Forum OSKKO - wątek

TEMAT: przeczytane
strony: [ 1 ][ 2 ]
Dorota K02-01-2006 12:49:05   [#01]

przeczytałam na stronach Gazety Wyborczej

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,53600,3092621.html

Marek Pleśniar02-01-2006 13:20:45   [#02]

a ja to nawet tu przekleję nam, bo to dobry przyczynek do dyskusji - a mogą zdjąć z tamtej witryny

Nauczycielka-nieuk zdemaskowana przez rodzica

Przemysław Pawłowski 02-01-2006, ostatnia aktualizacja 02-01-2006 11:40

Przez 20 lat uczyła dzieci bzdur. Dopiero schowany w tornistrze dyktafon ujawnił prawdę o nauczycielce
Cytaty:

Krzysztof Kolumb to słynny polski uczony, który dokonał opływu naszej kuli ziemskiej.

Zawody związane z wodą to kajakarz, nurkowiec i strażak.

W wyrazie szalik jest pięć liter i sześć głosek.

Wieloryb to ryba.

Kuratorom opadły ręce

Takich bzdur uczyła dzieci Irena Z., nauczycielka ze szkoły w Sątopach na Warmii! Co więcej, "dla lepszej koncentracji" kazała im siedzieć w ławkach z rękoma splecionymi na plecach. Teraz po ponad 20 latach pracy i przekazywaniu dzieciom absurdów została wyrzucona ze szkoły. To pierwszy taki przypadek na Warmii i Mazurach.

Nauczycielka prawdopodobnie dalej przekazywałaby dzieciom fałszywe informacje, gdyby nie Edyta Kowalczyk, matka jednej z pierwszoklasistek. Włożyła córce do tornistra dyktafon, który nagrywał treść prowadzonych przez panią Z. lekcji. Zrobiła tak, bo po zachowaniu córki podejrzewała, że na lekcjach dzieje się coś złego.

- Ola jest bardzo radosnym, pełnym życia dzieckiem - tłumaczy Edyta Kowalczyk. - Zawsze bardzo chętnie chodziła do przedszkola. Kiedy poszła do pierwszej klasy, nagle się zmieniła. Stała się zalękniona, smutna, zaczęła nawet symulować choroby, żeby tylko nie pójść rano do szkoły.

Wreszcie wydusiła z siebie, że pani Z. zabroniła opowiadać o tym, co dzieje się na lekcjach.

Edyta Kowalczyk poszukała pomocy w poradni pedagogicznej w Bartoszycach. Opinia specjalistów była jednoznaczna - przyczyny złego stanu psychicznego dziecka leżą w szkole.

- Z opinią psychologa poszłam do dyrektora - opowiada matka siedmiolatki. - Żadnych konkretów nie uzyskałam, za to wkrótce potem w naszym domu pojawiła się pani Z., podobno żeby sprawdzić, czy dziecko ma odpowiednie warunki do nauki.

Zdesperowana matka, nic nie mówiąc córce, przez kilka tygodni wkładała jej do tornistra dyktafon. Nagrania przekazała dyrektorowi szkoły i kuratorium oświaty w Olsztynie.

- Ręce nam opadły - mówi olsztyński wicekurator Waldemar Żakowski. - Uznaliśmy, że potrzebne są zdecydowane kroki.

Wśród nagranych wypowiedzi nauczycielki na wicekuratorze szczególne wrażenie zrobił zwrot: "Nie pożyczę ci ołówka, miałam dwa, ale ktoś mi zapie...". Za to w rozmowie z kuratorami zmieniła zdanie w sprawie Kolumba: "Był Amerykaninem albo Anglikiem".

Jak to możliwe, że Irena Z. z takimi brakami w wiedzy uczyła dzieci przez lata? Odpowiedzieć powinien dyrektor szkoły Kazimierz Grygalun, ale jest nieuchwytny. Sprawa stała się głośna, ale nikt z mieszkańców Sątop nie poparł Edyty Kowalczyk.

- Pani Z. to świetna nauczycielka, dzieci dużo jej zawdzięczają - twierdzi inna kobieta. - Ma swoje metody, przynajmniej jest jakaś dyscyplina.

Kilkoro sątopian w obronie nauczycielki pojawiło się nawet w kuratorium w Olsztynie.

- Uważają, że dzieje się jej krzywda, a nie widzą krzywdy własnych dzieci - dziwi się Waldemar Żakowski. - Przecież szkoły nie można traktować jedynie jako miejsca pracy nauczycieli, tu najważniejsze są dzieci.

Edyta Kowalczyk: - W szkole już na początku całej historii ostrzegali mnie, że zostanę z tym wszystkim sama. I zostałam, ale nie cofnę się przed niczym, kiedy ktoś krzywdzi moje dziecko.

W klasie Oli uczy już inna nauczycielka. Mała pyta, jaki dziś dzień, niecierpliwi się, że do szkoły pójdzie dopiero w poniedziałek.

Janusz Pawłowski02-01-2006 13:43:59   [#03]

A mnie interesuje na jakiej pp "została wyrzucona ze szkoły"?
Jakie było uzasadnienie tej decyzji?
Czy była zatrudniona na podstawie mianowania?
Ta wiedza mogłaby być bardzo użyteczna - światełko w tunelu.

