Forum OSKKO - wątek

TEMAT: IQ 145
strony: [ 1 ]
RomanG05-01-2004 09:19:07   [#01]
Gazeta.pl > Wysokie Obcasy

Rozmawiała: Barbara N. Łopieńska 03-01-2004 01:00

Było sześć sektorów po czterdzieści osób (górale, studenci, blondynki, nauczyciele, kulturyści, policjanci) i dziesięciu VIP-ów na scenie. Siedmiu VIP-ów nie chciało potem ujawnić swojego IQ. Najlepsza w Narodowym Teście Inteligencji w studiu TVN była pani Barbara Gutowska z sektora nauczycielskiego, nauczycielka matematyki z Warszawy, lat 55, która zdobyła 145 punktów.

Red. Pewno przeżyła Pani oblężenie pism kobiecych, które chciały mieć artykuł o kobiecie wybitnie inteligentnej.

Na szczęście nikt ode mnie niczego nie chciał. Miałabym duży kłopot, bo nie potrafię odmawiać, a nie mam ludziom kompletnie nic do powiedzenia.

Red. Wszystkie bohaterki prasy kolorowej uważają, że mają bardzo dużo do powiedzenia.

Ja jestem klasyczną starą panną, szarą myszką, panią "nikt". Mieszkam z mamą, z psem i dwoma kotami. Jeden kot wskoczył przez okno, drugiego wzięłyśmy z piwnicy. Przedtem mieszkałam z babcią, a mama ze swoim drugim mężem. Po śmierci babci i ojczyma - oboje zmarli mniej więcej w tym samym czasie - postanowiłyśmy z mamą zamieszkać razem. Mieszkamy na parterze trzypiętrowego bloku na Gocławiu i mamy nawet mały ogródek. Naprawdę bardzo dobrze się mieszka.

Red. W jaki sposób znalazła się Pani w telewizji?

Telewizja poprosiła moją szkołę, żeby dać kogoś do sektora nauczycielskiego. Miałam ochotę, ale nikt mi nie proponował. Dopiero następnego dnia kolega powiedział, że może bym poszła, bo koleżanka polonistka, którą wytypował, strasznie się denerwuje. Wiedziałam, że na szarym końcu nie wypadnę, no i chciałam zobaczyć telewizję od środka.

Red. I jak było w studiu?

Niewygodnie, ale ciekawie, bo byłam w sektorze najbliżej VIP-ów. Test na pewno sprzyjał matematykom, sama miałam problemy z siatką sześcianu. Ustaliłyśmy z mamą, że ona nagra wtedy, kiedy mignę na ekranie. Ale byłam na ekranie dopiero, kiedy pani Drzyzga powiedziała, że jestem najlepsza, no i mama z wrażenia nic nie nagrała. Na szczęście syn kolegi nagrał cały program, więc sobie przegram, bo nawet żadnych certyfikatów nam nie dali.

Red. A jak było w poniedziałek?

Zostałam na jeden dzień szkolną gwiazdą. Gratulacje, laurki, książka w prezencie od grona nauczycielskiego z podpisem, a koleżanka ułożyła wierszyk: "Nasza Basia, skromna, mała...". Powiedziałam jednemu z kolegów, że przedtem też byłam inteligentna, tylko nikt o tym nie wiedział. A on mi powiedział, że teraz to już nie wie, jak ze mną rozmawiać.

Red. "Inteligencja to poprawność rozumienia złożonych problemów i skuteczność poszukiwania trafnych rozwiązań". To z encyklopedii. Jakie problemy życiowe było Pani do tej pory najtrudniej zrozumieć?

Nie mam pojęcia.

Red. A rozwiązać?

Rozumiem, o co pani pyta, ale nie potrafię odpowiedzieć na tak postawione pytanie. Nie wydaje mi się, żebym musiała rozwiązywać jakieś problemy. Bardzo sobie spokojnie żyję.

Red. Jak inteligentny człowiek może mieć nieskomplikowane życie i tak sobie spokojnie żyć?

Jeśli nie jest się człowiekiem pewnym siebie, przebojowym, to inteligencja trochę przeszkadza. Ja albo się wstydzę powiedzieć, co wiem, albo od razu wiem, że należy zachować swoje myśli dla siebie. No i bardzo jestem zrównoważona.

