Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Jakiego człowieka chcemy wychować?
strony: [ 1 ]
RomanG01-03-2004 21:11:47   [#01]
Znalazłem w necie taką wypowiedź:

- Czego teraz uczą na pedagogice??
- Na pytanie "jakiego czlowieka chcemy wychować?" pani kurator odpowiada "nie wiemy. Współczesny świat jest tak dynamiczny i wciąż zmieniający wzorce postaw, kwestionujący autorytety. Możemy tylko obserwować tę magmę i czekać co się z niej wyłoni."
Tego właśnie uczą.



A my? Jakiego człowieka chcemy wychować?

Wiemy?
Maryśka201-03-2004 21:19:03   [#02]

"Możemy tylko obserwować tę magmę i czekać co się z niej wyłoni."

Budujące, prawda? Nie chciałabym tak z załozonymi rękami czekac na wybuch..... bo z magmy......

Gaba01-03-2004 21:24:19   [#03]

nasz naród jak lawa, z wierzchu twarda, plugawa... lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi, plwajmy na te skorupę i zstąpmy do głębi...

 

- może taką magmę miała na myśli?

Maryśka201-03-2004 21:26:24   [#04]

I co z tego wyjdzie?

DZIADY!!!!!

Adaa01-03-2004 22:40:35   [#05]

a Ty Roman wiesz,ze się tak dziwisz?

Wiesz jakiego chciałbys wychować?

A może na "Twoje kopyto" to nie jest tak jak bedzie dobrze dla niego?

Nie spieram sie tu o wartości niepodwazalne honor , uczciwość,szacunek..

To,ze kuratorka nie widziała, nie znaczy,że ona taka głupia:-) Ja tez nie wiem...zazdroszcze tym co wiedzą

Jedno jest pewne..temu sie udało dobrze wychowac, komu sie udało, czasami intuicyjnie, czasami z premedytacją a czasami samo się wychowało:-)

Nigdy nasi wychowankowie nie beda tacy jak my, tak jak my nie jestesmy tacy jak nas wychowujacy.

Karolina01-03-2004 23:17:21   [#06]

ciśnie mi się...ale się boję...;-)

Kto wychował Romana?? ;-)))
Karolina01-03-2004 23:26:32   [#07]

palnęłam...teraz nie moge spać..;-))

Tak mi się bowiem nasunęło po Ady stwierdzeniu, że my też nie tacy - jak Ci co nas wychowali.

Bardzo trudno tak jednoznacznie powiedzieć.. spisać... wychowanie młodeczgo człowieka to wypadkowa wielu rzeczy...szkoła jest tylko jedną z nich.

Marek Pleśniar02-03-2004 00:12:59   [#08]

no cóż

ja chcę wychować człowieka

Piotrek mu na imię

;-)

 

to pierwsza część. A teraz druga, bo wcale powaznie potraktowałem pytanie,

Sięgnałem do mądrzejszych (tak o sobie twierdzą). I mam .. problem.

Na wpisane hasło z tego wątku - w googlach znalazłem tylko odpowiedzi stron katolickich oraz harcerskich. Ani jednej innej;-)

 

Najpierw tu:  Miesięcznik "Wychowawca": powracamy do tego samego tematu, by tym razem w imieniu rodziców i nauczycieli zdecydowanie powiedzieć: STOP EDUKACJI SEKSUALNEJ

no cóż tu ludziom jedno w głowie;-) Idę więc dalej..

Potem tu: ZHP: przy formułowaniu i realizacji celów wychowawczych, zwrócić musimy uwagę na przygotowanie młodych ludzi do radzenia sobie z problemami w zespole, przy pomocy przyjaciół, przygotowanie do rozumienia i rozwiązywania rzeczywistych problemów, własnych i innych ludzi. To przede wszystkim przygotowanie człowieka odpowiedzialnego, zaradnego i gotowego do podejmowania służby - który potrafi poradzić sobie w trudnych sytuacjach życiowych, nie przekraczając norm moralnych, poszukuje, jest aktywny, przygotowany do podejmowania różnorodnych ról w dorosłym życiu, ufa w możliwość rozwiązania problemów, podwyższa swoje umiejętności, jest sprawdzony w działaniu i wypróbowany przez codzienne przeżycia

Teraz ja;-) Skłaniam się do stwierdzenia: przygotowujemy. Harcerze bardzo uważali co piszą. I mieli rację.

