Forum OSKKO - wątek

TEMAT: "szkoła to statek na fali życzliwości"
strony: [ 1 ]
Małgoś27-11-2003 18:33:13   [#01]

Kto ogląda "Na żywo" w TV 1?

20% uczniów klas pierwszych wgimnazjum doznawało szykan w ramach tzw. fali, a dyrektor szkoły idąc w zaparte zaprzecza, że w jej szkole doprowadzono trzynastolatka do samobójstwa

PS. tytuł tego wątku, to cytat z wypowiedzi dyrektorki szkoły

beera27-11-2003 18:38:21   [#02]

małgoś

oglądałam

I mialam niesmak słysząc o statku na fali
I miałam niesmak sluchając tej kobiety.

I współczułam jej.

Małgoś27-11-2003 18:40:06   [#03]

ona była ..zaszczuta, przestraszona, ale ... nie powinna tracic głowy w obliczu takiej tragedii

tez mi zal, ale ... bardziej żal mi tych 20% pierwszaków, których skargi nie trafiaja do uszu pani dyrektor

Uśka27-11-2003 18:41:14   [#04]
Dokładnie tak asiu. Idealnie sprecyzowałaś odczucia jakie również i ja miałam oglądając ten program.
Nionka27-11-2003 19:40:42   [#05]

Ja tez oglądałam i jestem ciekawa, czy te rzekome 20% poddawanych fali dzieciaków "wyłuskano" drogą ankiet. Pewnie tak, bo kuratoria uwielbiają ankiety. Niestety - ankieta to chyba najmniej wiarygodne źródło informacji o pracy szkoły. Zawsze jest jakiś procent ankietowanych, którzy z różnych powodów chcą się odegrać na szkole. Może część uczniów nie lubi pani dyrektor i kiedy przyjechali wizytatorzy, młodzież doszła do wniosku, że jest szansa pozbycia się jej? Niektórzy może nawet nie czytali pytań, bo im się nie chciało albo mają kłopoty z czytaniem... Nie wiem. Nie znam tej szkoły, ale pracuję wystarczajaco długo, by wiedzieć, że na ogół "winna jest szkoła". Może to okrutne, ale zastanawiam się, gdzie byli rodzice tego chłopca, kiedy tak się nad nim znęcano. dlaczego oni nie zareagowali, skoro - jak twierdzą - nie reagowała szkoła, dlaczego ta matka nie poszła po prostu do szkoły albo nie zgłosiła faktu na policję? Współczuję rodzinie tego chłopca, ale mam wrażenie, że oskarżenie szkoły to takie szukanie kozła ofiarnego. Nic nie mówiono o pozaszkolnym życiu tego dziecka. A może problem tkwi zupełnie gdzie indziej i przyczyna była inna, byc może nigdy nie dojdziemy prawdy. Kiedys trafiłam do szpitala. Leżała ze mną na sali 16 - letnia dziewczyna po próbie samobójczej. Próbowała się zabić, bo matka nie kupiła jej nowych dżinsów, w związku z czym nie mogła pójść na dyskotekę. Przerażona, zabiedzona matka przyniosła tej pannicy całą torbę nowych modnych fatałaszków i nastolatka od razu nabrała chęci do życia. Gdybym nie widziała, tobym chyba nie uwierzyła. Nie przeczę, że fala w szkołach istnieje, ale bardzo mnie denerwuje szukanie przyczyn wszelkiego zła w szkole. I jeszcze jedno - nie wiem, po co był ten program, skoro prowadzący już na wstępie osądził i wydał wyrok. Pan wójt wyrok przypieczętował. Jest źle? Wymienić dyrektora! Sprawa załatwiona. Czy rzeczywiście?

Roman K27-11-2003 20:57:10   [#06]

Małgoś....

piszesz "20% uczniów klas pierwszych wgimnazjum doznawało szykan w ramach tzw. fali" .Ja dołożę - to jest wynik ankiety przeprowadzonej wśród uczniów przerażonych tragedią kolegi. Dodam pytanie: jaki prognozujesz wynik tej samej ankiety przeprowadzonej wśród tych samych uczniów przed tragedią??????? Teraz wszyscy jesteśmy mądrzy. Kto z nas jest pewien tego, że jest mądry przed?????????

