Forum OSKKO - wątek

TEMAT: o młodocianych przestępcach w TVN
strony: [ 1 ][ 2 ]
Iwon21-03-2004 21:41:11   [#51]

Absolutnie nie zgadzam się z Twoją opinią, ale na szczęście cudowne wprowadzenie jej w życie jest "technicznie" niemożliwe. Oby jak najdłużej. Niestety, choćby Twój głos jest sygnałem, że ktoś tak myśli.

Być może deską ratunku w tej dyskusji jest dla Ciebie rozróżnienie prawa do czegoś i uprawnienia. ("mam prawo do zrobienia czegoś, mam takie uprawnienia"). Nie będę się spierać o niuanse. Ważne jest działanie podjęte zgodnie z prawem. Mało tego, działanie dla dobra.

"świadome działania osób, które w majestacie prawa korzystać moga z nadmiernych uprawnień i wychowywac cudze dzieci według własnego widzimisię".

Nie rozumiem, co masz na myśli, używając "widzimisię". Chodzi Ci o osobowość nauczyciela? O jego pomysły, aktywność, przedsięwzięcia zespołu klasowego? Ty możesz nie lubić harcerstwa, ale dziecko chce jeździć na wycieczki, biegać na zbiórki i zdobywać sprawności. Ty mu to obrzydzasz, zabraniasz, dziecko się upiera. Kto tu popełnia błąd wychowawczy?

Zagrożenie, o którym piszesz, jest tylko wtedy możliwe, jeśli model wychowawczy domu jest chwiejny, pozorny.

Wpływ otoczenia wcale nie jest najmniejszy. I nie zawsze musi być niekontrolowany. W procesie wychowania wpajasz też wzorce, jak traktować otoczenie. "Szanuj starszych, ale ich nie słuchaj. Pamiętaj, nie mają prawa..."

Jak chcesz wzbudzić szacunek do wybranych przez Ciebie dydaktyków, jeśli sprzeciwisz się, że nauczycielka upomina Twoje dziecko, bo ciągle się spóźnia?

amrek22-03-2004 00:09:07   [#52]

A ja sobie czytam i nadal wydaje mi się,że to rozmowa o zaufaniu. Czy ja się mylę:)?

Jeśli zawód nauczyciela uprawia przypadkowy człowiek, pragnie się instynktownie ograniczyć mu się pole działania takim rodzicielskim "nie chcę". Jeżeli trafi się mistrz,mówi się "ok, rób to, co uważasz za stosowne", bo wierzy się, że i tak niczego niestosownego nie uczyni. Nie istnieją wszakże zapisy prawne dla wyjątkowych oraz poprawnych nauczycieli, którym ufać należy i odrębne dla przypadków wątpliwych;) Profilaktyka stosowana z myślą o przypadkowych nauczycielach wnet pokazałaby, że znowu ucierpi - tak samo jak to dzieje się z konformizowanym, obcinanym;) uczniem - brylant dydaktyczny;), którego skrępują paragrafy w istocie nie dla niego przeznaczone.

Nie odbieram tego rodzicielskiego "nie chcę" jako zapalczywego ataku na grupę zawodową, lecz raczej jako obawę: w najlepszym przypadku przed znijaczeniem wpływu wychowawczego, w najgorszym przed jaskrawym nadużywaniem posiadanych praw przez ludzi, którzy kaleczą młodych nie dlatego, że chcą, ale dlatego, że udaje im się uszkodzić wychowanka sztywnością poglądów lub brakiem wyobraźni ot tak, niechcący, mimochodem, bo są, jacy są. 

Czy to "nie chcę" nie wynika z marzenia o elitarnej szkole, w której dziecka nie powierza się "komukolwiek"?