Szkoła (bo o nią zapewne pytającemu chodzi) przygotowuje. Czyni gotowym.

Bardzo szkole dziękuję za pomoc mi w wychowaniu - bo te gotowości bardzo są w całym wychowaniu potrzebne, ale zwracam szkole uwagę, Piotrka wychowuję ja.

Bo nie chciałbym by przejął wzorce pani X (znacie?) I pani XY, i pani YY

Nie ufam szkole ot tak bo jest szkołą, Znam nauczycieli, To ludzie jak wszyscy. Ale jak są w szkole fachowcy to mi syna przygotują. Do zaradności, do matmy, do liceum itp

Wychowanie to ja z ich pomocą - jak jej będę potrzebował.

dalej jadę.

Opoka: Polska młodzież i dzieci wychowywane są dziś przez pokolenie rodziców i nauczycieli, które było kształtowane w czasach obowiązywania tzw. "wychowania socjalistycznego" i samo posiada braki w sferze odpowiedzialności, moralności, wartościowania itd.

Telewizja, prasa i muzyka młodzieżowa, kino i film video, gry komputerowe, itp. są powszechnie dostępne i oddziaływają szczególnie agresywnie i często bardzo negatywnie ( promowanie przemocy, konsumpcyjnego stylu życia, itd.).

Powszechna dostępność nie tylko alkoholu i papierosów, ale także narkotyków powoduje, że coraz większa i coraz młodsza grupa dzieci popada w poważne uzależnienia od używek.

W Polsce, podobnie jak i na całym świecie, wzmaga się tendencja do podważania wszelkich autorytetów, co wywołuje u młodych ludzi uczucie zagubienia i lęku z powodu niemożności znalezienia wzoru w trudnej sytuacji życiowej. Doprowadza także do poszukiwania autorytetów i wspólnoty w grupach nieformalnych, w tym także i w sektach.

Sytuacja ekonomiczna wielu rodzin jest obecnie bardzo trudna. Coraz bardziej powszechne stają się bezpośrednio dotykające młodych ludzi sytuacje ekstremalne takie jak : nędza, bezrobocie, bezdomność, czy stałe zagrożenie tymi zjawiskami.

Niektóre rodziny borykają się z sytuacją permanentnej nieobecności obojga pracujących rodziców w domu i pozostawienia dzieci samym sobie.

I tu zmierzam już ku pogrzebionemu psu;-)

Stąd moi drodzy moje opory.

Niektórzy nauczyciele twierdzą, że w dzisiejszych czasach, cechujących się brakiem stabilności, zachodzącymi w niespotykanym do tej pory tempie zmianami we wszystkich sferach życia, przyjęcie sprecyzowanego programu wychowawczego jest bardzo trudne, jeśli wręcz nie niemożliwe. Trzeba bowiem dziś kształtować u młodego człowieka pewne cechy osobowości, które będą przydatne za kilkanaście lat, w zupełnie już innym świecie.

podzielam (ja - Wy nie musicie:-) ww. zdania


W sferze nauczania taki sposób myślenia ma swoje uzasadnienie. Na przykład jeszcze do niedawna wydawało się, że przyszły sukces zawodowy zapewni młodemu człowiekowi tylko jak najszybszy wybór ścisłej specjalizacji a następnie konsekwentne pogłębianie wiedzy i umiejętności w wybranej dziedzinie. Obecnie wiadomo już, że człowiek musi być raczej wy-kształcony dość wszechstronnie, ale za to przygotowany do wielokrotnej zmiany zawodu w dorosłym życiu. Inaczej jednak sprawa się ma z procesem wychowania. Z całą pewnością istnieją bowiem pewne uniwersalne wartości, w poszanowaniu których należy młode pokolenie wychować. Koncepcja wychowania nie powinna na pewno pomijać zatem pytań zasadniczych:
- Ku czemu chcemy prowadzić młodego człowieka ?
- Jaka jest hierarchia wartości, które pragniemy mu przekazać ? - Do jakiego życia go przygotowujemy ?
- Do życia w jakim świecie go kształtujemy ?( w aspekcie starań Polski o wejście do Unii Europejskiej i postępującego procesu globalizacji )
- Na rozwój których sfer jego osobowości kładziemy nacisk ?
- Jaki jest nasz ideał wychowawczy ?

