Forum OSKKO - wątek

TEMAT: NASI W PRASIE
strony: [ 1 ][ 2 ]
beera13-06-2007 08:52:52   [#01]

pomyślałam, że warto by wreszcie powstał ten wątek:)

często o nas, więc zbierajmy sobie "kupamięci"

i ciekawe w dodatku:)

 

OŚWIATA Jednolite stroje w szkołach

Za brak mundurków w szkole odpowie dyrektor

Jednolite stroje w szkołach (Rozmiar: 34164 bajtów)
Jednolite stroje w szkołach
Roman Giertych Fot. Wojciech Górski (Rozmiar: 55737 bajtów)
Fot. Wojciech Górski
Roman Giertych
  • Już tylko dziesięć dni pozostało szkołom podstawowym i gimnazjom na wybranie jednolitych strojów
  • W większości szkół uczniowie założą kamizelki i koszulki, których cena nie przekroczy 50 zł
  • Przeciwko jednolitym mundurkom protestują dyrektorzy szkół specjalnych i przyszpitalnych

Jeśli do 23 czerwca rady rodziców nie ustalą wzoru stroju, dyrektorzy szkół podstawowych i gimnazjów będą mieć kłopoty. Roman Giertych, minister edukacji narodowej, zapowiedział, że ci dyrektorzy, którzy nie zadbają o schludny wygląd uczniów, poniosą konsekwencje służbowe. Tymczasem problemy z wprowadzeniem jednolitych strojów zgłasza coraz więcej szkół.

Rodzice protestują

Wielu rodziców protestuje przeciwko mundurkom. Dyrektor jednej ze szkół na internetowym forum Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty zapytał, co ma zrobić, jeśli rodzice podejmą uchwałę o niewprowadzeniu mundurków.

Piotr Bronny, radca prawny, wyjaśnia, że taka uchwała jest nieważna z uwagi na niezgodność z obowiązującymi przepisami prawa.

Rodzice pytają również, co jest, a co nie jest strojem.

- Dyrektorka powiadomiła nas, że musimy wybrać dół i górę stroju, bo tak nakazuje ustawa - pisze jeden z rodziców.

Ustawa z 7 września 1991 r. o systemie oświaty (Dz.U. z 2004 r. nr 256, poz. 2572 z późn. zm.) nie definiuje terminu jednolity strój. Zdaniem Piotra Bronnego strojem jest to, co ubieramy na siebie. Dlatego nie mogą nim być sznurówki. Natomiast są nim już skarpetki, bluza, spodnie.

Problem szkół specjalnych

Największy kłopot z wprowadzeniem jednolitych strojów mają szkoły specjalne, a także przyszpitalne.

- Do naszych placówek chodzą dzieci z różnym rodzajem niepełnosprawności, dla których określenie jednolitego stroju jest naprawdę trudne - mówi Krzysztof Lausch, dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych nr 103 w Poznaniu.

Duże wyzwanie stanowi wybór stroju dla dzieci z autyzmem. Jednym z jego objawów jest przywiązanie do przedmiotów, np. ulubionej koszulki. Dlatego dyrektorzy szkół specjalnych zwracają się do kuratorów oświaty, aby zwolnili ich z obowiązku wprowadzania mundurków. MEN jednak nie zamierza wprowadzać wyjątków.

- Na terenie szkoły podstawowej i gimnazjum noszenie przez uczniów jednolitego stroju jest obowiązkowe. Dlatego dyrektor szkoły specjalnej, wspólnie z rodzicami, wprowadza taki rodzaj jednolitego stroju, który uwzględni różnego rodzaju nadwrażliwości - oświadcza MEN.

Klemens Stróżyński, rzecznik prasowy Kuratorium Oświaty w Poznaniu, dodaje, że obecnie nie ma żadnych wytycznych dotyczących wprowadzania jednolitych strojów. Wyjaśnia jednak, że kuratorium oświaty jako urząd nadzorujący pracę szkoły musi kontrolować przestrzeganie prawa. Dlatego w przypadku niewprowadzenia mundurków w danej szkole wizytator wyda odpowiednie zalecenie.

Jeżeli dyrektor szkoły nie wykona zalecenia, kurator może wystąpić z wnioskiem o odwołanie go. W interesie dyrektora szkoły jest więc wypracowanie wraz z rodzicami wzoru jednolitego stroju.

Kłopotliwy nadzór

Na dyrektorach szkół będzie także spoczywał obowiązek dopilnowania, żeby dzieci nosiły wybrane stroje. Tymczasem już teraz wielu rodziców, np. z krakowskiej SP nr 23, zapowiedziało, że nie kupi wybranego stroju.

Iwona Sobka, dyrektor Szkoły Podstawowej w Dobrzynie, sądzi, że ok. 10 proc. uczniów nie będzie systematycznie nosić mundurka. Dyrektorzy zapowiadają jednak, że nie będą karać takich uczniów.

- Brak stroju ewentualnie może mieć wpływ na ocenę z zachowania, ale każda taka sprawa musi być oceniana indywidualnie. Ważne jest bowiem, dlaczego dziecko nie ma jednolitego stroju - mówi Małgorzata Nowak, dyrektor Zespołu Szkół w Niemcach w woj. lubelskim.

MEN natomiast podkreśla, że usprawiedliwieniem nie będzie mogła być trudna sytuacja finansowa rodziców uczniów. Pochodzący z biednych rodzin będą mogli starać się o dofinansowanie zakupu stroju. Każdy uprawniony otrzyma 50 zł.

Kuratorzy oświaty natomiast wierzą, że dyrektorzy wiedzą, co zrobić z niezdyscyplinowanymi rodzicami i uczniami

- Jeśli pojawią się problemy, jestem pewna, że dyrektorzy rozstrzygną je w sposób właściwy i zgodny z prawem - mówi Ewa Jakubowska z Kuratorium Oświaty w Katowicach.

Natomiast Klemens Stróżyński uważa, że pojedynczy uczniowie nie będą ponosić konsekwencji za brak mundurka.

