Forum OSKKO - wątek

TEMAT: statystyka
strony: [ 1 ]
fredi23-10-2005 21:08:59   [#01]
nie chodzi o politykę, ale czy specjalisci od sondaży zdali egzamin ?
Fakir223-10-2005 21:21:10   [#02]

Nie wiem jak inni...

ale ja jestem - delikatnie mówiąc - w dziwnym stanie...

A... my mamy jakichś specjalistów Fredi???

"...Może pan Lepper będzie mógł zaistnieć w normalnych warunkach..."...

Mi też nie chodzi o politykę...

fredi23-10-2005 21:50:20   [#03]

chodzi o rozbiezności.

sondaże z piątku

K. - 48%

T - 52%

Wyniki

k 53,7%

T - 46,3%

podobnie było w wyborach parlamentarnych ( nie podaję dokładnie- chodzi o zasadę)

jerzyk23-10-2005 22:05:38   [#04]
jakie tam rozbiezności? Po prostu statystyka się rozwija. Własnie odnotowala wzrost "statystycznrego błędu".Wynik niezły - z 3% do prawie 6%. Fiu, fiu ;-)
bogna23-10-2005 22:17:01   [#05]

fiu, fiu ;-)

to wszystko przez te kohorty ;-)))

jerzyk23-10-2005 22:24:11   [#06]
no:-)
mam przed soba wskażniki do budżetu na 2006, a tam : "prognozowany średnioroczny wskaźnik cen towarow i uslug konsumpcyjnych wynosi 101,5
średnioroczny wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w pństwoewj sferze budżetowej wynosi 101,5"
ciekawe w granicach jakiego błędu- po staremu czy nowemu?;-) ))))))
bogna23-10-2005 22:25:11   [#07]

ceny - po nowemu,

wynagrodzenia - po staremu ;-)

Janusz z W23-10-2005 22:53:10   [#08]

Nie w statystykach problem

Problem tkwi zupełnie gdzie indziej. od 1989 r. minęło "dopiero", a nie "aż" 16 lat. Media, nawet te prywatne, przedstawiały Kaczyńskiego w złym świetle. Urobiły "gębę" Kurskiemu. Straszyły też wizją rządów 'braci oszołomów". Wyciągały nieistniejące (dla udziału Kaczyńskich przynajmniej) afery Telegrafu, FOZZ itp. Nie chcę wnikać w powody takiego zachowania mediów. Ale przekonany jestem co do jednego: nasze społeczeństwo po prostu w dalszym ciągu obawia się mówić prawdy. Wierzę w to głęboko, że dzięki PiS-owi za 4, 5 i w kolejnych latach Polacy, takich obaw już nie będą mieli i błąd statystyczny będzie jedynie błędem statystycznym bez obarczenia błędem strachu i obaw.
zgredek23-10-2005 22:53:47   [#09]
poczekajcie, bo robi się ciekawiej;-)
Jacek W23-10-2005 22:55:11   [#10]

:(

przez chwilę tylko...
AnJa23-10-2005 23:52:50   [#11]
Sondaze będą a zawsze obciązone błedem - zwłaszcza zaniżone będa wyniki, które w Polsce wschodniej osiągają kandydaci niepopularni wg mediów.

My tu juz się nie obawiamy do wyborów nie iść czy skreslać zgodnie z sumieniem - ale informowac o tym jakis ankieterów ...

Na to czasu trzeba...

I to żadna złosliwośc czy rozgoryczenie a prosty wniosek z oglądu rzeczywistości sie biorący...
...
Jacku - chciałbym mieć taką nadzieję - bo zwycieskie dziś ugrupowanie to prawie już europejska chadecja (choc to niekoniecznie w Europie komplement), a ci, co po ich ewentualnej kompromitacji przyjdą to jakby odpowiednika w podręcznikach politologii nie mają

Nie w powojennej Europie przynajmniej
Janusz z W25-10-2005 18:44:20   [#12]

Chciałoby się rzec: A nie mówiłem?

