Forum OSKKO - wątek

TEMAT: koszmar dyrektora czyli jak zjeśc żabę
strony: [ 1 ]
Ewa z Rz21-11-2003 21:00:41   [#01]

To co dzisiaj przeżyłam przebiło wszystko... Jeszcze nie mogę zebrać myśli...

I co najgorsze nie wiem co z tym powinnam zrobić...

Ale po kolei: Muszę w paru słowach nakreślić tlo sprawy bo będzie trudno zrozumieć. Otóż... nie mam w szkole żadnej obsługi adm (finansowej i kadrowj), nie mam tez żadnego ZEAS-u ani ZOPO - obsługę szkół prowadzi UG i zostało to swego czasu (2000 rok) zrobione na "łapu capu" bez żadnej podstawy prawnej - taki widzimiś ówczesnego wójta.

Ponadto zostały zlikwidowane wszystkie konta bankowe szkół, a fundusze zgromadzono na koncie UG. Wszelkie dyspozycje wypłaty jak również rachunki, listy płac podpisywał wójt. Zrobiono tak i z kontem podstawowym jak i socjalnym.

W tym momencie straciłam kontrolę nad wydatkami (przestałam otrzymywac wyciągi bankowe) - prowadziłam sobie oczywiście ich rejestr, ale były wydatki, o których nie decydowałam np. wynagrodzenia. (ba odmówiono mi nawet udostępniania list płac).

Zatem przed każdą decyzją odnośnie pomocy socjalnej (bony) pytałam się w UG o moje saldo, by wiedzieć czym dysponuję.

Tak samo zrobiłam obecnie, ale podana kwota wzbudziła moje wątpliwości, gdyż zupełnie nie pasowała do moich wyliczeń. Uspokojono mnie wówczas i zapewniono, że wszystko jest ok.

Wobec tego poleciłam komisji socjalnej dokonanie propozycji rozdziału tych środków pomiedzy pracowników a sama udałam się po zaliczkę i wówczas oświadczono mi z rozbrajającym uśmiechem, że na koncie socjalnym mam ZERO środków...

Okazuje się (spedziłam w urzędzie 4 godziny na wyjaśnieniach), że od 2001 roku nie księgowano prawidłowo tego konta i podawane mi poprzednio kwoty były wzięte z sufitu... :-((

I co ja mam z tym fantem teraz zrobić? Nie mam żadnej możliwości kontrolowania pracy ksiegowości, ani wyciągania w stosunku do niej konsekwencji. Ponadto osoba, która zajmuje się moją szkołą jest już 3 z kolei od momentu reorganizacji obsługi. Osoby te były zmieniane praktycznie "z dnia na dzień" bez żadnego rozliczania...

Co zrobić z tym co jest a co by na przyszłość się to nie powtórzyło?

Grażyna21-11-2003 21:07:28   [#02]

najlepszy prysznic, to kontrola NIK-u, który można nasłać na Gminę. Wydaje mi się, że jest im "bardzo potrzebna".

Szczerze mówiąc współczuję i nie wiem jak to rozwiązać, bo jesteś między młotem a kowadłem. Jak zaczniesz za bardzo się burzyć możesz "wylecieć", a z drugiej strony masz prawo znać listy płac swoich pracowników (odpowiadasz za nie), fundusz należy im się bez dwóch zdń, mają do niego prawo - to nie żaba, to ropucha!!!

Leszek21-11-2003 21:08:59   [#03]

No cóż, nic tylko ściągnąć (myślę, że znając realia lokalne, to będziesz wiedziała jak) RIO,

niech sprawdzą tę działkę JST.

Pozdrawiam

ewa21-11-2003 21:09:37   [#04]

Ewa:-(

mówiłam ,że przyjdzie pora i wszystko sie na Tobie skupi :-((

jako pracownik chciałabym od pracodwcy czyli od Ciebie informacji co się stało z socjalnym, który jest min. po to, abym ja jako pracownik w potrzebie mogła z niego korzystać?
Ewuniu,  kurde Ty pytasz co robić??? przecież doskonale wiesz, reagować tyle tylko,że kurde krwi i nerwów to sobie napsujesz, ale potarfisz przecież ;-)

Ewa z Rz21-11-2003 21:15:51   [#05]

odpada...

ręka rękę myje

A ponadto zmieniły sie władze... Jakby nie dokońca, ale jednak...