Te i podobnie sformułowane pytania zawierają ukryte refleksje nad sensem i celem życia człowieka, a zatem
mają w konsekwencji charakter światopoglądowy. Tego aspektu w rzetelnej powszechnej dyskusji nad ramowym programem wychowawczym polskiej szkoły z pewnością nie da się uniknąć.

O rząd dusz tu chodzi. O owo kopyto do kształtowania ich

i tu ja nie zaufam nikomu oprócz siebie. Jak już moją go indoktrynować to niech to zrobię ja. Bo jest taki szkopuł - ja go kocham. Czy oni też - nie mam gwarancji.

A Wy?

Ale do rzeczy - czyli ab ovo. Oświatowe ovo;-)

Preambuła "Ustawy o systemie oświaty":
"Oświata w Rzeczypospolitej Polskiej stanowi wspólne dobro całego społeczeństwa; kieruje się zasadami zawartymi w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, a także wskazaniami zawartymi w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, Międzynarodowym Pakcie Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Konwencji Praw Dziecka. Nauczanie i wychowanie - respektując chrześcijański system wartości - za podstawę przyjmuje uniwersalne zasady etyki. Kształcenie i wychowanie służy rozwijaniu u młodzieży poczucia odpowiedzialności, miłości Ojczyzny oraz poszanowania dla polskiego dziedzictwa kulturowego, przy jednoczesnym otwarciu się na wartości kultur Europy i świata. Szkoła winna zapewnić każdemu uczniowi warunki niezbędne do jego rozwoju, przygotować go do wypełniania obowiązków rodzinnych i obywatelskich w oparciu o zasady solidarności, demokracji, tolerancji, sprawiedliwości i wolności."

:-)

i dalej:

dokumenty Soboru Watykańskiego II:  "Deklaracja o wychowaniu chrześcijańskim" Prawdziwe wychowanie zmierza do ukształtowania osoby ludzkiej pod kątem jej celu ostatecznego, jak również dobra tej społeczności, której człowiek jest członkiem i której, gdy dojrzeje, służy wraz z innymi."
Całościowym, najdoskonalszym programem wychowawczym jest nauczanie Chrystusa

trochę inaczej prawda? Ale sporo ludzi stosuje się.

Opoka: Wydaje się, że najlepszą szkołą dla dzieci z rodzin katolickich byłaby placówka katolicka, która realizowałaby program wychowawczy pozostający w pełnej zgodzie ze światopoglądem rodziców.
W wolnej, odrodzonej Polsce istnieją trzy rodzaje szkół katolickich. Są to szkoły diecezjalne, bądź parafialne, placówki prowadzone przez zgromadzenia zakonne oraz prowadzone przez stowarzyszenia osób świeckich. Wyróżnia je fundamentalne odniesienie do chrześcijańskiej koncepcji świata, w centrum której jest Jezus Chrystus. Jest to baza stanowiąca podstawę wychowania i orientująca nauczanie w szkołach tego typu.
Nauka w większości tych szkół jest jednak jak dotąd płatna i dostępna tylko dla tej grupy młodych ludzi, których rodziców stać na opłacenie czesnego. Niemniej jednak istnienie szkół katolickich jest dla nas wszystkich bardzo ważne, ponieważ niesie nadzieję na wychowanie liderów świadomego katolicyzmu, którzy są niezwykle potrzebni każdej wspólnocie.

sejm dzieci i młodzieży:

