Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Promowanie uczniów - dostosowanie wymagań
strony: [ 1 ]
Karolina19-05-2004 15:23:53   [#01]

 

W wątku konsultacyjnym wypłynęła bardzo ciekawa kwestia promowania uczniów klas I-III, którą tak celnie podsumował Stefan, iż uznałam, że rzecz jest warta dyskusji.

............................................

Do Karoliny i Joli, a może i Wszystkich. Przy  braku promocji z powodu nie opanowania programu nauczania - weźcie pod uwagę, że osiągnięcia uczniów w podstawie programowej są przewidziane do osiągnięcia w ciągu całego etapu edukacyjnego - czyli w okresie do trzech lat.Programy nauczania nie mogą być sprzeczne z podstawą programową.

Co to oznacza - że nie ma podstawy do pozostawienia ucznia w klasach I-II (zintegrowane), IV-V a w szkołach nasstępnych - także I klasa i II klasa, gdyż te wymagania programowe są do osiągnięcia przez ucznia  ciągu trzech nauki a nie jednego roku.Brak promocji z powodu nie opanowania programu mógłby więc mieć miejsce w końcowej klasie.

Tylko - jak to się ma do zewnętzrnego sprawdzianu i egzaminu, w których uczeń może mieć nawet 0 punktów, ale sprawdzian lub egzamin złożył.Zgodnie z logiką - nie powinno być drugoroczności z powodów braków programowych. Do tego - mamy wymóg ministerialny w zał. do Rozporządzenia o nadzorze, że programy nauczania muszą być dostosowane do możliwości, potrzeb i aspiracji uczniów.

No, to te możliwości i aspiracje mogą być u jakiegoś ucznia bardzo malutkie i promujemy wtedy na takim bardzo malutkim poziomie.Tylko, jak to tłumaczyć nauczycielom zapatrzonymi w swoje wymagania a nie w możliwości poszczególnych dzieci?. I tu ponownie  pojawia się problem nieszczęsnych stopni zamiast oceny opisowej.Ciekawy jestem, jak sobie poradzą na nowej maturze, która może być zdawana w przedmiotach na poziomie podstawowym i rozszerzonym. Jak będzie się miała 4 z poziomu rozszerzonego do 6 w poziomie podstawowym.

W naszych szkołach jakości OSKKO - powinniśmy zrezygnować ze stawiania stopni, tylko wstawiać je dopiero na semestr i koniec roku, dopóki jeszcze wstawianie stopni obowiązuje, gdyż jestem przekonany, że najpóźniej za kilka lat - po prostu znikną jako sposób oceniania i klasyfikowania, zatem i nowe rozporządzenie o ocenianiu będzie miało krótki żywot.

W Szwecji - uczniowie otrzymują pierwsze stopnie dopiero rok przed maturą, a uczą się szwedzkie dzieci znakomicie, przy 25-28 uczniach w klasach.Nasi uczniowie - to gorsza kategoria i trzeba ich stresować stopniami zamiast wyzwalać w nich radość z uczenia się? Nie sądzę, żeby były gorsze. Pozdrawiam

................. tyle Stefan ;-)

 

Słuchajcie - mieści się Wam to w głowach? Ja np wiem, ze matematykowi moich uczniów by się nie mieściło;-) Mnie się mieści i na dodatek bardzo podoba. Chciałabym o tym porozmawiać.

Jola19-05-2004 15:32:33   [#02]

Stefan, dziękuję, wiele zrozumiałam

Nie zetknęłam się do tej pory z taką interpretacją wymagań programowych w kontekście drugoroczności.
Majka19-05-2004 15:51:26   [#03]

Ciekawy jestem, jak sobie poradzą na nowej maturze, która może być zdawana w przedmiotach na poziomie podstawowym i rozszerzonym. Jak będzie się miała 4 z poziomu rozszerzonego do 6 w poziomie podstawowym.

Na szczęście przeliczanie na oceny w ogóle nie jest przewidywane. Punkty i już - z oznaczeniem poziomu.

Karolina19-05-2004 23:31:02   [#04]

Wydaje się Wam możliwa edukacja bez ocen?

Pytanie podchwytliwe i wiem, że kiedyś o tym rozmawialiśmy może jednak wrócimy do tematu..?

Druga sprawa, która mnie zaciekawiła to kwestia opanowania podstawy programowej na danym etapie edukacyjnym. Logiczne wydaje się stwierdzenie Stefana, że po ukończeniu etapu (3 lat) można stwierdzic dopiero  czy uczeń opanował lub nie zakres materiału. Rewolucja w szkołach?

Przy grzechach dzisiejszej polskiej oświaty nie macie poczucia, że coś trzeba zmieniać i czy to tylko zależy od finansów, które są zawse jedynym usprawiedliwieniem dzisiejszych bolączek w szkołach?

