Forum OSKKO - wątek

TEMAT: konsultujemy " przedłużenie okresu nauki"
strony: [ 1 ][ 2 ]
beera04-10-2003 10:49:31   [#51]

Guzik tam:-)))

Maeljas- bardzo dobrze, że rozpoczęłaś ten wątek!!!

Nie ukrywam, ze dowiedzialam się dzięki niemu więcej o możliwości przedlużenia nauki dziecka niż podczas dwóch lat w ciągu ktorych ten przepis obowiązywal!

Kiedy napotyka się schody na początku trudno je samotnie przebyc, dopiero rozmowa z kims takim jak Ty,Karolina, Rychu, Adaa i wszyscy inni, pozwalają stopień po stopniu schody spokojnie przejśc.

Jedną mam tylko do Ciebie pretensję- czemu, kurka, nigdy nie wyświetlasz swojego maila?????Matko!!!! Mialam ochotę napisac ze sto razy, ale nie bylo adresu!!!! :-)

maeljas04-10-2003 11:02:39   [#52]

oj

kadź mi .....tego mi trzeba

-bo "przerabiam" kolejną lekcję - dostosowanie warunków na sprawdzianie uczniowi z autyzmem - okazuje się, że po raz kolejny teoria do praktyki nijak sie ma- na razie to nawet pisać mi się o tym nie chce -

rada "miłej pani " z OKE - to niech państwo namówią rodziców, żeby wystapili z wnioskiem o zwolnienie z egzaminu .........

 

maila nie było, bo mam sklerozę - nie wpisywałam

beera04-10-2003 11:36:16   [#53]

;-))

Nie muszę kadzic wystarczy, że postaram sie o prawdomownośc:-))

Swoja drogą- mam własnie kanal z dzieckiem autystycznym, Odkrylismy, ze nie spelnia obowiązku nauki i dopiero teraz wszczęłam całą procedurę.Następne bicie sie o godziny rewalidacyjno- wychowawcze..

brrrr

Grzegorz05-10-2003 01:02:56   [#54]

Nie zamykajmy tego wątku!

Witam wszystkich i powracam do dyskusji :)

 

Z ostatnich postów wynika, że w zasadzie sobie wszystko wyjaśniliśmy, więc nie ma potrzeby zmiany par.3 ust.7. Jeżeli tak, to przypominam jeszcze raz wątek Karoliny o jej perypetiach: http://www.oskko.edu.pl/forum/thread.php?t=3444#FBK . Przypomnę też wam, że Karolina nie jest przeciętnym rodzicem, jakich spotykamy w szkole. Karolino, przypomnij wszystkim, jak długo zmagałaś się z załatwianiem wydłużenia i po jakim czasie wreszcie dopięłaś swego. Daję sobie łeb uciąć, że znakomita większość rodziców będąc na miejscu Karoliny „odpuściłaby ten temat” po pierwszej rozmowie z dyrektorką. Pomijam już fakt, że owa znakomita większość w ogóle nie wie o takim przepisie.

 

Dodam jeszcze, że cała inicjatywa leżała po stronie Karoliny ( a więc rodzica), a nie nauczycielki. (jeśli było inaczej – wyprowadź mnie Karolino z błędu). O czym to świadczy? Pytanie retoryczne.

 

Jestem głęboko przekonany, że zapis o wydłużeniu okresu nauki ma sens. Na co dzień widzę, jak moja niepełnosprawna córka osiąga ciągłe postępy. Tempo osiągania tych postępów bywa różne, nie jest jednak spowodowane zaniedbaniem w nauce, czy zwykłym lenistwem. Natalia ciężko pracuje na swoje sukcesy, jest bardzo ambitna. Nie ma więc żadnych podstaw, by miała powtarzać którąś klasę. Jeśli więc efekty nie przychodzą w spodziewanym czasie, aż się prosi wydłużyć jej etap edukacyjny. O tym wszystkim powinien wiedzieć przede wszystkim nauczyciel!  Dlaczego tak rzadko zdarza się wydłużanie nauki, a jeśli już, to zwykle na wniosek rodzica? Czyżby w szkołach nie było dzieci z problemami?

 

Dlatego uważam, że nie możemy tak zamknąć tego wątku. Musimy wypracować zapis, dzięki któremu procedura wydłużenia etapu będzie jasna i nie będzie uzależniona od przeróżnych interpretacji i widzimisiów. Przypomnijcie: jedni pisali tu, że to dyrektor decyduje, inni, że RP. A to z opinią RP, to z opinią PPP, ktoś inny znów: bez opinii. Karolina otrzymała jakiś czas temu interpretacje z menisu i z cmppp – obie diametralnie różne. I tak w kółko. Czy to jest jasna interpretacja przepisu?

 

Zatem po kolei:

 

Asia (post nr 32) zaproponowała brzmienie Par.3, pkt.7:

Par. 3. pkt. 7 Dla uczniów niepełnosprawnych - w rozumieniu przepisów
odrębnych, w tym objętych kształceniem integracyjnym, specjalnym lub indywidualnym
- można przedłużyć okres nauki na każdym etapie
edukacyjnym co najmniej o jeden rok, zwiększając proporcjonalnie liczbę godzin zajęć edukacyjnych.