Zola22-03-2004 07:03:23   [#53]
z tym elitarnym też bywa różnie, niestety tu najlepszy jest zdrowy rozsądek , kontrola i trzymanie ręki na pulsie,
może ostry przykład ale kiedyś w takim  mieście jak Poznań szczytem marzeń rodziców było wysłać syna do chóru chłopięcego, bo rozwój, bo prestiż , bo zwiedzanie świata i poznawanie  wielkich tego świata, tak było jeszcze w czasach kiedy byłam młoda, nie wiem jak teraz, byc może mniej bo i mozliwości więcej wyjazdów i kontaktu
a tu nagle okazuje sie że opiekunowie, ci co mieli dac prestiż i kulturę i naukę, dają zupełnie coś innego, i nie powidziane że tak będzie w każdym chórze, nie poprostu tam gdzie są ludzie moze się to zdarzć i dlatego nawet w prestiżowej instytucji trzeba czuwać jeśli dajemy do niej  dziecko
Małgoś22-03-2004 07:21:23   [#54]

Amrek

no i o to mniej więcej chodzi :-)

nie można obdarzac zaufania instytucji, która nie wypracowała sobie systemu selekcji, kontroli czy weryfikacji wew. nawet jesli głosi ona bardzo szczytne ideały i deklaruje szlachetne wartości

tym bardziej nie mozna nadawać jej zbyt szerokich uprawnień, dających ogromne mozliwości wywierania wpływu na dzieci i młodzież

bo to daje zbyt duże możliwości do wychowywania ucznia według własnego widzimisię

Małgoś22-03-2004 07:26:22   [#55]

Iwon

no właśnie... ;-)

nie chciałabym, aby moje dziecko, czy jakiekolwiek inne usłyszało od swojego nauczyciela: "Absolutnie nie zgadzam się z Twoją opinią, ale na szczęście cudowne wprowadzenie jej w życie jest "technicznie" niemożliwe. Oby jak najdłużej. Niestety, choćby Twój głos jest sygnałem, że ktoś tak myśli."

... bo to m.in. jest przykład tej ingerencji wychowawczej nauczyciela - polegającej na osądzaniu myśli czy poglądów

Małgoś22-03-2004 07:29:56   [#56]

Zola

to rzeczywiście skrajność nad skrajnosciami, ale ...porażająca, bo trwało to tyle lat (dewiacje wręcz przekazano z pokolenia na pokolenie), bo wcale nie działo sie to w tak wielkiej tajemnicy, bo nawet po fakcie wykrycia przestępstwa ...szokuje nieudolność systemu sprzyjająca ...bezkarności

i te dziesiątki, setki skrzywdzonych rozczarowaniem...bo zaufali ideałom, deklaracjom, papierowym wartosciom ;-(

amrek22-03-2004 10:48:43   [#57]

Hm, Zola, mówiąc 'elitarna szkoła' myślałam o bardzo podstawowym znaczeniu słowa elitarny: wybrany, związany z wyborem, dostępny wybranym, a nie "dla każdego". Śmietanka osobowości niekoniecznie musi od razu słowiki za granicę wyprawiać;) Ptaszki same, z wykształceniem, które od takiej elity wchłoną, być może z czasem wyjadą, bo nie będą bać się świata.

Nade wszystko chodzi chyba o wypracowanie wspólnie z młodymi ludźmi możliwości wyboru miejsca w życiu, a taką daje jedynie gruntowna edukacja i otwarta postawa wobec świata.

I tylko na pozór to dyskusja o ogólnikach, bicie piany... Że niby chciałoby się, chciało, a życie życiem, więc po co w ogóle rozważać elitarność szkolnictwa...plapla.

Ale może zmierzanie do ściślejszych standardów jakości nauczania, takich, które eliminowałyby ze szkoły anachronizmy czy rażącą durnotę nie jest ani idealistycznym głupstwem, ani zagrożeniem, ani rewolucyjnym wymysłem, lecz - koniecznością, przed którą z jakichś przyczyn broni się środowisko? Może, niezależnie od tego, co kto na ten temat sądzi, są takie postawy reprezentowane nadal przez nauczycieli, dla których po prostu brak już miejsca w dzisiejszej szkole i należy to jasno powiedzieć?

Wiesz, to jak z wymuszaniem niepalenia np. Palaczom niekoniecznie musi się podobać, że w pociągu muszą zmykać do łazienki, jakby byli licealistami, a jednak palenia się nie pochwala i tyle;)

beera22-03-2004 12:13:45   [#58]

 zbyt duże możliwości do wychowywania ucznia według własnego widzimisię

Ja wychowuję moje dziecko. Pozwalam szkole na współuczestniczenie w tym procesie. Ale zasady współuczestniczenia powinny być scisle wyznaczone. Może przez program wychowawczy- rzetelnie napisany?