Red. Jak matematyczne równanie?

Tak. W moim życiu z założenia wynikła teza i jest, jak miało być. Nie spotkałam takiego mężczyzny, który byłby odpowiedni, więc nie wyszłam za mąż, i pewno podświadomie dążyłam do tego, co mam. A nauczycielką chciałam być od siódmego roku życia. Nigdy nie zmieniałam planów i spełniło się marzenie z dzieciństwa.

Red. Czy matematyka daje ten dystans i spokój?

Spokój daje niestawianie sobie zbyt wielu celów, a nie matematyka. Zawsze miałam małe wymagania od życia, a teraz mam jeszcze mniejsze. W matematyce najlepsze jest to, że można uzasadnić i udowodnić: jest tak, a nie inaczej. Rezultat daje się przewidzieć, co nie oznacza, że trzeba iść utartymi drogami. Chociaż uczę w szkole od trzydziestu czterech lat, staram się zmieniać metody, żeby się nie powtarzać. A na studiach bardzo ciekawiły mnie różne sposoby oceniania odległości.

Red. A teraz jest Pani daleko czy blisko życia?

Chyba blisko, bo umiem słuchać ludzi.

Red. Czy to matematyczne równanie życia ani przez chwilę nie zrobiło się dla Pani nierównością?

Raz, w latach 70. Na samą myśl, że mam rano pójść do szkoły, nie mogłam spać. To się dziś nazywa mobbing. Więc wieczorem neospazmina. Zorientowałam się, że jeśli tak dalej pójdzie, to zwariuję, i kilka lat tłumaczyłam sobie, że nie wolno denerwować się tym, na co nie ma się wpływu. Podziałało. Przyjmuję świat, jaki jest.

Red. Już wiem. Pewno Pani medytuje.

Joga, medytacje, techniki relaksacyjne to nie dla mnie. Jestem mało aktywna, ruchowo również, co chyba po mnie widać. Mówiłam przecież, że żyję sobie zwyczajnie, tak z dnia na dzień. Wstaję za dziesięć szósta, wychodzę z pieskiem, wracam i jestem w szkole dwadzieścia po siódmej, bo lubię być wcześniej. Pracuję, wracam do domu, tu też pracuję, i to wszystko. O dziesiątej idę spać i śpię. Tylko tego dnia, kiedy pani zadzwoniła, nie mogłam zasnąć do północy.

Red. Nad czym Pani w domu pracuje?

Sprawdzam prace i przygotowuję się do lekcji.

Red. A co Pani robi, kiedy Pani nie pracuje?

Siadam w fotelu z kotem na kolanach, bo przecież zaraz będzie "Teleexpress", coś przeczytam, najchętniej szkolny podręcznik, bo czytam od czwartego roku życia i mam wrażenie, że wszystko, co ważne, już przeczytałam. Bardzo dużo rozwiązuję krzyżówek. Dni mi się zresztą robią coraz krótsze i dobrze rozumiem mamę, która mówi, że na nic nie ma czasu. Mama gotuje obiady i powiada, że chętnie by sobie coś poszyła, ale nie ma czasu, bo musi iść po zakupy. Fotel, kot, telewizor i dobrze, że życie samo się toczy. Mamy podobny gust z mamą i nie kłócimy się, który kanał włączyć, który film obejrzeć. A jeśli tak, to ja ustępuję.

Red. A sobota i niedziela?

Nadrabiam zaległości z tygodnia, sprawdzam klasówki, których nie zdążyłam sprawdzić, czytam to, czego nie zdążyłam przeczytać. Nie chodzę do kina, bo denerwuje mnie publiczność, nie chodzę do teatru, bo teatr jest wieczorem i trzeba samej wrócić do domu. Życie towarzyskie mam niezbyt urozmaicone, a rodzinne też bez ekscesów. Mama, pies, koty - i cała rodzina. Czasem spotkam się z kuzynką i jej dziećmi. W sobotę i w niedzielę najbardziej lubię siedzieć w domu.

Red. Ale nauczyciele mają przecież bardzo długie wakacje.