Zastosowanie sie do rady leszka czy grażyny = przeprowadzce do innego województwa.

HenrykB21-11-2003 21:16:58   [#06]

Chyba czas poruszyć problem odpowiedzialności dyrektora za budżet, w tym za płace.

Na jednym ze szkoleń w minione wakacje dowiedziałem się, że dyrektor obowiązkowo powinien podpisywać listę płac, nawet w przypadku prowadzenia księgowości przez GZEAS.

Pzez 17 lat dyrektorowania nie zdarzyło mi się to ani razu. I żadna kontrola w gminach, w których pracowałem (a była i NIK i RIO i Urząd Skarbowy) tego nie zakwestionowała.

No i jak tu odpowiadać za budżet, kiedy się do niego nie ma dostępu, a najczęsciej w drugim półroczu dowiadujemy się, że już po budżecie?

Piszcie, czy znacie jakieś podstawy prawne, może orzeczenia organów kontrolnych.

ewa21-11-2003 21:36:31   [#07]

dyrektor jest kierownikiem zakładu pracy zatrudniającym pracowników czyli
nauczycieli i pracowników adm. i obsługi. Jest pracodawcą w sensie rozumienia przepisów finansowych  (ZUS, US. PFRON itp.) i nic niestety nic nie zdejmuje z niego tej odpowiedzialności, nawet uchwały organu prowadzącego oraz art. 5 ust 9 ustawy oso:
W celu wykonywania zadań wymienionych w ust. 7, organy prowadzące szkoły i placówki mogą tworzyć jednostki obsługi ekonomiczno-administracyjnej szkół i placówek lub organizować wspólną obsługę administracyjną, finansową i organizacyjną prowadzonych szkół i placówek, o której mowa w ust. 7 pkt 3.
tej odpowiedzialnosci nie zdejmuje. Kompetencje pracodawcy są  określone w przepisach ustaw;  o rachunkowości, zamówieniach publicznych zusowskich, podatkowych, itp. Przykre, ale prawdziwe jak dochodzi do sprawy sądowej jako pracodawca idzie dyrek niestety. 

GZEAS jest powołany do obsługi, czyli pomocy dyrektorowi, w przypadku, gdzy nie ma on pracowników u siebie w szkole, ale nie może uzurpować sobie w żadnym wypadku praw do odbierania kompetencji pracodawcy.
Organ prowadzący tak powinien umocować prawnie działanie GZEASów, aby były one pomocne dyrektorowi, a ich praca opierała sie na współpracy i wspomaganiu dyrektora. Tylko tyle i aż tyle.


Sorry, ten temat to akurat moja bolaczka, często zbyt często widzę,że dyrektorzy mający obsługę scentarlizowaną uważają, że finanse i , to nie ich sprawa, to zmartwienie GZEASu lub diabli wiedzą kogo?  A potem niestety są problemy :(

Marek Pleśniar21-11-2003 21:48:20   [#08]

RIO z jeszcze jednego powodu nie warto. Oberwie dyrektor. Np za to że nie monitował - pisemnie, nie dopilnował. A kto by monitował? Samobójca?

Stad stwierdzenie ewy ze nie warto podskakiwać jest w pełni uzasadnione.

Niefajnie.

Pozostaje próba porozumienia z gminą, próba uświadomienia im że "wszycy oberwiemy w końcu". Moze to podziała. Obawiam się że jednak usłyszymy: "nie podoba sie? To ktoś inny to poprowadzi na naszych zasadach". I poprowadzi, zapewniam.

