Forum OSKKO - wątek

TEMAT: pijany rodzic na wywiadówce
strony: [ 1 ][ 2 ]
Karolina08-03-2004 19:23:24   [#01]

wywidówka dotyczyła zagrożen dla dzieci...alkohol..... była zaplanowana w ramach spotkań co miesiąć (ponad plan)

 

Mieliście takie coś..... czuliście się najgorzej pod słoncem słysząc, ze wszystko robice źle....i wasze miejsce jest.... w  ...-((

Szczegółów nie potrafię podać bo strasznie zdruzgotana jestem....

Jak zareagować ?

Zostawić tę klasę?

Przyjąc przeprosiny (o ile będą) ??

Karolina08-03-2004 19:25:12   [#02]

dodam, że rodzic żaden tam patologiczny.... przewodniczący rady rodzciów w klasie.... przez ostatnie trzy lata przewodniczący rady rodziców w szkole

;-((

AnJa08-03-2004 19:32:42   [#03]

Cóż - tradycja, 8 wypić sie zdarza - chyba termin trochę ryzykowny wybrałaś.

Po kilku szybkich powiedział po prostu co myśli, wcześniej pewnie nieźle Ci za plecami obrabiał:-(

 Nawet jak nie przeprosi, bo nie do końca świadomy, to co Ci klasa złego zrobiła? Jeden gość to jeszcze nie klasa.

A tak w ogóle to współczuję! Ale głowy to sobie tym za bardzo nie zprzątaj!

zgredek08-03-2004 19:39:30   [#04]

Karolina

a reszta rodziców - jak reagowała - wiem, że trudno to opisać, bo na co innego zwracałaś uwagę, ale spróbuj sobie przypomnieć - umiejscowić każdego z obecnych rodziców w konkretnym miejscu = spróbuj określić ich zdanie.
Karolina08-03-2004 19:39:56   [#05]

świadkiem tego była żona - :-( .. trzeźwa

zawsze miał wiele złego na nas (szkołę) ale robił to bardziej dyplomatycznie (znaczy na trzeźwo)

i obrabiał, wcześniej, obrabiał a dzis dostał wściekłej odwagi ;-(

Mariola08-03-2004 19:42:41   [#06]

Karolina

a może zaproś tego gościa w najbliższym czasie do szkoły i niech powie jeszcze raz, na trzeźwo jakie ma zastrzeżenia?

Trzymaj się dzielnie!
A jak ktoś nie potrafi pić, to niech w ogóle nie pije...
I nic go nie usprawiedliwia, znalazł sobie okazję do wypicia- 8 marca...
Dlatego niektóre kobiety (szczególnie te trochę od nas starsze) nie lubią tego święta...

Nie przejmuj się takim facetem. Bohater po alkoholu..
Brr...

Współczuję, ale nie rezygnuj tak łatwo z dzieciaków.
Chyba,że one też Ci dały się we znaki :-(

 A tak w ogóle, co jego żona na to?

Karolina08-03-2004 19:43:40   [#07]

zgredek - wszyscy rodzice byli wstrząśnieci i rownież obrażani  plus nauczyciel matematki, który byl zaproszony aby rozwiązać problemy - nikomu nie dawał dojśc do słowa - to był monolog

 

świadkiem były dzieci!!!

które wczesniej miały dla nas występ i były za drzwiami...po 5 minutach wyszłam o porozganiałam do domu ( a one wypytwaly,..czy ten pan jest pod wplywem...? )

myślę, że nawet jak zeszły piętro niżej to wszystko słyszały...

wszyscy bylismy wstrząsnieći....

zebranie zakonczylam po godzinie.... przepraszając resztę ,potem wszyscy przepraszali mnie - oczywiście za wyjątkiem tego pana

Sylwia Ledwig08-03-2004 19:45:01   [#08]

Przewodniczący rady rodziców?

Też bym klasy nie zostawiała. Ale zastanowiłabym się nad dalszym przewodniczeniem tego pana w radzie rodziców! bo po pierwsze w takim niereprezentacyjnym stanie mógł sobie darować przybycie na wywiadówkę, a po drugie, jak ma jakieć uwagi do Ciebie, Twojej pracy, to niech z Tobą osobiście to przedyskutuje (i to w stanie godnym, takim na jaki zasługuje na to osoba ucząca jego dziecko, no i w końcu na jaki zasługuje urzędnik państwowy ... brzmi sucho, ale to fakt). Zachowanie tego pana było nie fair, on przecież reprezentuje on rodziców. To takie pierwsze spontaniczne przemyślenie ...
Karolina08-03-2004 19:50:11   [#09]

a żona powiedziała.... chcialam pania przeprosic za męża..... ale on to w jednym  miał rację.....

nie chcialam rozmawiać... :-(

Jola08-03-2004 19:53:41   [#10]

Karolina, czy to może być pocieszeniem?

