Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Karanie uczniów
strony: [ 1 ][ 2 ]
Grażyna21-11-2003 21:42:54   [#51]
A. Jeżowski w "Dyrektorze Szkoły" (str. 6) z listopada tego roku, również pisze na temat kar (np. nagana na apelu), że są niezgodne z Konstutują i Konwencją o Prawach Dziecka oraz Kodeksem Karnym Wykonawczym
RomanG21-11-2003 21:50:31   [#52]

A ja się konsekwentnie nie zgadzam, mimo całego szacunku do pana Jeżowskiego.

kkw to tu w ogóle nie mieszajmy, bo mowa nie o prawie karnym, lecz o oświatowym.

RomanG21-11-2003 21:57:27   [#53]

Nie zgadzam się też oczywiście z Panią Minister.
Co Pani powie na art. 5 k.c.?

Przecież jeśli spełnione są przywoływane tam przesłanki, to prawo ucznia do nauki nie korzysta z ochrony prawnej. W uzasadnionych przypadkach (np. uporczywe i realne zagrożenie dla innych, notoryczne objawy skrajnej demoralizacji lub wandalizmu na terenie placówki itp.), do czasu aż uczeń na powrót nie uwiarygodni, że będzie korzystał ze swojego prawa w sposób właściwy, szkoła może odmówić mu wstępu w swoje mury.
Co najmniej do wyjaśnienia sprawy, do czasu podjęcia decyzji co do dalszych sposobów postępowania wobec tego ucznia.

Czyż nie?

Marek Pleśniar21-11-2003 22:06:05   [#54]

hmm, Romanie i co teraz?

Z całym (szczerym) szacunkiem do Ciebie z kolei przypomina mi to scenę z RP w mojej szkole gdy zakomunikowałem o sposobie postępowania w jakiejś sprawie - bo się zmieniło prawo, a pewna pani podniosła sę z miejsca i zdecydowanie rzekła: "ale ja się nie zgadzam!".

To chyba nie jest argument?

Zaś co do argumentów.. szkoła nie może odsunąc od nauki ucznia. Może tylko KO. Wiem bom próbował;-)

Zostałem spytany czemu wyręczam kuratora i czy nie za szybko na przymiarkę do jego fotela:-)

RomanG21-11-2003 22:34:40   [#55]

Jak idzie o niezgadzanie się z p. Jeżowskim, to - o ile Cię dobrze rozumiem - też nie uważasz nagany na forum klasy czy szkoły za naruszenie godności człowieka. Tu więc, myślę, jesteśmy zgodni.

Co do niezgadzania się z p. Minister, to jeszcze muszę podumać nad rozbudowaniem argumentacji. W każdym razie nie jest to takie "nie, bo nie", jak w wykonaniu tej nauczycielki.
Poza tym jakąś argumentację chyba zaprezentowałem?

Bliski jest mi pogląd AnJa'i, co poniżej wklejam. I sądzę, że Pani Minister znów wystrzeliła, zanim dobrze nabiła.

Iwona1 (213.77.40.---) 16.09.2003 21:56 [#260]
co to znaczy

(u nas w kraju), że uczeń został zawieszony?

Nie słyszałam o takiej formie kary w Polsce, a wszyscy oniej mówią

AnJa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl) 16.09.2003 22:00 [#261]
Bo to nie jest kara. Tak jak karą nie jest areszt - to pewien środek o charakterze zapobiegawczym, stosowany do wyjaśnienia sprawy.

Gaba22-11-2003 05:26:19   [#56]

hierarchia potrzeb

Z całym szacunkiem do naszych władz poruszonych tu na wszystkich szczeblach - ale za zgodą wielce szanownego naszego rzecznika praw dziecka p. R.F. odsunęłam od spełniania obowiązku pewnego chłopca - chwyciłam za rękę i prowadziłam do gabinetu, wezwałam pomoc i opiekunki z PDD, by go zabrały, podały leki (czyli udzieliły pomocy), napiasałam notatkę... Czy naruszyłam godność fizyczną dziecka, że go dotknęłam? Niestety nie - musiłam zareagowac adekwatnie do sytuacji, musiałam dziecko (z bólem serca) odizolowac od  grupy...

