Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Szkoła dla matoła???
strony: [ 1 ]
Rycho15-04-2004 10:01:25   [#01]

czy to naprawdę jest możliwe? Czy też nie ma sprawy?

http://kiosk.onet.pl/art.html?NA=1&ITEM=1158736&KAT=239

beera15-04-2004 10:23:54   [#02]

no tak...

Wygląda to tak: panie z kuratoriów spotykają się z dyrekcjami szkół i sugerują, że jeśli szkoła nie zapewni sukcesu edukacyjnego, to dyrekcja może szukać pracy gdzie indziej , nie ma co- juz wiem, co to sukces edukacyjny szkoly ... :-((
Marek Pleśniar15-04-2004 11:59:59   [#03]

taa..

mnie nigdy nie spotkało takie dziwo ale jesli kogoś tak to winni kretyńskiego czynu powinni oberwać:-)

Marecki15-04-2004 12:12:24   [#04]

to kolejny

z tych "lepszych" pomysłów drużyny minister K.Łybackiej na uzdrowienie polskiej oświaty. O absurdach już dyskutowaliśmy na forum.

Nic już nie jest w stanie mnie zdziwić!

AnJa15-04-2004 13:32:30   [#05]

Wiadomość z cyklu: a wiecie kumo ...

A ja jakoś nie wierzę.

Także w te pogaduchy przy kawie z wizytatorami.

Bo jak przy kawie, to nie straszy - przynajmniej u nas jak na razie nie straszą( i bez kawy zresztą).

Przy kawie np. ludzie z OKE to są mozna zaniepokojeni, tym co na maturze wyjść moze. Z KO też jakos entzjastycznie w przyszłość nie patrzą - po co więc zachecac do demoralizowania poprzez wymuszoną promocje? Że niby nastroje społeczne i zaufanie do SLD wzrośnie?

Przy okazji: była u Was czystka w KO (poza funkcyjnymi rzecz jasna, bo to oczywiste)? -  ja nie zauważyłem w okolicy.

I na koniec - z własnego życiorysu wiem, że czasami dyrektor czymś tam zainteresowany podpiera się autorytetem władzy zwierzchniej.Śmiesznie jak nie wie której - bo to KO co bedzie dyrektorów wyrzucać to bardziej śmieszne jakby.

KO moze nakazać program naprawczy - i na tym się własciwie jego rola kończy.Bo już o rozliczeniu  efektów jego realizacji  to jakos nie słyszałem - i jeśli się taki program odpowiedni napisze, to i pewnie nie usłyszę:-)

Marek Pleśniar15-04-2004 13:46:43   [#06]

jestem w stanie uwierzyć w nadgorliwość co aktywniejszych i spolegliwszych przedstawicieli braci dyrektorskiej. Tu Ci AnJa rację przyznam.

Wiecie jak to jest gdy ludzie odgadują w lot zyczenia wizytującego czynownika;-)

Jak było takiemu jednemu? Cziczikow czy jakoś?

grażka15-04-2004 14:35:47   [#07]

Jeśli czegoś nie znamy lub nie robimy, to nie znaczy, że to nie istnieje :/

http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34308,2023204.html

Majka15-04-2004 14:40:40   [#08]

a to początek historii ;)

http://info.onet.pl/902288,11,item.html

 

Aaaaaaa .... to samo wkleiłam ;))))

Leszek15-04-2004 18:57:02   [#09]

Bardzo łatwo napisać taki artykuł zamieniając "panie z kuratorium" na "panie z sanepidu" , "panie z inspekcji pracy", "panie z gazety ..." itp.

a szkoły na inny zakład pracy, uczniów na ...

itd.

pięknie zrobiony artykuł dla wierszówki...

duży stopień ogólności...

itd.   

kolejny raz zachęcam do konkretów (nawet przy kawie)... kto w taki sposób szantażował dyrektora...

odwaga cywilna nie w cenie...

nie piszę "panie z ..." a konkretnie XY z ...

i wtedy mogę spokojnie patrzeć ludziom w oczy... i nie daję się podpuszczać z byle powodu... 

pozdrawiam

Marek Pleśniar15-04-2004 19:01:16   [#10]
:-)
bogna15-04-2004 19:10:34   [#11]

;-)

taaak - i wtedy taki wywołany do odpowiedzi X czy Y też się odezwie ;-)
Leszek15-04-2004 19:57:06   [#12]

może czyta i jest mu głupio...

pozdrawiam

Marek Pleśniar15-04-2004 20:04:42   [#13]

sądzę iż część nawet tych "be" czyta

sądzę że częśc tej części nie wie że to o niej;-)

tak samo jak częśc tej części dyrektorów, która knoci jakowąś sprawę a podczytuje forum z poradami na ten temat - nie wie że to o niej;-)

itd itd..

jednak jest plus - częśc tej części cześci w ten sposób się dowie że w ogóle ma problem. Bo myśli że nie ma i bardzo mądrze sobie radzi:-))

Czy już wystarczająco zawile napisałem? ;-)

Leszek15-04-2004 20:52:53   [#14]

te części to zrozumiałem ale reszta .... to ...

