Wyobrażałem sobie inaczej tę sytuację. Jest wywiadówka, przychodzi pijany rodzic, zaczyna mieszać, jest odporny na kulturalne perswazje, więc pojawia się potrzeba zdecydowanego działania.
Wczoraj rano coś tam napisałem, ale po zapoznaniu się z całościową "instrukcją obsługi", stwierdzam, że wskazana jest daleko idąca ostrożność w tworzeniu opinii w oparciu o niepełny opis sytuacji. Nie czytałem zbyt uważnie i sądziłem, że facet ten jest już tylko przewodniczącym rady klasowej i pijanym krzykaczem. Jest jednak również przewodniczącym rady rodziców szkoły. Rozumiem, że jego zachowanie wzbudziło co najmniej powszechne zażenowanie. Dyrektor szkoły, nauczyciel, przewodniczący rady rodziców to osoby publiczne, to przedstawiciele statutowych organów szkoły, których zadania, kompetencje, sposób rozstrzygania sporów, itp. określa tenże statut. Ale statut nie rozstrzyga wszystkiego. Karolina przedstawiła problem ze swojego punktu widzenia, tj. nauczyciela zaangażowanego w pracę wychowawczą. Gorycz i żal są więc naturalną reakcją za doznaną krzywdę. Życzę Ci odporności na chamstwo i gratuluję taktu. A wszystkim życzę takiej rady rodziców (zarządu) jaką ja mam mieć przyjemność w swojej szkole, co nie oznacza, że jest zawsze słodko. Są sytuacje, w których jest na odwrót - zaangażowanie rodziców nie znajdujące zrozumienia wśród nauczycieli. Nie uogólniam. Są to sporadyczne sytuacje, ale też tworzą wzajemną opinię. Nie wiem, czy nie odbiegłem od tematu;-) |