Pozdrawiam

Roman_K

Małgoś27-11-2003 21:14:05   [#07]

ale ... lekceważyć tego wyniku nie można

trzeba sprawdzić

Roman K27-11-2003 21:33:10   [#08]

Ja nie lekceważę!!!!!!!

Pytam jaki był wynik w badaniach przeprowadzonych przez szkołę przed tragedią, Dyrektorka szkoły mówiła o takich badaniach!!!!!! J

Jeśli wyniki są sprzeczne to co to oznacza???????????

Spodziewam się sprzeczności wyników!!!!!!!

Powtarzanie badań dzisiaj  nic nie daje!!!!

Roman_K

ReniaB27-11-2003 21:53:18   [#09]
właściwie Nionka ma rację; tylko, że dzieci i nastolatki tak myślą to normalne, ale że tv i reszta to niekoniecznie. Na tej samej zasadzie potrzeba chyba doprowadzonego na skraj rozpaczy samobójstwa dyrektora, żeby ktoś z władz głośno powiedział jak trudne są warunki pracy we współczesnej szkole. A wniosek jeden i tak to wszystko jest chore.
beera27-11-2003 21:58:32   [#10]

renia- świetna, choc groteskowa puenta

usmiechnęłam się mimo tematu
Marek Pleśniar27-11-2003 22:20:28   [#11]

W przypadku zasczutego dyrektora kończy się sprawa tak:

minuta ciszy na naradach, wieczna cisza w mediach - z wyjątkiem grzecznego artykułu (w zasadzie słusznie bo komu potrzebne w takim momencie awantury - rodzinie?). Trochę plotek.

Ale wolę to.. niż cyrk medialny.

A uczestnicy zdarzeń.. nieco się może wiercą w miejscu gdy wracają myślą ale ogólnie spią spokojnie. Dyrektor to ktoś odległy, jego rolą mieć dystans, no i gnał do roboty.

a życie idzie do przodu.

ps.

zabawnie w kontekście "fali w szkole" zabrzmiała "fala życzliwości";-)

Bierzesz pierwszaka do kąta i mu a masz!: głaska

i w gębę: lizaka;-)

Nula27-11-2003 22:38:40   [#12]

fala

Mialam mierzenie  jakosci ... w zeszlym roku i wyszlo zjawisko fali...

Okazało się, ze polegalo na polewaniu wodą pierwszakow,w toaletach... ktorzy wcale nie byli gorsi w tej materii... Oddawali pieknym za nadobne...

Przed chwilą opracowywałam ankietę na temat: Szkoła przyjazna uczniom... Wyszły istne sprzecznosci. Stąd wniosek, że trzeba dystansu dla wszelkich wniosków i robić swoje... zgodnie z sumieniem nauczycielskim...

Z pozdrowieniami :)))

Marek Pleśniar27-11-2003 22:43:32   [#13]

czyli nie fala a łobuzerka i nalezy dobrze kwalifikować więc takie sprawy- bo jak nazywasz inaczej coś w szkole to i masz gotową sensację do gazety;-)

A swoją drogą czytałem o kontrfali w wojsku. Młodzi poborowi, z ulicznym doświadczeniem, co tu kryć blokersi, leją starsze wojsko. Ot zmiany pokoleniowe.

Nula?

 A nie chcesz tego spisać i nam przedstawić skoro ciekawe?

Opublikuję w witrynie?

Gaba30-11-2003 16:05:59   [#14]
Śmiertelnie groźny żart

 Małgorzata Skowrońska, Olga Szpunar 28-11-2003, ostatnia aktualizacja 28-11-2003 21:10

Środek do czyszczenia rur Kret i leki psychotropowe dosypała matematyczce do kawy czwórka uczniów z Gimnazjum nr 24 w Krakowie. Nauczycielka uniknęła zatrucia, ale poszkodowana została dyrektorka szkoły

1-->Elżbieta Z., matematyczka pracująca 20 lat w szkole, jak co dzień podczas przerwy zaparzyła sobie kawę. Kiedy dosypała do niej cukru, w szklance pojawiła się dziwna piana. Nauczycielka musiała przeczuwać, że któryś z uczniów zrobił jej kawał, bo zaniosła napój do dyrektor gimnazjum. Ta nieopatrznie spróbowała. Kilka godzin później spuchł jej język i dziąsła, a wargi zaczęły piec. Lekarz stwierdził poparzenie kwasem. Kilka dni później dyrektorce sparaliżowało pół twarzy.