Co pozostaje? Informacja płynąca "z góry" - o prawidłowych i nieprawidłowych zasadach. Moze to. Nie kontrola lecz informacja. Z uswiadomieniem konsekwencji;-)

HenrykB21-11-2003 22:01:12   [#09]

Tak, Jubilacie, potrzebna jest szeroka dyskusja o problemach dyrków z finansami. Zobowiązuje się ich do przestrzegania dyscypliny budżetowej przy zbyt niskim budżecie uchwalonym świadomie przez rady gmin, nie daje się prawa wglądu do realizacji budżetu, nie zapewnia płynności finansowania.

No i na końcu roku budżetowego robi się piękne, zdziwione oczy: "Nie starczyło? Jak to? Dlaczego? Przecież budżet był realny!"

Może gminny, ale nie oświatowy.

Dlatego szkkolenia finansowe organizowane przez OSKKO tak mnie interesują.

Marek Pleśniar21-11-2003 22:19:47   [#10]

wiem wiem:-)

Hmm.. warto to uporządkować. Może warto by to zrobić tak: opracować nasze stanowisko, zmówić sie z MENiS by nas poparli i informację tego typu spopularyzować? Taki niezbednik postepowania w obszarze finansów?

HenrykB21-11-2003 22:30:12   [#11]

Żebym to ja się na tym znał, to był się wypowiadał.

Ale niestety, zaczynam się uczyć. Piszcie!

Gaba22-11-2003 04:31:32   [#12]
1. od zawsze podpisuję listy płac - w dwóch miejscach

- polecenie do wypłaty, zgoda na wypłatę (piersze miejsce na liście ) - potem kisęgowa, potem referent - sprządził i... na samy końcu... znowu mój podpis - sprawdził.

2. Mnie drązy myśl okropna, możecie mnie "szczelić w ep", coby było gdyby nie podpisac budżetu szkoły, tak jak nie podpisują niektorzy dyrektorzy szpitalu z NFZ...
- jak mam utrzymac szkołę za 1500zł?
A tego dokonałam, utrzymałam - jak wielu naszych dyrów - prasa się u nas rozpisuje o budżetach szkół, o załamaniu finansów, pracownicy UMK mówią, że ma być gorzej...
- czy można nie podpisać budżetu szkoły, jest narzucony, a sposób konstruowania go nie daje szansy na utrzymanie jej, podpisująć wyrażam zgodę, że utrzymam szkołę za takie pieniądze... na stanowisku mi nie zależy (mogę je nawet w konsekwencji swej niesubordynacji złożyć)...

jaka jest odpowiedzialność dyrektora szkoły za podpisanie (narzuconego jak zawsze!!!!) budżetu przez jednostkę jakąś gminną nadrzędną, budżetu, który jest abstrakcyjny jak liczby ujemne...

- i te komentarze "święcie wierzących w to co mówią" np. rodziców - Pani zrobi te zajęcia... nam powiedzialno, że o wszystkim decyduje dyrektor...
Marek Pleśniar22-11-2003 09:17:06   [#13]
no zrób im te zajęcia skąpiradło jedno:-)
Grażyna22-11-2003 10:25:54   [#14]
ja podpisuję listy płac, daję pisemne dyspozycje dokonania przelewu na konto n-la, np. kwoty na dokształcanie, podpisuję listy nagród, dostaję budżet, ale niestety niewiel o nim wiem i niewielki mam na niego wpływ (a na jego wielkość tym bardziej). Na szczęście nie podpisuję tego budżetu. Choć krążą pogłoski, że od stycznia budżety "idą" do szkół. Wiążę z tym pewne nadzieje, ale czy aby nie są one złudne?... Teraz moim obowiązkiem jest przestrzegać dyscypliny budżetowej, sprawdzam więc tylko czy mogę zakupić jakieś pomoce dydaktyczne, czy mam jeszcze pieniądze na świetlicę itp. w ramach tych kwot próbuję coś łatać. Ale lepsze to niż sytuacja Ewy.
beera22-11-2003 11:54:51   [#15]

to, co ma Ewa to pat

bo gdy się postawi- oberwie, gdy się NIE postawi w konsekwencji tez oberwie.

Jak znam Rzewę, prawne aspekty funkcjonowania, to ona zna i na pewno wie tez gdzie jest jaki błąd. To zreszta też problem, bo blogoslawieni Ci, co nie wiedzą ;-)

I jest to problem natury raczej takiej: Jak  poprawić tę sytuację nie umoczywszy pupy za bardzo.