Mam matkę typ "kumpela córki" (też była kiedyś w radzie rodziców), która "pod wpływem" wparowała mi na lekcję w przekonaniu, iż dziecku dzieje się krzywda i musi mi powiedzieć, co o tym myśli. Próbowała mnie przekonać, że białe jest czarne. Dopiero ostrzeżenie, że biorę uczniów na świadków, powstrzymało ją od dalszych wywodów.
W niektórych szkołach są już alkomaty dla uczniów. Może warto byłoby zakupić takie dla rodziców?
zgredek08-03-2004 20:07:31   [#11]
w klasie masz problem.

Najprawdopodobniej ten problem jest skrzętnie ukrywany.

Jest jakiś powód, dla którego rodzice nie mają odwagi powiedzieć Ci wprost o co chodzi.

Alkohol - myślę - wzmógł tylko reakcję. To coś musiało narastać.

Przewodniczącym RR został z jakichś powodów - to jest ważne.

Karolina - przanalizuj wszystko co się zdarzyło w Twojej klasie. Posłuchaj też, jeśli możesz plotek. Być może okaże się, że wszyscy dokoła wiedzą, tylko nie TY.
Iwon08-03-2004 20:11:28   [#12]

Dobrze, że z nią nie rozmawiałaś! "Taki ten mój chłop już jest" wszystko załatwia.

Zgłoś jutro incydent dyrekcji szkoły. Nie atakuj, nie proponuj formy przeprosin - zgłoś. Zostawisz bez echa, będziesz się bała następnego spotkania z rodzicami. Skoro jest taki wiecznie "niezadowolony". to możesz mieć argument, jak z Tobą współpracuje.

Iwon08-03-2004 20:13:26   [#13]
Obawiam się, że Zgredek trafiła, niestety, w sedno
Karolina08-03-2004 20:28:57   [#14]

jutro zgłoszę na pewno, razem z tym nauczycielem idziemy...

problemy z panem byly zawsze, wychowawczyni, ktora mi dala klase po szkole podstawowej  - robila to z uczuciem ulgi.

Ja mam ich od wrzesnia i wiedziałam co dostaję....klasa bardzo fajna (choc problemowa) a najgorsze bylo, że dostaje się nie tę klasę...tylko tego rodzica..

To nie pierwszy problem...tylko pierwszy tak brutalny.

Renata08-03-2004 21:23:42   [#15]

z innej beczki..

Zastanawiam się jak w istocie każdy z nas, każdy wychowawca ma reagować na objawy takiego zwykłego chamstwa ośmielonego dawką alkoholu?

a) wyjść z klasy i nie wrócić już tam?

b) dyskutować z kimś do kogo argumenty nie docierają?

c) wezwać dyrekcję do klasy, jeśli w tym czasie jest, a jeśli jej nie ma?

Jestem wychowawcą... i nie wiem, co zrobiłabym na miejscu Karoliny... Chyba wyszła i nie wróciła do klasy już wcale...

 Dziewczyna robi zebranie, dodatkowe... przychodzą rodzice...ktoś w dodatku wśród nich wchodzi do szkoły nietrzezwy! Ktoś go wpuścił... 

Gdzie środki bezpieczeństwa? A gdyby tak z nożem przyszedł???? S();

Sylwia Ledwig08-03-2004 23:34:13   [#16]
Ja chyba zaproponowałabym krótką przerwę, poprosiła pana z panią o krótką rozmowę poza klasą. Na zewnątrz powiedziałabym tym państwu, że sposób w jaki prowadzą rozmowę na forum klasy stanowczo mnie się nie podoba, że odbieram je jako niekoleżeńskie i nietaktowne i że miałabym prośbę, by nie brali udziału w dalszym toku zebrania i udali się do domu. Gdyby to nie poskutkowało, albo rozwiązałabym zebranie z odpowiednim, ale w miarę możliwości dyplomatycznym komentarzem, a następnego dnia poinformowała o zajściu dyrektora szkoły. Albo, gdybym wiedziała, że dyrektor jest obecny tego wieczora, wezwałabym go, by wsparty mocą  swojego doświadczenia, swojej "neutralnej" pozycji i powagą stanowiska, "naprostował" drogę. Konsekwencje wobec niegrzecznego rodzica naturalnie musiałyby zostać w ciągu kolejnych paru dni wyciągnięte i to najlepiej, jak mi się wydaje, przez dyrektora.
Marek Pleśniar09-03-2004 00:15:19   [#17]

dyplomatycznie z pijakiem? Sylwia - w duchy wierzysz?

