Forum OSKKO - wątek

TEMAT: Telefon z Austrii.
strony: [ 1 ][ 2 ]
Danka10-02-2003 20:16:40   [#01]
Dzisiaj był pierwszy dzień nauki po dwutygodniuwych feriach. Lekcje rozpoczynają się u nas o 7:30. O 7:20 zadzwonił telefon. Usłyszałam krótką, konkretną informację: Pani Dyrektor, dzwonię z Austrii, nie będzie mnie w tym tygodniu w szkole, biorę urlop bezpłatny. Co Wy na to? Mnie zatkało!
Marek Pleśniar10-02-2003 20:22:51   [#02]

:-)

no i mamy ilustrację niedawnej dyskusji nad urlopem na kaca:-)

Osobiście odebrałbym to (nie nieobecność lecz brak umówienia z zakładem wcześniej) jako nielojalność i nieobowiązkowość ale to moje zdanie:-)

RomanG10-02-2003 20:24:11   [#03]
Tupeciarz :-)

Pracuje jeszcze? ;-)
Danka10-02-2003 20:29:04   [#04]
Pracuje i będzie pracował, bo jest mianowany.
Marek z Rzeszowa10-02-2003 20:59:27   [#05]

Niekoniecznie musi pracować. Możesz nie przyjąć do widomości jego prośby(?) o urlop. Porzucenie pracy w KP ma swoje miejsce... Mianowanie nie ma nic do tego. 

Marek

Danka10-02-2003 21:17:58   [#06]
Nie zdobędę się na to. Dlatego jestem zła na siebie.
Marek z Rzeszowa10-02-2003 21:25:25   [#07]

:-(

Marek

Adaa10-02-2003 21:35:03   [#08]

zwolnić?

czemu zaraz  tak drastycznie?

jesli jest cenionym fachowcem, to wybaczyłabym mu tą "wpadkę"

czasami  wyrozumiałośc lub wdzięczność  potrafi pięknie zaprocentować

no chyba ,że  nie jest tego wart...

Danka10-02-2003 22:31:23   [#09]
Nie drastycznie. Nikt nikogo nie zwalnia. Przecież napisałam, że nie potrafię tego zrobić. Jednak forma załatwienia sprawy pozostawia wiele do życzenia. Wystarczy użyć tylko jednego słowa. Ada, jak myślisz , czy ten nauczyciel jest dobrym wychowawcą, pedagogiem, nauczycielem jeżeli obce są mu słowa proszę, dziękuję, przepraszam??? Czego nauczy młodzież??? Szacunku, odpowiedzialności,uczciwości, czy rysowania wykresów i cwaniactwa? Ważne są w życiu wszystkie wymienione przeze mnie umiejętności ale myślę, że tych trzech pierwszych chyba nie nauczy.
Leszek10-02-2003 22:37:40   [#10]

A czy nie przypuszczasz, że po pierwszym takim wyskoku przyjdzie drugi i trzeci...

Czy Ty to będziesz tolerować... Porzucenie pracy...

Jak o tym pomyślą inni, którzy solidnie przyjdą do pracy.

Pozdrawiam

Mariola10-02-2003 22:41:59   [#11]

właściwie

to zbyt mało wiemy o tym nauczycielu żeby go oceniać
a może układy pomiędzy nim a dyrekcją pozwalaja na takie postawienie sprawy?
może Danusiu to Twój dobry znajomy, który się zapomniał?
Danka10-02-2003 22:46:11   [#12]
Jak przyszłam do tej szkoły dwa lata temu, nikogo nie znałam i wszystkich staram się traktować jednakowo. Ten nauczyciel natomiast stwierdził, że jest u mnie na czarnej liście bo ma aż dwa okienka.
Janusz z W10-02-2003 23:19:32   [#13]

Znam takie małżeństwo...