Moim zdaneim musisz zacząć dzialać- choćby cichaczem i zza węgła. Bo przeciez może się zdarzyć tak, ze jakiś pracownik poda Cię do PIPY ze względu na socjalny. Wtedy  już będzie sytuacja bez wyjścia- zostaniesz ukarana TY.

.....

w swojej szkole mam jak Grażyna, troche wiecej wolności mam w dysponowaniu środkami specjalnymi, lecz tez nie za wiele.

Basik22-11-2003 12:31:17   [#16]

Nie wszędzie jest paskudnie.

Ja: planuję swój budżet sama, oczywiście pewne negocjacje z organem prowadzacym są. Dysponuję tym budżetem i wiem ile i na co mogę wydawać. jeśli są to wydatki większe typu zakup nowego komputera, pytam w ksiegowości / u mnie jest ona w organie prowadzącym/, czy w tym tygodniu jest to możliwe . Najczęściej jest. Jestem co  miesiąc systematycznie informowana o stanie mojego budżetu i wiem, ile mi jeszcze zostało.

 Mogę bez przeszkód przenosić wydatki z paragrafu na paragraf. Podpisuję wszystkie dyspozycje finansowe dotyczące mojej jednostki. Nie brakuje mi w szkole środków na kartony, papier ksero, tusze do drukarek, flamastry, szpilki i inne duperele.

Na bieżąco jesteśmy informowani o wysokości środków w funduszu socjalnym.

Dlaczego u mnie jest tak? Nie wiem. Były kontrole RIO w gminie, które niewiele zmieniły.

AnJa22-11-2003 12:58:08   [#17]

Włazimy w obszar, o którym mam jakieś wyobrażenie, z doświadczenia różnorodnego wynikający ( 1 szkoła i ZEAS, 2 szkoła podległość finansowa tzw. dyrektorowi finansującemu i otwarta wojna z organem, 3 szkoła samodzielna i super przyjazne stosunki z organem oraz rezerwa budżetowa organu do rozdysponowania, 4 szkoła samodzielna, przyjazno-neutralny układ i bryndza finansowa z perspektywą pogorszenia) oraz zainteresowań.

W przypadku Ewy sytuacja patowa - jeśli się nie chce narażać, RIO nic do tego nie ma, w papierach pewnie wszystko gra ( jest jeden scentralizowany socjalny, odpisów dokonano, kasa na konto wpłynęła i została wydatkowana - i na tym rola RIO się praktycznie kończy). Można spróbować zakulisowo komisję rewizyjną ruszyć - jeśli jest symbioza wójta z radnymi mogą coś zwojować, przy wojnie - wynik jak przy RIO.

Prawnie socjalny to przecież jeden wielki bajzel- precyzyjne przepisy co do jego przychodów, wolna amerykanka co do obsługi i dysponowania (tzn. tworzenia funduszy scentralizowanych i wydatkowania takich pieniędzy - Ewy na pewno w gminie taki regulamin jest, wydatkowanie podpisuje wójt, jego zastępca może być np. tym przedstawicielem załogi, z którym się konsultuje regulamin).

Niepodpisanie budżetu przez dyrektora nie ma żadnego znaczenia - realizować do chwili odwołania go musi. Inna sprawa, to projektów budżetu: we wrześniu- październiku się toto robi, taki katalog pobożnych życzeń, na podstawie kierunkowego planu zarządu i pozaprawnych wytycznych skarbnika(np. rzeczówka  na rok przyszły to 90% planowanego wykonania z roku bieżącego) - pod tym  się zwykle jeszcze bez buntu podpisujemy, gdzieś w listopadzie przychodzi korekta ( chciałeś razem 3 miliony, możesz dostać max.2,7 mln, zaplanuj nowy budżet, do kwoty dopasowany) - i podpisz się pod nim jako swoim, bo te 2,7 to informacja, żaden nakaz, potem czasami jeszcze jedna taka korekta. W styczniu ( lub końcu marca - ustawa dopuszcza ten wariant) dostajesz uchwałę budżetową, zwykle w rozdziałach z uwzględnienie płac, i masz napisać szczegółowy plan finansowy z paragrafami, harmonogramem - to jest ten budżet, co go masz podpisać i realizować. 