Dla kawału?

Do wypadku doszło 4 listopada. Sprawą od razu zajęła się policja, a dyrekcja ogłosiła, że jeśli winni się nie znajdą, zastosuje wobec uczniów odpowiedzialność zbiorową. Wtedy zgłosili się sprawcy: dwie dziewczyny i dwóch chłopców z drugiej klasy - Natalia, Joanna, Tomasz i Krzysztof. Jak wynika z naszych informacji, cała czwórka od dawna planowała otrucie nauczycielki. Rozważali nawet, w jakich proporcjach do cukru dosypać kreta i środków psychotropowych. W swój plan wtajemniczyli kilku kolegów, ale powiedzieli im, że do kawy dosypują tylko kredę.

Co kierowało gimnazjalistami? Podczas przesłuchania mieli twierdzić, że "zrobili to dla kawału".

Poznikały czajniki

Zastępca dyrektora szkoły Urszula Grudzień mówi, że szkoła jest zaszokowana tym, co się stało. - Trudno nam zrozumieć motywację uczniów. Nie mieli kłopotów z nauką, byli z tak zwanych dobrych rodzin. Na pewno nie chodziło o zemstę, bo nauczycielka była co prawda surowa, ale sprawiedliwa - twierdzi.

Nie udało się nam skontaktować ze sprawcami. Na spotkanie z dziennikarzami wicedyrektor poprosiła do gabinetu tylko kilku uczniów z samorządu, by potwierdzili jej opinię o nauczycielce matematyki. Poza szkołą gimnazjaliści mówią jednak co innego. Ich zdaniem nauczycielka była zdecydowanie nielubiana. Z Elżbietą Z. nie udało nam się z nią porozmawiać, bo przebywa na zwolnieniu.

W szkole nie mówi się głośno o zdarzeniu sprzed trzech tygodni. Z klas poznikały jednak czajniki elektryczne, z których korzystali nauczyciele, pochowano kawę i herbatę. Uczniów z innych klas poinformowano oficjalnie o wszystkim dopiero wtedy, gdy nauczyciele kazali im podpisać oświadczenia, że potępiają czyn kolegów.

Wydalenie za usiłowanie

Rada pedagogiczna zadecydowała, że czwórka sprawców zostanie usunięta ze szkoły. Jedną z uczennic rodzice przenieśli już do innego gimnazjum; reszta ma uczestniczyć w lekcjach do czasu znalezienia dla nich nowego miejsca.

Policja nie chce zdradzić szczegółów dochodzenia. Sprawcom zatrucia grozi sąd rodzinny i skierowanie do zakładu wychowawczego.

Małopolska kurator Elżbieta Lęcznarowicz o wypadku w gimnazjum dowiedziała się dopiero wczoraj od "Gazety". - Tego, co się stało, nie da się potraktować inaczej, jak w kategoriach usiłowania zabójstwa. Jestem wstrząśnięta - powiedziała.

Kilku gimnazjalistom w obecności wicedyrektor zadaliśmy pytanie: - Wiecie, czym grozi dosypanie Kreta do kawy? Odpowiedzieli: - Wydaleniem ze szkoły.

Małgoś30-11-2003 16:13:10   [#15]

naprawdę myslicie, że to żart? groźny, smiertelny ale .. tylko żart?

ile o zabijaniu mogą wiedzieć czternasto - pietnastolatki?

chyba wystarczająco wiele by ...zabić

grażka30-11-2003 16:14:20   [#16]
Tytuły i śródtytuły pochodzą od redakcji
Marek Pleśniar30-11-2003 16:21:33   [#17]

uważam to za głupi, niebezpieczny w skutkach i bezmyślny kawał. I nic więcej. Nie mówię oczywiście że niczym wielkim nie jest zagrożenie zdrowia nauczycieli.