I - konsekwencje jakie wyciąga dyrektor wobec rodzica. A jakie? Bo ja nie wiem:-)

Sylwia Ledwig09-03-2004 01:00:45   [#18]

hmm!

Dyplomatycznie w tym sensie, żeby nie rozmawiać z panem zbyt otwarcie, zbyt gwałtownie, by go jeszcze więcej nie "rozjuszyć". Z tego co zrozumiałam, jego żona nie była pijana, to może w czasie rozmowy kontakt wzrokowy bardziej z nią utrzymywać, niż z "gburem"... Wiem, że to niełatwe, jak się samemu jest wzburzonym, ale można się skoncentrować i jakoś wziąć w garść (?) ...

A co do konsekwencji? pan ten jest przewodniczącym rady rodziców, sprawuje zatem funkcję reprezentacyjną, która do czegoś go zobowiązuje. Jak widzisz jego postępowanie w tym kontekście? Może by go więc tej funkcji pozbawić? macie jakieś reguły, określające zasady piastowania takiego rodzicielskiego "urzędu"? jeśli nie, to może warto byłoby na radzie szkoły problem przedyskutować i takie reguły spisać. Poza tym punktualnie, można rodzica upomnieć, i ostrzec, że gdyby sytuacja miała się powtórzyć, to zabrania mu się udziału w ogólnych zebraniach rodziców i zobowiązuje do konsultacji indywidualnej z nauczycielem (w razie potrzeby odbywającej się w obecności nauczyciela szkoły).

Co ty na To Marku?

Sylwia Ledwig09-03-2004 01:04:55   [#19]
korekta: co Wy na to?
Janusz Pawłowski09-03-2004 02:32:19   [#20]

Ja na to, że nie ma recept.

A już na pewno nie ma recept, które sprawdzone przeze mnie potrafiłby z sukcesem zrealizować kto inny.

Inne temperamenty, inne sytuacje, inny kontekst, inna historia, inne zwyczaje, inny stopień upojenia, inne zachowania ludzi upojonych, ...

A już najłatwiej powiedzieć: "Karolino - żeś do bani wychowawczyni - masz problem w klasie i go nie zauważyłaś - nie potrafisz sobie poradzić - należy w tym wypadku zrobić tak: ..."

Karolino - jesteś OK - jedyny problem, który masz w klasie, to porąbany ojciec - takich wielu - jak choćby ja.

Gaba09-03-2004 05:30:11   [#21]

Karolino, bardzo Ci dziękuję za ten wątek (jestem do d... bo nie załatwiłam jeszcze a)... b).... a kiedy mówię, że już załatwiłam 200tys., to jest nic, bo jeszcze nie ma na lampy, na... i dlaczego nie zbudowałam szatni...

(przecież ja Was kochani rozumiem, sama nie chciałabym być w szkole, w której nie ma tego i tego...)

- chciałabym, bardzo chciałabym usłyszeć - dzięki za to, co zrobiłaś, robiłaś co mogłaś... wiesz jeszcze wg nas potrzeba tego, bo to dzieciom ułatwi.

- w ankiecie się dowiedziałam rzeczy, za które można pójść do sądu i domagać się od ludzi przeprosin.

- najbardziej sprawiedliwie okazały się dzieci - krytyczne, dojrzałe, one o szkole wiedzą więcej niż niejeden rodzic... to się zmieniło, tamto się zmieniło i jeszcze to, a nasza dyrektorka będzie robić jeszcze to i to i tamto.

Dzieci - niech dzień dziecka trwa w szkole 200 dni.

Alfred09-03-2004 07:27:10   [#22]
No tak.. Narąbany rodzic przyszedł na wywiadówkę i Ty jesteś temu winna. Tatuś się napił, by mieć odwagę wyrzucić żale.  Skrywany problem ujawnił się. Jak to tobrze, że doszło do takiej sytuacji. Masz okazję przeanalizować, zdiagnozować, wyciągnać wnioski, ustalić program naprawy, dokonać erwaluacji. Do cholery.. A jakie procedury obowiazują nas w przypadku zaistnienia sytuacji zagrożenia?.. A jak postępujemy, gdy uczeń napije się, pobije innego ucznia..,itd. Są procedury, jest to wymóg określony odpowiednim rozporządzeniem. Na przyszłość, w interesie samego rodzica, zapoznaj z konsekwencjami podobnego zachowania, a jeśli perswazja okaże się nieskuteczna, pokaż mu drzwi wyjściowe. Jeśli nie zrozumie kulturalnego gestu, poproś o pomoc policję.
Karolina09-03-2004 07:33:08   [#23]

Sylwio byłam dyplomatyczna...