Nie popiszesz - jest podstawa do odwołania , podpiszesz masz realizować.

To wariant prosty, szkoła samodzielna.

Przy ZEAS jest statut takiego cuda, lub w regulaminie organizacyjnym Urzędu jest to zapisane (tak samo w przypadku Ewy- obsługuje urząd bezpośrednio). Tam są wtedy wszystkie dokumenty porządkowe: te regulaminy kontroli, obiegu dokumentów, instrukcje kancelaryjne.

Zakres uprawnień dyrektora w stosunku do gminnych służb finansowych określają tu: ustalenia prawne i wytworzona praktyka.

Prawo zmienia się łatwo, jest zwykle mało precyzyjne, stan prawodawstwa gminnego jest zwykle żałosny ( zrzynają bez zastanowienia analogiczne uchwały z innych organów, nieudolnie dostosowują do własnych warunków - nie ma u nas czegoś, to rozdział o tym wywalamy, a że odniesienia do tej instytucji między wierszami się w innych pojawiają... a, kto by tam to wszystko zrozumiał).

Trwalsza jest praktyka - jeśli wytworzy się zwyczaj, że jakoś tam jest, dyrektor jak się upomni to plan dostanie, sprawozdania kwartalne się robi, może i nawet dyrektor za swoja działkę podpisuje, a może wójt albo szef ZEASu za całość, zmiany w budżecie wprowadzamy, po co o tym informować, dyrektor jak ma coś kupić to zadzwoni, zapyta czy ma pieniądze, dowie się, że ma i niech kupuje, gość zadowolony - jest git!

I kiedyś się pojawi: któryś dyrektor ze szkoły Z ma potrzebę ekstra wydatku, poza planem. Przyjdzie z kwiatkiem albo flacha do księgowości, zapyta skąd by tam extra 100 tys., dostać - panie przejrzą, a w szkole X mają jeszcze wolnych 50 tys., do kończ roku na utrzymanie potrzeba im 15 tys. - to mamy już 35 tys.  wolne, w szkole Y ... . Potem idzie do wójta, przekonuje o sensowności czy atrakcyjności propozycji, ten dzwoni do księgowości, dowiaduje się, że pieniądze się znajdą - jest git!

Rypnąć się może, kiedy potem pojawi się  dyrektor z X i dowie, że nie ma pieniędzy, ale też tylko wtedy, gdy ktoś chlapnie, że ten z Z właśnie extra 100 dostał - a i wtedy lepiej cicho, bo wójt wiadomo ..., bo zawsze tak było..., bo na przyszłość to ja z tą flachą będę pierwszy... 

Stąd jestem za maksymalną decentralizacją, a jeśli już ZEAS musi być ( przy szkołach małych, do ok.15 oddziałów to jedyne sensowne rozwiązanie) to enumeratywnie  i bardzo wąsko powinien być określony zakres obowiązków szefa tego czegoś, to powinien być urzędnik od zarządzania pracownikami ZEASu a ZEAS powinien robić, to co w normalnym zakładzie robią służby finansowo- kadrowe + remonty czy inwestycje zgodnie z ustalonym na rok konkretnym, a na wiele lat - perspektywicznym planem. 

I, oczywiście, plany finansowe dla każdej szkoły oddzielnie - ze wszystkimi paragrafami i sprawozdawczością odrębną dla każdej jednostki. Wygląda na oko, że tak jest u Grażyny.

Pracownicy ZEASu się będą burzyć, bo to mnożenie pracy - za to im jednak się płaci, i to zwykle lepiej niż w szkołach. 

MENiS do tego to akurat nic nie ma, to niestety trzeba na miejscu.

Uff, ale żem się napracował ;-)))

Ewa z Rz22-11-2003 23:01:33   [#18]

wszystko to prawda, ale...

wątek rozwinął się trochę obok tematu...