- że skopał, obił, skatował, rozbił, wrzucił, wyrzucił... - bardzo przepraszam, że mu unimożliwiłam realizcję jego prawa, ale on uniemozliwał realizację innym ich praw. Mam w przydziale obowiązków - bronić, chornić, organizowac naukę, bezpieczną.

Czemu dorosły chulinag z zew. wyleciałby ze szkoły z akompaniamentem karetki policyjnej? A taki sam tylko, że ma obowiązek w tej szkole, to musi zostać...

Więcej - zażądałam na piśmie ( i dostałam dość niegrzeczną odpowiedź pismną  na temat praw niezbywalnych) opinii lekarskiej, że uczeń ów nie zgaraża innym, bo ja jakoby nie mam prawa odbierac prawa do nauki... - ja go nie odebrałam, ale w imię wyższych wartości - prawa do życia i zdrowia - broniłam innych dzieci, stosując środki przymusu bezpośredniego, (co mi się nigdy nie zdarza), czyli chwyt ręką za rękę i prowadzenie kopacza, wierzgacza do gabinetu... miejsca odosobnienia, by mi nie uszkodził kogoś...

- potem także próbował wejśc do szkoły - stał pod klasą i patrzył czy idę... kiedy nie, rzucał się na dzieci i... ładował, przychoził do szkoły - stał na oknach...

Sebastian jest bardzo biednym dzieckiem - zmienia teraz 4 ośrodek, gdyż nie wierzono szkole, że z chłopcem jest nie tak, że jest tylko zaniedbany, porzucany, nieszczęśliwy tylko (aż), że zmiany w zachowaniu są bardziej poważne, natury chorobowej.


Są sytuacje, że prawo do nauki - musi ustąpić prawom wyższym. Jest hierarchia prawna... prawo do nauki jest niesłychanie ważne, ale... do zdrowia też.

Przyjdzie mama i zapyta - co Pani zrobiła, by moje dziecko uchronić od Sebastiana, bo ta śliwa i to otarcie, to jego dzieło?

U nas realizuje się prawa jednych (np. przestępców, łobuzów) kosztem tych ludzi i ich praw, ktorzy tak nie postępują.

Czlowiek, ktory depcze swoje prawa, sam sobie odbiera - ma na siłę przywracane, bornione prawa przez instytucje. Jestem za tym, by rola wychowawcza społeczeństwa była taka - by on dawało szansę łamaczowi prawa, naruszaczowi - ale nie na siłę.

a u nas odwrotnie - prawo zwykłego dziecka do nauki, ochrona tego stanu kosztem tych, ktorzy sami rezygnują ze swojego prawa.


Ps. a tak, by była jasność - jestem za obroną wszelkimi sposobami prawa do nauki, i .... jak najdłużej ponad 18 lat, byleby tylko ulica nie wychowywała... dałam tylko przykład, że są sytuacje, że prawo do nauki musi być przerwane, gdyz zaistniała sytuacja wyższego rzędu.


Nie chodzi o wyrzucanie z klasy, bo gada i przeszkadza - to nieudacznictwo nauczyciela, kiedy tak robi...
Grażyna22-11-2003 10:34:00   [#57]

to o czym piszesz Gaba dotyczy również poruszanego w innym wątku dzieci z ADHD. Jak trudno jest "odizolować" je od reszty dzieciaków, które kurka mają takie same prawa jak ono. A efekt jest taki, że jedno dziecko rozwala klasę, czasami szkołę a dyrektor i nauczyciele są bezradni, bo rodzic nie wyraża zgody na nauczanie indywidualne.

