Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Ogłaszamy XIV zlot OZNI! Zobaczcie gdzie się spotkamy:-)
strony: [ 1 ]
Marek Pleśniar30-12-2013 23:25:19   [#01]

Wróciliśmy do zwyczaju ogłaszania zlotów już pod koniec roku:-) "Zimą" to bardzo miłe, wiedzieć gdzie się odbędzie OZNI:-)

Tu: http://oskko.edu.pl/ozni14/ 

XIV Ogólnopolski Zlot Nauczycieli Internautów
OSKKO, Wisełka, 18/19-22 czerwca 2014 r.

 

wracamy nad morze :-)

:-)

 

Marek Pleśniar30-12-2013 23:26:33   [#02]

Miejscem Zlotu będzie ośrodek ŁOWICZANKA w Wisełce. Znajduje się on w środku Wolińskiego Parku Narodowego przy głównym szlaku prowadzącym na oddaloną o 700 metrów plażę. 
Na południu miejscowości znajduje się z kolei jezioro Wisełka, nad którym można wypożyczyć 
łódki i żaglówki.

 Zarezerwowaliśmy miejsca w pokojach 2 i 3 osobowych w pensjonacie oraz domki parterowe 
i piętrowe, w którym zamieszkać może od 3 do 6 osób.

Wisełka jest świetną bazą wypadową wycieczek do wielu niezwykle ciekawych miejsc, 
jak Międzyzdroje (10 km), 
rezerwat żubrów (10 km) czy Wioska Wikingów (15 km).

Marek Pleśniar30-12-2013 23:30:39   [#03]

mamy już zlotowe nadmorskie doświadczenia zlotowe:

 

tak było wtedy:-)

http://oskko.edu.pl/ozni8/relacja.html

 

hania31-12-2013 07:58:53   [#04]

super!

ejrut31-12-2013 08:50:09   [#05]

Ale się cieszę....super miejsce:)

slos31-12-2013 10:47:09   [#06]

Wreszcie się (może nie na całość) zlecę jako spasła nowalijka. :-)))

sylwia31-12-2013 11:18:53   [#07]

to ja przygotuję chrzest ;-)

izael31-12-2013 12:59:07   [#08]

ale fajowo:)

aza31-12-2013 15:52:34   [#09]

a ja zabawy integracyjne...

choć i tak azor jest wiekopomny...

i musi być, no nie???

Azor był tu:

(Jerzyk i ja strzelamy z Gusiowej nogi jakby kto się pytał)


post został zmieniony: 31-12-2013 15:53:55
Gaba31-12-2013 17:14:18   [#10]

1. melduję się jako pierwsza zapisana + Adam Malicki (Zibi)

 

mamy pytania (hahahhaa)... Wisłeka... łOWICZANKA... na Wolinie...

wikinogwie...

 

- i nic się nie pomiermyliło sie Wam!

Gaba31-12-2013 17:24:07   [#11]

A do zlotu 171 dni...

Marek Pleśniar01-01-2014 00:58:48   [#12]

zlot pod znakiem Wikingów, morza itd

Poziomka01-01-2014 19:55:44   [#13]

Czy wersja kobieca Wikinga to Wikindżka? Jakieś inne propozycje?

izael01-01-2014 19:58:09   [#14]

to już się zapisujemy???

:)

 

Marek Pleśniar01-01-2014 20:54:41   [#15]

jakby się Koleżanki już chciały przygotowywać do zlotu:

Kobiety wikińskie nosiły wykonane z lnu bądź wełny koszule, które mogły być zarówno gładkie, jak i gęsto plisowane(2). Ubierały również umocowane podwiązkami pończochy.

Całość skrywała długa, spięta w talii pasem suknia. Trzymała się ona na dwóch ramiączkach. Z przodu łączone były one za pomocą pary owalnych sprzączek, zaopatrzonych od spodu w szpile(3). Do najpopularniejszych i zarazem najmodniejszych należały brosze okrągłe, wzorowane na starożytnych brosze łukowate oraz wzorowane na brytyjskich brosze pierścieniowate. Pomiędzy nimi noszono także trzecią broszę, np. w kształcie koniczyny, spinającą niczym nie różniący się od męskiego płaszcz. Wykonywano je z różnych materiałów, niemniej jednak najpopularniejsze było w tym czasie srebro(4).