Mnie chodziło o odpowiedzialność. Ewidentnie zachowano się niefrasobliwie i nieodpowiedzialnie. Gdyby był to mój pracownik, na pewno ukarałabym. Jak - to zależy od okoliczności, ale nie przeszłabym nad tym do porządku dziennego.

A w tej sytuacji nie wiem co mam zrobić, by zapobiec na przyszłość takim zdarzeniom. Zaistniała sytuacja pokazuje wyraźnie, że powinnam prowadzić CAŁĄ (nie tylko wyrywkową) księgowość szkoły (z przeliczaniem płac włącznie) - tylko, że jest to praktycznie niewykonalne, bo musiałabym pracować ok 14 godzin dziennie. A gdzie życie osobiste, czas dla moich własnych dzieci itp? 

Czy to jest taki test dla dyrka: albo podoła, albo odejdzie?... A co będzie, jeśli po prostu padnie ze zmęczenia? Przecież to regularny wyzysk (tylko w białych rękawiczkach)

Grażyna23-11-2003 08:34:39   [#19]

Ewa, a może w sprawie tego socjalnego "podszepnąć" związkom zawodowym, one chętnie to sprawdzą, a pracownik ma zawsze prawo się do nich zwrócić z zapytaniem. Przecież regulamin przyznawania socjalnego opiniują związki.

Co kolwiek by się stało za budżet i tak odpowiadasz Ty. Zwróć się do wójta o 1/4 lub 1/2 referenta (chociaż tyle), bo inaczej się zajedziesz!

Grażyna23-11-2003 08:36:14   [#20]

sorki za błędy powyżej :))

A o socjalny walcz, bo on się pracownikom należy!

AnJa23-11-2003 12:32:01   [#21]

Rada Grażyny do zastosowania - oczywiście zależy pd stopnia bojowości gminnego związku (bojowy wg.  Alfabetu Kisiela jest gość co się boi)

Prawdopodobnie w organie Ewy jest bałagan w księgowośći, formalnie jednak sie zgadza wszystko - jak już pisałem, jest możliwość takiego ustalenia regulaminu organizacyjnego urzędu, że całą obsługe prowadzi tenże urząd a nie wydzielone komórki (ZEAS) - i żadne prośby o  1/2 czy 1/4 nic nie dadzą ze wzgledów i oszczędnościowych i funkcjonalnych ( referent na 1/2 nie poprowadzi pełnej ksiegowości,  a z punktu widzenia księgowego, czy budżet 100 tys czy 3 mln to niewielka różnica - liczą się podziałki klasyfikacji, bo od ich liczby zależy i trudność dekretacji i liczba papierów np. ze sprawozdawczości)

Socjalny jest w gminie prowadzony pewnie wspólny(Art. 9. 1. Pracodawcy mogą prowadzić wspólną działalność socjalną na warunkach określonych w umowie. Przepisy art. 8 ust. 2 stosuje się odpowiednio.
3. Umowa, o której mowa w ust. 1, określa w szczególności przedmiot wspólnej działalności, zasady jej prowadzenia, sposób rozliczeń oraz tryb wypowiedzenia i rozwiązania umowy. Umowa może także określać warunki odstąpienia od jej stosowania oraz odpowiedzialność stron z tego tytułu. (Ustawa o ZFŚS0
być może w umowie albo na gębę ustalono, że każda jednosta dostanie tyle, ile wniosła ( na gębę, bo zapis tego w regulaminie jest trochę dyskusyjny) i dotychczas tego ustalenia przestrzegano - nie było więć kłopotów.

W tym roku albo pieniędzy na konto funduszu nie przelano ( i wtedy interwencja związków może być skuteczna) albo przelano i już rozdysponowano - tzn. kto był bliżej, wniosek złożył, świadczenie dostał - przy wspólnym funduszu mogli to być np. tylko pracownicy urzędu - formalnie jest to zgodne z prawem i związkom nic do tego.

