Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Nauczyciele z VI LO w Opolu oskarżają dyrektorkę o mobbing
strony: [ 1 ]
RomanG21-11-2003 09:44:06   [#01]
ZOBACZ TAKŻE


 Marcin Sagan 16-11-2003, ostatnia aktualizacja 16-11-2003 19:51

- Od kilku lat jesteśmy systematycznie szykanowani przez panią dyrektor - twierdzi grupa kilkunastu nauczycieli z VI LO

1-->- Już nie możemy tego wytrzymać - twierdzi kilkoro z nich, którzy przyszli do naszej redakcji.

Co ich przygnębia? Po pierwsze nadmierna ilość nakładanych upomnień - w tym roku było ich cztery, dwa za wyjście z klasy podczas lekcji, jedno za spóźnienie na lekcję, a jedno za nieprzygotowanie klasy do matury.

- Nauczyciele wychodzili w czasie lekcji do sąsiednich gabinetów po pomoce naukowe. Nie było ich najwyżej dwie minuty. W tym czasie dyrektor Alicja Krawczyk podchodziła pod klasy. Nie próbowała nawet słuchać tłumaczeń. Od razu karała - twierdzi Beata Zajączkowska, nauczycielka języka polskiego. - Zawsze są też przeszkody ze zorganizowaniem lekcji poza szkołą. Nie można się spóźnić ani minuty z powrotem. To też grozi karą.

Przy okazji takich kar nauczycielom odbierane są dodatki motywacyjne. Nie wolno też zejść ani na chwilę z dyżuru od 7.50 do 11.30, nawet do ubikacji.

- Tak się składa, że upomnienia otrzymują w zasadzie tylko nauczyciele, których dyrektor szykanuje. Pozostali nie dostają kar. My pracujemy tak samo jak pozostali koledzy i koleżanki. Te kary wynikają po prostu z chęci udowodnienia nam na każdym kroku, kto jest najważniejszy - mówi Tomasz Kowalski, historyk.

Zdarzają się przypadki buntowania przez dyrektor jednych pracowników przeciw drugim. Według pedagogów dyrektor Krawczyk chwali się swymi znajomościami we władzach oświatowych i miasta, zwraca się do pracowników zwrotami: "Czy pan/pani wie, że ma umowę tylko na rok?" albo "Jak się komuś nie podoba praca, może zrezygnować", ośmiesza pedagogów przy uczniach, mówiąc do nich: "Co się pani tak głupio uśmiecha?", "Niech się pani tak nie cieszy". - Podczas posiedzeń rady pedagogicznej dyrektor straszyła nas sądem - twierdzą zgodnie.

W ub. roku szkolnym zdarzyło się, że dyrektor weszła na lekcję i kazała uczniom pisać powtórnie badanie wyników nauczania (dwa tygodnie po pierwszym terminie). Wypadły bowiem "zbyt dobrze" w klasie, w której uczyła jedna z dręczonych nauczycielek.

Dyrektor nie zgodziła się na przeprowadzenie zajęć z wychowania do życia w rodzinie, choć nauczyciele chcieli to robić za darmo. Twierdzą, że 88 uczniów zgłosiło chęć uczestnictwa w takich lekcjach.

- Gdybyśmy chcieli wymienić wszystkie przeszkody, jakie nam stawia dyrektor w pracy, chyba nie bylibyśmy w stanie. Jesteśmy u niej na czarnej liście i obojętnie, co zrobimy, będzie źle - uważa Małgorzata Grzeszek, nauczycielka informatyki. - Jeśli coś się dzieje nie po myśli dyrektor, chwyta się różnych sposobów, by tak sprawę rozwiązać, żeby osiągnąć swój cel.

Jako przykład przytaczają wybór spośród rady pedagogicznej dwóch członków komisji konkursowej, która zająć się miała wybraniem dyrektora szkoły. Kadencja Krawczyk upływała z końcem roku szkolnego 2001/02. Dyrektor zwołała radę pedagogiczną o godz. 11.30, w czasie ustnych matur. Ci, którzy mogliby głosować nie po jej myśli, byli akurat w komisji egzaminacyjnej albo wysłani zostali na konferencję metodyczną i inne imprezy, m.in. zebranie grupy PCK.

- My chcemy tylko normalnie pracować, doskonalić swoje umiejętności i nie czuć się w szkole jak gówniarze, bo tak jesteśmy traktowani przez dyrektorkę - opowiada Zajączkowska.

O konflikcie w szkole wiedzą już władze. - Znam sprawę pobieżnie - przyznaje zastępca prezydenta ds. oświaty Arkadiusz Karbowiak. - Przyjrzę się jej, bo na tym konflikcie najwięcej mogą stracić uczniowie.