Rozumiem go, on też chce choć te 5 -6 godzin odsapnąć od swojegpo dziecka, ale nie kosztem innych dzieciaków, które wracają do domu pobite, z obciętymi włosami, podziurawionymi ubraniami, zalanymi farbą tornistrami itp.

gajga27-11-2003 17:39:13   [#58]

jak przenieść ucznia podstawówki

Problem: Uczeń wrednie dokucza nauczycielce-prawie Toruń. Sprawa jest głośna na wsi, bo pozwala sobie na wulgarne odzywki w sklepie, na ulicy, w miejscach publicznych. Żadne kary dotychczas stosowane nie skutkują, rodzice nie są zainteresowni współpracą (ojciec na prośbę o kontakt w sprawie syna przyszedł pijany-rano). Znalazłam szkołę która przyjmie naszego "delikwenta". W statucie mam zapis o takiej możliwości. Ale czy na to przeniesienie musza wyrazić zgodę rodzice ucznia?

daganka27-11-2003 18:16:19   [#59]
Jeżeli rodzice muszą wyrazić zgodę na nie promowanie ucznia w klasach I-III, to myślę, że tym bardziej na przeniesienie do innej szkoły, szczególnie jeśli wiąże się to z dojazdami.Ruszyliście już Sąd Rodzinny?
Gaba27-11-2003 19:32:19   [#60]
a może by kurator pomógł rodzinie... może tata także potrzebuje wspracia, mama sobie nie radzi...
gajga27-11-2003 20:09:46   [#61]
Dojazdy to pestka - zabierałby się gimbuserm, Sąd Rodzinny - o tym nie pomyślałam. To pierwszy taki przypadek w mojej karierze nauczycielskiej, więc błądzę. Kurator (sądowy?) - jak do niego trafić? Przez Sąd Rodzinny? Pomoc rodzinie jest konieczna - matka zmarła przy porodzie. Ojciec ma jakąś miejscową, też nadużywającą. Sprowadził się do niej-stąd chłopak został naszym uczniem. Bardzo chciałabym mu pomóc, ale on nie pozwala. Przeniesienie to ostateczność. To tak jak pozbycie się kłopotu i zwalenie odpowiedzialność na inną szkołę, ale takie jest nastawienie grona i innych rodziców. Zaczynam liczyć na ten sąd i kuratora.  Dzięki.
Gaba27-11-2003 20:34:23   [#62]

aaa... każdy może napisać do sądu, kogo interes prawny... i prosić o pomoc... dla dziecka. Uważaj tylko, co piszesz - proś o pomoc dla rodziny, a nie o umieszczenie w placówce... bo może być groźnie, sądy się liczą z głosem gogów.

 

- chodzi o dziecko  - ciotka, dorosły brat, sąsiadka, nauczyciel, dyrektor każdy może wystąpić dla dziecka - znajdź adres sądu rejonowego, zadzwoń, zapytaj o kuratora... porozmawiaj z GOPSEM... oj, dużo się takich spraw na załatwiałam, oj - dużo.

RomanG27-11-2003 21:16:28   [#63]

Rodzice nie muszą wyrazić zgody.

Przenosi kurator - ani rodzice, ani szkoła.

ReniaB27-11-2003 21:43:22   [#64]

WRÓCĘ

do kar. Jestem po rozmowach z młodzieżą i oni wyrażnie życzą sobie sankcji i to dotkliwych dla złodziei i osób agresywnych, a bez zmrużenia oka przyjmują mój dodatek o nadużywających alkoholu. Życzą tego by ich prawo było w ten sposób chronione. Identyczne jest zdanie na ten temat rodziców, którzy nie mogą zrozumieć o co chodzi w tej pokrętnej interpretacji o prawach. Więc dlaczego jeżeli system akceptują wszystkie zainteresowane strony decyzje niezgodne z ich intencjami ma podejmować kuratorium lub pani minister? Jak wytłumaczyć to młodzieży, bo rodzice pamiętają nie takie przekręty z wcześniejszych czasów.

A z tym dzieckiem trudnym to możesz zwrócić się do sądu o przeprowadzenie rozmowy wychwawczej z rodzicem celem ustalenia właściwej drogi pracy z dzieckiem. Do sądu rodzinnego, rzecz jasna.

barbaras227-11-2003 21:48:50   [#65]
Cos mi sie wydaje ze daliśmy sie ponies emocjom i calym sercem jestem za opinia Marka , ludzie uczen musi poniesc konsekwencje swoejgo dzialania a jak inaczej nauczymy go odpowiedzialnosci Mowiąc językiem mlodziezy przeginamy z ochrona danych osobowych z zakazem karania bo to jest naruszenie jego dobr osobistych ale uczen moze wszystko NIE, NIE MOZE I BADZMY WYCHOWAWCAMI A NIE PRAWNIKAMI
RomanG27-11-2003 21:56:04   [#66]

Możemy być i wychowawcami, i prawnikami, bo prawo stoi tu po naszej stronie.

