Wiem,wiem, -to podobno przezytek, teraz wszyscy wysoko edukowani-technicy,profilowani licealiści..tych biednych niskokwalifikowanych ma być coraz mniej..... Ale uczciwie postawiono dwa lata temu problem zewnętrznego egzaminu z przygotowania zawodowego- wszyscy jak jeden mąż według jednego systemu opracowanego przez CKE ,te same wymagania... to wzyscy wiemy. I mamy teraz : jeden worek dla wzystkich bez względu na typ szkoły_ uczniowie szkół specjalnych pracuja na tych samych materiałach co uczniowie szkół masowych ( te same 70 pytań - pamietac przy tym nalezy ,że są dwa moduły 50 i 20 zadań i że pozytywny wynik teoretycznego egzaminu to min 50 % poprawnych odpowiedzi w każdym module - nad tym trzeba zapanować, odpowiednio wypełnić kartę zadań, nie pomylic rubryk itp. Ale okazuje się, że nie dotyczy to wszystkich!! To oznacza że młodociani pracownicy będą zdawali prawdopodobnie innaczej ( kto inny opracowuje dla nich zadania egzaminacyjne),będą zdawali w innym terminie ( Izby organizują egzaminy dopiero we wrzesniu - część z uczniów będzie już w szkołach uzupełniających a w konsekwencji otrzymają zupełnie inny dokument potwierdzający umiejętności zawodowe- otrzymają świadectwo czeladnicze. Wiemy to teraz- dwa lata temu KONTRAKT szkoły z RODZICAMI I UCZNIAMI był formułowany innaczej. Ja wiem, zmiany nastepują nieustannie, trzeba wszystko modyfikować dla uzyskania najlepszego efektu, ale czy godzi sie to robić w taki sposób? Dlaczego próbny egzamin potrafiła "wywalczyć "tylko łomżyńska OKE? Czy starczy nam czasu aby wyciagnąć wnioski przed egzaminem czerwcowym . Co to będzie??? PS: Poszukuję "gotowca " programu naprawczego szkoły zawodowej - zacznę teraz - przecież jak się TO nie uda, to wiadomo kto winien.... Trzymajcie za nas kciuki!!!! |