Marek Pleśniar02-01-2006 13:58:51   [#04]

też mnie to ciekawi;-)

ale co tam, zdanie "Krzysztof Kolumb to słynny polski uczony" jest godne artykułu w gazecie;-))

Adaa02-01-2006 14:09:53   [#05]

oj...a nie znacie lekarzy-nie lekarzy,co to leczą?

fałszywych prawnikow itd....nie maja wykształcenia mają natomiast wiedzę...tutaj babka miała wykształcenie ,nie mając wiedzy:-)

jesli ma to byc przyczynkiem do dyskusji to proponuję własnie to..jakim cudem zdobywa sie wykształcenie,za którym nie idzie wiedza?

no..i jakos widze teraz sens przeprowadzania hospitacji niezapowiedzianych:-)

oczywiście,kazdy przypadek jest indywidualny...choroby psychiczne..inne

Marek Pleśniar02-01-2006 14:28:18   [#06]

powiedzcie anieli..

ja nie uczę geografii ale Wiem że Kolumb nie była kobietą

nie uczę fizyki, ale wiem kto jest premierem:-)

Wy chyba też to wszystko wiecie.. "Każdy wie"...  chyba?

A ta pani nie

winię w związku z tym nie nawet kwalifikacje przedmiotowe, ale zwyczajne ogólne wykształcenie i otrzaskanie. Oczytanie zwykłe.

 

Jaki jest stan nauczycielstwa pod tym względem? Jak myślicie?

danucha02-01-2006 15:15:22   [#07]

Jeśli chodzi o oczytanie

to powiem oględnie nie najlepiej
Marek Pleśniar02-01-2006 15:24:41   [#08]

jak to piszą w gazetach (a ja potwierdzam;-) szkoły rezygnują z prenumerat prasy ale jednak.. kupują Tinę:-)

wracając do oczytania. Ja wiem że powinna ta geografka (czy kto to tam jest) więcej wiedzieć z geografii niż jest w "kanonie wiedzy ogólnej" - o ile taki istnieje jedynie słuszny.

Ale gdyby mieć choć to, czyli wykształcenie i trochę wstydu to nawet nieprzedmiotowiec przygotowałby się do nowego przedmiotu. Chociażby dlatego bo głupio tak być durniejszym od uczniów.

To chyba żadna filozofia?

Janusz Pawłowski02-01-2006 15:34:26   [#09]

Żeby się przygotować - trzeba najpierw mieć wątpliwości.
A jak się nie ma?

Wieloryb - no ... wyobrażam sobie, że ktoś nie ma wątpliwości, że to ryba.
No wstyd ... ale ... co za idiota tak nazwał ssaka? ;-)))

Szalik i liczba zgłosek - to mogło być najzwyklejsze w świecie przejęzycznie, nieuwaga, "czeski błąd" ... każdemu się może zdarzyć - każdemu z nas zdarzało się setki razy.

Zawody związane z woda - mogę sobie wyobrazić, że tak odpowiadały dzieci na pytania pani. Jakoś bardzo mi na to wygląda - w szczególności ten nurkowiec, a i strażak, ...
Nie wiem co pani dalej z tym zrobiła - coś dopowiedziała, czy nie ...
Jakoś ... nie wierzę w to, że te zawody pani ze swej głowy ...

Kolumb ... hm ... no coż ... tu istotnie dość hm ...
OK - paskudnie nie wiedzieć kto zacz.
Ale ... zróbicie taki test sobie, a potem znajomym:
Kolumb urodził się
a) we Włoszech,
b) w Portugalii,
c) we Francji,
d) w Hiszpani.
Nie podawajcie tu wyników, bo wierzę, że będzie 100% prawidłowych odpowiedzi. Przekonajcie się o tym sami i zróbcie.

Adaa02-01-2006 15:55:32   [#10]

a teraz korzysci;-)

dzieki Pani wiemy,że :

-wieloryb jest ssakiem
-Kolumb urodził sie we Włoszech...ba!..ale lubił HIszpanki(kazdy zajrzał do encyklopedii:-)
-nurkowiec ...no wiadomo..juz wiemy
-strazak..ja bym tez powiedziała,że to zawód zwiazany z wodą,tak samo jak zawód zwiazany z lizakiem to policjant
-trzeba uważać na to co sie gada,bo dyktafon w plecaku dziecka stanowi dla nas zagrozenie
-nie wazne co się gada byle ludziom sie podobało Ma swoje metody, przynajmniej jest jakaś dyscyplina.

a tak na marginesie...z własnego podwórka,co do dyktafonów i telefonów i innych takich
przed swietami troszke sie uniosłam bo moja córka zamiast froterowac podłogi polazła se zrobic brwi,pazury i złapac opalenizny..nic to,zeby nie to,ze mi klucze do domu zabrała..stęrczałam jak debil pod drzwiami sporo..kobieta siatkarka,zmarznieta..no i wiecie szlag to szlag..trafia kiedy nie trzeba:-)
zadzwoniłam po kilku nieudanych próbach...dodzwoniłam sie,cóz za radość!...no i se powiedziałam co myslę...brzydko se powiedziałam..
jakże byłam z siebie dumna jak po powrocie moja pociecha zakomunikowała mi,że wszyscy słyszeli w gabinecie pieknosci jakie mam słownictwo...bo..bo miała na głosnik;-)

no i mam noworoczne postanowienie...g...dostanie na kartę

;-)

a wieloryb jest rybą..i co?