Autorytet nauczyciela. Nauczyciel w szkole buduje swój autorytet i to jest bardzo dobre. Czy jednak czasami nie robi tego kosztem ucznia? Szacowne nauki już dawno zakazują bicia dzieci. I bardzo słusznie. Tyle że niektórzy nauczyciele z rozrzewnieniem czytają dawne opowieści o czasach, kiedy to w szkole można było niesfornych za uszy wytargać, a nieukom wbijać wiedzę do głowy, waląc linijką po łapach. Dzisiaj o tych prostych metodach nawet pomarzyć nie można. Rzecznik praw dziecka Paweł Jaros czuwa. (Śmiech na sali) Ale jak zatem dyscyplinować rozwrzeszczanych, nieznośnych, aroganckich, leniwych, zapominalskich, drzemiących, gadających, rozrabiających, bezczelnych krytykantów lekce sobie nauczycieli ważących? Trzeba walić mocno jak dawniej, tylko ociupinę inaczej. Zamiast linijki należy użyć jedynki i walić nią po łapach za złe zachowanie. Zawsze myślałem, że stopień w szkole mierzy poziom wiedzy. Jakże się myliłem. Dla wielu nauczycieli stopień to przede wszystkim atrybut władzy. Wchodzą do klasy niczym cyrkowy pogromca do klatki pełnej ryczących lwów. To nic, że w długich szeregach jedynek poprzetykanych piątkami gubi się nauczyciel, uczeń i rodzic. Umie cokolwiek ten głuptas, czy nie umie? Problem demokracji w szkole to problem nauczyciela, metod, jakimi buduje swój autorytet.

"Posłanki i posłowie Sejmu Dzieci i Młodzieży uważają, że najważniejszym zadaniem nauczyciela jest właściwe przekazanie wiedzy i wykształcenie ucznia, co oczywiście nie jest możliwe bez dobrego poznania go".


no to wybierajcie:-)

uff na razie wystarczy. Na deser:

Pismo kobiece;-):

Drogie Panie , jestem mężatką i stwierdzam autorytatywnie , że mężczyznę da się wychować w sposób nas zadawalający . Te cech charakteru które nam nie pasują do wizerunku naszego mężczyzny , pod wpływem "masowania" i "głaskania" uformujemy prawie doskonale . Tylko jes małe ale .......Czy nasze dzieło będzie się NAM podobało !
Męzczyzna który podda się nam zaczyna się robić wygodny ! Zaczyna zauważać , ze dobrze jest być w cieniu kobiety i zgadza się na taką rolę . Ale wtedy MY widzimy , ze nie OTO nam chodziło , by on był taki uległy , "miękki" taki , mało męski ! i tu własnie jest sedno sprawy .

Renata02-03-2004 01:00:26   [#09]

no marek ubiegłeś mnie, tak szeroko ująłeś.. ja tak skromnie, z jednej strony... ale bije w to samo co Ty - Ty w Piotrka, ja w swoich...
i napisałam się już, wiec nie będę ustosunkowywać się do Twej wypowiedzi...

--------------------------

Gdybym miała "obserwować tę magmę i czekać co się z niej wyłoni" nie byłabym dobrą matką, ani tym bardziej wychowawcą szkolnym.

I jako matka i jako wychowawca muszę wychwytywać, muszę reagować od razu, bo inaczej, kiedy będzie już za późno, nie będę miała już szansy... I gdy z wychowankami jestem tylko przez jakiś czas, tak swoich jak wychowam, tacy będą w stosunku do mnie i w odniesieniu do innych ludzi.

Wybaczcie, może powiem coś demagogicznego, nieprofesjonalnego, ale na pytanie: jakiego człowieka chcemy wychować? - mogę odpowiedzieć tylko w ten sposób - takiego jakiego pragnę mieć syna czy córkę... Trudno przedłożyć to na warunki szkolne, ale stawiam tu znak równości w stosunku do swojego wychowanka, którego mam w klasie. I zgadzam się z tym co napisała Karolina - "wychowanie młodego człowieka to wypadkowa wielu rzeczy...szkoła jest tylko jedną z nich." Nic ani nikt w świecie nie żyje odrębnym życiem. Każdy z nas jest powiązany, współzależny od siebie, od czynników zewnętrznych, od tego wszystkiego co nas otacza. Tak jak nasi wychowankowie, tak i my jesteśmy jak te gałęzie i liście na wielkim drzewie. Ich trwałość jest jednaka, wszyscy mamy czas od urodzenia, po śmierć. Co z tym życiem zrobimy, co zrobią nasi wychowankowie ze swoim, zależy od tych wielu wypadkowych, od szkoły także. Na ile uda nam się ukształtować młodego człowieka? Coś przytoczę...

