Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Zapytanie o badanie najmłodszych w świetle MEN-owskiej informac
strony: [ 1 ]
grażka05-03-2013 19:19:11   [#01]

Kilka dni temu przeczytałam na na stronie MEN informację z wystąpienia minister edukacji w Sejmie - w sprawie stanu przygotowań organów prowadzących do objęcia obowiązkiem szkolnym dzieci sześcioletnich.  Niewiele tam informacji o stanie przygotowań, więcej o badaniach naukowych - i o te, bywalców rożnych konferencji oraz spotkań chciałam zapytać. Bo szukam źródła i nikt nie może pomóc - chyba jeszcze IBE mi zostało.

 

Z badania TUNSS (Test Umiejętności Na Starcie Szkolnym), przeprowadzonego przez Instytut Badań Edukacyjnych, wynika także, że zdecydowana większość rodziców dzieci sześcioletnich, które uczą się w pierwszej klasie, jest zadowolona z opieki świetlicowej w szkołach swoich pociech, a 91 procent deklaruje, że szkoła zapewnia uczniom minimum jeden, a czasem nawet dwa lub więcej posiłków dziennie. Naukowcy przepytali ponad 3 tysiące rodziców dzieci sześcioletnich z przedszkoli, „zerówek" i pierwszych klas, następnie porównali wyniki osiągane przez rówieśników uczących się w tych trzech typach placówek.

Nie bardzo rozumiem usytuowanie posiłków  w jednym akapicie o badaniu TUNSS - tzn. bada się umiejętności kto lepiej je i z owych ofert żywieniowych korzysta? ;)

- O tym, że kierunek zmian jest słuszny, niech świadczą wyniki osiągane przez sześciolatki w pierwszych klasach. We wszystkich testach umiejętności osiągali oni lepsze wyniki - w teście matematycznym średnio o 5 punktów, w testach z czytania i pisania od 10 do 15 punktów więcej niż ich koledzy w „zerówkach" i przedszkolach.- dodała minister.

Czyli dzieci szkolne - uczone treści wynikających z podstawy szkolnej - są w treściach szkolnych lepsze niż dzieci przedszkolne, uczone treści przedszkolnych?

Dobrze rozumiem?

I te badania akurat umiem zlokalizować, to te słynne tabletowe chyba :) Więc to sobie spróbuję wyjaśnić.

Ale - jest w linkowanym tekście też taka informacja:

- Obniżenie wieku obowiązku szkolnego to ważna, cywilizacyjna zmiana, która nieodwołalnie nastąpi w 2014 roku - powiedziała minister edukacji narodowej, przypominając, że o taką zmianę od dawna postulowali psychologowie, pedagogowie i naukowcy w kraju, a wszystkie liczące się partie polityczne miały ją w swoich programach.

Tak, to jest ważne - nieważne oczywiście, dlaczego. Od czasów min. Handkego wiem, dlaczego to akurat jest dla organów prowadzących.

- Badacze na całym świecie są zgodni - im wcześniej dziecko zostaje objęte edukacją formalną, tym lepiej i szybciej się rozwija. Badania wskazują także na fakt, że kluczowy dla ścieżki edukacyjnej dziecka jest okres do 6. roku życia. To wtedy dzieci najszybciej się rozwijają, nigdy później dzieci nie wchłaniają tylu nowych informacji, w tak szybki i łatwy sposób - mówiła minister Szumilas. Jednocześnie przytoczyła wyniki badań, z których wynika, że przerywanie - wraz z końcem zerówki - rozpoczętej już nauki czytania, pisania i liczenia nie jest korzystne dla dziecka. Cykl nauczania tych umiejętności - by był jak najskuteczniejszy - powinien być stabilny i odbywać się pod okiem jednego nauczyciela, bez konieczności „przestawiania się" dziecka z metod pracy jednego dorosłego na metody pracy drugiego. - Fakt, że nauczanie czytania i pisania stanowi możliwość, a nie obowiązek w przedszkolu, nie znaczy, że go zabraniamy. Wręcz przeciwnie, jeśli wychowawca zauważy u dziecka zainteresowanie literami i cyframi, powinien pójść z nim o krok dalej - powiedziała minister, obalając mit o zakazie nauczania tych umiejętności w przedszkolu.

Pomijam już resztę wypowiedzi, choć mam tam też szereg uwag (np. na temat kwalifikacji nauczycielskich).