:-))))

pozdrawiam

Gaba15-04-2004 21:06:32   [#15]

bla-bla-bla + sensacyjny tytuł, który mnie poraził i obraził i powinno się zgłosic prostest w sprawie tego tytułu

 

Powiedzcie, jak (technicznie jak?) dyrektor szkoły podzieli uczniów wg pochodzenia rodziców i ich wykształcenia? Chciałbym, załóżmy, zdobyć takie dane, bo np. zamierzam zrobić segregację rasową w szkole. Podkreślam - załóżmy! i co? woźna idzie na przeszpiegi, czy żądam odpisu dyplomu ucznia i PIT rodziców przy zapisie? Se żadac mogę i... - i nic, bo to jest przekroczenie kompetencji.

Nijak nie mogę wpaść na to, jak można zdobyć takie informacje. Ja jestem osobą taką prostacko konkretną i wyobrażam sobie te sytuacje. Nie znoszę takiego bełkotu.

Dla mnie wazne jest to, że podjęlicie sprawę medialnej obecności szkoły w rzeczywistości, jak sie to robi, kto to robi, że zwracamy uwagę na przekłamania, na manipulacje (np. że dyrektor szkoły żąda oryginałów dokumentów przy naborze - dodajmy - dokumentów, których fizycznie nie ma, bo dopiero w czerwcu powstaną)...

 Na jedną z dyrektorek napadnięto, że organizuje zielone szkoły nad morze, włozono w jej usta słowa, które, jeżeliby powiedziała, to mogloby gorno złożyć votum nieufnosci... - i tak się to to toczy. Myślę, że czas najwyższy na autentyczne procesy o zniesławienie - trzeba zacząć wychowawywać dziennikarzy.

Mariola15-04-2004 21:16:32   [#16]

czysto teoretycznie (oczywiście)

w takim mieście jak moje, nie trzeba nikogo wypuszczać na przeszpiegi aby dowiedzieć się jakie i czyje dziecko przychodzi do szkoły.
I jeszcze raz powtarzam, czysto teoretycznie, można byłoby utworzyć takie wybrane klasy.

pozdrawiam po Leszkowemu :-))
AnJa16-04-2004 09:00:56   [#17]
Zgadzam sie z tym co napisała Mariola. W nieco wiekszym miescie (nawet niz Kraków) jakos sobie tez z tym radzą.
Rycho16-04-2004 12:41:58   [#18]

Leszku,

na samym początku zadałem pytania (przy czym tej drugiej relacji pomimo, ze ją już znałem, to po namyśle nie podałem linku do niej sądząc, że i tak ktoś to zrobi):

czy to naprawdę jest możliwe? Czy też nie ma sprawy?

z jednej strony podyktowane one były sceptycyzmem w stosunku do tzw rzetelności dziennikarskiej, z drugiej zaś - tym, co tak ładnie, acz zawile :-) opisał Marek.

No bo czy opisane działania są możliwe w naszym systemie? Moim zdaniem tak. Często przecież słyszymy o tym "co jedna pani drugiej pani powiedziała", a co potem należy (wg tych co mówią) realizować. Tylko, że opisywanie ich w taki własnie sposób w gazecie jest już czy, co może pociągać za sobą myślenie, że to wszyscy, co mogą mówić - mówią właśnie tak.

A - jak sam słusznie to zauważyłeś - tak nie jest. Wręcz przeciwnie, jest sporo osób (wizytatorów, dyrektorów), dla których taka opinia jest z gruntu krzywdząca.

Wbec tego - zatem nie ma sprawy?

hmm... tu znów muszę odpowiedzieć, że chyba jest coś na rzeczy.

W małych miejscowościach, być może, problem ten nie występuje. Ale w dużych... Przy coraz bardziej odczuwalnym niżu demograficznym i nasyceniu szkołami zaczyna się rywalizacja pomiędzy szkołami.

Rywalizacja sama w sobie jest niedobra, a w tej sytuacji moim zdaniem, może przynieść wiele szkody.

No bo jak wygrać taką rywalizację?

Tu jednym ze sposobów może być własnie wysoki wskaźnik promocji uczniów ( szkoła dba o każdego ucznia i jego sukces edukacyjny).

