodzice nie udali się do poradni. Efekt-6 uczniów z wynikiem 1-cyfrowym. Zanizyli średnią pięknie. Analiza, wnioski i owszem, ale na cud nie liczymy, zostają u nas dalej-mam zespół. Za 3 lata jak dobrze pójdzie podobny wynik egzaminu(podejrzewam) Co z tym fantem zrobić nie bardzo wiem.Zostawić najgorszych na drugi rok, żeby powtarzali klasę? Ale czy to coś zmieni, zero motywacji do nauki, rodzice mają to czyli swoje dzieci w nosie,- oczywiście tych odstających. Smutno,szaro,beznadziejnie.Może ktoś przerabiał taki rocznik,ma jakiś pomysł i podpowie co dalej czynić?
ellys23-05-2004 08:20:56   [#05]

zofijko

Nie poprawi to twojej sytuacji ale może będzi lżej. Gdy czytałam twój post to tak jakbym sama go napisała - kubek w kubek to samo. I jeszcze trzeba rozsądnie tłumaczyć się przed OP.

Jesteśmy z radą przed wspólną analizą, zespoły przedmiotowe już mają wnioski, razem dokonamy uogolnień. Ale doświadczenie podpowiada, że za 3 lata, gdy ten rocznik będzie kończył gimnazjum sytuacja powtórzy się. Na teraz wnioski takie - już w VI zdiagnozować kl. V aby wsześniej wiedzieć co w trawie piszczy, dla tych obecnych od IX zespoły wyrównywania wiedzy, indywidualne plany z konkretnymi wskazówkami do pracy. Czy to coś da? Szczerze wątpię, bo zdolnych inaczej w klasie wielu i na dodatek wg nich szkoła to strata czasu. Ale coś robić trzeba.

Posieszające, że za rok na pewno będzie poprawa - dużo lepszy rocznik. Powodzenia

S Wlazło23-05-2004 09:07:56   [#06]
A może popracować z uczniami inaczej. Skoro sprawdzian jest międzyprzedmiotowy, to może warto w szkole wprowadzić przynajmniej 1-2 razy w miesiącu dzień pracy nad projektem w zakresie wszystkich przedmiotów w danym dniu, w danej klasie. Np -Oprowadzamy cudzoziemca po naszej miejscowości" - i w danym dniu na każdym kolejnym przedmiocie - łącznie z w.f. - uczniowie pracują nad tym projektem. Wpierw oczywiście trzeba zorganizować ścieżkę krytyczną - to znaczy, jaką wiedzę i umiejętności uczniowie muszą opanować w zakresie wszystkich przedmiotów, by móc przystąpić do projektu. Oczywiście- trzeba też ustalić szczegółowe wymagania do tego projektu i przydać im liczbę punktów. W takiej pracy uczniowie zaznajamiają się ze specyfiką sprawdzianu i sposobem oceniania. A może Ci niechętni uczniowie z nieciekawych edukacyjne rodzin też się zainteresują współpracą nad projektem i przez to, czegoś się nauczą? Im więcej czasu uczniowie będą pracowali nad projektami, tym lepiej wypadną na sprawdzianie. Tak sądzę. Wyjdźmy ze szuflady swojego przedmiotu. Wszystkie dotychczasowe tematy zewnętrznego sprawdzianu też mogą być inspiracją do tematu projektu, a po projekcie - przeprowadźmy  ten były sprawdzian. Może okaże się, że uczniowie w wyniku pracy nad projektem lepiej napiszą ten sprawdzian niż nasi poprzedni absolwenci.Byłbym bardzo zainteresowany takimi informacjami. Stefan
hanabi23-05-2004 10:19:20   [#07]

dziekuję ale ...

 kolejne pytanie pozornie chyba niezwiązane z tematem- czy udział w rozmaitych konkursach, projektach typu Szkoła z klasą  przynosi wymierne korzyści w sferze dydaktyczno-wychowawczej ? Jak to widzicie?
hanabi23-05-2004 10:25:23   [#08]

"nie związane"?

też mnie męczy :-)
Lidka23-05-2004 11:25:18   [#09]
Myślę o tym, próbowałam różnych form i metod, moje przemyślenia nie są przygotowane do relizacji, spróbuję podjąć pomysł pana Wlazły. Jak będzie bardziej konkretnie to podzielę się pomysłami.
panda23-05-2004 11:37:25   [#10]

Hanabi -tak.

Od dawna (bo jeszcze przed reformą) realizujemy działania blokowe, projektowe. Realizujemy, bo widzimy sens. Warunek jest jeden - nie robimy tego "sztuka dla sztuki", tzn. projekt musi być osadzony w potrzebach i możliwościach szkoły. Nazywam to często znalezieniem własnej drogi. Jakie efekty dydaktyczne? Nauczyliśmmy się realizować założenia programowe w oparciu o treści istotne dla projektu a tym samym nie stawiamy nauki na głowie a szkoła nie przestaje realizować swoich zadań na czas realizacji projektu. Uczniowie świadomi realizacji projektu nastawiają się właśnie na treści a więc potrzebne przy projekcie umiejętności wykorzystują niejako "przy okazji", nie blokują się, dzięki czemu umiejętności mają charakter ponadprzedmiotowy. Tych walorów jest więcej i długo można byłoby analizować. Wartości wychowawcze? Ukryte są w treściach, w organizacji pracy, we wspólnym osiąganiu sukcesu a tym samym budowaniu tożsamości itp.
Maelka23-05-2004 12:06:09   [#11]

Nie chcialabym być źle zrozumiana,...