Jak lekarz w Ustawie o zawodzie lekarza ma napisane, że lecząc ma kierować się wskazaniami "współczesnej wiedzy medycznej", jak inżynier w ustawie Prawo budowlane ma napisane, że budując most musi kierować się zasadami "sztuki budowlanej", tak nauczyciel ma w ustawie Karta nauczyciela przywołane "nauki pedagogiczne" jako kolejne źródło prawa.

Wykładnia prawa oświatowego sprzeczna z ustaleniami pedagogiki jest zawsze wykładnią błędną.

Małgoś28-11-2003 08:23:00   [#67]
a jaka koncepcję pedagogiczną masz, Romanie, na mysli? ;-)
AnJa28-11-2003 10:02:00   [#68]

Małgoś, Romanie :-)

Jezu, jak ja Was lubię :-))))))

Poważnie, już dawno nic tak mnie nie zmuszało do myślenia na tematy nie przyziemne, jak Wasze polemiki !

Dla Marka: podkreśliłem Was, bo chodzi o Nich, a nie Ich poglądy :-)

Małgoś28-11-2003 16:40:35   [#69]
:-))))
Gaba28-11-2003 17:59:17   [#70]

kocham ich także...

uwielbiam - nie chce mi się włączać, to jest ping - pong myślowy. Od myśli, po pytanie, od pytania po...
Marek Pleśniar29-11-2003 12:05:26   [#71]
:-)
RomanG01-12-2003 09:13:05   [#72]

AnJa! :-))

Wprawdzie wolabym, żebyś lubił właśnie moje poglądy, ale dobre i to...

;-)))

RomanG01-12-2003 09:23:03   [#73]

Małgoś!

Są poradniki dla nauczycieli, autorów wcale nie kontrowersyjnych, które wprost zachęcają do stosowania podobnych metod.

Inaczej: musiałabyś nauczycielowi udowodnić przed sądem, że takie jego działanie jednoznacznie i zgodnie jest przez nauki pedagogiczne oceniane jako przynoszące szkodę dziecku.
Gdy zgody wśród przedstawicieli różnych pedagogicznych koncepcji nie ma, nauczyciel ma prawo w dobrej wierze wybrać jakieś zalecenia przecież, obserwując efekty akurat w przypadku tego konkretnego dziecka i będąc gotowym zmienić metodę w razie potrzeby.

Te same nauki pedagogiczne oceniają postępowanie wobec dziecka rodziców, babć, cioć i sąsiadek. Musiałabyś zatem wykazać przed sądem, że również w wykonaniu innych osób odpowiedzialnych za dziecko, nie tylko w wykonaniu nauczyciela, dana metoda wychowawcza bezwględnie przynosi dziecku szkodę.

Małgoś01-12-2003 11:10:26   [#74]
Romanie, mam wrazenie, że zakładasz, że każdy nauczyciel to wrazliway profesjonalista - zarówno w swoim przedmiocie jak i psychologii i pedagogice
to pieknie świadczy o ...Tobie, ale niestety nie zmienia faktu, że cześć nauczycieli to delikatnie mówiąc nieprofesjonaliści (bo o róznej maści przypadkowych psychopatach, sadystach i zwyczajnie głupich osobach nie wspomnę)

dając WSZYSTKIM nauczycielom swobodę w dobieraniu metod pedagogicznych (a sa teorie np. zezwalające na kary fizyczne) narażasz uczniów (wszystkich - nie tylko chamów i bandytów, ale tez tych nadwrazliwych, niesmiałych zakompleksionych, neurotycznych i bliskich załamania nerwowego) na doświadczenia traumatyczne
wydaje mi sie, że nie ma zgodności wśród pedagogów (teoretyków i praktyków) co do efektywności metod wychowawczych - czasem jedne sa sprzeczne wobec drugich
dlatego niebezpiecznea jest nadmioerna dowolność
łatwiej prawnie ograniczyc te dzałania, które zawierają ryzyko KRZYWDY
...i tak sie to tez właśnie dzieje
RomanG01-12-2003 11:32:55   [#75]

> łatwiej prawnie ograniczyć te działania, które zawierają ryzyko KRZYWDY

Zakłada się, że każdy działa w dobrej wierze.