Danusiu zastanów się co robisz. Znam przypadek małżeństwa: on nauczyciel, ona - w administracji. "Wykończyli" już kilka osób. Przede wszystkim swoim stosunkiem do pracy. Tym, że przełożeni nie chcieli robić im świństw nazywając po imieniu zachowania identyczne do zachowania Twojego nauczyciela. Nie licz na jego wdzięczność. Przy odpowiedniej "sposobności" podłoży Ci nogę, a może coś z trzody chlewnej. :-) Nie będę przytaczał powiedzenia o miękkim sercu i twardej...
Danka10-02-2003 23:29:58   [#14]
Czy zwróciliście uwagę jak różnią się stanowiska Panów w tej sprawie od stanowisk Pań???????
Adaa11-02-2003 00:36:12   [#15]

;-)

Panie zwolniłyby Panią:-))) pozostawiły Pana

Panowie odwrotnie?:-)))

A Danusia ma problem jak sie zachowac jak Pani czy Pan:-)

a ma najwiecej danych:-)

Zola11-02-2003 00:48:46   [#16]

jestem kobietą ,ale z facetem ,który tak postawiłby sprawę i nie podał powodów (a możnaby podac ich mnóstwo) i nie znałby słowa przepraszam szybko zrobiłabym porządek

Gaba11-02-2003 02:32:47   [#17]

Skoro się róznią stanowiska panów od pań...

- ja nie chcę powiedzieć, że mam jakąs teryzjke na temat podkładania nóg... pewno nie  - (podłóż mu teraz, bo jak nie to on ci podłoży).

1. Tradycyjnie - jako kobietę by mnie taki telefon zszkował.

2. po chłopsku, bym tego tak nie zostawiła.

- czy cieszyć się, że taki szczery i wali o co chodzi...

- czy wściekać się, że nie masz kim pracować... a 5 schodzi na grypę...

 

To po poprostu zależy od konkretnegto nauczyciela i od przedmiotu,

którego naucza, od klas, od zadań, które dostał do wykonania.

 

Na radzie pedagogicznej w obecności urlopowicza, bym się do tego odniosła.

Jeżeli to nauczyciel nieciekawy... to może bym nawet się podjęłą uwolnienia naszych wzajemnyh stosunków, co sie tak człek męczy -

ja kilku przeleczyłam od podobnych zagrań, od nieobecności na komisjach zadaniowych (bo ja jestem taki niedyspozycyjny w wakacje... - wie Pan, ale się wakacje skończyły 10 dni temu..., albo odp. do 18 godzin dyd. ma pan/pani jeszcze godziny nominalne, proszę o wskaznie, co pan/pani zrobiła na rzecz szkoły...)

- a potem sobie wypruwaj żyły jak ten samotnyc biały  żagiel - ja nie wiem znowu czego uczyć - dwie polonitski na chorobowym, jedna matematyczka, jedna geografka...

a zestawienia zastęptsw i godzin nieodbytych mnie zszokowały i mam zamiar to wszytsko przedstawić na dzisiejszej radzie.

Maelka11-02-2003 05:48:33   [#18]

Punkt widzenia...

...zależy od punktu widzenia.
Byłam świadkiem sytuacji, kiedy dyrektor załatwiał pewnemu honorowemu pracownikowi bezpłatny (początkowo nawet wbrew jego woli), pracownik do tej pory wdzięcznością pała...
Ale pracownik wart był zachodu...
Tak sobie myślę...
Gdyby pewien z pracowników w opisany przez Dankę sposbów załatwiał sprawę urlopu - ucałowałabym go z wdzięczności i natychmiast zwolniła.
Niestety, chłopina nie jeździ do Austrii...
Rycho11-02-2003 08:43:08   [#19]

nie rozumiem

kto tu jest dla kogo?

i w czyim interesie ktoś działa?

Jesli dyrektor jest po to, zeby dbać przede wszystkim o właściwe wypełnianie funkcji szkoły, to zgodnie z tym, co napisała Danka (nieodpowiedzialność, brak kultury, itd), gość powinien pójśc na zieloną (teraz to chyba białą? w tej Austrii) trawkę.

