Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Skończmy wreszcie z absurdem!
strony: [ 1 ]
RomanG28-11-2003 12:45:13   [#01]
Lekcje dla każdego

Paweł Reszka, Zbigniew Pendel 28-11-2003 03:00

Zawieszonemu uczniowi nie można zabronić przychodzenia do szkoły na lekcje - kuratorzy mają sprawdzić, czy szkoły nie łamią tej zasady

W ciągu kilku tygodni kuratorzy mają sprawdzić statuty szkół, w których określa się prawa, obowiązki, kary i nagrody dla uczniów. Zdaniem MENiS w wielu błędnie określono wykonanie kary "zawieszenia w prawach ucznia". Szkoły zakazują bowiem zawieszonym uczniom przychodzenia na lekcje.

- To błąd - twierdzi MENiS, któremu zwrócił na to uwagę rzecznik praw dziecka Paweł Jaros. Rzecznik i MENiS są zgodni, że prawo do nauki jest prawem konstytucyjnym i nie wolno go uczniom zabierać, nawet jeśli łamią szkolne reguły. "Zawieszenie" oznacza tylko, że uczeń traci np. prawo kandydowania do samorządu, do wycieczki czy udziału w szkolnej dyskotece itd.

Bogdan Wagner, dyrektor VII LO w Lublinie, wspomina, że zabronił kiedyś przychodzić na lekcje przez dwa dni uczniowi, który potraktował koleżankę w szkole gazem łzawiącym. Ona omal nie straciła wzroku. - Brak takiej kary może być sygnałem "wolno nam wszystko" - uważa.

Okazuje się, że tak karać nie można. - Na wprowadzenie zmian daliśmy szkołom czas do końca tego tygodnia - mówi Grażyna Zawadzak, dyrektor Wydziału Kształcenia Ogólnego lubelskiego kuratorium. - Łamaniem konstytucyjnego prawa do nauki jest też odesłanie ucznia, który ma mniej niż 18 lat, ze szkoły do domu np. po rodziców, wtedy gdy powinien być na lekcjach - uważa Zawadzak.

Co zatem robić? Zawadzak: - Dyrektor powinien wezwać rodziców telefonicznie lub listownie albo poprosić ucznia, by zawiadomił opiekunów. A co, jeśli uczniowie będą kogoś dręczyć. - W skrajnych wypadkach jest inna kara: wystąpienie do kuratora o przeniesienie ucznia do innej placówki - tłumaczy dyrektor Anna Zawisza z MENiS.

- MENiS ma rację, zabranianie uczniowi udziału w lekcjach jest sprzeczne z podstawowymi prawami. Tylko że przepisy oświatowe nie rozstrzygają, jak postępować z uczniem, który uniemożliwia prawo do nauki innym dzieciom w klasie - mówi Andrzej Wyrozembski, dyr. gimnazjum przy Twardej w Warszawie.

....................................

Te ministerialno-kuratoryjne interpretacje prawa już mnie dobijają.
Prawo ucznia do nauki realizuje się na zasadach określonych w przepisach. Uczeń ma obowiązek się do nich stosować, kiedy się nie stosuje należy działać odpowiednio, adekwatnie do sytuacji faktycznej, biorąc pod uwagę _wszystkie_ przepisy się do niej odnoszące.
Zastosowanie ma tu też art. 5 Kodeksu cywilnego.
Łobuz nie może terroryzować kolegów, nauczyciela, dyrektora, całej szkoły, bo prawo umożliwia skuteczne działania wobec łobuzów. Prawo nie wiąże porządnym ludziom rąk i nie stawia się za wszelką cenę w obronie chuligana, nie stawia się  w opozycji do zasad współżycia społecznego.
Kiedy to wreszcie dotrze do naszych oświatowych decydentów?

Zawieszenie nie jest karą. Jak pisał już AnJa, jest środkiem zapobiegawczym stosowanym do czasu wyjaśnienia sprawy i przywrócenia akceptowanych zachowań ucznia.

Ucznia stwarzającego zagrożenie w klasie nauczyciel ma prawo z niej czasowo wydalić.
Ucznia stwarzającego zagrożenie w szkole ma prawo czasowo wydalić dyrektor.
Jest to ich kompetencja, ich obowiązek, żaden MENiS, żadne KO nie ma tu nic do powiedzenia.

Gdy zagrożenie ze strony ucznia jest ciągłe, długotrwałe i ta sytuacja nie rokuje zmian, a na skuteczne działania potrzeba czasu, żaden przepis nie zabrania Radzie Ped. podjąć decyzji o niewpuszczaniu takiego ucznia przez ten niezbędny czas do szkoły. Wynika to z obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa uczniom, jest zatem działaniem podejmowanym na podstawie przepisu prawa.
Hanna28-11-2003 13:06:50   [#02]

powołajmy własnego rzecznika!