------------------------------ 

"- Zdarzyło się pewnego razu, że Budda spotkał tresera koni.
Zapytał go: "Jakich używasz sposobów, by nauczyć konia galopować?"
Treser powiedział: "Dzielę konie na trzy typy. Pierwszy to te, które bardzo szybko się uczą. Kiedy tylko pokażę szpicrutę, rzucają się w szybki galop - to najlepszy rodzaj. Konie drugiego rodzaju muszę ciagle smagać, bo inaczej nie chcą galopować. Ale najtrudniej jest z końmi trzeciego rodzaju. Nawet jeśli bez przerwy je smagam, leżą, nie chcą wstać i biec."
"Co robisz z tymi końmi?" - spytał Budda.
"Nie zawracam sobie nimi głowy" - odparł treser.
Na to Budda powiedział, że z ludźmi jest tak samo. Tylko niektórych można nauczyć; niektórzy są niereformowalni. Poprowadzi ich tak daleko, jak pozwoli na to ich poprzednia karma, ale dalej nie będzie mógł im pomóc."

[cytat z palijskich sutr]

---------------------------------------

My i w tych niereformowalnych wkładamy wysiłek...
Uważam, że na wychowanie i Dziady, i Norwid i Dalajlama i Jan Paweł... i te wszystkie powyższe różności o których wspomniał Marek, ale z czujnym mym okiem..no, bo moje ci one.:)

Na pierwszym miejscu stawiam wszystkie wartości, które najbliższe sercu, miedzy innymi - współczucie, miłość, troska, honor, prawość..,  kultura łagodności, gra życia z poszanowaniem innych, nie tylko drugiego człowieka, ale i wszystkich czujących istot...

Janusz Pawłowski02-03-2004 03:00:57   [#10]

No proszę

nie znacie się nic, a nic ... nie wiecie na jakiego człowieka chcecie wychować mojego syna i córkę ... a się, qrna, do tego zabieracie i w jakieś statuty wpisujecie. ;-))))

Se je, qrna, wychowam - mam wizję jakimi powinny być moje dzieci i mam możliwość wychowywać je w Indywidualnym Toku Wychowywania - bo ja mam ich dwoje - a Wy ... czasem zliczyć trudno ...
Ja znam je od niemowlęcia, a Wy ... przez lat kilka ...
Ja będę z nimi żył do swej śmierci, a Wy ... z ulgą odetchniecie, gdy pójdą sobie.

Wy uczcie - ino dobrze - będę Wam wdzieczny. ;-)))

 

Objaśnienia stosowanych skrótów:

  • Wy - nauczyciele cudzych dzieci, a wśród nich i ja kiedyś.
  • Ja - rodzic własnego dziecka - czyli ja, ale i Ty.
Marek Pleśniar02-03-2004 03:15:51   [#11]
ja od statutu tylko oskowskiego:-)
hania02-03-2004 08:58:35   [#12]

biorę do prania kurtkę mojej córki, w kieszeniach pełno maleńkich śmieci: papierek po cukierku, bilet..... "nie mogłaś tego wyrzucić?" - "nie było po drodze kosza, a Ty tak mnie wychowałaś, że nie moge rzucić na ulicę..., daj to, wyrzucę przecież w domu do kosza...."

no fakt, to jeden z drobiazgów, który wpajałam moim córkom, pokazując własnym przykładem, od najmłodszych ich lat. Udało mi się dużo, co nie udało...hm... zawsze jest takie coś....

i chociaż wiem, widzę, że do szkoły przychodzą dzieci też "jakoś" wychowane przykładem rodziców i ich usilnym staraniem, czasem to "jakoś" mnie się nie podoba, bo.. stanowi problem w funkcjonowaniu dziecka w społeczności szkolnej. :rzuca te papierki gdzie popadnie, leje kolegów, przeklina głośno, oszukuje, obraża, wyzywa, przezywa, wyśmiewa......można by długo wyliczać...