Uważam, że nauczyciel, to zawód, którego wykonywanie wymaga wykazywania się przez człowieka go wykonującego pewnymi szczególnymi cechami, których brak powoduje, że nie powinno się byc nauczycielem. Jakie są to cechy nie muszę chyba objaśniać. Ten pan moim zdaniem tymi cechami się nie wykazuje. A w dzisiejszych czasach nie ma chyba obaw, że nie będzie nikogo chętnego do uczenia w szkole.

Natomiast jeśli dyrektor jest w szkole po to, żeby wszystkim robić dobrzem, nikogo broń boże nie urazić, itd, to ten pan powinien dostać nagrodę. Bo przecież zadzwonił!! I powiadomił!! A mógł to zrobić dopiero po powrocie. No bo to przecież on dyspunuje swoim czasem pracy w sposób dowolny i jeśli tylko dyrektor wie kiedy on będzie pracował, to w czym rzecz?

Że uczniowie nie mają zajęć z nauczycielem? A czyj to jest interes żeby miały?

Dyrekcji!!  

"No to niech dyrekcja zrobi jakieś zastępstwo, skoro nie można inaczej. Ja to muszę przecież, tego no, na nartach pojeździć sobie trochę. Bo się przecież zmęczyłem tą robotą. No nie?"

"Aha, a jakbym se przez ten tydzień jeszce dobrze nie odpoczął, to może za dwa tygodnie znowu wyskoczę na jaki tydzień do Tyrolu. Na narty oczywiście. Ale to jeszcze zadzwonię. A jakże by inaczej. Nie zostawię mojej kochanej dyrekcji na lodzie, bez informacji, przecież. No to do pracy kochani, do pracy..., bo ja terza muszę na dół. Szusem."

:-(((

Marek Pleśniar11-02-2003 09:30:01   [#20]

hm

nie znamy sytuacji, tła zdarzeń. Nie wiemy co powodowało tym telefonicznym pracownikiem:-)

Jesli po prostu przedłużył sobie ferie to bym się wściekł i przez dłuższy czas miał go pod obserwacją - raz zdarzyć się moze. Może się zabujał w alpejskiej pasterce? ;-) Taki margines zaufania:-)

Jeśli to postawa częsta u człowieka to miałbym niezły argument na jego odejście.

Przypadki chodzą po ludziach - czasem gest z naszej strony da nam wdzięcznego i chetnie sie w przyszłości rewanżujacego zaangażowaniem pracownika. Takim warto pomagać i czasem na coś pozwolić. Ale tylko takim. A jaki ten ktos jest - wie tylko jego szef:-)

Tak więc jeśli zadzwoni pan X - ten sam co to ostatnio miał awantury z rodzicami bo marnie uczy a w ogle to często nie bywa na czas, nie mozna na niego liczyc - reakcja jest prosta.

Jeśli zaś pan Y, taki na którego zawsze mozna było liczyć, przychodził popołudniami bo taka była potrzeba, pisał programy i wyczyniał z dziećmi niestworzone jakies historie np w szkolnym teatrze - dałbym szansę ale o tym go poinformował - że tak to widzę.

Nie ma powodu do zachowań czarnych lub białych. Życie jest w nieco innych barwach:-) O wszystkim powinna zdecydować rozmowa z człowiekiem gdy wróci.

Liczę na to, że Danka nam opowie! Hm? Opowiesz?