Trudny wybór

Niektóre szkoły już wybrały stroje. Z sondy przeprowadzonej przez GP wynika, że od 3 września w szkołach będą noszone różnego rodzaju kamizelki dla chłopców (30-40 zł) i tuniki dla dziewcząt (30-35 zł), ponieważ mają dobrą jakość i przyzwoitą cenę. Niewiele szkół zdecyduje się na komplety, np. spodnie, spódnica i bluza.

- Taki zestaw to wydatek rzędu 100-200 zł, na który stać niewielu rodziców - mówi Joanna Matraszek, mama dwójki dzieci.

Wiele szkół jednak ciągle nie zdecydowało, w co ubiorą się uczniowie 3 września.

- Oferta firm odzieżowych jest uboga. Wydaje się, że producenci liczą na szybki zysk, zapominając o jakości - mówi Iwona Sobka.

Ponadto pojawiają się zarzuty, że dyrektorzy zarobią na mundurkach.

- W żaden sposób nie chcę uczestniczyć w zakupie mundurków. W mojej szkole zajmie się nią rada rodziców - mówi Ryszard Sikora, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 36 w Krakowie.

Dyrektorzy uważają, że lepiej byłoby, gdyby ustawodawca określił kilka wzorów mundurków, spośród którego szkoły mogłyby sobie wybrać swój. Wówczas wiele firm wprowadziłoby je do swojej oferty, rodzice mogliby je kupić po prostu w sklepie, a szkoły nie traciłyby czasu i energii na działalność niezwiązaną z edukacją.

Jolanta Góra

http://www.gazetaprawna.pl/?action=showNews&dok=1983.86.0.39.2.4.0.1.htm

beera13-06-2007 08:54:34   [#02]

AHA

Pani Jolanta Góra napisała mi wczoraj, że miała na tekst mniej miejsca niż przewidywała i dlatego zmniejszyła materiał. Wróci do tematu:)

izabelamaciejka13-06-2007 09:34:29   [#03]
My cały czas czekamy na jakieś ruchy w tym zakresie, bo jako szkoła szpitalna nie mamy szans na wprowadzenie mundurków. Przecież żaden rodzic nie kupi uczniowi mundurka na kilka dni lub tygodni, jak w szkole macierzystej przecież będzie miał swój mundurek. U nas nawet definicja jednolitego stroju się nie sprawdzi, bowiem zgodnie ze specyfikom oddziałów obowiązują dzieci różne stroje - na oddz. rehabilitacyjnym - dresy, na chirurgii - piżamy, a na pozostałych wygodny strój. I co my mamy zrobić? Jakie wprowadzić zapisy w statucie? Jak je potem egzekwować?
dota c13-06-2007 09:45:26   [#04]

To macie z głowy! Przecież macie strój jednolity:

na oddz. rehabilitacyjnym - dresy, na chirurgii - piżamy, a na pozostałych wygodny strój

;))))))

Gabrysia13-06-2007 10:38:11   [#05]

 A  moje dziaiaki będa mieć takie:) I dzieciaki są bardzo zadowolone.. :)

dota c13-06-2007 10:44:11   [#06]
Podoba mi się ten błękit
dyrlo13-06-2007 17:03:37   [#07]
No i kapturów nie ma, super!
Maelka13-06-2007 17:43:00   [#08]

Gabrysiu

Nasze też!

;-)

Gaba13-06-2007 17:44:21   [#09]
skarpety nam sie podobają
danucha13-06-2007 22:48:45   [#10]
mnie też się podobają ,ale moje dzieciątka przemarzły by w tym do cna
PawełR13-06-2007 22:53:40   [#11]
fajne ciuchy... a ja chcę tylko kamizelę i już, ale nie mogę się dogadać z rodzicami, bo sianokosy i nie chcę się zleźć w szkole
beera21-06-2007 22:04:39   [#12]

i znowu: "nasi w prasie"

EDUKACJA Szkolnictwo zawodowe wymaga zmian

Technika i zawodówki nie kształcą fachowców

Szkolnictwo zawodowe wymaga zmian (Rozmiar: 62437 bajtów)
Szkolnictwo zawodowe wymaga zmian
Roman Giertych, wicepremier i minister
 edukacji, nie robi nic, aby zreformować system szkolnictwa
 zawodowego Fot. Wojciech Górski (Rozmiar: 33807 bajtów)
Fot. Wojciech Górski
Roman Giertych, wicepremier i minister edukacji, nie robi nic, aby zreformować system szkolnictwa zawodowego

W tym roku, po raz pierwszy od kilku lat, absolwenci gimnazjów przy wyborze szkoły preferują technika i zawodówki. Liczą, że po ich ukończeniu łatwo znajdą pracę. Tymczasem większość szkół nie przygotowuje do wykonywania zawodu.

Teoretyczny egzamin

Ponad 250 tys. absolwentów techników i szkół zawodowych przystąpi dziś do zewnętrznego egzaminu zawodowego potwierdzającego ich kwalifikacje. Jednak część praktyczna egzaminu, tak jak w ubiegłym roku, będzie polegała na opisaniu czynności, które powinny być wykonane.

- Spośród dwunastu zawodów, w jakich kształcimy, tylko w dwóch: technik informatyk i asystent realizatora dźwięku, egzamin będzie naprawdę praktyczny - mówi Małgorzata Świst, dyrektor Regionalnego Ośrodka Edukacji Szkoła Policealna we Wrocławiu i Poznaniu.

Przyszli pracownicy administracji, spedycji, technik architektury krajobrazu, technik ochrony środowiska, technik hotelarstwa, w ciągu 180 lub 240 minut opracują na kartce projekt realizacji określonych prac.

- Przyszła kosmetyczka będzie posługiwała się na egzaminie papierem, czarnym długopisem, ołówkiem i gumką - wyjaśnia Bogna Skoraszewska, wicedyrektor Zespołu Szkół Budowlanych im. E. Kwiatkowskiego w Koninie.

Pracownicy Centralnej Komisji Egzaminacyjnej twierdzą jednak, że osoba ze średnim wykształceniem musi umieć zaplanować pracę, pokierować podwładnymi, czyli przygotować plan pracy.

Przedsiębiorcy podkreślają jednak, że większości absolwentów brakuje podstaw praktycznych do wykonywania wyuczonego zawodu.