Marek6302-01-2006 16:01:04   [#11]

Niemcy też piszę o Mikołaju Koperniku, że jest Niemcem i co?

To jest wielka patryiotka i tyle, a Kolumb jest nasz.

Jednak szybko podjęto decyzję, a przez 20 lat był spokój i wszystko OK.

Nikomu to nie przeszkadzało i nikt o tym nie słyszał- bardzo ciekawe?

Raptem gazeta i trach... .

AnJa02-01-2006 16:12:52   [#12]
Pani chyba z NZ była.

(UWAGA - nie mam nic do NZ-  dedukuję tak tylko, że jak dziecko wcześniej w przedszkolu było OK, a teraz bała się szkoły - więc proszę tutejsze NZ o niedeklarowanie pobicia mię).

Ciekawa jest rzecz inna - tej jej błedy nikomu nie przeszkadzały - zaszkodziło to, że dziecko poskarżyło się na siedzenie z tymi łapkami za plecami

A teraz się powymądrzam:
Peter van Bruegel to malarz
a) francuski,
b)belgijski,
c) holenderski,
d) niderlandzki

bo z niektórymi kategoriami współczesnymi  to tak jest, że często jakoś do historycznych politycznych (jak Kolumb) czy kulturowych (jak Breugel) nie pasują:-)

do dziś pamiętam swoje zdumienie, gdy dowiedziałem sie od jakiegoś przewodnika, silącego się na na oryginalność, że autorem przebudowy poznańskiego ratusza był Szwajcar i ma on ( ratusz) pewne cechy charakterystyczne dla dzieł twórców renesansowych z tamtego kraju

i usiłowałem sobie poszukać w głowie, co to takiego ten renesans szwajcarski jest i skąd kontakty Polski z nim:-)
Adaa02-01-2006 16:16:22   [#13]

o AnJa!

Ty jestes oczytany...jaciee;-)
AnJa02-01-2006 16:21:55   [#14]
e, tam

w programie historii jest - chyba nawet na poziomie podstawowym, choć ja ich tam nie rozróżniam zanadto:-)

czytam(hmm..., no, niech będzie) tylko CKM - ale się wstydzę do listy prenumeraty zamiast np. Chemii w Szkole czy choćby Wprost wpisać
Marek6302-01-2006 16:34:19   [#15]

Ja czytam trochę, jak mam wszystkiego dość,albo zawsze w pomieszczeniu... . Tam mam jedynie spokój! Czytam różne gazety czasami po dwa razy bo zapominam, że już to czytałem.

Tak sobie głupiję po latach dyrowania... . I chyba sam się nagram ... .

AnJa02-01-2006 16:37:47   [#16]

:-)

Tylko nie zapomnij przyciska rec wcisnąć

I taśmy włozyć, lub zwolnić pamięć na nośniku.
Janusz Pawłowski02-01-2006 16:39:07   [#17]

Bruegel to dla mnie malarz Austriacki, bo akurat w Wiedniu kupiłem kalendarz z reprodukcjami jego obrazów. ;-)))

I fakt.
Czy Genueńczycy uważali się za Włochów?
Hm ... a czy Ślązacy uważają się za polaków.
;-)))

beera02-01-2006 16:43:09   [#18]

mnie to co innego dotyka...

że trzeba takiej koszmarnej awantury by n-lka zwolnic z pracy.

zakladam, ze była kiepska-

jesli dyrektor wie, ze ma kiepska nauczycielkę- co moze zrobić?

guzik wielki lub przez 5 lat ( mniej-więcej) uprawiac szukanie powodów do zwolnienia.

Gdzie tu sens i gdzie logika?

Zapisy KN uniemozliwiają wyrzucenie z pracy nauczyciela, ale w sytuacji krytycznej i tak Ko pyta, co zrobił dyrektor?

A cóz on mogł zrobić?

Zbierac notatki, zalecenia pohospitacyjne, uwagi  i czekać na odejscie kobiety na emeryturę...

bo chyba w skuteczność komisji dyscyplinarnych, czy negatywnych ocen pracy dla zwolnienia nauczyciela, nikt o jakim takim doświadczeniu praktycznym nie wierzy.

( nawet u naszego górala  zabawy z taką nauczycielką trwały 5 lat...).

Adaa02-01-2006 16:54:26   [#19]

jesli dyrektor wie, ze ma kiepska nauczycielkę- co moze zrobić?

podrzucic dyktafon gospodarzowi klasy?

;-)

piszesz asiu o skutecznosci komisji dyscyplinarnych...ilu znasz dyrów, ilu powie, że siegało do tego narzedzia?

i dalej..sprawa tego nauczyciela co nawymyslał uczennicy,mamusia mu prace załatwiła (wicek w szkole)...pomijając zdarzenie..mi utkwił komentarz absolwenta...zapytany,czy ktoś kiedys skarzył sie na tego nauczyciela do dyrektora?..ten zasmiał sie..dyrektora???..dyrektorzy dowiaduja sie wszystkiego na końcu..z prasy najczesciej

Marek6302-01-2006 16:57:04   [#20]
Przepraszam ja jestem Ślązkiem, i choć mam inne domieszki to zawsze myślę o sobie - Polak, jak jeszcze myślę... . Cieszę się, że coraz rzadziej się tego wstydzę - szczególnie za granicą, ale jeszcze przed telewizorem czy gazetą - często.
Marek6302-01-2006 17:10:39   [#21]
Oczywiście jak widzę rodaków lub słyszę niektórych ... .
beera02-01-2006 17:20:01   [#22]

adoo

znam

miałam przypadek w swojej gminie w okolicznej szkole.