i to wcale nie jest żart!
ReniaB28-11-2003 20:41:17   [#03]
jestem smutna i zmęczona , dlaczego urzędnicy wręcz prześcigają się w tych przemądrzałych interpretacjach. Czemu nie chcą zaufać nam - nauczycielom praktykom.Kim my dla nich jesteśmy -zwierzyną do tresowania, ile jeszcze..............Nikt nie zapyta nas jak to wygląda od strony praktycznej , jakie problemy są osią dnia codziennego, tylko decyzja i czas na jej wykonanie tak krótki, że nawet nie ma kiedy pomyśleć. A potem zdziwienie, że tragedia, brak kontaktu z dziećmi i bez chwili zastanowienia wyrok winien dyrektor, nauczyciel, szkoła.
JarTul28-11-2003 22:01:20   [#04]

Zdaje się, że...

amerykański sytem oświatowy... akceptuje ten rodzaj kary. A przecież amerykański sytem prawny, to wzór ochrony wolności obywatelskich. ;-)

Małgoś28-11-2003 22:11:37   [#05]

to wszystko interpretacje

a gdyby tak rozdzielić te dwie kwestie: naukę i przychodzenie do szkoły?

np. uczeń zawieszony realizuje nauczanie w domu np. robi zadania, a jego rodzice dostarczają te zadania do szkoły w celu ich sprawdzenia i ewentualnego udzielenia odpowiedzi na pisemne pytania ucznia, a następnie pobrania następnej partii

a dodatkowo uczeń zawieszony w prawie przebywania w szkole regularnie byłby odwiedzany np. przez pedagoga w celu "rozliczenia z wyrzutów sumienia"

...czy my nie moglibysmy tez poszukac szparek w prawie - a tak na marginesie: szkole potrzebny jest prawnik (szkole nie uczniowi - jako instytucji, żeby bronić jej przed patologią wciskająca się przez te szpary w prawie)

beera28-11-2003 22:18:32   [#06]

ja nie wierzę

w skutecznośc zawieszenia jako kary:-)

no trudno- nie wierzę

Piszesz romanie:
Zawieszenie nie jest karą. Jak pisał już AnJa, jest środkiem zapobiegawczym stosowanym do czasu wyjaśnienia sprawy i przywrócenia akceptowanych zachowań ucznia.
W jaki sposób ma nastąpić to przywrocenie akceptowanych zachowań?


Ucznia stwarzającego zagrożenie w klasie nauczyciel ma prawo z niej czasowo wydalić.
Ucznia stwarzającego zagrożenie w szkole ma prawo czasowo wydalić dyrektor.
A co ma się dziać z dzieckiem podczas tego wydalenia?

karą zawieszenia najchętniej przez nas stosowana byłaby wobec tego dzicka, ktoremu- wybaczcie- zawieszenie zwisa...

Ot- po prostu nie będzie chodził do szkoły.

Polazi se do kumpli, napije się wina i popali fajki.
Potem wroci do nas lub pójdzie do inenj szkoły- z wypracowanymi akceptowanymi zachowaniami?

Watpię.

Kurcze...
czy naprawde wierzycie, ze zawieszenie ucznia cos zmienia?

Marek Pleśniar28-11-2003 22:36:31   [#07]
zawieszenie to nie kara lecz....wymówka dla szkoły by zwiać na parę dni od ucznia;-)
Małgoś28-11-2003 23:19:28   [#08]

wiecie co?

z tym zawieszeniem to troche jak z fenomenem woodoo - gdy członek plemienia przekroczył jakies wazne tabu, to społeczność się od niego odwracała - przestawali go zauważać i taki wyklety z powodu tego odrzucenia w ciągu kilku dni ... umierał - więc musi to byc bardzo dotkliwe, czyli spełnia  kryterium kary

a z drugiej strony jako środek zaradczy - może miec na celu przerwanie jakiegoś niepożądanego, szkodliwego zachowania np. szykanowania słabszych, rozwalania zajęć itp. zanim n-le podejmą jakieś ustalone działania

PS. mnie nie pozwolono (KO)  w statusie zapisać  kary zawieszenia - nawet w zanczeniu - zawieszenie w prawach (czy ich częsci) i zgadzam się, że taki zapis jest nieprawidłowy

ale gdyby tak nazwac to inaczej ...;-)

AnJa28-11-2003 23:54:51   [#09]

gdyby tak rozdzielić

O, zgadzam sie z Małgosią, o to mi zresztą od początku chodziło!!!

Żeby za ślicznie nie było - wyjatkowo chamski przy zawieszeniach staram sie być!!!

Nula29-11-2003 00:29:29   [#10]

do Reni

Oj, Reniu mam podobnie. A tak postawiłabym kuratora przed klasa IIIc i kazała przygotować do egzaminu, nawet nie, zrobić cokolwiek i przy okazji nie zawieszac, karac i jeszcze cos... zwał jak chciał...

A pozniej rozliczylabym... i powiedziala, ze nie moze byc dobrze oceniony dyrektor, szkoła, która źle napisze... A powody dla których tak sie dzieje... niech sobie wymyśli sam...

Z pozdrowieniami :) i jednak nutką optymizmu...