Zależy mi na wyjaśnieniu zagadnienia, które jest powyżej wyróżnione w tekście. Jakie badania naukowe, gdzie publikowane dowodzą, że krzywda się działa i dzieje, gdy wstępna nauka czytania była wprowadzana w zerówce przedszkolnej i teraz - po zmianie podstawy - nastąpiła poprawa. Jakiego rodzaju deficyty i traumy wywoływało to w dzieciach?

Problem jest poważny i nie zniknie - bo skoro mamy mieć - jak wynika z dalszej wypowiedzi - nadal prawo "wprowadzać" owe literki w przedszkolu, to może dla dobra dziecka jednak zakazać. Skoro są badania - nieznane mi - że przerwanie nauki czytania i pisania na okres wakacji, i potem inne metody nauczyciela w szkole szkodzą dziecku.

A o zaletach i wadach formalnego nauczania dywaguje była minister edukacji - z mnóstwem dobrych rad jak wyjść z formalizmu dzisiejszej szkoły.

grażka11-03-2013 07:18:14   [#02]

http://www.rp.pl/artykul/111604,988095-W-sprawie-szesciolatkow-MEN-manipuluje-danymi.html

http://serwisy.gazetaprawna.pl/edukacja/artykuly/688204,szumilas-biore-odpowiedzialnosc-z-wprowadzenie-szesciolatkow-do-szkol.html

nadal szukam...

grażka12-03-2013 08:14:14   [#03]

a tu proszę - IBE ma jakieś badania...

http://www.rp.pl/artykul/19,989096-Szybciej-do-szkoly--6-latki-przegrywaja.html

 

grażka12-03-2013 08:59:17   [#04]

I - po przemyśleniu paru rzeczy - link ostatni w tym wątku.

http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2013/03/prezydent-pisze-list-do-rodzicow-dzieci.html

Dziękuje za uwagę. :)

Marek Pleśniar12-03-2013 13:58:39   [#05]

a ja dziękuję za wskazanie lektury

grażka19-03-2013 19:43:51   [#06]

Poproszę o odpowiedź - może koleżanki z przedszkoli?

http://www.men.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=4553%3Amusimy-sobie-ufa-&catid=25%3Aministerstwo-wydarzenia-z-udziaem-ministrow&Itemid=287

 

- Wyobraźcie sobie Państwo, że uczycie się przez rok matematyki a potem zmienia się nauczyciel. Nie znacie jego metod, z trudem się do nich przyzwyczajacie. Tak samo czuje się dziecko, które po roku nauki pisania w zerówce musi się przestawić na metody innego nauczyciela. Naukowcy od dawna zwracali uwagę, że właśnie to może być przyczyna późniejszych niepowodzeń szkolnych. Jako odpowiedzialny nauczyciel i polityk nie mogłam tego zignorować - mówiła Krystyna Szumilas.

Pani minister pisze tam, że w przedszkolach mamy inne metody nauki pisania.

Pytam więc - czy uczycie dzieci innej kaligrafii?

Czy macie świadomość - być może - swojej winy za niepowodzenia szkolne dzieci?

To jest to zaufanie do nas, nauczycieli przedszkoli? Dziękuję bardzo, pani minister. Kolejny raz czuję się doceniona.

A kwalifikacje nabyte podczas studiów - to żart. Nauczyciele nabyli je z mocy podpisu pani poprzedniczki, nie podczas studiów.


post został zmieniony: 19-03-2013 19:44:25
AnJa19-03-2013 20:13:19   [#07]

Grażka - moi zdaniem przesadzasz doszukując się w kazdym miejscu ataku na nauczycieli, a zwłaszcza przedszkoli.

Ja z kolei nie wykluczam, że podtekstów nie widzę bo ich dostrzec nie umiem.

Na edukacji przedszkolnej i wczesnoszkolnej nie znam się inaczej niż z perspektywy ojca jednego dziecka- czyli bardzo spłaszczonej.

I z tej perspektywy mam w pamięci, jak bardzo moje dziecię odebrało zmianę Pani w przedszkolu- i nie chodziło o sympatię, bo zdaje się że tamtej nie lubił ale własnie o metody- np. pokazywała inne trzymanie nożyczek, ołowka , pędzla, sposób zawiązywania bucika, podejścia do leżakowania i wiecej nie pamiętam, ale wiele takich zmian było.