4 lata się ciagnęło

w efekcie dyrektorka wylądowała w szpitalu

konflikt rozgorzzał bowiem taki, ze daj boże zdrowia...

zniechęcają takie przyklady do sięgania po takie wyjscia.

Rychu się bawił tez jakos 4, czy 5 lat

Adaa02-01-2006 17:32:00   [#23]

wiem,ze zniechecają...ale nie dzieje się tak tylko w oswiacie

w innych sektorach podobnie..odwołania sie do sadu pracy,sprawy z powództwa cywilnego..ZZ..tez potrafi sie to ciagnąc latami

Magosia02-01-2006 17:32:19   [#24]

W nawiązaniu do Markowego:

Oczytanie zwykłe.

Jaki jest stan nauczycielstwa pod tym względem? Jak myślicie?

Myślę, że tak jak w róznych zawodach- róznie bywa.

Mam duże grono, zróznicowane, to i grupę do obserwacji dosyć reprezentatywną.

Tak na oko- 1/3 może 1/4 ?? - bardzo na bieżąco - z prasą, z literaturą najnowszą -dyskutujemy, wysyłamy sobie mejlami co ciekawsze tekcty, wymieniamy sie tytułami - to wiem . :-)

1/2- powiedziałabym reprezentatywna dla średniej krajowej (jest coś takiego ?) - coś czyta, czasem jest na bieżąco, częściej ogląda niz czyta, w sumie nie odstaje;-) 

1/6/ ?czyta Wyborczą albo Rzeczpospolitą albo inny dziennik -zaczynając w zależności od preferencji od notaowań giełdowych lbo osportowych.

I jest grupa- 1/3? 1/4 ? 1/5? która...hm..jakby tu powiedzieć...może nie będę.

Najgorsze, że w tej ostatniej grupie trafiają się polonistki :-(((( i narzekają, że dzieci nie chcą czytać "O krasnoludkach i sierotce Marysi" albo innej "Placówki".

Inny temat - co może dyrektor? Inaczej ujmę : a zawsze chce ??

Może czasem to wygodniej : co ja mogę - nic , bo KN. I nawet nie podejmujemy działań...bo nic nie możemy. Kto z nas bez winy - niech pierwszy kamieniem ... Człowiek racjonalizuje swoją bierność- nie zaczynam nic robić...bo i tak przegram , bo nie mogę , bo KN.

O, właśnie Asia napisała jako ilistrację. I ja mam grzech na sumieniu: wiem, że jedna( nie tylko??...nie tylko...) z pań źle uczy - ma rok do emerytury. Co robię? Minimalizuje straty. Daję jak najmniej godzin, jak najmniejsze klasy- ale...co to obchodzi rodzica, ktory ma dziecko w tej klasie ???

Gorzko :-(

Mało optymistyczna dyskusja noworoczna:-(

beera02-01-2006 17:32:59   [#25]

ale

z JUŻ zwolnionym pracownikiem

a u nas z pracownikiem w pracy- to dość znaczna róznica...

Małgoś02-01-2006 17:33:33   [#26]

Kolumb Polakiem, Amerykaninem? - pal sześć - niech dzieciątka od pieluch przyswajają idee  globalizmu i internacjonalizmu;

Wieloryb rybą? - to w koncu kwestia umowy i tego, że ktos po swojemu poklasyfikował ziemskie zyjatka, może czas na zmiany - niech dzieciaczki ucza się, że wszystko mozna podwazyć - to świetny trening myslenia kreatywnego;

Nurkowiec i kajakarz? - wciąz przybywaja nam nowe zawody a słowotwórstwo juz  Leśmianowi przysporzyło sławy;

Mnie uraziło cos innego - brak kooperacji i niekoleżeńska postawa Pani, która pozwoliła sobie też na taką odpowiedź wobec niewinnej dzieciny:

"Nie , nie pożyczę ci ołówka, miałam dwa, ale ktos mi zapie..."  

A swoja drogą, ciekawy problem - co może zrobic dyrektor publicznej szkoły, jeśli wie, że nauczyciel jest do bani? Nic. Tylko cierpliwie czekać aż wkurzą sie rodzice i zrobia coś*, za co on stanąłby przed sądem za mobbing.

* w tym przypadku dyktafon i skargi do KO, prasy.

AnJa02-01-2006 17:34:26   [#27]
1.najgorsze jest to, że postępowanie trwa, a nauczyciel jest w szkole - jest, bo uczyć to już raczej nie uczy, a  zawieszenie to w takim przypadku jak tu omawiany - śliskie jak diabli (wszak część rodziców nawet do KO udała się, bo im się nauczyciel podobał)

2. po kolejnym podważeniu tu praktycznej sensowności zapisów KN pojawią się pewnie i opinie przeciwne - że taka ochrona jest potrzebna

A przy okazji - ja też ciekaw jestem, na jakiej podstawie i kto "wyrzucił ze szkoły" nauczycielkę.
beera02-01-2006 17:40:17   [#28]

magosiu

ja mam bardzo duzo przykladów na to, ze konflikt w szkole bywa gorszy od jednego xle nauczyającego nauczyciela.