... ale jestem przekonana, że egzaminy zewnętrzne obnażyły nie tyle poziom wiedzy uczniów, ile słabość metod nauczania stosowanych przez niektórych nauczycieli. Z przykrością stwierdzam, że w znanych sobie przypadkach do tej konkluzji najtrudniej dojść samym zainteresowanym.

Bardzo mnie to smuci i skutecznie zniechęca do instytucji, jaką jest szkoła... Najgorsze jest bowiem poczucie niemocy.

Od wielu lat ćwiczenia, sprawdziany, klasówki, które piszą moi uczniowie mają formę zadań zawartych w arkuszu egzaminacyjnym. Nigdy natomiast nie dążyliśmy z uczniami do osiągania rekordowych wyników. 25 punktów dla jednego ucznia to klęska, dla drugiego to sukces, z którego cieszy się cała klasa.

Uczniowie nastawieni są raczej na pokonanie własnych ograniczeń, a nie na pokonanie człowieka, który wymyślił zadanie.

Za rok moi uczniowie zmierzą się z prawdziwymi zadaniami egzaminacyjnymi. Chciałabym, aby zamiast myśleć o zdobyciu najwyższej liczby punktów, wyszli z sali z przekonaniem, że zrobili wszystko, na co ich było stać.

Za to ja chciałabym mieć przekonanie, że przez lata wspólnej pracy zrobiłam wszystko, co było możliwe, aby ich wynik był jak najlepszy.

Gaba23-05-2004 12:30:37   [#12]

od wielu lat nie wchodzę w zabawy z pomiarem, który zakłada istnienie wiedzy zewnętrznej, a który przeobraził jedynie nieco i dość powierzchownie wiedzę transmisyjną szkoły.

Wiedza jest procesem - procesem konstrukcji. Dopóki nie przerwie się łańcucha materializmu dydatycznego, pomiaryzmu na rzecz kosntuowania wiedzy, dopóki będa istnieć testy, nauka pod testy, szantażowanie szkół testami, rozliczanie szkół przez testy, dla testów... - testy są potrzebne wyłacznie urzędnikom, nie dzieciom i nie nauczycielom. Nie ma wiedzy obiektywnej zewnętrznej.

Majka23-05-2004 15:00:48   [#13]

Chrzest testów

...ciąg dalszy

AGNIESZKA NIEZGODA, EWA NOWAKOWSKA, MARIUSZ CZUBAJ
Bardziej krytycznie na temat testów, zwłaszcza maturalnych, wypowiada się Jerzy Sosnowski, nauczyciel z wieloletnim doświadczeniem. – Rozumiem, że test może być przydatny do sprawdzenia wiadomości w klasie, zwłaszcza w sytuacji, gdy nauczanie w liceum skrócono o rok. Ale test w przypadku matury to absolutne kuriozum: upokarzające jest to, że test sprawdza, czy ktoś na poziomie maturalnym opanował umiejętność czytania po polsku, bo przecież nie interpretowania i nie rozumienia tekstów. (...)
Listę zarzutów wobec takiej formy egzaminów można poszerzyć. Nauczyciel nie tylko przecież przekazuje wiedzę, ale także uczy sposobu formułowania myśli. Jeśli więc test układałyby te same osoby, które miały kontakt z uczniem, można oczekiwać, że intencje i oczekiwania obu stron byłyby podobne. A jest to kwestia niesłychanie istotna, gdy wymaga się krótkich odpowiedzi sformułowanych tak, jak wyobraził to sobie egzaminator. Z testami mają kłopoty nie uczniowie przeciętni, ale inteligentni. Nie można przewidzieć, jak na określone pytanie zareaguje uczeń zdolny, myślący oryginalnie i nieschematycznie. Choćby odpowiedź była najlepiej uargumentowana, bardziej liczył się będzie od niej uczniowski spryt ,podpowiadający, jakiej odpowiedzi spodziewa się egzaminator.
Gaba23-05-2004 15:55:04   [#14]

 sprawadzanie czytania ze zrozumieniem jest obowiązkiem szkoły, z tym jest katastrofalnie, np. raporty OECD z 1996r., albo ubiegłoroczny PISA (jestem na świeżo po lekturze) o tym mówią. Ponad 10% polskich magistrów nie wie, co przeczytało.

- czy na maturze to sprawdzanie powinno się odbywać,  to tego ja nie wiem! Wcale nie musi być tego dramatycznego pomiraowego testyzmu - kiedyś był taki ciekawy artytuł na wulkanowskich stronach wewnątrz czarnego pudełka - poszukajcie go, rewelacyjny.

 

Wiedza nie jest obiektywnie istniejącym konstuktem  poza człowiekiem, to jest proces, wiedzę się buduje, każdy to musi zrobić na własny użytek.