Dostrzegam w tak sformułowanej wersji pewien błąd. Mianowicie wynika z niej, że warunkiem niezbędnym jest, by uczeń był niepełnosprawny w rozumieniu rozporządzenia MPiPS z dnia 1 lutego 2002r. w sprawie kryteriów oceny niepełnosprawności u osób w wieku do 16 roku życia (Dz. U. 02.17.162): http://isip.sejm.gov.pl/PRAWO.nsf/4326b1a242fc14fd412563d20069fee3/fa02bb317a21ce57c1256b76003ff9bd/$FILE/D20020162.pdf

W rozporządzeniu tym w par.2, ust.1 mamy listę stanów chorobowych, które uzasadniają zakwalifikowanie dziecka do grona niepełnosprawnych. M.in. w punkcie 3 czytamy:

3)     upośledzenie umysłowe, począwszy od upośledzenia w stopniu umiarkowanym,

Już o tym wcześniej pisałem, więc tylko powtórzę, że w szkołach specjalnych większość dzieci posiada lekkie upośledzenie umysł. orzeczone przez PPP. Jeśli dziecko poza lekkim upośledzeniem umysłowym nie ma innych stwierdzonych schorzeń lub wad rozwojowych, nie ma podstaw, aby komisja wydała mu orzeczenie o niepełnosprawności. Zatem w rozumieniu w/w przepisu takie dziecko nie jest dzieckiem niepełnosprawnym. Znam takie przypadki! A co za tym idzie teoretycznie dyrektor mógłby odmówić wydłużenia nauki takiemu dziecku argumentując to brakiem orzeczenia o niepełnosprawnoiści.

Będę się więc upierał przy swojej wersji (post nr 30), która dopuszcza wydłużenie nauki zarówno u dzieci niepełnosprawnych w rozumieniu rozporządzenia MPiPS, jak również na podstawie orzeczenia wydanego przez PPP.

Pozostaje jeszcze doprecyzowanie słówka „może”. Generalnie zgadzam się z wersją zaproponowaną przez Rycha. Po przeanalizowaniu różnych wariantów optymalna wydaje mi się wersja następująca:

§3.

7. Na wniosek lub za zgodą rodziców dyrektor szkoły po zasięgnięciu opinii rady pedagogicznej i publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej, w tym poradni specjalistycznej przedłuża uczniom niepełnosprawnym posiadającym orzeczenie o niepełnosprawności na podstawie odrębnych przepisów lub których kształcenie i wychowanie odbywa się na podstawie art.71b ustawy o systemie oświaty okres nauki na każdym etapie edukacyjnym co najmniej o jeden rok, zwiększając proporcjonalnie liczbę godzin zajęć edukacyjnych.

Być może brzmi to trochę karkołomnie, ale moim zdaniem logicznie tekst jest spójny i zrozumiały.

Spróbuję krótko uzasadnić takie brzmienie.

  1. Przepis dopuszcza inicjatywę zarówno rodzica, jak również nauczyciela, wychowawcy, dyrektora. Warunek – musi być zgoda rodziców. W przypadku zgody rodziców dyrektor jest zobligowany przedłużyć etap.
  2. Dyrektor zasięga opinii RP i PPP. Uważam, że jedna i druga jest ważna. Zwłaszcza w tej drugiej powinny się znaleźć wskazówki dotyczące realizacji wydłużenia etapu. Ale! Dyrektor tylko zasięga opinii. Tak więc w przypadku negatywnej opinii RP lub PPP mimo wszystko przedłuża etap.
  3. Doprecyzowałem pojecie niepełnosprawności uczniów, by z przedłużenia etapu mogli korzystać uczniowie ze szkół specjalnych z lekkim upośledzeniem umysł., a nie posiadający orzeczenia o niepełnosprawności.

 

Czy takie brzmienie par.3, ust.7 jest dla was do przyjęcia? Jeżeli możecie, bardzo proszę o zaprezentowanie konkretnych przykładów, w przypadku których ten przepis byłby niewłaściwy (nawet najbardziej wydumanych).

 

Pozdrawiam i czekam na wasz odzew. :)

maeljas05-10-2003 09:33:06   [#55]

Grzegorzu

własciwie to ja zaczęłam ten wątek -i szczerze -

śledząc dyskusję ( niestety z doskoku) miałam mieszane odczucia

chodziło nam z Karoliną o to samo co Tobie ale...

jeżeli czytam, że obecny zapis jest dobry, że niektórzy wręcz wolą ,aby pozostawic im dowolność -   aby nie wiązały dyrektorów  zbyt szczegółowe  procedury

- to uznałam, że nie ma sensu tego ciągnąć

mnie rażą i to wybitnie róznice własnie w "procedurach"

- bo wyszło mi, ze w każdej szkole inaczej ta kwestia jest rozpatrywana -czyli chodzi o " nieszczęsne" papierki - w jednej szkole dyrektorowi wystarczy wniosek rodzica i opinia nauczycieli uczących dziecko, w innej będzie wymagana opinia z poradnii ; w innej oprócz wymienionych jeszcze inne kwity 

a właśnie z tego powodu zaczęłyśmy Z Karoliną drążyć temat 

Pozwól że Cię zacytuję:

Już o tym wcześniej pisałem, więc tylko powtórzę, że w szkołach specjalnych większość dzieci posiada lekkie upośledzenie umysł. orzeczone przez PPP. Jeśli dziecko poza lekkim upośledzeniem umysłowym nie ma innych stwierdzonych schorzeń lub wad rozwojowych, nie ma podstaw, aby komisja wydała mu orzeczenie o niepełnosprawności. Zatem w rozumieniu w/w przepisu takie dziecko nie jest dzieckiem niepełnosprawnym. Znam takie przypadki! A co za tym idzie teoretycznie dyrektor mógłby odmówić wydłużenia nauki takiemu dziecku argumentując to brakiem orzeczenia o niepełnosprawnoiści.