Przez blisko godzinę starałam się być miła i udawałam , że nie widzę...mówiłam ...proszę się uspokoić, prosze mówić trochę ciszej, spokojnie porozmawiajmy..itd..

Patrzenie w oczy żonie było niemozliwe ponieważ ona robiła wszystko aby na mnie nie patrzeć.

Zrobienie przerwy jak sądze też było niemozliwe, ponieważ jak i tak przerwałam spotkanie rodzic kontynuował se je sam,...zatrzymując innych rodziców - to slyszałam na korytarzu.

Dyrekcji w szkole nie było..

Plan awaryjny żaden nie opracowany...bo skąd...nie słyszałam o podobnym przypadku.... mało kto pewnie słyszał..

Zgadam się, że recepty na to co było są już nie do zrezlizowania... to się już stało - wierzę, że i tak za długo byłam dyplomatyczna bo może ktoś inny powiedziałby - panie X pan jest nachalny prosze opuścic sale..

NIe zrobiłam tego i nie wiem czy potrafiłabym kiedykolwiek.

Dzięki za slowa otuchy tu i w ogółe.

Zobaczymy..jaki będzie tego dalszy ciąg - czuję, że będzie....

Napiszę..

Gaba09-03-2004 08:49:00   [#24]

policja, po prostu policja i tyle - Alfred, to jest jedyne słuszne.

 

Dwa tygodnie temu powiedziałam do jednej z mam - te słowa, które słyszę są do opowiedzenia sądowi i będę się domagać przeprosin. Myślę, że czas nadszedł, nie można dawac sobie chodzić po głowie pijanej i nawiedzonej hołocie, trzeba gadać z ludźmi krytycznymi, a nie krytykantami - dośc tego.

 

Parę stanowczych listów przesłałam już do omamionych głow - ostatnio mamusia uznała, że dziecko jest zelżone, gdyż otrzymało polecenie pozbierania papierów. ;-(

Sylwia Ledwig09-03-2004 12:22:57   [#25]

Karolina, to że byłaś dyplomatyczna, to oczywiste (już sama sytuacja – forum klasy tego wymaga), innej postawy z Twojej strony nawet nie mogłabym sobie wyobrazić. Ale o to właśnie chodzi, że może zbyt długo tolerowałaś warcholstwao tego pana na forum klasy ... (podejrzewam, że mnie wystarczyłoby 15-20 minut, jak nie mniej ...)

Zastanawiam się, czy jeżeli spożycie alkoholu przez osobę jest widoczne, nie należałoby wysłać jej do domu jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, nie dla tego, że jest to oczywiste, tylko, ... że mówi o tym regulamin (!? jeżeli mówi ...?). Użyty przeze mnie zwrot „dyplomatycznie” odnosił się do sytuacji poza klasą, t.j. do rozmowy z tym państwem na korytarzu, bo tak w cztery oczy, to można nieraz ostrzej, a w tym przypadku mogłoby to mieć odwrotne skutki.

Czy zebrania rodziców są u Was protokołowane? Dobrze bałoby mieć ślad pisemny owego wybryku. Naturalnie Janusz ma rację, że nie ma tu recepty, sytuacje bywają różne, a i percepcja wydarzeń jest różna, ale jedno jest wspólne ... scenografia: szkoła, klasa, zebranie rodziców, albo uczniów, nauczyciel – fachowiec, pedagog, urzędnik państwowy ... więc  każdemu należne co jego, istnieją jakieś reguły, a jeśli nie to trzeba by je może stworzyć. Dlatego albo protokół, albo opis wydarzenia ...  i przedyskutować z dyrektorem, a potem to już chyba na radzie szkoły, by problem dokładniej i wspólnymi siłami przeanalizować, ustalić postępowanie -„gdyby znowu”... no i coś uchwalić. Czy istnieje coś takiego jak załącznik do regulaminu szkoły, w którym zamieszczane są nowe zarządzenia, w sprawach nowych ? (... takich również podyktowanych przez życie ... no bo od czasu do czasu pewnie trzeba prawnie uregulowywać coś, czego wcześniej nie było, a z czasem urosło do problemu?).

To jest takie nakręcanie biurokracji, jeszcze jeden i jeszcze jeden paragraf, ale może na takich odpornych na wychowanie, nie ma innej rady? W niektórych krajach konsekwencje nieodpowiedniego zachowania mogą być tak dalekie w skutkach, że nawet „grbur” sobie pięć razy przemyśli, a jak nie przemyśli to pięć razy za swe czyny odpowie, albo zapłaci.

A więc raz już się taki alkoholowy wybryk wydarzył, to znaczy może jeszcze raz się wydarzyć ...  w Twojej klasie, albo u innych, więc może dlatego lepiej od razu tak, „na trzeźwo” i bez emocji ... sprawę uregulować.