Gaba23-05-2004 18:51:03   [#15]

Aby zrozumieć i poznać umiejętności ucznia oraz proces ich nabywania, trzeba wykroczyć poza standardowe obserwacje i pomiary tych umiejętności, gdyż są one w poważnym stopniu kształtowane w interakcjach społecznych poza szkołą, poza doświadczeniem szkolnym. Uczenie się ma zawsze społeczny kontekst, jest wbudowane w społeczny i kulturowy kontekst oraz interakcje (Salomon, Perins, 1998, s. 2). Społeczna orientacja określana jest mianem konstruktywizmu społecznego (social contructivism) i stanowi dość atrakcyjny teren przemyślenia relacji między społecznym a indywidualnym aspektem uczenia się (zob. Blanton, Moorman, Trathen, 1998 oraz Salomon, Perkins, 1998).

zofijka23-05-2004 22:03:15   [#16]

ellys i .............

ellys- dzięki za pocieszenie, w grupie rażniej, kolejny rocznik u mnie również w miarę zdolny, ambitny i powinno być dobrze, czego i tobie życzę

swlazlo- dziękuję za próbę pomocy, zapewne skorzystamy, pomysł z odejsciem od klasycznego oceniania jest też niezły

Maelko- daleka jestem od jednoznacznych opinii, czy to tylko wina złych metod, ja nie uczę tej klasy, wiele wiem na ich temat z rozmów z nauczycielami, hospitacji,itp. Nie życzę ci tak opornej na wiedzę  materii. A tak jeszcze dla ścisłości- matematyki( a z tym było najwięcej problemów- w uproszczeniu) uczy nauczyciel, który pracuje również w sąsiedniej szkole i tam były o wiele lepsze wyniki,więc wydaje mi się  , że to nie tylko kwestia metod. Zresztą, gdyby o te metody chodziło pewnie byłoby łatwiej. Wczesniejsze sprawdziany były na przyzwoitym poziomie, nawet dobrym, więc proszę nie sądzić, że to tak zawsze . To po prostu taki rocznik, który nie daje spać, ponieważ człowiek szuka pomysłu, jak to zmienić, choć trochę. Bo po to w końcu w tej szkole jest.

A swoją drogą zastanawia mnie do jakiego momentu wg PPP trzeba dostosowywać wymagania, jeżeli możliwości ucznia niewielkie a potrzeby żadne? A sprawdzian ,egzamin taki sam dla wszystkich- arkusz A1. A wyniki potem mają pokazać jak szkoła uczy? A przecież " tak krawiec kraje jak materiał staje". A.........

gajga24-05-2004 23:17:43   [#17]
Jak dostosować wymagania z języka polskiego w klasie IV do mozliwości ucznia, który nie zna wszystkich liter? A z języka angielskiego do możliwości dziecka, które w szkole nie mówi (podejrzewamy mutyzm wybiórczy, ale mama nie chce pójść z dzieckiem do poradni, bo dziecko w domu mówi)? Co z tymi dziećmi zrobić? promować za wszelką cenę? A co w VI klasie?
2katarzyna24-05-2004 23:44:47   [#18]

Co do mutyzmu -

 może trzeba odpowiednio "przycisnąć" matkę. Pewnie nie rozumie, na czym problem polega. Mutyzm najczęściej pojawia się w rodzinach z jakąś patologią, gdzie dziecko jest molestowane, bite... I tak w szkole nie bardzo możecie dzieciakowi pomóc. Tu potrzebny psycholog i to dobry. Bez obniżenia poziomu wymagań się nie obejdzie.
Jola25-05-2004 07:37:22   [#19]

Miałam ucznia z mutyzmem

Łukasz był badany w PPP (w I klasie), no i rzeczywiście stwierdzono mutyzm wybiórczy, ale na tym rola poradni się skończyła ;-)
Od czwartej klasy sama zaczęłam z nim pracować. Początkowo wymiana komunikatów polegała na pisaniu przez ucznia odpowiedzi lub kiwaniu głową. Wiedziałam, że w domu mówi. Zaangażowałam jego kolegę Tomka -niezłego łobuza (jak oni w takich sytuacjach się sprawdzają!), z którym Ł. często spędzał czas. Udzieliłam T. rad, jak ma wpłynąć na Ł., aby zaczął z nim rozmawiać. No i udało się! A potem Tomek pośreniczył w kontaktach ze mną. Pierwsze słowo - tak - zostało wypowiedziane tyłem do mnie (nie miałam widzieć zarumienionej twarzy) i bardzo cicho. Potem posadziłam go w ławce przede mną i rozmawialiśmy. Próbowali też inni nauczyciele. Ukończył szkołę podstawową. Po kilku latach rozmawialiśmy (swobodnie) na ulicy. Dzisiaj przystojny dwudziestoletni kawaler głośno mi się kłania :-)
 Próbujcie, tym dzieciom często potrzebne jest zwykłe zainteresowanie nimi. Życzę i Wam powodzenia!

RomanG25-05-2004 08:42:44   [#20]
A jakich rad udzieliłaś Tomkowi?

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]