EFEKTY POLITYCZNEJ POPRAWNOŚCI

ND: Wszystkie ośrodki zajmujące się badaniem opinii publicznej oprócz Polskiej Grupy Badawczej dawały w sondażach wysokie zwycięstwo dla Donalda Tuska. Jednak ich sondaże po raz kolejny okazały się całkowicie nietrafione. Dlaczego się tak dzieje? Czy to kwestia metody badawczej, czy niezdecydowania wyborców?
Marcin Palade: Gdyby się okazało, że wszystkie firmy pokazywały zwycięstwo Donalda Tuska, a dwa tygodnie wcześniej jego zdecydowane zwycięstwo w pierwszej turze, a nawet wcześniej zwycięstwo Platformy Obywatelskiej, to można powiedzieć, że winna jest metodologia i chwiejni wyborcy. Jednak w momencie gdy jedna z firm –PGB- pokazuje, że pierwszą turę nieznacznie przegra a drugą wygra Lech Kaczyński a w wyborach parlamentarnych Prawo i Sprawiedliwość to okazuje się, że być może są jakieś inne czynniki. Jakie? Nie ulega wątpliwości, że na pewno mieliśmy do czynienia z efektem poprawności politycznej. Polegał on generalnie na tym, że zdecydowana większość mediów pośrednio sprzyjała Donaldowi Tuskowi, a co za tym idzie w opinii publicznej kształtowany był wizerunek kandydata powszechnie akceptowanego przez establishment i jego gorszego oponenta. Drugim bardzo ważnym czynnikiem są kwestie metodologiczne. Od lat powtarzamy, że najbardziej sprawdzalną metodą na robienie badań jest metoda „on-street”, czyli metoda badań w miejscach publicznych. Ma ona jedną podstawową zaletę, której nie mają inne badania typu telefonicznego, czy badań w domach respondentów – gwarantuje pełną anonimowość. W przypadku badań politycznych jest ona bardziej sprawdzalna i pokazują to wyniki naszych prognoz zarówno z I i II tury wyborów prezydenckich, jak i wyborów parlamentarnych, a wcześniej wyborów do Parlamentu Europejskiego.


ND: Zachodnioeuropejska prasa podsumowując wybory w Polsce zauważyła, że wygrał kandydat, który według sondaży zajmował drugie miejsce. Czy firmy przygotowujące takie sondaże miałyby tam szansę na kontynuowanie swojej działalności...
MP: Nie wydaje mi się to możliwe, że przy wpadce rzędu 8 czy 10 pkt. procentowych, a z takimi mieliśmy do czynienia w tym maratonie wyborczym w ostatnim czasie, firmy badawcze mogły normalnie funkcjonować na Zachodzie. Prawdopodobnie musiałyby się one pożegnać z aktywnością w segmencie badań społeczno-politycznych. Przez ostatnich 15 lat mieliśmy do czynienia z układem towarzyskim szefów dużych firm i przedstawicieli niektórych mediów. Wpadki firm zrzeszonych w OFBOR były umiejętnie kryte. Tym razem stało się inaczej. Myślę, że IV Rzeczpospolita socjometryczna puka do naszych drzwi i obyśmy te drzwi otworzyli jak najszybciej.

ND: Nie obawia się pan, że ludzi stracą zaufanie do sondaży?
MP: Jestem zaniepokojony, że na skutek tych niechlubnych dokonań dużych firm badawczych możemy mieć do czynienia z kompletną utratą zaufania do firm sondażowych. Teraz po wpadce z drugiej tury wyborów prezydenckich obawiam się, że odbudowanie wiarygodności w społeczeństwie to problem nie na miesiące, ale prawdopodobnie na lata. Duże firmy bardzo poważnie powinny się zastanowić nad błędami metodologicznymi i systemowymi, w tym słabością kontroli pracy ankieterskiej. Oby sytuacja w której znaczna część społeczeństwa będzie reagować na nazwy niektórych firm badawczych odruchami wymiotnymi minęła jak najszybciej. Na szczęście w tej grupie nie ma PGB.

ND: Co by Pana poradził przedstawicielom środków masowego przekazu, gdy będą się zastanawiali komu zlecić przygotowanie sondażu. Według jakich kryteriów powinni oceniać profesjonalizm ośrodków badawczych?
MP: Myślę, że najlepszym kryterium powinna być zgodność prognoz przedwyborczych firmy z rzeczywistymi wynikami głosowania. A swoją drogą jeśli mówimy o mediach wyobrażam sobie jaki dołek psychiczny muszą mieć redaktorzy Gazety Wyborczej, Rzeczpospolitej, czy portalu Onet.pl, którzy od zawsze cenzurowali i nie dopuszczali badań PGB. Firmy, która w Polsce myli się najrzadziej.

ND: Skąd się ten bojkot brał ...
MP: Z tego, że środowisko Gazety Wyborczej próbowało narzucić opinii publicznej nieprawdziwy obraz naszej działalności i aktywności. Z próby ostatecznego zepchnięcia nas do socjometrycznego getta wyszliśmy zwycięsko.

25-10-2005,
„Nasz Dziennik”

UWAGA!
Nie jesteś zalogowany!
Zanim napiszesz odpowiedź w tym wątku, zaloguj się!
Dopiero wtedy będziesz mógł/mogła wysłać wprowadzony komentarz na forum.
Jeśli nie masz jeszcze założonego konta na forum, załóż je.
Logowanie i/lub zakładanie konta.

strony: [ 1 ]