Rycho11-02-2003 10:15:55   [#21]

Oczywiście Marku, że masz rację. Też nie jestem zwolennikiem czrno - białych zachowań. Przez domniemanie, cztając ten fragment postu Danki:

"Ada, jak myślisz , czy ten nauczyciel jest dobrym wychowawcą, pedagogiem, nauczycielem jeżeli obce są mu słowa proszę, dziękuję, przepraszam??? Czego nauczy młodzież??? Szacunku, odpowiedzialności,uczciwości, czy rysowania wykresów i cwaniactwa? Ważne są w życiu wszystkie wymienione przeze mnie umiejętności ale myślę, że tych trzech pierwszych chyba nie nauczy."

napisałem to, co powyżej. Dalej natomiast uważam, ze dyrekcji i młodzieży należy sie pewien szacunek wyrażony szacunkiem do tego co się robi. Ten pan niezależnie od powodów dla których to zrobił chyba się "lekko" zapomniał. I uważam, ze powinien ponieść tego konsekwencje.

A jakie, to juz oczywiście sprawa dyrektora. Bo to on wie to, czego my nie wiemy. I jest w stanie rozważyć wszelkie "za" i "przeciw". Dać szansę - oczywiście. Ale nie po to, żeby ten pan mógł sobie następnym razem ponownie pojechać samowolnie na narty. Niekoniecznie do Austrii.

beera11-02-2003 10:22:52   [#22]

ale jajka :-)

Dla mnie to jest jasne :-)

Danko- nie dlatego umieściłaś tu swój post, że uznalaś sprawe za normalną lecz za bulwersującą.

I twoj stosunek do rzeczy widać tu jak na dloni. Dla mnie jest  on co najmniej ambiwalentny.

Z jednej strony masz dyskomfort i niezgodę na taka sytuację z drugiej zaś masz obawy .

Nie jest dla mnie ważne jaki to belfer- ważna dla mnie jest tu Danka.

Gdy machniesz na to ręką dyskomfort bedzie Ci towarzyszył jeszcze dlugo. Gdy postawisz sprawę jasno- także :-)

jednak dla mnie wybór byłby prosty- chlopczyk poniósłby wszelkie kosekwencje.

Co innego gdyby zadzwonił dwa dni wcześniej i POPROSIŁ o urlop- na pewno bym się zgodziła..ale tu?

....................

Swój autorytet budujemy z trudem. W tym budowaniu napotykamy także i na takie cegiełki. Od właściwego jej  wbudowania   może zależeć cały  stan budowli.

Pomyśl o tym :-)

Ewa z Rz11-02-2003 11:50:50   [#23]

Tylko...

Trzeba temu panu jeszcze jedną rzecz uświadomić...

Tak formalnie to on przed swoim powrotem powinien być zwolniony dyscyplinarnie! I żadne mianowanie go przed tym nie chroni!

Obecnie w KP nie ma pojęcia porzucenia pracy. Jeśli pracownik w ciągu max. 3 dni (dany reg. pracy może przewidywać krótszy okres) nie usprawiedliwi swojej nieobecności, to jest to podstawą do zwolnienia dyscyplinarnego.

Oczywiście dyrektor może tego nie robić, ale powinien co najmniej uświadomić to pracownikowi. Inaczej to nie dyrektor będzie rządził...

Majka11-02-2003 11:55:56   [#24]

pytanie naiwne

A wg prawa nauczyciel może wziąć sobie urlop bezpłatny w ciągu roku szkolnego? Ot tak? Jak "kacowe"?
Ewa z Rz11-02-2003 11:57:46   [#25]

Nie!!!

Nie może!

Ale od dyrektora zależy czy ten zakaz nie będzie martwy...

SławekL11-02-2003 12:33:00   [#26]

a świstak siedzi i zawija w sreberka

Jednak ta zmiana w kodeksie narobiła zamieszania i nie wiem czy jej autorom akurat o to chodziło. Myślę że chodziło bardziej o nieprzewidziane zdarzenia

Nie chcę tu byc źle zrozumiany, ale może on nie mógł zrobić inaczej (abstrachując od formy przekazania informacji) może nie chciał zbyt długo tłumaczyć, że "świstak siedzi i zawija w sreberka" ;-)))

A zwolnić, można, chociażby za paraliżowanie pracy placówki (jeśli to jest nagminne)