Będę się więc upierał przy swojej wersji (post nr 30), która dopuszcza wydłużenie nauki zarówno u dzieci niepełnosprawnych w rozumieniu rozporządzenia MPiPS, jak również na podstawie orzeczenia wydanego przez PPP

Ja niestety tez znam takie przypadki - znam i odwrotne - dziecko - ma orzeczenie o niepełnosprawności - ale nie ma orzeczenia do nauczania specjalnego - nie jest traktowane jako "Niepełnosprawne"

Niedługo mija termin wypełniania arkuszy do GUS

Tam wykazujemy uczniów z orzeczeniem do naucznia specjanego - czy wszystkich uczniów z orzeczeniem o niepełnosprawnośći???

W ubiegłym roku poprawiałam swoje " zeznania" - kazano mi uwzględnić tylko tych, którzy mają orzeczenie o kształceniu specjalnym.

Grzegorz05-10-2003 21:27:03   [#56]

Maelias :)

Widzę, że nastąpiło wycofanie na wcześniej zajmowane pozycje. :)

Zupełnie nie rozumiem twojej wypowiedzi. Piszesz tak:

jeżeli czytam, że obecny zapis jest dobry, że niektórzy wręcz wolą ,aby pozostawic im dowolność -   aby nie wiązały dyrektorów  zbyt szczegółowe  procedury

- to uznałam, że nie ma sensu tego ciągnąć

mnie rażą i to wybitnie róznice własnie w "procedurach"

- bo wyszło mi, ze w każdej szkole inaczej ta kwestia jest rozpatrywana -czyli chodzi o " nieszczęsne" papierki - w jednej szkole dyrektorowi wystarczy wniosek rodzica i opinia nauczycieli uczących dziecko, w innej będzie wymagana opinia z poradnii ; w innej oprócz wymienionych jeszcze inne kwity 

Ja niestety tez znam takie przypadki - znam i odwrotne - dziecko - ma orzeczenie o niepełnosprawności - ale nie ma orzeczenia do nauczania specjalnego - nie jest traktowane jako "Niepełnosprawne"

O co chodzi? Przecież proponowany przeze mnie nowy tekst przepisu ma właśnie zapobiegać różnicom w procedurach i interpretacjach. Żeby w każdej szkole nie było inaczej, tylko taki sam standard.

Zwracam uwagę na jeszcze jedną zaletę takiego rozwiązania. Dyrektor przy wszczęciu procedury wydłużenia uczniowi etapu nie jest uzależniony w żaden sposób od organu. Decyzję o przedłużeniu "podejmuje" niejako za niego jednoznacznie brzmiacy zapis w rozporządzeniu.

Czyż nie o to nam wszystkim tu chodziło?

Karolina05-10-2003 23:20:21   [#57]

Narazie nie mogę powiedzięc nic więcej oprocz tego, że cieszę się z postów Grzegorza (bardzo mądrych i bardzo pochlebiających mi - dzięki) i oferuję jak i on dalszą dyskusję.

A nic wiecęj nie mogę powiedzieć nie z tego, że nie mam co mówić ;-) Ale z tego , że padam na nos - orgaznizowałam w sobotę i niedizelę szkolenia dla nauczycieli i rodzicow dotyczące rozwoju człowieka, teraz pukam sie w czambuł, ze mogłam to tu ogłosić - bo zawsze zależy mi na tym - aby to co mówi Bożena Bejnar Slawow dotarło do wszystkich - a może i wówczas byloby mniej problemów z interpertacją na korzyść dziecka?

Na stronie nadzwyczajnych dzieci - o niej

Zatem obiecuję tu powrócić ;-)

Karolina05-10-2003 23:22:23   [#58]

a...

odpowiadając Grzegorzowi - z zapisem zmagałam się dwa lata i to z pozycji rodzica - wyłącznie ;-)

beera08-10-2003 12:32:51   [#59]

dyskusja jest wtedy, gdy są dyskutanci:-)

Więc zmartwienie Grzegorza  dotyczące zamknięcia jej jest niepotrzebne:-))

Moje dwa grzyby w barszcz- przepraszam, ze tak późno, ale rózne tu mnie dopadły skrzeczące okruchy rzeczywistości.

Przeczytałam uważnie posty Grzegorza i rzeczywiście, biję się w piersi- wsadziłam wszystkie dzieci z potrzebą wydłużenia etapu edukacyjnego do jednego worka "niepełnosprawny"

Widzę potrzebę objęcia możliwością przedłużenia etapu takze dzieci, o ktorych pisze Grzegorz

czy wobec tego nie wystarczy taka zmiana?
Par. 3. pkt. 7 Dla uczniów niepełnosprawnych - w rozumieniu przepisów odrębnych  oraz objętych kształceniem integracyjnym, specjalnym lub indywidualnym - można przedłużyć okres nauki na każdym etapie edukacyjnym co najmniej o jeden rok, zwiększając proporcjonalnie liczbę godzin zajęć edukacyjnych.