Niekiedy pomiędzy broszami znajdował się feston z kolorowych paciorków, cennych metali, szkła, czy bursztynu(5). Na łańcuszku zwisającym z jednej ze sprzączek zawieszane były czasami przydatne kobiecie drobiazgi takie jak pudełko z igłami, kluczyk czy nożyczki(6). Kobiety zamożne mogły nosić suknie o szerokich rękawach, które były w jakiś sposób usztywniane. Zakładano na nią jeszcze ozdobną kurtkę. Nakrycia głowy były zdobione kolorowymi wstążkami. Stanowiły one element kompletu wraz z tuniką(7).

Sposób układania włosów świadczył o statusie cywilnym kobiety. Mężatki wiązały włosy z tyłu węzeł, zakrywając je wysokim czepkiem, natomiast kobiety niezamężne nosiły włosy rozpuszczone i być może także przepaskę wokół głowy(Cool. Zarówno mężczyzn jak i kobiety cechowała proporcjonalna budowa ciała(9).

Średni wzrost kobiet wikińskich szacowany na podstawie znalezisk grobowych wynosi 158- 160 cm. Ciekawym źródłem dotyczącym ozdób noszonych przez kobiety jest relacja ibn Fadhlana. Podaje on, że kobiety noszą na szyi ozdoby wykonane ze złota lub srebra, ponieważ mąż zleca wykonanie naszyjnika dla swej małżonki za każdym razem, gdy jego majątek powiększa się o 10 tys. dirhemów. W ten sposób niekiedy Jedna kobieta nosi wiele naszyjników"(10).

Zamiłowanie społeczności wikingów do różnego rodzaju biżuterii wykonanej z metali szlachetnych, odzwierciedla fakt odnajdywania na obszarze Norwegii sprzączek do szali i peleryn, wykonanych z pochodzących z grabieży kościołów przedmiotów(11). 

http://www.dzikibez.fora.pl/skarbnica,4/kobiety-w-swiecie-wikingow,380.html 


post został zmieniony: 01-01-2014 20:56:04
Marek Pleśniar01-01-2014 20:58:51   [#16]

albo jakby to samo Koledzy:

Mężczyźni jako atrybut wojownika nosili zwykle starannie przystrzyżone wąsy i brody, które zaplatali w warkocze, stąd niektóre przydomki np. Widłobrody.

Ubiory nie były w żaden sposób wyszukane (przynajmniej te zakładane na co dzień). Mężczyźni nosili koszule, spodnie, których jedyną chyba cechą charakterystyczną było to, że wiązano je w kostkach, czasem stroju dopełniała peleryna. Stroje kobiece to długie suknie, spódnice i fartuchy, wiązane w talii za pomocą jednego lub kilku pasków materiałowych lub rzemiennych. Na nogi zakładano pończochy wełniane, i pantofle lub buty z miękkiej, wyprawianej skóry. Tak wyglądał zwykły strój codzienny.

W czasie świąt i uroczystości noszono jednak ubrania znacznie bardziej ozdobne. Często wykonane z wielokolorowych materiałów, lub też pięknie wyszywane zgodnie z wikińską modą. Dodatkowy element dekoracyjny stanowiła przepiękna i bardzo misternie wykonana przez mistrzów złotnictwa biżuteria. Nosili ją zarówno mężczyźni, jak i kobiety, jako podkreślenie swego bogactwa i statusu. 

EwaBe01-01-2014 21:35:08   [#17]

Zlatywaliśmy się w 2005 r. Nawet wierszyk powstał na tę okoliczność, napisany przez osobę spoza OSKKO, która przeczytała nasze wpisy w wątku skrzykujących się.

O, (w) ZLOT NI!

Coś świetnego wynalazłam

Gdy na Forum sobie wlazłam

W styczniu: OZNI padło hasło

Trzeba będzie wybrać miasto

Jak w Tuwima „Radiu Ptasim”

Każdy sobie pogrymasił

 

Ten chce jechać, Ta nie może

Tej daleko, Temu gorzej

Ta koleją nie chce jeździć

Ten, że się nie będzie gnieździć

 

Ta podrzuca: BOROWICE

Tamta ma na morze chcicę

Temu w górach za wysoko

Tej jezioro wpadło w oko

 

Temu woda, las przeszkadza

Tamta, że się przeprowadza

Ta chce papu jak w „Bristolu”