(i głupio z tymi czajnikami, bo co robiły tam? - dobrze że choć takie wnioski wyciągnięto - czajniki już nie w klasach;-)

Małgoś30-11-2003 17:00:19   [#18]

myślę że drugoklasiśći to nie sa juz bezmyslne dzieciaki

oni  naprawdę dużo wiedzą i jak już nienawidzą to bezwzględnie i totalnie, i nie czują odpowiedzialności za to, co robią grupowo (ten brak poczucia odpowiedzialności jest w nich najbardziej dziecięcy, ale reszta - to juz nie jest świat dziecięcych kawałów)

gimnazjalista to niebezpieczny przeciwnk

Ania30-11-2003 17:26:43   [#19]
Może niebezpieczny, ale z pewnością nie przeciwnik.
Małgoś30-11-2003 18:21:30   [#20]

Aniu nie łap mnie za słówka :-)

gimnazjalista jesli już staje się przeciwnikiem, czy wrogiem nauczyciela (jak w przypadku opisanym w artykule) jest przeciwnikem bardzo niebezpiecznym

Ania30-11-2003 19:04:05   [#21]

a ja pozostanę przy swoim

bo słowa bywają odzwierciedleniem tego, co ma się w środku.

A ja nie postrzegam ucznia ani jako wroga, ani przeciwnika :-)

Nawet jeśli z jego strony powstałaby taka intencja, nie ma na to przyzwolenia z mojej. (A zresztą to nie kandydat na bycie moim partnerem ani w walce, ani w niczym innym :-)

Może być kłopotliwym (i to bardzo) podopiecznym, to wszystko.

Stąd w moi mniemaniu tego typu relacje są nie do zaistnienia.

Ania30-11-2003 19:05:01   [#22]

Małgoś

a techniki łapania za słówka nie zawłaszczaj tylko dla siebie :-)
Małgoś30-11-2003 19:18:46   [#23]

Aniu

nie mam ochoty na spory - poddaję się ;-)

mam wrażenie, że wypowiadamy się na tematy zgoła odmienne

gdybym teraz leżała w szpitalu z porażoną twarzą i poparzonym jezykiem, to nie myślałabym o sprawcach tego cierpienia jak o swawolnych Dyziach, ale jak o koszmarnym wrogu  np. z filmu, w którym Macaulay Culkin gra 12-letniego potwora ("The Good Son")

Nionka30-11-2003 19:47:49   [#24]

To nie uczniowie są naszymi wrogami, niestety - to oni w nas widzą wrogów. Ciężko przezwyciężyć myślenie: "nauczyciel chce mnie skrzywdzić, bo: zapowiedział sprawdzian, bo postawił mi kolejną jedynkę, bo czepia się o moje zielone włosy, bo... ". Czasem mam wrażenie, że moje dobre intencje są przez dzieci oraz rodziców odczytywane na opak. "Dlaczego pani mnie podkablowała?" - zapytał wiele lat temu mój uczeń, którego rodziców wezwałam do szkoły, bo był nałogowym palaczem. Byłam wtedy swieżo po studiach i słowo "kabel" zabolało mnie. Stałam się wrogiem , bo doniosłam rodzicom. Mamy wybór - możemy byc "dobrymi ciociami" i wtedy po prostu nie będą nas szanować (wynik - wiadro na głowie) albo - będziemy surowi i konsekwentni i wtedy mogą nas znienawidzieć (wynik - kwas w kawie). Ja próbuję znaleźć Złoty Środek, jak znajdę, to i Wam dam na niego receptę, chyba że już macie jakieś swoje sposoby.

Dość daleko odeszlismy od dyskusji o "statku na fali". W piątek pogadałam z pierwszakami, które uczę. Jako falę wymienili między innymi niezbyt subtelne zaloty starszych kolegów oraz przepychanki w kolejce po obiad. Ale nadal będę drążyć problem. Przeprowadzę badanie, mierzenie i co tam jeszcze trzeba, ale prawdy i tak nie poznam, bo ... jestem nauczycielem, czyli - wrogiem. Jako dyrektor to chyba wrogiem do kwadratu?

Małgoś30-11-2003 20:02:17   [#25]

Nionka

to nie tak,

uczniowie na nas narzekają, gdy wykonujemy swoje zawodowe czynności - gdy powiadamiamy rodziców, stawiamy jedynki, zakazujemy i nakazujemy mnóstwa rzeczy, ale to wszystko nie czyni, że stają sie naszymi wrogami (albo widza w nas wrogów)

owszem, jesteśmy dla nich wtedy  "przeszkodami"

co innego nienawiść, która sprawia, że chcą czynic krzywdę i swoje pragnienia realizują

 gdzie tkwi przyczyna tej nienawiści (albo uczuć, które sprawiają że postrzegają drugiego człowieka jak przedmiot - bezuczuciowo i bez szacunku, z pogardą i niechęcią)?