wtedy z uporem maniaka próbuję jednak "wychowywać" - znów własną postawą(niektórzy jak ten pierwszy koń z postu renaty - łapią o co chodzi)  motywacją zewnętrzną w postaci kar i nagród (to ta szpicruta dla drugiego typu koni, tu wiem jednak, że gdy jej braknie...) i tymi niereformowalnymi też "zawracam sobie głowę", kto wie, czy w dzisiejszej szkole nie najwięcej się nimi zajmujemy....

jeśli rodzice zaakceptują moją postawę, bo jest im bliska, wtedy bedę mogła wspomagać ich w wychowaniu. Jeśli różnimy się bardzo - będziemy mówić różnymi głosami, a dziecko będzie w tym wyłącznie zagubione....

tylko pytanie: czy moja postawa, wartości: uczciwość, odpowiedzialność ,szacunek ....odpowiadają wartościom akceptowanym przez rodziców?

Marek Pleśniar02-03-2004 09:10:12   [#13]

żeby było jasne:-)

hania może mi wychowywać dziecko;-)

ale pani x nie

panie y i z tez nie

i mam seriuous proublem jak mówią Rosjanie.

Ale..

oczywiście

wychowuje szkołą. JA wiem. Nie da się uniknąc tego. No wychowuje. Dostarczając wzorców i przygotowując np na problemy z dojrzewaniem, na problemy z prawem, na zwykłe dzień dobry w końcu. Tylko.. mamy się akceptować. A skoro nie zawsze możemy - niech się szkoła nie posuwa za daleko.

Niech ma swoje zasady. OK, zdoda - np. w tej szkole nie przeklinamy. No jasne - ma się mój syn dostosować (a niech stracę;-)

Tylko niech mi szkoła nie mówi że mi wychowuje dziecko. Tak mówią tylko czasem łobuzowi ludzie: "jak cie ojciecmatka nie wychowali to ja to zrobię".

Wtedy.

hania02-03-2004 09:20:06   [#14]

Marek - kurka, za daleko do Ciebie:-))

postawa postawą, jeszcze muszę znaleźć czas na to wychowanie, czyli "spotkanie dorosłego człowieka z dzieckiem, w którym młody człowiek zdobywa ważne i konstruktywne doświadczenie budujące jego szeroka rozumianą osobowość"

a tu....... :-))

Wychowanie, kolego, sprawa arcyważna!

Tak jest, dyrektorze, zaraz się poświęcę,
tylko stopnie podliczę, ujmę statystycznie,
przeciętną wyszczególnię, sprocentuję frekwencję,
arkusze ocen sprawdzę, uzupełnię luki,
wycieczki zaplanuję, w diagram to uchwycę,
obstaluję autokar, noclegi, stołówki,
wniosek złożę w dyrekcji, gdy koszty podliczę.

Świadectwa w mig wystawię, sporządzę odpisy,
opinie zredaguję, metryki posprawdzam,
zdjęcia ponaklejam, prześledzę przepisy,
inwenturę odbędę, zubytkuję braki,
porównam z księgą główną, dodam ekspertyzę,
wyzłomuję starocie, poupycham w paki,
na zastępstwa polecę, społecznie podziałam,
referat przygotuję na ważne zebranie
i już bez żadnych przeszkód
zajmę się wychowaniem!

Józef Pielechowski

"Organizacja i zarządzanie oświatą i szkołą" Wyd. eMPi2 Poznań 2000

Rycho02-03-2004 09:30:56   [#15]

bardzo bliskie jest mi to co napisała hania.

I w zasadzie mógłbym na tym zakończyć. Ale ostatnie pytanie hani i to co napisał Janusz jest impulsem do dalszego pisania.

Moje dzieci są juz dorosłe, I wszystkie te dywgacje o moim ich wychowaniu powinienem w czasie przeszłym opisywać. Czy są one tak wychowane jak ja bym chciał? Myślę, że w duzym stopniu chyba tak.

Wiele jednak mają zachowań, poglądów, które nabyli na pewno poza domem. I jest tak, że dużą częścią ich niekoniecznie jako rodzice się zgadzamy. Skąd zatem się to u nich wzięło?

Ano z różnych miejsc.