Nie wolno ograniczać praw policjantom, dlatego że kilku kiedyś nadużyło swojej władzy, gwałcąc młodą dziewczynę.

Nie wolno ograniczać prawa sędziego do "swobodnej oceny dowodów", bo któryś kiedyś wydał niesprawiedliwy, czy wręcz stronniczy wyrok.

Nie wolno zabronić ludziom posiadania noży, bo ktoś kiedyś takim nożem zabił drugiego człowieka.

Nie wolno ograniczać praw nauczycieli...

Należy po pierwsze ich dobrze kształcić, odpowiednio selekcjonować i wyciągać konsekwencje za ewidentnie złe wykorzystywanie przysługującej im władzy. Zły nauczyciel nie może być w szkole świętą krową, KN nie powinna uniemożliwiać pozbycia się nieudolnego "pedagoga".
Należy przy tym pamiętać o szerokiej autonomii decyzyjnej nauczyciela, o jego prawie do kierowania się własnym oglądem sytuacji, własnym doświadczeniem pedagogicznym, o prawie swobodnego doboru metod wychowawczych, należy domniemywać dobrą wiarę.
Słowem - piętnujmy nieudolność, lecz nie wylewajmy dziecka z kąpielą.

> są teorie zezwalające na kary fizyczne

Tyle że generalnie w orzecznictwie sądowym przyjęło się, iż do stosowania tzw. klapsów rodzicielskich (jako uwarunkowanych miłością) mają prawo praktycznie rzecz biorąc wyłącznie rodzice - jest to tzw. kontratyp zwyczajowy.
Gdy nie ma takiego prawa ciocia, bądź sąsiadka, nie ma go tym bardziej nauczyciel.

Małgoś01-12-2003 11:54:10   [#76]
Romanie ... kto zakłada działanie w dobrej wierze?
Prawo tego nie zakłada
Władza tego nie zakłada
i wiesz? ...ja tego tez nie zakładam :-)

Mam wrazenie, że na kilka sposobów uzywamy słowa PRAWO,
bo nie jest prawem dla policjanta uzywanie pałki, ale jest nim obrona (uzasadniona)
Dlatego przypuszczam, że nauczyciel, który pobiłby ucznia wciskajacego mu kubeł na głowę, nie byłby oskarzony o przemoc wobec ucznia, ale uznanoby ze działał w obronie koniecznej
Natomiast nauczyciel, który zabrania uczniowi wstepu do szkoły, bo ten przeszkadza na lekcjach, naduzywa swoich kompetencji (nie ma tu mowy o zadbnych prawach nauczyciela, ale o ograniczaniu praw ucznia)
Ntomiast pod fragmentem o tym, co nalezy w oświacie uzdrowić podpisuję się wszystkimi kończynami :-)
PS. O żadnych klapsach w orzecznictwie sadowym nie słyszałam - i nie pochwalam klapsologii, bo klaps klapsowi nie równy - a dłoń niekiedy zwija sie w pięść lub półpieść i znowu problem dodatkowych interpretacji - nie mówiąc o konieczności zdefiniowania pojecia klapsa ;-)
A tak serio - Romanie, dla mnie klaps jest przemocą - tak samo dotkliwą jak pięść
I wierz mi, że mozna wychować dziecko bez klapsów ..bez przemocy fizycznej
RomanG01-12-2003 12:35:48   [#77]

Art. 7 Kodeksu cywilnego:
Jeżeli ustawa uzależnia skutki prawne od dobrej lub złej wiary [a tu tak do pewnego stopnia może być, bo jest to szalenie ważne w ocenie pracy nauczyciela -przyp. mój], domniemywa się istnienie dobrej wiary

O kontratypach więcej tutaj:
http://panda.bg.univ.gda.pl/~waryl/kontra.htm

Natomiast nauczyciel, który zabrania uczniowi wstępu do szkoły, bo ten przeszkadza na lekcjach, nadużywa swoich kompetencji (nie ma tu mowy o żadnych prawach nauczyciela, ale o ograniczaniu praw ucznia)

Nie mówimy o przeszkadzaniu na lekcjach, lecz o skrajnych przypadkach utrudniania, czy wręcz uniemożliwiania pracy szkoły, jej normalnego funkcjonowania.