Czy to jest uczone w ramach metodyki wychowania przedszkolnego- nie wiem. I do głowy mi- rodzicowi- ale też i nauczycielowi czyli człowiekowi z zasady przemądrzałemu- nie przyszło, że to kwestia braku kwalifikacji pierwszej czy drugiej nauczycielki.

Adaa19-03-2013 20:19:13   [#08]

jak badania to badania:-)
do kompletu:

Pomimo ekspertyz naukowców, wskazujących na negatywne skutki zbyt wczesnego posyłania dzieci do szkoły, minister edukacji Michael Gove uważa, że nie należy rezygnować z tego typu systemu. Wyjaśnia, że w Wielkiej Brytanii dysproporcje społeczno-gospodarcze są większe niż w innych państwach i jedynym sposobem na ich przezwyciężenie jest właśnie wczesna edukacja.

http://diarium.pl/2013/03/porazka-wczesnej-edukacji-w-wielkiej-brytanii/

AnJa19-03-2013 20:26:27   [#09]

żeby już kompletnie było- na badaniach też się nie znam:-)

Adaa19-03-2013 20:28:56   [#10]

czyli mamy niemal komplet badań z kompletem nie znających sie na nich:-)

grażka19-03-2013 20:31:26   [#11]

Atak? Staram się bardzo nie widzieć w tym złej woli. 

Ale nonszalancja i brak szacunku - tak.

W jednym akapicie - o szacunku i zaufaniu, w drugim - o szkodliwości metod.

Tymczasem definicja chwytu pisarskiego jest dobrze opisana w psychologii rozwojowej i metodyce. Jak i nieuchronny proces indywidualizacji pisma po okresie jego początkowej nauki - tu wzór i ergonomia jest jedna (choć znam próby jej racjonalizowania, np. propozycje prof. Rocławskiego).

Posiadana przeze mnie wiedza o rozwoju dziecka główne przyczyny problemów wskazuje w nieharmonijnym rozwoju, osobniczych deficytach i tzw. kapitale kulturowym - a nie metodach nauczyciela. Poza tym - przez lata nie było problemem nauczanie czytania i pisania w przedszkolu. Stało się tak dopiero przy probie uzasadnień reformy.

I kierunek tych argumentów nie podoba mi się.

Adaa19-03-2013 20:36:12   [#12]

grażko, wszyscy wiedza, że nauka czytania i pisania w przedszkolu jest ok i zgodna z potrzebami dzieci tak naprawdę

tylko, chyba za cienkim głosem krzyczał niewinny, ze król jest nagi:-)

AnJa19-03-2013 20:57:49   [#13]

jeśli tak jest to widocznie 1 z tych nauczycielek mego dziecka była niedouczona (a wydawało mi się, ze przedszkole było znakomite, Panie  obie były po studium wychowania a potem studiach kierunkowych)

 

grażka19-03-2013 21:01:14   [#14]

Bo o wszystkim decydują ludzie - niezależnie od stanowiska.

Adaa19-03-2013 21:02:41   [#15]

ale, że co AnJa?, że kazały sie uczyc pisać gdy nie chciał?:-)

ale poważnie, przedszkolak 15 lat temu to zupełnie innych przedszkolak niz obecny

zupełnie inna otaczajaca go rzeczywistość

Twoje dziecko z przedszkola to zdaje sie juz mężczyzna, czy sie mylę?;-)

AnJa19-03-2013 21:13:00   [#16]

nie- obie jakos inaczej mu tylko łapę na tym ołowku i pędzlu układały- a czy on był gotowy do pisania to nie wiem

czy chciał- nie pamiętam, zdaje sie, ze mial stosunek dosyć obojętny do tego

wiem, że to inne dzieci- nie tylko w przedszkolu

a nauczyciele? bo nie wiem nawet , czy powinni być inni

Adaa19-03-2013 21:22:38   [#17]

to ciekawe :

"Dr Pamela Gerloff – znana pisarka i psycholog od lat zajmująca się problemami szkolnictwa w krajach rozwiniętych – uważa, że modne obecnie obniżanie wieku dzieci idących do pierwszej klasy oraz tworzenie instytucji do opieki dziennej dla dzieci, których rodzice pracują, „jest katastrofalne dla społeczeństwa”. Tym samym kraje rozwinięte wracają do wzorów sowieckich, gdzie szkoła miała być zideologizowanym substytutem „wrogiej systemowi” komórki, jaką jest rodzina."


http://nczas.com/publicystyka/porazka-systemu-wczesnego-nauczania-w-usa-w-polsce-tak-samo/

grażka19-03-2013 21:30:20   [#18]

Coś w tym jest - doniosłość obniżania obowiązku szkolnego oraz wydłużenie czasu przebywania dzieci w instytucjach edukacyjnych jako sposób na nierówności społeczne była podkreślana przez autora raportu, który tu linkowałam kiedyś - a wczoraj byłam na spotkaniu temu poświęconym w świetlicy Krytyki Politycznej :)

Zabawne doświadczenie :)

Z różnych powodów.