Moje dziecko ma nie kłamać, ma nie oszukiwać, niech nie pali w toalecie, niech nie dokucza innym uczniom, powinnien stosowac ogólne zasady kultury...
Wiele więcej w programach wychowawczych szkół nie ma. Na realizację założeń tych programow generalnie mamy zgodę, bowiem opierają się zazwyczaj o ogolnie akceptowane- także przeze mnie - wartości.

Jednak ten proces wychowawczy, o ktorym mowimy tu- szkolny- bywa naznaczony wlasną osobowością nauczyciela, który dziala częstokroć bez swiadomosci siły tego oddzialywania , bądź w pełnym przekonaniu, iż jego motywacje, przekonania, hierarchia wartosci, sposób widzenia swiata jest tytm wlaściwym...

Stąd przekazuje  on mojemu dziecku takie wartości, które sam uważa za ważne, np:
1. strony www są dzielem szatana, kto zagląda do netu popełnia grzech
2. Czytanie Pottera świadczy o zidioceniu
3. Wszyscy faceci, to kanalie bez rozumu
4. Dziewczyny w mini prostytuują się
5. Kjanu Rivs jest ideałem męskiej urody ( wzwiązku z tym wszystkei teksty obcojęzyczne dzieci formułują na jego temat)
6. "Parówa" nie może być ksywą, ponieważ jest wulgarnym okresleniem męskiego narzadu płciowego
7. NIE dla współnej Europy pod hasłem " tata, tata i ja" ( tzn- takie haslo i wielkie NIE nosiła jedna z nauczycielek przed uczniami)

Że przesadzamy?
Że nie jest to norma?
Niech nie będzie to normą, niech będzie jednym jedynym, malutkim faktem- jesli chodzi o moje dziecko ten jeden malutki fakt, to za wiele.

Nie daję nauczycielom prawa do wychowania mojego dziecka. Nie chcę by każdy z nich chciał go wychowywać na swój obraz i podobieństwo- bo przecież i taki problem się pojawia, szkoła NIE MA jednej linii wychowania. Gdyby chociaż to miala, wtedy wysyłając do niej dziecko byłabym tej linii świadoma i godziłabym się na nią, bądź nie....

Wychowanie mojego dziecka w szkole, to poddawanie go wpływowi poszczególnych osób zgodnie z przyjetymi przez nie metodami. Nie ma w tym spójności, celowosci, a co więcej chyba też i życzliwości.

 

Iwon22-03-2004 13:52:56   [#59]

Nie wolno osądzać człowieka, ale osąd postępowania, poglądów, postaw jest nieunikniony. Nie tylko w szkole.

"nie chciałabym, aby moje dziecko, czy jakiekolwiek inne usłyszało od swojego nauczyciela: "Absolutnie nie zgadzam się z Twoją opinią, ale na szczęście cudowne wprowadzenie jej w życie jest "technicznie" niemożliwe. Oby jak najdłużej. Niestety, choćby Twój głos jest sygnałem, że ktoś tak myśli."

Ja natomiast nie chciałabym, aby moje dziecko czy jakiekolwiek inne zetknęło się z człowiekiem, który nigdy nie usłyszał kategorycznego stwierdzenia, postępując karygodnie, krzywdząc innych.

Z niesmakiem kończę swój udział na tym wątku.  Uważam to za niezbyt uczciwe, że słowa, które skierowałam w dyskusji do dorosłej osoby, ona podaje jako zwrot kierowany do uczniów i wyklucza mnie z grona godnych zaufania wychowawców.

Zdaje się - brakło argumentów.

Małgoś22-03-2004 18:02:21   [#60]

pozostało mi się podpisać wszystkimi czterema kończynami pod postem Asi

co niniejszym czynię  :-)

Małgoś22-03-2004 18:06:00   [#61]

Iwon

mimo, że cytujesz moje słowa - mam wrażenie, że toczysz rozmowę w jakimś innym temacie... ;-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]