Dlatego szkoła nie nadużywa wtedy swoich kompetencji, ale realizuje ustawowy obowiązek opieki nad uczniami, w tym zapewnienia im bezpieczeństwa przede wszystkim. Jest to kontratypowe działanie w ramach uprawnień i obowiązków służbowych.

Ograniczenie prawa ucznia do nauki jest w pewnych przypadkach jak najbardziej uzasadnione: gdy ochrona tego prawa byłaby sprzeczna z zasadami współżycia społecznego, określa to art. 5 Kodeksu cywilnego (wg moich przypuszczeń MENiS po prostu nie zna tego przepisu!), albo sposób, w jaki uczeń korzysta z tego prawa uniemożliwia osiągnięcie celów, jakie państwo wyznaczyło wobec uczniów (wszystkich!), uchwalając przepisy prawa oświatowego.
Gosiu, kto z godnie z wolą ustawodawcy, stoi na straży osiągnięcia tych celów i kto ponosi za to odpowiedzialność? Nie kto inny, tylko nauczyciel i dyrektor szkoły!

AnJa01-12-2003 13:59:03   [#78]

Romanie:-)

Z Twoimi pogladami, to ja się mogę zgadzać ( i często zgadzam), ale żeby zaraz lubić;-)

A ze wzgldu na huśtawkę poglądów (moich) wynikającą ze zmieniania pogladów (moich) w pod wpływem sensowności pogladów(Waszych) przestanę czytać sygnowane przez Was posty;-)

Ja jestem prosty człowiek, chcę ( jak Czesio z dawnego Kabareciku)wiedzieć: mam grać?

W związku z powyższym nalegam na natychmiastowe ujednolicenie stanowisk w kwestiach wychowawczych!!!!!!

No!!!!

RomanG01-12-2003 14:03:42   [#79]

AnJa!

:-)))
Małgoś01-12-2003 16:01:31   [#80]

Romanie

Aleś mia zadał roboty - zakneblowałes mnie na kilka godzin - zanim ja te kontratypy przerobię ...na swoje ;-)

ale

czy UoSO jest tą, ktora (w myśl Art. 7 Kodeksu cywilnego)
uzależnia skutki prawne od dobrej lub złej wiar, domniemywa się istnienie dobrej wiary, a jesli twierdzisz, że tak, to ...skąd o tym wiesz?

AnJa01-12-2003 16:16:08   [#81]

Roman domniemywa istnienie dobrej wiary bo: "to dobry człowiek jest"

A jaka kobieta była to już dawno Boguś L. wyartykułował był ;-)

RomanG01-12-2003 17:21:25   [#82]

Napisałaś, Gosiu:

Romanie ... kto zakłada działanie w dobrej wierze?
Prawo tego nie zakłada

Ja myślę, że właśnie zakłada, musi to wręcz być zasadą prawną na gruncie prawa cywilnego, analogicznie do zasady domniemania niewinności na gruncie prawa karnego.

W u.s.o. bezpośrednio tego sformułowania nie znalazłem.

Małgoś02-12-2003 00:05:17   [#83]

Romanie - tak bardzo osobiscie zapytam jesli można ;-)

czy Twoje dziecię przekroczyło juz oficjalnie progi szkolne?

Pytam, bo mnie się trochę poglądy na oświatę, szkołę i jej funkcje skopały, gdy moje zaczeły uczęszczać do szkół.

I własnie ze względu na kilka przypadków powaznych błedów wychowawczych, nie wyobrażam sobie, by wszyscy nauczyciele mieli zwiekszone kompetencje wychowawcze, przy jednoczesnym braku skutecznych metod weryfikacji ich nie tyle formalnych kwalifikacji, a przede wszystkim ...predyspozycji osobowościowych

PS. Oczywiście chodzi nie tylko o urazone moje uczucia matczyne, ale też doświadczenia wielu innych uczniów.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]