AnJa19-03-2013 21:35:03   [#19]

akurat skojarzenia z systemem sowiecki w 2 poł. lat 20. też mam

tyle, że rodzice mieli wówczas chyba nieco mniejszą swiadomośc i bardziej byli urobieni ideologicznie

ale łaczy to samo- jest absorbująca praca i zajęcia poboczne, nie ma opieki domowej (u nich ideologicznie, u nas z braku kasy i tradycji), zginęła rodzina wielopokoleniowa - więc chcemy mieć dziecko, ale w wolnych chwilach

od 6 do 19 niech zajmuje się nim państwo


post został zmieniony: 19-03-2013 21:36:07
Renatka20-03-2013 08:11:03   [#20]

Grażko masz rację nam też jest po ludzku przykro , że gra się na naszej ocenie pracy. Odbieramy to jako chęć degradacji naszych umiejętności i doświadczenie.

grażka21-03-2013 07:22:35   [#21]

Dziękuję. Przykro było myśleć, że jestem jedyną osoba, która to tak postrzega.

mariwu21-03-2013 10:39:51   [#22]

Myślę, że kilka rzeczy wymaga kategorycznego wyjaśnienia:

1. Przedszkolanki NIE boją się o swoje miejsca pracy. I jeszcze długo nie będą się bać. Zdaje się, że, przynajmniej na razie, dzieci zapełniających każde wolne miejsce w przedszkolu jest zdecydowanie więcej niż tych wolnych miejsc. Przecież ministerstwo, ze wszystkich sił, stara się zwiększyć liczbę miejsc w placówkach wychowania przedszkolnego, więc argument o strachu przed utratą pracy, w ustach tego samego "ministerstwa", jest conajmniej dziwny.

2. Przedszkolanki nie odnoszą się krytycznie do obniżenia wieku obowiązku szkolnego ze względu na swoją wrogość wobec nauczycieli szkół. Przedszkolanki znają po prostu, lepiej niż ministerstwo, grupę wiekową, którą ma objąć obowiązek. I znają system pracy szkół. Nie żyjemy/pracujemy w innych światach/za żelaznymi kurtynami. Dlatego przedszkolanki wiedzą, że, siłą rzeczy, przeciętny 7-latek jest lepiej przygotowany do wejścia w system szkolny niż przeciętny 6-latek (bez względu na zapisy w podstawach programowych czy obecność dywanów/huśtawek w szkołach). Bo takie są po prostu prawidłowości rozwojowe.

3. Przedszkolanki widzą/wiedzą, jak bardzo zwiększyła się (w ciągu ostatnich 5-10 lat) liczba dzieci z różnego typu deficytami rozwojowymi. Widzą, ile problemów udawało się zniwelować/zminimalizować do momentu podjęcia przez dziecko obowiązku szkolnego. Wiedzą więc, że to, co udawało się osiągnąć 6-latkowi dla 5-latka będzie jeszcze niedostępne. Bo to zwyczajnie kwestia dojrzewania systemu nerwowego dziecka, rozwoju/poziomu jego własnej motywacji do pracy nad sobą. Do tego potrzebny jest czas. Który dzieciom zostanie zabrany.

4. Ewentualny, wysoce prawdopodony, wzrost liczby niepowodzeń szkolnych wśród dzieci nie będzie winą przedszkolanek. Będzie konsekwencją odebrania dzieciom czasu na dojrzewanie do podjęcia obowiązku szkolnego. I nie da się tego czasu wprost zamienić dając go 2-latkowi a odbierając 6-latkowi.