Majka20-05-2004 07:05:33   [#05]

Karolino :)

Zapytałam o to (szkoła bez ocen) uczniów na forum szkoły. Zacytuję ci najbardziej typową odpowiedź:

"Ja znajac siebie zaczalbym sie uczyc wlasnie rok przed matura icon_biggrin.gif. Ale jakie moje zycie do tego czasu byloby piekne icon_biggrin.gificon_biggrin.gificon_biggrin.gif."

:)))))

agabu20-05-2004 11:26:51   [#06]

A ja jestem za

szkołą bez ocen. Marzę o tym od lat. Wymyśliłam System Oceniania Szkolnego bez ocen niedostatecznych w ocenianiu bieżącym - sprawdzony przez trzy lata praktyki.

Myślę podobnie jak Stefan. Następnym krokiem byłaby rezygnacja z ocen w ogóle poza rocznymi i na koniec etapu edukacyjnego. Jasne, że to rewolucja. Ale, świat się zmienia i szkoła też powinna.

Umiem sobie też wyobrazić szkołę bez ocen wszelkich.

GregWeb20-05-2004 11:39:11   [#07]
Najgorzsze są stereotypy myślowe nie tylko naszych pupilków ale przede wszystkim ich rodziców. Dla nich jest to b. trudny orzech do zgryzienia, chociażby z tego powodu, że trudno im będzie kontrolować postępy swoich dzieci ( to jeden z głosow z posiedzenia Rady Rodziców).
Basik20-05-2004 12:07:59   [#08]
Proponuję zrobić pierwszy krok - odejście od oceniania zachowania.To jest relikt przeszłości, z ktorym już dawno nalezało się pożegnać. Szkoly we Francji np. całkiem nieźle radzą sobie bez oceniania zachowania.U nas nauczyciele traktują tę ocenę jako istotne narzędzie wychowawcze.
Jola20-05-2004 14:03:49   [#09]

Ja tam lubię zmiany

Szkoła bez ocen? Zastanawiałam się kiedyś nad tym. Myślę, że wreszcie moglibyśy skoncentrować się na samym nauczaniu, mielibyśmy na to więcej czasu. To lepsze niż ocenianie bez jedynek. Obserwujemy, że z roku na rok dzieci uczą się coraz mniej. Kto wie, może taka nowość dałaby nieoczekiwanie dobre efekty? No byłaby tu konieczna rewolucja w myśleniu, jak pisze GregWeb. Powiem, że irytują mnie pytania uczniów, gdy coś zadaję: "A będą za to oceny?" Wiadomo, nie zawsze są. No i co?
agabu20-05-2004 14:25:11   [#10]

Zgadzam się z Tobą Jolu

Szkoła bez ocen jest lepsza od szkoły tylko bez jedynek. Ale szkoła bez jedynek na codzień to już jakiś krok naprzód. Przy tym nie jest to po prostu eliminacja oceny i już. Trzeba było wymyślić coś - nie w zamian - ale innego motywującego bez strachu przed jedynką.
Jola20-05-2004 14:39:56   [#11]
Trzeba było wymyślić coś - nie w zamian - ale innego motywującego bez strachu przed jedynką.
Na pewno nie było to łatwe i przypuszczam, że macie satysfakcję, iż przynajmniej staracie się dzieciom pomóc.
Ale nie wszystkie dzieci boją się tylko jedynek.
S Wlazło20-05-2004 22:11:37   [#12]
Cieszę się z Waszego myślenia  o stopniach. Jakże byłoby pięknie, gdyby nasi uczniowie zaczęli się uczyć, bo dostrzegają wartość nauki i nie uczą się dla stopni.W tzw, wieku młodoprodukcyjnym - 19-29 lat, to  niemal co trzeci Europejczyk w tym wieku - to młody Polak. Przecież my podbijemy tę Europę. Tylko, którzy młodzi Polacy ją podbiją - nie ci chyba,co znają na pamięć traktaty nieszawskie i w związku z tym mają szóstki.Uczyć się dla swoich życiowych szans a nie dla stopni - to się marzy w naszych szkołach OSKKO. Ale ucznia trzeba oczywiście oceniać ciągle - moim zdaniem najlepiej w postaci zwrotnej informacji o jego postępach.Kiedyś Liceum w Milanówku pod Warszawą miało problem z potencjalną likwidacją tego liceum, gdyż rodzice dowozili uczniów do pobliskiej Warszawy. Podjąłem wspólpracę. W wyniku rozpoznania wśród uczniów okazało się, że najbardziej stresujące byly dla nich stopnie szkolne.Kiedy przedstawiłem ten problem radzie pedagogicznej - połowa nauczycieli obrażona wyszła z sali. Ale pozostali postanowili popracować ze mną.Zmieniliśmy ocenianie na jakościowe (wskazywanie, które standardy wymagań uczniowie spełniają a które nie, a wybór poziomu :zawężony-podstawowy czy rozszerzony należał do ucznia.)Obecnie Liceum to nie może opędzić się od chętnych uczniów, z Warszawy przyjeżdzają się tam uczyć. Podobne doświadczenia pojawiają się w Liceum Ekonomicznym we Wrocławiu. Czy to są jednostkowe doświadczenia. Póki co - tak ,ale może to jest jakaś droga do lepszej edukacji?
S Wlazło20-05-2004 22:25:09   [#13]
Do Majki - no właśnie -czy maksimum punktów na poziomie podstawowym - to więcej niż średnia punktów na poziomie podwyższonym? .A przecież uczelnie będą brały pod uwagę i wynik zewnętrznej matury i świadectwo.A nie chcąc tracić organizowanych kursów przygotowawczych, bo to duże pieniądze dla uczelni i wykładowców - pewnie będą nadal mieli "rozmowy kwalifikacyjne" lub testy. Może i my się doczekamy roku "zerowego", na który bez egzaminu zgłasza się każdy maturzysta w dowolnej uczelni (W Niemczech, tylko 4 uczelnie wyższe mają dodatkowe egzaminy). Dziękuję za dialog.Stefan
agabu20-05-2004 22:29:49   [#14]

