Forum OSKKO - wątek

TEMAT: szkolny "koalicjant
strony: [ 1 ]
Gaba13-01-2006 07:57:39   [#01]
Kiosk
Wojciech Duda-Dudkiewicz/12.01.2006 06:00
Socjalni na socjalu
Jaki jest stan polskiej pomocy społecznej
Pusta kasa, źle opłacani, niedouczeni i przypadkowi pracownicy, tabuny niepotrzebnych urzędników na różnych szczeblach, źle skierowane, czyli marnowane pieniądze – taki jest mniej więcej stan polskiej pomocy społecznej
Takie tragedie jak we Wrocławiu, kiedy niepełnosprawny chłopiec zmarł z głodu, choć znajdował się pod opieką pracownika socjalnego, każą zadać pytanie o stan polskiej pomocy społecznej. Zwłaszcza że nie był to przypadek odosobniony. Do podobnego zdarzenia doszło w Łodzi, gdzie rodzice mordowali dzieci, a zwłoki trzymali w beczkach. I w Słupsku, gdzie ojciec  przez kilkanaście lat gwałcił córkę. We wszystkich tych przypadkach rodziny były objęte stałą opieką pomocy społecznej! – Jak to możliwe, że pracownicy socjalni niczego nie zauważyli?! – pytano, wskazując winowajców. Sprawa wydaje się bardziej skomplikowana.

fot. G.MICHALOWSKI/PAP


Polski system pomocy społecznej jest niewydolny od zawsze, a kolejne próby reform – jak ta sprzed roku (nowa ustawa o pomocy społecznej) – nic nie dają. Powód okazuje się prosty: polski system pomocy jest niereformowalny. – Stan opieki socjalnej nie różni się od stanu innych instytucji – zapewnia pracownik Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. – I też nie da się zreformować w prosty sposób. Żadne programy ani kontrakty socjalne tego nie zmienią. Można zmieniać ustawę, formularz wywiadu środowiskowego, tworzyć nowe wydziały pracy socjalnej na uniwersytetach, a i tak instytucja i jej urzędnicy nie będą w stanie zmienić istoty rzeczy.

Wciąż jest tak, że około 10 milionów korzystających ze wsparcia ludzi łudzi się, że państwo potrafi im pomóc, a niemal 110 tys. obsługujących ich i siebie nawzajem urzędników udaje, że rzeczywiście to robi. Udaje, bo choć na pomoc społeczną wydaje się w Polsce z kasy państwa i samorządów ponad 13 mld zł rocznie, przy obecnym systemie ich wykorzystania znaczna część tych pieniędzy po prostu się marnuje.

– Według naszych szacunków jedna trzecia idzie na utrzymanie biurokracji – mówi Ireneusz Jabłoński, ekspert Centrum im. Adama Smitha. Gdy doliczyć do tego pieniądze na utrzymanie urzędniczej infrastruktury na różnych szczeblach – centralnym, wojewódzkim, powiatowym i gminnym – okazuje się, że mniej więcej co druga złotówka z budżetu pomocy społecznej idzie na urzędników i ich obsługę.
– Pomoc społeczna niczym nie różni się od innych systemów biurokratycznych. Tu też jedni urzędnicy obsługują przede wszystkim innych urzędników, dopiero potem klientów – dodaje Jabłoński.

W niefunkcjonalnym systemie pieniądze giną, a na bezpośrednią pomoc zostaje niewiele. Ale nawet te niewielkie sumy, którymi dysponują pracownicy socjalni, często nie trafiają we właściwe ręce. – Kilkadziesiąt czy nawet kilkaset złotych zasiłku dla dużej rodziny to śmiesznie mało. Za to nie da się przeżyć. Dlatego jestem pewien, że wielu traktuje je jako uzupełnienie dochodów czerpanych z pracy na czarno. Ale z tym w tej chwili nie da się walczyć – mówi urzędnik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w środkowej Polsce. – Obecnie pracownik socjalny nie ma tak naprawdę narzędzia, które umożliwiłoby mu eliminowanie z kręgu korzystających z socjalu naciągaczy i wydrwigroszy, a często nie ma także chęci.

Nie brakuje przykładów, że często wspiera się w ten sposób czy wręcz utrzymuje przestępców. Pomoc społeczna finansowała grupę włamywaczy z warszawskiej Pragi. Na państwowym wikcie był Andrzej M., pseudonim Sadysta, znany na Śląsku bandyta napadający na kobiety.

