Forum OSKKO - wątek
TEMAT: |
DYŻURY UCZNIOWSKIE |
luska | 17-09-2003 17:03:30 [#01] |
---|
Czy prawo zezwala na organizowanie w szkole ( na korytarzu) dyżurów uczniowskich? |
AnJa | 17-09-2003 17:09:06 [#02] |
---|
Wewnętrzne - statut - tak. A ten czasami( jeśli jest nadany przez organ prowadzący chyba zawsze) jest opniowany przez ko pod kątem zgodności z prawem - i zapisy o dyżurach przechodzą. Co byłoby, gdyby ktoś ich organizacje lub, nie daj Boże wypadek zaskarżył - nie wiem. Ale chyba przesadzam z tym dmuchaniem na zimne;-) |
Marek Pleśniar | 17-09-2003 17:35:26 [#03] |
---|
wcale nie na zimne:-) Racja. Prawo, z tego co wiem, nie zabrania, ale muszą to jakoś mieć ujęte w statucie. I koleżeńska prośba do nowalijek;-) (nie muszą się stosować) - ponownie KRZYCZę! Nie piszcie wielkimi literami bo to nieładnie w netykiecie. :-) Oznacza to że krzyczysz:-) No i wyrózniasz swój tytuł spośród innych. Tak się KRZYCZY Tak się uśmiecha :-) Albo tak :) A tak się kula ze śmiechu:-))) |
RomanG | 17-09-2003 17:37:32 [#04] |
---|
A czy prawo zabrania organizowania dyżurów uczniowskich? ;-)
Jest to niewątpliwie metoda wychowawcza, a delegacje szkoły do wychowania zapisano w Ustawie o systemie oświaty. |
Marek Pleśniar | 17-09-2003 17:39:42 [#05] |
---|
wot, 2 minuty nieodświeżania i o:-) |
RomanG | 17-09-2003 17:40:46 [#06] |
---|
No! :-) Skąd wymóg, aby było to sprecyzowane w statucie? |
Marek Pleśniar | 17-09-2003 17:49:42 [#07] |
---|
no a skąd bedzie uczeń wiedział że można? ;-) jak prawo nie zabrania ni nie gada nic? :-))) |
krystyna | 17-09-2003 18:06:30 [#08] |
---|
i my przez cale lata mieliśmy ten zwyczaj - jeszcze w "starej" SP dyżur pełnili uczniowie klas VII i VIII, a potem w gimnazjum kl. II i przez pierwszy semestr III, a w drugim semestrze (dużo nauki, egzaminy) wskakiwały za nich już deczko oswojone ze szkołą pierwszaki.... Dyżurni mieli piękne identyfikatory, stolik przy drzwiach wejściowych, pięknie witali wchodzących, a w razie potrzeby kierowali lub doprowadzali gdzie trzeba... Pamiętam, jak podczas MJPS wizytatorzy byli zachwyceni postawą naszych dyżurnych - a przecież każdego dnia była to inna grupka uczniów... Ale było, minęło... Gdy rok temu, do szkoły próbowała wtargnąć grupa podchmielonej (czy tylko ?) starszej młodzieży, gdy wokół szkoły zaczęło krążyć coraz więcej dziwolągów, gdy zaczęliśmy sobie wyobrażać, co by było gdyby np. rozdrażniony (na głodzie...) dryblas uderzył, kopnął, wbił coś, zadrapał będąc samemu nie bardzo zdrowym - i tu mogę wymieniać jeszcze i jeszcze...... - stwierdziliśmy, że nie mamy prawa narażać dzieci, choćby się nigdy nic nie stało i chodziaż one bardzo te dyżury lubiły... Przy drzwiach stoi zawsze jedna z pań sprzątających i wszystko jest OK. A poza tym nie będziemy odbierać dzieciom prawa do nauki podczas obowiązkowych zajęć edukacyjnych. |
Gaba | 17-09-2003 18:16:01 [#09] |
---|