- Potrafią opowiedzieć, jak robi się krzesło, ale nie potrafią go zrobić - wyjaśnia Maciej Prószyński ze Związku Rzemiosła Polskiego.

Tezę tę potwierdza Marcin Kęsy z Uniwersytetu Zielonogórskiego, autor obronionej na Uniwersytecie Jagiellońskim pracy doktorskiej: Analiza kwalifikacji indywidualnych absolwentów szkół zawodowych w świetle zapotrzebowania pracodawców w województwie lubuskim.

Fikcyjne praktyki

Z badań, które przeprowadził, wynika, że ponad połowa uczniów nie odbywa praktyk zawodowych, w efekcie posiada minimalne doświadczenie potrzebne przy rozpoczęciu pracy. Uczniowie muszą odbyć co prawda praktyki, ale nikt nie sprawdza, co w tym czasie robią.

- Zwykle parzą kawę lub robią porządki, zamiast wdrażać się do pracy - mówi Marcin Kęsy.

Przedsiębiorcy dodają, że szkoły nie chcą z nimi współpracować.

- Dyrektorzy chętnie przysłaliby uczniów na praktyki, ale na swoich zasadach. Chcą, aby trzy dni chodzili do szkoły, a tylko dwa do zakładu. Tymczasem powinno być na odwrót - wyjaśnia Maciej Prószyński.

W wielu zawodach ważne jest, aby praktyki trwały nieprzerwanie kilka tygodni. Niewiele placówek chce dostosować się do takich wymagań.

Z przygotowanego przez Centralny Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli raportu Edukacja Ekonomiczna w Szkołach Ponadgimnazjalnych wynika ponadto, że aż 50 proc. nauczycieli przedsiębiorczości nie nawiązuje współpracy z właścicielami firm. Oznacza to, że w prowadzeniu lekcji korzystają tylko z podręczników. Tymczasem jedna wizyta w szkole przedsiębiorcy może więcej nauczyć niż kilka godzin suchych wykładów.

Rynek sobie, szkoły sobie

Zbigniew Żurek z Business Center Club dodaje, że zawody, w jakich kształcona jest młodzież, nie odzwierciedlają potrzeb przedsiębiorców. Potwierdzają to również badania Marcina Kęsego. Większość młodych osób nie wie, czy istnieje popyt na zawód, którego się uczą.

Ponadto szkoły dysponują przestarzałą bazą dydaktyczną, maszynami, które nie są obecnie wykorzystywane przez zakłady produkcyjne. Ponadto nieaktualne są również programy nauczania. Krzysztof Baczyński ze Związku Nauczycielstwa Polskiego twierdzi, że na 186 zawodów ujętych w klasyfikacji zawodów szkolnych, tylko 63 ma podstawy programowe.

Wyjątkowe szkoły

Brak fachowców zmusza jednak przedsiębiorstwa do aktywnego poszukiwania przyszłych pracowników. Niektóre firmy angażują się w edukację ponadgimnazjalną. Metrogroup, właściciel sklepów wielkopowierzchniowych, oferuje 19 szkołom handlowym praktyki dla przyszłych handlowców oraz szkolenia dla nauczycieli z nowoczesnych technik sprzedaży. Z kolei Volkswagen Poznań współpracuje z Zespołem Szkół Zawodowych w Swarzędzu, kształcącym przyszłych mechatroników. Dzięki temu przyszli pracodawcy mają pewność, że zatrudnią dobrze wykształconych fachowców. To jednak kropla w morzu potrzeb.

Dlatego przedsiębiorcy postulują o zmianę systemu szkolnictwa zawodowego.

Recepta na sukces

W Polsce należy wprowadzić dualny system kształcenia, czyli zwiększyć wymiar zajęć praktycznych. Konieczne jest stworzenie instrumentów prawnych mobilizujących szkoły i sa- morządy do współpracy z pracodawcami. ZNP proponuje zwiększyć liczbę doradców zawodowych w gimnazjach.

- Młodym osobom trzeba tłumaczyć, co mogą robić i jacy fachowcy będą poszukiwani w danym regionie - mówi Ewa Koniakowska-Kruk z ZNP.

- Ważne jest również, żeby państwo partycypowało w skutecznym kształceniu młodzieży - mówi prof. Mieczysław Kabaj z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.

Ministerstwo Edukacji Narodowej widzi konieczność zmiany systemu szkolnictwa zawodowego. W latach 2007-2013 dzięki Programowi Operacyjnego Kapitał Ludzki do systemu szkolnictwa zawodowego trafi prawie 1 mld euro.

- Mam nadzieję, że dzięki takiej pomocy zostaną m.in. dobrze zdiagnozowane potrzeby lokalnych rynków pracy - mówi Sylwia Sysko-Romańczuk, wiceminister edukacji.

Eksperci twierdzą jednak, że za funduszami powinny pójść zmiany systemowe.

- Jeśli nie zostaną podjęte szybko odpowiednie działania, to już za kilka lat w ogóle nie będziemy mieli własnych fachowców po szkołach zawodowych - podkreśla profesor Kabaj.

http://www.gazetaprawna.pl/?action=showNews&dok=1987.2.0.39.14.1.0.1.htm

bosia21-06-2007 22:24:31   [#13]

Pierwsze zobaczyłam zdjęcie i już sie przestraszyłam, że RG to nasi.

Maelka22-06-2007 22:16:25   [#14]

Gabrysiu?

Widzialaś już te sweteki?

Pogrubiam się, bo liczę na Twoja pomoc!

:-)

AsiaJ22-06-2007 23:48:21   [#15]

A to dzieciaki z mojej szkoły :))

S t r o n a    t y t u ł o w a
Okładka numeru
dota c24-06-2007 02:23:22   [#16]

Miłe masz dzieciaki, asiaj!!

I prawie na całą pierwszą stronę. To też miłe...