Konflikt, ktory powstaje w wyniku 4 letniego postepowania dyscyplinarnego, to czesto publiczne inwektywy, podwazanie autorytetow, klamstwa, wymysly, szczucie, TV w szkole- ukierunkowana.

Najgorsze gdy się trafi na osobe chorą- wtedy nie ma zmiluj się...

do konfliktu wciagane sa dzieci i rodzice, jako świadkowie, strony, podejrzani, itp...

czasem potrafi taka sytuacja rozlożyć szkołę na lopatki...

dzialanie dyrektora jest w tej sytuacji zachowawcze- ja temu się wcale nie dziwię- gdy sobie obliczy zyski i straty ( te na przykladach widząc wielu) macha ręką.

Wydaje się, ze w checi pozbycia się kiepskiego belfra dyrektor bywa osamotniony... no chyba, ze wybucha afera- i wówczas tez jest osamotniony w ponoszeniu odpowiedzialnosci.

Oczywiscie z drugiej strony w ramach RWD dobrze by dyrektor podjął kroki wobec n-la, o ktorym wie na pewno, ze może być powodem awantury, by sie moc bronic " w razie jakby co". 
Jak sie patrzy na skuteczność działań dyrektorskich w tym zakresie, to one mogą byc tylko RWD, a nie celowo nastawione na zwolnienie- niestety...

AnJa02-01-2006 17:54:39   [#29]
a ja się jeszcze poczepiam przypadku tej nauczycielki - zakładam, że jednak NZ, bo akurat dla czepiania to ma znaczenie

bo:
1.może ona i tego Kolumba i wieloryba niewłaściwie klasyfikowała - ale umiała dzieciaki czytania, pisania, liczenia nauczyć?

2. może ona i te dzieciaki teroryzowała - ale nie wmówicie mi, że sterroryzowany dzieciak pójdzie nauczyciela terrorystę o ołówek poprosić ( a z kontekstu to nawet wynika, że wcześniej pożyczała, dopiero jak jej podp... przestała)

3. może i ona wyrażała się niewłaściwie - ale uczyła prawdomówności, zamiast skwitować typowym: won, ja ci sie ponawydurniam
lub wręcz przylać w łeb dziennikiem i z pantofelka, jak będzie uciekał,  dołożyć
Magosia02-01-2006 18:07:11   [#30]

Asiu -wiem :-(

ja mam bardzo duzo przykladów na to, ze konflikt w szkole bywa gorszy od jednego xle nauczyającego nauczyciela.

Kurcze ja też to wiem. Wiem..i dlatego wybieram racjonalnie mniejsze zło? Tylko co to ocbchodzi rodzica z klasy...Ja myślę -globalnie o szkole. Rodzic myśli o swoim dziecku.

I wiem, kto źle pracuje - ale na tyle dobrze, że nie podpada pod naganną ocenę pracy, a co dopiero pod komisje dyscyplinarną. Tylko tak zwyczajnie- na przykład nie radzi sobie z trudnymi gimnazjalistami, ale może byłby dobry w malej podstawówce. Albo nie jest po droodze z koncepcją szkoły nastawionej na rozwój wszystkich, ale byłby światny w hodowli olimpijczykow.

I chciałabym powiedzieć - jest pan dobry , ale nie pasuje pan do naszej szkoły . Rozstajemy się za trzy miesiące. Nie od trazu z grubej rury- dyscyplinarka albo inne takie nierealne w naszej rzeczywistości.

I do tego potrzeba normalnych warunków zatrudniania i zwalniania, normalnego rynku pracy, normalności. Dla dobra wszystkich stron- a dzieci najbardziej.

Adaa02-01-2006 19:01:15   [#31]

jako ciekawostka

przeczytalam toto w prasie(o tej pani)..i se czytam swojej sekretarce(babka przed emeryturą)...a ona mi:

"A wie Pani,ze ja w podstawówce,ja i moi koledzy przewaznie siedzielismy z dłońmi zaplecionymi z tylu..oczywiscie jak nie pisalismy i nie czytalismy...kiedys tak wlasnie zapobiegano garbieniu się uczniów, a przez to zapobiegano wadom kregoslupa.Na poczatku bylo to trochę meczace..ale potem nie sprawialo nam problemu.Do tej pory ,gdy mnie cos zaczyna bolec tak siedze na krzesle"

i co?..wtedy było to oznaka troszczenia sie o ucznia,dzis znecania sie nad nim

a ja sobie uswiadomilam,że jak jestem zmeczona ,to tez tak sobie siadam

Janusz Pawłowski02-01-2006 19:06:58   [#32]

Taaa ...

Albo ja z tych samych czasów co Twoja sekretarka, albo nasze nauczycielki - ale też siedziałem z rączkami zaplecionymi z tyłu ... znaczy nie tylko ja - cała klasa. ;-))
AnJa02-01-2006 19:14:18   [#33]
cholera

zaraz wyjdzie, że wzorowego nauczyciela: uczącego tego co ważne, kształtującego właściwą postawę (i kręgosłup kostny, i moralny) przez jakąś zcietrzewiona mamuśkę, na dodatek z pominięciem prawa, z roboty wyciepli

no i kto będzie winien?

Dyrektor !!!!!
beera02-01-2006 19:15:30   [#34]

wiadomo, ze dywagacje na temat dyrektorskich mozliwosci zwolnienia n-la są troche obok sytuacji z 1 postu.