Co bowiem oznacza wprowadzenie zapisu w brzmieniu proponowanym przez Grzegorza:
7. Na wniosek lub za zgodą rodziców dyrektor szkoły po zasięgnięciu opinii rady pedagogicznej i publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej, w tym poradni specjalistycznej przedłuża uczniom niepełnosprawnym
posiadającym orzeczenie o niepełnosprawności na podstawie odrębnych przepisów lub których kształcenie i wychowanie odbywa się na podstawie art.71b ustawy o systemie oświaty okres nauki na każdym etapie edukacyjnym co najmniej o jeden rok, zwiększając proporcjonalnie liczbę godzin zajęć edukacyjnych.

oznacza mianowicie, że koniecznym warunkiem dla wydłużenie etapu edukacyjnego JEST OPINIA PPP. O ile  zasadne wydaje mi się uzyskanie tej opinii w przypadku dziecka realizujacego program szkoły specjalnej ( ale też nie do końca- uczeń ma orzeczenie o realizowaniu programu szkoły specjalnej , czy dyrektor MUSI jeszcze posiłkować się kolejną opinią w sprawie wydlużenia etapu? Czemu nie może tej decyzji podjąć sam?) to opinia ta w przypadku dziecka niepełnosprawnego posiadającego orzeczenie o niepełnosprawności, a będącego w tzw normie jest już zupełnie kwiatkiem do kożucha.
Zbyt dużo narzędzi daje się tu PPP odbierając je tym samym dyrektorowi.

Oczywiście piszę ten post zakładając dobrą wole dyrka- żeby było jasne. Być może dla unikającego trudu wydłużania etapu dyrektora opinia taka stanowić będzie przymus.

teraz uzasadnienie Grzegorza:

Przepis dopuszcza inicjatywę zarówno rodzica, jak również nauczyciela, wychowawcy, dyrektora. Warunek – musi być zgoda rodziców. W przypadku zgody rodziców dyrektor jest zobligowany przedłużyć etap.
Co w przypadku BRAKU zgody rodzica?

Pozostaje pozostawienie dziecka na drugi rok w tej samej klasie:-(
Doprowadzimy do sytuacji, w ktorej narzędzie POMOCY ( bo tak rozumiem przedłużenie etapu) dziecku zostanie szkole wytrącone!

 

Dyrektor zasięga opinii RP i PPP. Uważam, że jedna i druga jest ważna. Zwłaszcza w tej drugiej powinny się znaleźć wskazówki dotyczące realizacji wydłużenia etapu. Ale! Dyrektor tylko zasięga opinii. Tak więc w przypadku negatywnej opinii RP lub PPP mimo wszystko przedłuża etap.
Czas oczekiwania na taką opinię to około pół roku.  Powtarzam, to co wyżej w przypadku dzieci z niepełnosprawnością może nie jest ona wcale ( ta opinia) konieczna?

Doprecyzowałem pojecie niepełnosprawności uczniów, by z przedłużenia etapu mogli korzystać uczniowie ze szkół specjalnych z lekkim upośledzeniem umysł., a nie posiadający orzeczenia o niepełnosprawności.
OK:-) Ale ulatwiając jednym  nie powinniśmy utrudniać innym,.

Trzeba wilka zadowolić i owcę żywą pozostawić;-)

Grzegorz08-10-2003 22:43:55   [#60]

obawiam się...

że dyskutanci odeszli, gdyż uznali że drepczemy w miejscu. :) Ale ja tak nie uważam, dlatego kontynuuję...

Asiu, w dalszym ciągu dostrzegam pewne nieścisłości w twojej wersji:

Par. 3. pkt. 7 Dla uczniów niepełnosprawnych - w rozumieniu przepisów odrębnych  oraz objętych kształceniem integracyjnym, specjalnym lub indywidualnym - można przedłużyć okres nauki na każdym etapie edukacyjnym co najmniej o jeden rok, zwiększając proporcjonalnie liczbę godzin zajęć edukacyjnych.

Cóż oznacza słowo oraz? Oznacza mianowicie, że na podstawie takiego przepisu można wydłużyć etap m.in. uczniom objetym kształceniem integracyjnym, a więc wszystkim uczniom klasy lub szkoły integracyjnej - również w pełni sprawnym.

Ponadto w dalszym ciągu pozostawiasz słowo można. A więc zakładasz dobrą wolę dyrektora. I słusznie. Jeśli jednak takiej woli zabraknie? Nie znam dokładnie powodów, dla których dyrektorka z pewnej wielkopolskiej szkoły zwlekała 2 lata z decyzją o przedłużeniu etapu. Trudno mi tu jednak doszukać się dobrej woli.

Przyjmuję twoją krytykę zasięgania opinii w PPP. Wprowadziłem taki zapis, ponieważ uważam, że w przeciętnej polskiej szkole uczeń niepełnosprawny to wciąż dość rzadkie zjawisko, a więc nietypowe. Ponadto przeciętny nauczyciel nie jest dobrze przygotowany do pracy z uczniami niepełnosprawnymi, ze specyficznymi trudnosciami w nauce. Również na tym forum często zdarzały się pytania i prośby dotyczące organizacji nauki uczniom niepełnosprawnym. Stąd pomyslałem, że PPP mogłaby tu służyć radą i pomocą, jak sobie praktycznie poradzić z przedłużaniem etapu. Podkreślam: nie chodzi mi o kolejne orzeczenie o np. potrzebie kształcenia specjalnego, lecz o opinię i poradę, jak sobie poradzić z problemem przedłużenia.