ReniaB29-11-2003 08:39:10   [#11]

Nula,

serdeczne dzięki za tę nutkę. Wkurza mnie po prostu, że ludzie którzy dawno wyszli ze szkoły podejmują arbitralne decyzje nie pytając nas o zdanie. A co do reszty dyskusji to wybaczcie , ale wydaje się, że to nauczyciel zostaje ukarany tym,że musi pracować z uczniem, który zakłada sobie np że każdego nauczyciela wyprowadzi z równowagi. A jeżeli wg was ta interpretacja prawa jest słuszna to stosując ją należy zawiesić wszystkie kary w szkole , bo kara jest restrykcyjna, nieprzyjemna i ma być postrachem. To czysty behavioryzm, ale jak potrzebny. Przecież dzieciątko, które skończy szkołę będzie żyło w społeczeństwie z KK, KDrogowym, policjantami, strażą miejską...i te dziwne ustrojstwa będą pozbawiać go praw. A szkoła ma przygotować do życia. Wybaczcie ale tworzenie zasad bez skutecznej ich egzekucji jest utopią. Wg mnie zawieszenie to nie kara to pozbawienie przywileju i pamiętam taka sytuację gdy to dyrektor zawiesił całą klasę szkołe zaw. , bo jakiś dowcipniś podczas praktyki włożył kapsla do bułeczki. Zawieszenie trwało kilka dni. Skutki: winny się przyznał i dokładnie zrozumiał, klasa wytłumaczyła i w tej szkole nie słyszałam o podobnej radosnej twórczości kilka następnych lat. Życie to nie bajka i bez sensu jest udawać, że w wypadku każdej głupoty będzie dawać nam tysiąc szans. Uf.
SławekL29-11-2003 09:33:12   [#12]
Przecież u nas nauka jest nie tylko obowiązkiem ale również przywilejem. Dlaczego kogoś, kto nie przestrzega norm ogólnie przyjętych, nie można pozbawić przywileju? Czy dobro jednostki znów stawiamy nad dobrem ogółu?
Marek Pleśniar29-11-2003 09:35:13   [#13]
nauka Sławek jest u nas prawem a nie przywilejem. Przywilej do czarna lancia albo immunitet;-)
SławekL29-11-2003 09:42:57   [#14]
Ja tam sie na prawie nie znam, jestem prosty nayczyciel. Dotąd myślałem że to dla dziecka obowiązek (czytaj przywilej):-)
Marek Pleśniar29-11-2003 09:49:19   [#15]

:-)

obowiazek szkolny to obowiązek

beera29-11-2003 13:02:38   [#16]

nie odświeżyłam, gdy pisałam swoje

propozycja Małgoś z postu 05 jest ok

Oczywiście ma swoje zagwozdki, ktorych rozwiązanie stanie się problemem szkoły. czyli, np. co zrobić gdy uczen nie wywiąże się z poleceń i będzie miał je w nosie.

Marek Pleśniar29-11-2003 13:25:22   [#17]
hmmm, a kto sprawuje opiekę podczas zajęc i ... czy nie jest to nauczanie indywidualne? ;-)
RomanG01-12-2003 09:34:34   [#18]

Asia, nie prowokuj, proszę

asia (---.jeleniag.cvx.ppp.tpnet.pl) 28.11.2003 22:18 [#06]
ja nie wierzę

w skutecznośc zawieszenia jako kary:-)

 

W ten sposób to można wszystko.
Uczeń pobił nauczyciela? I co z tego, że wytoczymy mu sprawę karną przed sądem? Jemu i tak to zwisa. W oczekiwaniu na rozprawę przestanie chodzić do szkoły, połazi se do kimpli, napije się wina i popali fajki.
A co będzie się dziać z dzieckiem podczas oczekiwania na rozprawę?
W jaki sposób ma nastapić to przywrócenie akceptowanych zachowań?

Kurka, od tego typu wątpliwości już tylko kroczek mały do pani Anny Zawiszy:
- Przede wszystkim należy pomóc tym udręczonym całym zajściem uczniom (o chamach z toruńskiej budowlanki).

beera01-12-2003 09:44:45   [#19]

ej..

ty nie prowokuj, drabie:-))

W ten sposób, to można wszystko;-))

Wiesz- po prostu nie ma nic ZAMIAST. Gdy będzie coś ZAMIAST ( chodzenia do szkoły) zaakceptuję zawieszenie.

zawieszenia boją się Ci, co to  ich nie chcemy zawieszać, a nie boją Ci, ktorych zawieszać byśmy chcieli:-)

I jestem przeciwna karnemu przenoszeniu- doświadczenia, po prostu. Gdy bylam w VII klasie przeniesiono nam karnie do klasy ucznia. Po roku poszedł do poprawczaka , a z nim dwóch moich kolegów:-(

I czy Ci uczniowie w toruniu byli udręczeni?- Tak powiedziala Zawisza?
No..matko...Roman- ratunku, to, ze nie myslę tu jak Ty, nie oznacza, ze myslę jak Zawisza:-)))

RomanG01-12-2003 09:56:21   [#20]

Tak powiedziała. Do kamery.

Wiem, że tak nie  myślisz :-))

Napisałem - mały kroczek. Ty byś go nie zrobiła. Ale dla innych to przygotowany na twardo grunt, dobry punkt odbicia.

Piszesz o porażce pedagogicznej sprzed lat.
Lekarze mają jeszcze gorzej - każdy z nich ma swoją alejkę na cmentarzu.