Moje dzieciaki tez siadywały tak z  lapkami, ale wszyscy wiedzieli dlaczego,- to fajny moment na to by wyprostowac sylwetkę i od tego zacząć kolejny element lekcji- takie skoncentrowanie na czyms i oderwanie się od czegoś, co przed chwilą.

Wazne w takich sytuacjach są intencje nauczyciela i wiedza na temat tych intencji u dzieciakow i rodziców.

Bo dzialanie w innych okolicznościach uznane za zasadne nagle staje się  wrogie. Prosto osiągnąc taki stan u dzieci. Gdy np. wysyla się po kredę ' za karę", to chodzenie po kredę dla maluchow z przyjemnosci zmienia się w katusze.

.

beera02-01-2006 19:16:04   [#35]

no i kto będzie winien?

Dyrektor !!!!!

cbdo

;-))

Kajka02-01-2006 19:27:58   [#36]

A ja uważam że słusznie matka zrobiła.  Zawsze to powtarzam i będę się tego trzymać, że panie "przedszkolanki" i te od nauczania na poziomie elementarnym (nazywając jak chcieć początkowym czy zintegrowanym) powinny być wręcz omnibusami. Każdy przedmiotowiec ma swoją działkę i reszta go nie interesuje. Inaczej panie od "maluchów". Ona musi wiedzieć nie tylko jak nauczyć liczyć, pisać i podstawowej wiedzy z języka ojczystego. To w jaki sposób będzie przekazywała pozostałą wiedzę (niezbędną małemu "ludziowi") pozostawi na nim piętno na całe życie. 

Z autopsji: bratu bardzo długo łęłitniła się śliwa, tak usłyszał od pani nie dbającej o poprawność wymowy (przy recytacji wieszyków wręcz hiperpoprawność). Córka (nauczona przeze mnie rozróżniania drzew) wiedziała, że jest klon i że ma on dużo odmian a jedną z nich jest jawor. Z płaczem wróciła ze szkoły (klasa chyba 2 sp), bo podpisywali liście jakie w czasie spaceru zebrali i nie dostała szóstki, podpisała jawor a nie klon (nawiasem mówiąc to był liść jawora).

AnJa02-01-2006 19:38:20   [#37]
niestety nie mógłbym uczyć w NZ bo omnibus to ewentualnie gabarytami przypominam, na liściach się nie znam, a dykcję to... - no, niektórzy słyszeli

nie wydaje mi się jednak, aby taki historyk nie znał choćby z jednego prawa Newtona, polonista nie umiał średniej ważonej policzyć, a fizyk podyktować poprawnie zbudowanego zdania notatki (niech będzie, że wzorcowej - coby ktoś nie zarzucił, że dyktowanie tu propaguję)

a to z tego powodu, że podstawówkę każdy z nauczycieli skończył, maturę też (a niektórzy to ją nawet  bez ściagania napisali:-)
beera02-01-2006 19:48:54   [#38]

 Każdy przedmiotowiec ma swoją działkę i reszta go nie interesuje.

;-)))

TO LEKKI PROBLEM- NIE SADZISZ KAJO?

;-)

........

omnibusem jak omnibusem

ale na pewno KAŻDY belfer powinien znać DOSKONALE psychologię rozwojową- braki w tej dziedzinie wychodzą uczniom bokiem

zgredek02-01-2006 19:49:56   [#39]

a przestańcie - ja tam raz byłam na zastępstwie w pierwszej klasie, nie było to żadne NZ, bo ja starszawa jestem i wtedy, będąc młodą nauczycielką - na lekcję matematyki w klasie pierwszej trafiłam

przez pierwsze dziesięć minut przed lekcją jeszcze nie wiedziałam co mnie czeka

czegoś tam te dzieci nawet nauczyć chciałam, ale po pytaniach typu:

proszę pani a zieloną kredką to mogę rysować? a czerwoną? bo Pani nam nie pozwala? a czy "ślaczek" to na pewno jest dobry, bo nam Pani mówiła, że...?

usiadłam sobie - i z niecierpliwością czekałam na dzwonek kończący ten horror:-(

więcej, za żadne..., nie poszłam na zastępstwo do klas 1-3

a co tam inne dzieci - wystarczy mi mój dwunastolatek (ups... już trzynasto-), który zadaje takie pytania, że... ;-)

AnJa02-01-2006 19:57:51   [#40]
aha - uzupełnię, bo asia i zgredek ważną rzecz wskazali:

ale nie każdy kto skończył podstawówkę i ma maturę (nawet bez ściągania) może uczyć w NZ czy I-III

dla dobra dzieci wyłącznie
Gaba02-01-2006 20:13:05   [#41]

oczywiście, że nie każdy - ja raz jedyny byłam także na zastępstwie i postanowiła przeczytać baśń... "Calineczka", problem w tym, ze dzieci C nie znały, z wyjątkiem szkolnego prymusa... który był ogólnie cwany i mi zaraz wywalił, że oni to jeszcze C nie znają i - ich Pani to wie, co robi.

No!

Fakir202-01-2006 20:29:21   [#42]

Wiecie co?

Siedzę i czytam to co piszecie i jestem przerażony...

Z jednej strony Bogu dziękuję, że ja takich problemów nie mam (ze względów oczywistych)...

Z drugiej strony przypominam sobie siebie w dzieciństwie - bito mnie po łapach, miałem ręce zaplecione z tyłu lub paluszkami na ławce, klęczałem na grochu za tablicą (trójnożną) a gdy wróciłem do domu i coś powiedziałem, miałem natychmiast w pysk od Ojca... Nauczyciele byli KIMŚ !!!

