Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Konkurs (?) na "dyra"
strony: [ 1 ]
Ewa z Rz01-03-2004 04:56:07   [#01]

Powstał na forum niedawno wątek (Pomocy, autor Ania z Zielonego W), w którym autorka prosi o przykładowe koncepcje konkursowe... Bardzo spodobała mi się odpowiedż zgredka (#02 tego wątku) i nasunęła pewna refleksja...

Bo, tak wogóle po co konkurs?

Powiecie, jak to, po co? Po to, by wybrać najlepszego, by każdy mógł swoich sił spróbować...

Właśnie... Ale czy tak w rzeczywistości jest? Pomijam tu fakt "ustawiania" konkursów - nie o to mi tu chodzi!

Wyobraźmy sobie, że komisja pracuje "jak Pan Bóg przykazał", rzetelnie uczciwie, najlepiej jak potrafi... Czy wówczas też wszyscy kandydaci mają jednakowe szanse i wygrywa najlepszy?

Otóż NIE!

Największe szanse ma urzędujący dyrek, potem n-le tej szkoły, a dopiero potem inni kandydaci... Dlaczego? Toż to proste: najwięcej o danej szkole wie jej obecny dyrek, sporo wiedzą n-le tam pracujący (nie jest bez znaczenia staż pracy w tej szkole), a pozostali nie wiedzą nic!

Mamy teraz rozporządzenie Menisa o organizacji tych konkursów, ale w tym temacie niczego ono nie zmienia - organ musi jedynie ogłosić konkurs w prasie (dwóch dziennikach) i to ma niby umożliwic ogólnodostępność - ale to fikcja. Przecież kandydat spoza szkoły, a nawet ze szkoły, ale nie obecny dyrek, nie jest w stanie rozwinąć wszystkich punktów podanych przez zgredka.

Nie ma tych informacji równiez organ... Ja w ubiegłym roku startowałam w konkursie na inną szkołę i po pierwsze wprawiłam organ w zdumienie, że chcę jakichkolwiek informacji. A po drugie jedyne co dostałam to statut szkoły, którego aktualność była nader wątpliwa.

A wystarczyło by potraktować konkurs podobnie jak przetarg - bo przecież to jest przetarg i zobowiązać organ do przygotowania "dokumentacji przetargowej", która mógłby otrzymać każdy zainteresowany.

Co powinna ona zawierać? To wszystko co tak zgrabnie ujęła zgredek w przywołanym przeze mnie na początku wątku. - Nie były by może wówczas równe dla wszystkich szanse, ale ci z zewnątrz mogliby chociaż spróbować "konkurować" ze "swoimi" - oczywiście chodzi mi cały czas o fair play.

Zatem postuluję wypracować stanowisko OSKKO w tej sprawie i przesłać do Menisa.

Marek Pleśniar01-03-2004 08:09:41   [#02]

w świetle zaistnienia dopiero co i z bólem aktu wykonawczego w postaci regulaminu konkursu...

AnJa01-03-2004 08:31:51   [#03]

Informacje, których posiadanie przez kandydata na dyrektora jest rzeczywiscie niezbędne ( no, moze pozadane) powinny być ogólnodostepne - i najczęsciej są - strony szkół,BIP.

Wiedza  większości członków komisji konkursowej o konkretnej szkole też jest umiarkowana, pytania mają mocno ogólny albo nazbyt szczegółowy charakter ( te drugie działaja na niekorzyść pytającego jako nazbyt czepliwe).

Marek Pleśniar01-03-2004 08:44:58   [#04]

hmm

powiedzcie mi szczerze między nami

ale to szczerze i bez dorabiania ideologii..

Naprawdę tak (z naciskiem na "tak") rózne są szkoły i takiej filozofii trzeba by przejąc stery zwykłęj podstawówki?

Będąc np dyrektorem z doświadczeniami wczesniejszymi?

Dyrektor nowy - nie dyletant w zarządzaniu oświatą takie niby będzie miał problemy w zauważeniu czego trzeba danej szkole?

Hę?

I czy nie kłóci się to z myślą inną - o korpusie fachowców, certyfikowanych co to sobie o nich marzyliśmy i nieraz tu byłą dyskusja? Urzędników fachowych i prawem chronionych.

Takich fachowców co to dla nich bułką z masłem jest pójście do takiej czy innej szkoły?