I każdy z nich musi się z tym pogodzić, nie rezygnując wcale z dotychczasowych, nawet inwazyjnych, metod leczenia.

 

PS. Spoko, to tylko wymiana! Myśli.
:-)))

SławekL01-12-2003 10:01:51   [#21]

czyżby ujawniła sie nasza niemoc

Kiedyś, w wojsku funkcjonowały karne jednostki. Przenosiło sie tam deliwenta na miesiąc, dwa albo tyle ile ile potrzebował, by zmięknąć. Jaka była skuteczność tych zabiegów? Myślę że duża, gdyż nie chciano tam wracać.

beera01-12-2003 10:34:53   [#22]

Roman

wiem, ze spoko:-))

Widzisz, ja Cię lubię ;-)) z tymi poglądami, to ten... raz jest tak, a raz tak;-))

karne jednostki..hm.. no tak:-))Ale tam dopuszczano sie takich kar, co to nie są dopuszczane statutem szkoły;-)))

RomanG01-12-2003 10:44:10   [#23]

Statut szkoły nie może nauczycielowi odbierać ustawowych uprawnień do swobody dobierania metod wychowawczych (art. 12 ust. 2 KN).

...co nie znaczy, ze jestem za karnymi obozami ;-)

Rozumiem jednak intencje Sławka. Wzmożony dozór pedagogiczny, wzmożony rygor dla niektórych nie stoi w sprzeczności z prawem oświatowym.

SławekL01-12-2003 12:09:12   [#24]

a może ...

W latach 70-80-tych w Szwecji, wychowując dzieci, stosowano ideę SLOJDU (nie pamiętam jak to się pisze). Główna zasada tej idei, to: wychowanie przez pracę. Jak widać wyszło im to na dobre.

RomanG01-12-2003 19:54:16   [#25]

O, Asia jaka miła dla mnie, a ja nic. MIC! :-)

Ja też Cię lubię!!

:-)))

RomanG02-12-2003 09:19:13   [#26]

Proponuję protest do MENiS-u przeciw amatorskiej wykładni prawa

Moim zdaniem miarka się przebrała. Wszyscy dookoła rozsądni, a Ministerstwo twardo brnie w opary absurdu.

Prawa ucznia: Zawieszeni na lekcji

wot, alk, man 01-12-2003 18:39

Zawieszonemu w prawach uczniowi nie można zabronić przychodzenia do szkoły na lekcje - informuje MENiS. Ministerstwu zwrócił na to uwagę rzecznik praw dziecka Paweł Jaros.

1-->Rzecznik i resort są zgodni, że prawo do nauki jest prawem konstytucyjnym i nie wolno go zabierać uczniowi - nawet gdy łamie szkolne reguły. W ciągu kilku tygodni kuratorzy mają sprawdzić statuty szkół, w których określa się prawa, obowiązki, kary i nagrody uczniów, i - jeśli trzeba - wprowadzić do nich odpowiednie zmiany.

Mirosław Sawicki, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej

Jestem zdziwiony taką interpretacją przepisu o zawieszeniu praw ucznia. Sądzę, że prawa do nauki nie musimy rozumieć jako prawa do bycia na lekcji.

Oczywiście nie ma sensu zawieszonemu uczniowi fundować kilku dni laby od szkolnej nauki. Jednak w skrajnych sytuacjach, gdy uczeń uniemożliwia innym korzystanie z lekcji, trzeba go z tej lekcji usunąć. Nie pozbawi go to zagwarantowanego w konstytucji prawa do nauki, jeśli nauczyciele zorganizują mu czas, zadając mu jakiś materiał do nauki, i będą gotowi go sprawdzać. Kiedy byłem wychowawcą, miałem dwóch zawieszonych uczniów. Wysłałem ich do domu, dostali notatki, temat na wypracowanie, zadania z kilku przedmiotów. Mogli przychodzić do szkoły na konsultacje, z czego skorzystał jeden. Z zadanych prac musieli się rozliczyć.

Uprzedzam pytanie tych, którzy zarzucą mi, że wysłany do domu uczeń może zboczyć na złą drogę. Dla nich mam pytanie - a co zrobić z uczniem, który na lekcji dręczy innych? Nie ma tu gotowej odpowiedzi, ale też oświata to przecież nieustanne próby rozwiązywania takich dylematów. Traktowane zbyt formalnie prawa ucznia nie pomogą.

Jednoznacznie można nakazać tylko obowiązek rozmowy wszystkich zainteresowanych stron jak rozwiązać problem, rozmowy nauczycieli między sobą, nauczycieli z uczniami i rodzicami. Bo jedno jest pewne - problemu nie wolno zamieść pod dywan.