Ze szkoły też. Pamiętam, jak musiałem tłumaczyć córce, że fakt notorycznego spóźniania się nauczyciela na lekcję nie upoważnia Jej do wychodzenia z domu do szkoły (miała na dojście 5 min.) w momencie gdy w szkole brzmiał (albo już przebrzmiał) dzwonek na lekcje. "Przecież Pani i tak przychodzi 15 min po dzwonku" - mówiła mi córka.

To co Janusz? Czy ta pani nie miała wpływu na wychowanie mojej córki?

Jestem Jej wdzięczny, bo nauczyła dość dobrze (inne lekcje tego przedmiotu zaczynali później). Ale mam też żal do niej - wiesz z jakiego powodu.

Podobnie, a w zasadzie jeszcze gorzej było ze szkołą syna. Tam tez dowiedział sie on od nauczycieli o tym, jakie (negatywne z mojego punktu widzenia) postawy można prezentować w róznych sytuacjach. Nie będę opisywał szczegółów bo nie o to tu chodzi.

Uważam jako rodzic i jako nauczyciel, że pomimo tego, iż dziecko w szkole (z nauczycielami) jest niewspółmiernie krócej niż z rodzicami, to szkoła w zakresie wychowania może zrobić dużo dobrego, ale może też wiele tu spiep... tzn chciałem powiedzieć - zepsuć.

I od niej samej (szkoły) zależy którą wersję sobie przyjmie...

Rycho02-03-2004 09:34:43   [#16]

:-)

Marek, hania

"Tylko niech mi szkoła nie mówi że mi wychowuje dziecko." Masz rację, tu się zgadzam - takie twierdzenie szkoły jest nieuprawnione.

:-)

Janusz Pawłowski02-03-2004 09:43:05   [#17]

Tak Rycho - bardzo lubię takie panie i panów dających zły przykład moim dzieciom.
Dla mnie to strawa duchowa ... znaczy wychowawcza.

Powtarzam zawsze - nie interesuje mnie, że ktoś też robi źle.
Nie interesuje mnie również, że wszyscy koledzy robią tak samo źle jak ty.
Mnie interesuje - dlaczego Ty to robisz.
Fakt, że inni tak robią nie jest żadnym tłumaczeniem.
Fakt, że inni kradną nie oznacza, że kradzież nie jest niewłaściwa.
I takie tam ..

Akurat to Rychu jest dla mnie osią wychowania.
Całę wychowanie buduję wokół tego.
Nie jest ważne, że inni ludzie robią źle - ty, moje dziecko, odpowiadasz za siebie i swoje czyny.

Ta zasada pozwalała mi jednocześnie puszczać syna na podwórko - do kolegów, którzy nie podlegają KN, MENiSowi - nie czujących powołania do wychowywania - nie mających owego wpisanego w statut.
Takich tam - normalnych - łobuzów i chamów też.

Dzięki temu, że każę patrzeć w siebie - nie muszę się obawiać, że się zapatrzy w kolesia-dresiarza.

Dobra - temat jak rzeka - Wy fachowcy - se pogadajcie.

S Wlazło02-03-2004 11:39:00   [#18]
Pytanie do Rycha - czy rzeczywiście uczeń przebywa z nauczycielami niewspółmiernie krócej niż z rodzicami?
Czy nie jest typowy taki rozkład dnia w rodzinie pracującej:
uczeń 08.00   do 14,00-15,000 szkoła - po szkole uczeń robi, co chce do powrotu rodziców z pracy
rodzice - praca od? ,,,, do ok. 16,00-17,00
uczeń uczy się - z reguły sam, trudno to nazwać przebywaniem z rodzicami
uczeń gdzieś idzie lub ogląda telewizję z rodzicami - trudno to nazwać wspólnym przebywaniem.
Spanie - też chyba osobne.
Konkluzja -uczeń więcej czasu przebywa z nauczycielami a szkoła jest wspaniałym miejscem, gdzie można wychowywać młodych ludzi, nieraz znacznie lepiej i skuteczniej niż w niejednej rodzinie.Pozdrawiam, Stefan
Rycho02-03-2004 15:45:25   [#19]

Nie jest ważne, że inni ludzie robią źle - ty, moje dziecko, odpowiadasz za siebie i swoje czyny.

Janusz w pełni zgadzam sie z twoimi twierdzeniami. Budowanie poczucia odpowiedzialności za własne postępowanie też uważałem i uważam za bardzo ważne.