Innym sposobem może być dążenie do przyjmowania wyłącznie dzieci pochodzących z tzw "elit" (finansowych lub intelektualnych). No bo przy wsparciu finansowym rodziców można stwarzać lepsze warunki do nauki, a uczniowie z rodzin inteligenckich są potencjalnie "lepszymi" uczniami. No a dobrze "zadbana" szkoła i "dobrzy" uczniowie może być magnesem do przyciągania innych uczniów.

stąd dla mnie ciągle niejasna jest odpowiedź na moje własne, zadane na początku pytania.

I niepokój, który z tego wynika...

Leszek16-04-2004 18:46:40   [#19]

Zgadzam się z Tobą Rychu, dlatego pozwolisz , że zwrócę się wprost do bywających na tym forum -

czy ktoś zetknął się z działaniem, które wskazał Rycho w #1?

czy też nie ma sprawy?

pozdrawiam

grażka16-04-2004 21:22:33   [#20]
Z "segregacją"? Ja. Może nie tak drastyczną, ale tak.
Marek Pleśniar16-04-2004 22:45:23   [#21]

no dobrze - ale segregację uprawiają przede wszystkim dyrektorzy - nie czarujmy się. To pozwala tanim kosztem wywindować "poziom" szkoły.

Wy znacie takie przykłady i ja znam.

Gaba17-04-2004 01:26:30   [#22]

Marku - chyba nie tak. Ja kobita konkretna, więc proszę...

1. Co rozumiemy przez segregację?

- wg pieniędzy, płci? czy te, co mają 120 cm idą na lewicę, a te co nie mają na prawicę...

- rzucone jest bardzo duże słowo i tylko to, że nie mam czasu powstrzymuje mnie od napisania oficjalnego protestu wobec tego, jak jest skonstruowany ten artykuł o segregacji, artykułem o szkole dla matoła zajmować się nie będę, bo pisał jest ktoś z tytułu tego artykułu. Znowu ważny temat (i tak odbieram intencje zamieszczenia go na forum) - a położony dziennikarsko - byleby pobić piany.

2. Jak ma się segregacja technicznie odbywać? Można się dowiedzieć?

- jak się dyrektor dowiaduje, że ojciec, czy matka mają kasę (obserwacja przy wejściu do sekretariatu czy woźna na bramce, na zegarek Tissot i złote okulary lub kluczyki od samochodu, czy na perfumy, czy na co... - czy głęboka rozmowa z dyrektorem w gabinecie i każdego się wałkuje). To jest dość ironicznie, ale nijak nie mogę wpaść na sposób.

- odpowiedziała Mariolka dość przytomnie, że w małej miejscowości wszyscy wszystko wiedzą... a w dużej - szelest cichych rozmów? Macie dowody, wiedzieliście - dajcie przykłady.

- Proszę mi wytłumaczyć - jak - słyszę rzeczywiście o tym od wielu rodziców - myśmy chodzili do "d", to była klasa dla biednych, a my do x, tam była elita. Dzieciom biednym funduje wyjazdy na konkursy (teraz 4 była w Gdyni na olimpiadzie matematycznej), kolejny raz przyprowadza się się dziecko, bo  rodzeństwo skończyło tę szkołę i pomagaliście mu finansowo pokazać, co umie...

- przyjmuję dzieci rodziców zamożnych, nie można ich odrzucać, bo to jest jakiś kompleks - o przyjęciu nie decyduje forsa, potem jak chce coś kupić dla szkoły, to niech kupi - naprawdę odrzucicie darowiznę kogoś, bo ma forsę?

-w mieście słucham tylko opowieści, jak to ten czy tamten dyrektor zaprasza bogatych rodziców do wpłaty - przecież to jest do udowodnienia, jeżeli jest to nieprawdą - powinni wreszcie dyrektorzy szkół skierowywać sprawy do sądu. Myślę, że ten czas się wkrótce zacznie.

Spotkałam sama już rodziców pogardliwie mówiących o "reszcie" szkoły... - pytałam wtedy, co Państwa uprawnia do mówienia o "reszcie". My, nam, nasza klasa... a reszta nie jest ważna.

Czy spotkał się ktoś z działaniem samych rodziców, by te nasze dzieci segregować wg wykształcenia rodziców i ich pieniędzy... jakaś inicjatywa oddolna.

- spotkałam się z takim działaniem, tego byłam świadkiem - przy zapisach do I klasy wypisywało się karty sześciolatka (są jeszcze?) w przedszkolu i te karty szły za dzieckiem i... tam robiono klasy A, B, C, D... bywało, że przydziału do klas I dokonywała tylko 1 nauczycielka zainteresowana wyborem konkretnych danych. Jeżeli ten dokument jest - należy go zlikwidować - ograniczyć liczbę danych, których wolno się domagać od rodzica.