Zły system jest nienasycony. Wciąż potrzebuje kolejnych (złych) funkcjonariuszy. Dziś jeden pracownik socjalny przypada na ok. 3,5 tys. mieszkańców. Powinien – według Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej – na 2 tys. osób. Pracownicy socjalni żalą się, że zamiast odwiedzać rodzinę, rozmawiać o niej z lekarzem i dzielnicowym, zajmują się wypłacaniem zasiłków. – Mówią o sobie: popsute bankomaty. Popsute dlatego, że tych pieniędzy i tak wypłacają za mało – twierdzi Ryszard Majer, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Pracowników Socjalnych. – Nie jesteśmy w stanie kontrolować tego, co dzieje się w rodzinie – skarży się cytowany już pracownik MOPS-u. „Socjalni” mają pod nadzorem nie dziesięć środowisk, lecz często nawet kilkaset. Siłą rzeczy nie da się ogarnąć wszystkiego. – Poza tym jesteśmy zasypywani olbrzymią liczbą papierów. Z roku na rok jest ich coraz więcej – na przykład druk wywiadu środowiskowego liczy już 16 stron. Na pracę z ludźmi w terenie zostaje coraz mniej czasu. Nawet gdyby chciało się dobrze wykonywać swoją pracę, staje się to po prostu niemożliwe.

Jeszcze gorsze jest to, że zawód pracownika socjalnego wykonują często osoby przypadkowe. I nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. – A w tej pracy potrzebna jest pasja. Agresywni klienci, kontakt z patologiami, bezradność w wielu sytuacjach... to nie jest praca dla każdego – mówi jeden z pracowników pomocy społecznej z Warszawy. Mimo to większość tu zatrudnionych pracuje z przypadku. Bez pasji. Bo nie mieli gdzie pójść.

Stąd takie tragiczne wypadki jak we Wrocławiu, Łodzi czy Słupsku. Z pewnością pasji nie mieli opisani niedawno przez media pracownicy łódzkiego Domu Pomocy Społecznej, którego podopieczni byli notorycznie niedożywiani. Dzieci rosły, ale nie przybierały na wadze, a pracownicy DPS tego nie widzieli. Niepełnosprawni intelektualnie wychowankowie nie byli w stanie poskarżyć się na dramatyczne warunki, jakie stworzyli im pełnosprawni intelektualnie wychowawcy.

Niewydolność systemu pomocy społecznej wynika jednak nie tyle z dramatycznego  stanu jej kadr, lecz – jak oceniają eksperci Centrum im. Adama Smitha – z jej rozproszenia (pomoc świadczy kilkanaście instytucji) i złego zdefiniowania obowiązku jej udzielania. – Konieczna jest zmiana systemu: z przedmiotowego na podmiotowy – mówi Ireneusz Jabłoński z CAS. – Pomoc nie powinna należeć się automatycznie, bo np. ktoś stracił pracę albo nie ma węgla, lecz dlatego, że sytuacja jego rodziny jest zła. Przychodzi klient i mówi: źle mi się wiedzie, pomóżcie. Sprawdzamy i udzielamy pomocy. Poza tym konieczne byłoby zlikwidowanie wszystkich szczebli tej machiny urzędniczej i skupienie pomocy w gminach. Tam najlepiej będą wiedzieć, komu jest potrzebna – dodaje Jabłoński.

Taka zmiana systemowa oznaczałaby więcej pieniędzy i na konkretną pomoc, i na  opłacanie lepszych pracowników. Na razie to mrzonki. Jabłoński przyznaje, że potrzebna jest rewolucja w świadomości rządzących i prawdziwa chęć do zmiany chorej sytuacji, a nie myślenie cyklem wyborczym. Ale czy rządzący są w stanie wyobrazić sobie, że Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej mogłoby w ogóle nie istnieć? Albo że czas zlikwidować niewydolne urzędy pracy i zastąpić je prywatnym pośrednictwem pracy?

Tymczasem prosty (a przez to tym bardziej rewolucyjny z naszego punktu widzenia) sposób obniżenia kosztów i lepszego wykorzystania środków na pomoc społeczną od dawna działa w wielu krajach, m.in. w Niemczech i USA. Tam prawie wszystkie tego typu zadania przejęły organizacje pozarządowe. Pieniądze otrzymują od sponsorów, ze zbiórek, ale znaczne sumy także z budżetu państwa. Pracownicy i wolontariusze takich organizacji oprócz tego, że są dobrze wyszkoleni w niesieniu pomocy, to jeszcze mają serce dla swoich podopiecznych
ola 1313-01-2006 09:34:00   [#02]
Ja bym tu jeszcze dodała niewydolność Sądów rodzinnych i całej opieki nad dzieckiem. Dziecko w naszym społeczeństwie jest traktowane przedmiotowo a nie podmiotowo, jako własność rodziców którą można odebrać lub nie, której nikt nie może pomóc jeżeli jego właściel-rodzic na to nie pozwoli. W jednym przypadku Sąd myśli półroku co zrobić a bandyta rośnie w siłe lub inne umiera, a w drugim szybciutko zabiera dziecko matce, chociaż dom jest kochający i wspierający. Plus to co powyżej wkleiła Gaba i wyć się chce.

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]