Marek Pleśniar24-06-2007 07:46:33   [#17]
:-)
bogna27-06-2007 14:11:10   [#18]
nowe wydanie gazety i nie ma już asiajowych dzieciaków :(
bogna27-06-2007 14:13:37   [#19]

Ustna matura do poprawki

  • Nauczyciele z Krakowa o wynagrodzenia za matury walczą w Trybunale w Strasburgu
  • Rozporządzenie zobowiązuje dyrektorów szkół do organizowania egzaminów za darmo
  • Brakuje przepisów określających zasady zatrudniania egzaminatorów

Ministerstwo Edukacji Narodowej od trzech lat nie wydaje przepisów określających zasady wynagradzania egzaminatorów na ustnej maturze. Dlatego byli oni zmuszeni dochodzić swoich praw w sądach. Zaproponowane w tym roku zasady rozliczania również budzą kontrowersje. Nauczyciele zapowiadają, że jeśli resort nie uwzględni ich uwag, będą składać pozwy.

Kontrowersyjne interpretacje

W tym roku ministerstwo musi zapłacić egzaminatorom pracującym przy maturze ustnej. Wynika tak z uchwały Sądu Najwyższego z 22 marca 2007 r. (III PZP 1/07), zgodnie z którą za pracę w komisjach maturalnych, jeśli jest ona wykonywana poza limitem obowiązkowych zajęć dydaktycznych, należy się wynagrodzenie jak za nadgodziny.

- Resort jednak nie chce zapłacić tyle, ile faktycznie się należy - podkreśla Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.

MEN uznał bowiem, że podstawą wyliczenia wynagrodzenia jest czas przypadający na odpowiedź maturzysty. Zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji narodowej i sportu z 7 września 2004 r. w prawie przeprowadzania egzaminów (Dz.U. nr 199, poz. 2046 z późn. zm.) odpowiedź na egzaminie z języka polskiego trwa 25 minut, a z języka obcego 10 minut.

- Praca komisji nie polega tylko na wysłuchaniu zdającego - wyjaśnia Katarzyna Miezian, polonistka z VIII Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie.

Jej członkowie muszą przygotować się do egzaminu - poloniści zapoznać z bibliografią wykorzystaną do prezentacji, ocenić wypowiedź i wypełnić dokumentację. Zdaniem egzaminatorów zajęcia te zajmują przynajmniej tyle samo czasu co odpowiedź. Tymczasem według resortu nauczyciel zasiadający w komisji z języka polskiego, pracującej sześć godzin, zdąży ocenić dziesięciu zdających, ale otrzyma wynagrodzenie za cztery godziny pracy.

- Dlatego dla ustalenia wynagrodzenia powinien być brany czas faktycznie przepracowany w komisji - podkreśla Sławomir Broniarz.

Inaczej nauczyciele znowu będą musieli dochodzić swoich praw w sądach.

Wywalczone w sądzie

O godziwe wynagrodzenie za pracę przy maturach nauczyciele walczą już od 2005 roku. Wówczas resort edukacji twierdził, że przeprowadzenie egzaminu ustnego należy do zadań statutowych szkoły, co oznaczało, że osobom biorącym w nim udział nie należy się dodatkowe wynagrodzenie. Wielu egzaminatorów, m.in. z Piły, Lublina i Krakowa skierowało sprawy do sądów. I większość z nich wygrała. Sądy orzekły bowiem, że godziny spędzone na egzaminowaniu należy zaliczyć do dydaktycznych, a jeśli było ich więcej niż wynosi pensum, nauczyciel powinien otrzymać za nie dodatkowe wynagrodzenie, takie jak za godziny ponadwymiarowe.

- Tylko krakowskie sądy, rejonowy i apelacyjny, uznały, że praca przy egzaminie należy do zadań szkoły - tłumaczy Katarzyna Miezian.

W 2006 roku ministerstwo nie zdecydowało się jednak zapłacić za pracę przy egzaminach ustnych jak za godziny nadliczbowe. Okręgowe komisje egzaminacyjne proponowały jedynie egzaminatorom umowy o dzieło ze stawką 12,60 zł za godzinę pracy, czyli ponad dwa razy mniejszą niż za pracę w nadgodzinach. Ta dla nauczyciela dyplomowanego wynosi ok. 29 zł. Wielu nauczycieli nie zaakceptowało takiego rozwiązania i znowu złożyło pozwy do sądu.

Aby ułatwić sędziom rozstrzyganie spraw, rzecznik praw obywatelskich zwrócił się do Sądu Najwyższego z prośbą o interpretację przepisów dotyczących wynagradzania członków komisji egzaminacyjnych.

Zaległe roszczenia

Uchwała Sądu Najwyższego z marca tego roku zmusiła MEN do wygospodarowania środków na ustne matury. Dotychczas zaległe wynagrodzenia przyznawane nauczycielom przez sądy wypłacać musiały samorządy jako organy prowadzące szkoły.

Jak podkreślają jednak eksperci, oprócz wydatków na tegoroczne matury ministerstwo musi liczyć się też z koniecznością wypłaty wynagrodzeń za lata ubiegłe.

- Zgodnie z kodeksem pracy roszczenia ze stosunku pracy ulegają przedawnieniu z upływem trzech lat. Oznacza to, że wszyscy egzaminatorzy, którzy nie otrzymali wynagrodzenia za pracę przy ustnych maturach w latach ubiegłych, mogą domagać się ich w sądzie - wyjaśnia Krystyna Szumilas, przewodnicząca sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.

Ministerstwo Edukacji nie oszacowało jednak jeszcze, ile funduszy z budżetu państwa powinno zarezerwować na ten cel.

- W tym roku wygospodarowaliśmy 25 mln zł na tegoroczne matury ustne - mówi Sylwia Sysko-Romańczuk, wiceminister edukacji.

Dodaje, że w ubiegłym roku na wynagrodzenia za pracę przy maturze ustnej resort wydał 13,5 mln zł.

- Z tych pieniędzy zostali opłaceni egzaminatorzy, którzy podpisali umowy o dzieło. Ci, którzy nie zawarli ich, mogą iść do sądu. MEN teraz musi przygotować się na wypłatę zaległych wynagrodzeń wraz z odsetkami - podkreśla Krystyna Szumilas.

MEN czeka również rozprawa przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Krakowscy nauczyciele złożyli bowiem skargę na niekorzystne wyroki z 2005 roku.

