Jeszcze dziś zrobilam sobie wolne,ale już jutro trzeba do pracy.

A tam zapewne jak zawsze tysiące problemow i spraw.

W kwietniu czeka mnie przegląd bieżacy na temat doskonalenia zawodowego nauczycieli.

Ciekawe jak jutro będą zachowywać sie uczniowie,zawsze po dłuższej przerwie,są tacy pobudzeni,na korytarzach jest zawsze glośniej niż w czasie przed przerwa.

No i czekam z niecierpliwością na wyniki sprawdzianu.Dziewczyny,które sprawdzały mowią,ze nie jest tak żle.W zasadzie często jest tak że z zadań otwartych wyniki są w granicach 15 pkt.

Ojej jutro do pracy ;-(((

Tak jutro do pracy ;(.

Jolu u nas dzieciaki zachowują się podobnie. Też czekam na wyniki, ale to niestety potrwa.

U nas dopiero egzminatorzy rozpoczną sprawdzanie prac.

Wklejam Ci :), bo potem się zarchiwizuje

A to dzisiejsze -

14 kwietnia 2004
Najpierw pytają, potem będą zwalniać?

Wydział edukacji Urzędu Miasta w Nowym Sączu rozesłał nauczycielom ankietę z pytaniem, w ilu szkołach są zatrudnieni. Znaczna część pedagogów odebrała to jako zapowiedź zwolnień. Tymczasem samorząd miasta tłumaczy, że analiza jest potrzebna, aby przynajmniej kilkadziesiąt osób uchronić przed zwolnieniem.

Niepokój nauczycieli wywołała ankieta sporządzona przez Wydział Edukacji Urzędu Miasta Nowego Sącza. Pytanie o zatrudnienie w innych szkołach nie jest nadużyciem - twierdzi Małopolski Kurator Oświaty.

Skoro prawo pozwala, to o co chodzi? Chodzi o sprawdzenie, czy uda się wygospodarować etaty dla nauczycieli, którzy mogą wkrótce stracić pracę. Ankieta ma dać takze odpowiedź na pytanie ilu nauczycieli dorabiając poza macierzystą szkołą blokuje miejsca nauczycielom szukającym zatrudnienia lub absolwentom wyższych uczelni. W wydziale edukacji jest 150 podań o pracę w szkole.

Ale nie wszystkim podoba się hasło "nauczycielu podziel się pracą". Problemu by nie było, albo byłby znacznie mniejszy, gdyby nauczyciele godnie zarabiali w jednej szkole.

Nauczyciele uważają, że ankiety rozesłane do szkół nie zawierały wyjaśnienia, jaki mają cel, co spowodowało niepotrzebny chaos i zdenerwowanie. Dodają, że do sporządzenia analizy zatrudnienia wystarczyłyby arkusze organizacyjne szkół, które mają być gotowe za niecały miesiąc.
(TVP Kraków)

A był jeszcze ten problem - nie tylko w Rzeszowie

Rodzice z podrzeszowskich gmin są oburzeni i zbulwersowani. Od jutra za pobyt dziecka w przedszkolu w Rzeszowie miesięcznie będą musieli płacić ponad 500 złotych. Władze miasta zdecydowały, że nie będą już dopłacać do dzieci spoza Rzeszowa. Powołują się na rozporządzenie ministra edukacji narodowej i sportu.

Decyzja władz miasta wywołała wrzenie, bo problem dotyczy sporej grupy osób. Na przykład w tym rzeszowskim przedszkolu na 150 dzieci aż 41 dojeżdża z sąsiednich wsi. Mało kogo stać by za pobyt dziecka w przedszkolu płacić miesięcznie ponad 500 złotych. Rodzice spoza Rzeszowa masowo zaczęli więc meldować dzieci w Rzeszowie. Miasto zdecydowało więc powstrzymać lawinę fikcyjnych meldunków i powołując się na ustawę o ewidencji w każdym przypadku wszczyna postępowanie administracyjne. Władze miasta nie mają sobie nic do zarzucenia. Obowiązujące przepisy mówią jasno - jeśli do przedszkoli w jednej gminie uczęszczają dzieci z sąsiedniej gminy, na przykład jeśli do Rzeszowa jeżdżą ze Świlczy to Świlcza powinna do przedszkoli w Rzeszowie dopłacać. Sąsiednie gminy tłumaczą że trudno im teraz zmieniać swoje budżety. I sprawa jest nie rozwiązana.

13 kwietnia 2004
Wszystkie dzieci jednak nasze.. do końca miesiąca.

Dzieci spoza Rzeszowa do końca miesiąca będą mogły bez przeszkód chodzić do miejskich przedszkoli. Tak zdecydowano podczas dzisiejszego spotkania prezydenta Rzeszowa z władzami okolicznych gmin. Podrzeszowskie samorządy do końca kwietnia muszą jednak zdecydować, czy będą płacić za dzieci zameldowane na swoim terenie. Jeśli się na to nie zdecydują rodzice będą musieli albo przenieść dziecka do przedszkola w swojej gminie , albo płacić do miejskiej kasy około 500-set złotych.
(TVP Rzeszów