To co się u Ewy dzieje to moim zdaniem, żaden test czy złosliwość, po prostu tak w wielu instytucjach jest. Rozgoryczenie rozumiem, to jednak pewnie niedługo przejdzie, żeby sytuacja sie nie powtarzała trzeba po prostu dotrzeć go regulaminów gminnych i ewentualnie postarać się o zmiany w nich. O szczegółach, ze względu na szczupłość danych ( np. czy szkoły mają formalnie odrębne budżety, czy  też w budżecie gminy tylko rozdziały oswiatowe i wojt ze skarbnikiem dzielą na szkoły, czy są subkonta szkół, czy jest ta umowa o wspólnej działalności socjalnej) trudno pisać - pewien jestem jednak, że na spokojnie Ewa sama z tym sobie poradzi .

Powodzenia Ewo:-)))

Grażyna23-11-2003 16:06:01   [#22]
można też "wziąć" socjalny do szkoły. Z tym to akurat nie powinno być problemów.
Ewa z Rz25-11-2003 07:21:02   [#23]

z tym to właśnie największy problem...

Próbuję to zrobić (co proponuje Grażyna) od 3 lat i niestety całkowicie bez rezultatu... A dlaczego? Bo wówczas nie można by było "pożyczać" pieniedzy z tego konta.

Ale tym razem nie chodzi o pożyczki. NIKT mi nie zabrał pieniędzy z socjalnego - zostały one wydane przeze mnie i przez "ksiegowość" (świadczenia urlopowe).

Natomiast sprawa polega na tym, że wydawałam za dużo (niewiele, ale przez 3 lata nazbierało się), gdyż dostawałam nieprawdziwe informacje dotyczące salda (było ono systematycznie zawyżane).

Zatem obecnie, gdy zostało to powtórnie porządnie zaksięgowane, okazało się, że na dzień księgowania saldo konta jest bliskie zeru...

Jeszcze raz: forsy nikt sobie nie wziął, w wyniku złego księgowania i błędnych informacji wydawałam co roku większą kwotę niż miałam.

beera25-11-2003 12:34:30   [#24]

a plan?

Księgowa nie ma planu finansowego?

A jeżeli jest, to kto go podpisuje? też wojt?
I jeszcze- w jaki sposób księgowa przekazuje Ci informacje o stanie kont? Nie na piśmie?

Taka sytuacja skończy się tym, ze kiedyś naruszysz , nieświadomie , dyscyplinę budżetową i gimna będzie miała okazję pozbyć się Ciebie bez żadnych problemów.

Kanał!

beera25-11-2003 12:35:09   [#25]

wiecie..

Polska gminna i powiatowa

inny  swiat

Adaa25-11-2003 13:55:23   [#26]

czytam to jako swoisty s-f

Podstawą uchwalenia budzetu jest konkretny plan finansowy.  Po zakończeniu roku budzetowego nastepuje sprawozdanie z wykonania. Oczywistym jest ,że wszystko musi sie zgadzać.

Nie wyobrazam sobie sytuacji ,że przez trzy lata wydaję"za dużo". Nie ma takiej kategorii.

Druga sprawa, która mnie zadziwia to fakt braku informacji. Co to za problem poprosić o wydruk dotyczacy wykonania planu dla danej jednostki. Dla ksiegowości to 5 minut roboty.

Chyba więc Ewo kij ma dwa końce i chyba wiem kto będzie musiał zjeść tą żabę.

Przykro mi

ReniaB25-11-2003 21:28:41   [#27]
rozumiem, że wydawałaś za dużo, ale nie wiem jakim cudem oni wyrównują braki zaległe rachunkiem bieżącym. Przecież jest bilans i zamknięcie roku budżetowego!Jedna dla ciebie nadzieja, że jeżeli w tej chwili ktoś to wreszcie dobrze policzył to w przyszłości nie będzie takich kwiatków.I nie martw się o ludzi taki bigos da się wytłumaczyć, bo skoro wzięli już to co się im należało. Mam własna księgową, pani inspektor poradziła mi abym kazała podpisać jej certyfikat, że odpowiada ona za całą stronę księgowo-finansową.Ale w wypadku wspólnej księgowej to chyba nierealne, cholerny świat.Trzymam kciuki.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]