- Polskie prawo uniemożliwiało nam wniesienie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego, ponieważ taka skarga możliwa jest tylko w przypadku spraw, w których kwota roszczenia przekracza 10 tys. zł - mówi Katarzyna Miezian.

Tymczasem nauczyciele składali pozwy indywidualnie o wartości od 300 zł do 3 tys. zł.

Dyrektorzy kierują za darmo

Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie przeprowadzania egzaminów przewodniczącym szkolnego zespołu egzaminacyjnego jest dyrektor danej szkoły.

- Zorganizowanie egzaminu zajmuje co najmniej trzy miesiące. Trzeba powołać zespoły egzaminacyjne, zorganizować pomieszczenia i sprzęt do przeprowadzenia egzaminu, odebrać arkusze z pytaniami. To jest odpowiedzialna praca, którą wykonuję w ramach obowiązków dyrektora szkoły na rzecz okręgowej komisji - wyjaśnia Ewa Bargtraum, dyrektor Zespołu Szkół Licealnych i Mistrzostwa Sportowego w Karpaczu.

Dyrektorzy jednak jeszcze nie sądzą się o wynagrodzenie z tego tytułu. Musieliby bowiem pozwać swojego pracodawcę, czyli samorząd.

Benedykt Wojcieszak z Gdańskiego Instytutu Edukacji Pedagogicznej ma nadzieję, że Trybunał Praw Człowieka wskaże, kto powinien odpowiadać za organizację egzaminu maturalnego.

- Teoretycznie od 2005 roku przeprowadzają go centralna i okręgowe komisje egzaminacyjne. Praktycznie odpowiadają tylko za część egzaminu pisemnego. Cała organizacja matury ustnej spada na szkołę, a przecież ma to być egzamin zewnętrzny - podkreśla Benedykt Wojcieszak.

29 zł (brutto) ma otrzymać nauczyciel za godzinę pracy przy egzaminie ustnym

JOLANTA GÓRA

ewa04-07-2007 20:34:20   [#20]

gratulacje aniu :-)

http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070704/POWIAT0203/70703093&ciacho=1
Ala04-07-2007 21:02:35   [#21]

aniu

gratulacje! :-)
Marek Pleśniar04-07-2007 21:07:03   [#22]
brawo brawo:-)
aniaB04-07-2007 21:13:22   [#23]
Dzięki
grażka04-07-2007 21:15:12   [#24]
Gratulacje!
jureczek04-07-2007 21:21:06   [#25]

!

Aniu - Super

Brawissimo!

some04-07-2007 21:54:05   [#26]

Brawo,brawo, niskie ukłony, jestem pełna podziwu!!!!!!!!!!!!!!!

Magosia04-07-2007 22:14:20   [#27]

Ania:-)

Buźka:-)
zgredek04-07-2007 22:52:07   [#28]

fajnie się czyta o znajomych:-)

gratulacje Aniu:-)

hania04-07-2007 23:27:08   [#29]
i ja tez gratuluję!
i całuski ślę!
aza05-07-2007 14:10:40   [#30]

Aniu - suuuuper!!!!

gratuluję i bardzo się cieszę....

Gaba05-07-2007 14:29:01   [#31]
świetnie!
małga wcisło05-07-2007 14:44:29   [#32]
ja również gratuluję ! jesteś wielka!
Gusia05-07-2007 14:56:37   [#33]
Gratulacje!!!
bogna17-07-2007 08:08:29   [#34]

Dyrektorzy szkół pracują także podczas ferii i wakacji

Latem dyrektorzy szkół powinni odpoczywać. W praktyce nie mogą pójść na urlop, ponieważ muszą wypełniać ustawowe obowiązki.

Do obowiązków dyrektorów szkół należy nie tylko organizacja zajęć w trakcie roku szkolnego, ale również m.in. ocena dorobku zawodowego nauczyciela ubiegającego się o kolejny stopień awansu zawodowego, udział w komisjach awansowych, powoływanie komisji na egzaminy poprawkowe.

- Te wszystkie czynności dyrektorzy wykonują podczas wakacji - wyjaśnia Joanna Burdzik, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. Często zdarza się, że o posiedzeniu komisji awansowej dyrektor dowiaduje się w ostatniej chwili. Organy prowadzące szkoły i kuratoria nie mają bowiem obowiązku powiadamiania ich o planowanym posiedzeniu na piśmie. W efekcie kierownicy szkół nie mogą sobie zaplanować wypoczynku.

Tymczasem zgodnie z ustawą z 26 stycznia 1982 r. Karta Nauczyciela (Dz.U. z 2003 roku nr 118, poz. 1112 z późn. zm.) dyrektorowi, tak jak pozostałym nauczycielom, przysługuje urlop wypoczynkowy w wymiarze odpowiadającym okresowi ferii. Dyrektor bowiem jest nauczycielem zatrudnionym na podstawie KN, któremu powierzono obowiązki kierowania szkołą. Ministerstwo Edukacji Narodowej przyznaje, że obecnie obowiązujące regulacje dotyczące czasu pracy dyrektorów szkół wymagają urealnienia. Dodaje, że w praktyce zmiany będą polegać na skróceniu dyrektorskich urlopów wypoczynkowych. Jednak od ponad dwóch lat resort nic nie zrobił, aby uporządkować przepisy. Mimo że z prośbą o rozwiązanie problemu występował już rzecznik praw obywatelskich.

- My nie mamy podstawy roszczeniowej, nie chcemy wyegzekwować należnego nam urlopu, ponieważ wiemy, że praktycznie jest to niemożliwe. Chcemy tylko skończyć z fikcją prawną - podkreślają dyrektorzy.