Z drugiej strony nie odbieram żadnych narzędzi dyrektorowi! Wręcz przeciwnie - opinia PPP jest kolejnym istotnym narzędziem w rękach dyrektora, które powinno ułatwić realizację przedłużenia. Jeśli się jednak zdarzy (co nie daj Boże), że opinia PPP nic nowego nie wniesie, to dyrektor i tak organizuje przedłużenie etapu odrzucając to narzędzie. Widać więc wyraźnie, że opinia PPP pełni w tym przypadku jedynie rolę pomocniczą.

Podobnie pojmuję też opinię RP.

Jeszcze jedna kwestia.

Co w przypadku BRAKU zgody rodzica?

Myślę, że się ze mną zgodzisz, że nigdy nie uda się w pełni skutecznie pomóc dziecku, jeśli będzie się to odbywać wbrew woli jego rodziców. Zwłaszcza przy nauczaniu dzieci niepełnosprawnych pełne współdziałanie z rodzicami jest kwestią elementarną. Istotnie, bywają przypadki, że rodzic może się nie zgodzić na przedłużenie, gdyż będzie traktował przedłużenie na równi z powtarzaniem. A tutaj może już zadziałać presja rodziny, znajomych, sąsiadów. Absolutnie nie dlatego, że sam jestem rodzicem, uważam że wola rodziców powinna tu być uszanowana. Moim zdaniem, lepiej jest przekonać rodzica siłą argumentów niż argumentami siły.

Zgadzając się częściowo z twoimi obawami, Asiu proponuję rozwiązanie optymalne również dla dyrektora. Oto moja kolejna wersja:

7. Na wniosek lub za zgodą rodziców dyrektor szkoły przedłuża uczniom niepełnosprawnym posiadającym orzeczenie o niepełnosprawności na podstawie odrębnych przepisów lub których kształcenie i wychowanie odbywa się na podstawie art.71b ustawy o systemie oświaty okres nauki na każdym etapie edukacyjnym co najmniej o jeden rok, zwiększając proporcjonalnie liczbę godzin zajęć edukacyjnych. Dyrektor może w tej sprawie zasięgnąć opinii rady pedagogicznej i publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej, w tym poradni specjalistycznej.

Jak się wam podoba w tym brzmieniu?

Karolina10-10-2003 15:04:46   [#61]

Pogubiłam się już w tych brzmieniach ale widze, że tak naprawdę Asia i Grzegorz mają się ku sobie blisko ;-))) w temacie wydłużania okresu nauki, rzecz jasna ;-)

Zapis z ostatniego postu Grzegorza jest czytelny i pozostawiam moim zdanie wolną rękę dyrektorowi. Jednocześnie jest zapis dający prawa rodzicom - to dobrze.

Wiem, że bardzo często rodzice nie zgadzają się z opinią nauczyciela ale tak jak i w innych sprawach pozostawiłabym im ten atut w ręce. Jeśli nie wyraża zgody nauczyciele będzie miał otwrta drogę do pozostawienia ucznia na drugi rok, co będzie przykre i będzie szkoda dla dziecka. A by do tego nie doszło wierze, że nauczycie zrobi wszytsko aby przekonać rodzica ze to najlepsze wyjście. Na ile w praktyce będzie mu się to udawać to zobaczymy. Dobrze podkreslił Grzegorz - fakt wspólpracy z rodzicem, jeśli ta sprawa nie wyjdzie, nie wyjdą tez inne - w każdym wypadku musi być zgodnośc i pełne zaufanie.

Chociaż - tak myslę z drugiej strony - czy nauczyciel pyta rodzica czy może pozostawić ucznia na drugi rok? Nie opanował czegoś tam, dostaje jedynkę, najwyżej sznse na egzamin i rodzic nie ma tu nic do powiedzenia.

....

Nie wiem jak się dalej dyskusja pociągnie, myślę, że i tak zrobiliśmy dobrą robotę i udało nam się wypracować w miarę wspólne stanowisko. Wierze,ze jeśli jeszcze znajdziemy jakis dyskutantów to stanowisko jest prawie gotowe.

Czas to powoli zbierać w całośc. Mogę to zrobić - sęk w tym, iż zamierzam popatrzeć w morze, posłuchać szumu fal, popatrzeć na mewy i zdystansować się do wielu spraw które mi się tu intensywnie dzieją dookoła. Słowem nie będzie mnie dwa tygodnie - jadę nad morze z Michałem.

Wrócę wypoczęta ;-) I wezme się za końcówke - czyli pismo. Dziękuję wszystkim za zabranie głosu tu.

beera10-10-2003 16:25:41   [#62]

widziałam zdjęcie grzegorza

i slyszałam o nim wiele dobrego od marka, to chętnie z tym maniem:-)))

Co do reszty- musze sobie poukladać w glowie, to się odezwę

Karolina, a Ty tu?

Przeciez masz huk pracy teraz?