 

Powodzenia Karolino i siły w ... „przecieraniu szlaków”!  

Marek Pleśniar09-03-2004 13:38:50   [#26]

nie sądzę by karolina mogła tam wiele zdziałać. Nie wiem czy umiałbym i ja z pijanym chamem co nie umie się zachować wobec nauczycielki (nie mówiąc o tym że kobiety), rodziców i uczniów sobie poradzić. Sama musiałaś temu stawić czoła.

Nie mam żadnych podstaw by z opisu sytuacji wnioskować, że to Twoja wina, że "się boją rodzice Ci coś powiedzieć" (ładne mi boją;-) itd Nie wynika z opisu że byłas nie w porządku.

Spotkała Cię niezasłużona przykrość. Trzymaj się więc.

Czemu piszę tak?

Na 5 minut przed tym nieszczęsnym zebraniem akurat zadzwoniłem do Karoliny - naszego weterana ;-) walk o prawa uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych - bo cos tam do niej mamy w tej kwestii - jakoweś pytania. Powiedziała mi - przejętym głosem że wywiadu ;-) udzieli potem, bo właśnie zaraz zaczyna zebranie o treściach m.in. antyalkoholowych (!!) i że nie ma czasu bo nie chce się spóźnić.

Robiła własnie kawę dla rodzców, w tym dla tego pana "przewodniczącego".

Fajnie prawda?

A kawę trzeba było mu wylać na łeb:-)

Ps. .. nauczyciel nie jest urzędnikiem państwowym. Nie jest nim tez nawet dyrektor.

Ps2 A może pan przewodniczący chciał pokazać dzieciom przykład negatywny? Żeby zobaczyli poglądowo jak nie należy? ;-)

Maryśka209-03-2004 13:43:45   [#27]

Sądzę, że Gaba ma rację. Ten człowiek wszedł na teren szkoły pijany i jako taki powinien być z niej usunięty.

Wezwałabym policję, gdyby (czyli na pewno)dobrowolnie nie chciał opuścić szkoły.

I tutaj na żadną dyplomację nie siliłabym się w stosunku do owego rodzica. Jedynie słowa wyjasnienia, nie komentarza, do pozostałych rodziców: "Wezwałam policję, ten pan był pijany, sądzę, że będzie mógł powiedzieć, o co mu chodzi, gdy wytrzeźwieje."

Zgłoszenie zdarzenia dyrektorowi to już naturalna konsekwencja wydarzeń, potem wszelkie dyskusje z owym panem tylko w obecności dyrektora.

No i samo przez się się rozumie, że ten pan absolutnie funkcji przewodniczącego rady rodziców pełnić nie może. To się chyba da zrobić. Prawda?

Maryśka209-03-2004 13:50:03   [#28]

Niestety nie raz i nie dwa z takimi zachowaniami przyjdzie nam się spotykać, jeśli do tej pory nie mieliśmy "okazji" i absolutnie winą nie można obarczać nauczyciela za taki wypadek.

Karolina - Marek ma rację, spotkała Cię zupełnie niezasłużona przykrość.

Kawa na łeb? Świetny pomysł!

Renata09-03-2004 13:54:51   [#29]

Karolina miała dziś o 11 rozmawiać z dyrekcją w tej sprawie.. jeszcze nic.. martwię się tu o nią... wczoraj nie ta sama...

... jak ktoś tak zaczyna awanturować się, nie docierają żadne argumenty, w dodatku nawet żona zniewolona.., to ta kawa marku... Tu wiadro wody na łeb...

Sylwia Ledwig09-03-2004 14:20:46   [#30]

... coś to słowo "dyplomacja" tu chyba nie pasuje, może lepiej "wyczucie" albo "ostrożność", i w tym względzie cały czas nie miałam na myśli uczuć tego pana, tylko bezpieczeństwo i godność własną Karoliny i innych, wrażliwszych rodziców i dlatego ja próbowałabym się "silić", naturalnie z odpowiednią dozą stanowczości. Takie "za fraki pana" ... może być niebezpieczne przy osobnikach o mniej czy więcej ograniczonej kontroli bodźców.

To co po krótce napisałeś Marku o Karolinie w kontekście weterana walki o prawa uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych, i o tym zebraniu tematycznie antyalkoholowym, to prawie mi z ust wyjąłeś ... Szkoda, że coś takiego się wydarzyło!