Czy aby nie strzałem do własnej bramki nie będzie realizacja postualtów niniejszego wątku?

Joanna Berdzik01-03-2004 09:08:31   [#05]

oczywiście

dlatego mi akurat odpowiedź zgredka zbytnio do gustu nie przypadła...

Dziś zastanawialam się nad tym, jak przygotowywałabym się do konkursu w innej szkole.

Pewnie podeszlabym do sprawy ze zwyczają szczerością.

Dane zasadnicze są oficjalnie dostępne ( zgadzam się z anją)- z tych skorzystalabym, natomiast na pewno nie budowalabym zbyt szczegółowej koncepcji pracy szkoły.

Żadne dane podane mi nie pozwolą na takie z nich skorzystanie, zeby dognac urzędującego dyrektora. Nie ma szans, bo poza danymi statystycznymi jest sfera niestatystycznej, bardzo ważnej wiedzy...

Natomiast są ogóle sprawy, ktorych w koncepcji warto dotknąć. Pewne idee, hierarchia wartości... Nie zrobi się nie swojej szkole swota- żeby się pękło i mial dane w gminie wyłożone w teczce, ale można i tak dotknąć sedna.

Wręcz przestrzegałabym przed budowaniem, na jakoś jednak pozyskanych danych, szczegółowej koncepcji pracy tej właśnie szkoły. jest duże prawdopodobieństwo minięcia się z oczekiwaniami i prawdą o szkole ukrytą poza liczbami z nią związanymi.

Na takiej filozofii zbudowane jest wiele systemu powoływania dyrków na stanowiska- jest on fachowcem i jako taki może pełnić swoją funkcję w tej lub inne szkole

....

Zgadzam się zaś z ewą, ze warto apelować o udostępnianie w momencie ogłaszania konkursu podstawowych danych o szkole, można tu powoływać się na przywołany przez Anję BiP

Marek Pleśniar01-03-2004 10:19:50   [#06]
i oto BIP stał się pożądaną wartością;-)
AnJa01-03-2004 14:41:07   [#07]

No to szczerze, jak na zebraniu:

- do nowych dla siebie szkół przychodziłem 2 razy - oba konkursy do przodu,

- starej, ale po 3 letniej przerwie - raz, do przodu,

- do starej, z nauczyciela - raz, do przodu,

- do starej, z dyrektora - 2 razy, oba do tyłu.

Nie przypuszczam, aby w którymkolwiek z powyższych przypadków decydował kształt czy jakość prezentowanej przeze mnie koncepcji:-)

Marek Pleśniar01-03-2004 14:51:35   [#08]
:-))))))))
EwaKa01-03-2004 16:47:32   [#09]

jestem właśnie takim dyrem z konkursu.

do konkursu stanęli: - ówczesnie  panujący dyr ; nauczyciel z tej szkoły i ja  nauczycielka z innej szkoły miejskiej (zupełnie obca).

zanim napisałam koncepcję rozwoju szkoły, poszłam do organu prowadzacego czyli  szefa Zespołu Administracyjnego Oświaty i  poprosiłam o dane szkoły i sytuację finansową, budżet dane liczbowe o nauczycielach itp., nastepnie udałam się do  nadzoru pedagogicznego - naszego wizytatora i tu równiez uzyskałam dane potrzebne mi do opracoania wizji szkoły,jaką chciałabym prowadzić .

 w czasie konkursu ( wchodziłam jako trzecia, bo wg alfabetu) dowiedziałam sie, że widzę szkołę nie jako budynek , w którym potrzebny jest tylko remont i naprawy, ale jest to instytucja w której   są dzieci , rodzice i nauczyciele.   koncepcję swoją właśnie oparłam na tych trzech płaszczyznach współpraca z uczniami, z rodzicami i nauczycielami) udało mi się , konkurs wygrałam  . Pierwsza kadencja (ten rok dzkolny jest szóstym- zaczęłam drugą kadencję ) była bardzo pracowita. Bardzo często zaglądałam do swojej koncepcji i krok po kroku realizowałam ją.

 powodzenia dla wszystkich startującuch w konkursach

Leszek01-03-2004 18:57:35   [#10]

Jest wiele za i wiele przeciw konkursom...

ale jak na razie bardziej demokratycznego rozwiązania w tym zakresie nie stworzono...

 wręcz to rozwiązanie narzuca organowi prowadzącemu osobę, której np. sobie nie życzy, a komisja wybrała...widziała ją jako fachowca... inaczej - widziała ją jako swego człowieka...