Ten by piwo inne wolał

 

Czarownice uparte wielce

Naciskają żeby… KIELCE

A w każdej głowie myśli kłębowisko

Żeby móc jechać i żeby BLISKO

 

Ta się cieszy na łucznictwo

Ten cerować chce dziewictwo

Dla Tych musi być ognisko

Ci zgadzają się na wszystko

 

Zewsząd płyną prośby słodkie

Żeby gdzieś tak bliżej środka

Po wielu próbach i głów łamaniach

Znaleźli se środek…koło POZNANIA

 

Pojechał TATA, obiekt ocenił

Podjął decyzję i już nie zmienił

Sieraków, ptaszki ! i ani słowa !

Bo od tych treli już boli głowa …

 

Żadnych grymasów kochane dzieci

Czasu nie starczy, wszak mamy KWIECIEŃ

Listę czas spisać, zebrać gotówkę

I nad programem wytężyć główkę.

Jak już sobie poczytałam i do łez się „uchachałam”,

Zrymowałam taki wierszyk, żeby trochę Was ucieszyć.                           

Choć z gromadki ja nie Waszej, taki ze mnie dziwny ptaszek,       

Że jak cieszą się ludziska, mnie z radości w dołku ściska.

                          

 

 

 

 

 


post został zmieniony: 01-01-2014 21:35:33
EwaBe01-01-2014 21:38:42   [#18]

No i nasza Małgosia. Swoje cudeńka pisze oczywiście trzynastozgłoskowcem.

Opowieść Małgosi Wojnarowskiej

TRZYNASTOZGŁOSKOWIEC, czyli wspomnienia z Sierakowa wierszem pisane

 Jeśliś zapracowany, smutny, masz kłopoty,

Lekiem wręcz niezawodnym okażą się zloty.

W odróżnieniu od innych – nie jest gorzki wcale,

Działa natychmiastowo, pomaga wspaniale

Na organy wszelakie i na duszy rany.

Może tylko raz w roku być on stosowany.

Ostatnia dawka była teraz w Sierakowie

I o tym tekst niniejszy nieco wam opowie.

 

Będący na największym głodzie przedzlotowym

Stanęli już we czwartek w swym bloku startowym,

A szefostwo wręcz w środę na miejsce przybyło

I przykładnie jak trzeba grzałki swe włączyło.

(Czy tak było naprawdę z włączaniem, to nie wiem

Wszak człek dzisiaj niczego nie może być pewien).

Czwartkowy wieczór minął przy smalcu i piwie

Oraz przy innych grzałkach – przyznajmy uczciwie.

Gitara nie zagrała nam tego wieczora

Bo na śpiewy dopiero w piątek przyszła pora.

 

Wówczas od rana wszędy rozeszła się plotka

Że Mekką zlotowiczów stała się ...”Stokrotka”.

Niektórzy mieli rodzaj stałej rezerwacji

I spędzali tam dzionek do samej kolacji.

Raban robiąc w Margochy bliskiej okolicy

Taki, że słychać było na całej ulicy.

W tym czasie nam dotarli wszyscy pozostali

Co samochodem, stopem czy... z Wronek jechali.

 

Otwarcie zlotu było jakoby podziemne

(choć miejsce w tym upale nawet dość przyjemne).

Coś wręczali: Dyrektor z Prezeską do spółki,

Były w nagrodę trutnie oraz jakieś pszczółki,

No i szarfy dawano, lecz nie misskom wcale,

Lecz weteranom zlotów, którzy tak wytrwale

Od Zubrzycy zaczęli (to gdzieś na Orawie),

I mają 5 plakietek! Są dumni jak pawie

Też bym była w tym miejscu – przecież nie dziwota.

(Mam plakietki dwie tylko. Przy Hani  – sirota).

Były też Urodziny (niestety, bez świeczek)

Zaliczono Marysię do zlotowych dziecek,

Przyjęła to wszelako z poczuciem  godności –

Kto by nie chciał mieć „sto lat” od tak wielu gości?

Potem poszły w ruch grzałki oraz specyjały,

Które z różnych stron Polski na zlot przyjechały.

Zrobiliśmy użytek z Gabrysi śpiewnika

Do późnych godzin nocnych był śpiew i muzyka.