Stanisław Gierba, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 3 w Olsztynie

Zawieszenie w prawach ucznia dla części z uczniów nie ma żadnego znaczenia. Bez dodatkowych kroków dyscyplinarnych się nie obędzie. Nauczyciele - jak sądzę - świadczą wysoko kwalifikowaną usługę dla uczniów, ale nie są nadludźmi. Dlatego muszą mieć wsparcie w statucie szkoły, który da im różne możliwości wpływania na uczniów, nawet zakazując im przychodzenia na lekcje. Dotyczy to na przykład uczniów, którzy są niebezpieczni dla innych dzieci. Szkoła nie da rady załatwić wszystkich problemów, dlatego musi "bronić się" przed takimi uczniami na różne sposoby. Ja odpowiadam w szkole za bezpieczeństwo wszystkich uczniów. Jeśli mam wybrać za kim stanąć - czy za większością, z którą nie ma problemu w szkole, czy za garstką uczniów, którzy sprawiają kłopoty - to wybiorę większość. Ludzie, którzy mówią, że trzeba być wyrozumiałym wobec uczniów sprawiających kłopoty, zmieniają zdanie, gdy jakiś wypadek przydarzy się ich dziecku. Oczywiście uczniowie, którym zakaże się przychodzenia na lekcje, nie powinni być pozostawieni sami sobie. Ktoś powinien się nimi zająć.

Wojciech Bańkowski, dyrektor Gimnazjum nr 30 w Warszawie

Ucznia nie powinno się pozbawiać możliwości nauki. W statucie mojej szkoły nie figuruje określenie "zawieszenie w prawach ucznia". Gimnazjum jest obowiązkowe, uczeń może być skreślony z listy albo zawieszony dopiero, gdy ukończy 18 lat. Wobec uczniów sprawiających kłopoty stosuję restrykcje statutowe - nagana na forum klasy, na forum całej szkoły, przeniesienie do innej klasy, a w przypadkach, kiedy uczeń demoralizująco wpływa na innych, piszę wniosek do kuratora o przeniesienie do innego gimnazjum. W przypadku ciężkiego pobicia wytoczyłem uczniowi sprawę w sądzie, ale do szkoły musiał chodzić do momentu rozstrzygnięcia sprawy. Zakaz przychodzenia na lekcje mógłby się odbić negatywnie na samym uczniu, bo będzie wtedy chodził po podwórkach, może dołączyć do grupy przestępczej i stanowić zagrożenie dla innych.

dorota02-12-2003 10:03:00   [#27]

Zgłupiałam

 To na czym ma polegać to zawieszenie ?

hania02-12-2003 10:15:04   [#28]

wiecie co?

chodzi mi po głowie taki pomysł... a gdyby tak uczniowi dać to prawo do nauki w klasie w obecności.... rodzica, który wspomógłby nas w dopilnowaniu, aby uczeń zachował się jak należy?...

tak tylko sobie myślę......... kiedyś spytałam ucznia, próbującego przeszkadzać na różne sposoby, czy mam zaprosić mamę lub tatę na lekcje, aby z nim w ławce posiedział - odrzekł, że nie, to on już bedzie grzeczny:-)) I nawet się starał!

AnJa02-12-2003 10:25:28   [#29]
Sprawdzone, nie działa, rodzic nie przychodzi.
Maryśka202-12-2003 11:00:29   [#30]

Haniu czy to był uczeń SP? Bo na takich lepszych gagatków z gimnazjum to nie działa. Przynajmniej na niektórych. Poza tym rację ma AnJa mówiąc, że rodzic nie przychodzi ("Pani, a czy ja mam czas z gówniarzem na lekcji siedzieć").

A tak poza tym szybciej dogadałam się zawsze z uczniem niż z jego w większości niezainteresowanymi rodzicami. Czasem pomaga taka "męska" (kobietom to też nieźle wychodzi) rozmowa bez rozdrabniania się w pouczające pogadanki wychowawcze.  Miałam gościa, który wkurzony powiedział, że będzie tłukł każdego, kto mu na odcisk nadepnie, bez względu na płeć. Doszło faktycznie do uderzenia dość mocnego koleżanki. Wzięłam go szybko do gabinetu i huknęłam "CHCIAŁEŚ ZABIĆ?" Chłopak, który w drodze do gabinetu już nastawiał się buńczucznie na ostrą dyskusję, ku memu zdziwieniu przeraził się i zapomniał języka w gębie. Po chwili szybko zaprzeczył "NIe, nie chciałem, nie mógłbym". Krótko i oględnie udowodniłam mu, że mógłby i owszem nieświadomie to zrobić. Wezwałam komendanta policji, który też krótką męską rozmowę z nim przeprowadził. Chłopak potem przynajmniej chciał ze mną rozmawiać, naprawdę dużo gadaliśmy i wiecie co, tego mu chyba było trzeba. W domu sytuacja była taka: matka ukrywała wyczyny synka przed ojcem, zupełnie nie miala jednak z synem kontaktu, próbowała go zagłaskać na śmierć a jednocześnie bezradnie rozkładała ręcę wezwana do szkoły. Ojciec - no cóż, domyślcie się tylko, dlaczego matka wszystko ukrywała... dochodziło nawet do przykuwania gościa do kaloryfera. I z kim miał pogadać? Długo to trwało, ale pomału dogadaliśmy się z nim, bez rodziców, którzy w ogóle nie mieli pojęcia co znaczy wychowywać....