Marku, a jak się mówi szeptem... (do mnie mów...), Jezu, tyle złamałam tej netykiety, zwłaszcza kulając się i wrzeszcząc... ciekawa jestem, jak jest p... się śmiechu :-) |
Małgoś | 17-09-2003 18:20:35 [#10] |
---|
u nas przez jakiś czas były - w ramach "kształtowania odpowiedzialności za szkołę itd. ale już nie ma... bo musielibysmy postawic dyzur nad dyzurującymi (bo kwestia opieki nad niepełnoletnim dyżurnym, kwestia bezpieczeństwa, kwestia odrywania od lekcji, kwestia naduzyć - klasówki, sprawdzainy, "lepsze" i "gorsze" dni, kwestia, co z dyzurem, gdy klasa lekcje kończy wczesniej....ufffff) w sumie koszty przekroczyły zyski - a i jakoś tak widok siedzących uczniów na korytarzu podczas lekcji zawsze mnie niepokoi i "nie pasuje" do szkoły zrobilismy dyżury dobrowolne, bo zdarzały się jednostki, które ...nie chciały opuszczac lekcji zaczeło się rozłazić az ...zdechło ;-) |
Anka L | 17-09-2003 20:14:04 [#11] |
---|
w SP uczniowie z klas VI dyżurują tylko w czasie przerw, pomagają nauczycielom- przy szatni sprawdzają zmianę obuwia, prostują koleję przy sklepiku i do stołówki, pilnuję zeby nie wbiegano na najwyższe piętro do maluchów |
fredi | 17-09-2003 20:35:17 [#12] |
---|
Pani MENiS w jednym ze swoich pism wyrąźnie zabrania. |
Zola | 17-09-2003 21:43:19 [#13] |
---|
Fredi daj namiary na to pismo u nas dawno temu były dyżury ale miałam to samo odczucie ,co Małgosia teraz mam dyżury, tylko w maju podczas matur , dyżurni z klas III jak lwy bronia spokoju maturzystów pytamy w 4 salach w końcu szkoły, ale tam są tez toalety i biblioteka i zadaniem dyżurnych jest kierowąć uczniów do Wc na innych piętrach, i wpuszczać do biblioteki pojedynczo, coby hałasu nie było sprzataczki mają inne zadania i jakoś nie przyszło mi do głowy coby ja tam usadzić ale pomyslę |
luska | 17-09-2003 22:02:39 [#14] |
---|
ja też poproszę o namiary na to pismo - chodzi o dyżury w liceum, czy nie można np zorganizować dyżurów za pisemną zgodą rodziców? ; typu " wyrażam zgodę, aby mój syn/córka pełniła dyżur w dniu tym i tym...i pozostawał(a) wówczas pod opieką dyrekcji..." ??
Marku - zastosuję się :) chociaż chce mi się krzyczeć!, bo dyżury uczniów przydałyby się w mojej szkole a nie jestem pewna, czy ( pomimo zapisu w statucie ) mogę je uruchomić (ta Pani MENiS...) |
krystyna | 17-09-2003 22:13:20 [#15] |
---|
oczywiście, że takie dyżury mam i ja np. gdy w szkole jest organizowany jakiś konkurs czy olimpiada przedmiotowa trwająca bez przerwy 120 min., to daję sale gdzieś w końcu korytarza, odgradzam kilkoma stolikami, przy których mlodzież z SU ("dyżurni") pilnuje ciszy i porządku, zwłaszcza podczas przerw... Ale to jest zupełnie coś innego, niż całodzienne przebywanie uczniów przy wejściu do szkoły, gdzie mogą być narażeni na różne sytuacje, nie mówiąc już o zmarnowanych lekcjach... |
AnJa | 17-09-2003 22:17:41 [#16] |
---|