I Qurde - bity, walony kluczami po łbie, z obolałymi kolanami... - jestem dzisiaj człowiekiem, który dawnej wychowawczyni kłania się w pas...

- - -

Wy to wiecie - specyfika kształcenia specjalnych jest trochę inna - odpowiedzcie: czy dzisiaj uczą normalnych nauczycieli "wychowywania" (cokolwiek by to miało znaczyć) czy tylko "metodyki" (cokolwiek by i to miało znaczyć?) ?

Jak zwał tak zwał - miałem kilku nauczycieli po Liceach Pedagogicznych i  ci byli NAJLEPSI wychowawczo (choć nie merytorycznie - u mnie)...

Marek Pleśniar02-01-2006 22:15:45   [#43]

a więc Ci dobrze robi walenie kluczami po łbie?

mi nie;-)

nie tęsknię za nauczycielami KIMŚ-ami

 

inni lali mnie linijką po łapach, strzygli gdy miałem za długie ich zdaniem włosy 

mogli wszystko, a za uczniem nikt się wtedy nie śmiał upomnieć

serdecznie dziękuję za takie "wychowanie"

i wcale nie uważam że byli oczytanymi erudytami;-)

ciesze się że właśnie tacy nauczyciele nie mogą już być KIMŚ. Ta pani próbowała - tak jak zapamiętała z KIEDYŚ - bo zdaje się nie jest to niedawna absolwentka?

i nie za bicie linijką kłaniam się w pas kilku moim nauczycielkom, tylko za rozmowę z nami, ciekawe lekcje, klasę

mam kilku takich nauczycieli. Żadem mnie nie palcem tknął. Każdy był mądry i oczytany.

beera02-01-2006 22:28:33   [#44]

dziwne

bo mam podobnie

jedna pani lała- bezradna była zupełnie.
pamietam ją jak oszalała ze złosci waliła linijką po naszych nogach, gdy siedzielismy na krzesłach -50% strzałów lądowało na nogach krzeseł- bardzo nas śmieszył takie " nietrafiony" dxwięk.
Im bardziej ona się wściekała, tym mniej  słuchaliśmy.

Fakt, ze rodzicom  o powodach tego rozbawienia nie opowiadałam- oberwałabym na bank

..........

swoją droga- czemu kiedyś nauczyciele byli kims...
bowiem KIEDYŚ naprawde byli kimś.
Bywali lepiej wykształceni niz reszta społeczeństwa
teraz..albo społeczenstwo nas dogoniło, albo mysmy zrobili krok w tył...

Wojciech Tański02-01-2006 23:02:41   [#45]

To se ne wrati

Tak sobie czytam i czytam ten wątek.. I prawie wytrzymałem, żeby się nie odezwać.. Prawie.. Dopóki nie przeczytałem postu Fakira.

Ja zaczynałem pracę w klasach 1-3. Pamiętam jak miło się uczyło. Dzieciaczki (a miałem ich 36) w granatowych fartuszkach, białych kołnierzykach. Grzeczne, łapki splecione za pleckami, ewentualnie na ławeczkach. A ja mogłem popisywać się przed tablicą swoją elokwencją... A one mogły czerpać z krynicy mej mądrości... Ale to se ne wrati...

Teraz te dzieci zuchwałe, rozgadane, rozbrykane, no bezczelne.. Spotyka mnie taki na korytarzu, podaje prawicę i mówi "sie ma!". W moich czasach nie do pomyślenia..

U większości dorosłych silna jest tęsknota do czasów młodości. Wielu lubi też  widzieć owe czasy przez różowe okulary. Ja tak nie widzę. Podobnie jak Marek nie wspominam mile tłuczenia mnie przez moich nauczycieli po łapach, tudzież innych częściach ciała. Do dzisiaj pamiętam to jako upokorzenie. Nie przekonują mnie twierdzenia typu: "Ja dostawałem w tyłek i wyrosłem na porządnego człowieka". Zbyt wielu znam ludzi, którzy w tyłek dostawali i na porządnych nie wyrośli.

Myślę, że generalnie praca nauczyciela jest obecnie trudniejsza, niż wtedy, gdy ja zaczynałem. Ale też inne umiejętności trzeba posiadać. Śmiem twierdzić, że w dzisiejszych czasach w szkole podstawowej o wiele ważniejsze są umiejętności psychologiczne i pedagogiczne, niż merytoryczna wiedza z nauczanego przedmiotu. A z tym jest w mojej ocenie hm... średnio. Na studiach nie uczą. Na szkoleniu rady pedagogicznej też tego się nauczyciele nie nauczą..

Myślę, że każda przemoc wobec dziecka jest porażką nauczyciela... A te dzieci teraz... No to co, kwadratura koła? Nie! Tylko dlatego, że widzę pracę wielu moich koleżanek, które potrafią radzić sobie w klasach 1-3 z tymi coraz bardziej "trudnymi" dziećmi nie używając przemocy, które potrafią zachować w klasie dyscyplinę, nie jako wartość samą w sobie, ale warunek rzetelnej pracy, to utwierdzam się w przekonaniu, że można.. Tyle, że nie wszyscy potrafią..