Małgoś02-12-2003 12:11:17   [#31]

Maryśka2 :-)

a jednak szkoła (dyrektorka w tym wypadku) WYCHOWUJE !!!
nawet mimo braku współpracy z domem i wbrew błedom rodziców
;-)
Maryśka202-12-2003 12:23:00   [#32]
Oczywiście, że wychowuje, tylko nie zawsze sama daje radę i brak współpracy z domem rodzinnym pokutuje, a tracą na tym dzieci (młodzież?) :-)
S Wlazło02-12-2003 17:53:03   [#33]
Rzeczywiście, problem nie jest łatwy i trzeba go rozpatrywać indywidualnie.Są uczniowie, którzy z różnych powodów, najczęściej przez siebie niezawinionych, zachowują się tak, że trzeba ich wyizolować z klasy. Co zrobić np. w sytuacji, gdy uczeń grozi innym uczniom nożem, żyletkami, gdy zmusza do zażywania narkotyków? Nie wierzę, żeby Rzecznik Praw Dziecka i najwyższy rangą urzędnik państwowy nakazywał umożliwić  takiemu uczniowi przychodzenie do szkoły i tym samym stwarzanie zagrożeń życia i zdrowia pozostałych uczniów.Rozumiem konieczność rozmów z takim uczniem, rozmów z jego rodzicami, ale to wymaga czasu i jako dyrektor nie pozwoliłbym mu czasowo przychodzić do szkoły, bo inni rodzice mogliby zabronić przychodzenia swoim dzieciom do szkoły z powodu obaw o swoje dzieci. Też byłby dyrektor oskarzony, że uniemożliwia korzystania z prawa do nauki.Tym razem uczniom normalnie funkcjonującym.To dobry pomysł- zawieszenie w prawach ucznia z jednoczesnym ustaleniem sposobu indywidualnego kontynuowania przez ucznia nauki w domu, aż przyrzeknie poprawę.Trzeba starać się zapobiec takim sytuacjom. jak najwcześniej diagnozować uczniów, rozmawiać z nimi indywidualnie, pedagog powinien się mocno zaangażować. Ale w sytuacjach skrajnych, grożących innym uczniom trzeba zdecydowanie zareagować. Istnieje w prawie nadrzędna zasada: wzgląd na dobro społeczne. Muszę dbać o dobro moich uczniów i jest to ważniejsze niż dawać jednostkom pole do ppisu i krzywdzenia innych.
Marek Pleśniar02-12-2003 18:29:55   [#34]

ba, ale większości z proponowanych czynnoiści podjąc nie wolno:

  • jako dyrektor zabronić przychodzenia - nie wolno (kompetencje kuratora) - wiem bo tak zrobiłem kiedyś i miałem interwencję kuratora. A przypadek wypisz wymaluj jak tu opisywane, uczeń z okropnymi prejawami agresji.
  • indywidualne uczenie w przypadku zaburzeń zachowania? Ani poradnia nia organ prowadzący do tego nie dopuści. Musiałem wraz rodzicami udać ze uczeń złamał nogę!

Problem więc albo w daniu dyrektorowi większych uprawnień albo w zmianie zasad udzielania nauczania indywidualnego.

Aby działać dla dobra ucznia/uczniów nalezy w aktualnej sytuacji łamac lub omijać prawo.

Leszek02-12-2003 19:17:31   [#35]

Kiedy przeglądam Konstytucję RP to czytam

Art. 70.
1. Każdy ma prawo do nauki. Nauka do 18 roku życia jest obowiązkowa. Sposób wykonywania obowiązku szkolnego określa ustawa.
Art. 72.
4. Ustawa określa kompetencje i sposób powoływania Rzecznika Praw Dziecka.

Art. 80.
Każdy ma prawo wystąpienia, na zasadach określonych w ustawie, do Rzecznika Praw Obywatelskich z wnioskiem o pomoc w ochronie swoich wolności lub praw naruszonych przez organy władzy publicznej.

Zatem jest na najwyższym szczeblu legislacyjnym podstawa prawna "prawa do nauki" i "obowiązku nauki do 18 roku życia"

z ustawy o systemie oświaty jest "obowiązek szkolny".

Rzecznik ma prawo interweniować.

Jaka natomiast jest podstawa prawna do wpisania w statut "zawieszenia w prawach ucznia do nauki" - nie innych powodów zawieszenia ale tylko tego...

Nie widzę, tylko "uznaniowość" przy konstrukcji statutu.

Jeżeli zatem decyduję się na wprowadzenie instytucji "zawieszania" do statutu to mam sporo uczniowskich praw do zawieszania ale nie mogę tego zrobić z niezbywalnym konstytucyjnym prawem ucznia do nauki.

Oczywiście schody zaczynają się w sytuacjach ekstremalnych ale wtedy należy przewidzieć też środki ekstremalne, tu już zawieszenie nic nie da.

I tylko w tym przypadku zgodzę się ze Stefanem.