Małgoś, Luska ! Płacą nam niezłą kasę za bycie dyrektorem, więc trochę zaryzykujmy i zróbmy to zarz.wew. - każdy normalny szef ma do tego prawo, jeśli przepisy nadrzędne mu tego nie zabraniają! A jeśli Wam nie płacą i mimo to takimi duperelami sobie głowe zawracacie - to w imię czego???? |
fredi | 17-09-2003 22:30:58 [#17] |
---|
Nie pamiętam gdzie to było. Chyba na stronie któregoś KO jako pismo menis do KO. Uzasadnienie: uczeń traci lekcje, pozostaje bez opieki itp. |
fredi | 17-09-2003 22:32:02 [#18] |
---|
Ja uważam , ze to potrzebne , wychowawcze itp. jest się wtedy współgospodarzem |
luska | 17-09-2003 22:49:09 [#19] |
---|
A jak to jest u Was?? - w liceach, technikach itp. Jak funkcjonują szatnie szkolne?? kto obserwuje wchodzących do szkoły, etc. Czy macie tylu pracowników, żeby cały dzień ktoś był "na stanowisku?? Czy sprzątaczka wyrabia ze swoją robotą? U mnie nauka trwa prawie dwie zmiany - ostatnia lekcja kończy się o 16,30. Pracownik obsługi jest do 14.30 a dwie sprzątaczki od 12-tej do 20-tej mają tyle pracy, że nie jest realne posadzenie ich przy stoliku!!! Poradźcie!! |
bega | 17-09-2003 22:58:30 [#20] |
---|
Mam ten sam problem. Właśnie radziliśmy dzisiaj z samorządem, jak usprawnić pracę szatni, bo mimo dyżurów uczniowskich, trzeba czekać po parę minut na wydanie odzienia, a tymczasem autobus - jeden na godzinę- odjeżdża w siną dal. Jednak niczego sensownego nie wymyśliliśmy, bo oni są generalnie za tym, by szatni nie było, a ja by byla jak w teatrze, z numerkami na dany dzień. Jutro będziemy radzić dalej;-) |
fredi | 17-09-2003 23:08:18 [#21] |
---|
nie płaczcie. koniec zajęć o 19.25 dobranoc. |
Majka | 17-09-2003 23:59:28 [#22] |
---|
LO Wejście do szkoły jest zamknięte, na portierni czuwa maleńka "pani Zosia", która sprząta także cały korytarz, schody wejściowe i na piętro - ma z rejonu pełny widok na drzwi , nikt nie przemknie ani nie czeka. Szatnia jest czynna wyłącznie na przerwach (szatniarka), klasy mają boksy na kluczyk, każdy uczeń biega z własnym kluczem. Jak zgubi, szatniarka ma zapasowy. Wyjście na zewnątrz przez szatnię (teoretycznie) jest możliwe tylko rano, kiedy klasy przez 2-3 godziny "dochodzą", np. z basenu. Ale wtedy tych drugich drzwi pilnuje pani szatniarka. Dyżury uczniów bywają w szkole wyłącznie z okazji imprez otwartych (witanie gości, prowadzenie, informacja). Lekcje mamy do 15.00. |
annah | 18-09-2003 00:57:06 [#23] |
---|
Angażowanie uczniów w dyżurach szkolnych
|
Rzeszów, 2003-03-11
Państwo Dyrektorzy Szkół Podstawowych Gimnazjalnych i Ponadgimnazjalnych w województwie W związku z występującym zjawiskiem angażowania uczniów w szkołach do dyżurów, które uniemożliwiają im uczestnictwo w lekcjach oraz powodują, że pozostają oni bez nadzoru nauczyciela, informuję, że stanowi to naruszenie obowiązujących przepisów prawa oświatowego, zawartych w § 13 Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (Dz. U. z 2003 r., Nr 6, póz. 69). Wobec powyższego zobowiązuję Państwa do niezwłocznego zaprzestania organizacji takich dyżurów.