/JOLANTA GÓRA/

beera17-07-2007 08:12:01   [#35]

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Word jej poprawił na Burdzik

;)))

( powoływanie na komisje poprawkowe nie powiedzialam, na komisje z par 17- ale co tam ;)

malinek17-07-2007 10:36:25   [#36]
Asi, a Ty sobie wytykasz błędy ;)
Poszło w Polskę...
malinek17-07-2007 10:37:21   [#37]
No i znowu---Asia miało być !!!!!
beera17-07-2007 11:17:45   [#38]

polecam jeszcze to:

 

 Pomoc na zakup mundurków szkolnych

Dziś wchodzi w życie rozporządzenie Rady Ministrów z 2 lipca 2007 r. w sprawie szczegółowych warunków udzielania pomocy finansowej dzieciom i uczniom na zakup podręczników i zakup jednolitego stroju (Dz.U. nr 120, poz. 819). Jednak kuratoria oświaty już zbierają od starostów, prezydentów, burmistrzów i wójtów dane o liczbie uczniów uprawnionych do otrzymania pomocy. W województwie mazowieckim termin ich przesłania minął 6 lipca, a w kujawsko-pomorskim 5 lipca. Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy prosi również o podanie kosztów, jakie rodzice ponieśli na zakup podręczników. Tymczasem szkoły mają ograniczony kontakt z rodzicami i uczniami. Wakacje bowiem zaczęły się 22 czerwca. Wtedy samorządy znały jedynie projekt rozporządzenia.

- Nie mieliśmy możliwości rzetelnego zebrania danych, dlatego podaliśmy jedynie dane szacunkowe - mówi Iwona Sobka, dyrektor Szkoły Podstawowej w Dobrzynie, woj. mazowieckie.

Natomiast Jacek Rudnik, dyrektor Publicznego Gimnazjum Nr 3 w Puławach, w województwie lubelskim, podał informacje na podstawie danych z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz listy uczniów otrzymujących stypendium socjalne.

Faktyczna liczba osób uprawnionych w Puławach będzie znana dopiero w drugiej połowie miesiąca. Wnioski o dofinansowanie mogą być składane do 10 lipca, czyli zanim zacznie obowiązywać rozporządzenie.

W Wieruszowie, woj. łódzkie, jeszcze w czerwcu ustalono, że o pomoc będzie można ubiegać się aż do 15 września.

- Rodzice nie mogą być pokrzywdzeni z powodu opóźnień ministerstwa, stąd taki długi termin. Natomiast dane do kuratorium przesłaliśmy na podstawie liczby uczniów objętych programem Dożywianie dzieci w szkołach - podkreśla Iwona Szkopińska, burmistrz Wieruszowa.

Resort edukacji uważa jednak, że tak zebrane informacje będą odzwierciedlać rzeczywiste potrzeby.

- Dzięki temu, że liczbę uprawnionych poznamy już w lipcu, pieniądze szybciej trafią do gmin i szkół - podkreśla Elżbieta Matejka z Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Zdaniem samorządowców i dyrektorów szkół, ministerstwo kolejny raz zaburzyło kolejność działań i zmusiło ich do podejmowania decyzji przed poznaniem obowiązujących podstaw prawnych.

Zgodnie z rozporządzeniem wnioski o dofinansowanie będą przyjmowały szkoły w terminie ustalonym przez wójta, burmistrza czy prezydenta. To one będą również wypłacały pieniądze. Pomoc otrzymają uczniowie, których dochód na jednego członka w rodzinie nie przekracza 351 zł. Dopłata do mundurka dla uczniów szkół podstawowych i gimnazjów wyniesie 50 zł, natomiast do zakupu podręczników dla sześciolatków i uczniów klas I-III od 70 do 170 zł.

JOLANTA GÓRA

jolanta.gora@infor.pl

elrym17-07-2007 12:52:53   [#39]
o Jacku w prasie, a Jacek na plaży  dobrze że chociaż Asia została :-)
ewa18-07-2007 09:20:56   [#40]

tu już Joanna Berdzik ;-)

Karani nauczyciele nie będą zatrudniani

ZMIANA PRAWA Dyrektorzy szkół będą musieli sprawdzać w Krajowym Rejestrze Karnym czy nauczyciel, którego chcą zatrudnić był karany. Za każdy wniosek będą musieli zapłacić 50 zł.

Najnowszy projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty stanowi, że przed nawiązaniem stosunku pracy z nauczycielem dyrektor szkoły musi uzyskać informację o nim z Krajowego Rejestru Karnego. Projekt jest w uzgodnieniach międzyresortowych. Krytykują go dyrektorzy szkół, samorządy i związki zawodowe.

- W szkole nie mogą być zatrudniane osoby karane, ale to kandydaci powinni zostać zobowiązani do przedstawienia zaświadczenia - mówi Joanna Berdzik, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.

Tak samo uważa Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Jego zdaniem dyrektor szkoły nie powinien się starać o zaświadczenie o niekaralności dla potencjalnego pracownika.

Dyrektorzy szkół dodają, że chociaż krajowy rejestr działa sprawnie, to na odpowiedź na zapytanie złożone drogą listowną czeka się nawet dwa tygodnie.

- Może to spowodować utrudnienie w zatrudnianiu nauczycieli w sytuacjach nagłych - podkreśla Joanna Berdzik.

Ponadto zaświadczenie będzie też potrzebne dla nauczycieli bez kwalifikacji, na których zatrudnienie musi wyrazić zgodę kurator oświaty. Kuratoria bowiem przyjmują tylko komplet dokumentów. W sytuacji gdy kurator wyda negatywną decyzję, szkoła zmarnuje i czas, i pieniądze na zdobycie informacji z KRK.

Obecnie nauczyciele, którzy byli karani za przestępstwo umyślne, nie mogą pracować w szkole. Stanowi tak ustawa z 26 stycznia 1982 r. Karta Nauczyciela (Dz.U. z 2006 r. nr 97, poz. 674 z późn. zm). Ministerstwo Edukacji Narodowej twierdzi jednak, że dyrektorzy szkół nie sprawdzają, czy osoby, które chcą zatrudnić, figurują w Krajowym Rejestrze Karnym (KRK). Wystarczy im pisemne oświadczenie zatrudnianego nauczyciela o niekaralności. Tymczasem bez sprawdzenia w KRK nie można mieć pewności, czy dana osoba poświadcza prawdę. W efekcie może się zdarzyć, że z dziećmi będzie pracować osoba skazana za pedofilię. Dlatego resort chce wprowadzić wymóg sprawdzania w rejestrze. Zdaniem związkowców i dyrektorów szkół problem ten można rozwiązać inaczej.