Karolina10-10-2003 19:14:30   [#63]

mam przerwę  - między pracą jak mnie pochłaniała ostatnio a jutrzejszym wyjazdem ;-)

A co do Grzegorza to się zgadzam bo widziałam w realu;-)

Renata10-10-2003 20:18:30   [#64]

Karolino, miłego wypoczynku:)

Asiu, zdecydowanie potwierdzam - nie tylko ze zdjęć...
Marek Pleśniar11-10-2003 19:33:28   [#65]
ten to ma dobrze:-)
Grzegorz11-10-2003 20:00:52   [#66]

:-))

Wszyscy mężczyźni są piękni, tylko czasem piwa brak.

A w Olsztynie nie zabrakło :))))

Marek Pleśniar11-10-2003 20:08:24   [#67]

hm

widziałem, byłem!

Poza tym jedna przez monitor tylko, hmmm, więc nie było jej na tym piwie.

A jakie wnioski? Dwa mam. Alternatywne:-))))

1. Jakoś jednak wybrały co ładniejsze mimo że nie wszystkie piwo. 

2. Co miała w kubeczku asia? ;-)

Grzegorz11-10-2003 20:57:35   [#68]

Zboczyliśmy z tematu...

Zatem czekamy na Karolinę i wracamy do tematu?
beera14-10-2003 09:02:09   [#69]

yhm, poczekajmy

na karolinę

mam problem z tą zgodą rodziców- po prostu. Rodzice, tak jak dyrektorzy są różni. W tej chwili mam przypadek, gdzie rodzice nie chcą rozpocząć realizacji obowiązku szkolnego dziecka...

Ale generalnie jestem skłonna przyjąć wasze argumenty i zgodzić się z  Grzegorza stawianiem sprawy.

Ale jeszcze-Powiem wam szczerze- ok?

Uważam, że poruszanie kwestii jednostkowych jest celowe i owszem, ale nie buduje obrazu całości.

Jak karolina i renatka wiedzą, odkąd  tu jestem, zawsze marzyło mi się kompleksowe poruszenie kwestii dzieci niepełnosprawnych w szkolach masowych, integracyjnych , czy specjalnych ( wiem, ze tej nazwy już nie ma).

jest tu strasznie dużo problemów do dotknięcia.
Przedłużenie etapu, spełnianie obowiązku szkolnego przez takie dzieci ( strasznie dużo problemów z tym) ilośc godzin indywidualnych zajęć rewalidacyjno- wychowawczych ( daję sobie głowę uciąć, ze są gminy, gdzie zamiast 10 godzin jest ich mniej) podręczniki dla tych dzieci, nauczanie indywidualne, dodatkowe zajęcia dla dzieci  z problemami nauczanych w szkole i wiele inych .

Wiem, ze to okropnie dużo pracy. Pewnie porównywalnie z pracą, którą zamierza włożyć Rychu z Daną przy przypatrywaniu się obowiązkowi szkolnemu. Ale tak naprawdę calościowe podejscie do problemu może mu tylko wyjść na korzyść.

Przepraszam, nie chcę być malkontentką- zeby było jasne. Ale po ustaleniu jak widzimy przedłużenie etapu warto wziąć na warsztat kolejną rzecz i z takich malych fragmencików spróbować ułożyć calość.

I nad tą całością jeszcze podyskutować:-)

maeljas14-10-2003 10:12:29   [#70]

Asiu

właśnie te kwestie jednostkowe składają się na całość, którą można nazwać wspieraniem rozwoju dziecka.

Ty borykasz się z decyzją rodzica, który nie chce posłać dziecka do szkoły, ktoś inny nie będzie w stanie wytłumaczyć rodzicowi, ze lepiej będzie , jak odroczy się obowiązek szkolny (pół biedy, gdy znamy opinię PPP na ten temat, ale ile razy zdarzało się , że rodzice nie pokazali takowej) 

ja teraz siedzę nad programem dla ucznia z autyzmem - i..........

ręce mi opadają

 - dziecko w normie - ma orzeczenie o kształceniu specjalnym - tu wszystko w porządku - tyle że wedle naszego prawa oświatowego program musi opierać się na podstawach programowych - które nijak nie "przylegają " do potrzeb dzieciaka ani jego możliwości ( o osiągnięciach koniecznych to nawet nie wspomnę - na sprawdzianie, czy egzaminie taki uczeń rozwiązuje arkusz standardowy)

więc

- jeżeli napiszę program pod dziecko - to złamię prawo

- jeżeli będę w zgodzie z prawem - to dzieciak nie będzie w stanie tego realizować - czytaj - niczego go nie nauczę

 

Grzegorz podjął wątek "przedłużania" i zaproponował:

 

Par. 3. pkt. 7 Dla uczniów niepełnosprawnych - w rozumieniu przepisów odrębnych  oraz objętych kształceniem integracyjnym, specjalnym lub indywidualnym - można przedłużyć okres nauki na każdym etapie edukacyjnym co najmniej o jeden rok, zwiększając proporcjonalnie liczbę godzin zajęć edukacyjnych.

Tylko jak technicznie wprowadzić w życie ten przepis - jeżeli dziecko nie ma nauczania indywidualnego? Wychodzi mi, że potrzebne są klasy zbiorcze ( paranoja) - bo przecież nie czarujmy się - nie da się tak indywidualizować pracy na lekcji, by to wszystko pogodzić - chyba żeby znieść system klasowo-lekcyjny) -

beera14-10-2003 10:30:04   [#71]

tak, maeljas

Dlatego moze warto zobaczyć sprawe bardziej calosciowo?

te male sprawy, o ktorych mówimy zbierzmy razem - ok?

