nalezy tę kwestię załatwiać przy pomocy smiechu.

Z urzędnika co musi mieć wytyczne zamiast rozumu.

Są dwa sposoby funkcjonowania z prawem, oświatowym:

1. Otwierasz dziennik ustaw i interpretując prawo tam zawarte coś tam zarządzasz dyrektorze w swej szkole. Pracujesz na podstawie prawa.

2. Albo czekasz na wytyczne, czy też je wykonujesz gdy przyślą świstek z KO albo UM bezkrytycznie, nie sprawdzając w rzeczonym dzienniku ustaw. A jak nawet sprawdzisz to i tak robisz co każą - choćby najgłupsze.

Po co to mówię.

OSKKO promuje postawę świadomego interpretowania prawa - bez oglądania się na wytyczne.Wszystko jest w przepisach i nie ma powodu by czekać na wyjaśnienie przez jakowegoś urzędnika - bo przecież dyrektor sam nie umie przeczytać ze zrozumieniem.

Najdurniejsze i najszkodliwsze dla oświaty jest uleganie prawu powielaczowemu.

Od razu mi się kojarzy to z grubopalcym urzędnikiem wojewódzkiej PZPR i mentalnością rodem z tych czasów. Do dziś ich spotykam - takich ludzi i wtedy robi mi się zimno lub wściekle.

Albo śmiesznie.

 nie ma takiego aktu prawnego "wytyczna"

;-))

Jest jeszcze prawo siły ;-))

potwierdzając tezy marka, dodam na marginesie- jesli wytyczne wydaje silniejszy od Ciebie, to są to inne wytyczne niż te, ktore wydaje slabszy;-)))

anja...

ale ocena może być różniącą kwestią

Czyli- wydaje Ci ktoś wytyczne będąc przekonaym, iż jest silniejszym, ale TO TY oceniasz, czy on jest silnieszy

Tak więc kolejnośc jest taka:

Pada coś , co ktos uważa za wytyczne
następuje Twoja ocena siły wytyczającego
Pojawia się uznanie intencyjnych "wytycznych" za wytyczne, sugestie, bądź prośby

;-)))

Elu- przepraszam za te uwagi z przymrużeniem oka.

wiem, ze czasem te wytyczne nie są wcale zabawne... najwyżej smieszne

:-)

wklejam na prośbę pani Wandy W.

dostałam tego maila i na prosbę nadawcy wklejam pytanie:

Nie jestem członkiem Waszego Forum, ale często do Was zaglądam i pozostaję pod wrażeniem, jak szybko się komunikujecie (i w jakiej ilości).

Mam prośbę związaną z wytycznymi (podjęliście ten temat). Dwa lata temu przeprowadziłam całą batalię rozbijając jedność zarządu miasta w kwestii wicedyrektorów.
Teraz temat powrócił mimo zmiany władz.

Otrzymaliśmy "wytyczne", zgodnie z którymi stanowisko DRUGIEGO wicedyrektora może być w szkole liczacej 30 i
więcej oddziałów.

Wiem, że nie ma podstawy MENiS, ale chciałabym wiedzieć,
jak to jet w Polsce.

Przy jakiej liczbie oddziałów i w jakich
miejscowościach funkcjonuje drugi
wicedyrektor?

Czy moze Pani zapytać o to na forum? Będę śledzić wypowiedzi.
Pozdrawiam serdecznie. Wanda W.

Małgoś

Juz zalozony jest wątek na ten temat, a wanda już na forum

:-)

ale mam refleks :-)