SławekL

Adaa11-02-2003 14:10:13   [#27]
Jeżeli posiadacie wiedzę tylko na temat tego,ze zdarzył się taki incydent i nic bliższego co do podmiotu czy przedmiotu...:-)
i potraficie z całą pewnościa powiedzieć "on u mnie by nie pracował"
to zazdroszczę tej pewności..

często mówimy "dziwię się"
przestajemy sie dziwić gdy doświadczamy powodu naszego wcześniejszego  zdziwienia na własnej skórze :-)

no... ale teraz jest w modzie hard hand:-)

"Swój autorytet budujemy z trudem"
dodam.....i  różnymi metodami:-)
beera11-02-2003 14:41:42   [#28]

adoo

nie posiadam zadnej wiedzy poza tą, którą mi dała danka :-)

I na podstawie tej wiedzy, piszę , co piszę.

sama wiesz, że to tak własnie jest. Gdyby zakładać, ze potrzebuję wszystkich danych nigdy bym się tu na żadnym watku nie odezwała . No i chyba w ogole nie nie- bo NIGDY nie ma się wszelkich danych :-) Albo niepełne, albo źle interpretowane, albo...

Danka uznala to za najważniejsze :-) I to dla mnie wyznacznik.

Chodzi tu o pewna postawę i o pewien precedens.

Ten precedens mi się nie podoba, bo może być punktem wyjścia do nastepnych.

Natomiast jestem prewna, że każdą sytuację można wygrać na swoją korzyść.

Więc jako, że Danka chłopa z pracy nie wywali powinna teraz na bazie tego co ma zbudować siebie. I powinna to zrobić dobrze- z wykorzystaniem wszelkich możliwości.

Tak , aby jej autorytet nie legł w gruzach, a chłop był wdzięczny, ze  jeszcze pracuje

beera11-02-2003 14:42:35   [#29]

Kurcze...

napisałam " danka powinna ..."

Sorki- zdanie ma brzmieć " Danka powina, moim zdaniem..."

Marek Pleśniar11-02-2003 14:44:29   [#30]

??

co? :-))))
beera11-02-2003 14:46:23   [#31]

Piszę drukiem dla inteligentnych inaczej ;-))))

Więc jako, że Danka chłopa z pracy nie wywali powinna teraz na bazie tego co ma zbudować siebie. I powinna to zrobić dobrze- z wykorzystaniem wszelkich możliwości.

Żle napisałam-

Więc jako, że Danka chłopa z pracy nie wywali powinna, moim zdaniem,  teraz na bazie tego co ma zbudować siebie. I powinna to zrobić dobrze- z wykorzystaniem wszelkich możliwości.

kapujesz?

;-))))

Marek Pleśniar11-02-2003 14:52:52   [#32]

hmm

raczej pytałem niesmiało o powinowactwo:-)
beera11-02-2003 14:55:26   [#33]

!!!!

MiC!!!!
Adaa11-02-2003 14:56:28   [#34]

z poprzedniego watku domyślam się ..:-)))))

że...po(wino)wata:-)))))
beera11-02-2003 14:58:32   [#35]

Wiedzialam!!!

Nikt nie ma szans jak się tu zmowicie ;-))
Marek Pleśniar11-02-2003 14:59:29   [#36]

yhm, czyli nadchodzą posiłki:-)

potwierdzam;-)
Marek z Rzeszowa11-02-2003 15:21:27   [#37]

Zapytam, może retorycznie, czy mamy moralne prawo tolerować takie zachowanie obiboków?
Czy teraz, gdy praca jest dobrem degicytowym, gdy lista bezrobotnych nauczycieli jest coraz dłuższa, można w szkole trzymać cwaniaka, któremu się nie chciało wrócić z urlopu na nartach?
Niech zostanie dłużej w Austrii, spróbuje znaleźć tam pracę nauczyciela (jak taki dobry nie będzie miał z tym kłopotu) i niech spróbuje wyciąć taki numer austriackiemu dyrektorowi.