Grzegorz14-10-2003 20:04:15   [#72]

Maelias

"Moja" wersja brzmiała:

7. Na wniosek lub za zgodą rodziców dyrektor szkoły przedłuża uczniom niepełnosprawnym posiadającym orzeczenie o niepełnosprawności na podstawie odrębnych przepisów lub których kształcenie i wychowanie odbywa się na podstawie art.71b ustawy o systemie oświaty okres nauki na każdym etapie edukacyjnym co najmniej o jeden rok, zwiększając proporcjonalnie liczbę godzin zajęć edukacyjnych. Dyrektor może w tej sprawie zasięgnąć opinii rady pedagogicznej i publicznej poradni psychologiczno-pedagogicznej, w tym poradni specjalistycznej.

Więc chyba wszystko jest OK.

Popieram propozycję Asi. Jestem za kompleksowym podejściem do tematu. Spróbuję zebrać informacje i nad tym pomyśleć.

Karolina14-10-2003 20:13:53   [#73]

Wpadłam tak tu miedzy kawką na tarasie a kawką obok tarasu i jest mi miło i błogo - ale przybiegłam was poczytać ;-))

Maeljas - w czym konkretnie problem? Sądzę, że nie w podstawie programwej - z którą ten chłopak nie będzie miał problemu tylko z metodami i środkami...

Nie bardzo tu mam warunki aby twórczo mysleć ale cieszę się, że dyskusja trwa nadal ;-))

Wielkie, słoneczne pozdrowienia z Darłówka ;-)

Karolina14-10-2003 20:17:34   [#74]

O....Grzegorz w miedzyczasie ;-)

Popieram propozycję Asi. Jestem za kompleksowym podejściem do tematu. Spróbuję zebrać informacje i nad tym pomyśleć.

I ja jestem za ;-)

maeljas14-10-2003 21:16:54   [#75]

Grzegorzu

Aluzję na podstawie wielkości liter poniała -

przepraszam - zacytowałam Asię z Twojego postu - kurcze ślepnę, czy co - a Asia mnie nie sprostowała???

Uważam, że Twoja propozycja jest najlepsza.

beera14-10-2003 21:31:42   [#76]

;-)))

Nie sprostowalam, bo mi się bardziej ta wersja podobala;-))))))

A szczerze?
ślepnę tez:-)

napisalaś, ze zacytujesz Grzegorza, to już cytatu nie czytalam, bo go znalam:-)))

Uważam, że powinien byc oblig- na pewno slowo "może" stwarza tu bariery, często nie do przejścia.

natomiast zapis
 Na wniosek lub za zgodą rodziców też mnie nie kusi- powiem szczerze:-(

Naprawdę często rodzice nie są dobrymi rzecznikami praw dziecka przynajmniej w kwestii obowiązku szkolnego dla dzieci niepełnosprawnych i tych nauczanych programem szkoły specjalnej
Usmiecham się gdy to pisze- nie raz tu mówilismy, ze rodzice są takimi rzecznikami i ze tego prawa im odbierać nie można.

Więc mimo wątpliwosci, jak juz mowiłam wczesniej, kupuję takie brzmienie.

maeljas14-10-2003 21:57:34   [#77]

nowych okularów

mi trzeba - to pewne - bo "Na wniosek lub za zgodą rodziców'

tez nie zauważyłam - ale nad tym możemy dyskutowac bez końca.......

Grzegorz15-10-2003 19:13:32   [#78]

:-)

Maelias, wiesz dobrze, że żadnej aluzji nie było. :)

Po prostu zaznaczyłem myszką, następnie ctrl+C, a dalej ctrl+V. :)

Co do rodziców, to bardzo długi temat. Moja żona napisała i obroniła w tym roku bardzo dobrą (moim zdaniem) pracę dyplomową nt. rodziców dzieci niepełnosprawnych. Postaram się trochę okroić i wkrótce zamieszczę w wymianie plików. Daje sporo do myślenia.

maeljas15-10-2003 19:37:08   [#79]

Gratuluję

żonie

Myślę, ze to dobry pomysł - chodzi mi o zamieszczenie pracy w wymianie plików.

Grzegorz15-10-2003 20:28:12   [#80]

OK

Na dobry początek proponuję teraz lekturę wstępu do pracy:

Marzeniem rodziców oczekujących narodzin dziecka jest udany poród i zdrowe potomstwo. Jakież jest ich rozczarowanie, kiedy się dowiadują, że na świat przyszło dziecko niepełnosprawne. Diagnoza niepełnosprawności rujnuje marzenia rodziny o normalnym, szczęśliwym życiu, zmienia wyobrażenia rodziców na temat własnej osoby, konfrontuje ich z rzeczywistością, na którą nie byli przygotowani. Doznają prawdziwego szoku. Zadręczają się pytaniem: Dlaczego ich to spotkało? Szukając przyczyny nieszczęścia, często obwiniają się nawzajem. Dochodzi do ochłodzenia stosunków domowych, niejednokrotnie do rozpadu małżeństwa. Nieobcy jest też im problem: Co zrobić z takim dzieckiem? Zabrać je do domu, czy może oddać do jakiegoś zakładu? Ale są też tacy, którzy nie mają wątpliwości: muszą dać dziecku szansę! Ich miłość rodzicielska każe przezwyciężyć trudności i poświęcić wszystko, by przystosować dziecko do życia. Bo, jak powiedział ks. Jan Twardowski: "Większym ryzykiem jest rodzić się, nie umrzeć".