Kiedyś jeździłam do domku na wsi, ale teraz zawaliła się podłoga. A ponieważ planują w pobliżu domu trasę szybkiego ruchu, nie chce nam się na podłogę oszczędzać. Od dwóch lat nigdzie nie wyjeżdżam, siedzę w domu i bardzo mi dobrze. W ostatnie wakacje planowałam uporządkowanie mojego pokoju, ale nie zdążyłam. Codziennie układałam plan lekcji, codziennie siadałam do komputera, żeby go poprawić. Bardzo był wypieszczony, ale pierwszego dnia w szkole okazało się, że trzeba go zmienić. Więc usiadłam i zmieniłam. Nawet cebulek hiacyntów nie zdążyłam posadzić we wrześniu. Posadziłam pod koniec października. Ale wyrosną.

Red. Powiedziała Pani, że rozwiązuje dużo krzyżówek. Woli je Pani od łamigłówek życia?

Krzyżówka ćwiczy mnie bardziej niż życie. Nie mam nad czym myśleć. Najlepsze krzyżówki są w "Rozrywce", a ja lubię najbardziej te, które nazywają się "obrazek logiczny". Łamigłówka polega na zaczernieniu niektórych pól diagramu (małych kratek), a zaczernione pola tworzą rysunek.

Red. Żaden obrazek logiczny życia nie był dla Pani trudniejszy do zaczernienia niż ten w "Rozrywce"?

Nie wiem, czy to będzie dobry przykład. Nie wiedziałam po maturze, czy pójść na fizykę, czy na matematykę. Posłuchałam mamy, że fizyka jest bardziej konkretna, poszłam na fizykę, ale musiałam się przenieść na matematykę, bo fizyka kompletnie mi nie szła.

Red. Nie, przepraszam, to nie jest dobry przykład.

Nie miałam potem w życiu większych łamigłówek.

Red. Często robimy w życiu głupoty, bo pcha nas w nie emocja. Z tą parą: inteligencja - emocja są wieczne problemy.

Kiedy emocja bierze górę nad inteligencją, to znaczy, że inteligencja milczy. A o tym, że górę wzięła emocja, dowiadujemy się dopiero wtedy, kiedy inteligencja z powrotem się włączy.

Red. Zamilkła Pani na trochę kiedyś inteligencja?

Kiedyś. To osobiste sprawy.

Red. Jasne. Przepraszam. Czy ja jestem z jakiegoś pisma kobiecego, czy co?

No, widzi pani, jak ze mną jest. Nawet nie potrafię napisać opinii o uczniu, bo wszystko, co napiszę, wydaje mi się nie takie, jak trzeba, albo po prostu strasznie głupie. Po trzydziestu trzech latach w szkole każda wywiadówka jest dla mnie okropnym przeżyciem.

Red. To jak sobie radzi inteligentna osoba bez tupetu?

Teraz będzie mi chyba lepiej szło z rodzicami. Bo rodzice nie mają zaufania do szkoły i chcą, żeby nauczyciele uczyli tak, jak oni sami byli uczeni. Ja przedstawiam dzieciom równanie matematyczne jako wagę. Zdejmujemy z obu szalek to samo, a potem na obie szalki to samo dokładamy. Dzieci na lekcji świetnie to rozumieją, daję im zadanie do domu, a w domu rodzice mówią: przenieś tę liczbę na drugą stronę ze zmienionym znakiem. Dzieci nie mają jeszcze zielonego pojęcia o liczbach ujemnych i raz znak zmienią, a raz nie.

Rodzice mają mi za złe, że za mało zadaję do domu, a ja nie zadaję, bo rodzice robią zadania za dzieci. A kiedy robiłam na lekcji dodawanie ułamków dziesiętnych, dodawanie, żadnego mnożenia, zadałam do domu zadanie tekstowe, w którym, to prawda, aż się prosiło pomnożyć, ale, jak mówię, dzieci żadnego mnożenia nie miały. Mogły za to po prostu cztery razy dodać. Następnego dnia wszystkie dzieci miały przez rodziców pomnożone. Więc samodzielne myślenie uczniów staram się ćwiczyć tylko na lekcji.