| | |
luska | 18-09-2003 06:57:48 [#24] |
---|
§ 13 Rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 mówi, że uczeń nie może pozostawać bez opieki , a ponadto kto to pismo wystosował?? , bo nie ma tu podpisu Pani Minister, ani w ogóle nikogo!! |
luska | 18-09-2003 07:00:15 [#25] |
---|
I jeszcze do frediego - czy u ciebie są dyżury uczniowskie?? |
RomanG | 18-09-2003 11:34:19 [#26] |
---|
> które uniemożliwiają im uczestnictwo w lekcjach Z tym się zgadzam. > pozostają oni bez nadzoru nauczyciela Z tym się nie zgadzam. > stanowi to naruszenie obowiązujących przepisów prawa Z tym nie zgadzam się tym bardziej. PS. > Angażowanie uczniów w dyżurach szkolnych ;-)) |
fredi | 18-09-2003 21:03:29 [#27] |
---|
do Były . teraz się zastanawiam. |
krystyna | 17-10-2003 11:07:48 [#28] |
---|
i jeszcze jeden świeżutki zakaz wraz z "konsekwencjami"...... Rzeszów, 2003-10-06 Podkarpacki Kurator Oświaty w Rzeszowie WNPG. 401 - 740/2003
Państwo Dyrektorzy Szkół Podstawowych, Gimnazjalnych i Ponadgimnazjalnych w województwie W nawiązaniu do pisma z dnia 11 marca 2003 r., umieszczonego na stronie internetowej Kuratorium Oświaty w Rzeszowie, w sprawie dyżurów uniemożliwiających uczniom uczestnictwo w lekcjach, przypominam Państwu, że organizowanie dyżurów z udziałem uczniów stanowi naruszenie norm prawa oświatowego określonych w § 13 rozporządzenia Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z dnia 31 grudnia 2002 r. w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach (Dz. U. z 2003 r. Nr 6, poz. 69). Wobec Dyrektorów nie przestrzegających wyżej cytowanych przepisów, zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe.
|
BożenaB | 17-10-2003 12:33:23 [#29] |
---|
AnkaL pisze o dyżurach w czasie przerw. Uczniowie nie są zwalniani z lekcji i są pod opieką nauczyciela dyżurującego. Pozostali piszą o dyżurach pełnionych w czasie lekcji. To odmienne koncepcje dyżurowania. Dyżury u Anki L podobają mi się i nie sądzę, aby o takich dyżurach pisały KO. Kurator podkarpacki wyraźnie zabrania pełnienia dyzurów z oderwaniem od lekcji; uważam, że ma rację. U AnkiL dziecko nie traci lekcji. |
Rycho | 17-10-2003 13:35:41 [#30] |
---|
też uważam że Podkarpacki Kurator Oswiaty ma rację zabraniając organizowania dyzurów uczniów uniemożliwiającym im uczestniczenie w lekcjach. Przy czym, można by dyskutować (tu po części zgadzam się z RomanemG) czy powołanie się tylko na naruszenie § 13 rozp o BHP w szkole jest wystarczające. Moim zdaniem organizując coś takiego, jak dyżury uczniów w czasie lekcji, jest naruszeniem przepisów wyższego rzędu. Prawa do nauki i obowiązku nauki. Jako rodzic stanowczo bym protestował przeciwko dyżurowaniu przez moje dziecko podczas lekcji. Bo wtedy on ma właśnie na tych lekcjach siedzieć i w nich uczestniczyć (to jego obowiązek) i korzystać z tego co daje mu podczas tych lekcji nauczyciel. Od zapewnienia w szkole porządku, przepływu informacj, czy innych spraw, które te dyżury miałyby zrobić są inne sposoby. Więc uczeń na lekcje, a reszta do roboty. :-) |
Grazia | 17-10-2003 14:18:48 [#31] |
---|
W mojej szkole jest podstawówka i gimnazjum. Zaraz przy drzwiach, przy stoliczku siedzą ochroniarze. Opłacają ich uczniowie obu szkół. Składka od ucznia na rok to 10 zł. Pięć metrów dalej jest dyżurka - tam siedzą 2-3 woźne i wydają klucze. Porządkują jednocześnie teren w okolicy, kserują rzeczy nauczycielom...zatrzymują osoby starsze i pytają dokąd i po co ktoś gdzieś idzie. Zaraz przy dyżurce zaczyna się stanowisko dyżurującego nauczyciela. |