Próbuję jednak powiedzieć, że dziecko nawet  w najlepszej (wychowawczo) rodzinie będzie w jakimś sensie ulegać wpływom czynników zarówno tych, które mają w statutach zapisane różne rzeczy na ten temat, jak i tych, które, jak sam zauważyłeś, temu nie podlegają. (Tak przy okazji dla mnie mniej ważne jest to co jest zapisane w statucie, a więcej jak się to robi.) Z jendymi sytuacjami będzie sobie radzic z naszego punktu widzenia dobrze, z innymi troche gorzej i (być może) zwróci się do rodzica o pomoc. Z innymi moze sobie nie radzić. Czy jesteś pewien, że zawsze będziesz mógł w takich sytuacjach dziecku pomóc, zawsze przy nim będziesz? Wskazać (pomóc dojść) właściwe rozwiązanie? Czy, np 8-latek jest na tyle samodzielny i odpowiedzialny za swoje czyny (i wybory)?

To ważne jest, aby móc dziecku pozwolić iść do kolesiów, tych różnych od tego też. Bo tak ma możliwość uczenia się dokonywać właściwych wyborów. Ale też ważne jest moim zdaniem, aby postawa pani nauczycielki w I Kl. (której dziecko naturalnie ufa) nie kazała dziecku dokonywać wyborów pomiędzy tym co na ten sam temat powiedziała (wymaga) pani a tym co mówi się (wymaga w domu). Dobrze jest, gdy takie coś świadomy rodzic zauważy i próbuje coś z tym zrobić. Gorzej, jeśli mu to umknie.

I żeby było jasne, podstawową rolę w budowaniu sytemu wartości u dziecka odgrywaja dla mnie jego rodzice.

A do Stefana.

Sądzę, że i Janusz i ja mieliśmy na mysli to, że rodzic jest z dzieckiem przez całe życie, a nauczyciel X tylko przez taki okres kiedy go uczy, czyli co najwyżej 3 lata. Bo nawet w podstawówce po trzech latach zmienia się uczniowi nauczycieli.

A że w szkole można również mieć wpływ na wychowanie dziecka, to jest to o czym było powyżej. Przy czym nie chciałbym w tym miejscu mówić o tych "niejednych rodzinach"

:-)

Rycho02-03-2004 15:48:00   [#20]

A tak wogóle Janusz, to chciałeś nam ubliżyć, czy się na nas obrazić?

Dobra - temat jak rzeka - Wy fachowcy - se pogadajcie.

:-)

Janusz Pawłowski02-03-2004 15:54:03   [#21]

Uchylić czapki z szacunkiem, Rychu. ;-)))

Zauważ Rychu, że cały czas piszesz nie o wychowaniu dzieci - ale o dobrze lub źle wychowanych nauczycielach.
Już qmasz gierkę?
Oczekuję z taką samą mocą jak Ty, że moje dzieci będą uczyć światli, odpowiedzialni, uczciwi, porządni, punktualni ludzie - uczyli.

Marek Pleśniar02-03-2004 17:53:45   [#22]

no i..

"obyś cudze dzieci uczył"
Rycho02-03-2004 18:12:48   [#23]

;-)

OK, qmam!!

rozumiem, że jeśli nauczyłbym Twoje dziecko np oszukiwać i ono zaczęłoby sobie z tym nieźle radzić, to osignąłbym sukces pedagogiczny.

Czy tak ;-)

całe szczęście, że to tylko te... cudze mogę uczyć

;-)))

Janusz Pawłowski02-03-2004 22:36:52   [#24]

E no ... Rychu ...

z tej strony Cię nie znałem ... ;-))))
Pies nam drapał mojego syna ... naucz mnie ... na naukę nigdy za późno ... niech ten świat w końcu stanie przede mną otworem. ;-)))

PS. Zauważ, że wymóg "porządności" nauczyciela wyklucza jego potrzebę nauczenia mojego syna rzeczy złych.

Rycho03-03-2004 08:28:22   [#25]

uff ...

chyba nareszcie doszliśmy do konsensusu :-)

myślę o tym:    ;-)

:-)

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]