w uczniu, czy w nauczycielu?

nie wiem

ale na wszelki wypadek lepiej nie zostawiać swojej kawy bez nadzoru, jesli mamy sygnały, że emocje, które wzbudzamy, to nie tylko marudzenie, niezadowolenia, ale ... cos więcej

PS. a może w sprawie fali zaprosić do I klas doświadczonego psychologa lub socjologa, który umiałby rozmawiac z grupą i potrafi rozpoznac zjawisko fali?

młodziez przed "obcym" łatwiej się w tej kwestii otworzy niż przed przedstawicielami władzy w szkole  ;-)

Marek Pleśniar30-11-2003 20:07:23   [#26]

dwie strony, czyli - nie bójmy się być dorosłymi

nie trzeba chyba chcieć być trochę tym a trochę tamtym.

Nauczyciel to nauczyciel. Uczeń to uczeń. Uczniowie wbrew pozorom oczekują od dorosłych by byli dorosłymi. Próbując być "fajnymi" zaburzamy im ten porządek. Być może zmiany kulturowe coś tam zaburzaja w takim obrazie ale jest coś innego, bardziej niezmiennego: jesteśmy gatunkiem przyrodniczym, który tak a nie inaczej funkcjonuje etologicznie. Są dorośli i są wychowywane dzieci. Kazdy musi grać swą rolę w systemie i raczej wyłamywanie się jest błędem niż niwelowanie na siłę róznic.

migotka30-11-2003 22:06:52   [#27]

Marek to co mowisz dotyczy moim zdaniem tych młodszych uczniów.

Czy te wychowywane dzieci to uczniowie w wieku 19, 20 lat? Owszem my jesteśmy dorośli, a oni?

Nie zgodzę się z Twoją opinią "Próbując być "fajnymi" zaburzamy im ten porządek." Nie wiem co miesści się w Twoim pojęciu "fajności" Ale czy dorośli (rodzice, nauczyciele) nie mogą być "fajni"?

Małgoś30-11-2003 22:24:37   [#28]

Migotko

chyba wiem o co chodzi Markowi

o tę nienaturalną fajność - kiedy to nadmiernie sie spoufalamy, mówimy sobie na ty, podrygujemy w takt ich muzyki, uzywamy ich slangu, popijamy piwko na imrezie, popalamy fajki na wycieczce, czy wygłaszamy podobne im poglądy na zycie oraz potajemnie razem z nimi narzekamy na system, dyrekcje i nasza koleżanke po fachu - tę "niesprawiedliwą facetke od matmy" - czyli tak żałosnie i tak rozpaczliwie chcemy by nas przyjeli do "klubu młodych" ;-)

takie bycie fajnym nie prowadzi ani do sympatii, ani do szacunku ...jest żałosne w efekcie końcowym

a Tobie chyba chodzi o fajność naturalną - szczerość, autentyczność, umiejętność słuchania, przyznawania się do błędów, zaangażowanie, sprawiedliwość, rzetelność, poczucie humoru itd. - czyli to, za co młodziez naprawde ceni i lubi belfrów (i innych "wapniaków")

Marek Pleśniar30-11-2003 22:43:58   [#29]

nie wiem też Migotko co w Twoim pojęciu "fajności" się mieści:-)

Dorosły to dorosły. Przecież napisałem:-) 20-latek jest dorosły. Mozna np. mówić mu "pan" i wymagać jak od dorosłego.

"Fajny" z mojej wypowiedzi to własnie fajny - tak jak to słowo brzmi. Brat łata.

To cena. Chcac mieć w świecie uczniów pozycję mistrza nalezy - moim zdaniem - oddać tak miłe poczucie że jest się "fajnym". Lepiej gdy się jest "w porządku". Nie zawsze szanuje się fajnych. I nie zawsze młody człowiek potrafi rozrónić fajność od słabości.

Był taki przykład opisany w prasie - z  Łodzi. Uczył tam historii mój kolega więc znam sprawę z wcześniejszych jakichś sygnałów - że tam jest równo, jest fajnie, z nauczycielami młodzież jest na ty itp. A potem pewien ich absolwent opisał to wszystko i wyraził żal do szkoły. Za to że była fajna. Zamiast zdyscyplinować i zagonić na czas do nauki. Zaś Jurek w wywiadzie potwierdził że z czasem atmosfera równości - tak miła - zaczeła przeważać nad pracą.