Pozdrawiam

S Wlazło02-12-2003 22:04:16   [#36]
A co byście zrobili, gdyby rodzice prześladowanych dzieci złożyli w organie prowadzącym lub w kuratorium skargę na dyrektora, że nie potrafi zapewnić bezpieczeństwa ich dzieci, gdyż pozwala wchodzić do szkoły uczniom zmuszających ich dzieci do zażywania narkotyków, więc w tej sytuacji nie są w stanie korzystać z prawa do nauki i dla ratowania zdrowia i życia swych dzieci - nie posyłają ich do szkoły? Idę o zakład, że wygram sprawę w każdym sądzie, jeśli tych agresorów nie wpuszczę do szkoły, a rodzice będą świadczyc na moją korzyść. Dobro społeczne jest wyżej rangą w prawie niż prawo do nauki.
Marek Pleśniar02-12-2003 22:11:26   [#37]

podzielam ten pogląd (o dobru społecznym i jego wyższości nad pisanymi prawami).

problem w tym własnie że prawo jest naszym wrogiem. I wrogiem jest mentalność jego obrońców. Bardzo postępowyh zresztą.

To okropne ale innymi słowy to chyba znaczy że i to państwo jest naszym wrogiem. Nie jestem chyba pierwszym  ani tysięcznym który to mówi i czuje.

A i prawa tego państwa nie wiadomo jak zmienic bo się odezwą rzeczniki, proeuropejczyki itp..

Nadzieja chyba faktycznie w tym by zdarzyła się seria takich spraw, by kilku dyrektorów oberwało w sądzie i zostało wreszcie wyciągniętych za uszy z kłopotów dzieki opinii publicznej.

Tak się jednak zastanawiam czemu znów po szkodzie?

Jak to ukazać we własciwym świetle by już - bez takich awantur coś ruszyć w nastawieniu wszystkich.

Leszek02-12-2003 22:37:27   [#38]

Piszecie Marku i Stefanie o sytuacjach , które jak mniemam, wymagają raczej interwencji służb policyjnych czy innych z grupy wymiaru ścigania, a nie zabawy w stosowanie tak nikłej formy jak zawieszanie w prawach ucznia.

Pozdrawiam

ReniaB02-12-2003 23:32:22   [#39]

Leszku,

co prawda znam przypadek uznia III klasy szkoły podstawowej z kuratorską opieką za pobicie koleżanki( złamał jej nos, żeby było jasne i to "na szczęście w wakacje), ale sądzę,że sprawa rozstrzyga się na poziomie ucznia gdzie rodzice i szkoła chcieliby kontaktu z wymiarem sprawiedliwości uniknąć. Obawiam się też, że wg tradycji narodowej musi dojść do jakiegoś bardzo drastycznego aktu zwyrodnienia, aby władze zaczęły dostrzegać problem. Może wtady coś się ruszy...a może nie . Nawet pod tym względem daje się zaobserwować daleko idącą impregnację urzędniczych mózgów na fakty.
Małgoś03-12-2003 09:08:35   [#40]
a może cos by sie ułatwiło, gdyby czynność zawieszania nie pakowac do worka pt. KARY, ale okreslić to jako czynność zapobiegawczą naruszaniu praw (własności, nietykalności, bezpieczeńtwa, życia itd.) innych uczniów

wydaje mi się, że cała burza spowodowana jest umieszczaniem w statutach "zawieszania" jako kary, a to powoduje poruszenie wsród prawników

natomiast, gdyby to traktowac jako srodek zapobiegawczy ("ratujący doraźnie sytuację"), to ...nikt by sie nie czepiał

- "bo u nas, prosze pani KO, nie ma kary zawieszenia.... my tylko dbamy o bezpieczeństwo uczniów i czasem stosujemy metody radykalne, gdy zagrożenie jest poważne -  nikogo nie zawieszamy, ale oddajemy zagrażającego bezpieczeństwu innych ucznia pod opiekę rodziców *(prawnych opiekunów)"
SławekL03-12-2003 09:26:56   [#41]
Nie wiem, jak to, co pisze Małgoś, od strony prawa, ale medialnie brzmi dobrze  i logicznie.
S Wlazło03-12-2003 10:25:20   [#42]
Myślę, że Małgosia pokazała dobrą drogę.Leszku - oczywiście, że to sytuacja ekstremalna, zresztą rzeczywista - zmuszanie w ubikacji szkolnej młodszych uczniów do zażywania twardych narkotyków miało miejsce w jednej z podstawowych szkół w Warszawie. Należało więc uczniów dealerów zawiesić w prawach ucznia, aby uniemożliwić wchodzenie do szkoły.Tym samym pozbawiono ich czasowo prawa do pobierania nauki w tej szkole. Podkreślam: czasowo i w tej szkole, co nie oznacza pozbawienia prawa do nauki w ogóle.
Marek Pleśniar03-12-2003 10:29:06   [#43]
no brzmi to już jakoś przekonywująco.
Gaba03-12-2003 17:17:00   [#44]

"Bacznośc, Stefanie" (cyt. ze Straszengo Dworu)

- tak mi się przydarzyło i jednemu małemu, który mi katował dzieciaki - doradził mi właśnie tak p. od praw dzieci. Inne też mają prawa. Zrobiłam tak raz - trzymałam wiergającego dzieciaka, który jeszcze nogami ucsiłował kopać, gryzł i inne takie... o takim czymś też jest dziś w prasie.

 

:(

Małgoś03-12-2003 17:41:00   [#45]

Gabo!!!