 

Sobotę nam dyrektor wypełnił dość szczelnie,

Bo zaraz po śniadaniu wymyślił kręgielnię.

Ileż to starań trzeba było do tejże igraszki,

Żeby kulą postrącać takie śmieszne flaszki!

Łabądki, jaskółeczki i figury inne,

A kula, zamiast środkiem, leci, małpa, w rynnę!

 

Po obiedzie przybyli do nas Wikingowie,

Łagodnie chrzcili – złego nikt słowa nie powie.

I jedna rzecz nas tylko nieco zadziwiła:

Nie gwałcili - oszuści! A kolejka była!

Także rzuty oszczepem i „szczelanie” z łuku,

A przy wszystkim – uciechy, śmiechu – do rozpuku.

Żeby męskość i dzielność sprawdzić jak należy,

Wymyślili jakoweś pranie się rycerzy.

Szczęściem – miecze „drzewienne” tym chłopakom dali,

Żeby sobie co nieco nie poucinali.

„Biały” wygrał, lecz machał tym mieczem beztrosko -

Był na luzie - wszak nie jest wcale członkiem OSKKO.

Śmiało dźgał (wybacz, Ojcze) Dyrektora w zadek,

Ale twierdzi, że wygrał przez czysty przypadek.

Za karę (chyba) potem przy grillu pracował,

Przy karkówce, kaszance to odpokutował.

 

Cała ta brać zlotowa przebrawszy się nieco,

W obawie, że komary okoliczne zlecą,

Ruszyła na ognisko, co wedle jeziora.

Tam nas właśnie zastała wieczorowa pora.

Niektórzy wskakiwali do jeziora wody,

Bo nas dopadły „okoliczności przyrody”.

Nie pomogły rękawki, machanie i psiki

OFF-em robione, tudzież przeróżne uniki.

Żarły meszki, komary i inne zwierzątka

(a te czerwone placki to nasza pamiątka).

No to zwialiśmy sobie do podziemnej sali

i zdjęcia tam „rzucane” społem oglądali.

Ależ była uciecha – zlot jeszcze jest w mocy,

A my sobie powtórkę robimy po nocy.

 

I było nadzwyczajnych wydarzeń bez liku:

Gaba znalazła dziecko w swoim pokoiku,

Ktoś na kogoś we Wronkach czekał godzin parę,

Gabrysia zdarła gardło przez tę swą gitarę,

Cud serweta dłubana naszej Rzewy ręką,

Gieniu martwił się trochę hamulcową szczęką,

Roman „niedojeżdżony”, bo miał tu za blisko,

Fred zniknął (lecz to jakby normalne zjawisko).

Niektórzy dziwne drogi powrotne obrali,

Żeśmy aż do Dnia Dziecka tu na nich czekali.

Ewa jechała do dom jakby przez Warszawę,

Gabrysia we Wrocławiu załatwiała sprawę,

AnJa przez Kraków zechciał i miało być miło,

Jak przyszło co do czego – Mu się odmieniło.

Gosia z Opalenicy – no, zgadnijcie sami:

To blisko, więc kręciła dzielnie pedałami.

Wszyscy jechali sobie w rozkosznym upale

(ta grzałka zresztą nas tam ocieplała stale).

Podduszeni w pociągach, w autach także raczej,

wróciliśmy do domów „świeżutcy inaczej”.

 

No i co? Będę kończyć tę swoje wywody

bo i tak nie oddadzą zlotowej urody.

Bo się tego wszystkiego przelać nie potrafi,

Mimo wielu wrzuconych tutaj fotografii,

Wspomnień, zachwytów i na końcu – żalu.

Najlepiej jest to wszystko przeżywać w realu.

 

Na koniec nam potrzeba pozytywnej nutki.

Skoro zloty lekarstwem są na wszelkie smutki,

A jedna taka dawka uzależnić może,

To trzeba zwiększyć dawkę, Ojcze Dyrektorze!

I Matko Prezes! Proszę o taką życzliwość:

Powiększmy długość zlotów lub ich częstotliwość!

 

A póki co, liczymy już dni do Karpacza,

Bo to miasto kolejny dla nas zlot oznacza.

Ewa i Marek podjęli się trudu nie lada.

O odległości mówić tu wręcz nie wypada.

Pojedziem przecież wszędzie – tędy czy owędy.

To by było na tyle zlotowej gawędy.

 

 

 

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]