Napisała do mnie pani - szkolny rzecznik praw ucznia. Za jej zgodą cytuję niektóre z jej obserwacji: "Jestem katechetką i jednocześnie w podstawówce w K. rzecznikiem praw ucznia. Bardzo dziękuję za dzisiejsze spotkanie, bo wyniosłam z niego naprawdę sporo cennych wskazówek. Jako rzecznik bardzo często jestem w trudnej sytuacji, by roztrzygnąć jakiś problem, ale na szczęście nie mam takich absurdalnych sytuacji jak bezwzględne przestrzeganie prawa do prywatnosci, czy inne, o jakich czasem słyszę. Z doświadczenia wiem, jak łatwo jest przekroczyć tę granicę, kiedy dziecko zacznie wykorzystywać tylko swoje prawa. Powiem szczerze, że wstyd mi czasem za moich kolegów, czy koleżanki, że nie wspomnę o niby przełożonym, tzn. rzeczniku praw dziecka, gdy słyszę o takich sytuacjach, kiedy zapomina się o egzekwowaniu obowiązków i wpaja się uczniom tylko ich prawa i to jeszcze w interpretacji takiej, że dziecko zaczyna się czuć jak ktoś, kto ma władzę nad nauczycielem i manifestuje swoją bezkarność. Z drugiej strony kiedy zaczynałam pełnić funkcję rzecznika, myślałam, że dzieciaki będą korzystać z mojej pomocy także w sytuacjach, gdzie niekoniecznie nauczyciel zawini, ot tak po prostu będą też wykorzystywać sytuację, że mogą przyjść i "naskarżyć" na nauczyciela. Zresztą często ta funkcja tak jest odbierana. Tymczasem to, co mnie bardzo zaskoczyło, że dzieci mają ogromne poczucie sprawiedliwości, praktycznie przez 4 lata nigdy nie przyszły np. w sytucji, gdy nie były przekonane, że nauczyciel zachował się wobec nich nie fair, czy gdy wiedzą, że ewidentnie wina leży też po ich stronie, bo np. tak swoim zachowaniem sprowokowały nauczyciela, że on w następstwie się wobec nich źle zachował. Dzieci, że tak powiem, jak i każdy dorosły nawet bez większej znajomosci swoich praw wyczuwają, kiedy ktoś działa na ich szkodę, a nie kiedy działa nawet srogimi metodami dla ich dobra.
Martwi mnie, że w polskiej szkole zrodziła się tak idiotyczna sytuacja, że nauczyciel nie wie, jakie ma prawa, czy też że w ogóle je ma i siedzi jak mysz pod miotłą, trzęsąc się przed dyrekcją, kuratorem, czy rodzicami." |