Sytuacja rodziców, którym urodziło się dziecko niepełnosprawne, nie jest łatwa. Wymaga od nich ogromnego wysiłku psychicznego i fizycznego. Dzieci specjalnej troski, jak sama nazwa wskazuje, wymagają szczególnej opieki i świadomego zaangażowania rodziny w proces wychowawczy. Najważniejsze staje się wówczas dokonanie takich zmian w obrębie postaw i działań opiekuńczo-wychowawczych rodziny, aby mogła ona sprostać nowym zadaniom wynikającym z konieczności współdziałania w procesie rehabilitacji i edukacji swego dziecka.

Kiedy przed jedenastu laty urodziłam córkę z zespołem Downa i poszerzyłam tym samym grono rodziców dzieci niepełnosprawnych, stanęłam przed nową nie znaną mi wcześniej rzeczywistością, jaką jest świat ludzi upośledzonych. Dziś wiem, że fakt ten zaważył na moim życiu, przewartościował je, ale ostatecznie okazał się bardzo wzbogacającym doświadczeniem.

Moje kontakty z rodzicami niepełnosprawnych dzieci, częste rozmowy z nimi o wspólnych problemach skłoniły mnie do podjęcia próby analizy sytuacji psychospołecznej oraz materialno-bytowej rodzin wychowujących dzieci specjalnej troski. Ciekawiło mnie, w jakim stopniu narodziny dziecka upośledzonego wpływają na życie i funkcjonowanie jego rodziny? W których sferach ten wpływ jest największy, a w których niewielki? Jakie są negatywne, a jakie pozytywne skutki wychowywania dziecka niepełnosprawnego? Jakie z tego wypływają wnioski? Odpowiedzi na te pytania stały się dla mnie inspiracją do przeprowadzenia badań, a następnie napisania tej pracy.

Prezentowana praca składa się z dwóch części – teoretycznej i praktycznej. Część pierwszą tworzy rozdział I, w którym omówiono problem dziecka niepełnosprawnego w rodzinie w świetle badań i literatury.

W części drugiej, poświęconej badaniom własnym, znalazły się cztery rozdziały. W rozdziale drugim omówiono podstawy metodologiczne badań. Rozdział trzeci poświęcony jest omówieniu wyników badań sytuacji materialno-bytowej rodzin wychowujących niepełnosprawne dziecko, czwarty zaś omawia sytuację psychospołeczną badanych rodzin. Na zakończenie w rozdziale V przedstawiono wnioski i postulaty wynikające z przeprowadzonych badań.

Mając sprecyzowane problemy i hipotezy badawcze przystąpiłam do wyboru odpowiedniej metody badań, którą okazała się metoda indywidualnych przypadków. W badaniach zastosowałam kilka technik badawczych, tj. ankietę, wywiad otwarty pogłębiony oraz obserwację uczestniczącą. Badania zostały przeprowadzone w lutym i marcu 2003r. wśród rodzin wychowujących dziecko niepełnosprawne, zamieszkujących w różnych częściach Polski. Prawie wszystkie przebadane rodziny (z wyjątkiem dwóch) mieszkały w miastach. Ostatecznie w badaniach uczestniczyło 45 rodzin.

Mam nadzieję, że podjęcie tematu sytuacji rodzin wychowujących dzieci specjalnej troski, a także wyciągnięte na podstawie badań wnioski, obok swojej wartości użytkowej przyczynią się do lepszego zrozumienia problemów, z jakimi borykają się rodziny i ich niepełnosprawne dziecko. Wierzę, że niniejsza praca skłoni kolejne osoby do kontynuacji i pogłębienia podjętych badań i zajęcia się podobną problematyką, a w przyszłości doprowadzi to do stworzenia kompleksowego systemu wsparcia rodzin od momentu narodzin dziecka szczególnej troski. Jestem przekonana, iż taka prawdziwa pomoc jest ze wszech miar potrzebna, a w konsekwencji zaowocuje skuteczniejszym przygotowaniem niepełnosprawnych dzieci do dorosłego życia.

cdn...

maeljas15-10-2003 21:14:42   [#81]

Praca

zapowiada sie bardzo ciekawie

sądzę, że pomoże wielu z nas w codziennej pracy.

12 lat współpracuję z rodzicami dzieci niepełnospranych i jedno mogę powiedzieć - stale uczymy się nawzajem - dla mnie osobiście najtrudniejsze jest przełamanie w rodzicu bariery nieufności.

Grzegorz19-10-2003 16:49:57   [#82]

Cała praca liczy ponad 2MB...

więc chyba nie uda mi się zamieścic wszystkiego.

Zainteresowanym polecam więc rozdział "Dziecko niepełnosprawne w rodzinie w świetle badań i literatury", który zamieściłem w Wymianie plików (Artykuły i referaty).

Karolina21-10-2003 20:15:31   [#83]
Ciekawa lekturka i dla mnie sie zapowiada. Jeszcze kilka dni i z domku..bo to krzesło coś kurka mało wygodne ;-))

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ][ 2 ]