... może to właśnie też wyjaśnienie, dlaczego Karolina tego pana tak nie od razu ... "za łeb" ... no a pan tak się odwdzięczył za jej próbę zrozumienia, czy taktu, czy po prostu ludzkiego spojrzenia na ... a może to też odpowiedź "na temat", może dziergnęła mu w jakąś ranę "oprocentowaną" i dlatego ważył przyjść w stanie "podkrochmalonym" na to zebranie ... taki wewnętrzny protest. A może by tak pana do psychologa szkolnego wysłać? ...

Nauczyciel nie jest urzędnikiem państwowym? A kim jest?

Sylwia Ledwig09-03-2004 14:22:41   [#31]
... no a następnym razem dla pana nie kawa, tylko prawdziwie czarna polewka!
Sylwia Ledwig09-03-2004 14:25:26   [#32]

... to jeszcze raz ja tak na szybko, przepraszam!

Część pierwsza wypowiedzi 30, nie odnosi się do Karoliny, tylko do niektórych bardzo "zdecydowanych" propozycji!

Renata09-03-2004 14:32:18   [#33]

nauczyciel może tylko zasugerować psychologa, nie może wysłać

do psychologa rodzic czy uczeń musi pójść sam, z własnej chęci... poza tym, u Karoliny niestety nie ma w szkole psychologa..

Marek Pleśniar09-03-2004 14:38:55   [#34]

nauczyciel nie jest wychowawcą rodzica i nie jego problem z psychologiem czy psychiatrą tego pana. Osobiście uczucia i stany psychiczne jakiegoś chama mnie nie obchodzą.

My nauczyciele lubimy brać wszystkie winy świata na siebie, czemu jestem przeciwny - znów zaczynamy mówić o pijanym facecie jako chorej bidaczynie.

Przypomina mi to ten stary dowcip co to leży człowiek pobity na ulicy, idzie przechodzień - udaje że nie widzi, przechodzi drugi - spoglada i idzie dalej, nadchodzi wreszcie psycholog (można wstawić - pedagog) i mówi: "ktokolwiek to zrobił - natychmiast potrzebuje pomocy!"

Renata09-03-2004 14:53:51   [#35]

Dopowiem.. w sytuacji kiedy jest problem z uczniem, rozmawiam także i z rodzicami na temat ewentualnego ich i ucznia kontaktu z psychologiem.. Jeśli pójdą do niego (a w szkole mamy psychologa) to ok, jeśli nie, jako wychowawca nie mam ani prawa ani żadnego obowiązku ponawiać lub w jakikolwiek sposób przymuszać do czegokolwiek.

Tu jak Marku wspomniałeś, nauczyciel nie ma żadnego obowiązku wspominać o psychologu dla tego pana. Wręcz przeciwnie.., obawiam się, że zostałby posądzony o ingerencję w jego sprawy osobiste.

Sylwia Ledwig09-03-2004 14:54:35   [#36]

A może jak się tak wszystko przeanalizuje, to sama się konkluzja wyłoni. Taka "burza mózgów", w końcu "pobity" poprosił o pomoc ... Myślę, że my Karoliny nie przeoczamy w naszych przemyśliwaniach. Tylko tak dłużejdystansowo próbujemy, bo ona prawdopodobnie dalej będzie w kontakcie z klasą, z dzieckiem tych "krnąbrnych" rodziców, i nimi również. No i w imię tego co przed nami ... A ja nie jestem pewna, że na chama chamstwem, bo za kolejnym chamstwem idzie kolejne chamstwo, aż do wyczerpania sił życiowych, a to nie o to chodzi ...

A co Ty byś Marku zrobił? jako Marek P. ; a co byś zrobił będąc Karoliną, czy po prostu nauczyciel?

Rycho09-03-2004 15:09:33   [#37]

tu sie zgadzam z Markiem, My nauczyciele lubimy brać wszystkie winy świata na siebie i dodam jeszcze, że często próbujemy się również ustawiać w roli jedynych do ich naprawiania.

Każdy mądry po ... Potrafimy sobie wmówić jak to sami doskonale byśmy sobie poradzili. Jak ten zajączek w dowcipie o jajecznicy.

Karolina stanęła wobec problemu, który niejednemu z nas podobnie by się jawił i podobnie wobec niego byśmy sie zachowali. Wynika to z wielu przyczyn.

Bo nie wypada tak wprost, bo trzeba byc mądrzejszym, bo zabrakło doświadczenia  w rozwiązywaniu akurat takich problemów, bo nikt z pozostałych rodziców nie zareagował tak jak powinien, bo ...