- sama dysponowałam kiedyś arkuszem do gimnazjum toruńskiego, który to arkusz przerabiałam, wyciągałam jakieś drobiazgi do mojego arkusza administracyjnego (takie dane typu - telefon, PESEL, korespondencja, data badań nt. dysleksji, wf tak/nie) - złapałam się za głowę, kiedy wzorując się bezmyślnie na arkuszu toruńskim (można ściągnąć z Internetu) wpisałam jakieś dziwne pytanie. Dałam to naszej RR do konsultacji i przyszły dziewczyny z RR i powiedziały: zmieńmy to!

- Znam też przypadek, że dyrektor zezwala zapisywać dzieci do konkretnej pani, na konkretne nazwisko, to też jest segregacja? Ta, do której się zapisuje owe dzieci, bazująca na opinii wyrobionej, jest beznadziejna, cicha obok dziewczyna - nie ma to, co pozostanie. Kto dokonał segregacji, przecież nie nauczycielka a rodzice i ten, kto zezwolił na takie cóś.

-spotkałam się też z kapitalną postawą rodziców - na hasło jednej z matek, by przesunąć dzieci z domu dziecka (a mamy takie z trzech domów) do innej klasy, jedna z mam otworzyła drzwi i powiedziała: ja panią teraz przesuwam, tam. Moim rodzicom i mnie też dzieci z DD nie przeszkadzają.

- istnieje sprawa komasacji obszarów biedy i wyrównywania patologii, niegromadzenia ich - ta zaś była przedmiotem kiedyś mojego wystąpienia do organu władzy samorządowej, moje rozumowanie przyjęto - i 4 gimnazja otrzymały mniej więcej po równo do zaopiekowania się, a było tak, że jedno miało 3, w biednej dzielnicy nad Wisłą 2, w bogatszej dzielnicy żadnego itp. ....

- Czy też wystąpiliście oficjalnie, by kolegom z samorządu pokazać, ze np. podział rejonu w taki czy inny sposób powoduje, że w jednej szkole uczy się "elyta", bo mieszka w domkach jednorodzinnych, a inne szkoły mają tylko miejskie slumsy (dużo wiem o tej miejskiej biedzie 100 metrów od centrum kulturalnego CK miasta).

3. "no dobrze - ale segregację uprawiają przede wszystkim dyrektorzy - nie czarujmy się. To pozwala tanim kosztem wywindować "poziom" szkoły. Wy znacie takie przykłady i ja znam" - ja co znała, to napisałam - proszę o nie!

Marek Pleśniar17-04-2004 01:38:27   [#23]

a sfinansujesz mi proces o pomówienie? Ani mi się sni. Święte oburzenie zaś... W imieniu 40 000 dyrektorów?? jak to mówią - ciężar dowodu spoczywa na przeczącym;-)

I... wypuszczając kogoś, np mnie na takie pytania.

Powiedz gaba - ilu nazwisk użyłaś w swym poście - tym przed chwilą? A ja mam niby nimi sypać jak z rękawa?

Gaba17-04-2004 01:52:56   [#24]

a widzisz, jakie trudne, z tym finansowaniem to ja mogę parę piw... jakby chodziło tylko o piwa. Ale poważniej -

- bardzo odbieram mocno takie wypowiedzi, zawsze skanuję siebie najpierw, bo mogę mówić za siebie. W moim mieście jest jeszcze inna praktyka opisuje się dyrektorów i wpiera im się rzeczy, których nie mówili, dlatego to boli.

- nazwisk nie używaj (lepiej wypić piwo), ale dajże przykłady, co jeden bałwan  drugim zrobił...

- moje miasto jest szemrane - więc proszę o przykład - robi się Gaba to... tak...

- inna rzecz, że może nie warto, bo się jeszcze kto z młodych dyrów nauczy głupot.

- nazwijmy zachowania niegodne, pokażmy, gdzie tkwią niebezpieczeństwa - ja np. jestem zmęczona naborem i jednocześnie zbudowana postawą kolegów dyrektorów, kilku oddzwaniało i konsultowało wypowiedzi rodziców pod np. adresem mojej szkoły i mnie, bo wiedzą, że jestem nieprzemakalna na określone sprawy, a to rodzice opowiadali totalne bajki, że żądam dokumentów, których nie miałam prawa żądać. Tak prosto jest komuś przykleić garba, chciano tylko wymusić kolejne oryginały. Lojalność, duma zawodowa, godność - prostowanie tych, którzy łamią pewne zasady. Może warto napiętnować zachowania konkretnie!

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]