Nie na temat

Stefanie, proszę,sprawdź pocztę. Pozdrawiam.
Majka21-05-2004 00:03:48   [#15]

do Stefana

Nie znajdę tego teraz, ale przeglądając propozycje nowej rekrutacji, widziałam wypowiedź jednego z rektorów. O poziomie podstawowym wypowiadał się co najmniej z lekceważeniem. "Stara" czwórka na maturze jest dużo cenniejsza od maksymalnej liczby punktów na poziomie podstawowym" - tak to mniej więcej brzmiało.

Większość zasad nowej rekrutacji  zakłada obowiązek zaliczenia matury ze wskazanych przedmiotów na poziomie rozszerzonym.

 Będzie wesoło....

bogna21-05-2004 00:09:12   [#16]

.... szczególnie "wesoło" będzie dla absolwentów techników

w ramowych planach nauczania tyle godzin przeznaczono na nauczanie w zakresie rozszerzonym, że .....

uczelnie państwowe nie dla nich :-(

maeljas21-05-2004 07:28:15   [#17]

a może o to właśnie

chodzi.........Konsultanci przygotowujący na studia (czytaj korepetytorzy)

nie stracą zajęcia - tylko zmienią opcje - bedą przygotowywć do rozmów

 kwalifikacyjnych lub "rozszerzać" poziom?

hania21-05-2004 16:10:40   [#18]

byłam dziś na

niespodziewanym dla mnie zastępstwie - na religii, klasa III gim , nie uczę tam normalnie...

niespodziewane - więc w biegu coś musiałam wymyśleć....

więc pogadalismy po prostu....

o ściąganiu, ocenianiu, szkole o jakiej marzą....

wypowiedzi uczniów brzmiały mniej więcej tak:

- ściągamy, bo chcemy uzyskać lepszą ocenę,grzechu ( to religia była w końcu:-)) w tym nie widzą, wszyscy ściągają.

- może by nie ściągali, gdyby ocen w dzisiejszej formie nie było

-  jak by ocen nie było, szkoła byłaby fajna

- na pytanie - czy uczyliby się wtedy - najpierw zapadła chwila ciszy, potem większość stwierdziła, że pewnie nie

- a gdyby był jeden, końcowy dla danego etapu edukacyjnego, egzamin, który o tym co dalej by decydował - wtedy by trzeba się czasem pouczyć

kiedy uczyliby się chętnie , dla samej przyjemności uczenia się, zdobywania nowych umiejętności, wiedzy, doświadczeń? - jakoś większości nie mieściło się to w głowie.... spytałam, czy czegoś w życiu nauczyli się bez większych problemów i na dokładkę z przyjemnością.

po długiej ciszy jeden z uczniów stwierdził, że sporo - w ramach posługiwania się komputerem

pytanie następne - czemu? - bo lubię, interesuje mnie to.....