wszystko zależy od punktu widzenia i poziomu walki o wprowadzenie swego człowieka na stanowisko...

byłem świadkiem kilku takich batalii na sali konkursowej... powstawały koalicje, rozpadały się sojusze... emocje sięgały zenitu...

dla mnie obecny przepis musi trochę pofunkcjonować aby pokazał swoje dobre i ciemniejsze strony... a potem wnioski i do poprawy...

pozdrawiam

Marek Pleśniar01-03-2004 19:04:15   [#11]

ja tylko

miałem na myśli że nie powinno się teraz ruszać regulaminu

czekaliśmy na niego i jestem przeciwny stanowisku w sprawie jego zmiany

teraz gdy dopiero zaistniał i ucywilizował coś

Joanna Berdzik01-03-2004 19:12:43   [#12]

zdaje się, ze leszek jest właśnie podobnego zdania?

Przypadek EwyKa jest tu pewnym potwierdzeniem- koncepcja tkwi w ideech, nie w statystyce ( choć ta też wazna)

Podsuumowanie Anji zas jak zwykle powala i kropkę nad "i" stawia :-)))

Jolanta Szuchta01-03-2004 19:56:11   [#13]

Czy zawsze konkurs?

Można zapytac.Jestem zdania,ze jeżeli dyrektor sprawdza sie na swoim stanowisku,to znaczy szkoła osiąga dobre rezultaty w wielu dziedzinach,kadra systematycznie podnosi swoje kwalifikacje,do kuratorium i organu nie wplywaja skargi na prace szkoły,dyro jest dobym gospodarzem itd.itd.:to dlaczego nie powierzyc mu stanowiska na kolejna kadencje.

Uwazam ze jesli to o czym pisałam wyżej "gra",a jednak rozpisany zostaje konkurs na dyrektora to czy nie ma w podtekscie pytania a może ktoś chce "posadzić"kogoś z tzw.swoich?

Przeszłam przez konkurs,nie ukrywam ze kosztowalo mnie to wiele nerwów,bo..... niech to bedzie niedopowiedzeniem.

W szkole ktora prowadzę zostawiłam kilka ładnych lat życia  chyba dla dobra wszystkich jej podmiotow,ale nie chciałabym juz przezywac konkursu.Dlatego jestem zdania jeśli dyrektor,nie jest rutyniarzem a jak to określił ktoś przede mną fachowcem,to niech nadal kieruje placowką,bo najwięcej o niej wie,ijest szansa,ze nadal bedzie to robil dobrze.

Marek Pleśniar01-03-2004 19:59:15   [#14]

no dobrze ale kto to ma rozsądzać?

ocena pracy? No dobrze:-) Ale wtedy oceniającemu daje się moc powierzania stanowisk;-)

Gaba01-03-2004 20:01:41   [#15]

ja mam mieszane uczucia

- konkurs jest okropny, bo często nie wygrywa ten, kto pownien, a wugrywa ktoś ze swojaków.

- po paru latach każdy jest rutyniarzem, dlatego prezydenci są na dwie kadencje...

- jeżeli jest to dyr fachowiec, to może się nając do roboty na innej placówce - czyli taki wolny najmita.
No, jakoś tak.

Jolanta Szuchta01-03-2004 20:17:22   [#16]

Gabo

jak rozumiesz pojęcie rutyniarzem?jesli tak jest to wszkole nie dzieje sie przez lata nic nowego,a to nie jest prawda.Popatrz na siebie.Czy nie przychodza Ci do glowy ciągle nowe pomysły?rozwiązania?Czyż nie zależy Ci na coraz lepszej jakości swojej szkoły?Czyż nie działasz tak aby sie rozwijała?

To po co zmieniac?

Marku może rzeczywiście ocena, ale czy oceniającym musi być tylko jeden podmiot.To znaczy według aktualnych przepisów dwa.

A czymże innym jest konkurs jak nie pewnego rodzaju ocena?I to "tylko" albo "az" koncepcji.Czyż nie lepsze sprawdzenie w działaniu?

Gaba01-03-2004 20:23:28   [#17]

Nie, nie przychodzą - ale czasem nachodza mnie złe myśli (taki od odbezpieczenia granatu ...;-))

- bełkocę, myśli mam mętne, myli mi się, pisze po dwa razy to samo...

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]