Pewnie by się temu dyrowi kapelusik tyrolski przekręcił z wrażenia...

;-))

 

Marek

Mariola11-02-2003 15:36:21   [#38]

wiecie, tak sobie czytam...

u nas zawsze pod koniec roku (tak około 10 dni) dwóch nauczycieli bierze urlop bezpłaty i jedzie do USA...
ja tam nie wiem czy to jest zgodne z prawem, ale z tego co pisze Ewa chyba nie
jednak nie będę tego dochodzić...
ja nie jestem dyrkiem...
ale skoro oni tak mogą, to z tego wniosek że to jest tylko kwestia dogadania się z dyrekcją
mylę się?
Majka11-02-2003 15:43:03   [#39]

Mariola:-)

Dyrektor ma prawo być "ludzkie panisko", to miły objaw, szczególnie jeśli jego zaufanie procentuje.

Ale telefon o 7.20 w dniu rozpoczęcia zajęć nie jest najlepszym sposobem na dogadywanie się z dyrekcją ;-)

Zola11-02-2003 15:45:09   [#40]
i tu właśnie o 7.20 pies jest pogrzebany
bogna11-02-2003 17:29:29   [#41]

skąd wiecie że chłopina jest na nartach?

Nie wiem czy przeczytałam ten wątek ze zrozumieniem?

Skąd wiecie, że ten facet jest w Austrii na nartach?

A może był tam w odwiedzinach u jakiejś rodziny?

A może miał wypadek w drodze powrotnej do kraju?

I może rozwalił samochód? I nie ma jak wrócić?

A może żona (dzieciak) rozchorowała się, leży tam w szpitalu?

I może w zdenerwowaniu nie potrafił ubrać swojej wypowiedzi w grzeczne i sensowne zdanie?

A to że zadzwonił o 7:20?

Może wcześniej (sobota, niedziela) nie miał jak się dodzwonić do szkoły? 

Stanęłam w obronie faceta i mam nadzieję, że on po powrocie przedstawi Dance jakieś sensowne wytłumaczenie swojej nieobecności :-)

Marek z Rzeszowa11-02-2003 18:22:46   [#42]
A może się upił i ma kaca.
A może musi pomagać w obronie Baraninie.
A może ma wszystko w du...

Też tak potrafię.

Marek


ps.
A wiecie, że wszyscy dyrektorzy dzielą się na:
pedałów (ja was wypie...)
super pedałów (ja was wszystkich wypie...)
i antypedałów (nie będę się z wami pie...)
Marek z Rzeszowa11-02-2003 18:24:39   [#43]

Zagadka

Kto zgadnie w jakich okolicznościach usłyszałem wczoraj ten dowcip (o pedałach)?
Okoliczności jak najbardziej oświatowe, na czasie, pedagogiczne wręcz...


Marek
Danka11-02-2003 18:56:51   [#44]
Marek rozbawiłeś mnie do łez. Dzięki. A co do wątku: ten nauczyciel to...............kobieta. Na resztę pytań odpowiem jak wróci. Dzisiaj wiem tyle ile Wy. Postanowił sobie wziąć urlop, dlaczego???? Nie wiem. Oj Marek, Marek :-)
RomanG11-02-2003 18:57:54   [#45]
Zastanawiam się, dlaczego w wielu szkołach jeszcze nie można wyegzekwować od nauczycieli, żeby wychodzili na lekcje (nawet nie mówię już: zaczynali lekcje) równo z dzwonkiem. Żeby ich tzw. czas wykorzystany na lekcjach oscylował przważnie choć w okolicach 40 minut itp. Czy nie za bardzo się im pobłaża?

Jak możemy wymagać od uczniów, kiedy nie wymagamy od siebie?