Grazzza21-03-2013 11:41:51   [#23]

No i mariwu przedstawiła w skrócie to, o co wszystkim przedszkolakom chodzi :-)

grażka21-03-2013 20:22:15   [#24]

http://www.rp.pl/artykul/19,992534-Szumilas--winne-sa-przedszkola.html

 

Marek Pleśniar21-03-2013 20:45:39   [#25]

nie chce mi się wierzyć że minister edukacji powiedziała tak jak opisują

mam niestety podstawy do tej niewiary bo mnie w tej prasie też nie raz "cytowano"

grażka21-03-2013 20:47:11   [#26]

Marek - to cytat ze strony MEN - przeczytaj mój link.

mariwu21-03-2013 21:05:40   [#27]

I ja (w #22) odnosiłam się bezpośrednio do wypowiedzi Pani Minister, cytowanej na stronie MEN:

(...) Zwracała przy tym uwagę, żeby nauczyciele, którzy być może obawiają się o swoją pracę, nie zarzucali niekompetencję swoim kolegom uczącym w szkołach, siejąc obawy rodziców uczniów, bo po pierwsze nie jest to prawda, a po drugie nie wystawiają w ten sposób środowisku dobrej wizytówki. (...)

http://www.men.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=4553%3Amusimy-sobie-ufa-&catid=25%3Aministerstwo-wydarzenia-z-udziaem-ministrow&Itemid=287

 

Marek Pleśniar22-03-2013 11:57:28   [#28]

ale ja nie pisałem że nie wierzę w to:

(...) Zwracała przy tym uwagę, żeby nauczyciele, którzy być może obawiają się o swoją pracę, nie zarzucali niekompetencję swoim kolegom uczącym w szkołach, siejąc obawy rodziców uczniów, bo po pierwsze nie jest to prawda, a po drugie nie wystawiają w ten sposób środowisku dobrej wizytówki. (...)

bo sam podzielam tu zdanie minister - warto by tak nie mówiono (czy się tak mówi, nie wiem)

 

ale nie wierzę że minister powiedziała, że nauka w przedszkolu szkodzi nauce w szkole

nie mieści mi się to w głowie

grażka22-03-2013 15:44:34   [#29]

Naukowcy od dawna zwracali uwagę, że właśnie to może być przyczyna późniejszych niepowodzeń szkolnych.

To - czyli zmiana nauczyciela przedszkola na nauczyciela szkoły. Marek - czego tu nie rozumiesz?

mariwu22-03-2013 22:31:44   [#30]

ale ja nie pisałem że nie wierzę w to: (...)

A ja nie pisałam, że przypuszczam, że nie wierzysz w to: (...). Podkreśliłam tylko, że źródłem dla ostatnich kilku postów była wypowiedź Pani Minister cytowana na stronie MEN. A nie prasa, o której napisałeś, że mam niestety podstawy do tej niewiary bo mnie w tej prasie też nie raz "cytowano"

bo sam podzielam tu zdanie minister - warto by tak nie mówiono (czy się tak mówi, nie wiem)

No właśnie. Ja też nie wiem. Bo jakoś nie zauważyłam w telewizji spotów reklamowych, w których przedszkolanki mówiłyby na przykład: "6-latku nie trać szansy na harmonijny rozwój - zostań w przedszkolu!". Nie widziałam także, aby przygotowano foldery/ulotki wykazujące wyższość oferty dydaktyczno-opiekuńczo-organizacyjnej przedszkola nad tą, którą może zaproponować 6-latkowi (i jego rodzicom) szkoła. I nie słyszałam, żeby szkołom kazano wręczać  takie ulotki rodzicom. Nic mi także nie jest wiadomo o tym, aby jakaś Nadprzedszkolanka Wszystkich Przedszkolanek prowadziła cykl spotkań dotyczących wyższości szansy wszechstronnego rozwoju 6-latka w przedszkolu nad 6-latkiem, który z tej szansy nie skorzysta i pójdzie do szkoły. 

Dlatego bardzo mnie zdziwiła ta wypowiedź Pani Minister (zarzut podważania kompetencji kolegów uczących w szkołach), zamieszczona na stronie MEN. Szczególnie w kontekście menowskiego: "6-latku nie trać roku!" i "Pytania dzieci nie powinny zostać bez odpowiedzi – sześciolatek w szkole pozostaje dzieckiem, jednak ma szansę rozwijać się szybciej"...

 


post został zmieniony: 22-03-2013 22:42:14
grażka23-03-2013 07:04:00   [#31]

Czas odwiedzić przedszkola, pani minister

http://sliwerski-pedagog.blogspot.com/2013/03/minister-anty-edukacji-powinna-powrocic.html

 

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]