A wracając do meritum wątku. Sam często stoję przed dylematem, co zrobić z tymi, którzy nie potrafią. Przymykać oko, łagodzić skutki "działalności" delikwenta, czy "iść na wojnę". Najczęściej wybieram to pierwsze.. Mniejsze zło... Ale zło jest zawsze zło... Małe, czy wielkie...

Ale mnie wzięło... ;-)))))

Marek Pleśniar02-01-2006 23:08:28   [#46]

a wiecie co mi jedna studentka powiedziała? Że ona nie wie o co mi chodzi gdy spytałem o zajęcia metodyczne w szkole

takie z prowadzeniem lekcji, dyskusją i omówieniem jej w grupie, słowem metodyka jak poszło i co nalezy poprawić

nie mają tego!

wiem że nie wszędzie, ale....

grażka02-01-2006 23:14:05   [#47]
studenci - różni, zależy z jakiej uczelni. Ostatnio miałam panią, która uważała, że praca w przedszkolu polega na całowaniu dzieci i noszeniu ich na rękach. O czymś takim, jak programy pracy przedszkola czy podstawa programowa dowiedziała się ode mnie i mojej koleżanki (praktyka po drugim roku studiów). I o tym, że po swoim dziwnym kierunku nie będzie miała kwalifikacji do pracy w przedszkolu.
Małgoś02-01-2006 23:44:06   [#48]

przemoc to przemoc więc dlaczego ludzie mylą przemoc z ...dyscypliną i autorytetem????

...

W moim zyciu spotkałam kilku nauczycieli, w których obecności dech mi zapierało - taka to była siła autorytetu:

drobna, cichutka i niesamowicie sprawna wychowawczo pani JJ - nigdy nie podnosiła głosu, potrafiła ujarzmic trzydziestke dzieciaków wzrokiem, w którym nie było cienia groźby, a jedynie ...zdziwienie, rozczarowanie;

szalona, cała w kredzie, z fartuchem na lewa stronę, kobieta-dynamit pani M; nigdy nie komentowała zachowania, nie podnosiła głosu, nie obrażała się - ona po prostu narzucała takie tempo pracy, że nie było czasu nawet na zagapienie się w okno, a co dopiero na wydurnianie sie;

zdystansowana, łagodna i cicho mówiąca pani S - na widok głupoty robiła takie wielkie oczy i bez słowa wpisywała uwage do dziennika, jakby oszołomiona tym, że ktos marnuje jej cenny czas;

pogodny, dobrotliwy pan EJ, który ograniczał sie do wyrażenia niesmaku mimiką i jakby...lekcewazeniem

byli jeszcze inni - o róznych temperamentach, posturach i "wagach" przedmiotów

a to co ich łączyło to - rzetelność i osobiste silne przekonaie, że to co robią dla ucznia  to jest b. ważne i wartosciowe i dla nas i da nich; traktowali nas powaznie i wierzyli, że natura ucznia jest pozytywna, więc dlatego reagowali na nasze głupoty niedowierzaniem, zaskoczeniem itp.

I rósł sobie człowiek w przeświadczeniu, że jest kims wartościowym i tylko czasem zdarza mu sie palnąc coś głupiego.

Natomiast ci wszyscy przemocą dyscyplinujący, o których pisze Fakir, to raczej dość smieszne figury. A może raczej smieszno-straszne. Dlatego nawet dziś na sam dźwięk głosu pani BJ z mojego LO jakas moja wew. część truchleje. Wiele osób nazwałoby to szacunkiem - dla mnie to nawykowy lęk przed psychiczna przemocą tej pani

Adaa03-01-2006 00:06:19   [#49]

co do tych naszych autorytetów z lat dzieciństwa to nie przesadzajmy ...czy przypadkiem nie mamy skłonnosci do idealizowania ich?

Mówi sie,ze najmniejsze szanse na postep ma ten, który lubi "za moich czasów";-)

teraz przed szkoła stoja inne zadania niz 20 lat temu,kosciól jest inny,panstwo..wszystko jest inne..to naturalna kolej rzeczy,świat sie zmienia

żebysmy nie wiem jak chcieli to se ne wrati,jak napisla Wojtek..i bardzo dobrze
od przekazywania tego co bylo kiedys sa dziadkowie..taka ich rola..i nie pisze tego ironiczne..ba,nawet ubolewam,ze nie docenia sie ich roli jako przekaxnika kulturowego pomiedzy pokoleniami

zewsząd slychac jedynie narzekania...mysle,ze nie tylko zrobilismy krok w tyl...my sie systematycznie cofamy

Zola03-01-2006 06:13:58   [#50]
przebiegłam myślą przez lata szkolne i swoich nauczycieli
nie pamiętam nikogo "kryształowego", bez wad, takiego autorytetu o których pisze Małgoś, no jedną osobę, ale to już na studiach - wiek, skromność, ogromna praca i olbrzymia wiedza powodowały, że nawet na wykładach byliśmy przygotowani
jednych się lubiło, innych nie, ale wzorca do naśladowania nie pamiętam, a już z pewnością źle pamiętam nauczycieli, co to po łapach lali za krzywy szlaczek w zeszycie, albo wmawiali, że rysunek zrobiony przez tatę, a szaliczek wydzieragany przez mamę, bo im do głowy nie przyszło, że są uczniowie, których rodzice mają do takich robót dwie lewe łapki

to czemu kurna zostałam nauczycielem ?
strony: [ 1 ][ 2 ]