Dla mnie ta sprawa jest kolejnym dowodem na to jak ważne jest uczenie nauczycieli zachowania się również w takich sytuacjach. Bo nie powinien (nie może) żaden pijany rodzic "włazić na głowę" nauczycielowi bezkarnie. I być może jakieś procedury dla takich sytuacji w szkole?

kurcze sam jestem mądry po .... :-(

Sylwia Ledwig09-03-2004 15:23:12   [#38]

... no ale jak nie nauczyciel ma podejmować takie próby, to kto ... My zostaliśmy nauczycielami z wyboru, wielu z nas ma więcej doświadczenia praktycznego, no i niejedno poczytał o "funkcjonowaniu świata", no i większość ma też tę no ... żyłkę pedagogiczną! Może warto właśnie dla przyszłości "świata", dla naszych dzieci.

" (...) bo nikt z pozostałych rodziców nie zareagował tak jak powinien, bo ..." - no właśnie może dlatego choćby na lekcji wychowawczej jakiś taki wątek o odwadze cywilnej, reagowaniu na zło czynione drugiemu itd. To tak na przyszłość, by przyszli rodzice nie tak ... a czemu by nie! Nie wstydźmy się!

Rycho09-03-2004 15:36:40   [#39]

ja nie mówię o próbach, tylko o konkretnej reakcji na konkretną sytuację.

Nie mam zamiaru wcielać się w rolę pedagoga w takiej sytuacji.

I moim zdaniem żaden nauczyciel nie powinien tego robić w takiej sytuacji...

Pedagogizacja rodziców owszem, powinnna być. Ale tu, w tej sytuacji elementem jej powinno być doprowadzenie do wykluczenia takiego gościa ze spotkania. (tu chcę mocno zaznaczyć, że nie jest to przytyk dla Karoliny).

agabu09-03-2004 15:43:20   [#40]

Karolino!

Jako komentarz cytat kabaretowy: "chamstwu należy przeciwstawiać siem kulturom i godnościom osobistom".

Masz pełne prawo powiedzieć rodzicom na następnym zebraniu, co myślisz o całym zdarzeniu i zapytać jak oni wyobrazają sobie dalszą współpracę z Tobą, jeżeli tolerują takie zachowania swojego przedstawiciela. Myślę, że z całej sprawy może wyniknąć, mimo wszystko, coś dobrego. Może się ockną i sami zrobią porządek z tatusiem.
Trzymaj się, nie masz sobie nic do zarzucenia! Chciałabym pracowac z takim nauczycielem jak Ty! Obiecuję sobie dlugie rozmowy z Tobą na zlocie.
AnJa09-03-2004 15:52:38   [#41]
w oryginale zdaje się: siłom i godnościom osobistom.
Sylwia Ledwig09-03-2004 16:26:25   [#42]
agabu,pomysł porozmawiania z rodzicami też jest bardzo dobry, ja bym n.p. też z nimi też ten temat poruszyła.
AnJa09-03-2004 16:51:40   [#43]

1.Poczekajcie na Karoline - myslę, że dzisiaj sporo sie juz spraw rozwiazało.

2.Nie robiłbym z tego jakiegoś problemu na przyszłość - zdarzył sie kompromitujący gościa przypadek, miał szczęście, że Karolina nie wezwała policji, jesli ma cokowiek klasy to na nastepnym spotkaniu i innych przeprosi, jesli nie to i tak nic z tego.

Oczywiście to nastepne spotkanie, z przebiegiem takim jak proponuje agabu powinno byc już - znaczy nadzwyczajnwe.

Albo juz do tego nie wracać, poza krótkim komentarzem na wejściu.

Karolina09-03-2004 17:04:05   [#44]

Myślę, że z całej sprawy może wyniknąć, mimo wszystko, coś dobrego. Może się ockną i sami zrobią porządek z tatusiem.

cytat z agabu - oby mi się rzeczywistością stał...~!!!

dzis mi lepiej opiszę więcej no i wiele mam za sobą - co nie znaczy wszystko

Wiecie, ja naprawdę teraz wiem, że powinnam wczęsniej skończyć ale.... kurcze nie jestem taka pewna co każdy z was by zrobił.

  • facet jak wspomnialam przewodniczacy RR szkoly i klasy od lat
  • zawsze wiele mówil
  • zawsze mial wiele za zle szkole
  • zawsze krytykowal nauczycieli
  • zawsze inni rodzice siedzieli cicho jak on "przemawiał"
  • zawsze przy okazji niby fajny kolega ..nie moj na szczescie, udzial we wszystkich szkolnych imprezach - no z ramienia RR

Dlugo nikt się nie mógł pokapować, tylko ton był coraz wyższy i wyższy i ta spokojnie siedząca zona, wielu uspiła. On nie był na spotkaniu od poczatku, wszedł w trakcie (po częsci artystycznej dzieci) ja po tym jak wszedł już widziałam co jest. Gdyby wszedł chwilkę wcześniej grał piękny polonez i dzieci tanczyly slicznie ubrane - kurka przemknąłby jak tancerz -taki miał krok - tu juz lekko mi puszcza i mnie to bawi..;-)

Ale...