Widzę te tytuły w prasie:

Nauczyciel pokąsany przez ucznia!

PS. A może by tak na wszelki wypadek miec gdzies w biurku szczepionkę na tężec, wściekliznę, coś na odtrucie - taki podręczny przybornik ratunkowy w ramach ryzyka zawodowego...?

Gaba03-12-2003 18:55:57   [#46]

a nie?

czy mam wkleić?

czy mam wkleić z dzisiejszej prasy...

- mam dość!!! Nie tego, że wklejamy, ale tego, że mamy co wklejać i że media są dla nas (i dla mnie też) źródłem tych i takich informacji.

Dziś przeczytałam o szamotaninie ucznia z nauczycielem, gdzie cała grupa nauczycieli obezwładniała ucznia, a przy okazji jeden dostał w dziób.

Leszek03-12-2003 20:58:23   [#47]

Też mi to odpowiada, zawieszenie nie jako kara ale profilaktyczne odsunięcie od zajęć z uwagi na zagrożenie zdrowia, życia, ... dla innych dzieci.

Inne umiejscowienie.

Pozdrawiam

Diter Kalla04-12-2003 20:00:19   [#48]

Romek ostatnio trafia w same ,,oświatowe rodzynki". Tylko się przy tym nie bobijta! I co z tego, że ,,pole minujecie" między sobą, jak itak ,,góra" tradycyjnie wie lepiej. To mi przypomina ,,stare biedne czasy" - o tempora ! o mores ! Zrozumiałem, że aby nie mieć kosza na głowie, herbatki z dodatkami czy narkotyków, wódy w szkole trzeba działać szybko i skutecznie, i jasno powiedzieć rodzicom jak jest: albo na wozie, albo pod wozem. I w ten sposób daliśmy radę wódzie, i mam nadzieję innym chronionym prawem młodocianym oszołomom. A że prawo mamy chore, to chyba formuła powszechnie znana. Cześć. DK

Zbliżają się ŚWIĘTA. Wyluzujmy !!

Majka04-12-2003 20:31:48   [#49]

bywa i tak :(((

Gimnazjalistki wybierały sobie ofiary, które wracały ze szkoły. Zaczepiały
bez powodu i biły starsze koleżanki. Uderzyły nawet nauczycielkę. Uczennice-
bandytki są wciąż bezkarne. Ich ofiary chodzą na zajęcia i warsztaty
terapeutyczne.

Wszystko zaczęło się niedaleko sąsiadujących ze sobą szkół. Uczennice
gimnazjum najpierw napadły i pobiły trzy 17-letnie licealistki. Po tym jak
skończyły się nad nimi pastwić, zaatakowały dwie następne nastolatki. – Biły,
a inni uczniowie patrzyli.

One zawsze się tam kręcą, palą papierosy i obserwują. Staram się nie wracać
samotnie do domu – mówi jedna z uczennic III LO, która woli zachować
anonimowość. Napad nie skończył się jednak na ulicy. Gimnazjalistki wsiadły
do miejskiego autobusu i tam zaatakowały 16-latka i jego koleżankę. W obronie
młodzieży stanęła polonistka. Wtedy i ona dostała razy.

– Napadnięte uczennice wróciły do szkoły, były zakrwawione i roztrzęsione. Od
razu zadzwoniliśmy na policję – mówi Maria Noskowiak, wicedyrektor III LO.
Funkcjonariusze pokazali zdjęcia, na których licealistki rozpoznały swoje
oprawczynie.

To na razie tyle

– Napastniczki dotąd nie zostały przesłuchane, a my nie wiemy, kto to jest,
więc nie możemy nic zrobić. Policja nie zdradziła nam żadnych nazwisk.
Podejrzewamy, które to dziewczęta, ale mamy związane ręce – mówi dyrektor
Gimnazjum nr 4 w Wałbrzychu, Elżbieta Dymek, do którego chodzą młode
bandytki. Policjanci tłumaczą, że nie mogą ujawnić danych osobowych
gimnazjalistek, które pobiły nauczycielkę i koleżanki.

– Przesłuchaliśmy już ludzi, którzy widzieli całe zajście i mamy kilkoro
świadków tego zdarzenia. Podejrzanym uczennicom wysłaliśmy wezwania na
przesłuchanie. Po zakończeniu dochodzenia przekażemy sprawę sądowi
rodzinnemu, który zdecyduje o ich losie – mówi Szczepan Malewicz z
wałbrzyskiej policji.

To jednak nie jest w stanie uspokoić uczniów. - Nawet nie dostały nagany,
jakby nigdy nic przychodzą na zajęcia – denerwują się. Dyrekcja i nauczyciele
gimnazjum bezradnie rokładają ręce i mówią, że jedyne, co mogą zrobić, to
dalej realizować programy walczące z agresją wśród uczniów.

Ada Szurman (gazeta wrocławska/słowo polskie)
Anka L04-12-2003 20:45:24   [#50]

:(

zadzwoniła wieczorem do matka mojej uczennicy, że dziś po lekcjach pobiły ją  dwie koleżanki z klasy

to 6. klasa sp :(

muszę coś zrobić

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]