- Obecne przepisy rzeczywiście nie zobowiązują do sprawdzania kandydatów w rejestrze. Jednak do zdobycia informacji z KRK ustawodawca powinien zobowiązać nauczyciela, a nie dyrektora - podkreśla Sławomir Broniarz.

Samorządowcy dodają ponadto, że złożenie wniosku wiąże się z kosztami. Pracodawcy za uzyskanie informacji z KRK muszą bowiem zapłacić 50 zł.

- W efekcie samorządy, które prowadzą szkoły, kolejny raz zasilą budżet państwa - podkreśla Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich. W ubiegłym roku bowiem pracodawcy samorządowi musieli sprawdzić, czy w rejestrze figurują osoby zatrudnione na stanowiskach urzędniczych.

MEN szacuje, że sprawdzenie w KRK kandydatów do pracy w szkole będzie kosztowało 3 mln zł. Jednocześnie jednak resort zauważa, że dla poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego będą to wydatki nieznaczne.

JOLANTA GÓRA

jolanta.gora@infor.pl

beera18-07-2007 09:27:41   [#41]
:))
hania18-07-2007 14:34:13   [#42]
asia jednym głosem z Broniarzem:-))
aza18-07-2007 14:35:34   [#43]
są rzeczy na niebie i ziemi.....
Magosia22-08-2007 17:28:09   [#44]

Tak myślę..pewno jak większość

EDUKACJA Obliczanie średniej ocen

Religia wpłynie na wyniki rekrutacji do szkół średnich

Wpływ ocen religii na osiągnięcia
 uczniów (Rozmiar: 93713 bajtów)
Wpływ ocen religii na osiągnięcia uczniów
  • Od 1 września stopień z religii, a także z innych przedmiotów dodatkowych, będzie wliczany do średniej ocen
  • Średnia ocen ma znaczenie podczas rekrutacji do szkół średnich, im wyższa, tym łatwiej dostać się do liceum
  • Na ocenę z religii ma wpływ nie tylko wiedza, ale także aktywne uczestnictwo w życiu parafii

Stopień z religii będzie wliczany do średniej ocen - tak zdecydował rząd, mimo że Ryszard Legutko, minister edukacji narodowej, uważa, że jest to sprawa dyskusyjna. Obawy nowego ministra są uzasadnione. Od średniej ocen zależy bowiem, czy uczeń otrzyma świadectwo z wyróżnieniem, stypendium naukowe, a także czy dostanie się do szkoły ponadgimnazjalnej. Religia, podobnie jak etyka, nie jest jednak przedmiotem obowiązkowym. Uczą się jej tylko te osoby, które chcą. Ale ci, którzy chcieliby uczęszczać na etykę, nie mają takiej możliwości, bo brakuje pieniędzy i nauczycieli. O tym, czy jest to dyskryminacja, zdecyduje niebawem Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Zawyżanie i zaniżanie średniej

- Ktoś, kto zrezygnował z religii, będzie mógł mieć niższą średnią od tego, który na nią chodzi. Można uznać za zasadę, że średnia ocen z religii w szkole jest zbliżona do 5 - uważa Ryszard Sikora, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 36 w Krakowie.

Oznacza to, że oceny z religii mogą wpłynąć na podwyższenie średniej ogólnej. W efekcie zwiększy się liczba uczniów zdających z wyróżnieniem, które przyznawane jest za osiągnięcie średniej powyżej 4,75. Podczas rekrutacji szkoły średnie przyznają nawet 10 punktów za świadectwo z czerwonym paskiem. O przyjęciu do szkoły decyduje często jeden punkt.

Arcybiskup Tadeusz Nycz obawy dotyczące zawyżania średniej uczniów przez ocenę z religii uważa za nieuzasadnione. Tak samo uważa resort edukacji.

Ocena za gorliwość

Uczniowie, a także politycy, twierdzą, że ocena z religii wystawiana jest nie za wiedzę. Biskup Tadeusz Pieronek wyjaśnia, że nauczyciele religii powinni oceniać głównie wiedzę ucznia, nie pobożność czy moralność. Komisja Episkopatu ds. Wychowania w dokumencie: Ocenianie uczniów na katechezie zaleca jednak, że piątkę może mieć m.in. uczeń, który przejawia postawę apostolską, a celującą ten, który bierze czynny udział w przygotowaniu liturgii mszy świętej, uczestniczy w życiu parafii.

- Mój ksiądz stawia szóstki tym, którzy chodzą regularnie na mszę i dodatkowe nabożeństwa, np. majówki, różaniec - mówi Jacek Wrotny, gimnazjalista z woj. dolnośląskiego.

Małgorzata Nowak, dyrektor Zespołu Szkół w Niemcach, w woj. lubelskiem, mówi, że być może katecheci i księża ocenianie z religii traktują jako nagrodę za uczęszczanie na lekcje, a także do kościoła. W jej szkole jest jednak inaczej. Są nawet klasy, w których ocena z religii jest najniższą na świadectwach.

- W moim przekonaniu jednak wliczanie ocen z dodatkowych przedmiotów, w tym religii, jest krzywdzące. Sprawia, że prawo nie będzie jednakowe wobec wszystkich uczniów - uważa Małgorzata Nowak.

Brakuje lekcji etyki

Według danych Kościoła, na lekcje religii chodzi 95 proc. dzieci szkół podstawowych oraz 90 proc. młodzieży. Oznacza to, że aż 10 proc. uczniów gimnazjów nie chodzi na religię. Zgodnie z ustawą o systemie oświaty, nauka religii nie jest obowiązkowa. Uczniowie mogą wybrać między religią lub etyką, a także zrezygnować z tych zajęć. Szkoła musi zorganizować lekcje z religii lub z etyki, jeśli będzie chodziło na nie siedmiu uczniów.

- Nie znam szkoły, która wprowadziłaby zamiast religii etykę - mówi Ryszard Sikora.

- W Polsce istnieje poważny problem z zapewnieniem dostępności lekcji etyki dla dzieci, które nie chcą się uczyć religii - dodaje dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Obecnie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka toczy się sprawa Grzelak przeciwko Polsce. Skarżący podkreślają, że ich syn, który zrezygnował z lekcji religii w szkole podstawowej, nie miał możliwości uczęszczania na alternatywne zajęcia (np. z etyki). Nie prowadziła ich żadna ze szkół, do których uczęszczał.