NIe wyobrażam sobie, że mu przerywam na wstępie i mówię..panie X, coś mi się wydaje ze pan pod wplywem alkoholu jest, tak? Moze pan wyjdzie? Kurcze to nie moj styl...

Ja zawsze do rodzica grzecznie z szacunkiem  i spokojnie. Tak jakbym chciała zeby ze mną każdy gadał. Nie mogę sie zniżac do poziomu kogoś tam choćby nie wiem co gadał i jak sięzachowywał. Tak widze klasę... choć mialabym ochotę za mordę i na zbity... to nie mogę tak zrobić.

Tak jak nie mogę trzasnąć dzieciaka w łeb, powiedzieć ze on głupi.... chocby nie wiem co... tak mam:-(

Kurcze

Wieć trwaliśmy w jego monolugu choć w coraz większym dyskomforcie wszyscy...i fakt jest taki, ze ja mu przerywałam kilka razy, uciszałam, ze dzieci..., że spokojnie itd...

Na ataki nie reagowałam, myslę sobie, niech się wygada. To było ewidentnie ,że on tak myślał zawsze i zawsze mówił ale bardziej oględnie.

Dziś...

Dziś przyszła do mnie inna mama (rownie obrazona jak ja) jego zastępczyni, strasznie fajnie porozmawiałyśmy, ona chciała ze mną do dyrekcji, zgodziłam się, w koncu była tam. Była pewna i tego się bała , ze ja zechcę rezygnować. Wiele mi jeszcze powiedziała, powiedziała też wszystko przed dyrekcją - chciała iść ze mną.

Matko ona powiedziała nawet to, co ja dziś zajrzyłam a było wczoraj mowione przez tego pana. W natłoku słów powypadały a były też bolesne. i to strasznie, moze na zlocie przy poopowiadam już w czasie przeszłym ;-(

Dyrekcja wstrząśnięta, zresztą inni nauczyciele też... myslę, że facet sobie troche mostow popalił.

 Mama ta też jest w radzie klasy, nie życzy sobie aby ten pan był z nimi, porozmawiało już wiele z nich, bedę go na następnej wywiadówce odwoływać, powołają nową radę. W sumie wszyscy odetchnęli - on od kilku lat truł innym i psuł kazde spotkanie.

Pani Dyr na spotkaniu z Radą Rodziców Szkoły - nadmieni co się stało, a jeden z rodziców podda pod głosowanie odwołanie również tego pana z RR.

A propo.... taki paradoks..bo nawet jak go odowłamy z rady klasy - to on bedzie w radzie szkoly (na 3 lata powolany) więc go trzeba dwa razy odwoływać ,co?

Nikt nie bedzie prowokował zadnych przeprosin, porpsiłam dyrekcję aby była w poblizu w czasie następnej wywiadówki, i chyba za jakiś czas. Odechciało mi się pedagogizacji.

Dziś w całym zamieszaniu czułam wsparcie innych rodziców, było mi zdecydowanie lepiej.

Oczywiście nikt nie pozwolił mi zostawić klasy ani inni rodzice ani pani dyrektor... a i może dobrze, dzieciaki fajne.. ;-)

Karolina09-03-2004 17:05:30   [#45]
i ważne....delikatnie miałam dziś fibię w szkole  czy nie przylezie mnie przepraszać... niepotrzebnie,.... nie przyszedł:-(
Renata09-03-2004 17:10:47   [#46]
Dzielna jesteś:)
Marek Pleśniar09-03-2004 17:40:23   [#47]

zuch;-)

a po sprawie zobaczcie co zostało, cytuję:

1. facet sobie troche mostow popalił

2. odechciało mi się pedagogizacji

 

ot co.

Karolina09-03-2004 18:39:06   [#48]

Marek - ja tam do tej pedagoogizacji wrócę... ale za jakiś czas - wrocę na pewno..powolutku...

Ale uraz mam - wiadome i przed nastepnym spotkaniem bede miec lekko delirkę -albo się też nachleję ...;-)))))

żartuję

ale wiecie co.... to też szkoła jakaś dla mnie była..no i dowiedziałam się wiele - co złe to złe a tyle miłego też w końcu, żem weteran;-) dzięki Marek i wszystkim wam za mile slowa ;-)

Marek Pleśniar09-03-2004 18:43:45   [#49]
no za weterana to od babki można dostać w pysk;-)
Karolina09-03-2004 18:46:13   [#50]
ja w pysk? w życiu, kawę postawię najwyżej ;-)
strony: [ 1 ][ 2 ]