fredi | 22-10-2003 21:27:48 [#32] |
---|
do Rycha A na Plimpiadę mogę go oderwać z lekcji? Czy ma siedzieć na lekcji i korzystać z tego co mu daje na lekcji nauczyciel? |
RomanG | 22-10-2003 23:17:55 [#33] |
---|
Uważam i będę się na razie przy tym upierał (póki ktoś nie przedstawi naprawdę mocnych argumentów ;-) ) , że o żadnym naruszeniu § 13 rozp. o BHP w szkole nie można w tym wypadku mówić. Według mnie opieka, nadzór, piecza nad dzieckiem ma być sprawowana na podobnych zasadach przez każdą osobę dorosłą, odpowiedzialną za dziecko na mocy ustawy, umowy, czy nawet bez tego, jeśli faktycznie tę pieczę sprawuje. Nie ma przepisu, który nakładałby akurat na nauczyciela jakiekolwiek obostrzenia w tej kwestii. Opieka i nadzór nad dzieckiem to stworzenie takich warunków i nauczenie dziecka odpowiedniego zachowania się w tych warunkach, które zapewniają bezpieczeństwo. Teren szkoły jest dziecku doskonale znany, obowiązki dyżurnego również, w szkole cały czas jest multum osób dorosłych, dostępnych na każde zawołanie - dlaczego uważać, że siedzący na korytarzu dyżurny nie jest pod właściwą opieką? Uczeń w wieku powyżej siedmiu lat jest zdolny samodzielnie chodzić do szkoły, bo według Kodeksu wykroczeń wykroczeniem jest tylko puszczenie samopas dziecka młodszego. Wielu rodziców też i posyła dzieci same, same też chodzą do sklepów, jeżdżą autobusami, tramwajami i metrem, chodzą na place zabaw, dyskoteki i do skejtparków. Tacy rodzice nie są pociągani do odpowiedzialności w razie jakiegoś nieszczęśliwego wypadku. Dlaczego, na Boga, dlaczego, uważacie, że akurat nauczyciel (w odróżnieniu od matki, babci, sąsiadki, drużynowego na kolonii zuchowej, wychowawcy w domu dziecka, rodziców zastępczych, też przecież sprawujących opiekę w rozumieniu prawa administracyjnego), sprawując nadzór, czy opiekę, bo pojęcia te w aktach prawnych używane są jako synonimy, musi mieć dziecko cały czas na oku, musi być przy nim cały czas obecny, chcąc uniknąć zarzutu winy w razie czego??? Ojczym może dziecku nakazać skoszenie trawnika, rozłożywszy się z gazetą przed telewizorem, nauczyciel zaś nie ma prawa tego samego dziecka zostawić na dyżurze na dobrze mu znanym szkolnym korytarzu? Drużynowy ma prawo wysłać go z kolegą do lasu na nocny bieg patrolowy, nauczyciel natomiast nie może go posłać, aby zmoczył gąbkę? Czym w sensie sposobu sprawowania opieki różni się bieg na orientację zorganizowany dla uczniów od systemu dyżurów uczniowskich? Też uważam, że podczas lekcji uczeń powinien być na lekcji, a nauczyciel powinien go uczyć, do czego obecność jest w większości przypadków konieczna. Nie można jednak argumentować tak, iż uczeń na dyżurze pozostaje bez właściwego nadzoru (bo nadzór odpowiedzialny nad nim może sprawować wtedy sam dyrektor szkoły, czy nawet woźny - zależnie od przyjętych w danej szkole procedur). Nie można też twierdzić, że każde chwilowe i uzasadnione okolicznościami wyjście nauczyciela z klasy, mimo że ten zapewnia ciągłość procesu dydaktycznego, wydając odpowiednie polecenia, automatycznie powoduje brak nadzoru. Czytałem kiedyś o pewnym eksperymencie pedagogicznym. Badano wpływ stylu kierowania grupą