- Nauczyciele byli u mnie, rozmawiałem z nimi i znam ich stanowisko. Poinformowali mnie, że w najbliższych dniach złożą oficjalną skargę - powiedział naczelnik wydziału oświaty Jerzy Roszkowiak.

http://www1.gazeta.pl/opole/1,35114,1778353.html
Piotrek21-11-2003 09:52:13   [#02]

w moim Opolu???

Zawsze mi się wydawało, że w tak uroczym mieście nie zdarzają się takie historie. Ten klimat, spokój, urok zakątków.... Ech....

Wyraźnie szykanuje ...członków PCK. Nie do pomyślenia ;))

beera21-11-2003 11:35:16   [#03]

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia

Zdanie wyżej to nic nowego. W dodatku choć zawsze się oburzam na prawdy w nim zawarte, uznając swoją wyjątkowość w stosowaniu obiektywizmu, po cichu rację mu przyznaję.

Strona zaangażowana obiektywna nie jest.

Nie byłam taka jako belfer- zawsze wydawalo mi się, że dyrek ( choć to wyjątkowa osoba była) przegina lekko i nie jestem taka jako dyrek- zawsze mi się wydaje, ze n-le..itp;-)

I zanim przyjdzie tu ktoś najsprawiedliwszy ze sprawiedliwych i powie, że nie mamy danych, by oceniać sytuację, bo znamy tylko prasowy artykuł, ktory jak to prasowy artykuł prawdziwy być nie musi, powiem szybko:

W naszych szkołach dzieje się jak dzieje, bo n-le często nie są tacy jacy być powinni. I tę tezę niewątpliwie należy zastosować do dyrków. Dyrkowie są jacy są. Najlepiej się dowiedzieć jacy są, bądź jak są oceniani odwiedzając belferskie fora.

Niechby tylko częśc tych osądów byla prawdziwa, to i tak obraz się wyłaniający jest taki sobie.

Zmiany w szkole to nie tylko te, ktore należy projektować wysyłając pisma do MENISU.
Ktoś tu pisał niejednokrotnie KIM powinien być dyrektor.

Działanie na rzecz zmiany statusu dyrektora, to dzialanie na rzecz zmiany jego pozycji, kompetencji, praw. A warto chyba szerzej. I trudniej i pewnie boleśniej ciut:-)

Stracha bym miala;-)

ewa21-11-2003 11:42:18   [#04]

hm asia

coś w tego Twojego stracha nie wierzę :-))
beera21-11-2003 11:46:03   [#05]

mialabym..

bo pewnie wiele z kryteriów fachowca nie spełniałabym:-)

Kazaliby mi wywalić emocje- np:-))

A swoją drogą- eho- temat rzeka- nie?

ewa21-11-2003 12:12:12   [#06]

rzeka

a może i morze :-))))))
Rycho21-11-2003 12:37:03   [#07]

"Działanie na rzecz zmiany statusu dyrektora, to dzialanie na rzecz zmiany jego pozycji, kompetencji, praw. A warto chyba szerzej. I trudniej i pewnie boleśniej ciut:-)"

Podkresliłem "boleśniej" bo jest to temat właśnie :-) rzeka albo morze.

Nie lubimy mówic o sobie źle. Albo przyjąć do wiadomości, że możemy się obawiać czegoś, co miałoby o nas świadczyć źle. My wielcy, kompetentni, odpowiedzialni .... Bez żadnych wad. Tu chwała więc Asi, że potrafi. Potrafi sie przyznać przed samą sobą i przed nami, ze mogłaby się czegoś obawiać z powodu własnej niedoskonałości.

To coś na kształt "wiem, że nic nie wiem".

Ale jak wiecie, żeby wypowiedziec takie słowa trzeba dużo o sobie (i swoich kompetencjach) wiedzieć naprawdę.

Przychylam sie więc do cytowanego zdania Asi.

Myśle jednak, że aby te działania miały szansę na sukces - muszą być też bolesne dla wszystkich, którzy w oświacie pracują.

Tak, żeby nauczyciel wiedział, że nie powinien wychodzic z lekcji, a dyrektor, żeby nie karać za to tylko niektórych.

ewa21-11-2003 12:56:13   [#08]

rychu :-)))

cytuję: To coś na kształt "wiem, że nic nie wiem".