Mam nadzieję że z mojej wypowiedzi nie można odnieść wrażenia iż zabraniam komuś posiadania poczucia humoru czy namawiam do drętwości. To są delikatne granice. Zawsze warto używać poczucia humoru jako broni - zwłaszcza poczucia humoru i dystansu na swoim punkcie;-)

Dlatego nie demonizowałbym zagadnienia. Ot pogląd.

Niech komentarzem będzie wypowiedź mojego syna. Przychodzi go douczać anglistka. A po pracy on przyszedł i powiedział że lekcja była fajna i jest zadowolony.

Ja na to: A czemu?

Bo pani była przygotowana.

:-)

Marek Pleśniar30-11-2003 22:45:17   [#30]
o Małgosia..nie widziałem Cię. Yhm tak pojmuję te sprawy jak piszesz.
migotka30-11-2003 22:51:57   [#31]

Małgoś

Dzięki za wyjaśnienie. Ta "fajność naturalna" powinna być na porzadku dziennym w szkole średniej.

Czasami jednak można pobawić się w rytm ich muzyki i użyć ich slangu, nie będąc przy tym żałosnym. Na pytanie, co było na radzie pedagogicznej na temat klasy odpowiadam uczniom czasem, że "nie strzelam z ucha" i nie wydaje mi się, ażebym przez straciła ich szacunek. I naprawdę nie robię tego licząc na przyjęcie mnie do "klubu młodych"

GrażynaZ30-11-2003 23:32:27   [#32]
Patrzę na szkołę  z perspektywy własnej ( gimnazjum), starszego syna ( obecnie studenta) i młodszego( szkoła podstawowa).
Różnie ta fajność wygląda,  najtrudniej być "fajnym" w gimnazjum. - a usilnie próbują tego najmłodsze koleżanki. Z "najfajniejszymi"  mam kłopot- szybko się skarżą, że oni  ( uczniowie) się za bardzo spoufalają.  Nie dotyczy to jednej z germanistek, która jest po prostu naturalna.
Ja staram się być blisko młodzieży, ale świadomie utrzymuję dystans.
Nauczyciel to dorosły, który uczy przestrzegania granic.  Może to za surowo zabrzmiało, ale tak myślę. Pozdrowienia...
Małgoś30-11-2003 23:48:30   [#33]

pamiętam jak kiedys młoda dziewczyna żaliła mi się, że wolałaby, aby jej matka nie starała się byc fajną kumpelką, ale po prostu  - mamą

potem kilka razy z uczniami organizowalismy wybory supernauczyciela - i nigdy nie wygrywali ci "najfajniejsi" - mimo, że się bardzo "starali"

mam wrażenie, że młodzi ludzie łatwiej niz my, postrzegają  granice, których my nie powinnismy przekraczać - może dlatego, że oni cześciej widzą świat w kategoriach czarne - białe

a role są jasno okreslone i niech nauczyciel będzie nauczycielem, ojciec ojcem, a kumpel kumplem - to ważne dla poczucia bezpieczeństwa, ktore jest dla młodego człowieka   silniejszą potrzebą  niż chwilowa przyjemność z obcowania z "fajnym" nauczycielem - kumplem

poza tym  nic nie pomoże zatrzeć granic miedzy nauczycielem i uczniem, jeśli w rękach tego pierwszego tkwi czerwony długopis i skala ocen (od ndst do cel) ;-)

więc chyba zdecydowanie lepiej funkcjonują n-le, którzy traktują ten dystans jako coś naturalnego i nie niszczą go na siłę, ale godzą role belfra z naturą zyczliwego i porządnego człowieka

bea6602-12-2003 10:50:34   [#34]
W którymś momencie  fajnymi zaczęli stawać  się rodzice. Zamiast matki -koleżanka, zamiast ojca - kumpel. Z efektem tej fajności rodzicielskiej zmaga się współczesna szkoła. I co robi? Też robi się fajna. Mój syn już w drugiej klasie ogólniaka był na "ty" z informatykiem, w trzeciej - z wychowawczynią i historykiem pił piwo na wycieczkach...Zastanawia mnie tylko na komu lub czemu  przyjdzie za kilka lat  zmagać się z efektami fajnienia dzisiejszej szkoły.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]