prezentowany przez nauczyciela, na wyniki pracy tejże grupy podczas nieobecności tegoż nauczyciela. Osoba prowadząca w różnych, porównywalnych, grupach miała prezentować różne style: autorytarny, autorytatywny i liberalny, po pewnym czasie miała opuścić klasę, polecając utworzonym specjalnie zespołom wykonywać jakieś samodzielne zadanie. Potem badano prawidłowość wykonania pracy i stopień emocjonalnego w nią zaangażowania. Za najlepszy styl kierowania uznano styl autorytatywny, tu jednak piszę o tym dlatego, że przecież według rozumowania naszego MENiS-u ten uczestniczący w eksperymencie nauczyciel pozostawił uczniów bez opieki! Czy nie widzicie absurdalności takiego pojmowania pojęć ‘opieka’ i ‘nadzór’? Czy nie pamiętacie przypadku sprzed roku, kiedy to nauczycielka wyszła do ubikacji, w tym czasie zdarzył się śmiertelny wypadek na lekcji, a nauczycielka nie miała nawet postawionych zarzutów? Rozporządzenie mówi o nadzorze w tym sensie, że na każdych zajęciach musi być wyznaczona osoba odpowiedzialna za grupę, która w sposób ogólnie przyjęty i merytorycznie uzasadniony zapewni właściwy tok zajęć, chociażby tylko wydając odpowiednie polecenia. W naprawdę koniecznych przypadkach jeden nauczyciel może mieć przydzielone dwie grupy, w sąsiednich klasach na przykład, na raz. I nad obiema tymi grupami doświadczony nauczyciel, przechodząc od czasu do czasu z pomieszczenia do pomieszczenia, jest w stanie sprawować skuteczny nadzór, w obu klasach jest w stanie zapewnić właściwy tok lekcji i zrealizować możliwe do zrealizowania w tych warunkach cele dydaktyczne. Kodeks cywilny: Art. 354. § 1. Dłużnik powinien wykonać zobowiązanie zgodnie z jego treścią i w sposób odpowiadający jego celowi społeczno - gospodarczemu oraz zasadom współżycia społecznego, a jeżeli istnieją w tym zakresie ustalone zwyczaje, także w sposób odpowiadający tym zwyczajom. Powołując się na ten przepis twierdzę, iż nauczyciel ma obowiązek sprawować opiekę, nadzór nad dzieckiem w sposób ogólnie przyjęty w społeczeństwie. |
Marek Pleśniar | 23-10-2003 09:17:03 [#34] |
---|
a co Ci tak zalezy na tym dyżurowaniu? ;-) Piszesz - nie ma "jakichkolwiek obostrzeń" Są. Dyrektor danej szkoły sam określa i wie najlepiej jak dbac o bezpieczeństwo uczniów. I może np. uważać że dzieci mają się uczyć a nie siedzieć przy stoliku i tracić lekcje. I nie nam mu gadać co ma robić:-) Moim (jak to ująłeś - na Boga) zdaniem trzeba by nauczyciel miał dzieci na oku. Poza tematem (tzn jak dla mnie poza - po prostu się pobawię zbijaniem argumentów i szukaniem niespójności bo lubię;-) 1. w eksperymencie o którym piszesz nie uznano żadnego stylu za najlepszy. Byłoby to nienaukowe bo nauka nie ocenia. Nie mówi "najlepszy" - "najgorszy". Natomiast: 2. (i tu muszę Ci zarzucić odstępstwo od prawdy) za interesujący i zdumiewająco skuteczny wbrew oczekiwaniom uznano sposób pracy polegający na pozostawianiu czasem uczniów bez nadzoru i bez nacisków. Grupy zachowują sie wówczas samodzielniej i nie przestają funkcjonować gdy nauczyciel nie patrzy. Bo on i tak rzadko patrzy:-))) Zdaje się że chwaląc odmienny styl sam sobie przeczysz. Powyższy przykład byłby bardziej ZA zostawianiem uczniów samych. 