Ale jak wiecie, żeby wypowiedziec takie słowa trzeba dużo o sobie (i swoich kompetencjach) wiedzieć naprawdę."

ozłocę Cię chyba :-)))


przy okazji nieszczęsnych "oświadczeń majatkowych" wyszło nam to właśnie jak na dłoni. I pojawiło się przynajmniej dla mnie  zasadnicze ;czy tak naprawdę dyrektorzy chcą zmiany swego statusu? Próbowaliśmy o tym tu; http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=2510

Rycho21-11-2003 13:03:38   [#09]

ewo!

trzymam Cię za słowo

;-)

RomanG21-11-2003 13:04:01   [#10]
Sorry, że nie na temat, że wątek poboczny, że kolejne pole konfliktu może.

Widzę na forum nie pierwszy raz, że niektórzy (o Boże, jak to okropnie brzmi!) są jak najbardziej za karaniem nauczyciela za krótkie nawet i uzasadnione wyjście z lekcji, niektórzy może nawet sami to stosują.

Powiem tak: bałbym się. Przegranej w sądzie pracy.

Opieka i nadzór nad dzieckiem ma być sprawowana przez nauczyciela w sposób określony w § 1 art. 384  Kodeksu cywilnego.
Zwracam uwagę na słowa "ustalone zwyczaje".
Nadzór zgodnie z przyjętym zwyczajem to po prostu nadzór na zasadach ogólnych. Jak babcie, ciocie i sąsiadki.
Rycho21-11-2003 13:23:20   [#11]

Masz rację

Romanie, wątek poboczny tworzysz.

póki co nie zamierzałem zastanawiać się nad kwestia opieki i nadzoru nad uczniami. Chodziło mi raczej o przykład na przestrzeganie zasad obowiązujących w danej materii. Ten (przykład) akurat wziąlem z pierwszego postu na tym wątku. Bo chyba nie będziemy sie spierać o to, czy zasadą jest, że nauczyciele nie powinni wychodzic z lekcji.

Bo jak wiemy nie powinni.

No i wcale nie jestem za tym (w każdym razie dotąd takiej tezy nie wygłosiłem) aby karać nauczycieli za "krótkie nawet i uzasadnione wyjście z lekcji". Ale zdecydowanie jestem za tym, aby to robić (karać) w stosunku do tych nauczycieli, którzy przekraczają granice "krótkości", robią to bez uzasadnienia lub nagminnie (np sie spóźniają). Sprawa postawy dyrektora pozostaje tu bez zmian.

RomanG21-11-2003 13:25:50   [#12]

Uff! :-)

Na to zgoda, mocium panie!
:-))
Rycho21-11-2003 13:31:05   [#13]

:-))

Grazia21-11-2003 17:09:29   [#14]
Ja miałam kiedyś dyrektora, który męczył kadrę swoją osobą. Podziwialismy go za upór i wytrwałość, oraz siłę ( pukajac się w czoło oczywiście) jaką miał podczas codziennego kontrolowania nauczycieli, bowiem ile godzin pracował danego dnia, tyle wędrował po budynku szkolnym ( budynek wielki na 2000 uczniów)sprawdzajac kto dyzuruje, a kto nie. Przechodził obok nauczyciela kilka razy. Zagadywał pytając o głupotki, by wybrnąć z głupiej sytuacji. Podsłuchiwał lekcje pod drzwiami pracowni. Otwierał nagle drzwi klasy i sie wycofywał nic nie mówiąc. Czasami stawał za murem (ścianką działową) i zagladał zza winkla, w pewnym sensie słuchał o czym nauczyciele rozmawiają. Oj, było to bardzo...hmm...nie fer. Wcale się nie dziwię, że prezentowani tutaj nauczyciele są zbulwersowani i maja tego dość.
Nionka21-11-2003 18:12:19   [#15]
Dyrektor musi czasem przejść się po szkole. Znam takich, którzy zamykają się o ósmej w gabinecie i wychodzą dopiero po zakończeniu lekcji.Ja też czasami
"spaceruję" po moim wielkim szkolnym budynku i wokół niego.Wiele ciekawych rzeczy można zauważyć.
Co do mobbingu (co za nazwa!), to jak znam nauczycieli, zapewne trochę przesadzają. Kiedyś i mi wydawało się, ze dyrektor widzi tylko mnie i tylko do mnie ma uwagi. Teraz wiem,że miał rację - nauczyłam sie dyscypliny i obowiązkowości. Obecnie bardzo mi się ta umiejętność przydaje. Jestem tez zdecydowanie przeciwna wychodzeniu nauczycieli z lekcji i nie wierzę w te dwie minuty. Pomoce można przygotować przed lekcją. Co do spóźniania się - uczniom też przecież zaznaczamy spóźnienia w dzienniku, a za notoryczne spóźnianie się stosujemy kary lub rozmawiamy z rodzicami.Dlaczego więc tolerować spóźnienia nauczycieli?

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]