 

tak naprawdę to nic mnie tu na tej lekcji nie zdziwiło...

ich za to tak: że nauczyciel może takie teorie o szkole bez stopni, uczącej, tego co ich interesuje, glosić :-)))

S Wlazło22-05-2004 21:20:37   [#19]
Haniu - to bardzo interesujące doświadczenie, które opisujesz. Jedno jest w nim pewne: ocenianie w szkole nie jest przez uczniów akceptowane. I teraz musimy zapytać ich i siebie: czy możemy stworzyć inny system mobilizujący ich do uczenia się, bo to oczywiste, że nie można nie stawiać im wymagań.Wtedy nie będzie im się chciało uczyć, może tylko jednostkom. Ale gdyby te wymagania okresłać na miesiąc (jakiś moduł tematyczny do opanowania, wiedza i umiejętności bardziej złozone niż odpytanie z prostych czynności), na trzech poziomach: dopuszczający, podstawowy i rozszerzony i niech uczniowie wybierają termin swej prezentacji (ustnej, pisemnej) i poziom? Musieliby to czynić co miesiąc - czy to mobilizowałoby i zmuszało do systematycznej pracy? A my odnotowalibyśmy zaliczenie modułu i poziomu w karcie obserwacji osiągnięć ucznia, które po każdym semestrze wędrowałyby do portfolio ucznia. Pytam - oczywiście  kontekście szkół jakości OSKKO.Dzięki Haniu za ten opis.Pozdrawiam. Stefan
hania22-05-2004 22:14:38   [#20]

właśnie...zaliczenie...

pamiętam taki termin z okresu studiów.... i niektóre przedmioty mam w indeksie "zal" ..i uczyłam się, nawet jak mniej mnie troszke temat wciągał, bo... było zal

oceny w dzisiejszym kształcie: 6,5,4,3,2,1 są potężnym elementem rywalizacji między uczniami....

mam taką klasę - w większości dość zdolną, w większości - dość ambitną.... i grupę kilku osób ewidentnie rywalizujących o oceny własnie... wychowawczo - trudne zadanie przede mną ciągle: jak pokazać komuś (Jasiowi przysłowiowemu), że warto wiedzieć, umieć to czy owo, po to, żeby wiedzieć umieć, a nie po to, by otrzymać piątkę - jak Staś. troszkę już wiem, jak to robić na mojej matematyce, ale jakoś nie wszyscy nauczyciele mnie w tym wspomagają, a rodzice nakręcają spiralę....

Kończy się rok szkolny, wystawiane są oceny.... mam dość i tochę pytań moich wychowanków: czemu, no niech pani popatrzy do dziennika, pani od polskiego, biologii czy jakiegoś tam przedmiotu, wystawia Jasiowi 4 a mnie tylko 3...... Wysyłam do pani stosownej oczywiście, bo widzę, że szwankuje tu jasność kryteriów oceniania i klasyfikowania.... niech pani tłumaczy dzoiecię drogie, ja tego przedmiotu nie uczę... ja mogę o mojej matematyce..... ale u pani na matmie to wszystko wiadomo..:-)), no, starałam się, żeby było wiadomo... ale co by pani mi z tej biologii postawiła, bo do tamtej pani, to ja się boję iść zapytać...

jak rany - gdzie ja pracuję!

wolę więc: zaliczył, kartę obserwacji osiągnięć....

lata temu, gdy stosowałam "dopytywanie" tuż przed klasyfikacją (teraz nie robię tego absolutnie) pewien uczeń, którego chciałam wyciągnąć z niedostatecznej, zapytany co on właściwie umie, o co mogłabym go zapytać, powiedział, że nic...... piąta gdzieś klasa to była , ja wiedziałam, że umie dodawać odejmować ułamki, w ogole rachunki jako tako, wyobraźni przestrzennej też miał trochę, a on mówi, że nic... uświadomiło mi to wtedy, że bład mój chyba w informacji zwrotnej, on nie wiedzial, co wiedział......jemu oceny niedostateczne po drodze powiedziały tylko, że nic nie wie :-((

więc jestem za szkołą bez ocen i nie pojmuję dążeń nauczycieli z nauczania zintegrowanego do powrotu do cyferek..., rodziców tych dzieci o tyle rozumiem, że pokutują własne szkolne przyzwyczajenia.....

ale jak wśród znajomych nauczycieli napomkne o szkole bez stopni, opisie osiągnięć, słyszę: wiesz ile to bedzie roboty?

oj, bedzie....ale ja wierzę, że warto....

S Wlazło22-05-2004 22:28:43   [#21]
Haniu, jeszcze raz dziękuję. Ta walka o stopnie - to rzeczywiście horror. Więcej pracy powiedzą niektórzy nauczyciele, nie jestem tego pewien, a nawet gdyby, to czyż nie powinniśmy pracować z zaangażowaniem na rzecz właściwego rozwoju edukacyjnego naszych uczniów. Początki będą trudne, ale potem pójdzie- jak w wielu szkołach na świecie.Serdeczności - Stefan

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]