3. Odniosę się też do zdania: Czym w sensie sposobu sprawowania opieki różni się bieg na orientację zorganizowany dla uczniów od systemu dyżurów uczniowskich? Tym że bieg to zajęcia mające na celu jakąś edukację. To powtarzam - zajęcia. Programowe, rozwijające jakieś obszary. Ponadto obejmuja wszystkich uczniów a nie jednego czy 2. Zaś dyżurowanie i służba porządkowa zajęciami nie są. Są pozyteczne ale z moich przynajmniej obserwacji wynika, że uczniowie traktują dyżury jako nagrodę - swoiste zwolnienie z lekcji. Twoje, Roman, obserwacje są inne? Można rzec - dyzury wychowują do odpowiedzialności i porządku. Ale jakąż odpowiedzialność kształci solidne uczenie się bez migania od niego:-) Albo odrabianie wszystkich lekcji. |
Rycho | 23-10-2003 10:59:29 [#35] |
---|
Marku :-))) a do frediego: jesli chodzi o olimpiadę, konkurs to argumenty takie same jak w poprzednim poście Marka o biegu na orientację :-) |
RomanG | 23-10-2003 17:53:42 [#36] |
---|
Marku, chyba się nie zrozumieliśmy. Jestem przeciw dyżurowaniu uczniów podczas lekcji. Uważam to za błąd. bo uczniowie niewątpliwie tracą. Jestem też za samodzielną, wykonywaną bez nacisków pracą uczniów. Nie zgadzam się jednak, że uczniowie na dyżurze, jeśli już, pozostają bez nadzoru, bo ten szkoła sprawuje na zasadach ogólnie wobec dzieci przyjętych. Warunkiem skutecznego sprawowania nadzoru nie jest trzymanie dziecka cały czas w zasięgu wzroku. Powoływanie się tu na rozp. o BHP uważam więc za argument chybiony. Ponawiam pytanie: Czym w sensie sposobu sprawowania opieki różni się bieg na orientację zorganizowany dla uczniów od systemu dyżurów uczniowskich? Zarówno podczas biegu, jak i w czasie zorganizowanych dyżurów uczniowie są pod właściwą opieką, pod właściwym, choć nie bezpośrednim, nadzorem, czyż nie? |
fredi | 23-10-2003 18:33:46 [#37] |
---|
ja też się powtórzę. Co lepiej? Siedzieć przez 3 dni i pobierać nauki na lekcji, czy pojechać na 3 dniowy finał centralny olimpiady. ( Marku - taki finał i podróż to chyba nie zajęcia) |
Majka | 23-10-2003 19:14:35 [#38] |
---|
fredi:) Gdyby na olimpiadę można było uczestników teleportować - wybrano by to z radością :) A etapy finału olimpiady to zajęcia wymagające takiego wysiłku intelektualnego (i w trakcie, i przed), że nie rozumiem, jakie znajdujesz tu porównanie do stania na korytarzu w czasie dyżuru. |
fredi | 23-10-2003 19:35:31 [#39] |
---|
Jakiego stania? Jeżeli miałby tylko stać to po co mi taki dyżurny? (to nie przejazd PKP) |
Majka | 23-10-2003 20:07:39 [#40] |
---|
Przyznaję, że nie jestem pewna, czy rozumiem twoje intencje. Jeśli jednak celem szkoły jest wyposażenie ucznia w określoną wiedzę i umiejętności (lekcje) tudzież umotywowanie go do samodzielnego tejże wiedzy zdobywania (olimpiada), to dalej nie rozumiem porównania dyżuru i olimpiad. Jestem przeciwniczką dyżurów uczniowskich w czasie lekcji. Od zapewnienia bezpieczeństwa w szkole są jej pracownicy, a nie uczniowie. |
Marek Pleśniar | 23-10-2003 20:16:44 [#41] |
---|
aha, no to roman mnie nie wypuszczaj skoro sie zgadzamy;-) Poruszono jednak starą kwestię - czy uczeń ma nalezytą opiekę podczas dyzuru czy nie. Moim zdaniem nie ma. Do szkoły obecni mogą przyjść rózni tam tacy:-) I nie do uczniów nalezy nadzór nad tym kto wchodzi. A przecież kontakt z gośćmi to jedno z głównych zadań szkolnych dyżurnych. To może być niebezpieczne zajęcie. Mówili zresztą o tym przedmówcy (Krystyna #08 itd) | UWAGA! Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.
|