Ale teraz sobie myślę, że skoro w telewizji powiedzieli, że jestem inteligentna, to może i rodzice pomyślą, że nie jestem do uczenia matematyki taka głupia, i to będzie z tego wszystkiego największy pożytek.
Marek Pleśniar05-01-2004 09:27:56   [#02]

hmm, jakoś mnie to pociesza - że wyższe iq wiele nie daje;-)

ale za to urzekło mnie zdanie:

"skoro w telewizji powiedzieli, że jestem inteligentna, to może i rodzice pomyślą, że nie jestem [..] taka głupia"

Alfred05-01-2004 09:56:32   [#03]

A mnie urzekło to zdanie: "Kiedy emocja bierze górę nad inteligencją, to znaczy, że inteligencja milczy. A o tym, że górę wzięła emocja, dowiadujemy się dopiero wtedy, kiedy inteligencja z powrotem się włączy".

Małgoś05-01-2004 09:58:13   [#04]
to telewizyjne IQ to ...tylko telewizyjne IQ (rzeczywistość wykreowana przez media)
rzeczywiste IQ wyznacza się na podstawie kilkugodzinnego, drobiazgowego badania, w oparciu o wystandaryzowne normy
to co zaproponowało nam TVN ma sie tak do IQ, jak psychozabawy z babskiego piśmidła do psychologicznej analizy osobowości
Marek Pleśniar05-01-2004 10:00:18   [#05]

:-)))))

osobiście wyznaję i stosuję zdanie:

"nierealistyczny optymizm działa jak samospełniające się proroctwo. Oceniając swe szanse realistycznie, bazując tylko na swym dotychczasowym doświadczeniu, człowiek nigdy nie przekroczy jego granicy. Nie będzie miał wiary w coś, co nie było jego udziałem".

to może mało inteligentne ale emocjonujące i skuteczne:-)

Małgosia05-01-2004 12:26:24   [#06]

no, właśnie, Marek...

Tu mi się przypomina powiedzenie Einsteina:

"Wszyscy wiedzieli, że tego się nie da zrobić i nie zrobili. Jeden nie wiedział i zrobił"

A wracając do testu i komentarza wpisanego przez Małgoś (dość ostrego moim zdaniem). Czemu odbierać ludziom radość z tego telewizyjnego 145? Czy to komuś w czymś przeszkadza, że ktoś uznał to za sukces i ma z tego odrobinę frajdy?

Marek Pleśniar05-01-2004 12:36:39   [#07]

no pewnie. To na pewno sprawiło przyjemność tej pani no i nauczycielstwu wstydu nie przyniosło. Lepiej niżby miała wypaść odwrotnie;-)

Ogólnie wieść przyjemna. Tylko wywiad mnie nieco.. zbił z tropu. Pewnie dlatego że z osobą raczej nakierowaną naprzedmioty ścisłe i niegadatliwą.

Natomiast wklejony przez Romana tekst to, moim zdaniem, przyczynek do ciekawego sobie tu poględzenia:-)) No to ględzę.

RomanG05-01-2004 12:45:19   [#08]
:-))
Małgoś05-01-2004 12:56:53   [#09]
radość jak najbardziej, ale ...uzasadniona
razi mnie nazywanie czegoś mianem, które nie przysługuje (i to na ogólnokrajową skalę)
to tak jak z tym ...magisterem za sam fakt bycia studentem przez jakis czas ;-)
Grażyna05-01-2004 20:09:44   [#10]
Małgoś rozumię Cię doskonale, znam też wiele wystandaryzowanych, "prawdziwych" testów, ale to nie przeszkadza sprawdzić się i w takim teście. Ja zdobyłam coś niewiele ponad 130 (już nie pamietam 1 czy 2) i bardzo dobrze się bawiłam. Wiem na pewno, że test ten jest wiarygodny o tyle, że sprawdził moje szybkie myślenie (liczenie, szacowanie), czasami wyczucie (intuicję), spostrzegawczość (z tym było gorzej bo monitor kompa niewielki, a rysunki maławe),a to już świadczy o penej zaradności, biegłości, szybkości w podejmowaniu decyzji (robiłam to w internecie, na czas, więc szybko, z wypiekami na twarzy). Mój mąż mimo, że moim zdaniem  o wiele ode mnie inteligentniejszy zdobył w teście chyba ok. 119 pkt. Dlaczego, bo wolniej podejmował decyzję, zbyt długo się zastanawiał, dzielił włos na czworo. Ale bawiliśmy się obydwoje przednio! I to jest najważniejsze.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]