Jak się jednego z drugim nie pogoni (ale może za Bogną: najpierw pogadać, zwalniać też może nie od razu, jak to w miarę dobry nauczyciel - "Doceń pracownika swego, możesz mieć gorszego" :-)), to szacunku do dyrka nie nabierze.
bogna11-02-2003 19:04:50   [#46]

ten dowcip

 - chyba nie pani minister na jakimś spotkaniu z dyrkami?

A jak dyrektorem jest kobieta to wtedy jak sprawa wygląda z tymi pedałami? ;-)

Marku - a o Baraninie w moim wywodzie w obronie kobieciny (już wiemy że to ona) nie pomyślałam ;-)

Danka11-02-2003 19:08:16   [#47]
Myślę, że na zebraniu ZZ????
Marek Pleśniar11-02-2003 19:44:53   [#48]

hm;-)

nieobecny

  • więęęc bumelant
  • a nawet trzoda chlewna co podstawia nogę
  • a rychu szusuje aż mu dyrektorski kapelusik z piórkiem sie przekręca (swoją drogą ciekawe jakby takie wprowadzić dyrektorom;-)
  • asia w tym widzi jajka a adaa twardą rękę (a twarda ręka + jajka = ;-)
  • będąc w tym stanie nieobecny grzebie psa o 7:20 rano
  • jednak hipoteza z jajkami upada bo to babka;-)
  • babka ma kaca i chyba związki z podziemiem
  • upada też hipoteza z trzodą chlewną bo mowa teraz o Baraninie;-)
  • jej dyrektorkę podejrzewa sie o absolutnie niemozliwe skłonności (hmm, właściwie jak babka nie ma nic przeciw facetom to może jednak?)
  • a wszystkiemu winne ZZ:-))))
  • a własciwie powinowactwo:-))
  • tylko kto z kim?
Danka11-02-2003 20:48:41   [#49]
Marek, wyłowiłeś najistotniejsze myśli ze wszystkich wypowiedzi. Po raz drugi dzisiaj śmieję się serdecznie! ;-) Czy "wszystkie Marki" mają takie poczucie humoru???? ;-)
Jan z T11-02-2003 22:15:16   [#50]

takie tylko...

URLOP NA ŻĄDANIE

Jestem nauczycielem przedszkola. 1 stycznia 2003 r. mają wejść w życie przepisy w zakresie udzielania pracownikowi urlopu na żądanie. Czy przepis ten będzie również dotyczył nauczycieli zatrudnionych w placówkach, w których organizacji pracy nie są przewidziane ferie letnie i zimowe? (L.K. Płochocin)

Z wnioskiem o udzielenie urlopu wypoczynkowego na tzw. żądanie pracownika może również wystąpić nauczyciel placówki nieferyjnej.
Podstawową zasadą przy udzielaniu urlopu wypoczynkowego jest zasada, że urlopu tego udziela pracodawca w terminach dogodnych dla pracownika i ustalonych z pracodawcą lub w planie urlopów. W wyjątkowych sytuacjach pracodawca udziela urlopu w terminie wskazanym przez pracownika, pod warunkiem że nie zakłóci to normalnego toku pracy.
Ustawa nowelizująca Kodeks pracy wprowadziła dotychczas nieznaną instytucję urlopu na żądanie. Polega to na tym, że pracodawca jest obowiązany udzielić na żądanie pracownika i w terminie przez niego wskazanym urlopu wypoczynkowego w wymiarze nie większym niż 4 dni w każdym roku kalendarzowym i to niezależnie od tego, że zostanie naruszony normalny tok pracy. Może więc zdarzyć się sytuacja, iż wszyscy pracownicy zatrudnieni u danego pracodawcy złożą takie wnioski na dzień np. 2 stycznia. Pracodawca będzie im musiał udzielić tego urlopu, pomimo że będzie się to wiązało z zamknięciem w tym dniu zakładu pracy.
Pracownik zgłasza żądanie udzielenia urlopu najpóźniej w dniu jego rozpoczęcia.

strony: [ 1 ][ 2 ]