Problemem jest brak funduszy na dodatkowy przedmiot dla garstki uczniów i odpowiednio przygotowanych nauczycieli. Potwierdza to Magdalena Środa, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

- Brak lekcji etyki powoduje, że dzieci, które nie chcą uczęszczać na lekcje religii, nie będą miały możliwości podniesienia swojej średniej ocen - podkreśla Adam Bodnar.

Jeśli ETPC orzeknie na korzyść skarżących w sprawie możliwości nauczania etyki, to Polska będzie musiała umożliwić uczestnictwo w tych zajęciach wszystkim niechodzącym na religię.

Irena Dzierzgowska, była wiceminister edukacji, uważa ponadto, że powinno się zrezygnować z wpisywania oceny z religii na świadectwie. Wiele dzieci otrzymuje bowiem świadectwo z kreską w miejscu, gdzie inni uczniowie mają oceny z religii. To jest nie tylko ujawnianie przekonań religijnych dziecka, ale może prowadzić do dyskryminacji ze względu na te przekonania. Dyskryminację zarzucili także rodzice we wspomnianej skardze do ETPC.

O ocenach zdecyduje Trybunał

Sojusz Lewicy Demokratycznej złoży w najbliższych dniach wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności z Konstytucją RP rozporządzenia uwzględniającego ocenę z religii do średniej na świadectwie. Zdaniem Wojciecha Olejniczaka, przewodniczącego SLD, za jego niekonstytucyjnością przemawia właśnie iluzoryczny wybór między religią, a etyką, sposób oceniania, a także brak podstawy programowej.

- Katecheci i księża oceniają nie tylko wiedzę, ale także uczestnictwo w praktykach religijnych - podkreśla Olejniczak.

JOLANTA GÓRA

jolanta.gora@infor.pl

/* */
bogna30-08-2007 08:59:38   [#45]

Szkoła nie może zabronić używania telefonu komórkowego

Rodzice skarżą się, że rady pedagogiczne uchwalają całkowity zakaz korzystania z telefonu komórkowego na terenie szkoły. Resort edukacji twierdzi, że jest to sprzeczne z prawem.

Joanna Berdzik, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, nie słyszała, żeby jakaś szkoła zabroniła używania telefonu komórkowego na jej terenie.

- Wprowadzenie takiego zakazu świadczyłoby o braku wyobraźni i byłoby wylewaniem dziecka z kąpielą. Po pierwsze, szkoły nie są w stanie wyegzekwować zakazu, a po drugie, byłby on nieuzasadniony. Szkoła powinna tylko ograniczyć korzystanie z telefonów, np. podczas lekcji - uważa Joanna Berdzik.

Wielu rodziców dzwoni jednak do redakcji pytając, czy rada pedagogiczna może zakazać używania telefonu komórkowego na terenie szkoły. Takie ograniczenia wprowadziło m.in. kilka gimnazjów wiejskich w powiecie jarocińskim. Rodzice nie chcą ujawniać swoich danych w obawie przed nieprzyjemnościami wobec uczniów ze strony nauczycieli. Podkreślają jednak, że w ten sposób zostały pokrzywdzone dzieci dojeżdżające do szkoły. Uczniowie mieszkający w jej pobliżu, już po opuszczeniu jej murów, będą mogli zadzwonić do domu. Dojeżdżający natomiast, żeby poinformować telefonicznie rodziców o tym, że mogą po nich przyjechać, muszą wyjść poza teren szkoły.

Urszula Przybylska Zioło, dyrektor departamentu kształcenia ogólnego i specjalnego, w Ministerstwie Edukacji Narodowej wyjaśnia, że statut szkoły może jedynie ograniczać korzystanie z telefonów komórkowych na terenie placówki, a nie zakazywać go. Rozporządzenie ministra edukacji narodowej z 9 lutego 2007 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie ramowych statutów publicznego przedszkola oraz publicznych szkół (Dz.U. nr 35, poz. 222) zobowiązuje bowiem jedynie do określenia warunków korzystania z telefonów komórkowych i innych urządzeń elektronicznych.

Z kolei jeden z dyrektorów na forum internetowym Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty przyznaje, że również w statucie zapisał całkowity zakaz używania telefonów komórkowych, ponieważ tak zdecydowała rada rodziców i rada pedagogiczna. Kuratorium Oświaty jednak zakwestionowało taki zapis.

- Szkoły są zobowiązane przesłać swój statut właściwemu kuratorowi oświaty oraz innym organom właściwym do sprawowania nadzoru pedagogicznego. Jeżeli kurator oświaty stwierdzi, że statut szkoły jest niezgodny z prawem, może uchylić statut szkoły albo niektóre jego postanowienia - podkreśla Urszula Przybylska-Zioło.

Jolanta Góra

AnJa30-08-2007 16:14:13   [#46]
"- Szko�y s� zobowi�zane przes�a� sw�j statut w�a�ciwemu kuratorowi o�wiaty oraz innym organom w�a�ciwym do sprawowania nadzoru pedagogicznego."

?

na ich pro�b�- jasne! ale z w�asnej inicjatywy i po ka�dej zmianie?
beera30-08-2007 16:16:55   [#47]

sprytnie Andrzej

niby napisałeś "przeciw" ale jakby co, zawsze mozna będzie powiedzieć, że napisałeś "za"

;)))

Marek Pleśniar30-08-2007 17:05:12   [#48]
napisał nieszablonowo
AnJa30-08-2007 17:13:53   [#49]
"- Szkoły są zobowiązane przesłać swój statut właściwemu kuratorowi oświaty oraz innym organom właściwym do sprawowania nadzoru pedagogicznego."

?

na ich prośbę- jasne! ale z własnej inicjatywy i po każdej zmianie?
...
na nasiadówie w Suwałkach(blisko Sejn i granicy z Litwą) byłem
AnJa30-08-2007 17:17:07   [#50]
kodowanie mi wariuje
strony: [ 1 ][ 2 ]